Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

To nie jest kraj dla słabych magów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
28 października 2022
Ebook
44,90 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

To nie jest kraj dla słabych magów - ebook

Agacie Filipiak udało się powrócić z martwych. I już zaczyna tego żałować…

Musi nauczyć się żyć w rzeczywistości, w której istnienie magii zostało ujawnione, a ludzie i Iskry – istoty obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami – znajdują się na skraju wojny. Agata nie chce opowiadać się po żadnej ze stron. Interesuje ją tylko jedno: zemsta na półdemonie, z którym łączy ją telepatyczna więź. Kiedy zatem przystojny czarownik prosi ją o pomoc w poszukiwaniu broni zdolnej do zabijania istot nadprzyrodzonych, dziewczyna nie waha się ani chwili.

Tylko czy w świecie pełnym magów, demonów i słowiańskich bożków Agata może komukolwiek zaufać?

 

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-962428-8-4
Rozmiar pliku: 8,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

książkę POLECAją…

Katarzyna Wierzbicka dosłownie odkrywa przed nami nowy wymiar swojej opowieści, w której słowiańskie bóstwa jeszcze nigdy nie były tak bliskie śmiertelnikom, a obdarzone mocą Iskry walczą o przetrwanie w ogarniętym chaosem świecie. No i jest jeszcze Agata… Jeśli myślicie, że poprzednim razem zdołała już wystarczająco mocno namieszać, to lepiej zapnijcie pasy. Przed wami niezapomniana przygoda w doborowym towarzystwie, doprawiona solidną porcją humoru, trupów i romansu. Brzmi jak przepis na sukces, prawda?

– Agnieszka Miela, pisarka

Agata wraca – po zdecydowanie zbyt bliskim spotkaniu ze śmiercią – i pała żądzą zemsty. Jednak świat ma wobec niej inne plany i zabiera ją na niezapomnianą przejażdżkę tunelem strachów. A wśród atrakcji porwania, bestialskie zabójstwa, prześladowania na tle magicznym, słowiańskie bóstwa, wściekłe demony, matka z kompleksem boga i potworna siostrzyczka.

– Anna Szumacher, pisarka

W tym tomie już jest znacznie więcej magii, mroku i istnego zaskoczenia. Autorka nie oszczędza nikogo, a przy tym nie zapomina o swoim ciętym humorze i dobrej akcji. Powieść wciąga jak bagno i naprawdę serdecznie ją polecam!

– Felicja Felicjada Jarnicka23 kwietnia, wtorek

Obudziłam się z potwornym bólem głowy i wrażeniem, jakby stukilogramowy głaz przygniatał mi klatkę piersiową. Przez moment wydawało mi się, że to zmora powróciła z zaświatów i zaciska swoje kościste łapy na moim gardle.

Sięgnęłam na oślep, dysząc z przerażenia i strącając na podłogę książki leżące na nocnej szafce. Po kilku pełnych grozy chwilach udało mi się trafić na włącznik lampki. Jej słaby blask rozświetlił sypialnię. Byłam sama, jeśli nie liczyć Behemota, który spojrzał na mnie z niesmakiem ze swojej poduszki na fotelu i przewrócił się na drugi bok, odwracając do mnie ogonem.

Mój oddech powoli się uspokajał. Usiadłam, podpierając głowę rękami. W skroniach łupało, tępy ból promieniował aż do karku. Z trudem przełknęłam ślinę.

Komórka zapiszczała cicho. Zmrużyłam podrażnione ostrym blaskiem ekranu oczy. W pokoju było ciemno. Grube, granatowe zasłony nie przepuszczały pierwszych promieni wiosennego słońca. I dobrze. Nie miałam ochoty gapić się na kwiatki, ptaszki i pszczółki. Światła też szczególnie nie lubiłam, co otwierało pole do rozważań, czy przypadkiem nie jestem wampirem…

Cóż, nie mogłam być tego pewna. Nie po tym, jak prawie cztery miesiące temu rozwścieczony demon rozszarpał mi gardło, w efekcie czego umarłam. Co prawda nie był to pełnokrwisty demon, a ja po kilku godzinach wróciłam do własnego ciała, niemniej wątpliwości pozostały. Choć osobiście bardziej stawiałabym na zombie, biorąc pod uwagę to, jak niewiele odczuwałam ostatnio normalnych, ludzkich uczuć.

Zegar na telefonie pokazywał godzinę dwunastą. I trzynaście nieodebranych połączeń od mojej matki. Trudno, po dziewiętnastu latach wykluczania mnie ze swojego życia mogła teraz poczekać, aż napiję się kawy. Odłożyłam komórkę na szafkę i wygramoliłam się z łóżka, przewracając przy tym opróżnioną butelkę po piwie stojącą na podłodze.

Donikąd się nie śpieszyłam. Pracę woźnej w przedszkolu rzuciłam z hukiem tuż przed Wielką Dekonspiracją Iskier. Moja matka, Angela, wraz z Welesem, swoim nowym mężem i – jak się okazało – pradawnym słowiańskim bożkiem, ujawnili światu obecność istot o nadprzyrodzonych zdolnościach i talentach, choć z pomocą Dawida, przystojnego półdemona o wrednym charakterze, usiłowałam do tego nie dopuścić. Z plusów – udało nam się wysłać mojego ojczyma w stanie wegetatywnym do szpitala na oddział leczenia oparzeń. Z minusów – i tak ponieśliśmy spektakularną klęskę. Ludzkość została gwałtownie uświadomiona, że od wieków żyje obok magicznych stworów, a większość legend, podań oraz baśni zawiera w sobie chociaż ziarnko prawdy. Powiedzmy, że te informacje nie zostały dobrze przyjęte.

Dawidowi również niełatwo przychodziło pogodzić się z porażką. Szczerze mówiąc, kompletnie mu odbiło. Jakimś cudem powstrzymałam go przed zabiciem kilkorga dzieci Iskier w przedszkolu, ale opłaciłam to rozerwanym gardłem, wycieczką w głąb demonicznego umysłu oraz śmiercią ojca. Ojca, którego sama zabiłam.

Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że byłam pod wpływem hipnozy. Zapewne w sądzie uniewinniono by mnie ze względu na chwilową niepoczytalność. Zresztą nikt nie miał czasu ani głowy do stawiania mi jakichkolwiek zarzutów. Oficjalnie mój tata został uznany za jedną z ofiar nieudanego ataku terrorystycznego na przedszkole, a całe wydarzenie przeszło w sumie bez większego echa. Podejrzewam, że Angela uruchomiła swoich telepatów, aby wyciszyć sprawę. A może tajemnicza Rada Iskier miała swoje wtyki w policji? Nie wiem. Nie poniosłam w każdym razie żadnej urzędowej kary za to, co zrobiłam.

Nie miało to żadnego znaczenia. Moją karą było wspomnienie ohydnego dźwięku, z którym nóż zanurzył się w ciało, zdumionego wyrazu twarzy ojca, ust wykrzywionych w grymasie bólu. Pamięć o lepkiej, ciepłej krwi spływającej na moje dłonie, zasychającej w rdzawych zaciekach na przedramionach. Echo mojego krzyku, kiedy zorientowałam się, co się stało. I że w żaden sposób nie zdołam tego cofnąć.

Spojrzałam w oczy swojemu odbiciu w łazienkowym lustrze. Blada, mizerna postać z szyją pokrytą bliznami odpowiedziała ponurym spojrzeniem. Przepocone włosy lepiły mi się do czoła. Pod oczami miałam ciemne, prawie fioletowe kręgi. Wyglądałam jak trup. A jednak moje serce biło. Oddychałam. Od czasu do czasu coś jadłam. Skaleczona, krwawiłam.

Przez ostatnie cztery miesiące wiele razy przychodziło mi na myśl, aby pociągnąć ostrzem po gardle i zakończyć tę iluzję życia. Nie mogłam jednak zrobić tego ojcu, który poświęcił się, by mnie uratować. Byłam mu to winna. Przetrwanie. I zemstę na istocie, która do jego śmierci doprowadziła. Chociaż tyle i aż tyle.

Nie było to łatwe. Dawid zniknął, jakby zapadł się pod ziemię. Nawet moja matka, wraz ze swoją zgrają telepatów i Iskier o przeróżnych nadprzyrodzonych umiejętnościach, nie mogła go znaleźć. Na początku wydawało mi się, że to ja będę w stanie go odszukać i wydać sprawiedliwości. Już raz wniknęłam do jego umysłu.

Nic z tego. Choć próbowałam się koncentrować i otwierać na możliwy kontakt, tak jak mi doradzali ściągnięci przez Angelę eksperci od telepatii, nie udało mi się odkryć najmniejszego śladu obecności Dawida. Pewnie nie powinnam się dziwić. Byłam tylko człowiekiem, od urodzenia pozbawionym jakichkolwiek zdolności magicznych. Z jednej strony mogłam się tylko cieszyć. Moja porażka oznaczała zapewne, że nie jestem już połączona umysłem z antypatycznym psychopatą o demonicznym pochodzeniu. Z drugiej strony porażka to porażka. Nawet zemstę udało mi się spieprzyć.

Pstryknęłam włącznik czajnika i wsypałam łyżkę kawy do kubka. Było cicho. Słyszałam tylko swój miarowy oddech i bulgot gotującej się wody. Odwróciłam się ze zniecierpliwieniem i włączyłam radio. Wszystko, nawet muzyczna papka serwowana przez rozgłośnie, będzie lepsze od tego milczenia.

A jednak okazało się, że nie. Trafiłam akurat na wiadomości:

„Chiny odpierają zarzuty ekspertów ONZ, którzy apelowali o uwolnienie podejrzanych o posiadanie ponadnaturalnych mocy z tajnych obozów internowania. Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiły się relacje, z których wynika, że nawet dwa miliony obywateli Chin może być przetrzymywanych, poddawanych eksperymentom, a nawet eksterminowanych pod pretekstem walki z «magicznym terroryzmem». Rzeczniczka chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych stwierdziła podczas ostatniego briefingu prasowego, że podjęte działania mają na celu jedynie utrzymanie pokoju w regionie oraz że wiele innych krajów stosuje obecnie podobne środki prewencyjne. Eksperci wyrażają jednak zaniepokojenie, że mogą one być wykorzystane nie tylko do ochrony społeczeństwa przed Iskrami, ale też do zwalczania niewygodnych przeciwników politycznych oraz mniejszości etnicznych i wyznaniowych…”

Pokręciłam gałką radia, przełączając stację.

„Węgierski Sąd Najwyższy zdelegalizował wszystkie lokalne organizacje Iskier oraz ogłosił przepadek ich własności na rzecz skarbu państwa. Jest to pierwszy krok do uznania rasy Iskier za «nieludzi». Przypomnijmy, że pierwszym krajem, który wprowadził określenie «nieludzi» i zdecydował o odebraniu im praw obywatelskich, była Federacja Rosyjska…”

Wyłączyłam radio. A potem zamachnęłam się i zrzuciłam je ze stołu na podłogę. Coś chrupnęło. Pusty, nic nieznaczący gest. Sytuacja Iskier na całym świecie była, oględnie mówiąc, niezbyt dobra. Ci, którzy posłuchali wezwania mojej matki i ujawnili swe magiczne zdolności, tracili pracę, przyjaciół, a nierzadko i rodzinę. Byli zatrzymywani przez Służby Bezpieczeństwa poszczególnych państw i wywożeni nie wiadomo dokąd. Część po prostu znikała. Wielu spotkał lincz ze strony sąsiadów i znajomych.

Trudno się w sumie dziwić takiej reakcji, jeśli wziąć pod uwagę, że wiele Iskier nie potrafiło w pełni kontrolować swojego talentu. Media huczały od informacji o śmiertelnych wypadkach z użyciem mocy. Lewitujący samochód, który spadł na dzieci idące na wycieczkę szkolną; miasteczko w północnej Polsce zniszczone przez deszcz zamarzniętych na kość owiec; budynek Powiatowego Urzędu Pracy, który znienacka w samo południe stanął w płomieniach, a potem zapadł się pod ziemię ze wszystkimi interesantami i urzędnikami w środku. To tylko kilka z poważniejszych spraw, jakimi musiała zajmować się policja w ciągu ostatnich miesięcy. Poza tym każdego dnia przybywało na komisariatach zgłoszeń przestępstw takich jak próby użycia hipnozy, oszustwa za pomocą jasnowidzenia oraz nękanie psychiczne poprzez natrętne pojawianie się w cudzych snach. Trudno się dziwić, że stróże prawa mieli pełne ręce roboty. I coraz mniej cierpliwości.

Telefon znów zadzwonił. Na ekranie wyświetlił się numer mojej matki. Przez chwilę miałam ochotę zgotować mu los taki sam jak radiu, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. A nuż widelec Angela dzwoniła z dobrymi wiadomościami. Może udało jej się dorwać Dawida i wypruć mu flaki.

Przyłożyłam komórkę do ucha.

– Agata, czemu ty nigdy nie odbierasz tego telefonu? – usłyszałam zirytowany, choć jak zwykle miękki i dźwięczny głos mojej matki. Szkoda, cholera, że zamiast odebrać, nie cisnęłam komórką o ziemię. Teraz już trochę nie wypadało.

– Spałam – mruknęłam niechętnie, pocierając ręką powieki.

– O tej porze?

Pozwoliłam zawisnąć temu pytaniu w powietrzu.

– No cóż – Angela podjęła po dłuższej chwili trud kontynuowania konwersacji – skoro się już obudziłaś, to powiedz mi, jakie masz plany na dzisiaj. Może przejrzysz oferty pracy, które ci wysłałam?

Przestąpiłam z nogi na nogę. Woda się zagotowała. Trzeba sięgnąć po czajnik, podnieść go, przechylić, wlać wrzątek do kubka. Gapiłam się w metalowy uchwyt od szafki. Zbyt dużo zachodu.

– Agata…? – Moje imię w ustach Angeli brzmiało tak niepewnie, krucho. Nagle zrobiło mi się jej żal. Przełknęłam ślinę.

– Dokończę sprzątanie – odpowiedziałam dziarskim głosem. No, przynajmniej bardziej żywym niż poprzednio. – Jest dużo rzeczy po ojcu, które… wiesz…

Zamilkłam. Nie potrafiłam tego powiedzieć na głos. To brzmiało jak zdrada. Jakaś cząstka mnie miała ochotę odwiesić garnitury taty z powrotem do szafy, poustawiać równo w przedpokoju podniszczone buty i po prostu zwinąć się w kłębek na łóżku pod jego ulubionym ciepłym kocem w kratkę.

– To dobry pomysł, Agato – usłyszałam w telefonie łagodny głos matki. – Powinnaś to zrobić już dawno.

– Pozbyć się rzeczy człowieka, którego zabiłam?

Milczenie w słuchawce się przeciągało.

– Wiesz, że to nie twoja wina – powiedziała w końcu.

Nic nie odpowiedziałam. Jakoś nie szła nam ta rozmowa. Jak zwykle zresztą. Zbyt wiele lat żyłyśmy osobno. Tęskniłam za nią, za jej głosem, bliskością, miłością przez bardzo długi czas. Teraz, kiedy po śmierci ojca powróciła do mojego życia, usiłując przejąć obowiązki matki, odkryłam, że zwyczajnie jest już na to za późno. Czasem miałam wrażenie, że nie mam do czynienia z rodzicielką, a upierdliwą, nachalną znajomą, usiłującą bez przerwy wtrącać się w moje życie.

Angela westchnęła.

– Muszę kończyć. Odezwę się jutro.

– Czekaj! A co z Martą? – zapytałam, zanim zdążyła się rozłączyć.

– A co ma być? – Czy mi się wydawało, czy w głosie matki wyczułam ostrzejszą, obronną nutę?

– No, jak sobie radzi z tym wszystkim? Zaczęły się już te badania?

– Marta radzi sobie świetnie. Muszę kończyć. Zadzwonię później.

Położyłam telefon na stole, a potem usiadłam ciężko na krześle. Gdy chodziło o stan mojej siostry, nie wierzyłam Angeli za grosz. Marta była wycofanym, zamkniętym w sobie dzieckiem. Jak czuła się teraz, kiedy jako Zapalnik – Iskra mająca dar wzniecania mocy u innych – została postawiona w centrum zainteresowania psychologów przysłanych z ludzkich agencji rządowych? Angela zgodziła się na przeprowadzenie serii badań mocy własnej córki w ramach nawiązywania współpracy między ludźmi a Iskrami. Idea szczytna. Miałam jednak wrażenie, że największą cenę zapłaci za to moja siostra. Dziecko, którego nikt nie pytał o zdanie czy zgodę.

Nie miałam siły o tym myśleć. Prawie po omacku wróciłam do łóżka i przykryłam się po czubek głowy kocem. Zamknęłam oczy. Jeśli coś mi się śniło, nie było to wystarczająco ważne, aby zapisać się w mojej pamięci.25 kwietnia, czwartek popołudnie

Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Luksusowego nocnego klubu niedostępnego dla śmiertelników. Wypasionego jachtu zacumowanego w nadwiślańskim porcie. Ekskluzywnego apartamentu ukrytego pod fundamentami wieżowca, z sekretnym wejściem w windzie. Na pewno nie przypuszczałam, że spotkanie będzie miało miejsce w małym i dość obskurnym pokoiku w biurowcu w centrum Warszawy. Jeśli to miała być siedziba stowarzyszenia najpotężniejszych w kraju czarownic i magów, to nie powodziło im się ostatnio najlepiej.28 kwietnia, niedziela
noc

– Czy naprawdę musiałeś dawać mu moje oczy? – zapytałam z niesmakiem. Po raz kolejny poprawiłam się na krześle, usiłując usadowić się wygodniej. Cienkie pręty oparcia wpijały mi się w plecy. Na łóżku, które ostatniej nocy dzieliłam z Krzyśkiem, teraz rozwalił się Dawid. Pochrapywał, wtulając głowę w poduszkę. Dzięki temu nie musiałam patrzeć na iluzję, jaką nałożył na niego Krzysiek. Przechodziły mnie dreszcze na widok kształtu i koloru oczu, które tak dobrze znałam ze swojego odbicia w lustrze, a które spoglądały na mnie z jego twarzy.3 maja, piątek
wieczór

Bartek przyjechał późnym popołudniem, kiedy słońce chyliło się już ku horyzontowi. Wędrowałam po łące otaczającej pagórek, brodząc wśród wysokich traw, fioletowych dzwonków i białych margaretek. Chodziłam wkoło, depcząc bezlitośnie drobne kwiatki i płosząc owady ukryte wśród liści. Nie byłam w nastroju do zachwycania się pięknem przyrody i obcowania z naturą. Chciałam po prostu być najdalej, jak się da, od wszystkich istot, żywych i martwych, zgromadzonych w domu na wzgórzu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: