Trudno - ebook
Książka jest swego rodzaju podróżą w psychikę kobiety uwikłanej w trudny związek. Ukazuje złożoność relacji miłosnych i rodzinnych. W niektórych sytuacjach życiowych trudno jest podjąć dobrą decyzję. Trudno jest podjąć jakąkolwiek. Trudno jest rozróżnić decyzję dobrą od złej, uporać się z demonami. W życiu czasami jest trudno…
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-65543-52-3 |
| Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
*
Michał był wielką i nieszczęśliwą miłością Gośki. Prawie, jak z książek, czy filmów. Z tą jednak różnicą, że ich związek nie skończył się happy endem. Poznali się, gdy Gośka jeszcze studiowała, Michał był od niej starszy i już od dawna pracował. Połączył ich przypadek, a może przeznaczenie, zależy jak na to spojrzeć. Jeżeli jednak przeznaczenie, to wyjątkowo złośliwe. Gośka pokochała Michała od pierwszego spojrzenia. Wiedziała, że to jest ten człowiek, którego od zawsze szukała i z którym chce się związać na dobre i na złe. Kiedyś myślała, że Michał poczuł wówczas to samo. Dziś nie była już tego taka pewna. Ich związek rozwinął się szybko, nawet bardzo szybko. Było namiętnie i romantycznie, czasem burzliwie z pięknymi scenami zgody — bajka, poezja, marzenie. Było. Bardzo szybko się zaręczyli, oczywiście również w niezwykle romantycznej atmosferze, potem ślub i wtedy zaczęły się dopiero problemy. Gośka chciała się rozwijać, doskonalić warsztat fotograficzny. Myślała, że ukochany zadba o nią, będzie głową rodziny, a przed nią tylko sielanka i radość. Rzeczywistość okazała się nieco inna. Michał po ślubie rzucił pracę, z nadzieją, że uzdolniona fotografka będzie zarabiać miliony, więc on nie będzie musiał się przemęczać. Gośka znalazła pracę w firmie reklamowej, jako grafik i starała się utrzymać ich oboje. Niestety, życie w dużym mieście, w wynajętym mieszkaniu, z jednej pensji, nie jest łatwe. Oszczędności szybko się skończyły, zaczęły się długi, a Michał zajmował się tyko i wyłącznie swoją pasją — dzień w dzień oglądał najnowsze filmy. Nic do niego nie docierało. Zaczęły się kłótnie, problemy, kryzysy. Nawet łóżko nie było w stanie ich połączyć. Tam też nie umieli się porozumieć. Czasem Michał miewał lepsze chwile. Łapał się wówczas prac dorywczych. Spłacali najpilniejsze długi, wychodzili nieznacznie na prostą, a wtedy on znów pod jakimś pretekstem tracił pracę i liczył na utrzymanie żony. Gośka nie mogła uwierzyć, że jej książę z bajki jest zwykłym leniem, więc tłumaczyła go przed sobą, przyjaciółmi i rodziną. To nie jego wina, to okoliczności, sytuacja, pech. Zawsze coś. Męża natomiast motywowała do zmiany, do poszukiwań, do dojrzewania. Zazwyczaj kończyło się to kłótnią i „cichymi dniami”. Czar pryskał, bajka stawała się rzeczywistością i to szarą, a „żyli długo i szczęśliwie” paskudnym kłamstwem. Trzy lata po ślubie coś się zmieniło. Michał podjął pracę, zarabiał i zaczął być głową rodziny. Pracował ciężko i zaczęli wydostawać się z długów. Gośka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Był czuły, męski, zaangażowany, jednym słowem taki, jak dawniej. Takiego go pokochała. Była w siódmym niebie, spełniała się jako gospodyni domowa, a jej mąż był znów tym wyśnionym. Renesans uczuć małżeńskich dawało się odczuć z daleka, a owocem tego renesansu była właśnie Zuzia. Ciąża Gośki była kolejnym czynnikiem, który podniósł temperaturę w ich stygnącym związku. Nie planowali jeszcze dziecka, więc było to wielkie zaskoczenie. Jednak świadomość, że w ich życiu zagości już wkrótce mały człowieczek dała im dużo radości. Michał zaczął pracować jeszcze więcej i jeszcze ciężej. Nosił Gośkę na rękach, a jej się wydawało, że wygrała los na loterii. Wcześniejsze miesiące kłótni i nieporozumień zdawały się być złym snem, z którego już na zawsze oboje się obudzili. Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo się myli. Ciąża przebiegała prawidłowo. Gośka pracowała, Michał pracował, wieczory spędzali razem. Czego chcieć więcej? Wszystko wskazywało na to, że będzie idealnie. Niestety, do czasu. Gośka była jeszcze w ciąży, gdy sytuacja nagle zaczęła się pogarszać. Michał znów miał problemy w pracy, nowej nie chciał szukać, a wszelkie zachęty do działania odbierał jako atak, czepianie i humory ciężarnej żony. Coraz trudniej było się z nim dogadać. Nie wiadomo było kiedy wybuchnie, kiedy zacznie krzyczeć, albo się obrażać. Chwilami Gośka zastanawiała się, czy w ogóle się do niego odzywać, bo niewiadomo było, co go wyprowadzi z równowagi, co spowoduje, że wybuchnie. Długi znów zaczęły rosnąć, a perspektyw na poprawę nie było. Gośka zaczęła zamykać się w sobie, w swoim świecie, w fotografii. Musiała gdzieś uciec, żeby całkiem nie zwariować. Coraz częściej zastanawiała się dlaczego jeszcze z nim jest, co tak naprawdę jeszcze ich łączy. Myślała nawet o rozwodzie. Chciała zostawić to wszystko, Michała, problemy, niech sam się z tym zmaga, ona musi mieć spokój. Zawsze jednak pojawiała się natrętna myśl, że przecież miłość da radę. Kochała go. Nie dało się tego ukryć, kochała go i to bardzo. To dodawało jej sił mimo zwątpień i trudności. Tylko jak wiele można znieść? Gdzie są granice cierpliwości w miłości? Granice przebaczania? Może, gdyby była iskierka nadziei na poprawę, te granice byłyby mniej wyraźne. A gdy każdy dzień jest jakby krokiem na równi pochyłej? Krokiem w dół…?
Darmowy fragment
W empik go