To ja, esclave - ebook
To ja, esclave - ebook
Kim staje się osoba, która traci wolną wolę? Czy uwięzione serce i dusza mogą jeszcze na nowo pokochać? Julia to absolwentka architektury, która podczas wymiany poznaje Jeana, chłopaka z Francji. Zadurzona po same uszy, zaraz po zakończeniu studiów leci do Paryża, by być z ukochanym. Nie wie jeszcze, że bilet, który kupiła, jest tylko w jedną stronę. Na miejscu dziewczyna dowiaduje się, że została zwabiona w pułapkę. Jean, który posiadł Julię jako swoją niewolnicę, zamierza sprzedawać ją jako ekskluzywną prostytutkę. Młoda kobieta pomimo sytuacji, w której się znalazła, szuka rozwiązania. Gdy na jej drodze staje atrakcyjny adwokat, Philippe, dziewczyna liczy, że uda jej się z tego wyjść. Kontynuacja „To ty mnie uwolnisz” pokaże, co uwarunkowało Julię do bycia taką, jaką dała się poznać w części pierwszej.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-060-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Oczy miałam jeszcze zamknięte. Chociaż chciałam je otworzyć, żadna z moich powiek nawet nie drgnęła. Moje ciało w ogóle nie współpracowało z moim mózgiem. Mój zmysł słuchu powinien być bardziej wyostrzony, jednak nie byłam w stanie skupić się na rozmowie toczącej się w pomieszczeniu. Słyszałam tylko przytłumione głosy dwóch mężczyzn. Nie docierało do mnie nic. W powietrzu czułam zapach stęchlizny, a przez moje ciało przechodziły dreszcze. Co się ze mną działo?
Skup się! – zgromiłam samą siebie w myślach. – Gdzie byłaś ostatnio?
Ostatnio byłam w apartamencie swojego chłopaka. Na to spotkanie cieszyłam się jak małolata. Jean Michael odebrał mnie z lotniska i zabrał do siebie. Nie widzieliśmy się od dłuższego czasu, więc byłam szczęśliwa, że w końcu będę mogła być obok niego. Poznaliśmy się na studiach. Jean był na wymianie francusko-angielskiej. Od razu mi się spodobał. Miał w sobie coś, co sprawiało, że lgnęłam do niego. Idealne rysy twarzy. Idealny charakter. Idealnie pasowaliśmy do siebie. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, pomimo że nic o nim nie wiedziałam. Czułam, że jesteśmy sobie pisani. Bardzo długo zajęły mi starania, by zwrócił na mnie uwagę, ale w końcu się udało. Staliśmy się nierozłączni.
Konkrety! – Mój umysł próbował przywołać mnie do porządku. – Wysil się, Julia!
Byłam w mieszkaniu Jeana – to wiedziałam na pewno. Zachwycałam się nim jak małe dziecko sklepem ze słodyczami. Apartament zapierał dech. Duży i przestronny salon, z którego przechodziło się do jadalni połączonej z otwartą kuchnią. Chodziłam po mieszkaniu pełna ekscytacji i podniecenia. Udało mi się wyrwać z nudnego Londynu, z nieciekawej przeciętnej rodziny do żywego, pełnego splendoru Paryża. Wiedziałam, że przy Jeanie będę szczęśliwa i spełniona. Uważałam, że decyzja o wyjeździe była najlepszą, jaką odważyłam się podjąć. I chociaż moi rodzice nie pogodzili się z nią, ja sądziłam, że złapałam Pana Boga za nogi. Ale do rzeczy. Byłam z Jeanem u niego. Rozmawialiśmy o tym, jak minęła moja podróż, oraz o jego pięknym mieszkaniu.
– Nie jest moje. Należy do mojego ojca i jego firmy.
To powinno dać mi do zrozumienia. Dlaczego Jean nie ma swojego mieszkania, a przede wszystkim czym zajmowała się firma jego ojca? Musiała być duża i przynosić spore dochody. W tamtym momencie jednak nie zagłębiałam się w szczegóły. Cieszyłam się, że jestem w Paryżu. Cieszyłam się tym, że w końcu byłam obok niego. Siedziałam na kanapie i rozpływałam się w zachwycie. Jean wstał i podszedł po coś do barku. Obserwowałam jego idealne ciało w dopasowanym garniturze. Wiedziałam, że zaraz po studiach Jean ma zacząć pracować w firmie swojego ojca. Widocznie już do tego doszło.
– Napijmy się. – Usłyszałam głos ukochanego, a po chwili w dłoni miałam już drinka. – Cieszę się, że tu jesteś – powiedział.
– I ja się cieszę – odparłam pełna radości.
– W takim razie wypijmy za to, co ma nadejść.
Spojrzałam na złoty płyn w szklance. Nie lubiłam mocnych alkoholi. Whisky czy burbon nie były dla mnie. Mimo to uniosłam szklankę i dźwięcznie uderzyłam w drugą. Wypiłam do dna jednego, potem drugiego drinka.
W połowie trzeciego widziałam już zniekształcony obraz.
– Nie wiedziałam, że mam tak słabą głowę – wybełkotały moje usta.
Poczułam, że mi słabo.
– Ci… Nic nie mów. Zamknij oczy, zrelaksuj się.
Jego głos otulał mój umysł. Byłam przestraszona, lecz mimo to posłuchałam go. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Otulona ciemnością czułam, że moje ciało odprężyło się i zrelaksowało. Mój umysł był daleko poza moją kontrolą. Gdy spałam, w mojej głowie pojawiły się obrazy moich bliskich. Rodziców i dziadków. Wspomnienia z czasów, kiedy byłam małą dziewczynką. Poniekąd miałam szczęśliwe dzieciństwo. Otoczona miłością spełniałam sen rodziców o idealnej córce. Dopiero jako nastolatka poczułam, że nie zawsze chcę robić to, czego oni ode mnie oczekują. A teraz kiedy sprzeciwiłam się im swoim wyjazdem, wiedziałam, jak bardzo ich rozczarowałam. Gdy tak lawirowałam we wspomnieniach, poczułam, że moje zdrętwiałe ciało daje o sobie znać. Chociaż jeszcze nieświadoma niczego, miałam nadzieję, że za chwilę się wybudzę.
Nagle moja jaźń wzięła górę i nie pamiętałam już żadnych snów. Czerń przed moimi oczami była pustką, która pojawiła się, kiedy tylko się obudziłam. Ciemna plama wciąż widniała przed moimi oczami, a smród coraz wyraźniej uderzał w nozdrza. Coraz lepiej słyszałam też głosy, a moje ciało zaczynało odzyskiwać całkowite czucie.
– Myślisz, że Adnot zaakceptuje twój wybór?
Rok intensywnej nauki francuskiego okazał się zbawienny. Kiedy wiedziałam, że wyjadę do Paryża, by być z Jeanem, zapisałam się na dodatkowe lekcje. Byłam zdeterminowana i zawzięta, by tylko jak najszybciej nauczyć się tego języka.
– Jest moim ojcem. Byłby idiotą, gdyby go nie zaakceptował.
Głos Jeana był już na tyle wyraźny, że wiedziałam, iż jesteśmy w tym samym pomieszczeniu. Wciąż nie rozumiałam, skąd pochodził smród, który był coraz mocniejszy.
– Jean… – próbowałam wypowiedzieć imię mężczyzny, któremu oddałam swoje serce.
Zamiast jednak usłyszeć odpowiedź, poczułam, jak coś uderza w moje podbrzusze, a następnie jak ból rozchodzi się po moim ciele. Do moich zamkniętych oraz ogarniętych ciemnością oczu napłynęły łzy.
Ból był tak przeszywający, że miałam ochotę zwymiotować, choć i tak nie miałam co.
– Pojebało cię?
Usłyszałam, że nieznajomy próbuje stanąć w mojej obronie.
– Ma być cała i zdrowa – dodał.
Poczułam ciepło ciała, które pochylało się nade mną. Miałam ochotę się rozpłakać, tak, by zobaczyli, jaka jestem słaba. Coś wewnątrz mnie postanowiło jednak nie robić scen. Chociaż czułam, że najgorszy z możliwych scenariuszy właśnie się wydarzył, w głębi duszy liczyłam, że to tylko żarty. W duchu zaczęłam prosić Boga, by nie karał mnie za moje przewinienia koszmarem, który był powszechnie znany. Kiedy tak próbowałam użalać się nad sobą, język francuski znowu wypełnił pomieszczenie.
– Jesteś jeszcze gówniarzem, który musi się wiele nauczyć – powiedział mężczyzna, a w moją twarz nagle uderzyło rażące światło.
Poczułam również, że okropny smród zniknął. Dużo czasu zajęło mi przyzwyczajenie oczu do otoczenia.
Kiedy w końcu mój wzrok się zaadaptował, zobaczyłam Jeana stojącego pod ścianą z założonymi rękoma, a także innego mężczyznę, który był bliżej mnie. W dłoni trzymał brudny worek. Musiałam mieć go na głowie. Zrobiło mi się niedobrze. Liną miałam skrępowane dłonie i nogi, a cały pokoik, w którym się znajdowaliśmy, mógł być rozmiarów hotelowej łazienki.
– Gdzie ja jestem? – zapytałam.
– Dla własnego bezpieczeństwa nie mów nic. Przynajmniej na razie – odparł facet z workiem.
Nie miałam pojęcia dlaczego, ale czułam, że mogę mu zaufać. Ostatnie słowa powiedział przyciszonym głosem, tak, bym tylko ja usłyszała. Pokiwałam grzecznie głową i już o nic nie pytałam. Coś, co krążyło jeszcze w moich żyłach, sprawiało, że nie miałam siły sprzeciwiać się jego słowom. Spuściłam głowę, pozwalając spłynąć pojedynczej łzie. Jak w ogóle do tego doszło? Kątem oka spojrzałam w stronę swojego chłopaka, lecz on unikał kontaktu ze mną. Czułam, że jest wściekły. Na kogo? Na mnie? Co ja mu takiego zrobiłam? Oddałam mu całą siebie. Swoją miłość. Dla niego zostawiłam całe swoje życie. Byłam w stanie poświęcić to i jeszcze więcej, by tylko być przy nim. A jak się okazywało, zostałam zwabiona w pułapkę. To ja powinnam być wściekła. Mój stan niestety na to nie pozwalał. Byłam rozgoryczona, ale co najgorsze nie byłam przestraszona. Widok Jeana sprawił, że do ostatniej chwili miałam nadzieję, że to jakaś zabawa i że już za moment powie: „Nabrałem cię, wracamy do mieszkania”. Na studiach młodszym rocznikom były robione różne psikusy, dlatego byłam przekonana, że to samo spotkało właśnie mnie.
Leżałam na twardej podłodze. Z każdą minutą coraz bardziej odczuwałam ból w ciele. Było mi po prostu niewygodnie. Chciałam się wyprostować, ale nie mogłam. Moje ręce i nogi były związane. Szarpałam się i wyrywałam, lecz na nic były moje próby. Czułam się bezsilna. Nagle drzwi się otworzyły, a mężczyźni stanęli na baczność.
– Oby to było coś ważnego – powiedział grubym głosem starszy mężczyzna, który właśnie wszedł.
– Przyleciała dziś rano.
Miałam spuszczoną głowę i nawet nie patrzyłam w ich kierunku. Jean. Jego głos rozpoznałabym wszędzie. To on stał za tym wszystkim. On mnie tu ściągnął. Zaczynało do mnie docierać, że brak strachu, który mi towarzyszył, był mylący. To właśnie jego powinnam się bać najbardziej. Tego, którego kochałam całym sercem.
– Ale nie jest jeszcze gotowa.
– Będzie – zapewnił Jean.
Gotowa do czego?
– Oby.
Mężczyzna zamilkł.
Próbowałam złapać z nim kontakt wzrokowy, jednak nie potrafiłam skupić się na jednym punkcie. Patrzyłam to na niego, to na Jeana. Po chwili znowu spuściłam głowę i utkwiłam spojrzenie w podłodze.
– Ładna jesteś – powiedział, zbliżając się do mnie. Kiedy podszedł, kucnął i złapał mnie za szczękę. – Piękna buźka. Bądź grzeczna, to ją taką zachowasz.
Wyrwałam twarz z jego ręki. Wtedy jeszcze mój umysł niczego nie rozumiał.
– Zadbajcie o nią. Jutro ma zacząć zarabiać – polecił, wychodząc z pomieszczenia.
Pomału składałam sobie wszystko w całość.
Zostałam porwana. Stałam się niewolnicą.