Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tututu doświadcza (nie)znanego - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2021
Ebook
58,00 zł
Audiobook
58,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tututu doświadcza (nie)znanego - ebook

Wersja elektroniczna pozwoli Ci zachwycać się literaturą jeszcze piękniejszą i doświadczać nieznanego wraz rezolutną Tututu w żółtych kaloszach – zabierz ją ze sobą w każde miejsce, w którym lubisz zanurzać się w lekturze. Żeby to zrobić, potrzebujesz naprawdę niewiele – a piękno w końcu tkwi w prostocie, prawda?

Siedząc w ogrodzie w sierpniowe dni i wyczuwając zbliżającą się jesień, poczytaj o tym, co takiego wspaniałego jest w tym, że można moknąć w deszczowe dni i odkryj, że nic tak nie chroni przed chorobą jak opieka Babci.

Jadąc komunikacją miejską, zastanów się nad tym, jakie są granice wyobraźni i jak ważne jest to, by zawsze pamiętać drogę do domu.

Spędzając czas z dziećmi w salonie, zapoznaj je z fragmentem o tym, że w domu można nie tylko latać, ale także jeździć na grzbiecie żyrafy oraz zadawać łatwiejsze i trudniejsze pytania – one w końcu świetnie sprawdzają się w każdej sytuacji, podobnie jak bardzo proste odpowiedzi, od których Tututu jest specjalistką.

W każdej sytuacji możesz poznawać kolejne myśli, pomysły i przygody Tututu oraz jej sąsiada i najlepszego przyjaciela Bato. Zapewniamy, że powrót do Doliny i ponowne spotkanie z Babcią, Dziadkiem oraz innymi bohaterami w wersji elektronicznej będą naprawdę wyjątkowe!

Literatura jeszcze piękniejsza w tej formie powstaje dla Twojej wygody – tylko kilka kliknięć dzieli Cię od kolejnych niesamowitych historii prosto z Doliny. Wybierz naszego ebooka, zaznaczaj najbardziej inspirujące fragmenty w trakcie czytania i ciesz się wyjątkową lekturą w każdym miejscu na świecie.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-959579-4-9
Rozmiar pliku: 29 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bezowe chmury i latający wieczór

Wszystko dokoła wskazywało na to, że powoli zbliża się jesień, ale dzisiejszy poranek był słoneczny. Tututu i Bato leżeli na trawie przy drzewach. Dziadek Tututu przechodził obok i im pozazdrościł, więc zapytał, czy może się przyłączyć.

— Pewnie! — usłyszał.

— Co robicie? — dociekał.

— Patrzymy na chmury — odpowiedział Bato.

— Hmm… — zamyślił się Dziadek i jak zawsze przy zamyśleniu przekrzywił nos, wraz z którym przechyliły się okulary. — Ale przecież nie ma chmur — zauważył po chwili.

— No właśnie — potwierdzili zgodnie Bato i Tututu.

— Hmm, to dlaczego patrzycie na chmury, leżąc pod drzewem? — dopytywał coraz bardziej zaciekawiony Dziadek.

Tututu i Bato spojrzeli na siebie, zdziwieni.

— Bo na niebie nie ma chmur — odpowiedzieli poważnie i znowu wbili wzrok w niebo widoczne zza gałęzi.

Dziadek próbował znaleźć logikę w tym wszystkim, bo wiedział, że ona musiała tam być. I złościł się trochę na siebie, że na to nie wpadł. Ale właściwie… Przecież nie musiał wiedzieć wszystkiego.

— Dziadku? — Tututu wyrwała Dziadka z zamyślenia, bo poczuła, że od tych myśli szaleje już niezła burza w Dziadkowej głowie. — To proste. Gdy są chmury, słońce się chowa. No wiesz… — Przez chwilę szukała dobrego przykładu. — Jak wtedy, gdy idziemy na górki i Dolina cała jest w plamach od tych chmur. Wiesz, jedne domy są w słońcu, inne – w chmurach…

Tututu już chciała kontynuować, gdy Dziadek nagle krzyknął, cały podekscytowany:

— A! Już wszystko, wszystko wiem!

— Uff — odetchnęła Tututu. — Już się bałam, że nagle się zestarzałeś!

Bato zachichotał cicho.

— Po moim trupie! — odpowiedział Dziadek zdecydowanie.

Tututu przez chwilę wyobrażała sobie, że obok leży kościsty trup. Dziewczynka nie znała bowiem słowa „szkielet”, a nawet gdyby, byłoby zbyt delikatne jak na to, co pokazała jej wyobraźnia. Przeraziła się. Ale Dziadek był cały i wcale nie aż tak kościsty. Tututu zastanowiła się, jak mógłby wyglądać taki niekościsty trup i czy on w ogóle istnieje. Dziadek, na szczęście, przerwał te rozważania.

— Nie, nie, nie! Już wszystko wiem! Liście rzucają na was plamy cienia, jak chmury na Dolinę! I możecie zgadywać, jaki dana chmura ma kształt, choć to tak naprawdę liść! Niesamowite, niesamowite! — Dziadek tak się emocjonował, że razem z nim podskakiwały jego okulary. — Jak mogłem na to wcześniej niewpaść?! I niby każdy liść ma taki sam kształt, ale zależnie od tego gdzie padnie jego cień, ma inny zarys! Genialne, genialne! — krzyczał Dziadek radośnie.

Tututu i Bato popatrzyli na siebie znacząco i puścili do siebie porozumiewawcze oczka. Tak naprawdę po prostu mieli ochotę poleżeć w cieniu i wyobrazili sobie, że akurat teraz cień pada na ogródek Tututu, tak jak wtedy, gdy ktoś patrzy z górek na Dolinę. Ale pomysł Dziadka tak im się spodobał, że aż do obiadu bawili się w odkrywanie kształtów cieni na twarzach i brzuchach. Później z tych cieni ułożyli historyjkę. Gdy zbliżała się pora obiadowa, całej trójce kojarzyły się one już tylko z tortami, lodami, kanapkami, a tej wyli- czance wtórowało burczenie brzuchów. Wymy- ślili więc piosenkę. Na szczęście Tata Tututu zawołał wszystkich na obiad, bo przy tej pio- sence już prawie umierali z głodu i robiło im się smutno.

Byli tak głodni, że każdy zjadł podwójną porcję, co zdziwiło resztę domowników.

— Czyżby szła wojna? — zapytał Tata.

— Jaka wojna? — dopytywał przejedzony Dziadek.

— No zjedliście każdy za dwóch!

— No właśnie! I jak ja mam teraz wstać za dwóch, gdy jestem jedna? Czy zostanę tu już na zawsze? — przeraziła się równie przejedzona Tututu.

— No, gdzie ty to zmieściłaś? — zdziwił się ociężały Bato.

Tututu pomyślała teraz o strasznej rzeczy. Od jakiegoś czasu Bato robił się wyższy od niej i Tututu sięgała mu już tylko do ucha. Bardzo ją to denerwowało, a teraz wystraszyła się nie na żarty, że skoro tyle zjadła, to jest o wiele cięższa i chodząc, będzie się zapadała w ziemię, i może nawet nie dosięgnie Bato do ramion! Zmartwiona i nieco zezłoszczona, odpowiedziała, marszcząc nosek:

— Pewnie tam, gdzie ty. Wcale nie zjadłeś mniej! — Tututu wskazała na prawie pękający brzuch Bato. Potem podstępnie zapytała przyjaciela, czy on też jest taki najedzony. Uspokoiła się, gdy otrzymała odpowiedź, że onrównież zaraz pęknie. Bato też będzie się zapadał od swojego ciężaru, więc nic się nie zmieni w kwestii wzrostu. Chwilę pocieszenia przerwała Mama Tututu, gdy poinformowała, że zostały jeszcze bezy z malinowym sosem i śmietanką.

Wszyscy troje popatrzyli wówczas na siebie z paniką i smutkiem. Niestety, nawet zamknięcie oczu nie pomogło – nadal czuli słodki, cudowny zapach ciastek, który jednocześnie ich mdlił i kusił. To przeokropne uczucie! Tututu uznała, że gdyby była złym królem, to stosowałaby to jako najsurowszą karę: nakarmić kogoś tak, że nie zmieści już ani kryształka cukru, a potem podać na stół bezy Babci i rozkazać patrzeć, jak inni się nimi zajadają.

Gdy reszta domowników skończyła deser i wstała od stołu, Bato, Tututu i Dziadek stwierdzili, że jeszcze chwilkę posiedzą.

— Dziadku, a jeśli pęknę? — zapytała poważnie zmartwiona Tututu.

— Nie wiem, Tututu, nigdy nie widziałem, by ktoś pękał. — Dziadek wzruszył ramionami.

— Ale przyznaj, że to nie daje pewności, że nie można pęknąć! — panikowała Tututu.

— Tylko nie na mnie! — wzdrygnął się Bato.

— Mówię poważnie: czuję, że pęknę! I co wtedy?

— Nie wiem, Tututu, ale myślę, że lepiej jest wówczas leżeć — skwitował Dziadek.

Podnieśli się ledwo we troje, każde za dwoje, i wyszli poleżeć na trawie. W czasie obiadu nadeszło parę chmur, widocznych teraz na niebie, a każdemu te chmury kojarzyły się ze słodkimi bezami.

Jak dobrze, że chmury są białe, pomyślała Tututu. Nie zniosłabym musu malinowego też na nich!

— Wiecie co? — zapytał Dziadek, który wyraźnie miał jakiś pomysł. — Myślę, że dla odmiany należałoby się położyć na brzuchu.

Tututu i Bato uznali, że to doskonały plan, bo wtedy nie będą widzieli bezowych chmur. I jedno za drugim obrócili się na brzuchy.

— Wiecie co? — zapytała tym razem Tututu. — Dobrze, że lato jest tylko raz w roku.

— Oj tak, masz rację, Tututu! — przytaknął Dziadek.

Cała trójka wiedziała, że w czasie jesieni jest już za zimno, by tak długo, aż do zgłodnienia, leżeć na trawie.

— Tylko żadnych piosenek do końca dnia! — wtrącił Bato. — I żadnych chmur!

Za chwilę wszyscy troje zasnęli, a każdy z nich śnił swój sen o chmurach, leżąc z twarzą w miękkiej trawie. Gdy się obudzili, wszyscy byli już bardzo głodni. Na szczęście zostały bezy! Tututu sprawdziła, czy na pewno w czasie snu nie pękła, bo szkoda by było, gdyby bezy wypadły przez dziurę w brzuchu. Ale okazało się, że brzuch był cały, a bezy zaraz zostały zjedzone.

***

Powoli zaczęło się ściemniać i nadchodził lekki, ale już chłodny wiatr, charakterystyczny dla późnego lata. Bato musiał wracać do domu, gdyż obiecał swojej babci, że pomoże przy obieraniu orzechów włoskich, gdy słońce będzie się kłonić ku Dolinie. Tututu z Dziadkiem leżeli jeszcze chwilę na trawie, która powoli pokrywała się rosą.

— A gdyby tak ułożyć bezy Babci aż do nieba? Można by po nich wejść i latać na chmurze!

— Hmm! — Dziadek się zaśmiał. — Myślę, że by się przewróciły.

— A gdybyś zrobił największy na świecie latawiec i mnie do niego przyczepił, gdy będzie wiał porywisty wiatr? Może doleciałabym do chmury!

— Przypomniałaś mi o czymś! Znałem kiedyś człowieka, który całe życie budował maszynę latającą. Próbował i próbował, od wszystkich pożyczał wszelakie przedmioty: stare rowery, wózki bez kółek, dziurawegarnki, a od mojej babci pożyczył nawet maszynkę do mielenia mięsa, co bardzo zezłościło mojego dziadka, bo to była bardzo dobra maszynka, a on uwielbiał mielone kotlety. Ten człowiek tak zdziwaczał, że w ogóle nie wychodził z tej swojej szopy, więc ludzie z Doliny zaczęli przynosić mu jedzenie. Mijały pory roku, zwierzęta zasypiały i budziły się ze snu zimowego, drzewa rosły, świat wokół podlegał ciągłym zmianom, tylko on jeden nic się nie zmieniał. Budował i budował, siedząc w szopie. Jedynie co jakiś czas wychylał się zza drzwi, by sprawdzić, czy nie czeka tam może jakaś zupa albo kaszka manna.

— I co, Dziadku, co dalej?! Zbudował, latał?! — dopytywała podniecona Tututu.

— A jak myślisz? — Dziadek spojrzał na wnuczkę.

— No… — zastanawiała się Tututu. — Dużo pracował, jadł, a gdy jest się najedzonym, lepiej się myśli, to wie każdy!

— Niestety, nie udało mu się.

— Ale jak to? — zdziwiła się Tututu.

— Widzisz, nie da się chwycić czegoś, czego nie ma. Musisz najpierw sprawić, żeby to, co chcesz złapać, zaistniało!

— No ale on właśnie sprawił, żeby zaistniało, przecież po to budował!

— Problem w tym, Tututu, że aby coś zaistniało, najpierw trzeba w to uwierzyć. I to bardzo mocno. A gdy już się uwierzy, potrafić to sobie wyobrazić. Wówczas wyobraźnia i radość tworzenia pozwalają, by to stało się prawdziwe. Wtedy możesz to chwycić, choć oczywiście nie zawsze jest to takie proste. Niestety, on nie do końca wierzył w latanie. Po prostu chciał zbudować maszynę latającą.Właśnie nadeszła Babcia z kocami: mniejszym dla Tututu i większym dla Dziadka. Nawet nie zauważyli, że zaczęło robić się naprawdę chłodno. Babcia usłyszała końcówkę rozmowy, uśmiechnęła się serdecznie i okrywszy obydwoje, powiedziała:

— Opowiadasz o tym budowniczym? Tututu, by coś budować, trzeba wiedzieć, po co chce się to zrobić, a gdy się wie, trzeba to poznać. A żeby poznać, trzeba w to uwierzyć i temu zaufać. Ale pamiętaj, dziecko, że to wielkie ryzyko. Musisz czemuś zaufać, zanim to poznasz. Więc musisz być bardzo, ale to bardzo ostrożna i pewna, że tego chcesz. Musisz być ostrożna, ale także odważna! — Tututu słuchała Babci z dużą uwagą, starając się zapamiętać każde słowo, gdyż wydawały jej się mądre i bardzo ważne.

Babcia ucałowała oboje w czoła i wyszła z latarką do ogrodu, by zerwać troszkę mięty na wieczorną herbatę.

— Dziadku, Babcia jest czasami tak rzeczowa, a czasami taka zagadkowa!

— Babcia jest bardzo mądrą kobietą, Tututu. Kiedy będzie ci to potrzebne, przypomnisz sobie słowa Babci i wtedy staną się one jasne i zrozumiałe. Nie musisz rozumieć wszystkiego od razu, czasami coś przydaje się w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedyś te słowa przypomną ci się nagle, wtedy, kiedy już dawno zapomnisz, że je usłyszałaś.

— Dziadku, ale myślisz, że gdyby ten pan uwierzył w latanie, to zbudowałby tę maszynę i poleciałby? — spytała z zamyśloną miną Tututu, wciąż bardzo ciekawa.

— Chodź, Tututu! — Dziadek wstał, zabrał koc i pokazał Tututu, by zrobiła to samo. Poszli pod garaż. Dziadek zapytał wnuczkę, czy wierzy w latanie. Tututu spojrzała w niebo i pewna, że wierzy bardzo mocno, przytaknęła. Dziadek poprosił Tututu, by odwróciła się tyłem do garażu i zamknęła oczy. Tututu zrobiła to bez zastanowienia, cała podekscytowana, a Dziadek zaświecił

reflektor. Podszedł do Tututu i uniósł na wysokość ramion dziewczynki jej dłonie, w których trzymała rogi koca, złożonego w trójkąt. Następnie zrobił to samo ze swoimi rękami.

— Nie ruszaj się i otwórz oczy, Tututu!

Dziewczynka zrobiła, o co prosił Dziadek, i zobaczyła przed sobą cień wielkiego ptaka, odbity na wilgotnym, już prawie jesiennym trawniku. Dziadek spojrzał na nią, uśmiechnął się swoim zupełnie dziecięcym uśmiechem i zawołał:

— No, Tututu, to teraz chyba możemy lecieć!

Oczy Tututu roziskrzyły się, ale zaraz je zamknęła i pomachała rękami. I polecieli! Szybowali sobie po niebie tam, gdzie tylko chcieli, odkrywając świat z góry. Dopiero deszcz im przeszkodził i Tututu szarpnęła Dziadka za skrzydło:

— Ej, Dziadku, pióra nam zmokną!

— Masz zupełną rację, Tututu! Wracajmy.

Okryli się kocami i wrócili do Domu. Oboje jeszcze długo nie mogli zasnąć, bo zastanawiali się, co zobaczyliby za kolejną chmurą. Tututu przypomniała sobie, że z tego wszy- stkiego nie spróbowała dotknąć żadnej z nich. Ale to dobrze. Jest po co nadal wierzyć w latanie!

***

Jeszcze tej samej nocy Dziadek wstał z łóżka, założył kapcie i powędrował do pokoju Tututu. Delikatnie tyrpnął ją palcem w ramię.

— Śpisz? — zapytał.

Tututu odrzekła, że nie, jakby wcale nie była śpiąca, a jedynie rozmarzona. Dziadek więc powiedział jej o tym, o czym intensywnie myślał, gdy leżał w swoim łóżku:

— Wiesz, Tututu, tylko pamiętaj, że coś może się okazać zupełnie inne, niż sobie to wyobrazimy. Trzeba uważać, bo wyobraźnia to potężna moc: nie wiadomo, gdzie nas zaprowadzi. Zawsze zapamiętuj drogę powrotną!

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: