- W empik go
Trudny chłopak - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Trudny chłopak - ebook
Opowieść pisana w formie pamiętnika. Opowiada o licealnym życiu młodego chłopaka i jego znajomych.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-260-6 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Dwa razy w życiu spotkało mnie uczucie miłości, które jest największym uczuciem, jakie może spotkać człowieka. Za pierwszym razem było to przykre doznanie, bo miłość ta była nieodwzajemniona- spowodowała, że byłem niedostępny, często nawet niemiły dla innych kobiet. Postanowiłem obronić się przed kolejnymi odrzuceniami i poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie zakocham się jako pierwszy. O dziwo, z tejże obietnicy wywiązałem się doskonale, ale kolejna, aby nie dać się nabrać dziewczynom nie przyniosła już oczekiwanych rezultatów. Mimo wszelkich starań czasem nie udawało mi się powstrzymać przed próbą zdobycia jakieś kobiety i wykonałem kilka takich podejść, jednakże każde z nich zakończyło się totalną katastrofą, w jednym z przypadków nawet emocjonalnym bólem na dość długi okres czasu. Myślałem, że żadna kobieta mnie nie zechce, że jedynie stać mnie na udawany związek bez zaangażowania drugiej strony. Nie mogłem nawet przyjąć sobie do wiadomości, że jest inaczej, ale okazało się, że może… Jestem Kleofas, mężczyzna średniego wzrostu o czarnych, krótkich, kręconych włosach i ciemnych oczach, obecnie mam 27 lat i kochającą żonę, a to jest opowieść o moich przeżyciach nie tylko tych miłosnych lecz także innych oraz przeżyciach moich znajomych. Zapraszam was do mojej opowieści!Rozdział I
Miłość cierpiąca, bo platoniczna
Byłem jeszcze młodym chłopcem mającym zaledwie 16 lat, kiedy zakochałem się po raz pierwszy. W tym temacie stawiałem dopiero swoje pierwsze kroki, ale jakże istotne w moim życiu, zapamiętałem tę lekcję na długo. Właśnie rozpoczynałem moją edukacje w szkole średniej, w moim przypadku wybór padł na liceum. Nie znałem tam nikogo, gdyż razem z rodzicami wyprowadziliśmy się do Gdańska z drugiego końca Polski, czyli z Krakowa. Moi rodzice podjęli decyzje niespodziewanie- w wakacje poprzedzające moją edukacje w liceum. Gdy tylko dowiedziałem się o tym, byłem sfrustrowany i nie chciałem z nimi rozmawiać. Wizja przyszłego życia w całkiem obcym mieście nie była przeze mnie spostrzegana w jasnych barwach, były one raczej ponure. Jak się później okazało moi rodzice od zawsze mieli pewne marzenie- chcieli mieć własny statek i te marzenie właśnie się ziściło, kiedy zamieszkaliśmy w Gdańsku. Mogli nim pływać po Bałtyku i przewozić turystów. Satysfakcjonowała ich ta praca i wykonywali ją z wielką przyjemnością. Widząc radość na ich twarzach, zrozumiałem jakie to było dla nich ważne, więc przestałem gniewać się na nich i postanowiłem, że postaram się przywyknąć do nowego otoczenia. Wcale nie było to aż tak trudne, jak sądziłem na początku.
Teraz wrócę do momentu, kiedy to przekroczyłem progi liceum, żeby opowiedzieć wam co się stało, gdy rozpocząłem edukacje w średniej szkole. Dla mnie osobiście pierwszy dzień zawsze był najlepszy albo najgorszy. W moim przypadku byłoby to drugie, ponieważ bałem się nieznanego miejsca i obcych ludzi, ale nieoczekiwana sytuacja sprawiła, że pierwszy dzień okazał się być najlepszym, bynajmniej tak mi się zdawało. Dyrektor ogłosił apel rozpoczynający następny rok szkolny, ustawiliśmy się w półkolu według klas od najniższej do najwyższej zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja znalazłem się w klasie 1c o profilu matematyczno-fizycznym. Nie wierzyłem, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale coś we mnie drgnęło, kiedy naprzeciwko mnie po drugiej stronie stała piękna, wysoka, ciemnowłosa dziewczyna o jasnych, błękitnych oczach. Była dwa lata starsza ode mnie i uczęszczała do klasy 3a. Zerkałem na nią od czasu do czasu, ponieważ nie chciałem żeby zauważyła jak na nią spoglądam. Nie spojrzała w moją stronę ani razu. Nagle ktoś z klasy zaczepił mnie i zapytał:
— Gdzie ty się tak ciągle gapisz, co tam ujrzałeś ciekawego, co?
— Eee… Nic, nic, rozglądam się tylko.
— Ta… Na pewno! Ciągle wybałuszasz te gały w jedno miejsce, ciekaw jestem, kogo tam zobaczyłeś- spojrzał tam, gdzie ja patrzałem i ujrzał dziewczynę, która mi się mega spodobała- tamta laska Tobie się podoba? To spróbuj zagadać, jak coś jestem tuż obok i służę pomocą. Nie marnuj okazji, Ja kiedyś zmarnowałem. Mówię Ci chłopie, lipa na maksa!
— Dzięki wielkie…
— No, ale nie bój się mnie, jestem Jarek, a ty?
— Kleofas.
— Interesujące imię, dość oryginalnie. Jesteśmy od teraz kumplami, daj grabę na znak naszej przyjaźni- wyciągnął ku mnie rękę, ale bałem się wyciągnąć do niego swoją. Sprawiał wrażenie dziwnie podekscytowanego, nie wiedziałem, o co mu może chodzić, jeszcze raz zachęcił- no podaj, nic się Tobie nie stanie, przecież ręki ci nie urwę, to jak kumple? — Zdecydowałem się jednak na uściśnięcie dłoni nowo poznanemu koledze, przecież nie mogło stać się nic strasznego. Okazało się później, że zyskałem przyjaciela na całe życie, ale o tym opowiem w ciągu trwania tej historii- genialnie chłopie, od teraz razem, kiedy zechcesz, dobra?
— Tak, zrozumiałem twój przekaz.
— No ma się rozumieć, że tak- zaśmiał się, a z twarzy nie znikał mu uśmiech. Chłopak był bardzo szczęśliwy, po prostu cieszył się życiem.
Apel właśnie dobiegł końca, ze słów wypowiedzianych przez dyrektora prawie nic nie zapamiętałem, a to za sprawą dziewczyny z naprzeciwka oraz nowo poznanego kolegi. Po skończonej przemowie udaliśmy się do swoich klas. Nasza znajdowała się na trzecim piętrze budynku, w środkowej części korytarza mieściły się białe drzwi prowadzące do naszej sali. Nauczyciel nakazał klasie wejść i zająć miejsca, potem wyczytywał listę i pytał czy takie osoby znajdują sią na sali, jakaś osoba nie przyszła, był to Piotr. Po sprawdzeniu całej listy nauczyciel przedstawił się, wszystko objaśnił i pozwolił iść do swoich domów. Ja poszedłem z Jarkiem, zaczepił nas Marcin i zapytał czy może iść z nami, powiedzieliśmy, że owszem. Gdy wyszliśmy ze szkoły zauważyłem dziewczynę z porannego apelu, Jarek lekko mnie popchnął do przodu i kazał do niej ruszyć. Przywitałem się, ona odpowiedziała i stanąłem nieruchomo nie wiedząc jak kontynuować rozmowę, wydusiłem z siebie najgorszą możliwą rzecz, jaką mogłem w tamtej chwili powiedzieć. Dziewczyna, kiedy usłyszała, że ją kocham zrobiła dziwną minę, potem zaśmiała się a następnie poszła sobie, mówiąc do mnie, że mogę jedynie spróbować szczęścia. Odebrałem to, jako dobry sygnał i uznałem, że to był najlepszy początek roku szkolnego w moim dotychczasowym życiu. Po odejściu dziewczyny wróciłem do znajomych i opowiedziałem im całe zajście, pochwalili mnie za odwagę i życzyli powodzenia w moich dalszych próbach. Ten dzień był dla mnie naprawdę udany.
Kolejny dzień zapowiadał się wyśmienicie, miałem właśnie zamiar lepiej poznać pozostałe osoby z mojej klasy oraz dziewczynę, do której zagadałem wczoraj- miała na imię Klaudia. W czasie drogi do szkoły spotkałem jedną osobę z klasy, był to chłopak o imieniu Wojtek. Ubierał się elegancko i nosił wielkie, okrągłe okulary. Postanowiłem z nim pójść i trochę pogadać.
— Cześć Wojtek, co tam u Ciebie? — Zapytałem, aby zainicjować rozmowę.
— U mnie wszystko w porządku, właśnie wyruszam w stronę szkoły, Ty także kierujesz się w tamtą stronę?
— Oczywiście, a gdzie niby miałbym iść?
— Nie wiem nic o tobie poza twoim imieniem i nazwiskiem oraz tego, że wspólnie znajdujemy się w tej samej klasie, zawsze możesz obrać inny kierunek swojego celu, do którego zmierzasz.
— Aha, rozumiem… — Wojtek według mnie był lekkim dziwakiem, czasami mówił dziwnie i próbował czytać w ludzkich myślach, co nie zawsze mu wychodziło. W ciągu tych trzech lat przyzwyczaiłem się do jego osoby.
— Patrz Kleofasie, szkoła przed nami, najcudowniejsze miejsce, w którym kształcą się młode umysły! — Wojtek za każdym razem, gdy wchodził do szkoły, mówił o niej coś pozytywnego, niektórych to oburzało, innych przerażało i szokowało, a jeszcze innych po prostu śmieszyło. Wojtek uwielbiał zdobywać wiedzę, wszystko zawsze kalkulował i obmyślał, w pewnym momencie go to zawiodło a dlaczego opowiem wam później.
— Tak, możliwe, że masz racje. Chodźmy już do środka, zaraz zaczyna się pierwsza lekcja.
— Miałem Tobie powiedzieć to samo, ale ty byłeś pierwszy to nie będę powtarzał po tobie. Idziemy na lekcje zdobywać wiedzę.
Historia była pierwszą lekcją, która rozpoczęła rok szkolny, to właśnie od niej zaczął się pierwszy dzień zajęć. Ja miałem już ustalone miejsce, na każdej lekcji siedziałem z Jarkiem, czasami bywały wyjątki. Jeżeli nie było go w szkole to zajmowałem szkolną ławkę z Olgierdem. Chłopak lubił sobie zjeść i był przy tuszy, z tego powodu wiele osób naśmiewało się z niego, a Ja nie rozumiałem dlaczego i stawałem w obronie kolegi udowadniając ludziom, że nie stronię od niego- w taki właśnie sposób najczęściej mu pomagałem. Lekcja minęła i rozpoczęła się przerwa, nastał czas, aby lepiej poznać nowe osoby z klasy. Rozmawialiśmy między sobą, podeszła nawet do mnie dziewczyna imieniem Marlena. Miała śliczne jasnobrązowe włosy, piękne, zielone oczy i była mniej więcej mojego wzrostu. Zapytała mnie niespodziewanie:
— Cześć, jestem Marlena. Widziałam Cię wczoraj z jakąś dziewczyną, i jak fajna?
— Ty mnie śledzisz?! — Byłem zaskoczony, przeraziłem się lekko, dziewczyna w tamtym momencie wydała się dla mnie bardzo dziwna.
— Skądże, po prostu przechodziłam obok i usłyszałam, co do niej mówisz, to była prawda?
— Raczej tak, ale co Ci do tego? Nie powinno Cię to obchodzić! — Krzyknąłem na nią, Jarek zwrócił mi uwagę i pokręcił głową z dezaprobatą. Powiedział mi po cichu, że nie powinienem tak się odzywać do dziewczyn, więc uspokoiłem się i dokończyłem- nie powinnaś pytać, nie twoja sprawa, zajmij się swoimi- dziewczyna odeszła ze schyloną głową nie mówiąc niczego więcej. Krótko po tym Jarek zaczął mi mówić, że źle zakończyłem rozmowę i nie należało tak zrobić. Odpowiedziałem, że więcej się to nie powtórzy i jak możecie się domyśleć powtarzało się to wiele razy.
Rozpoczęła się kolejna lekcja, tym razem była nią matematyka, którą nasza klasa miała na poziomie rozszerzonym, podobał mi się ten przedmiot. Największe zdolności matematyczne w naszej klasie posiadał Maciek. Wszyscy mogli do niego sięgać po wszelakie wskazówki, ale często się irytował, gdy za dużo ludzi szukało u niego rozwiązania lub pomocy w jakimś trudniejszym zadaniu. Tak jak historia, dzisiejsza matematyka miała treść wprowadzającą, więc nie było to nic specjalnego. Każde kolejne lekcje mijały tak samo, zaś na ostatniej lekcji, czyli fizyce nie pojawił się Piotr. Miał usprawiedliwienie, ale nikomu nie powiedział, dlaczego idzie do domu tylko zniknął bez słowa. Po lekcjach, kiedy wychodziłem ze szkoły razem z Jarkiem, Marcinem i Olgierdem spotkałem dziewczynę z wczoraj. Tym razem przed podejściem do niej rozglądnąłem się, czy w pobliżu nie ma Marleny. Na szczęście nigdzie jej nie ujrzałem, więc szybko podbiegłem i przywitałem się, dziewczyna odpowiedziała:
— Witaj, to ty, który mnie kocha, zabawne- uśmiechnęła się i mówiła dalej- i co masz zamiar z tym zrobić chłopcze? — Miała dziwny ton mówienia, jakby sobie ze mnie drwiła, ale w tamtym momencie nie zwracałem na to uwagi, byłem strasznie w niej zauroczony- masz okazje działaj, daję Ci czas do następnego tygodnia a teraz muszę już iść, na razie koleżko! — I szybko poszła dalej, tam gdzie czekali na nią znajomi, usłyszałem ich wspólny śmiech, ale nie zastanawiałem się nad tym, z czego mogli się śmiać. Ja tymczasem wróciłem do swoich znajomych, a następnie wracaliśmy razem. Olgierd mieszkał daleko od naszego liceum, więc dojeżdżał autobusem. Dzień był dosyć udany. Miałem tydzień na to, aby wymyśleć, w jaki sposób zaimponować starszej dziewczynie i na tym postanowiłem się skupić.
Kolejne dni mijały swobodnie, ja musiałem wymyśleć coś ciekawego, tak żeby Klaudia uwierzyła w moją miłość. Pomysłów miałem naprawdę mnóstwo, od wiersza po piosenkę, zdecydowałem się na wiersz miłosny oraz wręczenie bukietu kwiatów. Nikomu nie zdradziłem mojego planu, żeby zaskoczenie było jak największe. Nadszedł oczekiwany dzień, spotkałem Klaudie i od razu do niej podszedłem, tym razem byli z nią znajomi a moich nie było, ale zbytnio się tym nie przejąłem i bez chwili zawahania wyciągnąłem zza pleców kwiaty, po czym wręczyłem je dziewczynie stojącej tuż przede mną. Była bardzo zaskoczona całą moją akcją, a jej znajomi podśmiechiwali się z zaistniałej sytuacji. Dziewczyna zapytała:
— Masz coś jeszcze, czy mogę już iść?
—Mam ci do opowiedzenia wiersz mojego autorstwa, zechcesz posłuchać?
— Wiesz, co? Za dużo emocji jak na jeden dzień, przeczytasz mi innym razem, muszę zmykać, siemka! — Dziewczyna machnęła ręką na pożegnanie i sobie poszła. Ja poszedłem do szkoły na zajęcia i przed salą lekcyjną spotkałem całą moją klasę.
Dziewczyny zebrały się wokół Pauliny (tej o czarnych włosach) i pytały skąd ma taki bukiet pięknych, czerwonych róż. Słysząc to zainteresowałem się i podszedłem do tego zdarzenia. Paulina ewidentnie trzymała róże, które wcześniej dałem Klaudii. Zapytałem skąd ona je wzięła, na co odpowiedziała, że jakaś dziewczyna z 3a dała jej te kwiaty, aby oddała je chłopakowi imieniem Kleofas. Paulina podała mi cały bukiet róż. Domyśliła się, że chodziło o mnie, bo na twarzy miałem grobową minę. Marlena do mnie podeszła i powiedziała:
— Nie martw się, może po prostu zbyt szybko działasz, następnym razem pójdzie o niebo lepiej, zobaczysz.
— Odczep się, co mi dadzą twoje słowa? — Marlena wycofała się natychmiastowo, reszta koleżanek poszła za nią. Została tylko Patrycja, która stała i rozmawiała sobie z Patrykiem. Podszedł do mnie Jarek i powiedział, że znowu robię to, co tydzień temu i mam w końcu się uspokoić, bo inaczej ze mną porozmawia. Tym razem moje emocje buzowały, ale przygasiłem je, gdy Jacek zaczął opowiadać kawały. Był w tym naprawdę dobry, a jego żarty często poprawiały nastrój każdemu kto miał okazję ich wysłuchać.
Po skończonych zajęciach nadszedł czas na powrót do domu. Tym razem powiedziałem kolegom, że chce mieć trochę spokoju, więc postanowiłem iść samemu. Na skrzyżowaniu natrafiłem na Klaudie, która tym razem przemówiła do mnie jako pierwsza:
— Oj chłopczyku, byle jak się starasz, za szybko działasz, na co ty liczyłeś? Dać ci może więcej czasu? — Uśmiechnęła się do mnie i kontynuowała- możesz dalej próbować, ale nie zaczepiaj mnie, nie witaj się ze mną, nie rozmawiaj, nie patrz, zamiast tego wszystkiego pomyśl, bo na razie to za dużo nie myślisz, ok? — Kiwnąłem głową na tak, ucieszyłem się, że dostaje kolejną szansę. Tym razem miałem zamiar wykorzystać ją najlepiej jak się dało. Dziewczyna skończyła mówiąc- to się rozumiemy, trzymaj się, na razie! — A następnie poszła w swoją stronę.
Darmowy fragment
Dwa razy w życiu spotkało mnie uczucie miłości, które jest największym uczuciem, jakie może spotkać człowieka. Za pierwszym razem było to przykre doznanie, bo miłość ta była nieodwzajemniona- spowodowała, że byłem niedostępny, często nawet niemiły dla innych kobiet. Postanowiłem obronić się przed kolejnymi odrzuceniami i poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie zakocham się jako pierwszy. O dziwo, z tejże obietnicy wywiązałem się doskonale, ale kolejna, aby nie dać się nabrać dziewczynom nie przyniosła już oczekiwanych rezultatów. Mimo wszelkich starań czasem nie udawało mi się powstrzymać przed próbą zdobycia jakieś kobiety i wykonałem kilka takich podejść, jednakże każde z nich zakończyło się totalną katastrofą, w jednym z przypadków nawet emocjonalnym bólem na dość długi okres czasu. Myślałem, że żadna kobieta mnie nie zechce, że jedynie stać mnie na udawany związek bez zaangażowania drugiej strony. Nie mogłem nawet przyjąć sobie do wiadomości, że jest inaczej, ale okazało się, że może… Jestem Kleofas, mężczyzna średniego wzrostu o czarnych, krótkich, kręconych włosach i ciemnych oczach, obecnie mam 27 lat i kochającą żonę, a to jest opowieść o moich przeżyciach nie tylko tych miłosnych lecz także innych oraz przeżyciach moich znajomych. Zapraszam was do mojej opowieści!Rozdział I
Miłość cierpiąca, bo platoniczna
Byłem jeszcze młodym chłopcem mającym zaledwie 16 lat, kiedy zakochałem się po raz pierwszy. W tym temacie stawiałem dopiero swoje pierwsze kroki, ale jakże istotne w moim życiu, zapamiętałem tę lekcję na długo. Właśnie rozpoczynałem moją edukacje w szkole średniej, w moim przypadku wybór padł na liceum. Nie znałem tam nikogo, gdyż razem z rodzicami wyprowadziliśmy się do Gdańska z drugiego końca Polski, czyli z Krakowa. Moi rodzice podjęli decyzje niespodziewanie- w wakacje poprzedzające moją edukacje w liceum. Gdy tylko dowiedziałem się o tym, byłem sfrustrowany i nie chciałem z nimi rozmawiać. Wizja przyszłego życia w całkiem obcym mieście nie była przeze mnie spostrzegana w jasnych barwach, były one raczej ponure. Jak się później okazało moi rodzice od zawsze mieli pewne marzenie- chcieli mieć własny statek i te marzenie właśnie się ziściło, kiedy zamieszkaliśmy w Gdańsku. Mogli nim pływać po Bałtyku i przewozić turystów. Satysfakcjonowała ich ta praca i wykonywali ją z wielką przyjemnością. Widząc radość na ich twarzach, zrozumiałem jakie to było dla nich ważne, więc przestałem gniewać się na nich i postanowiłem, że postaram się przywyknąć do nowego otoczenia. Wcale nie było to aż tak trudne, jak sądziłem na początku.
Teraz wrócę do momentu, kiedy to przekroczyłem progi liceum, żeby opowiedzieć wam co się stało, gdy rozpocząłem edukacje w średniej szkole. Dla mnie osobiście pierwszy dzień zawsze był najlepszy albo najgorszy. W moim przypadku byłoby to drugie, ponieważ bałem się nieznanego miejsca i obcych ludzi, ale nieoczekiwana sytuacja sprawiła, że pierwszy dzień okazał się być najlepszym, bynajmniej tak mi się zdawało. Dyrektor ogłosił apel rozpoczynający następny rok szkolny, ustawiliśmy się w półkolu według klas od najniższej do najwyższej zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja znalazłem się w klasie 1c o profilu matematyczno-fizycznym. Nie wierzyłem, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale coś we mnie drgnęło, kiedy naprzeciwko mnie po drugiej stronie stała piękna, wysoka, ciemnowłosa dziewczyna o jasnych, błękitnych oczach. Była dwa lata starsza ode mnie i uczęszczała do klasy 3a. Zerkałem na nią od czasu do czasu, ponieważ nie chciałem żeby zauważyła jak na nią spoglądam. Nie spojrzała w moją stronę ani razu. Nagle ktoś z klasy zaczepił mnie i zapytał:
— Gdzie ty się tak ciągle gapisz, co tam ujrzałeś ciekawego, co?
— Eee… Nic, nic, rozglądam się tylko.
— Ta… Na pewno! Ciągle wybałuszasz te gały w jedno miejsce, ciekaw jestem, kogo tam zobaczyłeś- spojrzał tam, gdzie ja patrzałem i ujrzał dziewczynę, która mi się mega spodobała- tamta laska Tobie się podoba? To spróbuj zagadać, jak coś jestem tuż obok i służę pomocą. Nie marnuj okazji, Ja kiedyś zmarnowałem. Mówię Ci chłopie, lipa na maksa!
— Dzięki wielkie…
— No, ale nie bój się mnie, jestem Jarek, a ty?
— Kleofas.
— Interesujące imię, dość oryginalnie. Jesteśmy od teraz kumplami, daj grabę na znak naszej przyjaźni- wyciągnął ku mnie rękę, ale bałem się wyciągnąć do niego swoją. Sprawiał wrażenie dziwnie podekscytowanego, nie wiedziałem, o co mu może chodzić, jeszcze raz zachęcił- no podaj, nic się Tobie nie stanie, przecież ręki ci nie urwę, to jak kumple? — Zdecydowałem się jednak na uściśnięcie dłoni nowo poznanemu koledze, przecież nie mogło stać się nic strasznego. Okazało się później, że zyskałem przyjaciela na całe życie, ale o tym opowiem w ciągu trwania tej historii- genialnie chłopie, od teraz razem, kiedy zechcesz, dobra?
— Tak, zrozumiałem twój przekaz.
— No ma się rozumieć, że tak- zaśmiał się, a z twarzy nie znikał mu uśmiech. Chłopak był bardzo szczęśliwy, po prostu cieszył się życiem.
Apel właśnie dobiegł końca, ze słów wypowiedzianych przez dyrektora prawie nic nie zapamiętałem, a to za sprawą dziewczyny z naprzeciwka oraz nowo poznanego kolegi. Po skończonej przemowie udaliśmy się do swoich klas. Nasza znajdowała się na trzecim piętrze budynku, w środkowej części korytarza mieściły się białe drzwi prowadzące do naszej sali. Nauczyciel nakazał klasie wejść i zająć miejsca, potem wyczytywał listę i pytał czy takie osoby znajdują sią na sali, jakaś osoba nie przyszła, był to Piotr. Po sprawdzeniu całej listy nauczyciel przedstawił się, wszystko objaśnił i pozwolił iść do swoich domów. Ja poszedłem z Jarkiem, zaczepił nas Marcin i zapytał czy może iść z nami, powiedzieliśmy, że owszem. Gdy wyszliśmy ze szkoły zauważyłem dziewczynę z porannego apelu, Jarek lekko mnie popchnął do przodu i kazał do niej ruszyć. Przywitałem się, ona odpowiedziała i stanąłem nieruchomo nie wiedząc jak kontynuować rozmowę, wydusiłem z siebie najgorszą możliwą rzecz, jaką mogłem w tamtej chwili powiedzieć. Dziewczyna, kiedy usłyszała, że ją kocham zrobiła dziwną minę, potem zaśmiała się a następnie poszła sobie, mówiąc do mnie, że mogę jedynie spróbować szczęścia. Odebrałem to, jako dobry sygnał i uznałem, że to był najlepszy początek roku szkolnego w moim dotychczasowym życiu. Po odejściu dziewczyny wróciłem do znajomych i opowiedziałem im całe zajście, pochwalili mnie za odwagę i życzyli powodzenia w moich dalszych próbach. Ten dzień był dla mnie naprawdę udany.
Kolejny dzień zapowiadał się wyśmienicie, miałem właśnie zamiar lepiej poznać pozostałe osoby z mojej klasy oraz dziewczynę, do której zagadałem wczoraj- miała na imię Klaudia. W czasie drogi do szkoły spotkałem jedną osobę z klasy, był to chłopak o imieniu Wojtek. Ubierał się elegancko i nosił wielkie, okrągłe okulary. Postanowiłem z nim pójść i trochę pogadać.
— Cześć Wojtek, co tam u Ciebie? — Zapytałem, aby zainicjować rozmowę.
— U mnie wszystko w porządku, właśnie wyruszam w stronę szkoły, Ty także kierujesz się w tamtą stronę?
— Oczywiście, a gdzie niby miałbym iść?
— Nie wiem nic o tobie poza twoim imieniem i nazwiskiem oraz tego, że wspólnie znajdujemy się w tej samej klasie, zawsze możesz obrać inny kierunek swojego celu, do którego zmierzasz.
— Aha, rozumiem… — Wojtek według mnie był lekkim dziwakiem, czasami mówił dziwnie i próbował czytać w ludzkich myślach, co nie zawsze mu wychodziło. W ciągu tych trzech lat przyzwyczaiłem się do jego osoby.
— Patrz Kleofasie, szkoła przed nami, najcudowniejsze miejsce, w którym kształcą się młode umysły! — Wojtek za każdym razem, gdy wchodził do szkoły, mówił o niej coś pozytywnego, niektórych to oburzało, innych przerażało i szokowało, a jeszcze innych po prostu śmieszyło. Wojtek uwielbiał zdobywać wiedzę, wszystko zawsze kalkulował i obmyślał, w pewnym momencie go to zawiodło a dlaczego opowiem wam później.
— Tak, możliwe, że masz racje. Chodźmy już do środka, zaraz zaczyna się pierwsza lekcja.
— Miałem Tobie powiedzieć to samo, ale ty byłeś pierwszy to nie będę powtarzał po tobie. Idziemy na lekcje zdobywać wiedzę.
Historia była pierwszą lekcją, która rozpoczęła rok szkolny, to właśnie od niej zaczął się pierwszy dzień zajęć. Ja miałem już ustalone miejsce, na każdej lekcji siedziałem z Jarkiem, czasami bywały wyjątki. Jeżeli nie było go w szkole to zajmowałem szkolną ławkę z Olgierdem. Chłopak lubił sobie zjeść i był przy tuszy, z tego powodu wiele osób naśmiewało się z niego, a Ja nie rozumiałem dlaczego i stawałem w obronie kolegi udowadniając ludziom, że nie stronię od niego- w taki właśnie sposób najczęściej mu pomagałem. Lekcja minęła i rozpoczęła się przerwa, nastał czas, aby lepiej poznać nowe osoby z klasy. Rozmawialiśmy między sobą, podeszła nawet do mnie dziewczyna imieniem Marlena. Miała śliczne jasnobrązowe włosy, piękne, zielone oczy i była mniej więcej mojego wzrostu. Zapytała mnie niespodziewanie:
— Cześć, jestem Marlena. Widziałam Cię wczoraj z jakąś dziewczyną, i jak fajna?
— Ty mnie śledzisz?! — Byłem zaskoczony, przeraziłem się lekko, dziewczyna w tamtym momencie wydała się dla mnie bardzo dziwna.
— Skądże, po prostu przechodziłam obok i usłyszałam, co do niej mówisz, to była prawda?
— Raczej tak, ale co Ci do tego? Nie powinno Cię to obchodzić! — Krzyknąłem na nią, Jarek zwrócił mi uwagę i pokręcił głową z dezaprobatą. Powiedział mi po cichu, że nie powinienem tak się odzywać do dziewczyn, więc uspokoiłem się i dokończyłem- nie powinnaś pytać, nie twoja sprawa, zajmij się swoimi- dziewczyna odeszła ze schyloną głową nie mówiąc niczego więcej. Krótko po tym Jarek zaczął mi mówić, że źle zakończyłem rozmowę i nie należało tak zrobić. Odpowiedziałem, że więcej się to nie powtórzy i jak możecie się domyśleć powtarzało się to wiele razy.
Rozpoczęła się kolejna lekcja, tym razem była nią matematyka, którą nasza klasa miała na poziomie rozszerzonym, podobał mi się ten przedmiot. Największe zdolności matematyczne w naszej klasie posiadał Maciek. Wszyscy mogli do niego sięgać po wszelakie wskazówki, ale często się irytował, gdy za dużo ludzi szukało u niego rozwiązania lub pomocy w jakimś trudniejszym zadaniu. Tak jak historia, dzisiejsza matematyka miała treść wprowadzającą, więc nie było to nic specjalnego. Każde kolejne lekcje mijały tak samo, zaś na ostatniej lekcji, czyli fizyce nie pojawił się Piotr. Miał usprawiedliwienie, ale nikomu nie powiedział, dlaczego idzie do domu tylko zniknął bez słowa. Po lekcjach, kiedy wychodziłem ze szkoły razem z Jarkiem, Marcinem i Olgierdem spotkałem dziewczynę z wczoraj. Tym razem przed podejściem do niej rozglądnąłem się, czy w pobliżu nie ma Marleny. Na szczęście nigdzie jej nie ujrzałem, więc szybko podbiegłem i przywitałem się, dziewczyna odpowiedziała:
— Witaj, to ty, który mnie kocha, zabawne- uśmiechnęła się i mówiła dalej- i co masz zamiar z tym zrobić chłopcze? — Miała dziwny ton mówienia, jakby sobie ze mnie drwiła, ale w tamtym momencie nie zwracałem na to uwagi, byłem strasznie w niej zauroczony- masz okazje działaj, daję Ci czas do następnego tygodnia a teraz muszę już iść, na razie koleżko! — I szybko poszła dalej, tam gdzie czekali na nią znajomi, usłyszałem ich wspólny śmiech, ale nie zastanawiałem się nad tym, z czego mogli się śmiać. Ja tymczasem wróciłem do swoich znajomych, a następnie wracaliśmy razem. Olgierd mieszkał daleko od naszego liceum, więc dojeżdżał autobusem. Dzień był dosyć udany. Miałem tydzień na to, aby wymyśleć, w jaki sposób zaimponować starszej dziewczynie i na tym postanowiłem się skupić.
Kolejne dni mijały swobodnie, ja musiałem wymyśleć coś ciekawego, tak żeby Klaudia uwierzyła w moją miłość. Pomysłów miałem naprawdę mnóstwo, od wiersza po piosenkę, zdecydowałem się na wiersz miłosny oraz wręczenie bukietu kwiatów. Nikomu nie zdradziłem mojego planu, żeby zaskoczenie było jak największe. Nadszedł oczekiwany dzień, spotkałem Klaudie i od razu do niej podszedłem, tym razem byli z nią znajomi a moich nie było, ale zbytnio się tym nie przejąłem i bez chwili zawahania wyciągnąłem zza pleców kwiaty, po czym wręczyłem je dziewczynie stojącej tuż przede mną. Była bardzo zaskoczona całą moją akcją, a jej znajomi podśmiechiwali się z zaistniałej sytuacji. Dziewczyna zapytała:
— Masz coś jeszcze, czy mogę już iść?
—Mam ci do opowiedzenia wiersz mojego autorstwa, zechcesz posłuchać?
— Wiesz, co? Za dużo emocji jak na jeden dzień, przeczytasz mi innym razem, muszę zmykać, siemka! — Dziewczyna machnęła ręką na pożegnanie i sobie poszła. Ja poszedłem do szkoły na zajęcia i przed salą lekcyjną spotkałem całą moją klasę.
Dziewczyny zebrały się wokół Pauliny (tej o czarnych włosach) i pytały skąd ma taki bukiet pięknych, czerwonych róż. Słysząc to zainteresowałem się i podszedłem do tego zdarzenia. Paulina ewidentnie trzymała róże, które wcześniej dałem Klaudii. Zapytałem skąd ona je wzięła, na co odpowiedziała, że jakaś dziewczyna z 3a dała jej te kwiaty, aby oddała je chłopakowi imieniem Kleofas. Paulina podała mi cały bukiet róż. Domyśliła się, że chodziło o mnie, bo na twarzy miałem grobową minę. Marlena do mnie podeszła i powiedziała:
— Nie martw się, może po prostu zbyt szybko działasz, następnym razem pójdzie o niebo lepiej, zobaczysz.
— Odczep się, co mi dadzą twoje słowa? — Marlena wycofała się natychmiastowo, reszta koleżanek poszła za nią. Została tylko Patrycja, która stała i rozmawiała sobie z Patrykiem. Podszedł do mnie Jarek i powiedział, że znowu robię to, co tydzień temu i mam w końcu się uspokoić, bo inaczej ze mną porozmawia. Tym razem moje emocje buzowały, ale przygasiłem je, gdy Jacek zaczął opowiadać kawały. Był w tym naprawdę dobry, a jego żarty często poprawiały nastrój każdemu kto miał okazję ich wysłuchać.
Po skończonych zajęciach nadszedł czas na powrót do domu. Tym razem powiedziałem kolegom, że chce mieć trochę spokoju, więc postanowiłem iść samemu. Na skrzyżowaniu natrafiłem na Klaudie, która tym razem przemówiła do mnie jako pierwsza:
— Oj chłopczyku, byle jak się starasz, za szybko działasz, na co ty liczyłeś? Dać ci może więcej czasu? — Uśmiechnęła się do mnie i kontynuowała- możesz dalej próbować, ale nie zaczepiaj mnie, nie witaj się ze mną, nie rozmawiaj, nie patrz, zamiast tego wszystkiego pomyśl, bo na razie to za dużo nie myślisz, ok? — Kiwnąłem głową na tak, ucieszyłem się, że dostaje kolejną szansę. Tym razem miałem zamiar wykorzystać ją najlepiej jak się dało. Dziewczyna skończyła mówiąc- to się rozumiemy, trzymaj się, na razie! — A następnie poszła w swoją stronę.
Darmowy fragment
więcej..