Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Truly, Madly, Deeply - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
17 września 2025
4098 pkt
punktów Virtualo

Truly, Madly, Deeply - ebook

Buntowniczy, nieosiągalny i apetyczny – słynny szef kuchni Ambrose „Row” Casablancas ma w życiu tylko jedną pasję: jedzenie. Kobiety go nie interesują… cóż, wszystkie poza ekscentryczną Cal Litvin, najlepszą przyjaciółką jego siostry. Pięć lat temu sądził, że wreszcie ją zdobył, jednak boleśnie się pomylił. Od tego czasu nie widzieli się ani razu.

Teraz Cal wraca do rodzinnego miasteczka na pogrzeb swojego ojca. Spłukana i samotna, żyje w cieniu własnych lęków. Zamieszkanie w Staindrop na kilka tygodni, by zająć się przeżywającą żałobę mamą, jest jej wręcz na rękę. W ten sposób zyskuje wytłumaczenie, dlaczego wciąż nie nagrała pierwszego odcinka wymarzonego podcastu, i szansę na to, by odzyskać najlepszą przyjaciółkę.

Na drodze Cal staje jednak nie kto inny jak Ambrose Casablancas. Mężczyzna postanawia zrobić wszystko, by tym razem nie wypuścić jej z rąk… a ona zaczyna coraz częściej zastanawiać się, czy nie chciałaby z nim zostać.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68381-77-1
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku!

Maya Angelou powiedziała kiedyś, że nie ma większej udręki niż noszenie w sobie nieopowiedzianej historii – i ja się z tym w pełni zgadzam. Ambrose i Calla są ze mną tak długo, że już nawet nie pamiętam, kiedy się pojawili.

Zawsze marzyłam o tym, by stworzyć bohaterkę, która będzie autentycznie i bez żadnych skrupułów społecznie nieporadna. Kogoś, kto zawsze mówi coś nieodpowiedniego w najgorszym możliwym momencie – ale przy tym ma serce na właściwym miejscu.

Row to bułeczka cynamonowa z nutką goryczy. Golden retriever, który nie boi się pokazać zębów.

Przystępując do pisania tej historii, chciałam stworzyć szaloną komedię romantyczną, bolesny, poruszający romans i opowieść z gatunku literatury kobiecej – wszystko w jednym. Zajęło mi to sześć miesięcy, ale udało się. Naprawdę się udało.

To była szalona, dzika, momentami bolesna, choć ostatecznie niesamowicie satysfakcjonująca podróż.

Ta seria trzyma mnie w żelaznym uścisku i nie mogę się doczekać, aż zobaczysz, co jeszcze dla ciebie przygotowałam.

Dziękuję, że dałeś jej szansę.

Z wyrazami miłości,

PLAYLISTA:

_Truly Madly Deeply_ – Savage Garden

_The Final Countdown_ – Europe

_Creep_ – Radiohead

_End of the Road_ – Boyz II Men

_I’d Do Anything for Love (But I Won’t Do That)_ – Meat Loaf

_Torn_ – Natalie Imbruglia

_Basket Case_ – Green Day

_Why Can’t We Be Friends?_ – Smash Mouth

_Crush_ – Jennifer Paige

_There She Goes_ – Sixpence None the Richer

_Alive_ – Pearl Jam

_Gonna Make You Sweat (Everybody Dance Now)_ – C+C Music Factory

_Baby Can I Hold You_ – Tracy Chapman

_I Will Always Love You_ – Whitney Houston

_Human Nature_ – Madonna

_All I Want for Christmas Is You_ – Mariah Carey

_Lovefool_ – The Cardigans

_Doll Parts_ – Hole

_Friday I’m in Love_ – The Cure

_Never Ever_ – All Saints

_I Try_ – Macy Gray

_Everybody Hurts_ – R.E.M.

_You Get What You Give_ – New Radicals

_Back for Good_ – Take That

_Gold Soundz_ – Pavement

_Whatever_ – En Vogue

_What’s Up?_ – 4 Non Blondes

_Desert Rose_ – Sting

_All That She Wants_ – Ace of Base

_Ordinary World_ – Duran Duran

_The River of Dreams_ – Billy Joel

_Closing Time_ – Semisonic

_Doo Wop_ – Lauryn Hill

_Emotions_ – Mariah CareyPROLOG

CAL

_CREEP_ – RADIOHEAD

W WIEKU LAT OSIEMNASTU

Gdyby godzinę temu ktoś mi powiedział, że będę leżeć pod Rowem Casablancasem – półnaga i wijąca się na masce jego czarnego mustanga – pomyślałabym, że Row wpadł w jakieś kłopoty, postanowił odurzyć mnie narkotykami i pobrać ode mnie organy, by szybko zarobić trochę kasy.

Row mnie nie nienawidził. Ale też mnie nie kochał. Obstawiałam, że jego uczucia wobec mnie oscylowały gdzieś pomiędzy „Spójrzcie, co za mała, urocza kretynka” a „Kuźwa, w ogóle zapomniałem o jej istnieniu”.

Byłam najlepszą przyjaciółką jego młodszej siostry. Nieporadną, cierpiącą na ataki werbalnej sraczki i wyjątkowo niestandardowe wyczucie mody.

No dobra – nie cierpiałam na niestandardowe wyczucie mody. Ja się z nim obnosiłam. Nie można mnie winić za celebrowanie indywidualności.

Zawsze myślałam, że lubił mnie w taki sam sposób, w jaki ludzie lubią szczeniaki – bo są słodkie, głupie i wielbią ziemię, po której stąpają ich opiekunowie, nawet jeśli ci ostatni to okropni ludzie obierający mandarynki w miejscach publicznych. Ale odbiegam od tematu.

Podkochiwanie się w bracie najlepszej przyjaciółki to taki banał. Ja jednak miałam obsesję na punkcie lat dziewięćdziesiątych, epoki wspierającej prawdziwe i sprawdzone formuły. Ergo, ślinienie się do niego pasowało mi jak tatuażowy naszyjnik.

Na swoją obronę dodam, że Row uniemożliwił mojemu nastoletniemu ja niepożądanie go ze względu na: 1) metr dziewięćdziesiąt trzy smukłych, naprężonych mięśni, rozwichrzone onyksowe włosy i linię szczęki mocniejszą niż wszystkie moje postanowienia noworoczne razem wzięte oraz 2) całą tę roztaczaną przez niego aurę bad boya – w tym sportowy samochód, sportowe geny, dowcipne powiedzonka, dołeczki w policzkach i niezasznurowane glany z naciągniętymi na nie obcisłymi dżinsami.

Podsumowując: moralnie wątpliwy przystojniak, będący totalną czerwoną flagą – ulubioną kolorystyką mojej grupy wiekowej. Tak więc... tak. Oczywiście ja też pragnęłam zostać przeleciana przez starszego brata Dylan Casablancas. Która z nas by tego nie chciała? Całe nasze liceum oddawało cześć przy jego ołtarzu. Fenna McGee zrobiła nawet kiedyś naklejkę z napisem: „Nie twierdzę, że Row Casablancas i Bóg to ta sama osoba, ale czy kiedykolwiek ktokolwiek widział ich razem w jednym pomieszczeniu?”.

Najważniejsze było teraz to, że język Rowa był wepchnięty tak głęboko w moje gardło, że graliśmy w hokeja migdałkami. Jego erekcja wielkości pocisku balistycznego napierała na guziki mojej żółtej spódniczki w kratę, grożąc ich zerwaniem i posłaniem w stronę Drogi Mlecznej. Myślałam tylko o tym, że robię Dylan świństwo.

Żółć zalała mi gardło. Moja przyjaciółka nienawidziła, kiedy jej koleżanki padały do stóp jej bratu. Udawała, że wymiotuje, za każdym razem, gdy flirtowała z nim jakaś znana nam dziewczyna. Tak więc w tej chwili działo się coś absolutnie niewybaczalnego. Ja jednak byłam podpita, wyjątkowo nieokrzesana i nietypowo lekkomyślna. Zresztą... Dylan przyzwyczaiła się już do tego, że Row zaliczał jej przyjaciółki, jakby to była dyscyplina olimpijska, więc co to za różnica, jedna dziewczyna w tę czy we w tę?

Poza tym lubiłam zadowalać ludzi i naprawdę chciałam zadowolić Rowa. Wydawałam więc z siebie jęki, których nauczyłam się na Uniwersytecie Fałszywych Orgazmów imienia Pornhuba. Kurs obejmował również kręcenie głową, entuzjastyczne dyszenie i dziewczęce westchnienia.

Row potraktował to jako zaproszenie do przejścia na drugą bazę, złapał mnie twardymi palcami za szyję i przycisnął do maski samochodu. Nadal wydzielała ona ciepło z silnika i zastanawiałam się, czy jutro rano nie będę miała poparzeń drugiego stopnia. Ścisnęłam pośladki, by zmieścić jego szczupłe biodra między udami, a serce biło mi tak mocno, że czułam, jakby w moje powieki walił wściekły dzięcioł.

Zaparkowaliśmy na skalistym klifie z widokiem na zwieńczone lodowcami góry stanu Maine. Ocean rozciągał się jak ciemna zasłona na horyzoncie. W powietrzu unosił się słony zapach, a na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka.

Czułam się tak dobrze, a jednocześnie tak źle, że nie wiedziałam, czy wybuchnąć śmiechem, płaczem, czy płomieniami.

_Cal, natychmiast przestań. Dylan cię udusi._

Właściwie moja najlepsza przyjaciółka była raczej typem osoby, która ukradłaby mi ubrania i urządziła masakrę. Dylan Casablancas to kreatywna, nowatorska i cudownie zabawna laska. Bardzo ją kochałam. Nie zasługiwała na takie świństwo.

Ręka Rowa wślizgnęła się pod mój beżowy golf i żółtą kamizelkę w kratę, objęła moją lewą pierś, a jego usta przesuwały się wzdłuż szczęki, pozostawiając mokre, gorące pocałunki, pod wpływem których po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz. Jego usta były grzeszne, a potargane włosy pod moimi łapczywymi paluchami miękkie jak jedwab.

_A w dupie, jestem tylko człowiekiem._

Ocieraliśmy się o siebie, a ja byłam pod wrażeniem tego, jak bardzo jego ciało różni się od mojego. Twarde w porównaniu z moim miękkim. Wysokie w porównaniu z moim niskim. Opalone w porównaniu z moją bladą skórą. Robił wszystko dobrze. Sposób, w jaki wirował językiem po moich wrażliwych miejscach, wydobywał z moich ust ciche jęki rozkoszy. Sposób, w jaki jego kciuk pocierał czubek mojego twardego sutka, sprawiając, że stał się wrażliwy i domagał się więcej, wydawał się jakąś czarną magią.

– Kurwa, jesteś taka piękna.

Cóż to za strasznie niedupkowata rzecz do powiedzenia. Ale w sumie Row nigdy nie skierował swojego nieskończonego gniewu na mnie. Pewnie dlatego, że byłam dla Dylan jak siostra.

Na wrzosowiskach poniżej klifu, na którym zaparkowaliśmy, paliło się ognisko. Była to pożegnalna impreza dla nas, uczniów najstarszych klas, zanim wszyscy rozjedziemy się do college’ów. Row wpadł po Dylan – przyjechał do miasta na kilka tygodni ze swej drogiej szkoły kulinarnej w Paryżu – ale ona chciała zostać trochę dłużej. Tymczasem ja pragnęłam wrócić do domu, zjeść marynowane jajka i obejrzeć wszystkie odcinki _Riverdale._

Skończyliśmy jednak na słynnej Górze Macanek, gdzie pary przychodziły, aby móc w spokoju stracić dziewictwo, a czasem też koronkowe stringi.

Rowa i mnie łączyły przyjacielskie relacje. Zawsze mnie chronił. Poprosiłam go, żeby podwiózł mnie na klif, tak bym mogła spojrzeć na ocean po raz ostatni przed przeprowadzką do Nowego Jorku. Zdecydowanie nie zamierzałam atakować jego ust jak napalony szop, kiedy oboje podziwialiśmy żółte, wdrapujące się na niebo słońce.

A jednak... stało się. Stało się i teraz byłam w jego ramionach – obojętna adresatka jego pocałunków, liźnięć i ugniatań. Zamarłam, bo po raz kolejny poczułam ogromne wyrzuty sumienia wobec Dylan. Na pewno mi wybaczy. Ostatecznie to nie był jej chłopak.

Row oderwał usta od mojej skóry i spojrzał na mnie z dezaprobatą.

– Żyjesz jeszcze?

– Mhm.

– Mam przestać? – Jego palce na mojej talii i plecach natychmiast się rozluźniły, a ja przypomniałam sobie, dlaczego chciałam się z nim kochać.

– Nie! – Przyciągnęłam go do siebie i z podwójnym zapałem przycisnęłam usta do jego ust. – Nie możesz przestać. – _Ale może powinien?_ Mój umysł i ciało zdecydowanie nie były ze sobą zsynchronizowane.

– Jasne, że mogę. – Jego wargi znów zbliżyły się do moich, a jego głos był aksamitny i chrapliwy. – Zgoda to poważna sprawa. Wyszukaj to sobie w Google. – Zarumieniłam się tak bardzo, że to cud, że moja głowa nie eksplodowała. Uśmiechnął mi się w usta, jego zęby musnęły moją dolną wargę. – Kurwa. Jesteś taka słodka. Taka niewinna. Chcę cię wylizać i zjeść.

– Też chcę cię zjeść. – Zaraz, to nie zabrzmiało za dobrze. Kiedy się denerwowałam, pojawiał się u mnie lęk społeczny i moje filtry dosłownie znikały.

– Ach, tak? – W jego głosie pojawił się szyderczy ton.

_Cal, niech cię diabli_.

– Nie w sensie kanibalistycznym...

– No to mi pokaż. Użyj wielu przykładów. Wolno się uczę – mruknął, pogłębiając nasz pocałunek. Nasze zęby się ze sobą zetknęły, a po moim kręgosłupie przetoczyła się fala przyjemności. Miałam zimną skórę, ale w środku płonęłam. Przycisnęłam dłoń do jego krocza przez czarne dżinsy. Nie mogłam uwierzyć, że go dotykam, że naprawdę dotykam faceta, na widok którego laski topią się w kałuży hormonów.

Oderwał usta od moich i rzucił mi intensywne spojrzenie. Patrzyliśmy na siebie, dysząc. Nie miałam pojęcia, co robię. Trzymałam dłoń na jego penisie i delikatnie go pocierałam, tak jak robiłam to, gdy mój kot Semus prosił o głaskanie po łebku.

Jego penis drgnął, z zadowoleniem napierając na moją dłoń. Row oparł czoło o moje i wydał z siebie cichy pomruk, który rozbrzmiał w mojej klatce piersiowej.

– Kurwa, Kropka. Twoje istnienie mnie podnieca. Samo twoje oddychanie sprawia, że czuję mrowienie w jajach.

_O rany._ Faceci mówili szalone rzeczy, żeby zaliczyć laskę. Czy kobiety o tym wiedziały? Wspólnie mogłybyśmy zapobiegać wojnom. Wybrać się na szalone zakupy do Targetu.

Fakt, że nazwał mnie „Kropką”, wywołał przyjemny dreszcz na moim kręgosłupie. Dylan wymyśliła ten pseudonim, ponieważ kiedy byliśmy małe – miałyśmy może cztery lub pięć lat – nie umiała zapamiętać słowa „piegi”, więc nazwała mnie tak od galaktyki gwiazdkowych kropek rozsianych na moim nosie. I ta ksywa do mnie przylgnęła.

Oderwałam dłoń od jego krocza, złapałam go za klapy skórzanej kurtki i przyciągnęłam do siebie. Cudownie pachniał. Cedrem, znoszoną skórą i przyprawami. Całą obcą krainą pełną restauracji z gwiazdkami Michelin, romantycznych pieśni, szklanych żyrandoli i grubych, zakurzonych francuskich ksiąg. A jednak, co dziwne, pachniał również... domem.

– Row?

– Tak?

– Jak wiesz, mam... hm... – _Cholerny lęk społeczny_.

– Zdrową niechęć do obcych – wymamrotał w moją skórę, delikatnie gryząc mnie w szczękę. – Rozumiem, sam nie przepadam za ludźmi. – Zaczął pocierać kciukiem wrażliwe miejsce za moim uchem. – Jeśli chcesz przestać...

– Nie! – krzyknęłam. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę dobrze czułam się z facetem. Cóż, to był właściwie jedyny raz, kiedy byłam z facetem od... od tamtego czasu. – Chcę, żebyś odebrał mi dziewictwo – wykrztusiłam, przyciskając usta do jego ust. Drżałam z paniki, adrenaliny i od porannego chłodu. – Bądź moim pierwszym. – W żaden sposób tego nie zaplanowałam. Nigdy nie marzyłam o uwiedzeniu brata Dylan. Ale teraz, kiedy byliśmy tylko we dwoje, nie przychodził mi do głowy nikt inny, z kim chciałabym to zrobić.

– Kropka. – Zanurzył palce w moich włosach, niszczył mnie swoimi doświadczonymi ustami. Bez finezji, bez gry, bez tej charyzmy i niedostępności, którą zwykle się otaczał. – Nie mów rzeczy, których wcale nie myślisz.

Nigdy nie widziałam Rowa tak autentycznego, tak zdecydowanego, tak... pozbawionego kontroli. Zwykle był opanowany i spokojny. Czułam się tak upojona władzą nad nim, że aż zakręciło mi się w głowie.

– Proszę – wychrypiałam. – Wiem, czego chcę.

– A czego chcesz?

– Ciebie.

Odsunął usta od moich i zaczął przyglądać mi się na wpół przymkniętymi złotymi oczami jak u głodnego tygrysa.

– W skali od jednego do dziesięciu jak bardzo jesteś pewna? Dziesięć oznacza całkowitą pewność, a jeden oznacza, że mam zapomnieć o tym, co powiedziałaś, i zabrać cię do domu.

– Dwanaście. – Zaczęłam mrugać jak głupia, siedem lub osiem razy z rzędu. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam. Ten nerwowy tik pojawił się, kiedy miałam cztery lata, i nigdy się go nie pozbyłam. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie podpadało to pod kategorię zespołu Tourette’a. Było to po prostu przewlekłe zaburzenie tikowe. W ten sposób okazywałam emocje i pokazywałam ludziom, jak bardzo się denerwuję.

– Na pewno chcesz, żebym odebrał ci dziewictwo? – Zmrużył oczy.

– Tak, Row, jestem pewna. Komu innemu miałabym dać to zrobić? Jakiemuś zadufanemu dzieciakowi z Uniwersytetu Stanu Nowy Jork? Komuś z fryzurą na brokuła? Facetowi, który nawet się mną nie zainteresuje i będzie mi kazał siedzieć w swoim pokoju w akademiku i słuchać swojej eksperymentalnej muzyki techno? – Technicznie rzecz biorąc, Row też się mną nie interesował. Wiedziałam jednak, że nigdy by mnie nie wyśmiał ani mi nie dokuczał. Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie, a to wcale nie było oczywiste.

Kąciki jego ust opadły i wiedziałam, że chce odmówić. Prawdopodobnie uważał mnie za dziwaczkę. Tak jak wszyscy w tym małym miasteczku.

– Dlaczego? – Ściągnął grube brwi. Postanowiłam wyznać mu prawdę. W końcu na nią zasługiwał.

– Bo mam... – _Silną androfobię_. – Problemy z zaufaniem i wiem, że nigdy nie będę żałować, że to ty. Jesteś jedynym znanym mi facetem niebędącym kompletnym dupkiem. Czy to ma sens?

– Ależ ja jestem totalnym dupkiem. – Przesunął palcami po mojej grzywce z boku i założył mi włosy za ucho. – Ale też jestem zdecydowanie zbyt samolubny, by cię nie przelecieć. Wiesz, to będzie bolało. – Zerknął na mnie chłodno. – Przynajmniej za pierwszym razem. Z każdym kolejnym razem będzie lepiej...

– Kolejnych nie będzie – przerwałam mu. Doceniałam, że udawał, iż to nie jest przygoda na jedną noc, ale to naprawdę nie było konieczne. – Nie musisz tego mówić, by poprawić mi nastrój.

Na jego pijanej z pożądania twarzy pojawił się grymas.

– Nie mówię tego, by poprawić ci nastrój. Mówię to, bo pieprzenie cię będzie prawdopodobnie jedyną rzeczą, na którą będę miał ochotę, kiedy zaczniemy.

– Row, to musi być jednorazowa przygoda. Dylan nie może się o tym dowiedzieć. Proszę. – Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Byłam tchórzem i oszustką, a w tej chwili nienawidziłam siebie bardziej, niż Dylan by mnie znienawidziła, gdyby się dowiedziała. A jednak on był moją jedyną szansą, by nie umrzeć jako dziewica.

Najwyraźniej rozumiał powagę sytuacji, bo skinął głową.

– Dobrze.

– Jestem gotowa, Row. Zróbmy to. – Zanim się rozmyślił, wsunęłam mu język do ust. Obściskując się z nim, i tak popełniłam już wielki błąd. Równie dobrze mogłam stracić swoje irytujące dziewictwo przed wyjazdem na studia.

To była słuszna decyzja.

------------------------------------------------------------------------

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij