- W empik go
Towiańszczyzna wystawiona i anexami objaśniona - ebook
Towiańszczyzna wystawiona i anexami objaśniona - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 210 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przez
Stefana Witwickiego.
Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków
Ewang… u S. Mat. 7,15
PARYŻ.
W KSIĘGARNI POD N° 16, PRZY ULICY DE SEINE ST-GERMAIN.
1844.
TOWIANSZCZYZNA
Nie mogę bez odrazy i ściśnienia serca o tej rzeczy pisać, tak przez się jest fatalna i w następstwach swoich zgubna, i tak mi żal ludzi którzy w nia upadli, spółto-warzyszy wygnania i tułactwa, między którymi liczę osobistych nawet przyjaciół. Pisze jednak, gdyż sadzę że mi to nakazuje sumienie, piszę dla nadziei że może kogo oświecić potrafię, jeżeli nie z tych co już do Towiariszczy-zny należą, przynajmniój z takich co jeszcze do niej należećby mogli, lo bowiem sektarstwo nie ustaje, owszem, lubo w cichości i powolnie, ciągle przecież od czasu do czasu nowe sobie ofiary zyskuje.
Dam naprzód historyę całej rzeczy; przyłączę niektóre objaśniające postrzeżenia; wreszcie uczynię kilka uwag nad kursem P. Mickiewicza, który od pewnego czasu katedrę języków Słowiańskich przemienia niejako w ambonę nowej swojej religii, chcę mówić religii Towiaii-skiego.
i.
Historya jest taka.
Niejaki P. Andrzej Towiański, obywatel z Litwy, właściciel tam małego ziemskiego majątku, człowiek żonaty, ojciec kilkorga dzieci, mający lat około pięćdziesięciu, niegdyś uczeń Wileński, poźniej przy jednym z sadów powiatowych Regent, który do Powstania w 1830 roku nie należał, owszem drugich od niego wstrzymywał, a to jakoby z wiadomości duchem prorockim że się udać nie miało,– przyjechawszy, wraz z żona i synkiem, do Paryża, za paszportem rossyjskim, w lecie 1841 r., przyszedł jednego dnia do P. Mickiewicza, któremu kiedyś w Wilnie ledwie cokolwiek był znany z widzenia, i zastawszy samego w domu, oświadczył mu że on, Andrzej Towiański, jest posłannik Boży, i do niego, Mickiewicza, a przez niego do całej Emigracii ma missiję z Nieba.
P. Mickiewicz znajdował się wówczas w jak najwię-kszem domowem nieszczęściu, do rozpaczy go doprowadzające™, z przyczyny choroby żony. Towiański wież przyrzekł mu przedewszystkiem jej wyzdrowienie. Mickie cz uwierzył. Wyzdrowienie istotnie nastąpiło. Prócz Mickiewicza, w tymże czasie dwóch jeszcze innych emigrantów, w Paryżu zamieszkałych, PP. S* i G*, do których się podobnież Towiański zgłosił, tę jakoby Boska jego missiję uznało.
We trzech tedy, tojest Mickiewicz, S* i G*, a miedzy nimi najszczególniej Mickiewicz zaczęli nagle głosić niesłychane rzeczy, niesłychane pomyślności, niesłychane łaski Boże, że emigracija już skończona, że ojczyzna już jest, że wszystkie w niej partye ustały, że słowem, Bóg ostatecznie się już nad Polska zlitował, niedolę jej zamknął, i z ta wielka nowina przysłał swojego męża, swojego posła, swojego proroka, Towiańskiego, który prócz tego oznajmia odrodzenie się, udoskonalenie i uszczęśliwienie całej ludzkości, nowa dla świata Erę! – przytem namawiali (lubo co do tego nie wszyscy trzej byli z soba zgodni) aby iść do spowiedzi, uczęszczać do kościoła, it. (l.
Można sobie wystawie jak to po całym polskim Paryżu gruchnęło, jak się listami rozbiegło wnet po prowincyi, i jakie w całej naszej sierocej rodzinie sprawiło wstrząśnienia Powaga Mickiewicza, wówczas jeszcze nienaruszona, i ta okoliczność iż znano go za wiernego katolika, broniła na razie cała fe nadzwyczajność równie od imiesznosci jak od pozorów jakiegoś sektarstwa. Jedni przypuszczali że istotnie zaszło coś cudownego i szczęśliwego dla Polski, tylko nie wiedzieli co; drudzy, trudniejsi uwierzeniu rzeczom nadprzyrodzonym, nic zgoła nie pojmowali i wcale sobie sprawy z tego zdać nie umieli; inni wreszcie rozumieli że była to jakaś robota wprost polityczna, tylko której z potrzeby, naprzykład dla lem skuteczniejszego działania na lud, dawano płaszczyk religijny i cudotwórczy.