To twój dom, Tosiu. Tom 1 - ebook
To twój dom, Tosiu. Tom 1 - ebook
Pierwszy tom uroczej serii, uwrażliwiającej czytelników na los zwierząt. Bliźniacy Gabrysia i Jacek mają dziewięć lat i wiele miłości do zwierzaków. Uwielbiają znajdować domy zwierzakom, które potrzebują nowej rodziny. Ich zdaniem każde stworzenie powinno znaleźć idealnego dla siebie opiekuna. „Łączymy idealnych opiekunów z idealnymi zwierzakami” - brzmi motto, które im przyświeca. Pewnego dnia trafia do nich Tosia - uroczy szczeniaczek rasy cockapoo, który potrzebuje dużo troski i czułości. Ale Tosia to także mały psotnik i z tego powodu jej dotychczasowa opiekunka chce się jej pozbyć. Piesek tryska energią, więc potrzebuje opiekuna o podobnym temperamencie. Czy Gabrysia i Jacek znajdą Tosi nowy dom? Jak potoczą się poszukiwania nowego opiekuna dla niesfornego szczeniaczka? Warto sięgnąć po tę książkę, ponieważ podejmuje temat praw zwierząt, zachęca do adopcji, uwrażliwia na los naszych czworonożnych przyjaciół. Ma uroczą oprawą graficzną, ze ślicznymi ilustracjami, które spodobają się młodym czytelnikom. Jest to również pierwszy tom serii idealnej dla początkujących czytelników. Głównymi bohaterami są dzieci, z którymi mogą utożsamiać się czytelnicy. W kolejnych częściach poznajemy również różne rasy przesympatycznych czworonogów.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-8958-7 |
Rozmiar pliku: | 4,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Mama wróciła z psami! – zawołała Gabrysia, zeskakując z siedziska pod oknem w kuchni, skąd wcześniej obserwowała podjazd.
– Zaczekaj na mnie! – krzyknął Jacek i popędził za nią do drzwi wejściowych.
Dziewięcioletnie bliźniaki kochały zwierzęta do tego stopnia, że postanowiły założyć firmę To Twój Dom i w wolnych chwilach zajmowały się wyszukiwaniem nowych domów dla psów i kotów. Przygarniały niechciane zwierzęta i troszczyły się o nie tak długo, dopóki nie znalazły dla nich idealnego opiekuna. Poza tym pomagały mamie, która prowadziła hotel dla psów oraz oferowała klientom dzienną opiekę nad ich pupilami. Siedziba jej firmy, Psi Raj, mieściła się w ich wiktoriańskiej willi, więc zawsze panował tu duży ruch. Klienci przychodzili i wychodzili, a po domu kręciło się jeszcze starsze rodzeństwo bliźniaków: trzynastoletnia Amelka oraz siedemnastoletni Olek. No i był jeszcze Okruszek, należący do rodziny mieszaniec owczarka niemieckiego, który zazwyczaj drzemał na kuchennej podłodze.
Gabrysia pomachała do mamy, która właśnie parkowała przed domem. Jej furgonetka przypominała psa: była pomalowana w czarno-białe łaty, miała doklejone uszy i nos, a długi kręcony ogonek przecinał tylne drzwi. Dzieciaki uwielbiały to auto!
Mama właśnie skończyła poranny objazd, podczas którego odbierała od klientów psy mające spędzić z nią dzień.
– Zupełnie jakby to samochód szczekał – zaśmiała się Gabrysia, gdy mama otworzyła tylne drzwi furgonetki, a siedzące w środku czworonogi zaczęły ujadać. Trzy psy merdały ogonami z ekscytacją, gdy dzieci wypuszczały je z podróżnych klatek.
– Proszę – powiedziała mama, wręczając smycze Gabrysi i Jackowi. – Możecie je wyprowadzić, a ja sprawdzę, co u mieszkańców naszego hotelu.
Ciemne włosy wpadły Jackowi do oczu, gdy pochylił się, żeby pogłaskać dwa czarno-białe spaniele Merę i Jojo. Gabrysia, która miała długie, lekko falujące brązowe włosy, zaczęła się zachwycać pudlem o imieniu Lusia.
– Miłego spaceru! – pożegnała ich mama z uśmiechem.
Jej kucyk huśtał się z boku na bok niczym psi ogonek, gdy ruszyła w kierunku nowego budynku z czerwonej cegły stojącego naprzeciwko domu, po drugiej stronie słonecznego podwórza. To tam mieściły się jej biuro i hotel, w którym przebywały psy zostające z nimi na dłużej.
– Fajnie jest pomagać mamie, ale wolałbym się zajmować szukaniem nowego domu dla jakiegoś zwierzaka – przyznał Jacek, gdy ruszyli z Gabrysią na poranny spacer.
Gabrysia pokiwała głową.
– Minął już cały miesiąc, od kiedy mieliśmy jakiegoś pod opieką. – Uśmiechnęła się na myśl o ich ostatnim sukcesie. Zajęli się nieśmiałą suczką rasy greyhound o imieniu Oliwka i w końcu oddali ją parze emerytów, którzy uwielbiali chodzić na długie spacery. Oliwka była naprawdę szczęśliwa w swoim nowym domu.
Byli już niemal przy parku, gdy nagle Jacek się zatrzymał.
– Posłuchaj.