Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Their Vicious Darling. Vicious Lost Boys. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
8 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
36,90

Their Vicious Darling. Vicious Lost Boys. Tom 3 - ebook

Wojna jest najstraszliwsza, kiedy stawką jest miłość.

Na wyspie dochodzi do zmian. Wrogowie Pana jeszcze nigdy nie byli tak silni. Sojusze tworzą się i zrywają, jednak kiedy wystarczająco wielu graczy ma wspólny cel, ich intrygi mogą poważnie zaszkodzić królowi i Zagubionym Chłopcom. Zwłaszcza kiedy na wyspę przybywa tajemniczy Krokodyl. Co się wydarzy, kiedy jego zegarek skończy odliczanie?

Tymczasem Winnie musi zmierzyć się z mrokiem, który na dobre rozgościł się w jej sercu. Do tej pory na wyspie jedynie mężczyźni dzierżyli prawdziwą władzę. Czy młodziutka Darling da radę zapanować nad nową mocą i nie zatracić się przy okazji w ciemnościach?

Pan i Zagubieni Chłopcy zrobią wszystko, aby ją ratować. Ale czy to na pewno właśnie ona potrzebuje ratunku?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8321-379-8
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Książka ta nigdy by nie powstała bez pomocy kilku czytelniczek.

Jak wszyscy zdajemy sobie sprawę, opis tubylców Nibylandii, wzorowanych na rdzennych Amerykanach, był niezwykle problematyczny w oryginalnej wersji powieści Piotruś Pan i Wendy. Gdy postanowiłam opowiedzieć tę historię po swojemu, chciałam zachować obecność tych postaci na wyspie, ale we właściwy sposób.

Pragnę podziękować kilku betaczytelniczkom sprawdzającym treść moich powieści pod kątem tego, czy nikogo nie obrażają. Pomogły mi zaprezentować bliźniaków i historię ich rodziny w serii Vicious Lost Boys w odpowiedni sposób, nieobrażający kultury rdzennych Amerykanów, nawet jeśli powieściowi bliźniacy zamieszkują fikcyjny świat.

Bardzo więc dziękuję Cassandrze Hinojosa, Delane Chapman, Kylee Hoffman oraz Holly Senn. Byłyście i nadal jesteście niezwykle pomocne, za co jestem Wam niewymownie wdzięczna!

Chciałabym również podziękować Briannie za jej bezcenny wkład i rady, które pomogły mi odpowiednio sportretować Samirę, czyli Smee w tomie Their Vicious Darling. Dziękuję, Bri, za Twój czas, energię i uwagi.

Za wszystkie błędy i ewentualne potknięcia w tej powieści odpowiadam wyłącznie ja sama.ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ

Seria Vicious Lost Boys jest impresją na temat historii Piotrusia Pana i Wendy o charakterze mrocznego romansu. Wiek wszystkich bohaterów oryginału został podwyższony i postaci występujące w tej serii mają osiemnaście lat lub więcej. Nie jest to w żadnym wypadku książka dla dzieci, a jej bohaterowie są pełnoletni.

Niektóre treści zawarte w tej powieści mogą wywoływać u części czytelników silny dyskomfort lub być uznane za szokujące. Więcej ostrzeżeń dotyczących treści książek autorki można znaleźć na jej stronie:

https://www.nikkistcrowe.com/content-warningsPROLOG

KROKODYL „ROC”

Najbardziej lubię podróżować z rodziną królewską i tak właśnie zrobię. A to dlatego, że rodziny królewskie zawsze podróżują w luksusie. Monarchowie Mrocznej Krainy nie różnią się pod tym względem. Należą do najbogatszych mieszkańców archipelagu siedmiu wysp i nie oszczędzają na żadnych zbytkach. Tyle że jako towarzysze podróży są naprawdę do bani. Chyba że się z nimi pieprzę. Wtedy są w porządku.

Amara Remaldi, Jej Wysokość Księżna Godall, najmłodsza księżniczka rodziny Remaldich, znajduje mnie w jadalni na statku, po lewej od burty.

– Tu jesteś – mówi, podchodząc bliżej.

Roztrzaskuję łupinę orzecha, wsypuję jej zawartość do ust, a potem wyrzucam do leżącej obok popielniczki.

Jest wyraźnie podekscytowana tym, że mnie znalazła. Słyszę wysokie tony w jej głosie. Cóż, być może fakt, że zeszłej nocy zanurzyłem się w niej niemal po same jądra, ma z tym coś wspólnego. Szczytowała dla mnie, drżąc jak liść. Może i jest księżniczką, ale uwielbia być dominowana, a ja z kolei lubię, jak błagają mnie członkowie rodziny królewskiej. Pozwala mi to zachować młodość.

Roztrzaskuję kolejną łupinę i otwieram orzech ostrymi siekaczami. Amara rzuca mi szybkie spojrzenie.

– O co chodzi? – pytam.

– Giselle i Holt zastanawiali się, czy dołączysz do nas przy obiedzie. – Zatrzymuje się w odległości kilku metrów i spłata dłonie za plecami. Ma na sobie czarny aksamit Remaldich, a na przodzie jej tuniki pręży się wyszyty złotą nitką ryczący lew. Bardziej z niej żołnierka niż księżniczka, woli przemoc od polityki, ale nigdy nie stanęła na polu bitwy. U pasa nosi miecz inkrustowany kaboszonowymi rubinami, nawet w najlepsze dni trudno nim władać. To jawne afiszowanie się bogactwem, broń, która mówi: „Ach, jestem taka bogata. Stać mnie na błyszczące, migoczące miecze, których nawet nie używam”.

– Twoja siostra po prostu chce, żebym ją przechylił pośladkami w górę, pociągnął za włosy i sprowadził do poziomu brudnej dziwki.

Daję sobie spokój z orzechami i zapalam papierosa, a potem rozkładam ramiona na oparciu bogato zdobionej kanapy przygwożdżonej do desek statku. Ta jadalnia otwierana jest tylko na specjalne okazje.

Cóż, ja jestem specjalną okazją każdego dnia.

– Zrobisz to? – pyta Amara.

– Czy pociągnę twoją siostrę za włosy?

Amara cmoka z niecierpliwością. Jest o mnie zazdrosna i nie chce, żebym się pieprzył z innymi na dworze.

– Nie o to chodzi. Pytam, czy przyjdziesz na obiad.

Wzdycham i odchylam głowę na kanapę.

– Wolałbym tego uniknąć.

– Roc – mówi, a jej głos wibruje, gdy wymawia R.

– Słucham.

Podchodzi jeszcze bliżej i wspina mi się na kolana, ściskając udami moje biodra. Czuję to gorące miejsce między jej nogami. Skóra jej nowych butów skrzypi, gdy dziewczyna się poprawia.

– Przyjdź na obiad, proszę.

Piękne księżniczki, które mnie ładnie proszą. Ach tak, to naprawdę jest przyjemne.

Amara ma blond włosy swojej rodziny, ale jej dodatkowo się kręcą. Przez większość czasu prostuje je jednak i nosi spięte, by nikt nie plotkował na temat tego, kto naprawdę ją spłodził.

Nikt w rodzinie Remaldich nie ma kręconych włosów.

Za to kapitan gwardii jej ojca takie miał. Słyszałem plotki, że romansował z królową.

Zaciągam się jeszcze raz, a Amara kieruje wzrok na moje usta i patrzy, jak ściskam papierosa między wargami. Sekundę później wypuszczam chmurę dymu i ponownie go wciągam. Księżniczka wydaje z siebie ciche westchnienie i kołysze się, oparta o moje biodra, pocierając łechtaczkę o mój rozporek.

Nie jestem jednak w nastroju. Nie teraz, gdy Nibylandia jest coraz bliżej, a moja godzina potrzeby wybije lada chwila.

– Chodź ze mną do jadalni, a ci to wynagrodzę. – Wkłada rękę między nasze ciała i kładzie ją na moim kroczu.

Amara ma zdecydowanie najmniejsze szanse na tron, choć kto wie, bywałem już w przeszłości zaskakiwany. Myślałem przecież, że książę Lorne będzie rządził moją własną krainą, ale wtedy mój kochany braciszek załatwił całą rodzinę gołymi rękoma.

Tak że ten…

Niespodzianka!

Księżniczka jednak nadrabia niedostatek królewskiej władzy swoją rozpustną naturą. Przed tą podróżą spędziliśmy większość nocy w Dzielnicy Czerwonych Latarni w Mrocznej Krainie. Pieprzyliśmy się i ćpaliśmy do upadłego.

– Przypuszczam, że mi to wynagrodzisz bez względu na to, czy pójdę na obiad, czy też nie – ripostuję i zaciągam się papierosem kolejny raz. Szkarłat wpełza na jej blade policzki. Jestem dla niej o wiele za stary, choć wyglądamy, jakbyśmy byli w tym samym wieku, coś około dwudziestu sześciu lat.

Przypuszczam, że jestem za stary dla połowy tych, z którymi się pieprzę. Tak to już jest, gdy się jest nieśmiertelnym.

– Moja siostra chce się upewnić, że będziesz wobec nas lojalny. – Amara nie odpuszcza. – Chodzi o to, czy nie zmiękniesz, gdy do gry wejdzie twój brat.

Wzdycham.

– Nie rozmawiałem z Vane’em, a nawet go nie widziałem, od wielu lat. Nie wiem, jak i po co miałbym zmięknąć.

Gdyby Amara potrafiła myśleć o czymś więcej niż o swojej rozpustnej żądzy, wiedziałaby, że kłamię. Owszem, jestem wkurzony na mojego brata. Wybrał pakt z Peterem Panem, nie ze mną. Ale czy zdradziłbym go z lojalności wobec tej rodziny królewskiej? W życiu. Nigdy. Ani teraz, ani za milion lat.

Tak więc muszę postępować ostrożnie i winą za to obarczam królową wróżek.

Przecież gdy mnie do siebie wezwała, obiecując, że ujawni tajemnice Pana, wysłała do pałacu list, dobrze wiedząc, że rodzina królewska go przechwyci i zaangażuje się w tę sprawę. Szukali tylko pretekstu, by odzyskać Cień śmierci Mrocznej Krainy od mojego brata. Zwyczajnie się bali konfrontacji z Vane’em. Albo jeszcze inaczej: mieli nadzieję, że jego przerażający starszy brat wykona za nich całą brudną robotę.

Myślę jednak, że wszystko zależy od tego, jakie sekrety królowa wróżek posiada i w jaki sposób chce mnie nimi szantażować. Jeśli są nic niewarte, znajdę coś innego dla zabicia czasu. Ale jeśli jednak mają jakąś wartość…

Myślę, że Vane może mieć problem z decyzją, po której stanąć stronie – mojej czy Pana. Skoro tak będzie, zadecyduję za niego.

To nie tak, że nienawidzę Pana, ale nie mogę też powiedzieć, że go lubię. Nieźle się bawiliśmy, obcinając rękę Haka, karząc go za to, co zrobił. Jednak dobra zabawa to nie to samo, co posłuszeństwo czy lojalność.

A nigdy nie byłbym w stanie kontrolować Pana, ani wprost, ani potajemnie. On sam też z pewnością nigdy nie byłby wobec mnie lojalny.

Co oznacza, że automatycznie darzę go jeszcze mniejszą sympatią.

– Przyjdź na obiad – powtarza Amara.

Tym razem jej głos brzmi tak, jakby błagała. Nie wykręcę się, nie teraz, gdy tkwię na tym pieprzonym statku.

– Dobrze.

Uśmiecha się z satysfakcją, aż błyszczą jej zęby.

Jęczę, wyjmując z kieszeni zegarek, a potem sprawdzam godzinę.

– Muszę wcześniej wyjść – mówię. – Bez względu na wszystko.

– Ty i ten twój zegarek. – Wychyla się do przodu, ponownie się o mnie ociera i przykłada wilgotne wargi do moich.

W porządku. Może i jestem w nastroju.

Łapię ją za tyłek wolną ręką. Jej język rusza do przodu, w pogoni za moim, i pocałunek jest coraz głębszy.

Kutas mi staje, gdy Amara, kołysząc biodrami, przybliża do niego rozpaloną cipkę.

Ja pierdolę. Wtedy znika.

Podnoszę ciężkie powieki i widzę, że stoi kilka metrów dalej, z zadowoleniem na twarzy.

– To wszystko, na co teraz możesz liczyć. – Przeciera usta grzbietem ręki. – Przyjdź na obiad. Wtedy dostaniesz resztę.

– Ty podstępna mała kurewko – mówię, kończąc papierosa. Zwalczam chęć, by poprawić spodnie, bo jestem tak twardy, że wszystko mnie ciśnie.

– O ósmej – mówi księżniczka i się odwraca. – Nie spóźnij się. Moja siostra nie znosi spóźnialskich.

Ona i ja mamy jedną cechę wspólną – każda minuta każdej godziny jest dla nas cenna.

Mroczna Kraina może i jest jedną z najbogatszych spośród siedmiu wysp, ale ważna jest tu jeszcze inna waluta – plotka.

Tymczasem plotka, która obiegła dwór, donosi, że Giselle i Holt – czyli najstarsi z rodzeństwa Remaldich – chcą się albo ze sobą rżnąć, albo pozabijać.

Szczerze? Uważam, że ich sprawy mogą się potoczyć w każdym kierunku.

Gdy wchodzę do jadalni, widzę, że Giselle zasiadła na szczycie rodzinnego stołu. W ręku trzyma kielich brandy. Ma na sobie złotą suknię wyszywaną kryształkami, które migoczą w świetle. Wielkie diamenty z Letniej Krainy wiszą w jej uszach, a większa ich ilość oplata jej szyję.

Giselle należy do kobiet, o których pięknie stanowi bogactwo. Gdyby urodziła się w Umbrage i spędzała dnie w dymie i popiołach fabryk, jej nos byłby zdecydowanie za duży, a oczy osadzone zbyt blisko siebie.

– Roc. – Wita mnie z uśmiechem.

Ponieważ jestem posłusznym dupkiem, składam pocałunek na jej nagiej dłoni, a ona aż się rumieni od tej całej atencji.

Dwie noce temu trysnąłem spermą na jej twarz. Wtedy się nie rumieniła.

– Wasza Wysokość – mówię. – Wyglądasz dziś zachwycająco.

– Ty również. Widzę, że włożyłeś prezent, który ci kupiłam.

Ten prezent to trzyczęściowy garnitur uszyty specjalnie dla mnie. Ma ten sam ciemny odcień co aksamit Remaldich, ale wykonano go z miękkiej włóczki. Ukrywa większość moich tatuaży, poza rysunkiem paszczy krokodyla i jego ostrych kłów, który zakrywa mi częściowo gardło, a także poza tatuażami na moich dłoniach.

– Wygląda na tobie cudownie – mówi ona.

– To twoja zasługa.

Macha ręką, nie zgadzając się ze mną.

– Usiądź. – Wskazuje mi krzesło po swojej lewej stronie.

Zwykle siedzi tu Holt. Widzę, że dzisiejszego wieczoru wybrała przemoc.

Siadam.

Pstryka palcami i jeden ze służących przynosi mi szklankę whisky z Letniej Krainy. To jedna ze słodszych mieszanek, ma wyczuwalny smak karmelu i przypraw.

– Za wcześnie na rozmowę o interesach? – pyta.

– Czy dla ciebie kiedykolwiek jest na to za wcześnie?

Z jej krtani ulatują bąbelki śmiechu, który wcale nie brzmi wesoło.

– Nie, kiedy przyszłość mojej wyspy jest zagrożona. Przecież wiesz.

– Oczywiście.

W jadalni pojawiają się pozostali członkowie rodziny. Holt zatrzymuje się spięty, gdy widzi, że siedzę na jego miejscu. Zaciska szczękę.

Uśmiecham się do niego niewinnie. Nie pieprzyłem się z Holtem. Holt nienawidzi mnie do szpiku, kurwa, kości. Czasem fantazjuję, że mógłbym mu te kości połamać.

Giselle przytrzymuje na sobie wzrok Holta o sekundę za długo. W końcu on siada po jej prawej stronie. Jest młodszy od niej o rok, ale myśli, że tu rządzi, bo jest mężczyzną.

Cóż, zdaje się, że Holt nie ma pojęcia o sile kobiet.

Amara obok mnie nachyla się blisko.

– Ależ z ciebie przystojniak w tym garniturze.

– Wiem.

Dwoje najmłodszych kuzynów po drugiej stronie stołu śmieje się z czegoś zgodnie. Jedno z nich to Julia, której rodzice nie żyją, a drugie to Matthieu. Jego rodzice mają się dobrze.

Julia ma zostać wydana za mąż za jednego z wicehrabiów Mrocznej Krainy. Muszę przyznać, że ją lubię. Gramy w szachy, gdy najdzie nas ochota. Gra bardzo słabo, ale i tak pozwalam jej wygrać.

Służący wnoszą pierwsze danie – podpieczony chleb z serem oraz pieczone warzywa pokrojone w paski i skropione balsamicznym sosem winegret.

– Postanowiłeś już, jaką strategię obierzesz, jeśli chodzi o brata? – pyta Giselle, krojąc chleb. Chrupiąca skórka pęka i opada pod ostrzem noża.

– Najlepiej będzie, jeśli spotkam się z nim sam na sam. – Wypijam swoją whisky i wskazuję gestem, że mam ochotę na jeszcze jedną.

– Myślisz więc, że pozwolimy ci wędrować po Nibylandii bez nas? – pyta Holt. – Żebyś mógł ostrzec Vane’a i Pana? Nie ma mowy.

– Bądź rozsądny, Holt. – Amara szeroko gestykuluje, wymachując srebrnymi sztućcami, które trzyma w ręku. – Roc jest z nami dłużej, niż był z bratem. Nie musi być już lojalny wobec Vane’a.

Giselle wpatruje się we mnie.

Wypijam drugą szklankę whisky, którą podał mi służący. Jeśli ktokolwiek miałby poznać, że kłamię, będzie to ona.

– Czas nie ma znaczenia. Mówimy o więzach krwi – oponuje Holt.

– Czas ma ogromne znaczenie, Holt – mówię.

A jeśli chodzi o czas…

Sprawdzam swój kieszonkowy zegarek. Została mi godzina i trzy minuty. A jesteśmy dopiero przy pierwszym daniu.

– Po wizycie u królowej wróżek, gdy dowiemy się wreszcie, z czym mamy do czynienia, wszyscy powinniście zostać w porcie Darlington – zwracam się do reszty. – Nie wkładajcie królewskich strojów, przebywajcie tam incognito. Nie obnoście się z bogactwem. No i na miłość boską, nie prowokujcie Petera Pana czy Zagubionych Chłopców. Gdy przyjdzie odpowiedni moment, wezwę was.

– Mam lepszy pomysł. Przyprowadź nam Vane’a – mówi Holt, przebierając palcami po wielkim kamieniu zawieszonym na szyi. To jedyna pozostałość magii w rodzinie Remaldich. Jest to jednocześnie ochrona Holta i jego ostatnia nadzieja.

Cień Życia Mrocznej Krainy zaginął wieki temu. Magia słabła, gdy Cień Śmierci był poza terytorium wyspy. Są coraz bardziej zdesperowani.

Oczywiście magiczny kamień będzie działał przeciwko mojemu niegrzecznemu młodszemu bratu, który posiada jedną z największych mocy na siedmiu wyspach. Jestem pewien, że się uda.

– Zobaczę, co się da zrobić – mówię Holtowi, ale nie mam takiego zamiaru.

Wnoszą drugie danie. To gęsta czerwona zupa. Ale ja mam teraz apetyt na coś innego.

Gdy jesteśmy przy trzecim daniu, niemal słyszę tykanie zegarka odmierzającego sekundy w mojej głowie. Muszę stąd spadać.

Sprawdzam ponownie zegarek.

– Spieszysz się gdzieś? – pyta Giselle.

– Wiesz, jak to jest medytować o tej samej porze każdego dnia.

– Medytować, jasne! – sarka Holt i wbija nóż w stek.

Niemal wszyscy w Mrocznej Krainie znają mnie jako Krokodyla, pożeracza ludzi. Nie wiedzą jednak, skąd to przezwisko. Nie mają pojęcia, co się ze mną dzieje, gdy nadchodzi ten czas.

– Jedz – nakazuje mi Holt. – Chyba nie chcesz, Krokodylu, by całe to jedzenie się zmarnowało, prawda?

– Oczywiście, że nie. – Uśmiecham się przez zaciśnięte zęby.

Gdy ponownie wynoszą nasze talerze, na stole pojawia się deser.

– Dziś podaruję sobie ostatnie danie – mówię do nich i odsuwam krzesło.

– Naprawdę nie możesz zostać? – Giselle robi smutną minkę.

– Myślę, że powinieneś zostać – rzuca Holt.

Cóż, teoretycznie każdy podlegający władzy rodziny królewskiej musi słuchać rozkazów jej członków. Holt nie jest głupi. Wprawdzie nie wydał mi rozkazu, raczej coś zasugerował w ramach testu, by nie ryzykować, że go zaatakuję.

– Naprawdę muszę już iść – odpowiadam. – Ale jak zawsze bardzo dziękuję za waszą gościnność.

Czuję gęsią skórkę, gdy pochylam się nad Giselle i całuję ją ponownie w rękę.

– Dobrej nocy, Wasza Wysokość.

– Dobrej nocy, Krokodylu.

Ma ten wyraz twarzy, obietnicę, że później się z nią zobaczę.

Nie tej nocy, mam nadzieję.

Idę do drzwi.

– Zaczekaj!

Żołądek zawiązuje mi się na supeł. Za chwilę, kurwa, oszaleję.

Wracam do jadalni.

– Wkrótce dotrzemy do wyspy – mówi Holt. – Oczekuję, że będziesz gotów do zejścia na ląd.

– Oczywiście, Wasza Wysokość.

Muszę stąd spadać. W innym wypadku za chwilę zjem Holta na obiad.

– Możesz odejść – mówi, a ja kłaniam się zgromadzonym i pcham obrotowe drzwi.

Z zegarkiem w ręku biegnę korytarzem i zjeżdżam po poręczy na niższy pokład.

Znajduję jedną ze służących i biorę ją za rękę:

– Chodź ze mną – rzucam.

Próbuje mi się sprzeciwić, ale to na mnie nigdy nie działa.

Zegarek tyka coraz głośniej w mojej głowie. Krople potu spływają mi po karku. Jestem zbyt blisko. Zbyt, kurwa, blisko.

Wciskam dziewczynę do swojej kabiny i zamykam za nami drzwi.

– Mój panie – błaga, załamując ręce.

Wszyscy znają moją reputację. Ale ja nie muszę teraz rżnąć. Muszę zjeść.

– Przepraszam cię, mała – rzucam, czując, jakby coś pociągnęło za spust za moimi oczami. Łapię odbicie swoich roziskrzonych źrenic w lustrze nad biurkiem.

Dziewczyna wzdycha. Widzę jej drżącą dolną wargę.

– To potrwa tylko chwilę.

Łapię ją za kark i przyciągam do siebie.ROZDZIAŁ 1

PETER PAN

Ile jeszcze czasu zostało do wschodu słońca?

Ta myśl przychodzi mi do głowy, gdy idziemy przez Nibylandię drogą, która prowadzi do domu na drzewie. Jesteśmy cali unurzani we krwi, ale też w chwale zwycięstwa. Idziemy ukryci w mroku.

To stara myśl, która nadal powoduje, że czuję atak paniki. Lęk wędruje po moim kręgosłupie i łapie mnie za żebra.

Jeśli padną na mnie promienie słońca, zamienię się w proch.

Po kilku sekundach dochodzi do mnie, że nie muszę się już tym martwić. Odzyskałem swój cień. Nibylandia znowu należy do mnie, a ja do niej.

Bliźniacy idą na czele, a Vane kroczy ze mną ramię w ramię. Czuję, że chce mnie o coś zapytać.

– O co chodzi? – zwracam się do niego, patrząc na bliźniaków.

Wygłupiają się, choć wracają właśnie po bitwie ze swoją siostrą, królową wróżek. Podczas niej siostra narysowała wyraźną linię, a oni wybrali jedną ze stron – moją.

Będziemy musieli znowu stawić jej czoła i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, strącimy ją z tronu, a bliźniacy zostaną mianowani królami Krainy Wróżek i wszystko wróci na właściwe tory.

To wymarzony przeze mnie wynik – wrócę do tego, kim byłem, a w Nibylandii zapanuje pokój. Kapitan Hak jest jednak nadal jedną wielką niewiadomą, jokerem w tym rozdaniu, a ja nie lubię karcianych gier. Będę w końcu musiał stawić mu czoła. Jemu i Cherry. Teraz jednak nie powinienem za bardzo wybiegać w przyszłość.

– Jak się czujesz? – pyta Vane.

Nie patrzy już na mnie, ale czuję ciężar jego uwagi.

– Cóż, ja…

Nie mam słów, by podsumować, jak to jest, gdy znowu czuję się całością. Trudno mi wyjaśnić, jak to jest czuć się żywym tam, gdzie wcześniej czułem się martwy. Może nie dosłownie, ale magicznie, duchowo. Chodziłem i mówiłem, ale brakowało mi duszy.

Jak się czuję?

Myślałem, że gdy odzyskam cień, wrócę do tej wersji samego siebie, która istniała, zanim go straciłem. Tylko że to niemożliwe. Teraz już to wiem.

Zmieniłem się.

Peter Pan, cieszący się złą sławą król Nibylandii, został odmieniony przez dziewczynę z rodu Darlingów, Czarnego Pana i dwoje książąt z Krainy Wróżek.

Jak się czuję?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

– Czuję się dobrze – mówię Vane’owi, a gdy uśmiecha się z drwiną, dodaję: – Nie mogę się doczekać powrotu do naszej Darling. Zanim wstanie świt, będzie wykrzykiwała moje imię.

Patrzę na niego. Łapię tę stronę z jego dobrym okiem, ale nadal trudno mi wyczuć, o czym myśli.

– Też będziesz ją rżnął? Wypełnij ją swoim kutasem, żebym mógł patrzeć, jak rozkosz rozjaśnia jej twarz.

Robię się twardy na samą myśl.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się pieprzyłem, gdy jeszcze miałem swój cień. Ile wieków temu? Zbyt wiele. Straciłem rachubę. W drobnych zmarszczkach wokół oka Vane’a pojawia się dyskomfort.

– Nadal muszę jej sprawić ból, by dać rozkosz.

Bliźniacy się śmieją, a Bash obejmuje ramieniem Kasa i przyciąga go do siebie.

– Darling jest świadoma, że rozkosz będzie ją kosztowała – zwracam się do Vane’a.

– A ja? Pomyślałeś o moim koszcie?

– Nie – przyznaję. Nie ma sensu kłamać. – Powiedz mi.

– Gdy krwawi… to nie sprawka mojego cienia…

Przeklina i wyjmuje papierosa ze stalowej papierośnicy w kieszeni. Za paznokciami i przy kłykciach palców ma krew piratów. Jeszcze więcej pirackiej krwi przyschło na jego twarzy.

Lubię Vane’a najbardziej, gdy jest brudny po walce. Przypomina mi, że nie jestem odosobniony w tym pragnieniu niszczenia.

Czekam, aż zapali i wypełni płuca dymem.

– Mów – proszę.

– Cień nie dba o to, czy Darling krwawi – mówi. – To mnie, pod mrokiem cienia… o to chodzi.

Przypomina mi się Krokodyl chłepczący krew Haka, gdy obcięliśmy mu rękę.

Podobało mu się.

Myślałem, że to tylko objaw dziwactwa, ale popieprzony Roc jest wariatem, gdyby ktoś mnie pytał. Nigdy tego nie kwestionowałem, a Hak oszalał na ten widok. Tak więc trzeba przyznać, że to dziwne zachowanie odniosło zamierzony efekt.

Na siedmiu wyspach mieszka wiele różnych istot, jest tu tyle magii, mitów i legend, że trudno stwierdzić, kim lub czym jest Vane. Teraz zastanawiam się, czy szaleństwo jest u nich rodzinne.

Na wyspach żyje też wiele potworów, ale niewiele jest takich, które czują żądzę krwi…

Vane zaciąga się dymem. Z dala od ścieżki, w ciemnościach, które niedługo przejdą w świt, słychać wycie wilków. Droga wije się na południe, ku naszemu domowi na drzewie. Biorę papierosa od Vane’a i teraz ja się zaciągam. Trzymam dym w płucach. Nie pali mnie przy tym jak wcześniej i, o dziwo, jestem rozczarowany.

– Co więc zamierzasz? – pytam go, gdy wreszcie wypuszczam dym z płuc.

– Nie wiem.

– Myślę, że wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć.

Wzdycha.

– Dla Winnie jestem ostrzem, predatorem z ostrymi zębami. Jeśli jej nie potnę całej, będę ciął kawałek po kawałku jak inne, i nie mam, kurwa, pojęcia, co z tym zrobić.

Dziwnie jest słyszeć, jak wymawia jej imię. Świadczy to o intymności. Muszę odsunąć na bok ukłucie zazdrości, która się pojawia, gdy zdaję sobie sprawę, że są ze sobą bliżej, niż myślałem. To musiało się tak potoczyć. Było nieuniknione. Przecież ja jestem królem. Zawsze będę traktowany z dystansem. A bliźniacy mają siebie nawzajem i nie zbliżą się do nikogo bardziej.

To musiał być Vane.

Wszyscy będziemy ją posiadać, ale Vane dostanie taką część Darling, której żaden z nas nigdy nie ujrzy. Muszę się z tym pogodzić. Już to zrobiłem. Oznacza to jednak, że muszę mieć przy sobie ich oboje, bo gdy stracę jedno z nich, automatycznie utracę drugie, a bez nich dwojga…

Wilki podchodzą bliżej i dostrzegam jednego, jak przemyka pod krzakami po mojej lewej stronie.

– Mówisz mi więc, że rezygnacja z cienia Mrocznej Krainy nie rozwiąże twoich problemów. Czyli jednym słowem powinniśmy znaleźć coś w rodzaju Mrocznej Nibylandii…

– Ty dupku – odpowiada Vane, ale w jego głosie słyszę uśmiech. Zabiera mi swojego papierosa.

– Słuchaj – mówię. – Wiem, jak to jest, gdy musisz rzucić monetą, ale wiesz, że ona nie ma dobrej strony. Nikt nie zrozumie cię lepiej ode mnie, więc po prostu pogadajmy o tym.

Włoski stają mi dęba na ramionach, gdy bliźniacy przed nami zwalniają kroku, a wilk wystawia łeb spomiędzy leśnych chaszczy.

Jestem znowu połączony z Nibylandią, ale upłynęło naprawdę dużo czasu. Nie rozpoznaję języka tej krainy, ostrych krawędzi spółgłosek, miękkości samogłosek. Muszę nauczyć się tego wszystkiego od nowa.

Czym jest ta myśl, która gniecie mnie z tyłu głowy, to uczucie, że coś jest nie tak?

Zerkam na Vane’a.

Być może popchnąłem go za daleko i jego cień ociera się o mój. Nigdy nie były obok siebie w ten sposób. Dwa cienie z różnych krain. Denerwuje mnie, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Przeraża, że może to być potencjalnym problemem.

– Czujesz to? – pytam.

Przytakuje, a jego fioletowe oko pokrywa się czernią.

Wilk wychodzi na środek ścieżki i staje naprzeciwko bliźniaków.

Vane i ja powoli przesuwamy się na przód, osłaniając ich, tak że stajemy w jednej groźnej linii przed wilkiem.

– To nietypowe – mówi Kas niskim, równym głosem. Wiatr zwiewa mu włosy na twarz, ale nie robi żadnego ruchu, by je poprawić.

Dawno, bardzo dawno temu pobiegłbym z wilkami, ale to tak stare wspomnienie, że wyczuwam je bardziej, niż pamiętam, jak dym bez ognia. Nie widziałem wilków z tak bliska od czasu, gdy straciłem cień.

Bash gwiżdże na wilka i pyta:

– Co tu robisz, stary?

Wilk opuszcza łeb. Nawet w tej pochylonej pozycji sięga bliźniakom niemal do pasa. Ma futro koloru ciemnego nieba o zmierzchu. Jest czarne, gdzieniegdzie poprzetykane rozbieloną szarością. Podnosi na nas jaskrawoniebieskie oczy.

– Co robimy? – pyta Kas.

Wilk stoi na drodze, oddzielając nas od domu na drzewie.

Niecierpliwie chcę już wrócić do Darling.

Robię krok naprzód.

Uczucie, że coś jest nie tak, potęguje się.

– Dalej – zwracam się do wilka. – Wracaj do lasu.

Zwierz prostuje się, unosi głowę i odciąga wargi, odsłaniając błyszczące ostre kły.

– Pędź. Więcej nie będę ci powtarzał.

Robię kolejny krok, a wilk się odwraca i zaczyna biec.

Ale nie w kierunku lasu. Rusza drogą przed siebie, prosto do domu na drzewie.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: