Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Turkoce! - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2011
0,00
0 pkt
punktów Virtualo

Turkoce! - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 147 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Czy pan dzie­dzic wie, co panu dzie­dzi­co­wa za­mel­du­ję – za­czął Jer­mo­łaj wcho­dząc do mo­jej cha­ty, a do­pie­ro co zja­dłem był obiad i po­ło­ży­łem się na łóż­ku po­lo­wym, żeby od­po­cząć po dość uda­nej, ale mę­czą­cej wy­pra­wie na cie­trze­wie – rzecz dzia­ła się po­mię­dzy dzie­sią­tym a dwu­dzie­stym lip­ca i upa­ły były strasz­ne – …po­wiem panu dzie­dzi­co­wi, że wszy­stek śrut nam wy­szedł. Ze­rwa­łem się z łóż­ka.

– Śrut wy­szedł! Jak to! Wzię­li­śmy prze­cie z sobą ze wsi chy­ba ze trzy­dzie­ści fun­tów! Cały wo­rek!

– Tak jest, i wo­rek był duży, na dwa ty­go­dnie mo­gło star­czyć. Ale kto go tam wie! Dziu­ra się zro­bi­ła czy co, sło­wem, nie ma śru­tu… może na dzie­sięć na­boi zo­sta­ło.

– Co my te­raz zro­bi­my? Przed nami naj­lep­sze miej­sce – na ju­tro obie­ca­no nam sześć sta­dek…

– A niech pan dzie­dzic mnie po­śle do Tuły – stąd nie­da­le­ko, wszyst­kie­go czter­dzie­ści wiorst. Du­chem po­le­cę i śru­tu przy­wio­zę, jak pan dzie­dzic każe, to i cały pud.

– Kie­dyż ty po­je­dziesz?

– A choć­by za­raz. Na co cze­kać. Tyl­ko ot co: trze­ba bę­dzie ko­nie na­jąć.

– Jak to ko­nie na­jąć? A od cze­go swo­je?

– Swo­imi je­chać nie moż­na. Dy­sz­lo­wy za­ku­lał, że strach!

– Od kie­dy to?

– Wła­śnie w tych dniach – stan­gret go pro­wa­dził do pod­ku­cia, no i za­gwoź­dzi­li go… Ko­wal wi­dać tra­fił się kiep­ski. Te­raz szka­pa wca­le na nogę stą­pić nie może. Przed­nia noga… Tak ją nosi… jak pies.

– No i co, roz­ku­li go przy­najm­niej?

– Nie, nie roz­ku­li, a mu­so­wo roz­kuć trze­ba. Gwóźdź mu wi­dać w żywe mię­so wbi­li.

Ka­za­łem za­wo­łać stan­gre­ta. Prze­ko­na­łem się, że Jer­mo­łaj nie skła­mał: dy­sz­lo­wy rze­czy­wi­ście nie mógł stąp­nąć na nogę. Za­rzą­dzi­łem na­tych­miast, żeby go roz­ku­to i po­sta­wio­no na wil­got­nej gli­nie.

– Więc jak? pan dzie­dzic każe na­jąć ko­nie do Tuły? – na­le­gał znów Jer­mo­łaj.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij