To nie jest, do diabła, love story! Tom 2 - ebook
To nie jest, do diabła, love story! Tom 2 - ebook
Pełna ciętego humoru i niebanalnego uroku seria, w której się zakochasz!
Ella – jest niczym crème brûlée – w środku rozpływająca się słodycz zamknięta pancerzykiem ze skarmelizowanego cukru.
Jonasz – jak każdy pewny siebie facet – ma nieodparty urok, zwierzęcy magnetyzm i… zawyżone mniemanie o sobie.
Coś, co Ella i Jonasz zmyślili na poczekaniu, urosło do rozmiarów piramidalnego kłamstwa i teraz żyje własnym życiem. Trudno stawiać wygórowane żądania, kiedy najlepsza przyjaciółka chce cię pogrzebać żywcem w twoim własnym szczęściu, a wszechświat odmawia współpracy. Zwłaszcza gdy się okazuje, że zakochanie to najkrótsza droga człowieka do autodestrukcji, a przełączenie się w tryb stand-by i wylot na amerykańskie wesele może ludzi albo do siebie zbliżyć, albo pchnąć do zbrodni.
Ella i Jonasz to wybuchowa para, której historia zachwyca, rozśmiesza, wzrusza. To antidotum na prozę życia, która czasem nas przygniata, i lekarstwo na wszystkie fakapy, jakie przydarzają nam się po drodze. To książka, której nie sposób odłożyć. Powiew świeżości w literaturze młodzieżowej.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8008-804-7 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po weekendzie byłam naładowana jak nabój u Żeromskiego w Przedwiośniu. Najpierw musiałam obłaskawić Dominika, w którym chyba po latach też coś w końcu pękło. Zawsze myślałam, że on jako facet lepiej znosił karierę naszych rodziców i to, że kiedy już, już się wydawało, że człowiek zapuścił korzenie, trzeba je było odcinać piłą mechaniczną i lecieć na inny kontynent. Byłam pewna, że znalazł w Berlinie swoje miejsce i pomysł na życie, że miał w dupie rodziców, bo trafił na swoją Ilonę, którą zamierzał tam ściągnąć...
Ale najwidoczniej liczba zawirowań wokół mnie totalnie go przerosła. Podczas jednej rozmowy z Robertem Beckiem dowiedział się, że Ella ma chłopaka. Że ten chłopak wyłudził od Roberta Becka kasę. Że ten sam chłopak za pieniądze babki wbija się na wesele Amber i Josha. Że to zwykły kaprys Elli, Elli foch, że Ella świruje, bo jest sama jak palec (heloooł, pewnie nie byłaby sama, gdyby ktoś jak zwykle nie zmienił planów, myśląc wyłącznie o swojej dupie, przepraszam – widząc tylko czubek własnego nosa).
Dominik stwierdził, że musi działać i przynajmniej czasowo zabrać mnie do siebie. Dużo rozmawialiśmy w sobotę i niedzielę, przeważnie przy garach. To znaczy on stał przy garach i robił to, co potrafi najlepiej, czyli obłędnie gotował, a ja stałam przy nim przy garach, czyli nakładałam na talerze, żeby smakować kolejne pyszności. W dodatku postanowił przygotować mi kilka potraw do zamrożenia na później, bo jego zdaniem za bardzo schudłam. (No cóż, dieta alkoholowa nie tuczy). Chili con carne mojego brata uratowało mi sobotę. Ale tylko częściowo. Miałam ochotę wyjawić mu wszystko, powiedzieć, że to z Jonaszem NIE JEST na serio. Że chciałam wyjść na poukładaną dziewczynę, która błędy popełnia tylko i wyłącznie podczas korespondencji przez WhatsAppa, ale nigdy w prawdziwym życiu, i że nie ma się czym przejmować. No i że Robert od lat zdradza Judytę i szantażuje mejlowo młodych chłopaków. I że Jonasz uczynił z Roberta bohatera remontu szkolnego dachu. I że to pewnie wkurza go najbardziej.
Ale opowiedziałam mu zaledwie część. Byłam mistrzynią półprawd. Wolałam myśleć o przemilczaniu fragmentów rzeczywistości jako o formułowaniu półprawd, a nie o manipulacji za pomocą kłamstw.
Poza tym dobrze się czułam, próbując sprzedać Dominikowi lukrowaną wersję mojego życia. Rodzice spieprzyli nam dzieciństwo? No problem, wyszliśmy na prostą bez ich pomocy. Nie potrafiliśmy zawierać przyjaźni? E tam, ja miałam Jonasza i Anielę, a on Ilonę i ludzi z restauracji. (Uderzyła mnie myśl, że Ilona mogła być równie spreparowanym bytem jak Jonasz, zwłaszcza że nawet jej nie poznałam, ale pospiesznie odrzuciłam tę myśl; chciałam wierzyć, że mój brat był jednak mniej skopany niż ja).
Kiedy w sobotę siedzieliśmy przy kolacji, wspominając co bardziej żenujące fragmenty naszej połatanej egzystencji, która wyglądała w życiorysie jak patchworkowa narzuta, odnosiłam wrażenie, że Dominik bardzo chce mi o czymś powiedzieć. Kilka razy byłam pewna, że się otworzy, że ma coś na końcu języka, że zaraz zrzuci jakąś bombę. Bałam się tego w tych krótkich momentach tak bardzo, że nie pytałam. Szybko się rozgrzeszyłam, że przecież gdyby to było coś ważnego, w końcu prędzej czy później by to z siebie wydusił, prawda?
Nie wydusił.
Poza tym czułam wprost perwersyjną przyjemność z tłumaczenia drugiej osobie, że Jonasz to naprawdę mój chłopak. Naprawdę mój. Mój chłopak. Każde z tych słów przynosiło wspomnienie oplatających mnie ramion, jego oczu wpatrzonych we mnie, jakby to wszystko mogło być na serio, jego dłoni wędrujących po mojej skórze, jakby chciał się przekonać, czy na pewno istnieję, jego zapachu, który otumaniał mnie i dawał siłę, żeby zmierzyć się z rzeczywistością.
Podobnie jak wygodnie było udawać z Jonaszem na szkolnych korytarzach, że jesteśmy parą, tak samo wygodnie było udawać przed sobą, że nic mnie to nie obchodzi. Że wcale mnie to nie rusza. Że jeśli dziś jesteśmy razem, a jutro rozejdziemy się w różne strony, nic mnie nie zaboli.
Wysyłałam mu sprzeczne sygnały? Ja sama byłam jedną wielką sprzecznością. Ścierały się we mnie przeciwstawne pragnienia jak ciepłe i zimne prądy morskie oblewające kontynent.
Ale po niespełna trzech miesiącach spędzonych w Poznaniu, który rodzice mi obrzydzili, a Jonasz uczynił pięknym, zabawnym i łagodnym dla żołądka, miałam świadomość, że coś we mnie drgnęło.
Czy mniej się bałam? Wręcz przeciwnie.
Czy byłam mniej zakompleksiona? Na pewno nie.
Czy bałam się ryzykować? Jak cholera.
Czy oprócz Jonasza istniała na świecie chociaż jedna osoba, która sprawiała, że chciało mi się żyć? Nie.
Nie. Zadrżałam, wcale nie z zimna.
Nie wiedziałam, co mam począć z tą myślą wywołującą takie poruszenie wśród motyli albo ciem, które na dobre zagnieździły się w moim brzuchu, że czułam, że mogłabym nie spać przez tydzień i trzymać się świetnie. Idąc korytarzem, napędzana adrenaliną, zastanawiałam się, co mam zrobić.
Poczekać, aż sam mnie znajdzie? Szukać go na każdej przerwie i przekupić koktajlem?
Czy mógł się naprawdę obrazić, wkurzyć, chcieć się uwolnić od wariatki z popieprzonym bratem i popapranymi rodzicami?
Czy jeśli natknę się na niego, będzie obejmował jakąś inną talię, wtulał twarz w inne włosy i szeptał nieprzyzwoite rzeczy do innego ucha?
Wiedziałam jedno, że dzięki temu narcystycznemu bufonowi stałam się odporna na mróz i promieniowałam wewnętrznym ciepłem. Że wręcz promieniałam. I tak bardzo nie chciałam znów się stać zimną suką wyzutą z marzeń z planem na życie niczym urzędnik, który musi realizować założone cele jednostki, w której haruje od rana do nocy! Tak bardzo chciałam nosić to ciepło w sobie każdego dnia.
Postanowiłam przeczekać Jonasza i po prostu systematycznie sprawdzać WhatsAppa.
Ptaszki wszystkich wysłanych przeze mnie wiadomości uparcie pozostawały szare jak pogoda za oknem.
Około godziny trzynastej ogarnęło mnie poczucie zwątpienia i beznadziei.
O czternastej nie mogłam utrzymać otwartych oczu.
O piętnastej poczułam, że weekendowe emocje, które zafundował mi Dominik, niepewność co do tego, czego chcę, a czego nie, co powinnam, a czego nie, co lubię, a czego nie lubię czuć do Jonasza, brak snu i odwyk od pocałunków, które dotąd otrzymywałam prawie za darmo i prawie na serio, sprawiły, że znów poczułam się żałośnie.
Przecież człowiek nie mógł funkcjonować na ciągłej huśtawce (swoją drogą, czy psychologowie nie traktowali ludzi, jakby byli przedszkolakami? Huśtawka nastrojów, karuzela uczuć; naprawdę nie czułam się ani jak dziecko na placu zabaw, ani jak widz w cyrku. To, co przeżywałam, kojarzyło mi się raczej z burzą – nawałnicą emocji).
Dawna Ella domagałaby się konkretów i chciałaby wiedzieć, na czym stoi. Ella Dzisiejsza była po pierwsze chyba trochę niedzisiejsza, a po drugie bała się, że nie stoi na niczym, więc prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu postanowiła wykonać unik.
Wróciłam do domu i sprawdziłam pocztę tylko po to, żeby nie znaleźć w skrzynce nic ważnego.
Kiedy brałam prysznic, wmasowując we włosy kokosowy szampon i namydlając ciało kokosowym żelem, aby następnie natrzeć je mleczkiem kokosowym, doszłam do wniosku, że potrzebuję innej woni. Woni, której, nie będąc Janem Baptystą Grenouille’em w obsesyjnej pogoni za idealnym zapachem, nie mogłam wyizolować, posiąść i nałożyć na skórę.
Zastanawiałam się, czego pragnę – wreszcie się zakochać czy popełnić morderstwo na pewnym niebieskookim zarozumialcu.
Ella Beck
To: Jonasz Meller
Sent: Monday, December 09, 2019 06:52 PM
Subject: Friends? Scars
Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, żebyś przestał się dąsać – specjalnie użyłam tego słowa, bo dąsanie naprawdę do Ciebie nie pasuje! Jesteś facetem! Serio, nie mam pojęcia. Napisałabym wszystko, gdybym tylko była pewna, że zadziała. No dobra, prawie wszystko. Nie mogłeś zostać, musiałam porozmawiać z Dominikiem sama. W spokoju.
Im dłużej nie reagujesz, tym jest mi trudniej – trudniej myśleć, trudniej działać, trudniej mieć nadzieję.
Ale łatwiej tęsknić za Twoim śmiechem, Twoim oddechem, Twoją bucowatością niepospolitą. Dobrze by było dać się zamknąć w Twoich ramionach i już nigdzie się stamtąd nie ruszać. I strasznie chciałabym Ci obiecać, że już Cię nigdy nie odepchnę. Ale choć bardzo tego pragnę, nie mogę napisać tych ostatnich wersów.
Słucham piosenki o bliznach Jamesa Baya. Czy blizny, których nie widać, istnieją naprawdę? Czy to tylko urojenia?
Podrap ode mnie Zmorkę za uchem. Czy myślisz, że chciałaby trochę u mnie pomieszkać?
Ponieważ mój umysł jest już nieco zamglony zmęczeniem i ociężały ze smutku, że życie wymyka mi się spod kontroli i przepływa między palcami, które już dawno nie trzymały Twoich, obawiam się, że muszę się zdrzemnąć. Nie sypiam dobrze, to już wiesz, więc położę się tylko na chwilę na kanapie, ona pamięta Cię najlepiej.
Ale ponieważ nie piszę tak dobrych tekstów jak James Bay ani tym bardziej nie tworzę do nich muzyki (na szczęście dla sąsiadów!), za to po raz pierwszy w życiu czuję, że straciłam coś, choć tego nigdy nie miałam, i że poddałeś nas, chociaż nas nigdy nie było, chcę Ci powiedzieć dobranoc wierszem.
Wiersz nie będzie rymowany, bo Leśmian ze mnie żaden (pewnie ku rozpaczy Brydzi od polskiego) i nie będzie długi, bo debiut powinien być krótki, ale za to wyrazi moją aktualną smętność.
Okej, werble:
Do J.
chciałabym być twoją czapką
ona bezkarnie dotyka twych włosów
odurzających i aksamitnych
chciałabym być łańcuszkiem na twojej szyi
tak blisko twej skóry rozgrzanej jak pustynia
i szyi apetycznej jak biała czekolada
chciałabym wrosnąć w ciebie jak tatuaż
który pachnie twoją krwią
i broni twojej piersi
być ubraniem, zegarkiem, płatkiem róży, który rozcierasz w palcach
lecz
niestety
jestem
tylko
człowiekiem
Dobranoc. Kurtyna.
eb
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Recenzentki polecają!
Drugi tom lepszy od pierwszego? Tak! Julia Biel stworzyła prawdziwą bombę emocjonalną. Obok historii Elli i Jonasza po prostu nie da się przejść obojętnie. Ja już zacieram ręce na kolejne tomy, a Wy?
Patrycja Wakuła @kredzia_
Często się mówi, że kontynuacje rzadko kiedy wypadają dobrze na tle pierwszych części. Drugi tom TNDDLS jest w takim razie wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Agnieszka Piwowarska @agniis_czyta
O ile poprzedni tom o przygodach (Nut)Elli i Jonasza był mieszanką wybuchową, to ten jest prawdziwą bombą.
Monika Płachecka @arcytwory
Właśnie tak wygląda rewelacyjna książka! Tu nie brakuje niczego, są emocje, świetny styl, dobrze prowadzona akcja i humor, który sprawiał, że marzyłam, aby ta książka się nie kończyła.
Agnieszka Nikczyńska-Wojciechowska @książki_takie_jak_my
To niesamowite, ile pozytywnych emocji daje czytelnikowi ta historia. Pokochacie Ellę i Jonasza, jestem tego pewna! A opowieść o nich zagości w Waszych sercach na długo.
Karolina Hordyn @opowiem_ci_o_bookach
Julia Biel wie co zrobić, aby zatrzymać czytelnika na długi czas przy lekturze historii Elli i Jonasza. TNJDDLS 2 to książka pełna wzruszeń i humoru, od której po prostu nie można się oderwać.
Wiktoria Lech @wiktoria_reads
Druga część przygód Elli i Jonasza to miód – a może raczej nutella – na moje serce. Julia Biel znów zachwyca swoim niesamowitym stylem i poczuciem humoru, fundując nam jeszcze więcej emocji, uśmiechu i słodyczy niż poprzednio!
Paulina Kukuła @very.little.book.nerd
Takiej historii szukałam od dawna. Jest urocza, pozytywna i wzruszająca. Ella i Jonasz zauroczą Was już od samego początku i nie pozwolą o sobie zapomnieć. Oby więcej takich książek i autorek!
Patrycja Kiełczykowska @patiopea
Czy oddanie serca drugiemu człowiekowi to taka niebezpieczna sprawa? Kiedy wszystko tak mocno się pokomplikowało? Musicie mi uwierzyć, warto czytać o tej miłości, która jest silniejsza od wszystkich układów.
Agata Wróblewska @snieznooka
Drugi tom serii Julii Biel jest jak wyśmienita Nutella – chcemy być już na końcu, smakować każdy rozdział, jednocześnie nie chcąc zakończenia tej cudownej historii. To kontynuacja, która pozwoli na chwilę się oderwać od życia w dobie kryzysu. Polecam!
Paulina Ampulska @pokoj_pelen_ksiazek
Julia Biel ma niesamowity dar opowiadania młodzieżowych historii. Spędziłam z jej książką kilka wspaniałych godzin, śmiejąc się i wyrywając sobie włosy z emocji! TNJDDLS 2 to powieść smakowita niczym Nutella jedzona łyżeczką prosto ze słoika.
Katarzyna Pośrednik @zmora.czytelnicza
Niesamowita kontynuacja, od której nie można się oderwać! Ella i Jonasz powracają z jeszcze większą dawką humoru i szalonych decyzji. Takie (nie)love story można czytać bez końca.
Marta Kliszewska @reading_ladies_
Love story, w którym się zakochacie i poczujecie motyle w brzuchu, a także będziecie płakać! Wciągająca, zabawna i świetnie napisana. Słoik nutelli dla osłody w dłoń i, do diabła, czytajcie!
Aniela Nowik @zaczytana.anielka
Kontynuacja historii Jonasza i Nutelli przyniosła tak wiele emocji, że nie mogłam się oderwać i zetrzeć z twarzy szerokiego uśmiechu. Julia Biel zachwyciła mnie po raz kolejny.
Weronika Czuryszkiewicz @swiatromansow
Ella i Jonasz powracają w wielkim stylu, a czytelnicy wracają do ich historii, najlepiej z wielkim słoikiem nutelli. Polecam!
Kornelia Lipińska @slodka_ksiazka
Nawet godziny mówienia o tym, za co kocham TNJDDLS, nie sprawią, że to zrozumiesz. Trzeba samemu wejść na karty tej historii i dać się wciągnąć w zwariowany świat Elli i Jonasza.
Magdalena Kolasińska @index.book
Julia Biel stworzyła niesamowitą historię, którą pochłania się kawałek po kawałku i nie sposób przestać o niej myśleć. To napisana w rewelacyjnym stylu historia, na którą zasługują wszyscy!
Angelika Łabuda @book_by_angeline
Nutella powraca! A wraz z nią jeszcze więcej emocji i humoru, tak że na nudę nie będzie czasu! Z całego serca polecam.
Justyna Dziura @justyska_books
Autorka znów zaserwowała mi ogromną dawkę emocji i poczucia humoru, a ja na nowo pokochałam tę pełną niebanalnego uroku historię.
Karolina Gliniecka @czekoladowystworek
Kolejna dawka humoru, zwrotów akcji i zawirowań w wykonaniu Elli i Jonasza, która jeszcze bardziej zakręci Wam w głowie.
Aleksandra Gajowniczek @grovebooks
To bez wątpienia jedna z najlepszych powieści swojego gatunku! Zaparła mi w dech w piersiach i zaserwowała niejedną nieprzespaną noc. Jestem pewna, że TNJDDLS przejdzie do historii!
Natalia Kleczewska @detektyw.ksiazkowy
Ella i Jonasz powracają w wielkim, zabawnym, poruszającym i zaskakującym stylu!
Maja Małowiecka @majanna.books
Druga część TNJDDLS to podwójna dawka humoru, trudnych decyzji i znaczących ilości Nutelli! Znów zanurzamy się w porywającym świecie Elli i Jonasza, którzy nie dadzą o sobie zapomnieć. Gwarantuję, że nie będziecie mogli się oderwać od ich historii. Ja nie mogłam!
Ola Maliszewska @ magic._.books