Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Tunele. Spirala. Tom 5 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
11 lutego 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,99

Tunele. Spirala. Tom 5 - ebook

Górnoziemie ogarnia chaos.

Styksowie szykują się do podboju świata i przygotowują straszną, odrażającą niespodziankę. Pokrzyżować plany może im jedynie Will ze swoimi przyjaciółmi. Do niebezpiecznej rozgrywki dołączają jednak nowi gracze, a wśród nich nie brakuje ekscentryków, niebezpiecznych wyrzutków oraz emerytowanych komandosów.

Czy konieczne będzie rozpoczęcie wojny biologicznej, by uratować ludzkość? Co stanie się ze światami ukrytymi we wnętrzu Ziemi? I jak naprawdę rozmnażają się Styksowie?

Gdy poznasz wszystkie odpowiedzi, szybko przekonasz się, że lepiej byłoby nic nie wiedzieć…

Tunele to oryginalna, pełna emocji seria, która podbiła serca fanów fantastyki na całym świecie. Książka otrzymała tytuł New York Times Bestseller. Do dzisiaj wydano ją w 40 krajach i sprzedano ponad milion egzemplarzy. Nowe wydanie z pewnością wciągnie młodych czytelników w wir nieprawdopodobnych zdarzeń oraz fantastycznych przygód. A wiernym fanom serii przypomni jednocześnie przerażający i kuszący świat podziemi.

 

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8387-629-0
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD WYDAWNICTWA CHICKEN HOUSE

Zgoda. To jest naprawdę przerażające. Gdy dostałem rękopis tej książki, nie byłem pewien, czy fani serii „Tunele” są gotowi poznać mroczną tajemnicę Styksów. Kiedy jednak Rod wybuchnął dość – mówiąc szczerze – obłąkańczym śmiechem, zrozumiałem, że zrobi wszystko, żeby oddać w ich ręce najbardziej pasjonującą część tej fantastycznej serii. Mogę więc tylko powiedzieć: uważajcie, będzie się działo!

Barry Cunningham

wydawca angielskojęzycznej wersji serii „Tunele”Rozdział pierwszy

BUM!

Jeśli nie liczyć hałasu i dojmującego strachu przed zranieniem, najbardziej przerażającym następstwem eksplozji okazuje się ta milisekunda, w której cały świat rozpada się na drobne kawałki. Wydaje się, że nawet tkanka czasu i przestrzeni zostaje rozerwana na strzępy, a człowiek spada na jej drugą stronę i nie ma pojęcia, co go tam czeka.

Kiedy pułkownik Bismarck odzyskał świadomość, leżał na marmurowej podłodze. Przez chwilę nie mógł się poruszyć, jakby zabraniało mu tego jego własne ciało. Jakby to ono wiedziało lepiej, co powinien robić.

Pułkownik leżał więc nieruchomo, otoczony głuchą ciszą. Nie próbował zmagać się ze swoją słabością. Nie czuł strachu ani niepokoju. Wpatrywał się w popękany sufit, pod którym kołysały się leniwie śnieżnobiałe kawałki gipsu. Nie mógł oderwać od nich wzroku, urzeczony tym powolnym ruchem – do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu – jakby tam, w górze, wiał łagodny, ciepły wiatr. Jeszcze bardziej fascynujący wydał mu się widok lecących w dół odłamków, które odrywały się od sufitu i opadały w zwolnionym tempie na podłogę wokół niego.

Powoli zaczynał odzyskiwać słuch. Dotarł do niego stłumiony dźwięk przypominający stukanie dzięcioła.

– Vater¹ – wyszeptał Bismarck, gdy naszło go wspomnienie łowieckich wypraw do dżungli wokół Nowej Germanii, na które chodził z ojcem. Czasami spędzali w dziczy nawet tydzień; spali wtedy w namiocie i razem polowali na egzotyczne zwierzęta.

To była miła, krzepiąca podróż do świata wspomnień. Pułkownik, otoczony stertami gruzów, westchnął cicho, jakby był wolny od wszelkich trosk. Znów usłyszał terkotliwy dźwięk, nadal przytłumiony i odległy. Nie skojarzył go z odgłosem wystrzałów z broni maszynowej.

Potem budynkiem banku wstrząsnęła kolejna bardzo silna eksplozja.

Bismarck zamknął oczy, oślepiony nagłym rozbłyskiem światła, równie jasnym jak słońce w jego świecie, w środku Ziemi. Fala rozgrzanego powietrza przepłynęła tuż nad mężczyzną i na moment pozbawiła go tchu.

– Was ist…?² – zachłysnął się bezgłośnie żołnierz.

Wciąż leżał na plecach, z rękami i nogami rozrzuconymi na boki, kiedy drobiny szkła przeleciały przez salę niczym grad i opadły wokół niego, na wypolerowany marmur. Zrozumiał, że dzieje się coś niedobrego. Nagle otoczyły go kłęby duszącego czarnego dymu, który zdawał się wypełniać również jego umysł.

– Wie komme ich hierher?³ – spytał sam siebie Bismarck, oszołomiony.

Nie miał pojęcia, jak się znalazł w tym miejscu. Pamiętał jedynie, że wpadł w pułapkę w Nowej Germanii i został pojmany przez Styksów. A później cały świat – co wydawało mu się dziwne i niezrozumiałe – zalało fioletowe światło.

Nie, to było wiele świateł, tak jasnych, że przyćmiły nawet jego wspomnienia.

Po chwili pułkownik jak przez mgłę przypomniał sobie długą podróż na zewnątrz Ziemi. Pamiętał też, że jakiś czas później znalazł się w ciężarówce z oddziałem swoich żołnierzy z Nowej Germanii. Przewieziono ich do dużego budynku, do jakiejś fabryki. Z tą właśnie fabryką wiązało się coś, co musiał zrobić, co wciąż zajmowało istotne miejsce w jego umyśle – zadanie tak ważne, że spychało na dalszy plan wszystkie inne sprawy, nawet jego własne życie.

W tym momencie Bismarck nie potrafił określić, na czym polegało to zadanie. Nie miał też czasu dłużej się nad tym zastanawiać, ponieważ seria przemykających tuż obok niego pocisków zmusiła go w końcu do działania. Usiadł i skrzywił się odruchowo, gdy ból przeniknął jego czaszkę w miejscu, w którym uderzył głową o marmurową posadzkę. Przez chwilę kasłał i krztusił się gryzącym dymem, wiedział jednak, że musi jak najszybciej pokonać słabość i przenieść się w jakieś bezpieczne miejsce.

Przeczołgał się przez drzwi. W sąsiednim pomieszczeniu – biurze z wysokim sufitem i ciężkim biurkiem, na którym stał wazon z kwiatami – dym nie był już tak dokuczliwy. Pułkownik zatrzasnął za sobą drzwi i ponownie opadł na podłogę. Dotknął ręką tyłu głowy i włosów zlepionych krwią ze świeżej rany. Nie potrafił określić, czy uraz jest poważny, czy tylko powierzchowny – skóra w tym miejscu była pozbawiona czucia, poza tym wiedział z doświadczenia, że rany na głowie zawsze obficie krwawią. Przesunął dłońmi wzdłuż pozostałych części ciała, nie znalazł jednak innych obrażeń.

Nie miał na sobie munduru, tylko płaszcz i z pewnością nienależące do niego cywilne ubrania. Na szczęście został mu przynajmniej wojskowy pas z kaburą, w której wciąż tkwił pistolet. Wyjął go i zacisnął palce na rękojeści, upajając się dotykiem czegoś, co było mu tak dobrze znane. Usiadł i nasłuchiwał dźwięków dobiegających zza drzwi.

Nie musiał czekać długo. Po chwili usłyszał głosy ludzi rozmawiających po angielsku i chrzęst szkła zgrzytającego pod ciężkimi butami. Nagle ktoś uderzył ramieniem w drzwi i wpadł do pomieszczenia. Mężczyzna był ubrany na czarno, a na jego piersiach widniał wielki napis „POLICE”. Na głowie miał kask i maskę przeciwgazową, a w dłoniach trzymał jakiś rodzaj pistoletu maszynowego.

Bismarck wykorzystał element zaskoczenia, zacisnął ramię na szyi policjanta i wprawnym ruchem pozbawił go przytomności. Potem szybko przebrał się w jego mundur, nie zwracając uwagi na brzęczenie dobiegające z policyjnej krótkofalówki. Kiedy nakładał maskę przeciwgazową, uświadomił sobie, że rana na jego głowie wciąż krwawi, ale teraz nie miał czasu, żeby się tym przejmować.

Zapoznał się z pistoletem maszynowym, który okazał się dość prosty w budowie i obsłudze, a potem wyszedł z biura. Zrobił zaledwie kilka kroków, gdy nagle znalazł się twarzą w twarz z innym policjantem, ubranym tak samo jak on. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, policjant dał mu sygnał ręką, pułkownik nie wiedział jednak, jak odpowiedzieć na ten znak. Funkcjonariusz uniósł brwi w niemym pytaniu. Pewien, że został zdemaskowany, Bismarck zaczął podnosić dłoń z pistoletem.

Uratowała go następna eksplozja. Potężny podmuch powietrza pchnął go do tyłu i powalił na podłogę. Pułkownik, oszołomiony, podniósł się powoli i chwiejnym krokiem wyszedł na zewnątrz, mijając drzwi głównego wejścia, wyrwane z zawiasów. Omal nie przewrócił się ponownie, gdy nie trafił nogą na stopień, w końcu jednak stanął na chodniku przed budynkiem.

I znieruchomiał.

Ujrzał przed sobą kordon uzbrojonych ludzi – było ich zbyt wielu, żeby mógł ich pokonać. Kryli się za porzuconymi samochodami albo tarczami, a laserowe promienie ich celowników skupiały się na jego ciele.

Kompletnie zaskoczyło go to, co wydarzyło się potem. Wciąż otumaniony i osłabiony, nie zareagował w żaden sposób, gdy ktoś wyrwał mu z ręki broń. W tym samym momencie dwaj inni policjanci podtrzymali go i odciągnęli na bok.

– Już w porządku, stary, nic się nie martw. Zaraz sprowadzimy pomoc – pocieszał go jeden.

Drugi policjant także coś powiedział, ale pułkownik go nie zrozumiał.

Funkcjonariusze zdjęli Bismarckowi z głowy maskę przeciwgazową.

– To żaden z naszych – stwierdził jeden z nich, ujrzawszy zakrwawioną twarz pułkownika.

– Pewnie z drużyny E, chłopak z terenu – odparł drugi.

Pułkownik ich nie słuchał. Zaledwie kilka metrów dalej na ulicy leżały zwłoki mężczyzny. Otaczało je kilku mundurowych, którzy żartowali i śmiali się głośno. Rozbawiony policjant trącił ciało czubkiem buta. Bismarck natychmiast rozpoznał zmarłego. Był to jeden z żołnierzy Nowej Germanii, z jego własnego oddziału. Pułkownik znał dobrze zarówno jego, jak i jego żonę – wiedział, że niedawno urodziła im się córeczka. Próbował wyrwać się z uścisku podtrzymujących go funkcjonariuszy, którzy odczytali to jako oznakę gniewu.

– Tak, dopadniemy i wykończymy całą resztę w ciągu godziny – mruknął ze złością większy z nich. – Nie wiem, kim są ci gnoje, ale załatwiliśmy już czterech.

Gdy pułkownik nadal się szarpał, drugi policjant wycedził przez zęby, jakby sam ledwie hamował wściekłość:

– Spokojnie, kolego. Zostaw to nam.

– Tak, jasne… – mruknął posłusznie Bismarck, ponieważ uświadomił sobie, że jeżeli nadal będzie się zachowywał w ten sposób, zostanie zdemaskowany.

Pozwolił zatem, żeby funkcjonariusze poprowadzili go na koniec ulicy Threadneedle, a potem w boczną uliczkę, gdzie na rannych czekały karetki pogotowia.

– Zajmijcie się nim, dobrze? Trochę go poturbowało przy ostatnim wybuchu – powiedział policjant do jednego z ratowników, po czym obaj mundurowi popędzili z powrotem w stronę Banku Anglii.

Ratownik posadził pułkownika i zaczął go badać.

– Piękne wąsy – stwierdził.

Sądząc po tym, jak trzęsły mu się ręce, nigdy jeszcze nie brał udziału w tego rodzaju akcji. Oczyścił ranę na głowie Bismarcka i właśnie kończył ją opatrywać, gdy z głębi ulicy dobiegły jakieś krzyki. Do ambulansów niesiono kolejnych kilku rannych, więc ratownik natychmiast pośpieszył im z pomocą. Pułkownik tylko czekał na taką okazję. Chociaż wciąż nieco kręciło mu się w głowie, wyszedł z karetki i oddalił się od niej niepostrzeżenie.

W okolicy przebywało tylu umundurowanych funkcjonariuszy – zarówno policjantów, jak i żołnierzy – że nikt nie zwracał uwagi na mężczyznę, który przemknął bocznymi uliczkami i przystanął dopiero przy tylnym wejściu do jakiegoś dużego biurowca. Za otwartą bramą widać było zjazd prowadzący na podziemny parking. Pułkownik wszedł między samochody i sprawdzał jeden po drugim, w nadziei, że któryś będzie otwarty, kiedy na parkingu pojawił się mężczyzna w prążkowanym garniturze. Podszedł prosto do dużego SUV-a, a gdy wkładał do bagażnika dwie walizki, Bismarck ogłuszył go jednym celnym uderzeniem. Potem wymienił policyjną kurtkę na marynarkę nieprzytomnego i ułożył go w bagażniku obok walizek.

Chociaż do tej pory prowadził tylko samochody przystosowane do ruchu prawostronnego, bez trudu radził sobie na zatłoczonych ulicach Londynu. Gdy stał w kolejce aut czekających na wyjazd z City, sprawdził zawartość kieszeni marynarki. W jednej znalazł portfel, a w nim plik kart kredytowych, które wysypał na fotel pasażera i przejrzał pobieżnie. Potem natrafił na prawo jazdy z adresem właściciela samochodu i spojrzał na okoliczne drogowskazy. Nie miał pojęcia, jak znajdzie dom mężczyzny, ale teraz, gdy nie groziło mu już bezpośrednie niebezpieczeństwo, nie musiał się śpieszyć.

Dotknął guzika na panelu obok fotela i na wyświetlaczu rozjarzyło się biało-niebieskie logo BMW. Pułkownik uśmiechnął się do siebie. Kilkoma kliknięciami uruchomił GPS, po czym wpisał adres z prawa jazdy. Kiedy stanowczy kobiecy głos zaczął recytować mu instrukcje, Bismarck skinął głową i pozwolił sobie na jeszcze szerszy uśmiech.

– Bayerische Motoren Werke⁴ – powiedział i westchnął, z uznaniem przesuwając dłońmi po kierownicy obciągniętej skórą. – Ausgezeichnet⁵.

Dobrze znał tę markę, ponieważ w czasie wojny jego ojciec jeździł motocyklami produkowanymi przez tę firmę.

Pod wieloma względami ten nowy zewnętrzny świat wydawał się Bismarckowi niezwykle znajomy. Pułkownik właściwie mógłby udawać, że nadal znajduje się w Nowej Germanii. Do pewnych różnic musiał jednak przywyknąć. Przede wszystkim grawitacja była tu tak silna, że każdy ruch wymagał ogromnego wysiłku, jakby ktoś obciążył mu ręce i nogi ołowiem.

A słońce…

Bismarck spojrzał przez przyciemnioną szybę na ognistą kulę zawieszoną na szarzejącym niebie, mniejszą i słabszą niż niegasnące światło, które towarzyszyło mu przez całe życie. W dodatku słońce w Górnoziemiu nie wisiało dokładnie nad jego głową, ale pochylało się nad horyzontem. Pułkownik uświadomił sobie ze zdumieniem, że rozżarzona tarcza za jakiś czas prawdopodobnie całkiem zniknie, a dookoła zapadnie ciemność.

I ci ludzie na ulicach… Ludzie wszystkich ras.

Bismarck przyglądał się z samochodu, jak jakiś starszy czarnoskóry mężczyzna potyka się i upada. Natychmiast pośpieszyła mu z pomocą biała kobieta.

Nowa Germania zawsze była jednolita rasowo, nie z wyboru, ale ze względu na swoją historię. Pułkownik dobrze wiedział, jakich okropności dopuszczali się Niemcy w czasie drugiej wojny światowej, więc kiedy wodził wzrokiem po barwnym, wielorasowym tłumie wypełniającym ulice, uśmiechał się do siebie. Znalazł się w prawdziwie cywilizowanym społeczeństwie.

„Jedź prosto przez trzysta metrów do ronda Old Street, potem skręć w prawo” – instruował mechanicznym głosem GPS.

Bismarck został porwany przez Styksów, wywieziony ze swojej ojczyzny i wrzucony w całkiem obcy świat, ale nie zamierzał się poddawać. Był człowiekiem przedsiębiorczym i wytrwałym, zawsze walczył do samego końca.

A poza tym miał rachunki do wyrównania.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: