- W empik go
Tragiczny morderca - ebook
Tragiczny morderca - ebook
Lipiec 1921, upalne przedpołudnie. Naczelnik Policji Śledczej Ludwik Kurnatowski odbiera telefon. Po drugiej stronie słyszy głos kierownika brygady bandyckiej z prośbą o pomoc. W jednej z warszawskich kamienic wybuchł pożar. Po jego ugaszeniu, w mieszkaniu policja znalazła zwłoki lokatorki. Jest nią Józefa Walasiak, znana postać lokalnego półświatka. Choć zeznania świadków wskazują na nieszczęśliwy wypadek, kierownik brygady przypuszcza, że kobieta została zamordowana. Do akcji wkracza naczelnik Kurnatowski.
Jedno z wielu opowiadań kryminalnych opartych na prawdziwych wydarzeniach. Wieloletni nadkomisarz Policji Śledczej Ludwik Kurnatowski dzieli się z czytelnikami wspomnieniami z pracy. Zdradza, jakimi prawami rządził się ówczesny świat kryminalny i kim byli jego przedstawiciele.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-264-6486-3 |
Rozmiar pliku: | 214 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Było to skwarne lipcowe przedpołudnie w r. 1921. Siedziałem w swym gabinecie, studiując pewną zawiłą sprawę bandycką, gdy w ciszy pokoju wdarł się dźwięk dzwonka telefonicznego.
– Kto mówi?
– Hallo! Tutaj kierownik brygady bandyckiej podkomisarz N.
– Skąd pan dzwoni?
– Z Jerozolimskiej…
– Słucham…
– Panie naczelniku! W domu przy Jerozolimskiej Nr. 23 na 3 piętrze wybuchł pożar w mieszkaniu Józefy Walasiak, kobiety z półświatka, której zwłoki znaleziono na miejscu zwęglone. W tej chwili jest tam komisja sądowa i dzielnicowa policja z komendantem okręgowym. Obie władze ustaliły na podstawie zeznań świadków, że Walasiakówna padła ofiarą wypadku. Proszę jednak tu przybyć, gdyż sprawa wypadku wydaje mi się bardzo podejrzaną.
– Sądzę, że to zbyteczne… Skoro sąd i policja zgadzają się w opinii – muszą mieć ku temu dostateczne dane.
– Tak, mimo to jednak… Chociaż z zasady nie wątpię w nieomylność orzeczeń sądu i policji, w tym jednak wypadku czynię wyjątek i powtarzam: cała ta sprawa wydaje mi się mocno podejrzaną. Zdanie i obecność pana naczelnika jest dla mnie, jako dla prowadzącego dochodzenie rzeczą bardzo ważną i wprost konieczną. A zatem…?
– A zatem za chwilę tam będę. Proszę czekać na mnie na miejscu…
Zawiesiłem słuchawkę i wsiadłem do samochodu. W bramie domu spotkałem wychodzącą komisję sądową i komendanta okręgowego. Przywitaliśmy się.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.