-
nowość
-
promocja
To jej żałoba - ebook
To jej żałoba - ebook
Thriller psychologiczny o granicach zaufania, toksycznych relacjach i cienkiej linii między miłością a zagrożeniem.
Życie Lindy rozpada się na kawałki, gdy zaczyna podejrzewać, że mężczyzna, z którym dzieli życie, może być seryjnym gwałcicielem terroryzującym Sztokholm. Czy to możliwe, że Jesper jest tym przestępcą, którego od miesięcy ściga policja? Linda staje przed dramatycznym wyborem: milczeć i chronić siebie czy zaryzykować wszystko, by ocalić inne kobiety.
Edda Nord, pracująca w Fundacji Pomocy Kobietom, próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości jako singielka. Kiedy poznaje Lindę, nawet nie przypuszcza, że zostanie wciągnięta w spiralę dramatycznych zdarzeń.
Tymczasem tajemniczy mężczyzna podąża za kobietą. Kim jest prześladowca i dlaczego chce pozostać w ukryciu?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Kryminał |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-213-5373-9 |
| Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Linda Josefsson wyłącza telewizor i wstaje z kanapy. Bolą ją uda, jakby miała zakwasy, chociaż na siłowni nie była od wielu lat. Może naciągnęła sobie mięsień w pracy, kiedy bawiła się z dziećmi na podłodze albo rzucała się na pomoc maluchowi, który zaraz miał się przewrócić? Ciało już nie to samo.
Oliver i Stella już od kilku godzin są w łóżku. Nie ma odwagi przypuszczać, że śpią, przynajmniej nie Stella. Tej zdarza się leżeć i patrzeć w telefon przez pół nocy, oglądać tutoriale makijażowe i krótkie klipy, na których tańczą jej znajomi. Kiedyś bywało, że zabierali jej telefon, ale karała ich wtedy długimi tygodniami milczenia. Na razie doszli do porozumienia, że nie będą jej ograniczać, dopóki normalnie wstaje z rana i nie zawala szkoły.
Jesper natomiast jeszcze się nie pojawił. Linda sądziła, że o tej porze już będzie w domu. Próbuje nie dopuszczać do siebie niepokoju, ale ten sam się nasuwa. Może miał atak, uderzył się w głowę i leży gdzieś bez życia?
Próbuje się do niego dodzwonić, ale za każdym razem po kilku sygnałach włącza się poczta głosowa. Linda zostawia wiadomość, a potem obchodzi cały dom, gasząc lampki w oknach wychodzących na ulicę, lampę do czytania stojącą przy miękkim fotelu, spotlighty nad obrazami. Sama je namalowała: zachodzące słońce na wyspie Utö, gdzie często jeździli, zanim Oliver przyszedł na świat.
Linda zostawia zapaloną lampę nad kuchenką, żeby Jesper coś widział, kiedy wróci do domu. Blat kuchenny wypucowała do czysta, nie ma na nim nawet okruszka. Przetarła również szafki, wyczyściła sitko w odpływie i ułożyła w wazonie zebrane po drodze polne kwiaty.
Wychodzi właśnie z łazienki na piętrze, kiedy słyszy, jak Jesper wchodzi do holu. Naciągając na siebie cienki szlafrok, zerka ze schodów na dół. W tym słabym świetle z kuchni Jesper wygląda jak obcy, jak intruz.
Nie widzi dobrze w półmroku, ale wydaje jej się, że Jesper ma coś na kurtce. Na materiale widać czarną plamę. Jesper odwraca się, a na plamę pada światło – nie jest już czarna, lecz czerwona. Krew. Przez jego policzek biegnie rana, jakby cięta nożem. Pewnie miał atak i zrobił sobie krzywdę, gdy upadał.
Całe szczęście, że się pozbierał.
Jesper wchodzi do łazienki dla gości na parterze, słychać, jak włącza prysznic. Uruchamia się kocioł, strumienie wody chlustają na drzwi kabiny.
Kiedy Jesper wychodzi z łazienki, Linda już leży zakopana pod kołdrą. On jednak nie idzie do sypialni. Zaskoczona słyszy, że zamykają się drzwi wejściowe.
Linda lekko odsłania zasłonę i widzi, jak Jesper w szlafroku i kapciach podchodzi do zielonego kosza, który wystawiła przy ulicy – jutro zabierają śmieci. Jesper wyrzuca do kosza nieforemną plastikową torbę, a potem sięga do kieszeni. Coś zamigotało, a jego twarz przez chwilę oświetliła pomarańczowa łuna. Za moment zgasła, została tylko ćmiąca się końcówka papierosa, tańcząca wokół ust jak świetlik.
I nie byłoby w tym wszystkim nic dziwnego, gdyby chodziło o kogoś innego. Ale Jesper przenigdy nie wychodzi ze śmieciami, nawet kiedy Linda go prosi. No i nigdy nie widziała, żeby palił papierosy.2.
– Chcę się rozwieść.
Edda nie może uwierzyć w to, co słyszy od Rasmusa. Echo jego słów dźwięczy jej w uszach i nie chce zniknąć.
Siedzą na kanapie w mieszkaniu, w którym żyli przez ostatnie lata. Kanapa nosi ślady zupek ze słoiczka, kleiku i wina – fizycznych pamiątek po chwilach spędzonych razem. Edda zwraca uwagę na plamę po bananie, zdrapuje resztki paznokciem.
Próbuje znaleźć właściwe słowa, ale cały czas jej umykają.
– Chyba żartujesz? – odzywa się wreszcie.
Na twarzy Rasmusa pojawiają się wątpliwości, ale też irytacja.
– Oczywiście, że nie żartuję.
Edda wyciąga do niego rękę, ale on cofa swoją i podnosi się z kanapy. Zaczyna chodzić w tę i z powrotem, jak rozwścieczone zwierzę w klatce. W końcu mówi:
– Już nie jestem w tobie zakochany. I brakuje mi tego. Brakuje mi bycia świeżo zakochanym.
Do Eddy powoli zaczyna docierać, że on naprawdę nie żartuje. Nie może oddychać. Jego słowa sprawiają jej tak wielki ból, że aż przyciska dłoń do serca.
Rasmus zatrzymuje się na wprost telewizora, żywo gestykulując. Jego kręcone włosy są już wilgotne od potu.
– Nie wydaje ci się to przykre – pyta – że już nigdy się nie przeżyje takiej miłości jak wtedy, gdy się miało dwadzieścia lat?
Edda się śmieje, chociaż łzy są naprawdę blisko. Pachnie jej to kryzysem wieku średniego.
„Już nie jestem w tobie zakochany”.
Jak można być w kimś zakochanym po dziesięciu latach razem? Zakochanie przemija przecież dosyć szybko i zostaje – w najlepszym razie – zastąpione rzuconym nieuważnie „kocham cię” w dresach, przed telewizorem.
Mają razem ułożone życie. Dziecko, mieszkanie, domek letniskowy, samochód, kredyt, konto oszczędnościowe na emeryturę. To już nie ma żadnego znaczenia? Można to ot tak, lekką ręką porzucić?
No i przede wszystkim: Rasmus, cholera jasna! Dorośnij!
– To przecież nie ma znaczenia, czy jesteś zakochany. Zbudowaliśmy sobie razem życie, wybraliśmy siebie nawzajem. – Edda wie, jak to desperacko brzmi, ale nie może się powstrzymać. – Przysięgaliśmy sobie na dobre i na złe.
– Ale ty już mi się nie podobasz – mówi Rasmus.
Edda jest zbita z tropu. Wie, że ostatnio nie za bardzo przejmuje się swoim wyglądem i że odkąd Ilse przyszła na świat, chodzi po domu głównie w piżamie. Ale przecież Rasmus zawsze powtarzał, że jest pociągająca niezależnie od tego, co ma na sobie.
– Podobają mi się inne. Chcę móc spać z innymi, mam dosyć celibatu – kontynuuje Rasmus, jakby nieświadomy, że strzela w jej stronę zatrutymi strzałami.
Rzuca frazes za frazesem. Edda chce mu to wytknąć, chce pokazać, jak żałosne jest jego zachowanie, ale wie, że tylko bardziej go tym nakręci. Próbuje zrozumieć jego uczucia, ale słowa, które słyszy, są trudne do przyjęcia.
Edda przewija w głowie ostatnie miesiące. No dobra, nie kochają się tak często jak wcześniej. No dobra, sporo się kłócili. Ale celibat? Przecież nie tak dawno zaczęli się starać o rodzeństwo dla Ilse.
Ilse. Córeczka śpi w pokoju obok, nie przeczuwając nawet katastrofy, do jakiej właśnie tu dochodzi.
Edda zagryza zęby.
– Zdradziłeś mnie? – pyta.
On kręci przecząco głową.
– Ale poznałeś kogoś nowego?
Brak odpowiedzi.
Edda nie może powstrzymać łez spływających po policzkach.
Tego już naprawdę za wiele.
Jest późny wieczór. Właśnie wróciła do domu ze szpitala, gdzie odwiedzała jedną z podopiecznych fundacji, w której pracuje. Kobietę zaatakował jej były, a Edda też przy okazji znalazła się w niebezpieczeństwie. Jest wykończona. A teraz musi jeszcze opanować to trzęsienie ziemi.
– Rasmusie, przecież ty nie możesz tego mówić na poważnie. Chodź, pójdziemy spać i pogadamy o tym rano.
Rasmus powoli kręci głową.
– Nie, Eddo. Ja już podjąłem decyzję. Długo o tym myślałem. Ja już więcej nie chcę.
Łzy płyną już strumieniami, ściekają za szyję. Przeciąga po twarzy rękawem.
– Będzie lepiej, jeśli nie będę dzisiaj spał w domu – mówi Rasmus. – Wrócę za parę dni, żeby zabrać pozostałe rzeczy.
Edda dostrzega stojącą w przedpokoju spakowaną walizkę. To nie był napad złości, on to zaplanował. Ma wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Czuje się, jakby śniła koszmar, jakby nagle rozstąpiła się pod nią ziemia.
Zastanawia się, co spakował do walizki i jakie będzie kolejne miejsce, w którym ją postawi. Może pójdzie prosto do domu jakiejś innej kobiety, którą poznał, do kochanki?
„Nie, nie!” – chce powiedzieć Edda, ale wydaje z siebie tylko rozpaczliwą skargę:
– Proszę cię, zaczekaj...
– Cześć – rzuca Rasmus, wkładając buty, tak jakby tylko wychodził po mleko do sklepu na rogu.
– Nie możesz tego zrobić! – krzyczy w końcu Edda, ale zaraz ścisza głos, żeby nie obudzić Ilse. – To przecież jakiś obłęd!
Próbuje przytulić Rasmusa, ale jego ręce wiszą bezczynnie wzdłuż ciała. Edda podnosi głowę, ale mężczyzna zaciska usta, kiedy ona próbuje pocałować go ten ostatni raz.3.
Za Rasmusem zatrzaskują się drzwi. Edda opada na sofę i wlewa w siebie resztkę whisky, którą zostawił na stoliku. Zaraz się podnosi, żeby przynieść i otworzyć butelkę wina. To jedno z luksusowych win Rasmusa, Barolo z 2013.
Bierze łyk. Smak jest głęboki i pełny. W normalnej sytuacji stwierdziłaby, że wino jest naprawdę dobre, ale teraz nie jest w stanie go docenić.
Boli ją całe ciało. Jest zaskoczona, jak wyraźnie i fizycznie czuje ten ból, tak jakby każda komórka w jej ciele miała zaraz rozpaść się na kawałki.
Co właściwie się przed chwilą stało?
I co ona ma teraz zrobić?
Serce bije jej jak szalone, a ona osuwa się na podłogę, trzęsąc się od płaczu, i nie wstaje, dopóki jej nos nie jest tak zapchany, że nie może oddychać.
Kiedy myśli, że to już koniec, zalewa ją kolejna fala rozpaczy. W końcu głowa boli ją tak bardzo, że nie ma już siły dalej płakać. Przenosi się na sofę i otula kocem.
Zmusza się, żeby przyjąć do wiadomości:
„Rasmus cię zostawił”.
Spodziewałaby się, że zaraz w jej głowie pojawi się lista rzeczy, którymi powinna się zająć i które musi załatwić dla siebie i Ilse.
Ale głowa jest pusta, poza tą ciemnością, która rośnie i rośnie w sposób tak niekontrolowany, że Edda zaczyna się bać.
Cisza jest przerażająca. Kobieta sięga po pilota i włącza telewizor. Zaczynają się wiadomości, słyszy głos spikera, ale to wszystko brzmi jak odległy sen. Rejestruje tylko, że ceny paliwa wzrosły. Jednak kolejny news sprawia, że Edda automatycznie skupia się na przekazie.
_Policja nadal szuka podejrzanych odpowiedzialnych za brutalny gwałt w Tantolunden w Sztokholmie. Wczoraj wieczorem dwudziestoletnia kobieta została zaatakowana przez nieznanego sprawcę. To już drugi brutalny gwałt w tej okolicy w ostatnim czasie. Poprzednia ofiara – trzydziestolatka – nadal przebywa w szpitalu w wyniku napaści. Wszystkich, którzy w okolicach Tantolunden widzieli około czterdziestoletniego mężczyznę średniego wzrostu ubranego w jasną kurtkę, uprasza się o kontakt z policją._
Edda opróżnia kieliszek i wyłącza telewizor. Nie ma już siły oglądać całego zła tego świata po tym, jak jej własne życie właśnie rozpadło się w proch.
Rasmusa już nie ma. Nie spytała nawet, dokąd się wybiera. Pójdzie do hotelu? Czy naprawdę będzie dzisiaj spał w łóżku innej kobiety?
Co by się działo, i tak nie będzie się w to teraz angażować. Nie ma siły. Jest tak zmęczona, że w zasadzie już się czuje, jakby spała.
Podnosi się, zabierając ze sobą butelkę z winem. Zagląda do córki, która posapuje w poduszkach, nieświadoma, że również jej świat właśnie legł w gruzach.
Edda całuje ją delikatnie w czółko i idzie do łóżka. Zanim zapadnie w sen, wypija jeszcze kilka łyków wina.
------------------------------------------------------------------------
ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------