- W empik go
TOPR. Żeby inni mogli przeżyć - ebook
TOPR. Żeby inni mogli przeżyć - ebook
Ile trwała najdłuższa reanimacja? Jakie szanse na przeżycie ma człowiek w lawinie? Dlaczego akcje jaskiniowe uważane są za jedne z najtrudniejszych? Jaka była najdłuższa wyprawa TOPR? Czy śmigłowiec Sokół przyleci po rannego zawsze i o każdej porze? Jaką rolę w ratowaniu ludzi odgrywają toprowskie psy? Jak dalece ratownicy ryzykują własne życie? Co ich motywuje? Co denerwuje? Jak się szkolą? Co umieją?
Ta książka jest pierwszą tego typu pozycją w Polsce. Nikomu do tej pory nie udało się skłonić ratowników do opowieści o trudach ich pracy. O ich sukcesach, porażkach, wątpliwościach oraz bohaterskiej niezłomności.
TOPR to hermetyczne środowisko ludzi, którzy "robią swoje", nie bardzo o tym rozprawiając. Bo kto zrozumie ich strach, gdy zaglądają śmierci w oczy? Kto poczuje to brzemię odpowiedzialności za kolegów i ratowanego? Dla kogo te kilka słów: "uroczyście przysięgam pod słowem honoru" będzie życiowym mottem?
TOPR to instytucja ze 110-letnią tradycją. Instytucja, którą tworzą ludzie z krwi i kości. Zwyczajni, a jednak - wyjątkowi. Zapraszamy do ich świata. Do historii o życiu, determinacji, bólu, nadziei i cudach.
TOPR od początku swej działalności w 1909 roku skupia w swoich szeregach ludzi o różnych poglądach i losach, ale zawsze potrafiących połączyć swe siły i umiejętności dla wspólnego celu, jakim jest ratowanie ludzi. To największa siła naszego stowarzyszenia.
Zapraszam do odwiedzenia ratowników TOPR i poznania naszego spojrzenia na problem wypadków w górach, a może nawet bardziej na poznanie naszego podejścia do ratowania ludzi w Tatrach i wyzwań, z którymi na co dzień się spotykamy. Taką możliwość daje właśnie ta książka. Zapraszam do lektury.
Jan Krzysztof, naczelnik TOPR
Beata Sabała-Zielińska, urodzona w 1968 roku w Nowym Targu, dziennikarka radiowa. Jako rodowita góralka, przez dekadę opowiadała słuchaczom Radia ZET o problemach i ciekawostkach z Podhala i okolic, nadając swoim relacjom niepowtarzalny, zadziorny charakter. Jest autorką swoistego dziennikarskiego pamiętnika pt. "Radio-aktywna Sabała, czyli jak zostałam głosem z Zakopanego" oraz wzruszającej opowieści o wierności i akceptacji "Jak wysoko sięga miłość. Życie po Broad Peak", a także współautorką książek o Zakopanem: "Zakopane, odkopane…" i "Zakopane, nie ma przebacz". Obecnie pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w studenckiej rozgłośni UJOT FM szlifuje nowe radiowe talenty.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8169-514-5 |
Rozmiar pliku: | 7,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy przyszłam do Jana Krzysztofa, naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, z pomysłem napisania tej książki, powiedział krótko: „Proszę bardzo. Każdy może o nas pisać, ale żadnemu z kolegów nie nakażę, by z tobą rozmawiał. Jeśli się zgodzą, pytaj, o co chcesz”.
Zgodzili się. Odpowiedzieli na setki pytań. Nie ściemniali, nie ubarwiali, nie podkreślali swojej wyjątkowości. Wręcz przeciwnie, konsekwentnie studzili moje zachwyty, nie zgadzając się na żadne, nawet sprytnie zawoalowane „naj”. „To praca jak każda inna”, podkreślali, choć przywoływane przez nich akcje wyraźnie temu przeczyły.
Książka jest efektem blisko pięćdziesięciu wywiadów, z których każdy mógłby stanowić osobną opowieść. Jej bohaterowie to ludzie wyjątkowi. Podobnie jak pozostali, których nie zdołałam tu przedstawić. Nie da się spisać wszystkich historii i przywołać wszystkich ratowników TOPR-u, choć każdemu z nich należą się pokłony i wyrazy uznania.
To pierwsza tego typu publikacja w Polsce. Nigdy wcześniej ratownicy nie zdecydowali się tak otwarcie rozmawiać, zostaliśmy więc wyróżnieni tym zaproszeniem do hermetycznego świata górskich herosów.
Jako reporterka Radia ZET przez dwanaście lat przyglądałam się pracy ratowników tatrzańskich z bliska. Wtedy wydawało mi się, że wiem o nich prawie wszystko albo przynajmniej dużo. Teraz zrozumiałam, że nie wiedziałam NIC. Ktoś, kto zostaje po bezpiecznej stronie życia, nie wie, co czują ci, którzy stają do walki z żywiołem w poszukiwaniu zagubionych, rannych, umierających. I tych, którzy zginęli w Tatrach.
Na początku myślałam, że będę pisać o ludziach, potem zrozumiałam, że opowiadam o instytucji – organizacji, która od stu dziesięciu lat cieszy się szacunkiem w Polsce i na świecie.
TOPR tworzą ludzie niezłomni, którzy pod słowem honoru biorą na siebie zobowiązanie niesienia pomocy, niezależnie od pogody, pory dnia i roku. To przyrzeczenie jest fundamentem TOPR-u. Tradycją i powodem do dumy.
Drodzy Czytelnicy, dziękuję, że sięgnęliście po tę książkę. Znajdziecie w niej historie o życiu, determinacji, bólu, nadziei i cudach.
Beata Sabała-ZielińskaMiała porcelanowe oczy. Szkliste. Martwe jak oczy lalki. Nie oddychała, ale jej serce biło, słabo, słabiuteńko. Kurczyło się ostatkiem sił, ale wytrzymało do czasu przejęcia jej przez ratowników. Po czym stanęło.
Niedzielny poranek 21 lutego 2015 roku zdawał się wróżyć pogodny dzień. Gdyby nie ten wiatr. Ale to nic, nie szkodzi. Przecież i tak wejdą pod ziemię.
Planowali tę wyprawę od dawna. Nie byli nowicjuszami. Wszyscy skończyli kursy speleologiczne. Mieli już za sobą kilka udanych eksploracji tatrzańskich jaskiń. Teraz przyszedł czas na Komin w Ratuszu Litworowym w Wielkiej Świstówce.
Czworo młodych grotołazów – dwie dziewczyny i dwóch chłopaków – z entuzjazmem spakowało plecaki i sprzęt. Ta wyprawa miała być jak każda inna. Nic nie zapowiadało nieszczęścia.
Tymczasem w odległej części Zakopanego Edward Lichota, ratownik TOPR-u, odwołuje zaplanowaną na ten dzień wyprawę w góry. Miał poprowadzić w Tatry grupę turystów, ale niepokoiło go coraz mocniejsze wietrzysko. Według niego warunki są fatalne. Spokojnie zalega więc na kanapie, spodziewając się leniwej niedzieli. Około piętnastej słyszy nad swoim domem charakterystyczny dźwięk toprowskiego Sokoła. Już wie, że stało się coś złego. Pięć minut później melduje się w centrali.
Byli tuż przed wejściem do jaskini, gdy runął na nich śnieg. Lawina, która zeszła z rejonu Świstówki, porwała całą czwórkę. Ich los zdawał się przesądzony.
Kiedy w Tatrach wiatr wieje z prędkością stu trzydziestu kilometrów na godzinę, śmigłowiec nie może kontynuować akcji. A czas ucieka z zawrotną prędkością, niwecząc szansę zasypanych.
Dwie godziny po wypadku ratownicy wyciągają spod śniegu dwudziestopięcioletnią Kasię. Dziewczyna nie oddycha, a jej serce właśnie przestało bić. Jednak toprowcy nie zamierzają się poddać. Rozpoczynają heroiczną walkę. Kładą na szalę całą swoją wiedzę, doświadczenie i determinację. Rzucają wyzwanie Bogu, który zdaje się być przeciwko nim.
Wichura powala drzewa, trzaskający mróz utrudnia reanimację, a droga w dół wydaje się drogą do piekieł. Wielu by odpuściło, poddało się, uznało prymat siły wyższej. Ale nie oni, nie ratownicy TOPR-u.
Mimo apokaliptycznej scenerii wierzą w niemożliwe.
I staje się cud!
Kilka miesięcy później mówi o nim cały medyczny świat, choć nikt z tego świata nie wie, że u podwalin sukcesu leży jedna z największych tragedii w historii TOPR-u.