Trump pod ostrzałem - ebook
Trump pod ostrzałem - ebook
Kontynuacja bestselleru "Ogień i furia".
Biały Dom marzył, żeby ta książka nigdy się nie ukazała. Najgorętszy tytuł 2019 roku po polsku już w dniu światowej premiery!
Podobnie jak wydania poprzedniej książki Michaela Wolffa, także i publikacji tej prezydentowi Trumpowi nie udało się zablokować. Dzięki temu dostajemy unikalny i najświeższy - autor skończył swoje śledztwo pod koniec lutego - wgląd w to, jak wyglądają dziś kulisy rządzenia najpotężniejszym państwem świata.
To, o czym prokurator Mueller napisał w swoim chłodnym raporcie, otrzymujemy w formie soczystego reportażu, pełnego smaczków z pierwszej linii frontu, jak wtedy, gdy dowiadujemy się, kto najczęściej wygrywa w Białym Domu konkurs na najbardziej nieszczęśliwego pracownika.
Ale ta książka to dużo więcej. Żadnemu innemu dziennikarzowi nie udało się tak dogłębnie przejrzeć Trumpa, gdy ten wraz ze swoją ekipą próbował zablokować śledztwo na temat rosyjskich wpływów na kampanię prezydencką. Żaden nie ujawnił tylu zakulisowych szczegółów dotyczących pokrętnego handlu nieruchomościami w rodzinie Trumpa. I przede wszystkim - żaden nie pokazał tak wymownie szaleństwa ogarniającego Biały Dom i narastającej bezradności jego pracowników, którzy albo stamtąd uciekają, albo przestają wykonywać polecenia swojego szefa.
Michael Wolff to totalny przegryw, który nazmyślał historie, żeby tylko sprzedać tę naprawdę nudną i niewiarygodną książkę. (…). Nigdy nie udzielałem mu do niej wywiadu.
Donald Trump (chwilę przed tym, jak jego rzeczniczka przyznała, że wywiad się odbył, i chwilę po tym, jak nie udało im się zablokować wydania "Ognia i furii").
Michael Wolff jest autorem kilku książek, w tym bestsellerowego "Ognia i furii" o kulisach Białego Domu Donalda Trumpa. Otrzymał liczne nagrody za swoje dokonania, w tym dwie National Magazine Awards. Regularnie pisze dla "Vanity Fair", "New York", "The Hollywood Reporter", brytyjskiego "GQ", "USA Today" i "The Guardian". Mieszka na Manhattanie. Ma czworo dzieci.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8169-680-7 |
Rozmiar pliku: | 548 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wkrótce po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych miałem możliwość przebywania w Zachodnim Skrzydle w roli milczącego obserwatora. W książce zatytułowanej Ogień i furia opisałem pierwsze siedem miesięcy sprawowania urzędu przez Trumpa jako okres organizacyjnego chaosu i wielki dramat rozgrywający się na płaszczyźnie tak psychologicznej, jak i politycznej. Mieliśmy do czynienia z nieprzewidywalnym i zmiennym w swych decyzjach prezydentem, który niemal codziennie z jakiegoś powodu próbował się wyżywać nie tylko na swoich współpracownikach, ale na całym świecie. Pierwsza faza opowieści o najbardziej atypowym Białym Domu w historii Stanów Zjednoczonych zakończyła się w sierpniu 2017 roku wraz z odejściem głównego stratega Stephena K. Bannona i powołaniem emerytowanego generała Johna Kelly’ego na stanowisko szefa prezydenckiej kancelarii.
Nowy odcinek tej relacji rozpoczyna się w lutym 2018 roku, czyli z początkiem drugiego roku sprawowania urzędu przez Trumpa. W tym momencie sytuacja przedstawia się zgoła inaczej. Z czasem udało się bowiem wypracować bardziej uporządkowane, metodyczne podejście do prezydenckich kaprysów i wybuchów. Wymiar sprawiedliwości nieubłaganie działa na niekorzyść prezydenta. Jego własny rząd, a nawet jego własny Biały Dom w wielu dziedzinach zaczynają się zwracać przeciwko niemu. W zasadzie już wszyscy – od centrolewicy aż po skrajną prawicę – widzą w nim człowieka, który się na ten urząd nie nadaje. Nawet jego zagorzali zwolennicy dostrzegają, że nie do końca można na nim polegać, że jest beznadziejnie rozkojarzony i nie trzyma ręki na pulsie. Nigdy dotąd nie mieliśmy prezydenta, którego atakowano by z tak wielu stron i który miałby tak ograniczone możliwości obrony.
Trump jest osaczony przez wrogów, którzy za wszelką cenę chcą go obalić.
***
Moją nieodpartą fascynację Trumpem – jak również głębokie przekonanie, że ostatecznie sam siebie zniszczy – podziela zapewne każdy, kto miał z nim do czynienia od momentu jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Kto miał okazję pracować w bezpośrednim otoczeniu prezydenta, ten z pewnością zetknął się ze skrajnymi i całkowicie niezrozumiałymi zachowaniami. Nie ma w tym ani krzty przesady. Trump zachowuje się inaczej niż wszyscy poprzedni prezydenci. Mało tego, większość z nas nigdy w życiu nie spotkała człowieka, który zachowywałby się tak jak on. Ludzie z jego najbliższego otoczenia starają się go zrozumieć i rozgryźć jego osobliwości. To zresztą jedna z jego dodatkowych słabości – nawet jeśli zobowiązali się oni do zachowania poufności, podpisali umowy typu NDA lub łączą ich z prezydentem więzi przyjaźni, i tak nie potrafią się powstrzymać i chętnie opowiadają o swoich kontaktach z tym człowiekiem. Również pod tym względem Trump się wyróżnia – jako prezydent, o którym najwięcej się mówi.
Wielu ludzi z Białego Domu, którzy pomagali mi przy pisaniu książki Ogień i furia, dziś już nie pracuje w administracji, mimo to pozostają ściśle zaangażowani w „sagę o Trumpie”. Bardzo się cieszę, że należę do tej sieci kontaktów. Wielu kolegów Trumpa z czasów przedprezydenckich nadal wsłuchuje się w jego przekaz i go popiera, mimo że jednocześnie – w duchu troski, ale nie bez pewnego sceptycyzmu – rozmawiają między sobą i z innymi o jego temperamencie, wahaniach nastroju i impulsywności. Z moich obserwacji wynika, że im ktoś bardziej się do niego zbliża, tym bardziej się niepokoi – przynajmniej okresowo – jego stanem psychicznym. Wszyscy ci ludzie zastanawiają się, jak to wszystko się skończy. I niemal wszyscy dochodzą do tego samego wniosku: dla niego źle. Trump zaiste wydaje się stanowić ciekawszy materiał dla autorów zainteresowanych możliwościami człowieka i jego niepowodzeniami niż dla reporterów czy dziennikarzy prowadzących standardowe relacje z Waszyngtonu i poruszających w swoich tekstach kwestie sukcesu i władzy.
Gdy przystąpiłem do pisania tej książki, moim głównym celem było stworzenie przystępnej i intuicyjnie zrozumiałej opowieści. Poza tym chciałem stworzyć obraz, który odzwierciedlałby niemal w czasie rzeczywistym ten nadzwyczajny moment naszej historii – zrozumienie go z perspektywy czasu może się bowiem okazać niemożliwe. Wreszcie przyświecał mi jeszcze jeden cel – chciałem stworzyć, ku przestrodze, portret Donalda Trumpa jako skrajnego, niemal fantasmagorycznego amerykańskiego bohatera. Aby ten cel osiągnąć, aby zyskać dostęp do informacji niezbędnych do nakreślenia pełniejszego obrazu sytuacji, zgodziłem się zapewnić anonimowość wszystkim źródłom, które mnie o to prosiły. Jeśli dowiadywałem się o czymś, o czym nikt inny nie pisał lub co zostało powiedziane podczas prywatnej rozmowy, lecz otrzymywałem te informacje pod warunkiem zachowania w tajemnicy ich źródła, dokładałem wszelkich starań, aby potwierdzić ich prawdziwość na podstawie innych relacji bądź dokumentów. Zdarzało się też, że sam byłem świadkiem pewnych wydarzeń bądź rozmów. Jeśli chodzi o śledztwo Muellera, moja relacja opiera się na wewnętrznych dokumentach, które otrzymałem od źródeł blisko związanych z Office of Special Counsel.
Współpraca ze źródłami w Białym Domu Trumpa nastręczała, jak zawsze, specyficznych trudności. Aby tam pracować, trzeba wykazać gotowość do bezgranicznej racjonalizacji, do delegitymizacji prawdy, a w niektórych przypadkach do posługiwania się jawnym kłamstwem. Moim zdaniem to właśnie dlatego ludzie, którzy stracili zaufanie opinii publicznej, w poufnych rozmowach zdobywają się na prawdomówność. Zawierają swego rodzaju pakt z diabłem. Z punktu widzenia pisarza rozmowy z takimi dwulicowymi informatorami wiążą się oczywiście z pewnym ryzykiem, trzeba bowiem założyć, że usłyszało się prawdę od kogoś, kto w innych przypadkach kłamie – i kto może potem zaprzeczyć własnym słowom. Wielokrotnie już się zdarzało, że rzecznicy prezydenta, jak również sam prezydent podawali w wątpliwość nadzwyczajny charakter różnych zdarzeń. Kolejne komentarze formułowane przez przedstawicieli administracji dość konsekwentnie dowodzą ich własnej niedorzeczności, a poprzeczka w tym zakresie stale się podnosi.
W atmosferze sprzyjającej hiperbolizacji, a niekiedy wręcz ją wymuszającej, zasadnicze znaczenie dla rzetelności przekazu ma ton wypowiedzi. Weźmy choćby kwestię niezwykle istotną. Otóż wielu ludzi blisko związanych z prezydentem opisuje go często za pomocą dość skrajnych określeń odnoszących się do braku stabilności psychicznej. „Nigdy nie spotkałem większego szaleńca niż Donald Trump”, można usłyszeć od jednego z członków administracji, który spędził w towarzystwie prezydenta wiele godzin. W podobnym tonie wypowiadają się dziesiątki innych osób, które miały bezpośrednio styczność z Trumpem. Jak na podstawie takich wypowiedzi sformułować odpowiedzialną ocenę tego niezwykłego Białego Domu? Postanowiłem skupiać się na tym, aby nie komentować, tylko pokazywać, aby kreślić szerszy kontekst, relacjonować doświadczenie i tworzyć obraz na tyle namacalny, aby czytelnik sam mógł umiejscowić Trumpa na skali służącej do oceny szaleństwa ludzkich poczynań. Właśnie na tym skupiać się będzie bowiem ta książka – na rzeczywistości emocjonalnej bardziej niż na politycznej.