Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

To jeszcze nie koniec - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

To jeszcze nie koniec - ebook

Upalne lato 1987 roku. Magda, Zuza i Hana spędzają wakacje w starej willi rodziny Třebovickich. Sielankę przerywa wyjątkowo drastyczne morderstwo. Funkcjonariusze nadzwyczaj szybko wskazują i aresztują sprawcę, zupełnie lekceważąc zeznania jednej z dziewczynek, która twierdzi, że na miejscu zbrodni widziała dziwną zieloną zjawę...

Dwadzieścia pięć lat później podinspektor Marie Výrová, zwana Wielką Sową, wraca do starej sprawy. Wkrótce przekona się, że w dawnym śledztwie roiło się od błędów i nadużyć. Nakłania więc świadków, aby minuta po minucie odtworzyli tamten tragiczny dzień. Co Třeboviccy ukrywali przez lata i czy zabił któryś z nich?

To jeszcze nie koniec jest połączeniem pasjonującej powieści kryminalnej, historii o upadku wpływowej rodziny oraz mrocznej ballady romantycznej. A Michal Sýkora, w kolejnym po Człowieku pana ministra tomie serii o śledczych z Ołomuńca, potwierdza swój talent, czerpiąc z najlepszych tradycji gatunku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65707-55-0
Rozmiar pliku: 885 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1.

Na modlitwę biją dzwony,

buch, buch! wali ktoś do wrót.

„Chodź do domu, miła żono!

Bo mnie straszny dręczy głód”.

„Idź precz, zbóju, z mego domu,

Niepotrzebnyś tu nikomu!

Wracaj zaraz do jeziora,

masz tam jadła wszego w bród!”

O północy buch, buch!

…przy drugim „buch” Magdaléna złapała Hankę za kostkę, a ta wrzasnęła. I ze strachu, i dlatego, że Magda ścisnęła jej obandażowaną nogę dokładnie w miejscu, gdzie została zwichnięta. Krzyk rozniósł się po cichym, śpiącym domu z siłą bomby atomowej. Przestraszona Hanka zakryła buzię dłonią, Zuzana szybko wyłączyła lampkę na nocnym stoliku, a Magda zamknęła książkę. Dziewczynki szczelnie okryły się kołdrą. Dwie sekundy ciszy – pełne napięcia sekundy wstrzymywania oddechu i wpatrywania się w różne formy nocy i ciemności: niebieski zmrok za wysokim oknem, ciemnofioletowe kąty pokoju, krawędź bladej aureoli latarni na parapecie, refleksy światła w szybach wielkiego regału z książkami. Lśniący szklany przycisk do papieru na biurku dziadka odbijał blask wiszącego na niebie półksiężyca. Po chwili rozległo się to, na co czekały. Płacz dziecka…

– Aleś ty durna, Hanka! – szepnęła Zuzana.

– Wszystko przez Magdę – broniła się dziewczynka. Chciało jej się płakać. To było niesprawiedliwe, poza tym znów zaczęła ją boleć zwichnięta kostka czy – jak mówiły – „koślawa noga”.

– Nie wiedziałam, że zaczniesz tak wrzeszczeć – syknęła Magdaléna.

– Złapałaś mnie akurat za tę kostkę – wyszeptała Hanka obrażonym tonem.

– Rany, nie wiedziałam, że taki z ciebie mięczak.

Magdaléna uważała Hanę za symulantkę, ale przede wszystkim zazdrościła koleżance, że wszyscy się nad nią rozczulają z powodu okoliczności urazu. Phi, wielka mi bohaterka! Magdaléna skrzywiła się w ciemności. A w ogóle to wszystkiemu winne to głupie, wiecznie ryczące dziecko…

Przenikliwy głosik niemowlęcia rozległ się w mroku i przerwał kilkusekundową ciszę, a dziewczynki zamarły w wyczekiwaniu, czy zostaną nakryte jako sprawczynie zamieszania. Stało się: drzwi skrzypnęły, płacz się nasilił, potem usłyszały człapanie bosych stóp na linoleum w korytarzu, po chwili dźwięk naciskanej klamki (stare zamki wszczynały larum, zawsze kiedy musiały wybudzić się ze snu) – sekretarzyk zasłaniał im widok z łóżka, ale wiedziały kto to. Po chwili usłyszały wujka Petra:

– A żeby was szlag! – Podszedł trzy kroki bliżej i dziewczynki zobaczyły jego rachityczną postać. – Musicie bez przerwy się wydzierać?

Petr był rozczochrany i miał na sobie pasiaste bokserki, rozciągnięte i luźne („tatusiowate”, powiedziałaby Magdaléna, która tego lata przechodziła typową dla wczesnego dojrzewania fazę zazdrości wobec wszystkich zaprzątających uwagę babci i dziadka, przez lata zarezerwowaną tylko dla niej). Dziewczynki często dworowały sobie z wyglądu Petra – jego owłosionych nóg, wystającego pępka na miękkim, wychudzonym brzuchu, rzadkich, brunatnych włosków na piersi. Najbardziej przerażała je myśl (mogłyby o tym dyskutować codziennie), że do końca życia będą miały płaski dziecięcy torsik, a zamiast biustu obleśne kłaki, które na nim wykiełkują. („Ale takich buforów jak Draha też bym nie chciała”, oświadczyła Magda, mając na myśli karmiącą żonę Petra). Magda była najstarsza i zazdrość, także o Drahę, wywoływała w niej gniew i urazę, a że chętnie myszkowała w bibliotece dziadka, potrafiła tę urazę wyrażać słowami, które wprawiały w podziw młodszą kuzynkę Zuzanę i jej koleżankę z klasy Hankę.

Choć dziewczynki ani trochę nie bały się Petra, widziały, że jest naprawdę wkurzony.

– Magda, do cholery jasnej! Obudziłyście małego! – Wujek Petr nie uznawał domniemania niewinności, a za wszelkie rozróby była jego zdaniem odpowiedzialna Magda, rozpuszczona i krnąbrna starsza bratanica. – Nie pomyślałyście o tym? Wiesz przecież, jak niespokojnie śpi…

Jakby na potwierdzenie tych słów dzidziuś po drugiej stronie domu wzmocnił jeszcze swój lament.

– Przepraszam, wujku – powiedziała Zuzana.

– Niech się pan nie gniewa – dodała Hanka. – Wrzasnęłam przez nogę, uderzyłam się w nią.

Skrucha dziewczynek i wspomnienie okoliczności, w jakich doszło do urazu Hanki, złagodziły gniew Petra.

– Czemu jeszcze nie śpicie? Dochodzi północ – powiedział spokojniejszym tonem.

– Już idziemy spać – skłamała Zuzana.

– Najważniejsze, żebyście były cicho… – dodał wujek Petr. Obrócił się na pięcie i już miał zamknąć za sobą drzwi, kiedy Magda szepnęła:

– Tylko się nie zesraj.

Dziewczynki nie wytrzymały i parsknęły śmiechem. Petr natychmiast zawrócił.

– Uważacie, że to zabawne? – zapytał poirytowany. – Tak was cieszy, że mały nie może spać z bólu? Że ząbkuje i ma gorączkę? Dobrze się bawicie?

Dziewczynki milczały.

– Jeśli dalej będziecie się tak zachowywać…

Nagle do pokoju weszła kolebiącym się krokiem babcia. Mimo parnej nocy miała na sobie flanelową nocną koszulę, podkreślającą wszystkie walory jej babciowatości – zaokrąglone kształty, puchatość, dobrotliwe spojrzenie i łagodny alt głosu.

– Dziewczyny obudziły małego – poskarżył się jej syn. – Drą się nawet po północy.

– Czy to prawda? – zwróciła się w stronę delikwentek babcia, w dobrodusznej nadziei, że błędnemu wyrokowi da się jeszcze zapobiec, jeśli tylko pozwoli wnuczkom wyjaśnić to oczywiste nieporozumienie.

Petra jej postawa jeszcze bardziej rozzłościła.

– No jasne, że prawda. Do cholery, mamo, masz mnie za bęcwała czy co?

Magdaléna postanowiła nie komentować retorycznego pytania Petra w obecności babci, choć mimo późnej godziny przyszło jej na myśli kilka dowcipnych odpowiedzi.

– Dziewczynki już będą grzeczne, prawda? – ciągnęła babcia pojednawczo.

– A właśnie że nie będą! – uniósł się Petr, a ciągły płacz niemowlaka utwierdzał go w słuszności gniewu. – Jedyny sposób, żeby zaprowadzić tu ciszę i porządek, to je stąd wyeksmitować. Wszystkie trzy. A Magdę w pierwszej kolejności. – Odwrócił się i ruszył z powrotem do zawodzącego dziecka i sfrustrowanej, wyczerpanej do granic możliwości żony.

Babcia podeszła do łóżka, w którym tuliły się do siebie dziewczynki, i usiadła na brzegu. Hanie zrobiło się głupio, że krzyknęła, bo uwielbiała babcię Zuzany i Magdy. Choć była u nich tylko gościem, starsza pani traktowała ją tak samo, wszystkim trzem dziewczynkom wydzielając tyle samo z nieskończonych pokładów swojej dobroci i życzliwości. Hanka, której własna babcia była dość oschła, lgnęła do niej z całą dziecięcą zachłannością. Babcia spojrzała na nie, bez wahania sięgnęła pod pierzynę i wyjęła stary, zaczytany egzemplarz ballad Erbena, po którym każdej nocy pozostawało puste miejsce na prawej półce dziadkowej biblioteczki. Dziewczynki naiwnie zakładały, że nikt się nie zorientował.

– Znowu się straszycie? – spytała z wyrzutem.

– Babciu, nie złość się, proszę… – kajała się Zuzana.

– Czemu to ciągle czytacie? – Babcia pokręciła głową i pogładziła Zuzanę po włosach.

– No bo… To jest tak strasznie straszne, babuniu! – przymilała się Magda w obawie, że młodsza kuzynka zyska większą przychylność babci.

„Straszność” była dla nich zasadniczym kryterium, a spływające krwią ballady Erbena spełniały je znakomicie. Kiedy tylko Magda wypowiedziała to kluczowe słowo, przypomniała sobie, że w dziadkowej bibliotece można znaleźć coś jeszcze straszniejszego…

Babcia pogłaskała także ją, zasłuchała się w dziecięcy płacz, który dobiegał z sypialni jej najmłodszego syna i synowej, a po chwili powiedziała:

– Rano wszystkie trzy pójdziecie przeprosić ciocię Drahę. Jest jej naprawdę ciężko.

– Czy to nasza wina, że mały nie może się wypierdzieć? – zaoponowała Magda.

– Nieładnie mówić takie rzeczy, Magduniu – upomniała ją cicho babcia.

Hanka i Zuzana zawstydziły się w imieniu Magdy, a ona spuściła głowę, choć słowa babci raczej jej nie obeszły.

– Odłóżcie to już. – Babcia pogładziła także Hankę. – I idźcie spać. Mało miałyście dzisiaj wrażeń? Dobranoc.

– Dobranoc, babciu – odpowiedziały dziewczynki unisono.

Babcia odłożyła zbiór ballad Erbena na biurko i podreptała do swojej sypialni na parterze.

Zuzana umościła się wygodnie na rozłożonym tapczanie.

– Dobranoc, dziewczyny…

– Oszalałaś? Jakie dobranoc? – huknęła na nią Magda. Wyskoczyła z łóżka i pognała do regału.

– Nie doczytałyśmy Erbena do końca – szepnęła Hana. – Potem będzie ten trupek.

– Mam lepszy pomysł – odparowała Magda. Zachciało jej się czegoś naprawdę przerażającego, a do tego była wściekła na niemowlę, które nie przestawało płakać, oddzielone od nich drzwiami, korytarzem i drugimi drzwiami, choć teraz było to już wymęczone kwilenie, jakby bardziej z obowiązku niż prawdziwej potrzeby. Światło księżyca, wzmocnione uliczną latarnią, odbijało się w przeszklonej biblioteczce, Magda jednak poradziłaby sobie nawet w ciemności, bo bezbłędnie orientowała się w książkach dziadka i wiedziała, gdzie są ukryte najlepsze, najbardziej fascynujące skarby.

Wyciągnęła kilka nietkniętych tomów dzieł zebranych Aloisa Jiráska z lat pięćdziesiątych i wsunęła głowę w czeluści regału, by dosięgnąć książek z drugiego rzędu. Tak – była tam! – zielona książeczka, na pierwszy rzut oka czytana dużo częściej niż jej mądre sąsiadki z półki. Odłożyła Jiráska na miejsce i w podskokach wróciła z nowym łupem.

– Dziewczyny, to jest dopiero coś – szepnęła, zapaliła lampkę i pokazała im wymiętoloną okładkę.

_Cicha groza_.

– O rety… – wysapała Hanka.

– A nie będziesz się drzeć?

– A nie będziesz mnie straszyć?

– Nie. Słowo.

– Dobra, to ja też nie. Słowo.

– To naprawdę bomba. – Magda z wprawą wertowała książkę. – Czekajcie… o, jest. _Mały skrytobójca_.

– Już się boję – szepnęła Zuzana.

– Poczekaj na zakończenie – powiedziała Magda z szelmowskim uśmiechem i zaczęła czytać. Od czasu do czasu spoglądała ukradkiem na słuchaczki, którym opowieść o dzieciątku dybiącym na życie rodziców zapierała dech w piersiach. Na śmierć matki Zuzana zareagowała naciągnięciem pierzyny na głowę. A potem nadszedł finał. Doktor wyciąga z neseseru skalpel i próbuje zwabić małego potwora. Magda wzięła oddech i akcentowała każde słowo, doskonale wiedząc, jak zareagują dziewczyny. „Spójrz, maleństwo! Coś tu błyska. Śliczne, prawda?” I ostatnie słowo. Mocne jak cios pięścią. Magda nabrała powietrza i wyrecytowała je w całkowitej ciszy parnej sierpniowej nocy. „Skalpel”.

Uśmiechając się błogo, zamknęła antologię opowiadań. Nasyciła swój czytelniczy apetyt, a do tego wywołała przerażenie u słuchaczek. Prawdziwa _Cicha groza_.

Zegar na biurku dziadka wskazywał kwadrans po pierwszej. Dom spał, pogrążony w bezgłośnym śnie, przerywanym jedynie kapaniem wody w łazience po drugiej stronie korytarza. Nawet Lukášek nie płakał.

– Mały usnął – zauważyła cicho Zuzana.

– Jesteś pewna, że usnął? – zapytała z sadyzmem Magda.

– Nie wygłupiaj się, Magda. – Zuzana się przestraszyła.

– A drzwi są zamknięte? – spytała Magda niewinnie, delektując się strachem kuzynki.

– Przestań – jęknęła Zuzana.

– Dziewczyny, muszę siku – oznajmiła Hanka.

– Na twoim miejscu bym się powstrzymała – zasugerowała Magda teatralnym tonem. – A co, jeśli tam czyha?

– Kto?

– Jak to kto? Dzidziuś. Mały skrytobójca. Chce się zemścić, że go obudziłyśmy.

– Nie wygłupiaj się – powtórzyła Zuzana i przykryła głowę kołdrą.

– Ale ja naprawdę muszę siku.

– To idź.

– Któraś z was musi pójść ze mną. Nie doskoczę sama z tą nogą.

Ojoj, jaka biedna, pomyślała Magda, ale na głos powiedziała tylko:

– Ja byłam ostatnio. Umówiłyśmy się, że będziemy chodzić na zmianę.

– O nie, nigdzie nie idę. – Zuzana wychyliła głowę spod pierzyny.

– Ale ja muszę, Zuzi.

– A co, jeśli jest tam dzidziuś? – wydukała Zuzana.

– Jezu, nie wariuj, ona cię tylko straszy.

– Nie byłabym taka pewna – powiedziała Magda lodowato.

– Przestań, bo się posikam.

– Oczywiście, że go tam nie ma – powiedziała Zuzanie. – Ale uważajcie na naciągniętą żyłkę.POLECAMY

Proza czeska

Jan Balabán

_Wakacje_ / _Możliwe, że odchodzimy_

_Którędy szedł anioł_

Bianca Bellová

_Jezioro_

_Mona_

Tereza Boučková

_Rok koguta_

Roman Cílek

_Ja, Olga Hepnarová_

Emil Hakl

_Zasady śmiesznego zachowania_

Petra Hůlová

_Plastikowe M3, czyli czeska pornografia_

_Macocha_

_Krótka historia Ruchu_

Zdeněk Jirotka

_Saturnin_

Miroslav Sehnal / Břetislav Uhlář

_Godzina w niebie_

Petra Soukupová

_Zniknąć_

_Pod śniegiem_

_Najlepiej dla wszystkich_

_Sprawy, na które przydszedł czas_

Petr Šabach

_Gówno się pali_

_Podróże konika morskiego_

_Masłem do dołu_

_Pijane banany_

_Dowód osobisty_

_Babcie_

Marek Šindelka

_Zostańcie z nami_

_Mapa Anny_

Kateřina Tučková

_Boginie z Žítkovej_

_Wypędzenie Gerty Schnirch_

Seria Czeska Bajka

Vojtěch Matocha

_Truchlin_

Iva Procházková

_Pyszna środa_

Petra Soukupová

_Bercik i niuniuch_

Pavel Šrut, Galina Miklínová

_Niedoparki_

_Niedoparki powracają_

_Niedoparki na zawsze_

Seria Czeskie Krymi

Jiří Březina

_Przedawnienie_

_Południca
_

Daniel Petr

_Siostra Śmierć_

Iva Procházková

_Mężczyzna na dnie_

_Roznegliżowane_

_Zagraj mi na drogę_

Michal Sýkora

_Człowiek pana ministra_

O języku czeskim

Zofia Tarajło-Lipowska

_Nowy Kapoan. Strzel i traf do czesko-polskich językowych gaf_

Ekonomia i polityka

Václav Klaus

_My, Europa i świat_

Seria Nowe Polskie

Rafał Niemczyk

_Mama umiera w sobotę_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: