Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Trauma - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 grudnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Trauma - ebook

Ucieczka z piekła ma swoją cenę.

Ina uważa, że jedyną rzeczą, do jakiej się nadaje, jest prostytucja. Wmanewrowana w tę profesję przez swojego byłego chłopaka, Alana, zaczyna tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda jej się wrócić do normalności. Kiedy na jej drodze pojawia się tajemniczy mężczyzna, jej życie z dnia na dzień zmienia się diametralnie. Jako członkini mafijnej organizacji znanej jako Korporacja, Ina będzie wspierać ją w walce o przejęcie tajnych danych związanych ze zbliżającym się kryzysem energetycznym. Wygląda na to, że przewidywana od lat globalna katastrofa jest bliżej, niż do tej pory się wydawało…

Czy Inie uda się pomyślnie zakończyć niebezpieczną misję, która może stać się początkiem krwawej walki o wpływ na losy świata?

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-835-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

W przerwach między zleceniami uwielbiała wpatrywać się w gwiazdy. Gdyby dawno temu nie wybrała pielęgniarstwa, to kto wie, może związałaby swoją przyszłość z astronomią? Zresztą jakie by to miało teraz znaczenie, z jakich studiów została wyrzucona.

Kiedy nie była w pracy, często czytała o konstelacjach i gwiazdozbiorach, o tym, jak na siebie oddziałują. Wszystko, czego się uczyła, było tak niewyobrażalne i abstrakcyjne, że wydawało się nie móc istnieć. A jednak istniało.

Podobnie było z jej życiem. Też nie miało prawa istnieć w takiej formie. Toczyć się powolutku po krętych szlakach absurdu, przecinanych zbiegami okoliczności, które prowadziły donikąd. W pustkę.

A jednak, dokładnie tak się toczyło. To dlatego uwielbiała uciekać myślami do gwiazd, chociaż z chęcią powędrowałaby tam i ciałem. Wszystko, byleby nie być tu i teraz we własnej skórze. Tu i teraz, stojąc przodem do auta i opierając się o maskę samochodu, odpływała myślami w kosmos, aż nagle z rozmyślań wyrwał ją krzyk. Krótki i szorstki – błyskawicznie przerodził się w jęk. Nieco dłuższy i ostatni tej nocy.

Mężczyzna, który właśnie skończył, trzymał ją jeszcze za biodra i mocno do siebie dociskał, po czym wyszedł z niej i natychmiast znalazł się w aucie. Wyrzucił coś jeszcze przez uchylone okno i odjechał. Ina podeszła do pakunku i wyjęła z foliowej torebki mały plik banknotów.

Nieźle.

Co prawda nie lubiła, kiedy klienci rzucali w nią pieniędzmi, ale jednocześnie trochę ją to bawiło. Zwykle powodem nie był brak szacunku do niej jako do prostytutki, tylko nagłe olśnienie, że korzystanie z jej usług nie jest w dobrym tonie. Nagle im się przypominało, że gdzieś tam w domu czeka żona i że chlamydia i inne paskudztwa wcale w nocy nie śpią. Po usłudze ci klienci doprowadzali się do porządku w mgnieniu oka, a odjeżdżali jeszcze szybciej. Więc żeby ograniczyć ryzyko braku zapłaty, Ina zawsze życzyła sobie jej z góry.

Mężczyzna odjechał czarnym chevroletem, a Ina, znacznie bogatsza niż chwilę temu, zastanawiała się, czy był świadomy, że zapłacił jej dwa razy. Może to roztargnienie? A może zamyśliła się tak bardzo, że jej usługa była znacznie dłuższa niż powinna? Albo po prostu mu się spodobało? Co byłoby trochę dziwne. Ina najbardziej lubiła te sytuacje, kiedy nie musiała się za bardzo wysilać, aby zadowolić klienta, i ta zdecydowanie do nich należała.

A co, jeśli ten facet wróci i będzie żądał zwrotu? Z jednej strony może sobie żądać. Powinien bardziej pilnować swojego portfela. Jednak z drugiej strony zostawił jej sporą gotówkę, a to oznacza chociażby tyle, że miał ją przy sobie, co z kolei oznacza, że do biednych nie należał. Auto też nie wyglądało na tanie, ale akurat na tym Ina wcale się nie znała. O klientów majętnych trzeba dbać, więc postanowiła, że następnym razem zatroszczy się o jego potrzeby bardziej. Chociaż równie dobrze mogli się już nigdy więcej nie zobaczyć. Ina przestała więc nad tym rozmyślać, licząc, że napiwek, który dostała, już z nią zostanie. Nie wiedziała wtedy, że ich następne spotkanie przybierze całkowicie inną formę…

Następnego dnia nie poszła do pracy – dostała okres. I chociaż z okresem można było sobie poradzić za pomocą pociętej gąbki umieszczanej w pochwie, to z towarzyszącą mu biegunką już nie było tak łatwo. Zawód prostytutki pod tym względem jest naprawdę trudny. Wczorajszy solidny zastrzyk gotówki sprawił jednak, że mogła się nie martwić, że nie starczy jej w tym miesiącu na czynsz.

Ina zazwyczaj starała się mieć jakieś dodatkowe pieniądze, ale trudno było jej odłożyć większą kwotę. Każda losowa sytuacja mogła sprawić, że nie będzie miała czym zapłacić rachunków albo za co kupić jedzenia. Zwykły katar potrafił być wyjątkowo uciążliwy, kiedy klient życzył sobie zabaw oralnych. I czasami z tak błahego powodu nie mogła zarabiać na życie. Mając zatkane i usta, i nos, oddycha się wyjątkowo trudno. Do lekarza też niełatwo się wybrać, nie mając ubezpieczenia, a opieka prywatna jest koszmarnie droga. Gdyby prostytucja była legalna, tyle rzeczy byłoby łatwiejszych. Ot chociażby równy dostęp do opieki zdrowotnej dla seksworkerek. Ale nie tylko one by na legalizacji zyskały. Zyskałoby na tym całe społeczeństwo ze względu na realny wzrost PKB. A może legalizacja prostytucji pozwoliłaby na tworzenie zgromadzeń osób zajmujących się tym fachem na przykład… partii politycznej? Ina zaśmiała się w głos do swoich myśli i poszła nastawić wodę w czajniku. W zasadzie ta partia to nie jest taki zły pomysł. Mogłaby walczyć o równouprawnienie i o godność osób, które z pewnych przyczyn nie mogą o nie zawalczyć samodzielnie. Nie mogą albo też nie chcą walczyć. Prostytutki znoszą na co dzień i tak mocny łomot, a tak byłby to łomot nie tylko dla pieniędzy, ale i w walce o wyższe dobro.

Eh, bez sensu to wszystko, pomyślała i prychnęła pod nosem. Wyłączyła czajnik i nalała wrzątku do termoforu. Ciepły termofor na miesiączkowy ból brzucha to najlepsze, co może się przydarzyć. Czuła się coraz lepiej. Nastawiła się, że dzisiaj nie pójdzie do pracy, ale że do wieczora było jeszcze daleko, istniała spora szansa, że da radę do tego czasu się pozbierać. Trudno, raz się żyje – odpaliła laptopa i przepadła w filmach, książkach i artykułach o czarnych dziurach, asteryzmach i galaktykach. Czytała i zgłębiała wiedzę, byleby nie być tu i teraz i nie myśleć o tym, jak wygląda jej życie…ROZDZIAŁ 2

– Nie podoba mi się ten pomysł. Tak wiele rzeczy może pójść nie tak. Zdajesz sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje? A poza tym uważam, że to jest po prostu nie w porządku.

– Rozumiem – westchnął Adam, widać było, że traci cierpliwość. – A czy wystarczy, że będę do bólu szczery, będę grał w otwarte karty i wszystko będzie dla wszystkich jasne od początku do końca?

– Teoretycznie tak, ale…

– Zacząłem.

– Słucham?! – Julian się zapowietrzył – I ty mi opowiadasz o szczerości do bólu?! Najpierw mnie pytasz co myślę, chwalisz za pomysły, które tak naprawdę są już nic niewarte, bo dawno wszystko sam zacząłeś?! Po co mnie o to wszystko pytasz, co? Po co w ogóle ta rozmowa, skoro i tak już pozamiatane? Chcesz, żebym się poczuł potrzebny? Czy masz jakieś inne chujowe powody, żeby mydlić mi oczy?!

– Szczerość jest wtedy – wtrącił Adam – kiedy się mówi prawdę, co nie znaczy, że trzeba mówić ją całą od razu.

– To ja ci teraz powiem szczere wypierdalaj.

– Złościsz się na mnie, bo…

– Nawet nie próbuj mną manipulować! – krzyczał. – Wypierdalaj albo ci to ułatwię!

Adam zerwał płaszcz z wieszaka i wybiegł wściekły z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. Nigdy wcześniej nie widział tak złego Juliana i nie był świadom, że rozjuszenie tej oazy spokoju jest w ogóle możliwe. Okazało się, że jest, tylko jego wcześniejsze próby były niekoniecznie udane.

Ta wiedza była dla niego bardzo cenna.

***

Ina wsiadła do auta i przypomniała sobie, że nie wzięła ze sobą gąbki, więc musiała po nią wrócić. W jej zawodzie gąbki do ciała były niezastąpione podczas okresu z tego względu, że klient po prostu ich nie czuł w trakcie usługi. Nie było lepszego sposobu na to, jak radzić sobie z miesiączką. Ani tampony, ani podpaski, ani kubeczki menstruacyjne nie zdają egzaminu. Podpaski nie zatrzymują krwi w środku, a poplamienie spodni nie jest czymś, za co faceci chcą płacić. Kubeczki i tampony mężczyzna czuje w trakcie stosunku i z opowiadań koleżanek po fachu Ina wiedziała, że nie są to przyjemne odczucia. Faceci chcą mieć chwilę ulgi i nie chcą realizować krwawych fantazji, więc brak zabezpieczenia przed czerwoną powodzią też odpada. Okres po prostu odstrasza klientów.

Zanim wyrzucili ją z pielęgniarstwa zdążyła jednak wystarczająco dobrze poznać podstawy mikrobiologii, aby wiedzieć, że metoda z gąbką to bakteriologiczna tykająca bomba dla jej ciała. Niestety, nie była jedyna w jej zawodzie.

Ina złapała zapas pociętych pasków i pojechała do pracy. Zaparkowała samochód w zatoczce przy drodze w Lesie Podkoronnym, tam gdzie zawsze. Po czym przeczołgała się na fotel pasażera, a dopiero potem wysiadła. Te dziwne procedury były po to, aby ktoś, kto widział ją wysiadającą z auta, miał wrażenie, że za kierownicą ciągle ktoś siedzi – no bo przecież auto samo nie przyjechało prawda? A żeby nie było tego zmyślonego kogoś widać, miała przyciemniane szyby. Alan kazał je przyciemnić, ze względów bezpieczeństwa – w takich przypadkach nie wiadomo, czy w aucie jest jedna bezbronna i filigranowa kobieta, czy banda wytatuowanych osiłków z maczetami.

Na początku działalności Ina faktycznie miała towarzysza – kierowcę i ochroniarza w jednej osobie. Codziennie przywoził ją pod las, następnie czekał w aucie, aż obsłuży klientów, a na koniec odwoził ją z powrotem do domu. Z perspektywy czasu trudno powiedzieć, czy ten ktoś miał pilnować innych, aby nie zrobili jej krzywdy, czy też jej samej, aby robiła, co do niej należy. Pilnował jej tak długo, aż rozeszło się w środowisku, kim Ina jest i jakim prawem stoi tam, gdzie stoi. Właściwie można mówić nawet o luksusie, bo Ina mogła czekać na klientów poszukujących płatnych uciech wszędzie tam, gdzie chciała. I na początku z tego luksusu korzystała. Las Podkoronny przypadł jej jednak do gustu najbardziej ze wszystkich znanych jej miejscówek. Droga, która przez niego prowadzi nie była wyjątkowo uczęszczana. Więc klienci zwykle nabierali ochoty na skorzystanie z jej usług, mijając taką niespodziewaną piękność. Dzięki temu, że ruch był nie za duży, nie miała tam konkurencji i mogła sobie pozwolić, aby ceny nie były najniższe. Odsiewając tym samym klientów najpodlejszego sortu. Ale coś za coś. Czasami tych klientów było tak niewielu, że po prostu brakowało jej na życie. Mały ruch sprawiał, że innym dziewczynom absolutnie nie opłacało się stać w takiej lokalizacji, bo musiały każdego dnia wyrobić swoją normę. Alan na szczęście nie bardzo zwracał uwagę na to, ile Ina przynosi z tego pieniędzy, bo mimo kłamliwych zapewnień, nie na tym mu zależało. Jego jedynym celem było upodlenie jej i uświadomienie, że absolutnie do niczego więcej się nie nadaje. Kwestie finansowe były jego słabą wymówką, dla której dzień po dniu jeździła pod las.

Ina trzymała się od innych dziewczyn z daleka, nie mogąc wybaczyć im tego, co zrobiły pewnej nocy. Chociaż po kilku latach zrozumiała, że one tak naprawdę mogły niczego nie wiedzieć. Uświadomiła sobie, że za tym wszystkim stał Alan i prawdopodobnie tylko on. I zaplanował to, aby doprowadzić ją do granic wytrzymałości i sprawdzić własne umiejętności naginania drugiego człowieka jak gałązki.

Alan nie chciał, aby coś się Inie stało i dlatego miała ochronę. Bał się, że zostawiona sama sobie targnie się na swoje życie. A nie chciał tego nie dlatego, że zależało mu na niej, o nie. Nie chciał marnować czasu na kształtowanie kolejnej osoby, na której będzie mógł trenować swoją bezwzględność. Do takich wniosków Ina doszła dużo później, a w tamtym czasie była pewna, że dziewczyny wystawiły ją pewnemu facetowi specjalnie…

Pracowała niedaleko nowych koleżanek od kilku tygodni i, mimo że prawie ze sobą nie rozmawiały, to zdarzało im się poratować nawzajem wodą albo chusteczkami. Któregoś dnia jeden klient jechał autem na tyle powoli, aby przyjrzeć się dokładnie każdej z dziewczyn. A kiedy zatrzymał się przed Iną, te zachęcały ją, wskazując na samochód i pocierając opuszkami palców w sposób symbolizujący pieniądze. Ochroniarz stał z daleka oparty o jej auto i przyglądał się tej scenie beznamiętnie.

Wsiadła.

Kierowca powiedział Inie, że pojedzie z nim na bajzel. Przez myśl przeszło jej, że będzie u kogoś sprzątać, co byłoby trochę dziwne, ale w sumie wolałaby to niż dawanie dupy. Niestety, nadzieje Iny ulotniły się, kiedy dotarła pod adres wskazany przez kierowcę. Podwiózł ją prawie pod klatkę, ale na piąte piętro wchodziła już sama. Nie było windy. Ina pociągnęła za klamkę, nie pukając, i weszła. Stanęła na wprost przed recepcjonistą siedzącym za czymś w rodzaju wysokiego biurka zrobionego ze sklejki. Omiotła wzrokiem mieszkanie. Tylko jedne drzwi z pięciu były otwarte i właśnie te zostały jej wskazane przez mężczyznę. Nie odezwali się do siebie ani słowem.

Weszła do schludnego i zimnego pokoju o białych ścianach, z oknem zniekształcającym świat mrożonym szkłem. Pachniało jeszcze farbą. Ktoś trzasnął za nią drzwiami, więc wzdrygnęła się zaskoczona, ale weszła dalej i usiadła na dość dużym łóżku stojącym na wprost drzwi. Po jego prawej stronie, a naprzeciwko okna, była stara PRL-owska komoda, z częściowo zdartym orzechowym lakierem. Ze ściany wystawało kilka haczyków – pewnie wieszaków na kurtki gości tego bezbożnego przybytku.

Na ścianach nie wisiał żaden obrazek, a na parapecie nie stał żaden kwiatek. Ubogie umeblowanie i coś na kształt recepcji, zasugerowało jej, że bajzel niewiele różni się od burdelu, i po prostu jest mieszkaniem dostosowanym do przyjmowania klientów. Po co zajmować się wystrojem, jak chodzi tylko o to, aby sprzątało się łatwo.

Inie nie pasowało tylko jedno. Wiedziała, że takie miejsca mają swoją własną kadrę, więc przywiezienie tam jej było jak zawiezienie drewna do lasu. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, drzwi otworzył ON.

Łysy i całkiem przystojny facet przed pięćdziesiątką. Miał idealny zarost. Gdyby był nieco szczuplejszy, zaliczałby się raczej do grona tych apetycznych. Mijając takiego typa na ulicy, nikt nie uciekał na drugą stronę, nawet późnym wieczorem. Facet pewnie zawsze mówił dzień dobry sąsiadom. To aż nieprawdopodobne, że ktoś o takim przeciętnym wyglądzie mógł być bezwzględnym i wyrachowanym potworem. To co jej później zrobił, było najgorszym, co ją w życiu spotkało, mimo że jej kolekcja traum była imponująca, zwłaszcza jak na jej młody wiek.

***

Najważniejszą różnicą między BDSM a gwałtem i jednocześnie kluczowym argumentem, jeśli dojdzie do ciągania się partnerów po sądach, jest ustalenie hasła bezpieczeństwa. W BDSM można wszystko. Można bić, pluć, wiązać, razić prądem, zniewalać i wyzwalać tak mocno i tak długo, aż druga osoba nie dojdzie do granicy i nie powie hasła bezpieczeństwa. Wtedy, w zależności od ustaleń partnerów, albo całkowicie zaprzestaje się zabawy, albo zmienia się sposób działania, tak aby wrócić na tory obopólnej przyjemności.

Dla kogoś, kto nie ma zaufania do partnera, sama rozmowa o seksie może brzmieć absurdalnie, a co dopiero pozwolenie drugiej stronie na wszystko. Oczywiście, można się dogadać, że partner nie może na przykład zasłaniać oczu albo umieszczać czegokolwiek w cewce moczowej. Ale kiedy się jest skutym kajdankami, to jedna strona ma władzę totalną, a kategoryczne _nie_ ma szanse zostać kompletnie zignorowane.

Dlatego w BDSM zaufanie jest najważniejsze.

Zaufanie, że druga osoba będzie sprawiała tylko tyle bólu, ile potrzeba, aby osiągnąć wyżyny podniecenia, ale nie posunie się ani odrobinę dalej poza wspólnie wyznaczoną granicę.

Dlatego BDSM jest dla wielu osób absurdem nie do pomyślenia. Wyobrażają sobie jedynie czarny lateks i pejcze, a nie przyjemność, rozkosz, pożądanie, a nawet niekiedy – romantyzm. Przecież uszczypnięcie partnera w pośladek niespodziewanie, kiedy stoi i myje zęby nie jest niczym dziwnym i niepokojącym, jeśli partner to akceptuje.

A przecież ma sprawiać ból.

Ten ból ma zwrócić uwagę, na osobę, która w ten sposób (najczęściej w połączeniu z zalotnym uśmiechem) sygnalizuje swoje potrzeby. Jednocześnie ten drobny gest jest oznaką chwilowej dominacji. Uszczypnięcie partnera w tyłek ma więc więcej wspólnego z BDSM niż BDSM z gwałtem, mimo że skojarzenia wielu osób są kompletnie odwrotne. Ale skojarzenia mają to do siebie, że bywają błędne.

Gwałt na prostytutce może wydawać się oksymoronem. A w ogóle czy można mówić o gwałcie, podczas gdy jej oprawca nawet przez moment w niej nie był?

Mężczyzna wszedł do pokoju i z hukiem zamknął za sobą drzwi. Ina wstała jak na komendę, a on podszedł i położył dłoń na jej ramieniu, dociskając ją do podłogi. Klęknęła i od razu się nim zajęła. Rozsunęła mu rozporek i dłonią przesuwała równomiernie w górę i w dół, zaciskając penisa. Nie robił się twardy. Ina miała wrażenie, że mężczyzna w ogóle nie skupia się na tym, co ona robi, bo mocował się z PRL-owską komodą, której szuflady nie chciały współpracować. Wreszcie wysunął jedną z nich i opróżnił. Położył zawartość na wierzchu komody. Ze swojej perspektywy Ina nie widziała, co budzi jego zainteresowanie. Po chwili usłyszała tępy dźwięk ocierającego się o siebie drewna, świadczący o zasunięciu szuflady. Próbowała zaangażować swojego klienta w to, co właśnie robiła, z nadzieją, że teraz, kiedy już uporał się z szufladą, zacznie powolutku twardnieć, ale tak się nie stało. Ina zerknęła w górę i zobaczyła, że nie patrzy na nią, ale na swoje dłonie w których miał sznurek. Kiedy dostrzegł, że dziewczyna mu się przygląda, szarpnął ją za ramię, tak żeby wstała i zdecydowanym ruchem pchnął na łóżko.

Kilka jego zręcznych ruchów i Ina miała związane nogi i ręce.

W ogóle się tego nie spodziewała, więc zaczęła się szamotać o wiele za późno. Gdyby zaczęła wcześniej, prawdopodobnie nic by to nie zmieniło, bo mężczyzna unieruchomił ją tak sprawnie, jakby robił to już setki razy.

Linkę owiniętą wokół jej kostek poprowadził do nadgarstków, które miała już skrępowane za plecami. Nie mogła się poruszać. Leżała na splątanych dłoniach oraz stopach i było jej niewygodnie, chociaż brak wygody był najmniejszym problemem. W takiej pozycji przywiązał ją do łóżka. Później zaczął prowadzić sznury wokół jej szyi, piersi, aż do ud. Ina wiedziała, że jest w dużych kłopotach. Najpierw przyszła panika, która ustąpiła miejsca złości. Złości, że pozwoliła się tak wrobić.

Później przyszło opamiętanie.

Jak teraz uciec? Pokrzyczy przez moment, to na pewno ją czymś zatka, a tak może uda jej się go ugryźć, kiedy straci czujność. Cholera. Myśl, dziewczyno! – Ina krzyczała do siebie w duchu, a na głos zapytała:

– Mam jęczeć, płakać, krzyczeć? Co lubisz? Co sprawi, że poczujesz się…

Plask! W tym momencie została uderzona dłonią w prawy policzek. Jęknęła krótko, chyba bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Mężczyzna od razu wrócił do plątania kolejnej liny, którą wiązał w jakiś przedziwny kształt. Co on chce jej jeszcze związać?! Przecież już i tak nie może w ogóle się ruszać.

– Przecież gdybyś chciał, żebym była cicho, tobyś mnie zakneblował. Może wykorzystasz to jakoś, że nie robię ci tutaj dramatów i że grzecznie…

W tym momencie ponownie dostała w twarz, dokładnie w to samo miejsce. Z oczu popłynęły jej łzy, teraz już z bólu i nerwów. Zawsze myślała, że jest twardą babką, ale znamy się tylko tyle, ile nas sprawdzono.

Milczała w chwili, w której kompletnie z zaskoczenia uderzył ją po raz trzeci. Poczuła, że jej prawy policzek za moment zacznie puchnąć. Wzięła głęboki wdech i powiedziała:

– Byłam pewna, że nie mogę mieć nic wspólnego z takim parszywym gnojem jak ty. A tu proszę. Jak to się można w życiu zdziwić. – Sznurek w jego dłoniach na moment zastygł. Mężczyzna spojrzał na nią, niby bez wyrazu, ale widziała, że go zaciekawiła, bo nie uciszył jej kolejnym uderzeniem.

To była jej chwila, miała przez ułamki sekund jego uwagę na sobie. Nie na swoim ciele, ale na niej naprawdę. Mogła wciągnąć go teraz w jakąś słowną grę, w jakąś intrygę. W cokolwiek, co kupiłoby jej choć trochę więcej czasu na wymyślenie, co dalej.

Ale czas mijał i ani myślał choć odrobinę zwolnić. Żadne słowa nie mogły uchronić jej przed tym, co miało nastąpić. Ale mogła sprawić, że ten mężczyzna poczuje do niej przynajmniej cień sympatii, dzięki czemu wyrządziłby jej mniejszą krzywdę.

– Też jestem leworęczna – powiedziała Ina i mogłaby przysiąc, że facet minimalnie się uśmiechnął. A może po prostu tak bardzo pragnęła, żeby to zrobił? W końcu nawet odrobina jego przychylności zwiększała jej szanse na przeżycie.

I tylko to się teraz liczyło. To był moment, w którym musiała wykorzystać wszystko, co tylko pozwoliłoby jej dożyć jutra. Niestety, kiedy łysy facet ją zakneblował, straciła ostatnią możliwość, aby się uratować…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: