- W empik go
Trzecie życie - ebook
Trzecie życie - ebook
Trzecie życie
Kontynuacja książki „Drugie życie”. Dalsza część historii Julii i Alexa.
Płomienne uczucia, rozłąka, trudne do okiełznania przeciwności losu i znaczący wątek kryminalny.
Niełatwo poświęcić swoje życie dla kogoś, kogo przeszłość jest tak zawikłana i tajemnicza, że nawet miłość nie potrafi z nią zwyciężyć. Jednak czasem warto zaryzykować, bo tylko przyszłość może przynieść odpowiedzi na wszelkie intrygujące pytania.
Patrzyła przez szybę w samochodzie i nie mogła uwierzyć, że to wszystko naprawdę się właśnie skończyło. Spojrzała ostatni raz na dom, miejsce, w którym miała być tak bardzo szczęśliwa, a zrobiła tak wiele żeby to zniszczyć…
Izabela Carlos
Matka dwójki dzieci, która do tej pory traktowała pisanie jako swoje hobby. Tworząc po nocach kolejne rozdziały, przez lata chowała je coraz głębiej w szufladzie. W końcu jednak odważyła się zrobić krok w stronę niespełnionego marzenia. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?
W grudniu 2020 roku wydała swoją debiutancką książkę „Drugie życie” i od tego momentu wszystko nabrało szybszego tempa. Ciepłe przyjęcie historii Julii i Alexa skłoniło ją do kontynuacji ich wątku. Dlatego dzisiaj z ogromną przyjemnością prezentuje ukończoną już opowieść zawiłych losów jej bohaterów.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66995-46-8 |
Rozmiar pliku: | 481 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słońce próbowało przebić się z każdej strony szczelnie zaciągniętych rolet, chcąc wreszcie wybudzić zanurzony w mroku pokój. Julia jednak nie zwracała na to uwagi, leżąc w łóżku prawie bez ruchu. Choć wiedziała, że jest w sypialni sama, każda część jej ciała nasłuchiwała nawet najdrobniejszego dźwięku z dołu. Od wielu godzin było zupełnie cicho, ale dalej nie była pewna, czy może już bezpiecznie wstać.
Robiła tak od prawie miesiąca. Czekała, aż Alex wyjdzie z domu, aby ubrać się i zjeść śniadanie. Widziała go przez ten czas może kilka razy, na przykład, gdy wrócił niepodziewanie wcześniej z pracy, zanim zdążyła ukryć się na górze. Najtrudniej było jednak bawić się w chowanego w weekendy, ale na szczęście nie pogarszał tej sytuacji i schodził jej z drogi, widząc, że dalej nie ma ochoty na rozmowę.
Poza tym chyba się starał. Dzień w dzień pod drzwiami jej pokoju leżał list. Choć początkowo nawet nie chciała ich czytać, to w złości nie zdecydowała się porwać żadnego. W końcu je jednak otworzyła, co niestety bardziej utwierdzało ją, że to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać.
W sumie to od początku ich znajomość była dość skomplikowana. Można było pomyśleć, że wiedziała, na co się pisze, jednak każda kolejna odkrywana tajemnica stawała się trudniejsza i cięższa do zaakceptowania. Nie była pewna, co ma dalej robić. Z jednej strony chciała, aby to, co mówił i pisał jej w listach, było prawdą, jednak fakt, że dowiedziała się tego tak późno i nie od niego, było dla niej trudne do zaakceptowania. Aczkolwiek jak długo można żyć w ten sposób? Skoro zdecydowała się po tych wszystkich wydarzeniach przebudować dla niego całe swoje dotychczasowe, spokojne i ułożone życie, to dlaczego ostatnia informacja od policjanta w parę minut zmieniła sens podjętej z takim trudem i poświęceniem decyzji? Czy rzeczywiście to przemyślała? Widać jej uczucia nie były tak silne, jak jej się wydawało. A może nie były prawdziwe? Jak mogła zostawić rodziców, świat, na którym tak bardzo jej zależało, a po kilku słowach zmienić to w nic nieznaczącą, przedsięwziętą w emocjach, niedojrzałą decyzję?!
W lesie, kiedy wyznał jej swoją tajemnicę, zapewniała go, że może jej zaufać jak nikomu innemu. A teraz tak łatwo temu wszystkiemu przeczyła.
Nie mogła sobie z tym poradzić. Chciała mu uwierzyć, zrozumieć jego stanowisko, jednak najzwyczajniej w świecie się bała. Pierwsze trudne wyzwanie jej nowego i tak niełatwego życia, a ona od razu się poddała… Nawet nie próbowała walczyć ani starać się to poukładać czy dać mu szansę na wyjaśnienie. To nie była taka zwykła męska tajemnica skrywana przed dziewczyną z obawy przed wstydem, o której mogłaby dowiedzieć się już po zamieszkaniu razem. Alex był płatnym zabójcą! I nic ani nikt nie mógł tego zmienić, ani tym bardziej wymazać z jego życiorysu. I miała przeżyć swoje życie z kimś takim u boku?
Prawdę, którą znała wcześniej, potrafiła sobie jakoś wytłumaczyć, zrozumieć, ale teraz coś ją blokowało. I nie wiedziała, jak i – co ważniejsze – czy chce to zmienić?
Zdecydowała się wreszcie podnieść z pościeli, lekko obolała po zbyt długim leżeniu przez prowadzące donikąd rozmyślania. Wyjrzała niepewnie przez zamknięte okno, odsłaniając je wcześniej. Pod domem zauważyła wóz ekipy remontowej. Zdziwiło ją to trochę, ale pomyślała, że pewnie przyjechali do sąsiadów, parkując przed ich wjazdem. Zdążyła założyć miękki, szary szlafrok, gdy ktoś zastukał do drzwi. Niepewnie zeszła po schodach, podchodząc do wejścia. Na środku wisiała przyklejona kartka od Alexa.
O dwunastej przyjedzie ekipa remontowa, wpuść ich, jak możesz, do mojego biura, obok salonu. Mam nadzieję, że nie będą Ci za bardzo przeszkadzać i że Cię nie obudzili. A.
Zerwała kawałek papieru i z lekką obawą otworzyła drzwi.
– Dzień dobry. Pani Jones? – zapytał starszy mężczyzna w roboczym kombinezonie.
– Tak – odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
– Proszę tylko wskazać, który to pokój, resztę mamy omówioną. Oscar, zostaw tę torbę, zaraz po nią wrócimy. Najpierw wniesiemy to… – Odwrócił się do potężnie zbudowanego, wysokiego pracownika, wyciągającego jakiś sprzęt z auta.
Julia uchyliła szerzej drzwi i udostępniła ekipie wspomniane wcześniej miejsce.
– To ja idę do kuchni, jeśli będą mnie panowie potrzebować – dodała bez przekonania, kierując się do holu. Młody chłopak uśmiechnął się z aprobatą na jej słowa. – A przepraszam, co panowie będą tu zmieniać? – Zawahała się przed tym pytaniem.
– Wygłuszenie pomieszczenia.
– Ożeż! – Starszy z pracowników przerwał młodszemu. – Ty to zawsze mielesz tym ozorem, chociaż nikt cię o to nie prosi! – rzucił błyskawicznie mocno wzburzony. – Przepraszam panią bardzo, mamy w zamówieniu, że ten projekt, to miała być tajemnica. – Spojrzał jeszcze raz na kolegę, kręcąc głową. – Proszę nas nie wydać przed panem Smithem. – Popatrzył skruszony na Julię.
– Proszę się nie martwić, nie mam takiego zamiaru – potwierdziła, ogłuszona odpowiedzią Oskara.
– Dziękuję. – Uśmiechnął się słabo kierownik, wciąż mocno zdenerwowany.
Julia weszła do kuchni, wstawiając bezwiednie wodę na gaz. Przysiadła na jednym z dwóch barowych drewnianych stołków i spojrzała przez okno na taras. Siedziała tak chwilę bezmyślnie. Ocknęła się nagle i dotknęła dłońmi twarzy.
– Wygłuszenie pomieszczenia? – powiedziała pod nosem.
Odetchnęła głęboko, masując sobie skronie. Wstała, nalała zagotowaną wodę do kubka i usiadła przy stole, podpierając ręką brodę. Tyle myśli kłębiło jej się w głowie, że nie mogła się skupić.
– Wygłuszenie pomieszczenia… wygłuszenie pomieszczenia. Kolejna tajemnica… – powtarzała, nie wiedząc, co miałaby w ten sposób osiągnąć. Wyobraźnia podsuwała jej całkowicie nonsensowne pomysły.
Dlaczego tak szybko przestała mu ufać? Przecież nie zrobił nic, aby mogła tak myśleć. Odkąd się poznali ani razu nie zawiódł jej zaufania. Nie zrobił nic, aby mogła tak raptownie zmienić zdanie o nim, a jednak tak się stało. Alex był tym samym mężczyzną, któremu postanowiła dać szansę, któremu dała nadzieję na normalność, spokój i bez ostrzeżenia odebrała mu to w jednym momencie…
Odrzuciła, wciąż zaprzątającą jej głowę, niedorzeczną myśl i postanowiła zjeść późne śniadanie oraz zabrać się do pracy.
Program ochrony świadków dał im nowe życie – personalia i zajęcia w żaden sposób niezwiązane z dotychczasowymi zainteresowaniami czy profesją. Alex został więc sprzedawcą w salonie samochodowym, a Julia próbowała swoich sił jako copywriter. Mieli kilka możliwości do wyboru, jednak dziewczyna długo nie potrafiła się na nic zdecydować. Całe życie grała na skrzypcach. Nie wiedziała, czy chciałaby robić coś innego. Filharmonia to było jej jedyne marzenie. Dodatkowo obawiała się wyjścia do ludzi. Denerwowała się na myśl o pomyłce przy podawaniu nazwiska lub użycia nieświadomie jakichś faktów z przeszłości. Praca w domu przy zleceniach z różnych firm internetowych była dla niej teraz najlepszą i chyba jedyną możliwością.
Usiadła wygodnie przy długim biurku stojącym pod samym oknem w jej sypialni i otworzyła dzisiejsze zlecenie z salonu sukien ślubnych. Spojrzała na widniejącą na zdjęciu białą, koronkową sukienkę i westchnęła. Pokręciła głową do swoich myśli, zarzuciła swoje długie kasztanowe włosy na bok i zaczęła pisać. Dźwięki z dołu nie pozwalały jej się jednak skupić. Zerknęła na komórkę leżącą obok, była druga po południu. Miała jeszcze trzy godziny do powrotu Alexa. Nagle wyprostowała się i wstała z miejsca. Podeszła do drzwi. Wyjrzała na korytarz, rozglądając się po drewnianej podłodze. Alex po raz pierwszy nie zostawił jej dzisiaj listu. Wróciła do pokoju i usiadła przed oknem. Oparła brodę na lewej ręce i zapatrzyła się na, słabo ruchliwą o tej porze dnia, ulicę.
Dlaczego tym razem do niej nie napisał? Udawała przed nim i samą sobą, że jego codzienne tłumaczenie się i prośby na piśmie o rozmowę zupełnie jej nie obchodzą. A teraz zastanawiała się, co sprawiło, że tego nie zrobił. Czyżby zrezygnował? Może zdecydował, że miesiąc starań, przygotowywania posiłków, kupowania jej kwiatów i prób wynagrodzenia, jak to ujmował w listach – każdej chwili w jego obecności, to było stanowczo za dużo? Ale zapewniał ją przecież, że nawet jeśli z nim nie rozmawiała, najważniejszym dla niego faktem było to, że po prostu była obok. Nieważne, czy w tym samym pomieszczeniu, domu czy tylko w pobliżu.
Może już mu to nie wystarczało? – pomyślała. W sumie jak długo miała zamiar to ciągnąć? Zastanawiała się nad tym już od jakiegoś czasu. Ta sytuacja ją również męczyła. Wierzyła jednak, że coś się wydarzy. Czekała na bliżej nieokreślony impuls, który pomógłby jej to wszystko wyprostować. Sama nie umiała pierwsza wyciągnąć ręki na zgodę. Czekała, kiedy Alex będzie miał dość i wreszcie pęknie. Nie przyznawała się do tego, ale była skłonna spróbować to jakoś poukładać. A teraz możliwe, że właśnie straciła tę szansę.
Zastanawiała się jeszcze chwilę i w końcu zdecydowała się wrócić do pracy. Wyciągnęła z szuflady białe słuchawki i włożyła je na uszy, próbując skupić się tylko na zamówionym tekście. Po kilku dobrych, owocnych godzinach pisania, postanowiła zejść po jakąś kawę. Aż ją zatkało na widok Alexa, niespodziewanie wchodzącego do jej sypialni.
– Przepraszam – zaczął, widząc jej przerażony wzrok. – Nie chciałem cię przestraszyć. Pukałem, ale nie odpowiadałaś, więc zajrzałem zobaczyć, czy wszystko okej. – Stał, patrząc na nią ze skruchą.
– Tak, miałam słuchawki na uszach, dlatego cię nie usłyszałam – rzuciła, najłagodniej jak potrafiła. – To już piąta? Nawet nie zauważyłam, że tak późno – dodała lekko speszona. Opierała się plecami o krzesło, wciąż czując skrępowanie, rozmawiając z nim po tak długiej przerwie.
– Piętnaście po piątej. W takim razie już ci się nie naprzykrzam – dodał, wycofując się z pokoju.
– Alex? – rzuciła niepewnie.
– Tak? – odpowiedział, odwracając się pośpiesznie w jej stronę.
– Co to za remont robisz na dole? – zapytała z obawą.
Spojrzał na nią z zastanowieniem.
– Mam nadzieję, że do wieczora uda mi się skończyć.
Popatrzyła na przystojnego bruneta, unosząc brwi.
– Nie takie było moje pytanie – powiedziała.
Alex się uśmiechnął.
– Już nawet dla tego pytania warto było zamówić tę ekipę. To chyba pierwsze pytanie, które usłyszałem z twoich ust od kilku tygodni. Szkoda, że wcześniej nie wpadłem na ten pomysł, może zadałabyś je wcześniej – spróbował zażartować.
Julia przechyliła głowę na bok. Również lekko się uśmiechnęła.
– A może… zjadłabyś dzisiaj ze mną kolację? – zapytał nieśmiało, poprawiając ręką swoje czarne, jak zawsze idealnie ułożone, włosy.
Julia zmarszczyła nos.
– Nie sądzę, aby to był dobry pomysł – powiedziała już ściszonym głosem.
– Szkoda – rzucił z nieukrywanym żalem, zamykając szybko za sobą drzwi.
Dziewczyna przygryzła lekko usta, stojąc w pokoju już sama. Pomasowała sobie szyję i spojrzała na pusty kubek na biurku. Miałam przecież zejść po kawę – westchnęła. Postukała palcami w drewniany stolik i odwróciła się w stronę szafy. Wyciągnęła kilka rzeczy i podeszła do wysokiego lustra stojącego w rogu pokoju. Przyłożyła do siebie parę bluzek, decydując się w końcu założyć jedną z nich. Wybrała białą, lekko obcisłą koszulkę. Przywiozła ją jeszcze z domu. Nie było w niej nic szczególnego, ale miała do niej sentyment. Natomiast jasnych, porwanych jeansów nie zdecydowała się zmienić. Zarzuciła włosy na ramiona i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Nagle zmarszczyła czoło, zmieniając zdanie. Postanowiła z powrotem przebrać się we wcześniejsze ubranie. Spojrzała na fotel z bluzkami i wyciągnęła rękę w ich stronę. Szybko ją jednak cofnęła.
– Okej – powiedziała do siebie. – Trzeba to wreszcie skończyć. Albo wóz, albo przewóz. – Ruszyła w stronę biurka, stanowczym ruchem podnosząc z niego pusty kubek. Otworzyła drzwi i zeszła już mniej pewnie na dół.
Alexa nie było w kuchni. Nie odważyła się go szukać. Usłyszała rozmowę gdzieś za ścianą, w pokoju z robotnikami. Wstawiła wodę i przysiadła na stołku.
– Polecamy się na przyszłość. – Rozległ się po chwili w holu głos starszego z majstrów.
– Jeszcze raz dziękuję.
– Oby więcej takich klientów – dodał pracownik, ściskając rękę Alexa. – Proszę dzwonić w razie czego.
– Dziękuję. Będę pamiętał.
Julia usłyszała stuknięcie drzwi, ale dopiero po dłuższym czasie w wejściu do kuchni ukazał się brunet. Lekko go zastopowało na jej widok. Próbował jednak zachowywać się jak najbardziej naturalnie. Otworzył lodówkę, wyjmując z niej kilka produktów. Coś spadło mu na podłogę. Podniósł to szybko, zerkając na nią nieśmiało. Dziewczyna wlała wrzątek, po raz kolejny gotujący się w czajniku, chcąc odstawić przedmiot na miejsce, nagle zapytała:
– Chcesz może kawy? – Spojrzała na mężczyznę z wahaniem.
– Chętnie. – Alex obejrzał się na nią z nieukrywanym zaskoczeniem. Stał tak chwilę, jakby upewniając się, czy to było pytanie do niego.
Julia wyciągnęła dodatkowy kubek i napełniła go gorącą wodą. Postawiła na stole i usiadła wygodnie na krześle, naprzeciwko mężczyzny.
– Dziękuję – powiedział, uśmiechając się lekko. Otworzył usta, ale zamknął je szybko, wracając do gotowania.
– Może ci pomóc? – rzuciła Julia nieswojo.
Alex odwrócił się, opierając plecami o blat.
– Hmm… Pod warunkiem, że ze mną zjesz – odpowiedział, zawijając rękawy koszuli.
Candel wstała z miejsca, stając obok bruneta.
– To co mam robić? – Przebiegła wzrokiem po Nessie.
Spojrzał na nią w tym samym momencie. Zrobiło jej się gorąco. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była tak blisko niego. Otarł się o jej ramię, podając jej deskę do krojenia. Nawet przez tak krótką chwilę czuła jego rozgrzane, pulsujące ciało. Ponownie uśmiechnął się i popatrzył na nią tymi swoimi przeszywającymi, szarymi oczami. Spróbowała skupić się na krojeniu pomidorów.
– A co tak właściwie robimy? – zagadnęła, patrząc na niego znad blatu.
– Chciałem zapytać, na co miałabyś ochotę, ale nie mamy za dużego wyboru. Mam więc nadzieję, że tuńczyk z makaronem to jest odpowiedź, którą chciałaś usłyszeć. – Zaśmiał się, nie odrywając od niej wzroku.
Nie wiedziała, co się z nią właściwie działo. Była z nim zaledwie chwilę, a już czuła się tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło, jak gdyby gotowali tak razem co wieczór. Czuła jego bliskość, zapach, a to wszystko nie pozwalało jej trzeźwo myśleć. Przecież wiedziała, że nie przestał jej się podobać. Za każdym razem, kiedy skądś wracał, patrzyła na niego z ukrycia w oknie. Wciąż ją pociągał. Chociaż tak bardzo z tym walczyła przez ostatni miesiąc. Próbowała sobie wmówić, że to tylko jego wygląd jeszcze ją czaruje. Była prawie pewna, że już wszystko się pomiędzy nimi skończyło. Myślała, że skoro nie ma ochoty na jego towarzystwo, to cała wcześniejsza chemia na pewno już nie istnieje. A teraz jedno nic nieznaczące dotknięcie jego ramienia nie pozwalało jej zebrać myśli.
Alex wyglądał na bardziej opanowanego. Skupił się na potrawie, pracując obok niej bez większych emocji. Julia postanowiła również zgasić swoje niespodziewane odczucia i usiadła do kolacji z pokerową twarzą.
Mężczyzna wyciągnął wino i rozlał je do dwóch kieliszków. Zajął naprzeciwko niej miejsce, kręcąc głową.
– Coś nie tak? – zapytała trochę zdezorientowana.
– Ciężko mi uwierzyć, że to się jednak wydarzyło.
– Nie wiem, co masz na myśli. – Zmrużyła oczy.
– Że jednak zdecydowałaś się tu zejść. Zjeść ze mną. – Popatrzył na nią z obawą. – Zacząłem już tracić nadzieję – dodał, spuszczając wzrok. Napił się wina, dla większej pewności.
– Sama nie wiem, dlaczego akurat dzisiaj. – Wzruszyła ramionami. – To wszystko jest nie tak… – zawahała się.
– Masz rację – dodał szybko. – Jest zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażałem.
Julia spojrzała na niego z lekką trwogą. Wciąż nie wiedziała, co ma na myśli. Przeszył ją niespodziewany lęk, czy przypadkiem nie podjął już decyzji. Tak długo zwlekała z rozmową, a teraz coraz mocniej czuła, że to był błąd. Wcale nie chciała się z nim rozstawać. Patrzyła na siedzącego przed nią mężczyznę w białej, dopasowanej koszuli, idealnie podkreślającej jego doskonale wyrzeźbione ciało i czuła, jak bije jej serce. Przecież nie mogła go teraz stracić. Dlaczego do tego dopuściła? Co chciała osiągnąć?
Sprawdzała go. Jego uczucia. To jak długo będzie się starał i czy na pewno powinna mu wybaczyć. A jeśli przedobrzyła? Jeśli Alex miał już tego dość?
Siedziała wyraźnie spięta w oczekiwaniu na to, co może zaraz usłyszeć. Przystojny brunet spojrzał na nią zza stołu i wstał niespodziewanie. Podszedł do niej z wyciągniętą ręką. Dziewczyna patrzyła na niego bez pewności, ale podała mu dłoń. Lekko się wzdrygnęła, orientując się, gdzie ją prowadził. Zatrzymali się przed jego biurem. Alex obrócił się, czując jej wahanie.
– Naprawdę, aż tak mi nie ufasz? – zapytał, zasłaniając drzwi plecami.
Julia obejmowała go wzrokiem, szukając odpowiednich słów.
– To może rzeczywiście nie był dobry pomysł. – Mężczyzna zaczął zawracać w kierunku kuchni.
– No chyba mam powody, żeby tak myśleć, nie uważasz? – Julia zatrzymała go, łapiąc za rękę. Puściła ją jednak szybko i odsunęła się nieznacznie, kiedy na nią spojrzał.
– Nie wiem już, jak mam cię przekonać. Nie dajesz mi nawet szansy. – Machnął z rezygnacją. – Co mam zrobić? Cofnąć czas? Nigdy nie powiedziałem, że zabiłem… – Popatrzył na nią ostrożnie. – Że mam na koncie tylko jedno przestępstwo. – Poprawił się, spuszczając wzrok.
– Nie powiedziałeś też, że masz ich więcej! – Julia żachnęła się, odwracając głowę.
– Chciałem, uwierz! Już ci to tłumaczyłem. Od razu chciałem przyznać się do wszystkiego, kiedy opowiadałem o pierwszym zabójstwie, po śmierci moich rodziców, ale nie pozwoliłaś mi dokończyć. A później nie potrafiłem, raczej nie było czym się chwalić.
– Dlatego postanowiłeś to zataić?
– Dlatego postanowiłem powiedzieć ci o tym w odpowiednim momencie – wyznał. Dziewczyna wciąż kręciła głową. – Naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić. Chyba jedynym wyjściem jest zniknięcie z twojego życia, bo innego rozwiązania nie widzę – kontynuował. Julia popatrzyła na niego ze strachem w oczach. – Zrozum, nie potrafię zmienić tego, co się stało, ale nie mogę też tak dalej żyć. I nie chodzi mi zupełnie o moją osobę. Nie mogę znieść świadomości, że pozwalam marnować życie tobie! To naprawdę nie ma sensu.
Candel stała przy ścianie w korytarzu, czując narastające zdenerwowanie. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Prawie zesztywniała, słysząc jego słowa…
– Wybacz, że pozwoliłem na to wszystko, choć wiedziałem, że nie znasz prawdy. Szczerze wierzyłem, a przynajmniej chciałem wierzyć, że może nam się udać, że dam radę cię uszczęśliwić, ale…
– Nie, nie kończ! – Dziewczyna przerwała mu pośpiesznie. Zakryła twarz dłońmi. – Nie wiem, dlaczego się tak zachowywałam. Co we mnie wstąpiło? Nie mam pojęcia, co chciałam tym zdziałać, ale nie chce się z tobą rozstawać! – Spojrzała mu pierwszy raz od dawna głęboko w oczy. – Ufam ci – szepnęła ledwo dosłyszalnie, z zaciśniętym z emocji gardłem. Alex dotknął jej policzka, oglądając z czułością jej twarz. Wziął w lewą rękę jej dłoń, prawą kładąc na klamkę wciąż zamkniętego pokoju.
– Ale ja wcale nie chcę, żebyś teraz podejmowała taką decyzję. Jeśli naprawdę chcesz dać mi kolejną szansę, to rozumiem, że potrzebujesz jeszcze trochę czasu. – Julia otworzyła usta. – Poczekaj – przerwał jej. – To nie tak, że chcę cię tym przekupić, ale mam nadzieję, że choć na chwilę uda ci się zapomnieć o wszystkich przykrościach, jakie musiałaś przeze mnie przejść. – Uchylił drzwi, zanim zdążyła cokolwiek mu odpowiedzieć.
Julia z zaciekawieniem przekroczyła próg, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi! Każda z czterech ścian była w innym kolorze – szara, beżowa, niebieska i czarna.
– Tą są panele akustyczne! – Prawie wykrzyknęła, rozglądając się dookoła całkowicie oszołomiona. Alex stał dalej pod drzwiami, obserwując ją w napięciu.
Po lewej stronie od wejścia ustawiona była grafitowa kanapa, a nad nią wisiały pięknie wkomponowane nuty z jej pierwszego prawdziwego koncertu, które przechowywała z sentymentem przez tyle lat!
– Skąd je masz?! – Wskazała na nie palcem.
– Z twojego dawnego pokoju. – Uśmiechnął się z czułością.
– Ale jak?! – Nie mogła uwierzyć. Zaśmiała się, zakrywając dłonią usta.
Podeszła w końcu do stojaka ustawionego na samym środku. Ness zbliżył się do niej, wcześniej wyciągając coś z szafki po prawej stronie.
– Proszę. – Podał jej instrument.
– Przecież nie możemy… – Zacięła się ze wzruszenia.
– Oficjalnie nie, dlatego musiałem wyciszyć pomieszczenie. Przepraszam, że nie jest idealnie, ale nie jestem specem od remontów. Ostatnie kilka tygodni wieczorami robiłem tyle, ile umiałem i ile dałem radę ukryć przed tobą, a resztę dokończyła dziś ekipa.
– O matko! – Patrzyła z rozrzewnieniem to na mężczyznę, to na swoje ukochane skrzypce, jak i wspaniałą pracę, którą wykonał. – Ty to sam urządzałeś?! Dla mnie?
– Dla siebie też – zażartował, patrząc na jej roześmiane, cudowne, zielone oczy. Na blask, którego tak dawno w nich nie widział. – Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu usłyszę twoją niebiańską grę.
– Alex! – Przytuliła go z całych sił. Popatrzyła na niego, obejmując go za szyję, wciąż trzymając w jednej ręce instrument. Szczęście, jakie z niej biło, było wystarczającą odpowiedzią, ale zdecydowała się użyć też słów. – Dziękuję, jesteś… – Nie dokończyła, nie mogła się dłużej powstrzymywać. Pocałowała go tak, jak nigdy wcześniej. Wszystkie emocje, które tak skrzętnie ukrywała przez cały miesiąc, wybuchły w niej z podwójną siłą. Alex jak zawsze próbował zgrywać dżentelmena i zapanować nad sytuacją, ale tym razem już nie potrafił. Nie umiał i nie chciał już walczyć z tym uczuciem. Za długo to odkładał. Za dużo się wydarzyło. Zbyt wiele kosztował go ten czas, zbyt mocno opierał się tej namiętności. Dotyk jej dawno wyczekiwanych ust doprowadził go do gorącego pragnienia, niemożliwego do ugaszenia czymkolwiek innym niż jej wilgotne, mokre wargi. Zatapiali się w sobie coraz mocniej i gwałtowniej, jakby świat dookoła nich nie istniał. Tyle miesięcy na to czekali.
Nie przestawał jej dotykać nawet wtedy, kiedy odkładała na ziemię skrzypce. Tak mocno działała mu na zmysły, że w końcu podniósł ją, zaciskając jej uda na swoich biodrach. Przeniósł jej rozpalone ciało na kanapę i położył delikatnie. Aż cały drżał, czując jej gładkie, smukłe place, kiedy ściągała mu koszulę. Tym razem się nie wycofał. Zdjął z niej ubranie i delikatnie pieścił, dopóki nie można było już dłużej powstrzymywać roznieconego pożądania. Julia czuła jego bliskość tak intensywnie, jak nigdy wcześniej. Zatracili się oboje w tej chwili. Jęk rozkoszy wypełnił dźwiękoszczelny pokój.
Ich rozgrzane, pulsujące ciała wciąż próbowały odzyskać równowagę po tym, co się właśnie wydarzyło. Mężczyzna trzymał ją w objęciach, gładząc jej rozwichrzone włosy. Patrzył na nią z takim uwielbieniem, że nigdy wcześniej nie czuła się taka piękna w oczach żadnego mężczyzny. Dotknął jej brody, aby na niego spojrzała. – Kocham cię – powiedział tak stanowczo, jak tylko potrafił w tym momencie. Julia nie odrywała od niego wzroku, wciąż leżąc na jego piersi. Słyszała mocne bicie jego serca.
– Kocham cię – wyszeptała. Pocałował ją kolejny raz, ale tak, jak gdyby od tego pocałunku zależało wszystko. Julia zrozumiała w tym momencie, że nie chce, aby jeszcze kiedykolwiek całował ją ktoś inny.
– Na co masz teraz ochotę? – zapytał Alex po dłuższym czasie, wciąż nie mogąc nacieszyć się swoim szczęściem.
– Aby ta chwila trwała wiecznie. – Uśmiechnęła się, patrząc w jego cudowne szare oczy, które pierwszy raz od dawna błyszczały ze szczęścia. Spojrzał na nią z miłością, a serce znów zaczęło jej bić szybciej.
– Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy, jak teraz. – Kolejny raz pocałował ją namiętnie. Julia poddawała się temu bez żadnych ograniczeń. – Tym sposobem nigdy już stąd nie wyjdziemy. – Alex uśmiechnął się, odrywając od niej na chwilę. – A może byś nam coś zagrała? – Julia podniosła wzrok na opierającego się nad nią Alexa.
– Naprawdę? Teraz?
– A dlaczego nie? – Mężczyzna usiadł, prostując się na kanapie. Dziewczyna przygryzła usta.
– Podasz mi koszulkę? – zapytała, wyciągając w jego kierunku rękę. Alex schylił się i podniósł bluzkę z dywanu znajdującego się obok jego nóg. Popatrzył na ubranie z czułością.
– To ta sama bluzka, którą miałaś na sobie podczas naszej porannej wycieczki do lasu? – Spojrzał na Julię ze wzruszeniem.
– Masz dobrą pamięć. – Candel wzięła materiał z jego ręki, uśmiechając się z sentymentem do jego słów.
– Pamiętanie jest łatwe dla tych, którzy chcą wspominać. – Patrzył na nią w taki sposób, jakby wciąż nie mógł uwierzyć w to, że naprawdę jest obok niego. – Tyle razy wspominałem te nasze chwile razem, że każdy drobny szczegół twojego ciała i ruchu mam wyryty w myślach lepiej, niż zrobiłaby to niejedna fotografia. Moja pamięć o tobie jest jak płótno, na którym jesteś, a przy każdym kolejnym spotkaniu nakładam na ten obraz nowe, piękniejsze, jaśniejsze lub ciemniejsze odcienie.
Julia wstała i podeszła do mężczyzny. Wzięła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała najczulej, jak tylko potrafiła. – Jesteś cudowny, wiesz? – Spojrzała mu w oczy z czułością i skierowała się, już bez dodatkowych słów, ubrana jedynie w koszulkę i dolną część bielizny, w stronę instrumentu. Usiadła na krześle naprzeciwko kanapy i z nieukrywaną radością położyła skrzypce na swoim ramieniu. Wzięła w końcu głęboki oddech, jakby czerpała powietrze po długim czasie. Pierwszy dźwięk, który wyszedł spod jej smyczka, był jak niebywale wyczekiwana podróż, którą wreszcie mogła odbyć. Podróż do najpiękniejszego miejsca na ziemi, gdzie od zawsze chciała jechać i wiedziała, że nie będzie miała ochoty już stamtąd nigdy wracać.
Znowu poczuła radość z grania – tę miłość do jej ukochanych skrzypiec. Nawet w najmniejszym stopniu nie spodziewała się, że tak przeraźliwie jej tego brakowało. Nie zastanawiała się nad tym ostatnio, a raczej odkąd tu przyjechali, starała się o tym nie myśleć. Wiedziała, że nie może grać, dlatego nie pozwalała sobie na chwile zwątpienia, czy aby na pewno dobrze zrobiła, podejmując taką decyzję. Zostawiając wszystko, co kocha, daleko za sobą, żyła tym, co tutaj i dzisiaj, próbując przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości.
A teraz znowu je miała, czuła ich zapach. To nie grały skrzypce, tylko ona! Miała tyle emocji w sobie, że to, co ją do tej pory hamowało, właśnie teraz wychodziło z każdym drgnięciem strun. Zamknęła na chwilę oczy, otwierając je na ostatni takt.
Odrywając brodę od instrumentu, spojrzała wreszcie na wpatrzonego w nią mężczyznę. Wzięła kilka głębokich oddechów i odłożyła skrzypce z ogromnym uczuciem na stojak, gładząc je delikatnie przed odejściem. Zrobiła to tak, jakby przepraszała, za tak długą rozłąkę i zapewniała, jak bardzo jest szczęśliwa, mając je znowu obok siebie. Podeszła wreszcie do bruneta i wzięła go za rękę. Alex wstał bez słowa, kiedy lekko pociągnęła jego dłoń i skierowała się w stronę wyjścia. Wszedł za Julią posłusznie na schody. Dziewczyna otworzyła drzwi swojej sypialni i uśmiechnęła się do ukochanego.
– Najwyższy czas, abyś był przy mnie o każdej porze dnia i nocy. – Wspięła się na palce i pocałowała go czule, dotykając dłońmi jego wciąż nagiego, wyrzeźbionego torsu. Alex objął ją delikatnie i podniósł, kładąc łagodnie na znajdującym się za jej plecami łóżku.