- W empik go
To trzecie - ebook
To trzecie - ebook
W Baryszczu mieszka małżeństwo 30-latków. Bardzo chcą mieć dziecko, jednak mąż okazuje się bezpłodny. Oboje uznają adopcję za najlepsze wyjście. Po wyjściu od koleżanki żona zostaje napadnięta i zgwałcona. Po pewnym czasie okazuje się, że jest w ciąży. Mąż namawia ją do przerwania ciąży, a rodzice, absolutni przeciwnicy aborcji, chcą, by urodziła. Kobieta nie wie, co ma zrobić.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-690-9 |
Rozmiar pliku: | 1 023 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na obrzeżach Baryszcza, gdzie hałas samochodów nie był tak uciążliwy jak w centrum miasta, mieszkało małżeństwo Lebiodów. Mieli zielony domek jednorodzinny z ciemnobrązowym dachem oraz garaż, trawnik i ogródek. Byli jeszcze młodym małżeństwem i bardzo cieszyli się sobą.
Była godzina siódma dwadzieścia. Dorota i Mariusz Lebiodowie jedli śniadanie.
— O której wrócisz dziś z pracy? — spytała trzydziestoletnia Dorota.
— Jak zwykle zapominasz, że kończę po sześciu lekcjach — uśmiechnął się do żony trzydziestopięcioletni Mariusz, nauczyciel biologii w pobliskiej podstawówce i gimnazjum.
— No tak… A ja jak zwykle o dwudziestej.
— Kochanie, przecież jesteś właścicielką sklepu spożywczego i zawsze możesz sobie skrócić pracę.
— Skrócić zawsze mogę, ale kokosów nie zarabiamy, przez co to nie wchodzi w rachubę.
— Mało kto w tym kraju zarabia krocie. Kochanie — spojrzał na zegarek — muszę już jechać do szkoły.
— Ja przynajmniej mam sklep pod nosem — uśmiechnęła się Dorota.
— No i dobrze, bo nie stać nas na drugi samochód — roześmiał się jej mąż.
Mariusz prowadził auto w złym nastroju. Niby wszystko w jego życiu się układało, jednak niedawna diagnoza lekarza brzmiała jak wyrok. Tak bardzo chciał mieć choć jedno dziecko, jednak okazał się bezpłodny. Czuł się winny i nie dawało mu to spokoju. W szkole udawał radosnego. Nikt nie wiedział, że nie może mieć dzieci poza żoną i jej rodzicami, i uznał, że tak będzie lepiej.
Dorota też bardzo pragnęła mieć dzieci. Przed tygodniem diagnoza o bezpłodności męża zwaliła ją z nóg. Starała się o tym nie myśleć i wypełniać swą pracę sumiennie, jednak ilekroć widziała klientki w ciąży lub z dziećmi, odczuwała bolesne ukłucie w sercu. Myślała często, że na świecie rodzi się dużo niechcianych dzieci, które kończą życie na śmietnikach. Jej do szczęścia brakowało chociaż jednego bobasa, który wniósłby w jej małżeństwo wiele radości. To jednak nie było możliwe, a przynajmniej nie z Mariuszem.
Wróciwszy z pracy po dwudziestej, jedli kolację.
— Kochanie, jak ci minął dzień? — odezwał się pierwszy Mariusz.
— Jak zwykle — odparła Dorota — a tobie?
— Niby wszystko jest w porządku…
Dorota zamyśliła się.
— Kochanie, nie myśl o diagnozie lekarza — powiedziała czule.
— Nie chcę o tym rozmawiać — uciął szorstko. Wstał od stołu i poszedł do sypialni.
Dorota została sama z myślami. Niepotrzebnie poruszyła niewygodny temat. Domyślała się, jak ciężko musi być jej mężowi. Wstała i poszła do sypialni. Mariusz leżał na brzuchu i ukrywał twarz w poduszce. Dorota bez słowa położyła się obok i mocno go przytuliła.27 marca 2004 r., sobota
Było wpół do dwudziestej drugiej. Dorota i Mariusz siedzieli w pokoju u jej rodziców, Zofii i Stefana Trzaskalskich.
— Kochani, jak sobie radzicie z tą diagnozą? — spytała matka Doroty.
— Mamo, nie chcemy o tym rozmawiać — odrzekł z niechęcią Mariusz.
— Przecież jesteśmy rodziną. Z kim o tym chcecie rozmawiać, jak nie z nami? — wtrącił się jego teść.
— Tato, daj spokój. To wszystko jest zbyt świeże. Musimy się z tym uporać sami — odparł Mariusz.
Darmowy fragment