- W empik go
Trochę więcej o miłości - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 listopada 2021
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Trochę więcej o miłości - ebook
„Trochę więcej o miłości” to kolejny tomik autorki. Tym razem pokusiła się ona jak na to wskazuje tytuł o poezję miłosną. Wiersze traktują o miłości tej spełnionej i tej trudnej do osiągnięcia. Ciągłym jej poszukiwaniu, rozczarowaniach w różnych sytuacjach życiowych. Z niewielką nutką erotyzmu.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-239-9 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Trochę więcej o miłości
Trochę o miłości mi opowiedz
Chce o niej wiedzieć więcej
Jak to jest gdy zakocha się człowiek
I bić mocniej zaczyna mu serce
Gdzie można ją spotkać i kiedy?
Czy jak na chwilę się odwrócę to jej nie przegapię wtedy?
No cóż… miłość często zaskakuje
Jeśli jej nie zauważysz to na pewno ją poczujesz
Jest taka niespodziewana
Budzi się w maju co roku
W bzach, konwaliach i kasztanach
Widać ją na każdym kroku
Jest soczysta jak zieleń traw na stoku
Niewinna i czysta jak woda w górskim potoku
Błyszcząca jak szybki w witrażach
Taka barwna i kolorowa
Miłość na wszystko jest gotowa
Trochę więcej o miłości ciepły wiatr opowie
Szumiący w wianku z polnych kwiatów
Na dziewczęcej głowie
Wsłuchaj się w jego głos
W jego piękną mowę
On o tej dziewczynie wiele Ci opowie…
Jej się przydarzyła taka miłość wielka
Taka co to porywa do bicia dwa serca
Mocno wtedy się kocha
I nie można przestać
Przyszła do niej w niedzielę
Jak oddech o poranku
Przysiadła tuż przy niej na drewnianym ganku
Choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałao
Ta miłość na zawsze już z nią została
Miłość prawdziwa …
To nie są żarty…
Chcesz wiedzieć więcej o miłości?
Poczytaj o niej zapisane kartySpojrzenie
Było tak cudnie tej nocy
On ciągle patrzył jej w oczy
Tego spojrzenia nie znała
Nigdy wcześniej go nie widziała
Czyżby usnęła..?
Gdy oczy przymknęła
Nie dostrzegając w oczach blasku
Który niczym słońce świeci jasno
By nie stracić kolejnej szansy
Dzisiaj nie zaśnie …
Swych oczu nie zamknie
Oczy szeroko otwarte
w niego ciągle wpatrzone
By ten blask tym razem został zauważony
Pasemko włosów na czoło jej spada
Przeszły ją dreszcze
Dłonie wzajemnie się pieszczą
Już policzek przy policzku tańczy
Okrywa je rumieniec
Nikogo prócz nich tu nie ma
Może tylko płomienie
I to cudowne spojrzenie
Wznoszą się niczym liście na wietrze
Otula ich ciepłe powietrze
Lecą ku niebu… w wielkim uniesieniu
Błądzą po omacku w przestworzach
Z płomieni wybucha pożar
Tylko on i ona. Zakochani…
Tak dobrze sobie znani
Ona nic już nie pojmuje
Już nie wie, co czuje..
On po raz kolejny ją zaskakuje
Patrzy i tylko się uśmiecha
Teraz wyraźnie widzi to spojrzenie
W piersiach jej dech aż zapiera
Przygasają rozpalone płomienie
Pomału zasypia w jego ramionach
Szczęśliwa i zadowolona
Swojej szansy nie przegapiła
To, co chciała zobaczyć… zobaczyła
Mocno przylgnęła do niego całą sobą
Owinęła się wokół jak wąż jadowity
Nim zasnęła cicho wyszeptała…
Byłeś niesamowity..!Nagość
Stała cała naga
Ubrana tylko w cienie
Jej krągłości podkreślały
Wpadające przez okno księżyca promienie
W półmroku z przymkniętymi oczami
Delikatnie poruszała ustami
Jakby mówić coś chciała
Ciągle jednak milczała
On zbliżał się do niej powolnie
Wyciągnęła więc swe dłonie
Przyciągnąwszy go do siebie
Wyszeptała..weź mnie
Chcę poczuć Ciebie
Posiądź mnie teraz
Takie myśli miewała nieraz
Już jej ciało drży całe
Prosząc o spełnienie
Bezwstydne nagie woła o zaspokojenie..
Swą nagością zachęca
I ciągle woła o więcejPodziękowanie
Dziękuję Ci za te wszystkie lata
Za to że u Twego boku jak ptak do góry wzlatam
Za Twoje silne ramię
Które zawsze opoką jest dla mnie
Za Twoje kochające serce
Które za swą miłość nic w zamian nie chce
Dziękuję za wszystkie szaleństwa
Za poczucie bezpieczeństwa
Za wytrwałość i zrozumienie
Które przez lata się nie zmienia
Wszystko to porusza me serce
Czy można chcieć czegoś więcej?
Za wspólne noce i dni
Za życie nasze pośród trudnych chwil
Dziękuję za to że Cię mam
Nie jesteś sam…
I może nie jesteś ideałem
Mam to gdzieś że się zestarzałeś
Ale mój Ci jesteś
Takiego Cię mam
I całym swoim sercem mocno kocham.Oni są miłością
Oni są miłością i kochaniem
Oni to…
Oczy, które patrzą na siebie z pożądaniem
Usta które całują z namiętnością
Oddechy które łączą się spójnością
Dłonie, które dotykają delikatnością
Ciała, które łączą się bliskością
Słowa, które mówią z czułością
Przytulanie, westchnienia i wzajemne zrozumienie
Oni są jednością
Połączeni miłością
Dwa serca
Ich nieustanne bicie, które tworzą jedno życie
Nie rozdzielisz ich za nic
Są niewidzialnym łańcuchem na zawsze związaniZawsze blisko
Chcesz… ubiorę Cię w siebie?
Jak w najlepsze ubranie
Takie szyte na miarę
Pasowałoby idealnie
Z dumą byś je nakładał
I się w nim przechadzał
W lustrze spoglądał byś stale
Wyglądając wspaniale
Dłońmi co chwilę byś je uładzał
Wtedy właśnie byś mnie po włosach gładził
Byłabym blisko Ciebie i Twego ciała
Do każdego miejsca dokładnie bym przylegała
Wieczorem pójdziemy na spacer
Przy gwieździstym niebie
Wtedy też będę blisko
Żeby wspólnie obejrzeć
Gwiezdne widowisko
A kiedy się już położysz
Zmienię się w poduszkę
Policzek do mnie przytulisz
Kładąc na niej głowę
Ja do snu Cię utulę i zasnąć pomogę
Rankiem zmienię się w filiżanką kawy
Ot tak dla zabawy…
Gdy do ust ją zbliżysz
Chcąc łyk kawy skosztować
To tak jak byś moje wargi swoimi musnął
By mnie potem namiętnie całować
I tak w dzień i w nocy
Będę tuż przy Tobie
Bo jam Twoja wybranką
Raz będę więc Twoim ubraniem a raz filiżankąTy i ja
Ty i ja serca dwa
Ja i Ty nasze sny
Razem wciąż w długie dni
Uśmiech Twój, mój głos
Nasz los..
Błękitne niebo nad nami
Już nie jest pokryte chmurami
Ty i ja złączeni jakimś czarem
Lecimy z wiatrem
Uciekając przed złym światem
By chwilą oddychać
I nią się zachwycać
Cudowne powietrze przepełnia płuca i serce
Na jawie i we śnie
Wolnością zachłysnąć się chcemy
Wciąż jesteśmy
wciąż żyjemy
Nieważne jak dużo przed nami
Cieszymy się tymi chwilami
Biegniemy tylko w jednym kierunku
Wprost do siebie
Do swych pocałunków
Zatapiamy się w sny zakazane
Słodkie sny zakochane
Będziemy w nich śnić Ty i Ja
Blisko siebie serca dwa
My …piękne będą nasze snyŻycia psoty
Życie ciągle zaskakuje
Raz szczęście rozdaje
Raz wszystko rujnuje
Tak wiele już nam zabrało
Jakby nas unicestwić chciało
Przygnębieni, załamani
Walczyliśmy o przetrwanie
Trzymała nas wielka siła
Co miłością się nazywa
Połączona z wiarą i nadzieją
Jest nie do obalenia
Życie chyba o tym nie wie
Jak wielka moc w miłości drzemie
Z każdego upadku podniesie
Siłą swą do góry wzniesie
Połączone serca i dłonie
My oboje …
Nasza wielka siła
Mocno nas przy sobie trzyma
Na nic tu życia psoty
I tak podniesiemy się z powrotem
Życie proszę nie dokazuj
My i tak będziemy razem!Bez słów
Słów tu wielu nie potrzeba
Bo ich łączą nawet myśli
Nie wiem może miłość spada z nieba!?
Jedno wiem można ją wyśnić
Palce rąk zawsze splecione
Przy niej on, a przy nim ona
Nawet kiedy zasypiają
Dłonie zawsze swe trzymają
Serca biją zgodnym rytmem
Nie inaczej…
On bez przerwy tak uroczo na nią patrzy
Ona oczu też od niego nie odrywa
Chociaż czasem swe spojrzenie nieco skrywa
Przeżywają razem piękne chwile
Cieszą się że mają ich aż tyle
Nauczeni doświadczeniem
Każdą małą chwilę cenią
Nic nie idzie w zapomnienie
Dbają o wspólne wspomnienia
Miłość swoją podsycają tym co serca pamiętają
Ciągle głodni swej miłości
Głodni siebie
Żyć bez siebie nie potrafią nawet w gniewie
Bo życie to też burze
Nie tylko na niebie tęcza
Im też bywało ciężko
Lecz nie chcą o tym pamiętać
Zapaleni w bojach
Już burzy się nie boją
Wszystko przetrwają
Przecież siebie mają
Życie dla nich jest jak skarb
Miłość to majątek
Trzeba o nie zawsze dbać
By nie było nigdy końca
Lecz zawsze początekFantazje
Siedzę sobie i rozmyślałam
Serce w rytm budzika tyka
W mojej fantazji się zamykam
Może odkryję jej troszeczkę
Jeśli mnie ładnie poprosisz i tylko zechcesz
Nie brakuje mi wyobraźni
Lećmy razem na skrzydłach do mojej fantazji
Polećmy daleko
Od świata zgiełku
Od szarości dnia codziennego
Ku temu nieznanemu
Chcę pobyć tam
Gdzie tylko Ty i ja
Gdzie niebo barwę bardziej błękitną ma
Gdzie można się oddać naszym pragnieniom
Gdzie słychać będzie nawet sumienia
Nie tylko serc naszych bicie
Lecz ich cichą mowę
Ciche słów pukanie
Cudownym miejscem zachwycanie
Dam Ci coś wyjątkowego
Nasycę Cię swoim dotykiem
Rozpalę zmysły językiem
Utoniesz w mim zapachu
W mego ciała smaku
Poznasz zakamarki mej duszy
W taką podróż ze mną wyruszysz
Tam gdzie usta wyjdą sobie na przeciw
Dłonie będą się splatać
Ciała wzajemnie pochłaniać
Zatopieni gdzieś na dnie oceanu
Będziemy się cieszyć nawzajem fantazji zwiedzaniemJej smak i zapach
Jej oczy żywym ogniem zapłonęły
Ciało przeszły dreszcze
Spływały po nim kropelki potu
Chociaż go nie było jeszcze
Przyszedł…
Przeszył ją wzrokiem …
Dotykał każdy centymetr jej ciała
Chciał pod palcami poczuć jak delikatnie falowało
Celebrował przy niej każdą sekundę
Karmiąc swoje pragnienia
Jakby teren chciał zaznaczyć spełnieniem
Namiętnym pocałunkiem zachwycony…
Upijał się nią jak najlepszym trunkiem
Gładząc jej aksamitną skórę
Otulał się jej zapachem
By zapamiętać go już na zawsze
Na dłużej zatrzymać przy sobie
Tego co jest mu bliskie
Ona jest dla niego wszystkim
Całym światem…
Z czułością do serca ją przytulił
By jeszcze raz poczuć jej ciało
Jej smak i zapach
To co zmysły zapamiętały
Otrzymał w zamian prezent
Oczom bardzo miły…
Ze szczęścia mocno serce zabiło
Wokół miłość się ścieli
Zobaczył na jej twarzy szczęśliwy uśmiech
I cudowny promienny rumieniecW milczeniu
Codziennie Tobą oddycham…
Jesteś moim tlenem
Zawrotem głowy i zapomnieniem
Milczysz…
Lecz ja głos Twój słyszę
Od ścian odbijają się echem
Miesza się z ciszą i moim oddechem
Wokół ścielą się cienie
Głuche milczenie…
W cieniach się kryjesz..
Jednym z nich jesteś..
W ciszy sobie żyjesz…
Dotykaj mych ust kiedy tylko zechcesz
Ust słowem wyciszonych
Ciebie spragnionych i Twoich szeptów
Szepcz do mnie...proszę nie milcz już…
Mów o tym że w błękicie oczu moich toniesz
Jak w głębinach oceanu
I od tego widoku płoniesz w swoim zakochaniu
Mów o smaku ust w kolorze malin
Którymi nasycić się nie możesz
O tym jak spijasz z nich wszystką słodycz
Gdy tylko do swych ust je włożysz
Cicho… mów cicho
By nikt prócz mnie Twego szeptu nie słyszał
Jak z oddali mnie przyzywa i niczym woalem całą okrywa
Dotknij delikatnie moich włosów
Przeczesz je palcami…
Niech oplotą je jak pajęcza nić
Poczuj jak w tych splotach z cienkiej nici pajęczyny
W silną jedność się łączymy
Szeptem wypełnij mnie całą
Niech słowa we mnie zostają
Cicho… jak najciszej, by nikt nie usłyszał
Jak usta do ust się zbliżają
By w sobie utonąć
Miłość naszą wyrażającUcieczka sprzed ołtarza
Gdzieś w pewnym miejscu bliżej mi nieznanym
W małym starym domku z drewna zbudowanym
Mieści się bar niepozorny… mały
Ciepły rosół jest tam podawany
Właśnie w tym barze… a właściwie w kącie...
Gdzie światło nieco przyciemnione
Siedział sobie pewien mężczyzna
Widać było wyraźnie że ma jakieś zmartwienie w głowie
Nikogo innego nie było
Pomału popijał piwo…
Twarz miał nieogoloną…
Siedział i nic nie mówił…
Tylko czasem wzdychał
Wtedy kiedy łyk piwa dość głośno przełykał
Oczy wpatrzone miał gdzieś przed siebie i o czymś myślał
O czym?… nikt nie wie..
Zamknął się w sobie ze swoim zmartwieniem
Z kuflem piwa w dłoni i łez uronieniem..
Ręce mu drżały, serce płakało
Za czymś tęskniło..
Zranione zostało..?
Łyk piwa jeden, drugi..
Coraz bardziej smutno się robi
Drżą mu ręce i nogi.
Chciałby coś powiedzieć
Lecz mu duma nie pozwoliła
Bo go ukochana przed ołtarzem zostawiła…
Zachodzi w głowę…
Sam sobie zadaje pytania.. przecież ciągle kocha…
Co zrobił złego że dziewczyna zostawiła go samego
Odeszła dziewczyna bo żeś był pijany
Piwo zamiast niej wybrałeś… Na ślub przyszedłeś spóźniony..
Cóż mi teraz robić myśli Nieboraczek
Może gdy przeproszę ona mi wybaczy!?
Jedna jest pociecha w tej całej historii
Gdy jakiś czas minie rana się zagoi
Wyciągnie z błędu swego nauki
Tego samego nie popełni po raz drugi
Może jeśli się zmieni to dziewczyna wróciTrwałe zauroczenie
Czy pamiętasz te dni kochany
Gdy wieczory nas łączyły
Każdy z nich był jak magia
Uczucia aż iskrzyły
Jakby ktoś magiczną różdżką
Zaczarował cały świat
Posypał wszystko miłością i tysiącem gwiazd
Jej siłą nocą do nieba nas wznosił
Rankiem płonące ciągle ciała chłodną rosą rosił
Długich rozmów tysiące
Na nich mijały nam chwile
Płynęły jak morskie fale
Nie ustawały nawet na chwilę
Rozmowy o życiu między nami
We wspólne myśli się splątały
Mijają lata…
Rozmów przybywa…
Miłość miast z czasem więdnąć...ciągle w nas rozkwita
Jak kwiat wiosenny który swe płatki do słońca rozchyla
By promieni zebrać więcej przez tą krótką chwilę
Nadal w sercach króluje uczucie
Nie zgubiło się gdzieś po drodze
Ciągle złączone dwa serca w jedność
Sobą nawzajem zauroczoneW parku
Szedł sobie powolnie aleją przez park
To właśnie wtedy w oko jej wpadł
Siedziała tam na ławce
Marząc o księciu… jak to bywa w bajce
Stanął tuż przy niej…
Lekko głową skłonił…
Twarz miał pogodną z tajemniczą miną
Oczy wpatrzone prosto w dziewczynę
O nic nie pytał...usiadł przy niej
Głęboko spojrzał w błękitne oczęta
Dziewczyna już cała jest wniebowzięta
Jej twarz pokrywa lekki rumieniec
On się uśmiecha…
Ona się śmieje…
Delikatnie dotknął jej dłoni i potem mocno przytulił się do niej
Lekko westchnęła …cóż miała robić
Przed wielkim uczuciem nie łatwo się bronić
Więc wpadła w jego ramiona i w nich utonęła
Nie pytajcie jak daleko wraz z nim popłynęła
Teraz ciągle razem po parku chadzają
Mocno się zawsze za ręce trzymają
Ze wzruszeniem w oku ławkę wspominają
Ot piękna to miłość…
Przyznać to musicie
Czasem jedno spojrzenie zmienić może nasze życieZagubiona miłość
Mokre róże dziś od deszczu
Kapią krople niczym łzy
Czerwone płatki jak moje usta
Z boku gdzieś tam My
Zagubiła się miłość…
Choć wciąż jej szukam
Szukam gdzie zagubiłeś się Ty
Samotność we dwoje… jakie to przykre
Smutne są nawet sny
Kiedyś była wielka miłość
Łączył nas wspólny czas
Już nie dotykasz moich dłoni
Mówimy My lecz nie ma już nas
Nawet słońce się krzywi i z nas sobie szydzi
Przekornie swą twarz wykrzywia
Uczuć brak od miesięcy
Wspólna myśl ciągle dręczy
Jak dalej tak żyć?
Kiedy miłość wygasła i teraz nie ma już nic
Każdy swoje zajmuje pokoje
Wraz z pustką gdzie smętna nuta gra
Zamiast Ciebie na łóżku leży pusta poduszka
Strumieniami po policzku płynie łza
Kroplę deszczu spływają po róży
Kolor płatków mocno zbladł
Jak na mych ustach pomadka
Którą deszcz swoją kroplą starł
Nic już nie ma...jest chłodno i zimno
Zawalił się cały świat
Nie wiadomo kto temu jest winny
Wielki żal w ciemnym kącie siadłSłowa niewyszeptane
Tyle miałam Ci powiedzieć
Tyle jeszcze słów wyszeptać
Położyć się blisko Ciebie i całą noc nie spać
Twoim ciepłem się otulić bym zimna nie czuła
By chłód mnie nie dotknął
Gdy w Ciebie się wtulam
Tyle miałam Ci powiedzieć
Tyle słów wyszeptać
Śpiewać miałam całym ciałem do rana nie przestać
Do snu miałam Cię kołysać
Oddech mój byś blisko słyszał
Nie ma mowy nic nie powiem
Kręci mi się dzisiaj w głowie …
Trochę jestem dziś pijana…
Za dużo wypiłam szampana …
Żadnych rozmów więc nie będzie ani słów szeptanych
Zarywania nocy…
Braku snu do rana…
Tobą się otulę …
Z tego nigdy nie zrezygnuję
Wtulę się mocno choć jestem pijana
Od musujących bąbelków szampana
Ze wszystkiego zrezygnuję lecz nigdy z Ciebie
Chyba szybciej zasnę
Może nie !..sama już nie wiem...nie powiem
Na pewno obudzę się przy Tobie
Kiedy zimny okład położysz mi na głowie
Ładnie powiem Ci dziękuję
Mocno potem pocałuję
Powiesz ...jesteś!?…jakbyś pytał
Jestem… grzecznie Ci odpowiem
Ja bez Ciebie nie zasypiamMiłość puka do drzwi
Noc nad dachami już sny rozwiesza
Księżyc swe światło ścieli do stóp
Do stóp dziewczyny
Która na swą miłość czeka właśnie tu
Siedzi na łóżku…
W okno spogląda…
Parapet mokry od deszczu
Chusteczka od łez…
Gdzieś ta miłość się zgubiła i dziewczynie przykro jest
Idź dziewczyno już do łóżka
Nie wypłakuj swoich oczu
Przecież miłość Cię nie znajdzie tak po zmroku
Nie wpatruj jej przez okno
Zaśnij na swojej poduszce
Jeśli będziesz płakać na pewno nie uśniesz
Może kiedy się obudzisz ona będzie blisko
Może błąka się wśród ludzi i się trochę spóźni
Wypatrujesz jej na próżno
Patrząc na liście co w deszczu mokną
Zwykle miłość do drzwi puka
Nie wchodzi przez oknoJesteś
Jesteś melodią którą ciągle nucę
Bywa że głośno śpiewam
Mocno poruszasz moje uczucia
Do serce jak krew mi się wlewasz
Jesteś deszczem i burzą
Mogę przy Tobie bez parasola chodzić i jak trawa moknąć
Niech burza trwa jak najdłużej by potem z tęczą się spotkać
Jesteś snem z którego mogę się nie budzić i śnić bez końca
Nawet kiedy na niebie wysoko jest już słońce
Mogę być dla Ciebie kwiatem
Ty dla mnie bądź wiosną
Rozkwitałabym w Twym cieple
Może więc będę pierwiastkiem?
Będę Twoim wyzwaniem i nadzieją
Byś uwierzył we wszystkie cuda jakie wokół nas się dzieją
I czekał będziesz wytrwałe na to co stanie się dalej
A ja przypłynę jako rzeka
Wpadnę w Ciebie jak w morze i morskie odmęty
Zanurzę się w nich bez pamięci
Zostając tam już na zawszeJesienna miłość
Jesienna miłość nie zakwita jak wiosna
Nie jest otulona ciepłem wiosennego słońca
Jednak piękna też być może
Mimo, że wilgoć i chłód jest na dworze
Przyczajona w zakamarkach
Rozgląda się stale
By z nich wyjść i Cię zaskoczyć gdy się nie spodziewasz wcale
Na krótkim spacerze wśród liści szelestu
Ona gdzieś tam sobie siedzi
Słucha ludzkich szeptów
Nawet jeśli trochę pada i wszystko jest mokre od deszczu
Niewyraźnie ją ciągle widać
Bo bardzo nieśmiała jest jeszcze
Pewien chłopak i dziewczyna
Przechodzili obok siebie aleją
Ona poprawiała włosy
On parasol trzymał
Tam właśnie wspólny los ich spotkał
Połączył niespodziewanie
Wymienili między sobą spojrzenia
Poczuli nagłe serc łopotanie
Zapłonęły serca jak czerwone liście pod stopami
Te co wiatr strącał z drzew i sypał im je nad głowami
Wplątał je we włosy
Opadały liście zasłaniając oczy
Mimo że jest jesień
Para ta wpadła na siebie
On i ona byli chyba sobie pisani
Gdzieś wśród gwiazd wysoko na niebie
Niebo deszczem płacze bo miłością się wzrusza
Łez powstrzymać… choć chce...nie może
Z niemocy bezradnie ręce rozkłada
Teraz już wiesz czemu jesienią tak często deszcz padaŚniłam sen o Tobie
Śniłam dzisiaj Ciebie całą noc
Śniłam długi sen o Tobie
Śniłam długo wczesnym rankiem
Nie otwierałam swych powiek
Skrywałam oczy w poduszkę
By nic ze snu gdzieś nie uszło
Gdybym się nagle obudziła
Byłoby mi smutno…
Śniłam dalej i byłam tak blisko że czułam Twój zapach
Poruszał wszystkie moje zmysły
Tak chyba tylko można w snach
Czułam jak błądzą po mnie Twe ręce
Delikatnie czułych miejsc dotykając
Ust namiętnych wciąż było mi mało
Choć pokryły już pocałunkami całe moje ciało
Śniłam Twój uśmiech i Twoje oczy
Wpatrzone we mnie jak w obraz
Chciałam w tym śnie błogim jak najdłużej zostać
Nie chciałam się obudzić
I wtedy brutalnie rozdzwonił się budzik
Próbowałam oczu nie otwierać
By sen który wyśniłam nie zniknął
Lecz nagle cały czar prysnąłNie odkładajmy miłości na jutro
Nie odkładajmy miłości na jutro
Nie odkładajmy miłości na potem
Może wtedy już nie chcieć wrócić do nas z powrotem
Nie odkładajmy jej w czasie
Bo gdy będzie nam smutno
Ona już przy nas nie zaśnie
Uchwyćmy się jej mocno
By ze swych rąk jej nie wypuścić
Samotnością się nie sparzyć
Lepiej mieć ją przy sobie niż tylko o niej marzyć
Nie odkładajmy miłości na jutro
Drugi raz może nas nie odnaleźć
Pójdzie sobie inna drogą
Do nas nie zajrzy wcale
Przytulmy ją do siebie
By nie czuła się samotna
I nie chciała się z kimś innym zamiast z nami spotkać
Bez miłości żyć jest trudno
Ona jest nam bardzo potrzebna
Wszyscy pragniemy kochać to rzecz bardziej niż pewna
Nie odkładajmy jej na jutro
Jutro możemy być już bez szans
Na to by jedno drugiemu miłość mogło daćNie skryjesz się przede mną
Nie ma takiego miejsca na świecie
Gdzie mógłbyś się skryć przede mną
Gdziekolwiek będziesz zawsze Cię znajdę
Nawet w noc ciemną
Nie licz na to że zapomnę
Udając że już nie pamiętam
Znajdę kogoś innego sobie i będę wniebowzięta
Zawsze będę pamiętać jak Twe oczy na mnie patrzą
Jak obejmują mnie Twoje dłonie
Miałaby je wymienić?
Na kogo....na co?
Ja bez Ciebie we łzach utonę
Nie ma takich miejsc na świecie do,
Których bym chciała uciec bez Ciebie
Nie ma....bo ich nie chcę widzieć będąc nawet w gniewie
Nie znajdzie się taka kraina
Która by moje uczucia zmieniła
Nie ma takich miejsc na świecie
Gdzie mielibyśmy nie być razem
Niewidocznym węzłem związani
Jedno drugiego przez życie prowadzi
Więc choć pięknych miejsc jest wiele
W których jedno przed drugim mogłoby się schować
Bez siebie znaczymy niewiele
Ty beze mnie ja bez Ciebie nie istniejęW barze
W pewnym barze tuż za rogiem
Gdzie często dorożka stała
Co wieczór samotnie tańczyła pewna para
On przystojny, zabawny
Ona piękna lecz trochę nieśmiała
Gdy zaczynała grać muzyka
On podchodził do jej stolika
Do tańca ją prosił…
Wtedy bez wahania wstała i swą dłoń ku niemu wyciągała
On jej dłoń unosił
Ujmował w swoje dłonie
Obejmował silnym ramieniem
Zaczynali swój taniec, mocno przytuleni do siebie
Niosły ich nogi w rytm muzyki aż podłoga drżała
On patrzył jej prosto w oczy
Ona się uśmiechała
Rozpromienione ich twarze stary rysownik szkicował..
Siedział sobie cicho w kącie
Parę obserwował
Uwielbiał patrzeć jak tańczą
W rysunkach podkreślał wszystkie detale
Aby jak najlepiej uwiecznić tańczącą parę
On tańczył…
Ona tańczyła…
Sercemocniej im zabiło
Wtedy miłość wielka parę połączyła
Ta do tańca i do siebie
Jak dwa piękne białe łabędzie
Co żyć bez siebie nie mogą
Tylko płyną wspólną drogą
Na zawsze pozostali razem
Do baru zaglądają czasem
Wspominają z łezką w oku
Jak tańczyli tu przed laty
Nikogo nie było wtedy wokół
Teraz inne pary tańczą
Może w nich widzą coś z siebie
Tego jednak nikt nie wie...
Ciągle w kącie na ścianie wisi obraz
Wykonany bardzo starannieprzez starego rysownika
Który o tańczącej parze wszystkim przypominaDany od losu
Bo dał Ci mi go los
Zesłał mi go Bóg
Jakże jestem wdzięczna dziś
Aż brakuje mi słów
W jego spojrzeniu widzę spokój który niesie ukojenie
To on otacza mnie oczu swych blaskiem
Jak silnym ramieniem
Serca biciem i ciepła czynieniem
Smutek gdzieś ulatuje
Nie daje mi w nim utonąć
Wyciąga do mnie dłonie
Bym mogła go pokonać
Niczym słońce rozjaśnia wszystko wokół
Wszędzie jest jasno
Już nigdzie nie ma mroku
Zmysły mojej koi
Czułością i szeptem
Przy nim czuję że żyję… że jestem
Otoczona bezpieczeństwem
Rankiem kiedy patrzy na mnie
Czuję się królową świata
Wszystko dokoła pięknieje
Rozkwita jak kolorowe kwiatyMarcowy dzień
Budzi nas marcowy dzień
Przecieram zaspane oczy
Przymknięta roleta robi cień
Świt ku nam już kroczy
Twoim ciepłem otoczona
Ciągle jeszcze w Twoje ramiona mocno wtulona
W miłości tonę
Pokój w kolorach złota
Promienie słońca odbijają się
od okna
Czas jakby nagle przystanął
Zawisł nad naszymi głowami
Zbudziliśmy się szczęśliwi i sami
Tylko my we dwoje
Atłasowa pościel skrywa ciało moje
Cicho słychać radosne, miłosne wołanie
Znaki szczęśliwości..
Przebudzanie…
Budzi nas świt…
Świat jak nowy, barwniejszy i lepszy wstanie!
Trochę o miłości mi opowiedz
Chce o niej wiedzieć więcej
Jak to jest gdy zakocha się człowiek
I bić mocniej zaczyna mu serce
Gdzie można ją spotkać i kiedy?
Czy jak na chwilę się odwrócę to jej nie przegapię wtedy?
No cóż… miłość często zaskakuje
Jeśli jej nie zauważysz to na pewno ją poczujesz
Jest taka niespodziewana
Budzi się w maju co roku
W bzach, konwaliach i kasztanach
Widać ją na każdym kroku
Jest soczysta jak zieleń traw na stoku
Niewinna i czysta jak woda w górskim potoku
Błyszcząca jak szybki w witrażach
Taka barwna i kolorowa
Miłość na wszystko jest gotowa
Trochę więcej o miłości ciepły wiatr opowie
Szumiący w wianku z polnych kwiatów
Na dziewczęcej głowie
Wsłuchaj się w jego głos
W jego piękną mowę
On o tej dziewczynie wiele Ci opowie…
Jej się przydarzyła taka miłość wielka
Taka co to porywa do bicia dwa serca
Mocno wtedy się kocha
I nie można przestać
Przyszła do niej w niedzielę
Jak oddech o poranku
Przysiadła tuż przy niej na drewnianym ganku
Choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałao
Ta miłość na zawsze już z nią została
Miłość prawdziwa …
To nie są żarty…
Chcesz wiedzieć więcej o miłości?
Poczytaj o niej zapisane kartySpojrzenie
Było tak cudnie tej nocy
On ciągle patrzył jej w oczy
Tego spojrzenia nie znała
Nigdy wcześniej go nie widziała
Czyżby usnęła..?
Gdy oczy przymknęła
Nie dostrzegając w oczach blasku
Który niczym słońce świeci jasno
By nie stracić kolejnej szansy
Dzisiaj nie zaśnie …
Swych oczu nie zamknie
Oczy szeroko otwarte
w niego ciągle wpatrzone
By ten blask tym razem został zauważony
Pasemko włosów na czoło jej spada
Przeszły ją dreszcze
Dłonie wzajemnie się pieszczą
Już policzek przy policzku tańczy
Okrywa je rumieniec
Nikogo prócz nich tu nie ma
Może tylko płomienie
I to cudowne spojrzenie
Wznoszą się niczym liście na wietrze
Otula ich ciepłe powietrze
Lecą ku niebu… w wielkim uniesieniu
Błądzą po omacku w przestworzach
Z płomieni wybucha pożar
Tylko on i ona. Zakochani…
Tak dobrze sobie znani
Ona nic już nie pojmuje
Już nie wie, co czuje..
On po raz kolejny ją zaskakuje
Patrzy i tylko się uśmiecha
Teraz wyraźnie widzi to spojrzenie
W piersiach jej dech aż zapiera
Przygasają rozpalone płomienie
Pomału zasypia w jego ramionach
Szczęśliwa i zadowolona
Swojej szansy nie przegapiła
To, co chciała zobaczyć… zobaczyła
Mocno przylgnęła do niego całą sobą
Owinęła się wokół jak wąż jadowity
Nim zasnęła cicho wyszeptała…
Byłeś niesamowity..!Nagość
Stała cała naga
Ubrana tylko w cienie
Jej krągłości podkreślały
Wpadające przez okno księżyca promienie
W półmroku z przymkniętymi oczami
Delikatnie poruszała ustami
Jakby mówić coś chciała
Ciągle jednak milczała
On zbliżał się do niej powolnie
Wyciągnęła więc swe dłonie
Przyciągnąwszy go do siebie
Wyszeptała..weź mnie
Chcę poczuć Ciebie
Posiądź mnie teraz
Takie myśli miewała nieraz
Już jej ciało drży całe
Prosząc o spełnienie
Bezwstydne nagie woła o zaspokojenie..
Swą nagością zachęca
I ciągle woła o więcejPodziękowanie
Dziękuję Ci za te wszystkie lata
Za to że u Twego boku jak ptak do góry wzlatam
Za Twoje silne ramię
Które zawsze opoką jest dla mnie
Za Twoje kochające serce
Które za swą miłość nic w zamian nie chce
Dziękuję za wszystkie szaleństwa
Za poczucie bezpieczeństwa
Za wytrwałość i zrozumienie
Które przez lata się nie zmienia
Wszystko to porusza me serce
Czy można chcieć czegoś więcej?
Za wspólne noce i dni
Za życie nasze pośród trudnych chwil
Dziękuję za to że Cię mam
Nie jesteś sam…
I może nie jesteś ideałem
Mam to gdzieś że się zestarzałeś
Ale mój Ci jesteś
Takiego Cię mam
I całym swoim sercem mocno kocham.Oni są miłością
Oni są miłością i kochaniem
Oni to…
Oczy, które patrzą na siebie z pożądaniem
Usta które całują z namiętnością
Oddechy które łączą się spójnością
Dłonie, które dotykają delikatnością
Ciała, które łączą się bliskością
Słowa, które mówią z czułością
Przytulanie, westchnienia i wzajemne zrozumienie
Oni są jednością
Połączeni miłością
Dwa serca
Ich nieustanne bicie, które tworzą jedno życie
Nie rozdzielisz ich za nic
Są niewidzialnym łańcuchem na zawsze związaniZawsze blisko
Chcesz… ubiorę Cię w siebie?
Jak w najlepsze ubranie
Takie szyte na miarę
Pasowałoby idealnie
Z dumą byś je nakładał
I się w nim przechadzał
W lustrze spoglądał byś stale
Wyglądając wspaniale
Dłońmi co chwilę byś je uładzał
Wtedy właśnie byś mnie po włosach gładził
Byłabym blisko Ciebie i Twego ciała
Do każdego miejsca dokładnie bym przylegała
Wieczorem pójdziemy na spacer
Przy gwieździstym niebie
Wtedy też będę blisko
Żeby wspólnie obejrzeć
Gwiezdne widowisko
A kiedy się już położysz
Zmienię się w poduszkę
Policzek do mnie przytulisz
Kładąc na niej głowę
Ja do snu Cię utulę i zasnąć pomogę
Rankiem zmienię się w filiżanką kawy
Ot tak dla zabawy…
Gdy do ust ją zbliżysz
Chcąc łyk kawy skosztować
To tak jak byś moje wargi swoimi musnął
By mnie potem namiętnie całować
I tak w dzień i w nocy
Będę tuż przy Tobie
Bo jam Twoja wybranką
Raz będę więc Twoim ubraniem a raz filiżankąTy i ja
Ty i ja serca dwa
Ja i Ty nasze sny
Razem wciąż w długie dni
Uśmiech Twój, mój głos
Nasz los..
Błękitne niebo nad nami
Już nie jest pokryte chmurami
Ty i ja złączeni jakimś czarem
Lecimy z wiatrem
Uciekając przed złym światem
By chwilą oddychać
I nią się zachwycać
Cudowne powietrze przepełnia płuca i serce
Na jawie i we śnie
Wolnością zachłysnąć się chcemy
Wciąż jesteśmy
wciąż żyjemy
Nieważne jak dużo przed nami
Cieszymy się tymi chwilami
Biegniemy tylko w jednym kierunku
Wprost do siebie
Do swych pocałunków
Zatapiamy się w sny zakazane
Słodkie sny zakochane
Będziemy w nich śnić Ty i Ja
Blisko siebie serca dwa
My …piękne będą nasze snyŻycia psoty
Życie ciągle zaskakuje
Raz szczęście rozdaje
Raz wszystko rujnuje
Tak wiele już nam zabrało
Jakby nas unicestwić chciało
Przygnębieni, załamani
Walczyliśmy o przetrwanie
Trzymała nas wielka siła
Co miłością się nazywa
Połączona z wiarą i nadzieją
Jest nie do obalenia
Życie chyba o tym nie wie
Jak wielka moc w miłości drzemie
Z każdego upadku podniesie
Siłą swą do góry wzniesie
Połączone serca i dłonie
My oboje …
Nasza wielka siła
Mocno nas przy sobie trzyma
Na nic tu życia psoty
I tak podniesiemy się z powrotem
Życie proszę nie dokazuj
My i tak będziemy razem!Bez słów
Słów tu wielu nie potrzeba
Bo ich łączą nawet myśli
Nie wiem może miłość spada z nieba!?
Jedno wiem można ją wyśnić
Palce rąk zawsze splecione
Przy niej on, a przy nim ona
Nawet kiedy zasypiają
Dłonie zawsze swe trzymają
Serca biją zgodnym rytmem
Nie inaczej…
On bez przerwy tak uroczo na nią patrzy
Ona oczu też od niego nie odrywa
Chociaż czasem swe spojrzenie nieco skrywa
Przeżywają razem piękne chwile
Cieszą się że mają ich aż tyle
Nauczeni doświadczeniem
Każdą małą chwilę cenią
Nic nie idzie w zapomnienie
Dbają o wspólne wspomnienia
Miłość swoją podsycają tym co serca pamiętają
Ciągle głodni swej miłości
Głodni siebie
Żyć bez siebie nie potrafią nawet w gniewie
Bo życie to też burze
Nie tylko na niebie tęcza
Im też bywało ciężko
Lecz nie chcą o tym pamiętać
Zapaleni w bojach
Już burzy się nie boją
Wszystko przetrwają
Przecież siebie mają
Życie dla nich jest jak skarb
Miłość to majątek
Trzeba o nie zawsze dbać
By nie było nigdy końca
Lecz zawsze początekFantazje
Siedzę sobie i rozmyślałam
Serce w rytm budzika tyka
W mojej fantazji się zamykam
Może odkryję jej troszeczkę
Jeśli mnie ładnie poprosisz i tylko zechcesz
Nie brakuje mi wyobraźni
Lećmy razem na skrzydłach do mojej fantazji
Polećmy daleko
Od świata zgiełku
Od szarości dnia codziennego
Ku temu nieznanemu
Chcę pobyć tam
Gdzie tylko Ty i ja
Gdzie niebo barwę bardziej błękitną ma
Gdzie można się oddać naszym pragnieniom
Gdzie słychać będzie nawet sumienia
Nie tylko serc naszych bicie
Lecz ich cichą mowę
Ciche słów pukanie
Cudownym miejscem zachwycanie
Dam Ci coś wyjątkowego
Nasycę Cię swoim dotykiem
Rozpalę zmysły językiem
Utoniesz w mim zapachu
W mego ciała smaku
Poznasz zakamarki mej duszy
W taką podróż ze mną wyruszysz
Tam gdzie usta wyjdą sobie na przeciw
Dłonie będą się splatać
Ciała wzajemnie pochłaniać
Zatopieni gdzieś na dnie oceanu
Będziemy się cieszyć nawzajem fantazji zwiedzaniemJej smak i zapach
Jej oczy żywym ogniem zapłonęły
Ciało przeszły dreszcze
Spływały po nim kropelki potu
Chociaż go nie było jeszcze
Przyszedł…
Przeszył ją wzrokiem …
Dotykał każdy centymetr jej ciała
Chciał pod palcami poczuć jak delikatnie falowało
Celebrował przy niej każdą sekundę
Karmiąc swoje pragnienia
Jakby teren chciał zaznaczyć spełnieniem
Namiętnym pocałunkiem zachwycony…
Upijał się nią jak najlepszym trunkiem
Gładząc jej aksamitną skórę
Otulał się jej zapachem
By zapamiętać go już na zawsze
Na dłużej zatrzymać przy sobie
Tego co jest mu bliskie
Ona jest dla niego wszystkim
Całym światem…
Z czułością do serca ją przytulił
By jeszcze raz poczuć jej ciało
Jej smak i zapach
To co zmysły zapamiętały
Otrzymał w zamian prezent
Oczom bardzo miły…
Ze szczęścia mocno serce zabiło
Wokół miłość się ścieli
Zobaczył na jej twarzy szczęśliwy uśmiech
I cudowny promienny rumieniecW milczeniu
Codziennie Tobą oddycham…
Jesteś moim tlenem
Zawrotem głowy i zapomnieniem
Milczysz…
Lecz ja głos Twój słyszę
Od ścian odbijają się echem
Miesza się z ciszą i moim oddechem
Wokół ścielą się cienie
Głuche milczenie…
W cieniach się kryjesz..
Jednym z nich jesteś..
W ciszy sobie żyjesz…
Dotykaj mych ust kiedy tylko zechcesz
Ust słowem wyciszonych
Ciebie spragnionych i Twoich szeptów
Szepcz do mnie...proszę nie milcz już…
Mów o tym że w błękicie oczu moich toniesz
Jak w głębinach oceanu
I od tego widoku płoniesz w swoim zakochaniu
Mów o smaku ust w kolorze malin
Którymi nasycić się nie możesz
O tym jak spijasz z nich wszystką słodycz
Gdy tylko do swych ust je włożysz
Cicho… mów cicho
By nikt prócz mnie Twego szeptu nie słyszał
Jak z oddali mnie przyzywa i niczym woalem całą okrywa
Dotknij delikatnie moich włosów
Przeczesz je palcami…
Niech oplotą je jak pajęcza nić
Poczuj jak w tych splotach z cienkiej nici pajęczyny
W silną jedność się łączymy
Szeptem wypełnij mnie całą
Niech słowa we mnie zostają
Cicho… jak najciszej, by nikt nie usłyszał
Jak usta do ust się zbliżają
By w sobie utonąć
Miłość naszą wyrażającUcieczka sprzed ołtarza
Gdzieś w pewnym miejscu bliżej mi nieznanym
W małym starym domku z drewna zbudowanym
Mieści się bar niepozorny… mały
Ciepły rosół jest tam podawany
Właśnie w tym barze… a właściwie w kącie...
Gdzie światło nieco przyciemnione
Siedział sobie pewien mężczyzna
Widać było wyraźnie że ma jakieś zmartwienie w głowie
Nikogo innego nie było
Pomału popijał piwo…
Twarz miał nieogoloną…
Siedział i nic nie mówił…
Tylko czasem wzdychał
Wtedy kiedy łyk piwa dość głośno przełykał
Oczy wpatrzone miał gdzieś przed siebie i o czymś myślał
O czym?… nikt nie wie..
Zamknął się w sobie ze swoim zmartwieniem
Z kuflem piwa w dłoni i łez uronieniem..
Ręce mu drżały, serce płakało
Za czymś tęskniło..
Zranione zostało..?
Łyk piwa jeden, drugi..
Coraz bardziej smutno się robi
Drżą mu ręce i nogi.
Chciałby coś powiedzieć
Lecz mu duma nie pozwoliła
Bo go ukochana przed ołtarzem zostawiła…
Zachodzi w głowę…
Sam sobie zadaje pytania.. przecież ciągle kocha…
Co zrobił złego że dziewczyna zostawiła go samego
Odeszła dziewczyna bo żeś był pijany
Piwo zamiast niej wybrałeś… Na ślub przyszedłeś spóźniony..
Cóż mi teraz robić myśli Nieboraczek
Może gdy przeproszę ona mi wybaczy!?
Jedna jest pociecha w tej całej historii
Gdy jakiś czas minie rana się zagoi
Wyciągnie z błędu swego nauki
Tego samego nie popełni po raz drugi
Może jeśli się zmieni to dziewczyna wróciTrwałe zauroczenie
Czy pamiętasz te dni kochany
Gdy wieczory nas łączyły
Każdy z nich był jak magia
Uczucia aż iskrzyły
Jakby ktoś magiczną różdżką
Zaczarował cały świat
Posypał wszystko miłością i tysiącem gwiazd
Jej siłą nocą do nieba nas wznosił
Rankiem płonące ciągle ciała chłodną rosą rosił
Długich rozmów tysiące
Na nich mijały nam chwile
Płynęły jak morskie fale
Nie ustawały nawet na chwilę
Rozmowy o życiu między nami
We wspólne myśli się splątały
Mijają lata…
Rozmów przybywa…
Miłość miast z czasem więdnąć...ciągle w nas rozkwita
Jak kwiat wiosenny który swe płatki do słońca rozchyla
By promieni zebrać więcej przez tą krótką chwilę
Nadal w sercach króluje uczucie
Nie zgubiło się gdzieś po drodze
Ciągle złączone dwa serca w jedność
Sobą nawzajem zauroczoneW parku
Szedł sobie powolnie aleją przez park
To właśnie wtedy w oko jej wpadł
Siedziała tam na ławce
Marząc o księciu… jak to bywa w bajce
Stanął tuż przy niej…
Lekko głową skłonił…
Twarz miał pogodną z tajemniczą miną
Oczy wpatrzone prosto w dziewczynę
O nic nie pytał...usiadł przy niej
Głęboko spojrzał w błękitne oczęta
Dziewczyna już cała jest wniebowzięta
Jej twarz pokrywa lekki rumieniec
On się uśmiecha…
Ona się śmieje…
Delikatnie dotknął jej dłoni i potem mocno przytulił się do niej
Lekko westchnęła …cóż miała robić
Przed wielkim uczuciem nie łatwo się bronić
Więc wpadła w jego ramiona i w nich utonęła
Nie pytajcie jak daleko wraz z nim popłynęła
Teraz ciągle razem po parku chadzają
Mocno się zawsze za ręce trzymają
Ze wzruszeniem w oku ławkę wspominają
Ot piękna to miłość…
Przyznać to musicie
Czasem jedno spojrzenie zmienić może nasze życieZagubiona miłość
Mokre róże dziś od deszczu
Kapią krople niczym łzy
Czerwone płatki jak moje usta
Z boku gdzieś tam My
Zagubiła się miłość…
Choć wciąż jej szukam
Szukam gdzie zagubiłeś się Ty
Samotność we dwoje… jakie to przykre
Smutne są nawet sny
Kiedyś była wielka miłość
Łączył nas wspólny czas
Już nie dotykasz moich dłoni
Mówimy My lecz nie ma już nas
Nawet słońce się krzywi i z nas sobie szydzi
Przekornie swą twarz wykrzywia
Uczuć brak od miesięcy
Wspólna myśl ciągle dręczy
Jak dalej tak żyć?
Kiedy miłość wygasła i teraz nie ma już nic
Każdy swoje zajmuje pokoje
Wraz z pustką gdzie smętna nuta gra
Zamiast Ciebie na łóżku leży pusta poduszka
Strumieniami po policzku płynie łza
Kroplę deszczu spływają po róży
Kolor płatków mocno zbladł
Jak na mych ustach pomadka
Którą deszcz swoją kroplą starł
Nic już nie ma...jest chłodno i zimno
Zawalił się cały świat
Nie wiadomo kto temu jest winny
Wielki żal w ciemnym kącie siadłSłowa niewyszeptane
Tyle miałam Ci powiedzieć
Tyle jeszcze słów wyszeptać
Położyć się blisko Ciebie i całą noc nie spać
Twoim ciepłem się otulić bym zimna nie czuła
By chłód mnie nie dotknął
Gdy w Ciebie się wtulam
Tyle miałam Ci powiedzieć
Tyle słów wyszeptać
Śpiewać miałam całym ciałem do rana nie przestać
Do snu miałam Cię kołysać
Oddech mój byś blisko słyszał
Nie ma mowy nic nie powiem
Kręci mi się dzisiaj w głowie …
Trochę jestem dziś pijana…
Za dużo wypiłam szampana …
Żadnych rozmów więc nie będzie ani słów szeptanych
Zarywania nocy…
Braku snu do rana…
Tobą się otulę …
Z tego nigdy nie zrezygnuję
Wtulę się mocno choć jestem pijana
Od musujących bąbelków szampana
Ze wszystkiego zrezygnuję lecz nigdy z Ciebie
Chyba szybciej zasnę
Może nie !..sama już nie wiem...nie powiem
Na pewno obudzę się przy Tobie
Kiedy zimny okład położysz mi na głowie
Ładnie powiem Ci dziękuję
Mocno potem pocałuję
Powiesz ...jesteś!?…jakbyś pytał
Jestem… grzecznie Ci odpowiem
Ja bez Ciebie nie zasypiamMiłość puka do drzwi
Noc nad dachami już sny rozwiesza
Księżyc swe światło ścieli do stóp
Do stóp dziewczyny
Która na swą miłość czeka właśnie tu
Siedzi na łóżku…
W okno spogląda…
Parapet mokry od deszczu
Chusteczka od łez…
Gdzieś ta miłość się zgubiła i dziewczynie przykro jest
Idź dziewczyno już do łóżka
Nie wypłakuj swoich oczu
Przecież miłość Cię nie znajdzie tak po zmroku
Nie wpatruj jej przez okno
Zaśnij na swojej poduszce
Jeśli będziesz płakać na pewno nie uśniesz
Może kiedy się obudzisz ona będzie blisko
Może błąka się wśród ludzi i się trochę spóźni
Wypatrujesz jej na próżno
Patrząc na liście co w deszczu mokną
Zwykle miłość do drzwi puka
Nie wchodzi przez oknoJesteś
Jesteś melodią którą ciągle nucę
Bywa że głośno śpiewam
Mocno poruszasz moje uczucia
Do serce jak krew mi się wlewasz
Jesteś deszczem i burzą
Mogę przy Tobie bez parasola chodzić i jak trawa moknąć
Niech burza trwa jak najdłużej by potem z tęczą się spotkać
Jesteś snem z którego mogę się nie budzić i śnić bez końca
Nawet kiedy na niebie wysoko jest już słońce
Mogę być dla Ciebie kwiatem
Ty dla mnie bądź wiosną
Rozkwitałabym w Twym cieple
Może więc będę pierwiastkiem?
Będę Twoim wyzwaniem i nadzieją
Byś uwierzył we wszystkie cuda jakie wokół nas się dzieją
I czekał będziesz wytrwałe na to co stanie się dalej
A ja przypłynę jako rzeka
Wpadnę w Ciebie jak w morze i morskie odmęty
Zanurzę się w nich bez pamięci
Zostając tam już na zawszeJesienna miłość
Jesienna miłość nie zakwita jak wiosna
Nie jest otulona ciepłem wiosennego słońca
Jednak piękna też być może
Mimo, że wilgoć i chłód jest na dworze
Przyczajona w zakamarkach
Rozgląda się stale
By z nich wyjść i Cię zaskoczyć gdy się nie spodziewasz wcale
Na krótkim spacerze wśród liści szelestu
Ona gdzieś tam sobie siedzi
Słucha ludzkich szeptów
Nawet jeśli trochę pada i wszystko jest mokre od deszczu
Niewyraźnie ją ciągle widać
Bo bardzo nieśmiała jest jeszcze
Pewien chłopak i dziewczyna
Przechodzili obok siebie aleją
Ona poprawiała włosy
On parasol trzymał
Tam właśnie wspólny los ich spotkał
Połączył niespodziewanie
Wymienili między sobą spojrzenia
Poczuli nagłe serc łopotanie
Zapłonęły serca jak czerwone liście pod stopami
Te co wiatr strącał z drzew i sypał im je nad głowami
Wplątał je we włosy
Opadały liście zasłaniając oczy
Mimo że jest jesień
Para ta wpadła na siebie
On i ona byli chyba sobie pisani
Gdzieś wśród gwiazd wysoko na niebie
Niebo deszczem płacze bo miłością się wzrusza
Łez powstrzymać… choć chce...nie może
Z niemocy bezradnie ręce rozkłada
Teraz już wiesz czemu jesienią tak często deszcz padaŚniłam sen o Tobie
Śniłam dzisiaj Ciebie całą noc
Śniłam długi sen o Tobie
Śniłam długo wczesnym rankiem
Nie otwierałam swych powiek
Skrywałam oczy w poduszkę
By nic ze snu gdzieś nie uszło
Gdybym się nagle obudziła
Byłoby mi smutno…
Śniłam dalej i byłam tak blisko że czułam Twój zapach
Poruszał wszystkie moje zmysły
Tak chyba tylko można w snach
Czułam jak błądzą po mnie Twe ręce
Delikatnie czułych miejsc dotykając
Ust namiętnych wciąż było mi mało
Choć pokryły już pocałunkami całe moje ciało
Śniłam Twój uśmiech i Twoje oczy
Wpatrzone we mnie jak w obraz
Chciałam w tym śnie błogim jak najdłużej zostać
Nie chciałam się obudzić
I wtedy brutalnie rozdzwonił się budzik
Próbowałam oczu nie otwierać
By sen który wyśniłam nie zniknął
Lecz nagle cały czar prysnąłNie odkładajmy miłości na jutro
Nie odkładajmy miłości na jutro
Nie odkładajmy miłości na potem
Może wtedy już nie chcieć wrócić do nas z powrotem
Nie odkładajmy jej w czasie
Bo gdy będzie nam smutno
Ona już przy nas nie zaśnie
Uchwyćmy się jej mocno
By ze swych rąk jej nie wypuścić
Samotnością się nie sparzyć
Lepiej mieć ją przy sobie niż tylko o niej marzyć
Nie odkładajmy miłości na jutro
Drugi raz może nas nie odnaleźć
Pójdzie sobie inna drogą
Do nas nie zajrzy wcale
Przytulmy ją do siebie
By nie czuła się samotna
I nie chciała się z kimś innym zamiast z nami spotkać
Bez miłości żyć jest trudno
Ona jest nam bardzo potrzebna
Wszyscy pragniemy kochać to rzecz bardziej niż pewna
Nie odkładajmy jej na jutro
Jutro możemy być już bez szans
Na to by jedno drugiemu miłość mogło daćNie skryjesz się przede mną
Nie ma takiego miejsca na świecie
Gdzie mógłbyś się skryć przede mną
Gdziekolwiek będziesz zawsze Cię znajdę
Nawet w noc ciemną
Nie licz na to że zapomnę
Udając że już nie pamiętam
Znajdę kogoś innego sobie i będę wniebowzięta
Zawsze będę pamiętać jak Twe oczy na mnie patrzą
Jak obejmują mnie Twoje dłonie
Miałaby je wymienić?
Na kogo....na co?
Ja bez Ciebie we łzach utonę
Nie ma takich miejsc na świecie do,
Których bym chciała uciec bez Ciebie
Nie ma....bo ich nie chcę widzieć będąc nawet w gniewie
Nie znajdzie się taka kraina
Która by moje uczucia zmieniła
Nie ma takich miejsc na świecie
Gdzie mielibyśmy nie być razem
Niewidocznym węzłem związani
Jedno drugiego przez życie prowadzi
Więc choć pięknych miejsc jest wiele
W których jedno przed drugim mogłoby się schować
Bez siebie znaczymy niewiele
Ty beze mnie ja bez Ciebie nie istniejęW barze
W pewnym barze tuż za rogiem
Gdzie często dorożka stała
Co wieczór samotnie tańczyła pewna para
On przystojny, zabawny
Ona piękna lecz trochę nieśmiała
Gdy zaczynała grać muzyka
On podchodził do jej stolika
Do tańca ją prosił…
Wtedy bez wahania wstała i swą dłoń ku niemu wyciągała
On jej dłoń unosił
Ujmował w swoje dłonie
Obejmował silnym ramieniem
Zaczynali swój taniec, mocno przytuleni do siebie
Niosły ich nogi w rytm muzyki aż podłoga drżała
On patrzył jej prosto w oczy
Ona się uśmiechała
Rozpromienione ich twarze stary rysownik szkicował..
Siedział sobie cicho w kącie
Parę obserwował
Uwielbiał patrzeć jak tańczą
W rysunkach podkreślał wszystkie detale
Aby jak najlepiej uwiecznić tańczącą parę
On tańczył…
Ona tańczyła…
Sercemocniej im zabiło
Wtedy miłość wielka parę połączyła
Ta do tańca i do siebie
Jak dwa piękne białe łabędzie
Co żyć bez siebie nie mogą
Tylko płyną wspólną drogą
Na zawsze pozostali razem
Do baru zaglądają czasem
Wspominają z łezką w oku
Jak tańczyli tu przed laty
Nikogo nie było wtedy wokół
Teraz inne pary tańczą
Może w nich widzą coś z siebie
Tego jednak nikt nie wie...
Ciągle w kącie na ścianie wisi obraz
Wykonany bardzo starannieprzez starego rysownika
Który o tańczącej parze wszystkim przypominaDany od losu
Bo dał Ci mi go los
Zesłał mi go Bóg
Jakże jestem wdzięczna dziś
Aż brakuje mi słów
W jego spojrzeniu widzę spokój który niesie ukojenie
To on otacza mnie oczu swych blaskiem
Jak silnym ramieniem
Serca biciem i ciepła czynieniem
Smutek gdzieś ulatuje
Nie daje mi w nim utonąć
Wyciąga do mnie dłonie
Bym mogła go pokonać
Niczym słońce rozjaśnia wszystko wokół
Wszędzie jest jasno
Już nigdzie nie ma mroku
Zmysły mojej koi
Czułością i szeptem
Przy nim czuję że żyję… że jestem
Otoczona bezpieczeństwem
Rankiem kiedy patrzy na mnie
Czuję się królową świata
Wszystko dokoła pięknieje
Rozkwita jak kolorowe kwiatyMarcowy dzień
Budzi nas marcowy dzień
Przecieram zaspane oczy
Przymknięta roleta robi cień
Świt ku nam już kroczy
Twoim ciepłem otoczona
Ciągle jeszcze w Twoje ramiona mocno wtulona
W miłości tonę
Pokój w kolorach złota
Promienie słońca odbijają się
od okna
Czas jakby nagle przystanął
Zawisł nad naszymi głowami
Zbudziliśmy się szczęśliwi i sami
Tylko my we dwoje
Atłasowa pościel skrywa ciało moje
Cicho słychać radosne, miłosne wołanie
Znaki szczęśliwości..
Przebudzanie…
Budzi nas świt…
Świat jak nowy, barwniejszy i lepszy wstanie!
więcej..