- promocja
Twoja wewnętrzna siła - ebook
Twoja wewnętrzna siła - ebook
Odkryj swoje mocne strony!
Jedną z podstawowych zasad rozwoju jest umiejętność spojrzenia na siebie krytycznie i wskazania swoich mocnych i słabych strony. W ten sposób możemy wiedzieć, co myślimy, jak funkcjonujemy, w jakich obszarach radzimy sobie dobrze, a w których gorzej.
Ta umiejętność spojrzenia w głąb siebie prowadzi nas do wielkiego odkrycia: mamy w sobie niezwykłe zasoby! Każdy z nas ma jakieś mocne strony - musimy tylko nauczyć się je rozpoznawać, by móc je właściwie wykorzystać
„Żadna książka nie zadziała jak czarodziejska różdżka. Tak samo ten poradnik - on nie kreuje rzeczywistości, a ma być jedynie przewodnikiem, by każdy z nas zobaczył drzemiący w nim potencjał. Wykorzystaj swoją wewnętrzną siłę i spójrz na życie jak na ekscytującą przygodę, jaką jest sięganie dalej, spełnianie własnych marzeń, nieustanny i niepowstrzymany rozwój”.
Bernardo Stamateas
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16956-2 |
Rozmiar pliku: | 985 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
Obecnie dużo się mówi o syndromie Piotrusia Pana lub syndromie Wendy. Oba określenia odnoszą się do osób mających trudności z dorosłością, które pozostały w strefie wygody, spokoju, poszukują przyjemności i unikają wysiłku. Mówi się również o pokoleniu ani-ani: młodzieży, która ani nie pracuje, ani się nie uczy, oraz o rodzicach ani-ani, dla których ani nic nie jest ważne, ani nic ich nie interesuje.
Pewne osoby powiedziały mi, że rozmawiając ze swoją matką lub ojcem, stwierdzają, że ugrzęźli oni w tych samych odwiecznych problematycznych kwestiach. To rodzice, którzy się nie rozwinęli, zatrzymali się w czasie. A nie rozwijać się to umrzeć przed czasem. Zostaliśmy stworzeni tak, by się rozwijać, rosnąć i iść do przodu.
Moglibyśmy porównać rozwój życia człowieka do łuku, który obejmuje dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały i starość. Większość osób uważa, że w ich życiu istnieje jeden optymalny etap, którym jest młodość, po czym następuje
nieuchronnie okres schyłkowy. Ich motto brzmi: „Ja chcę siać w pierwszej połowie mojego życia, żeby później zbierać plony”. Wyobrażają sobie, że kiedy będą starzy, chwycą wędkę i pójdą łowić ryby.
Można jednak patrzeć na życie z innej perspektywy: jak na schody, co znaczy, że rozwijamy się z upływem lat. To wyobrażenie śle nam przesłanie, że poza fizycznym osłabieniem, które dotyka nas wszystkich po ukończeniu czterdziestu lat, możemy nadal wewnętrznie się rozwijać.
Jedną z podstawowych zasad rozwoju i rozwijania naszej wewnętrznej siły jest umiejętność spojrzenia na samego
siebie, czyli introspekcja. Patrzenie na samego siebie pozwala mi dowiedzieć się, co myślę, jak funkcjonuję, w jakich dziedzinach dobrze mi idzie, a w jakich źle.
Ta umiejętność spoglądania w swoje wnętrze doprowadzi nas do wielkiego odkrycia, że mamy w sobie kufer pełen niezwykłych zasobów i sił, z których już korzystaliśmy w jakiejś kryzysowej sytuacji w przeszłości. Te zasoby tam są, musimy je tylko rozpoznać i ponowie ich użyć.
W tej książce znajdziesz niektóre z tych zasobów i sił, które masz już w sobie. Jak zwykłem mawiać, żadna książka nie zmienia niczyjego życia ani nie jest magiczną różdżką. Publikacja ta ma posłużyć ci jako przewodnik, abyśmy razem umieli „ujrzeć” ten ogromny kufer zasobów i mocy i użyli ich do nabycia owej wewnętrznej siły oraz z pasją cieszyli się przygodą życia, co oznacza rozwój i podążanie do przodu.
Bernardo StamateasSIŁA 1
Siła 1
Otaczanie miłością
i bycie otoczonym miłością
daje nam wewnętrzną siłę
do podsycania naszego życia
Pieszczoty i zdrowa miłość
Wszyscy pragniemy kochać i być kochanymi. Prawdziwa miłość nie polega na podarowaniu pluszowego misia, zadedykowaniu piosenki czy zmienieniu swojego statusu na Facebooku. Prawdziwa miłość ceni, szanuje, służy innym i jest zdolna pokonać różnorodność niekorzystnych okoliczności, jakim często musimy stawić czoło. Uczynienie czegoś z miłości oznacza wkładanie wysiłku, staranie się, niczego nie oczekując w zamian. A pieszczoty, tak ważne i potrzebne każdemu człowiekowi od pierwszego dnia życia, stanowią część tej miłości.
Ważność pieszczot w ciągu życia
Pieszczota to miłosny bodziec. Wszyscy potrzebujemy być pieszczeni, od dnia narodzin do śmierci. Czułości są cegłami, które zespalają się w budowli naszego życia. Kiedy matka pieści i tuli swoje maleństwo, daje mu uczuciowy pokarm, coś absolutnie niezbędnego dla prawidłowego rozwoju. Niemowlę potrzebuje tego, by trzymać je na rękach, patrzeć na nie, obejmować i pieścić. Fizyczne ciepło, kontakt z ciałem rodziców sprawiają, że dziecko czuje się kochane, zadbane i chronione.
W miarę jak dziecko rośnie, rodzice je pieszczą nie tylko fizycznie, lecz również poprzez swoje działania: ujmują je za rękę, zaprowadzają do szkoły i przychodzą po nie, sprawdzają mu zadania domowe, przygotowują mu śniadanie lub przekąskę… Każde działanie, jakie wykonujemy względem naszych dzieci, jest pieszczotą, która będzie im towarzyszyć przez całe życie.
Wszystkie istoty ludzkie potrzebują, od narodzin do ostatniego dnia, cielesnego kontaktu z drugim człowiekiem. Niemniej jednak nastolatki często unikają fizycznego kontaktu. Na tym etapie nasze dzieci zaczynają rozróżniać to, co jest fizyczną pieszczotą, od tego, co jest pieszczotą seksualną, i to jest właśnie powodem, dla którego potrzebują fizycznie się od nas oddalić. Musimy obejmować nasze dzieci, kochać je i oczywiście pieścić, lecz w okresie dojrzewania istotne jest, byśmy czynili to za pośrednictwem czynów i słów.
Słowa również pieszczą: za każdym razem, gdy dzieciom doradzamy, kiedy z nimi rozmawiamy i wymieniamy poglądy, obdarzamy ich pieszczotami, których potrzebują dla zdrowego rozwoju i ewolucji w kierunku młodości. W ten sposób, kiedy zostawią za sobą okres dojrzewania i przekształcą się w młodych ludzi, będą już mieć zakorzenione w sobie poczucie fizycznej pieszczoty, czynów i słów.
W końcu dochodzimy do starości. Starszy człowiek również potrzebuje fizycznych czułości, czynów i słów. W przypadku fizycznych pieszczot muszą one być silniejsze, ponieważ skóra, arterie, układ nerwowy się zestarzały. Kiedy witamy się ze starszą osobą, musimy silnie uścisnąć jej dłoń lub zdecydowanie poklepać po ramieniu.
Pieszczoty pary
Z powodu rozczarowania lub rutyny z upływem czasu wiele par traci nawyk obdarzania się pieszczotami. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna tęsknią za fizycznym kontaktem, obcowaniem, jakiego doświadczali w pierwszych latach związku. Jak powinny wyglądać pieszczoty pary? Przyjrzyjmy się dwóm praktycznym sytuacjom.
Szanować kontekst
Para zakochanych nastolatków bez obiekcji całuje się, obejmuje na ulicy czy pośrodku placu, nie przeszkadza im, że ludzie patrzą, ponieważ dla nich nie ma kontekstu. Niemniej jednak w miarę dorastania zaczynają cenić i oceniać kontekst. Tak więc na przykład ona chce, żeby on ją pocałował w pracy, lecz on nie chce robić tego w biurze, przed kamerami bezpieczeństwa, które ich nagrywają. Każde z nich ocenia kontekst w odmienny sposób. Dla niej kontekst nie jest ważny, a jedynie pieszczota, fizyczny kontakt, a dla niego pieszczota również jest ważna, lecz ponadto zważa na kontekst. On nie chce, żeby w pracy widziano, jak ją całuje. Tak czy owak to robi, jednak uprzednio rozgląda się na boki, by upewnić się, że nikt tego nie widzi. I co – oczywiste – pocałunek nie sprawia mu przyjemności. Ona dostrzega jego skrępowanie i robi mu wyrzuty: „Już nie kochasz mnie jak wcześniej, ważniejsza jest dla ciebie ta praca niż moja miłość” – i tu rozpętuje się dyskusja. Poszanowanie kontekstu jest bardzo ważne.
Radować się we dwoje
Nie ma sensu, by tylko jedno z pary cieszyło się pieszczotami, zawsze musi być wzajemna satysfakcja. I ma to zastosowanie nie tylko u par. Na przykład babcia chce pocałować wnuka, lecz dziecko jej mówi: „Babciu, nie chcę, żebyś mnie całowała”. Dziecko nie chce być pieszczone, nie jest jak domowy zwierzak, który zawsze przychodzi, żeby go pogłaskać. Babcia nie rozumie tej sytuacji i uważa, że w każdej chwili może powiedzieć wnuczkowi: „Chodź tutaj”, i pocałować go. Nie jest to jednak pieszczota. Czy przydarzyło się wam kiedyś, że gdy rozmawialiście z kimś, ten nagle ujął was za ramię i położył rękę w pasie? Z pewnością pomyśleliście: „Co tu się dzieje?”. Ta osoba nie okazywała czułości, lecz myślała o sobie, o tym, co ona czuje.
Zdrowa pieszczota to taka, która obojgu sprawia przyjemność. By taka była, musi pojawiać się empatia, to znaczy muszą się cieszyć oboje. To właściwy sposób okazywania sobie czułości, która powinna rozwijać się dynamicznie między dwojgiem ludzi w miarę upływu czasu. Zarówno on, jak i ona powinni umieć powiedzieć sobie: „Już wiem, że ta pieszczota mu się nie podoba, a ta owszem”; „Wiem, że teraz nie jest odpowiednia pora”; „Wiem, że teraz jest właściwy czas”. Wiele problemów pojawia się dlatego, że jedno z dwojga dotyka drugie ręką, czynem lub słowem w chwilach, kiedy drugie tego nie chce, bądź też robi to w sposób, który się mu nie podoba. Zgrane pary wiedzą, kiedy, jak i gdzie okazywać sobie czułość, a wszystko zachodzi spontanicznie. Tak działa empatia w odniesieniu do pary. Ze względu na to rzeczą fundamentalną jest wyjaśniać, wyrażać, mówić: „To mi się podoba”; „To mi się nie podoba”; „Teraz chcę”; „Teraz nie chcę”. I nie odnoszę się do seksu, lecz do emocjonalnego okazywania czułości. W pewnych parach oboje myślą: „Jeśli mnie kocha, musi wiedzieć, czego potrzebuję, i musi to być spontaniczne”. Jednak rozmawianie i okazywanie drugiej osobie tego, czego się chce, jest niezbędne. To zdrowy sposób budowania więzi. Nadejdzie taka chwila, kiedy nie będzie się już mówić tego, co się mówiło, ponieważ informacja się zakodowała. A wówczas para będzie dobrze funkcjonować, pod warunkiem że oboje się znają.
Niektóre mity dotyczące pieszczot, od których musisz się uwolnić
• Moi rodzice nie okazywali mi czułości, dlatego nie umiem jej okazywać
FAŁSZ. Nie wyjaśnia to, dlaczego ktoś nie potrafi okazywać czułości, gdyż wydarzenia z przeszłości nie determinują tego, co dana osoba robi dzisiaj. To, co robimy teraz, zależy wyłącznie od nas. Jeśli dzisiaj nie okazuję czułości, mogę wyjaśniać, że w dzieciństwie cierpiałem na niedostatek uczuć i dlatego nie umiem ich okazywać, lub też mogę powiedzieć prawdę: nie okazuję czułości, ponieważ się wstydzę, boję lub po prostu nie jestem do tego przyzwyczajony. Nasze dzisiejsze zachowanie nie zależy od przeszłości, to, co niegdyś przeżyliśmy, nie jest wymówką, żeby się nie zmienić. Możemy powiedzieć: „Lubię całować, gdyż pochodzę z rodziny, w której bez przerwy się obdarzaliśmy pocałunkami”, lecz prawdą jest, że lubimy całować, ponieważ postanowiliśmy być tacy. Mamy swobodę zmienienia wszystkiego, co jest nam niemiłe lub sprawia przykrość. Nie wińmy zatem przeszłości, jako że chociaż można ją wyjaśnić, nie determinuje ona naszej teraźniejszości.
• Moi rodzice mnie nie kochali, całkowicie mnie odrzucili
FAŁSZ. Wiele osób powiedziało mi: „Rodzice mnie porzucili”; „Rodzice mnie odrzucili”; „Ojciec mnie bił”; „Matka nigdy mnie nie kochała”. Może nie kochali nas tak, jak byśmy chcieli, a może chcielibyśmy, żeby kochali nas bardziej. Niemniej jednak nikt nie może powiedzieć, że zupełnie nie był kochany. Gdyby tak było, dzisiaj bylibyśmy całkowicie niesprawni i mielibyśmy ograniczone możliwości stawienia czoła życiu.
• Dziadkowie okazywali mi czułość, lecz rodzice nie
FAŁSZ. Przecież ci dziadkowie byli rodzicami jednego z naszych rodzicieli. Bardzo często tworzymy sobie taki obraz, ponieważ chcielibyśmy, żeby okazywano nam czułość w inny sposób, jako że miłość ma odmienne wskaźniki w ciągu życia. Na przykład ktoś może mi powiedzieć: „Ależ się cieszę, że cię widzę!”, co może nie być wskaźnikiem miłości czy czułości. Faktem jest, że sprzedawcy zawsze się cieszą, widząc, jak wchodzimy do ich sklepu, i serdecznie nas traktują, nie oznacza to jednak, że nas kochają, a jedynie to, że są zainteresowani tym, byśmy kupili to, co sprzedają. Wszyscy mamy różne wskaźniki. Może kiedy czekaliśmy na jakiś miły komentarz, obdarzono nas fizyczną czułością bądź też kiedy potrzebowaliśmy fizycznej czułości, obdarzono nas słowem. Ważne jest, byśmy nauczyli się różnych wskaźników. Czułości jednak zawsze są potrzebne.
Wszyscy ludzie potrzebują miłości wyrażonej poprzez czułości, jako że czułość afektywna jest paliwem i siłą pozwalającą czuć się kochanym i móc kochać. Róbmy to! Okazujmy sobie czułość coraz częściej, za każdym razem, kiedy możemy!SIŁA 2
Siła 2
Budowanie więzi uczuciowych
daje nam wewnętrzną siłę
do zbudowania
uczuciowej kryjówki
To, czego nie mówimy
W obecnych czasach ludzie borykają się z różnymi problemami, takimi jak przemoc domowa, niewierność bądź też wszelkiego rodzaju uzależnienia, żeby wymienić tylko niektóre. Powód? Jednym z wielu jest niemożność zadzierzgnięcia uczuciowej więzi.
Czym jest uczuciowa więź?
Kiedy ktoś mówi: „Chcę, abyś mi mówił, że mnie kochasz”, problemem nie jest wyrażenie tego słowami, lecz przekaz niewerbalny. Za każdym razem, gdy zawodzi niewerbalna więź, partner będzie domagać się wyrażenia tego słowami: „Powiedz mi, że mnie kochasz”. Prawdziwym problemem jest to, co niewyrażone słowami, i mimo że druga osoba oświadczy: „Kocham cię”, konflikt nie zostanie zażegnany, ponieważ poszukuje się czegoś, co nie jest werbalne. Człowiek pragnie tego, co werbalne, gdyż wierzy lub ma złudzenie, że w ten sposób związek stanie się lepszy. Problemem nigdy jednak nie jest to, co werbalne, tylko to, co niewerbalne. Czym jest to, co niewerbalne? Załóżmy, że oddaję przyjacielowi klucze do mojego domu, gdyż między nami dwoma istnieje już utrwalona więź, szczere wzajemne zainteresowanie, które nie wymaga słów.
Przypomnijmy sobie, kiedy zakochaliśmy się po raz pierwszy. Kiedy jesteśmy zakochani, na pierwszym etapie związku ciało mówi więcej niż słowa. Naszym pierwszym językiem jest ciało. Gdybym podczas jakiegoś wywiadu powiedział: „Jestem otwarty na wszystkie pytania, jakie zechcą mi państwo zadać”, lecz założył ręce, moje ciało mówiłoby, że w rzeczywistości nie jestem otwarty. Jeśli mężczyzna kobiecie, która naprawdę mu się podoba, mówi szczerze: „Kocham cię”, to, co niewerbalne (ciało), będzie współgrać z tym, co werbalne. Jeśli z kolei ów mężczyzna jedynie mówi, że ją kocha, a nie okazuje jej tego postawą, wówczas to, co werbalne, nie będzie współgrało z tym, co niewerbalne.
Na pierwszym etapie związku na ogół cielesna postawa szczerego zainteresowania współgra z tym, co werbalne. Sposób, w jaki mężczyzna z poprzedniego przykładu podchodzi i patrzy na ukochaną, idzie w parze ze słowami. Na drugim etapie mężczyzna podchodzi do kobiety, ponieważ wykazuje szczere zainteresowanie cielesne, przypieczętowane przez: „Kocham cię, jaka jesteś śliczna!”. W późniejszym okresie związku nie mówi jej już, że jest piękna, po prostu na nią patrzy, gdyż więź jest już utrwalona: język niewerbalny umocnił się i mężczyzna nic już nie musi mówić. Więź jest zatem szczerym zainteresowaniem drugą osobą.
Otóż kiedy związek nie funkcjonuje, to nie słowa należy naprawić, lecz porozumienie niewerbalne. A jak się to robi?
Najpierw trzeba wspomnieć o tym, czego nie należy robić. Związku nie odbudowuje się, prosząc drugą osobę: „Powiedz mi, że mnie kochasz; powiedz mi, że jesteś mną zainteresowany/-na; powiedz mi, że jestem ładna; powiedz mi, że jestem atrakcyjny”. To niczego nie rozwiąże. Związku nie odbudowuje się również, przekazując drugiej osobie listę wszystkich „chcę”: „Chcę, żebyśmy poszli do kina; chcę, żebyś mnie dobrze traktował; chcę, żebyś przygotowała mi posiłek; po powrocie z pracy chcę zastać dom posprzątany”. Żadna z tych czynności nie tworzy więzi, jako że więź to nie lista zadań, lecz szczere zainteresowanie drugą osobą, które wyraża się poprzez czyny.
Kiedy ta więź szczerego zainteresowania nie jest zdrowa, jedno robi drugiemu wyrzuty: „Nie interesujesz się mną”. Niemniej jednak więzi nie odbudowuje się poprzez wyrzut, gdyż taka postawa jest obwinianiem. Druga osoba powie: „A jak mam okazywać ci szczere zainteresowanie, jeśli tak mnie traktujesz?”. Czasami robi się coś z obowiązku, lecz między dwojgiem ludzi niczego się nie rozwiąże przez obowiązek, wszystko należy robić ze względu na szczere zainteresowanie drugą osobą. Jeśli w związku nie ma szczerego zainteresowania z obu stron, więź się nie umocni.
Odbudowywanie więzi
Więź uczuciową można odbudować na dwa sposoby:
• Wspominając przeżyte wspólnie dobre chwile
Kiedy wspominamy dobre czasy, wzruszamy się i odczuwamy w ciele to, co poczuliśmy, kiedy to się wydarzyło. Jeśli na przykład wspominamy dzień, kiedy urodziły się nasze dzieci, lub sposób, w jaki się poznaliśmy, przepełnia nas uczucie. Z tego względu ważne jest, by zawsze przeżywać na nowo dobre chwile. Jeślibym cię zapytał, jak się zakochałeś/zakochałaś w niej/nim, z pewnością zmieniłby się twój wyraz twarzy. Musimy ćwiczyć się w ponownym doświadczaniu, wspominaniu lub przeżywaniu ponownie pięknych chwil, które nas spotkały jako parę i jako rodzinę. To znakomite ćwiczenie, które wszyscy możemy wykonywać w celu polepszenia relacji z naszym partnerem czy partnerką.
• Przeżywając ponownie trudne sytuacje, które wspólnie pokonaliśmy
Ponowne przeżywanie tych smutnych chwil, które jednak w końcu udało się nam przejść, sprawia, że na nowo doświadczamy w ciele owego szczerego zainteresowania drugą osobą, jakie odczuwaliśmy w przeszłości. Powoduje to również odbudowę więzi. Wspominanie zarówno miłych, jak i ciężkich przeżyć – prób – które razem przeszliśmy, da nam wewnętrzną siłę do lepszego przeżywania każdego dnia. Człowiek ponownie przeżywa ból, lecz także jego koniec, związek, a w wyniku tego odradza się uczuciowa więź.
Obecnie widujemy wielu ludzi z uczuciowymi ranami, szukających przelotnego i alternatywnego rozwiązania, którzy jednak w rzeczywistości krzywdzą się i szkodzą innym. Motyw? Nie umieją dbać i odbudowywać owej więzi szczerego zainteresowania drugą osobą: tego, czego nie mówimy. Kiedy ta więź jest utrwalona, a ponadto mówię: „kocham cię”, ta postawa uwydatnia coś, co już istnieje. Dlatego są pary, które rozumieją się, tylko na siebie patrząc, lecz prócz tego mówią sobie, że się kochają, i ukazują łączącą ich więź. Wyrażają to, chociaż nie jest to konieczne, gdyż więź jest ugruntowana: szczere zainteresowanie drugą osobą wyraża się cieleśnie.
Kochać to nie znaczy
patrzeć na siebie nawzajem,
lecz patrzeć
w tym samym kierunku.
Antoine de Saint-Exupéry
Najpotężniejsza broń
Nawet wówczas, gdy wydaje się, że w złym związku nie ma odwrotu, ZAWSZE można odbudować więź. A poza praktycznymi sposobami, którymi się dzielimy, należy pamiętać, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety na równi mają do dyspozycji niezawodną broń.
Wiara, nadzieja i miłość są trzema orężami, na jakie mogą liczyć wszyscy ludzie, aczkolwiek najpotężniejszą, najznakomitszą jest miłość. Kiedy człowiek kieruje się miłością, dzieją się rzeczy niezwykłe, niemniej jednak społeczeństwo zajęło się tym, żeby zniekształcić pojęcie miłości.
Miłość to nie: „Kocham cię w sobotę i w niedzielę, lecz od poniedziałku do piątku cię nie kocham”.
Miłość to kochanie każdego dnia. W innym przypadku, kiedy mężczyzna mówi kobiecie „tak”, chce powiedzieć „nie”. Kiedy ktoś twierdzi: „Pragnę cię, lecz cię nie kocham, niezbyt dobrze wiem, co czuję”, mówi: „Nie kocham cię”.
Kiedy człowiek kocha, wie, że kocha, a ta miłość trwa od poniedziałku do poniedziałku – i dalej.
Miłość to nie zakochanie.
Jeśli ktoś nie jest pewny,
czy cię kocha, nie kocha cię.
Walter Riso
Ktoś uważa, że to miłość, lecz „nie kocha cię”. Czysta biologia. Człowiek nie decyduje: „Zakocham się pojutrze”, lecz zakochuje się nagle, i jest to czysta namiętność, czysta irracjonalność. Zakochany człowiek nie widzi wad drugiej osoby i dlatego postrzega ją jako doskonałą. Ten stan trwa w przybliżeniu dziewięć miesięcy, więc z uwagi na to nie jest wskazane, żeby zawierać długoterminowe zobowiązania względem siebie w czasie krótszym niż półtora roku od poznania się. Ten, kto związał się z drugą osobą i rozstaje się z nią po półtora roku, żył jedynie w stanie czystego zakochania, ryzykując, że później się rozczaruje. Dlaczego? Dlatego że w okresie zakochania jedno pokazuje drugiemu wersję demo, kiedy jednak się zobowiązuje, przekazuje mu kompletną płytę CD. Demo to wszystko, co najlepsze, same pozytywne cechy. Kiedy człowiek się zakochuje, pokazuje swoją najlepszą stronę, prawdziwa miłość jest jednak cierpliwa i czeka. Kto nie potrafi czekać, nie kocha, lecz działa pod wpływem namiętności. A namiętność to nie miłość.
Miłość to nie uczucie, to coś znacznie więcej.
Jeśli jednak uważam, że to tylko uczucie, będę żył, stosując projekcję. Co to oznacza? Jeśli na przykład ktoś przychodzi i opowiada nam, że musi podejść do egzaminu, zastosujcie to ćwiczenie: poproście go, żeby zapytał was, co sądzicie o tym, jak mu pójdzie na egzaminie, po czym milczcie, nic nie mówcie. Po chwili ciszy zapytajcie go: „Jak sądzisz, co teraz myślę?”. Ten człowiek wam powie: „Myślisz, że źle mi pójdzie na egzaminie”. To właśnie myśli ta osoba i nazywa się to projekcją. Czasami przypisujemy drugiej osobie negatywne rzeczy, a czasami pozytywne, czy jednak opieramy się na faktach? Nie, opieramy się na tym, co czujemy. To, co czujemy, to nasza projekcja. Miłość to nie tylko uczucie, opiera się bowiem na czynach, a nie wyłącznie na uczuciach.
Miłość nie jest lekarstwem, nie leczy tego, co niedobre.
Kiedy ktoś odczuwa brak uczucia, będzie szukał tego, żeby druga osoba ten brak zaspokoiła. „W moim rozwoju brakowało mi doceniania, toteż chcę, żeby mój partner/partnerka mnie doceniał/doceniała”; „W dzieciństwie brakowało mi czułości i dlatego chcę, żeby druga osoba obdarzała mnie czułością”. Wówczas osoba odczuwająca taką potrzebę idzie przez życie, szukając kogoś, kto wypełni lub dopełni to, czego jej brakuje. W takich sytuacjach zwykle pojawiają się psychopaci bądź ludzie o osobowości narcystycznej, będący ekspertami w wyszukiwaniu ludzi z emocjonalnymi potrzebami, którzy mają nadzieję, że ktoś zaspokoi ich uczuciowe braki. Co robi manipulant? Daje nam to, czego potrzebujemy, i sprawia, że czujemy się w siódmym niebie. Kiedy jednak przekona się, że zaspokoił ten brak, już wie, że wpadliśmy w jego sieci, i nas więzi. Wówczas zaczyna nami manipulować, odrzucać nas i źle traktować, by później porzucić.
Dziecięca miłość wyznaje zasadę: „Kocham, ponieważ mnie kochają”. Dojrzała miłość podąża za zasadą: „Kochają mnie, ponieważ kocham”. Niedojrzała miłość powiada: „Kocham cię, ponieważ tego potrzebuję”. Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”.
Erich Fromm
Wszyscy mamy braki, lecz to nie druga osoba powinna je wypełnić, to zadanie przynależne każdemu osobiście. Kiedy człowiek się skarży, gdyż nie znajduje uznania ani docenienia u drugiego, przede wszystkim powinien zadać sobie pytanie, czy docenia samego siebie. Powinieneś zawsze się zapytać, czy dajesz sobie wszystko, czego oczekujesz od drugiego. Jeśli tak jest, najprawdopodobniej nie będziesz tego szukał u innego. Jeśli druga osoba ci to daje, będziesz się tym cieszył, ponieważ jest to pewien bonus, nie będziesz jednak szedł przez życie z plakatem „Potrzebuję”, żeby druga osoba wypełniła pustkę, którą ty sam musisz wypełnić.
Wiele osób pragnie stworzyć związek i dzielić się szczęściem z drugą osobą, lecz mają puste miejsca, wyrwy i braki w dzieciństwie, na przykład męskiego obrazu ojca lub kobiecego matki. Te same braki przekazują swojej rodzinie lub współmałżonkowi, mając nadzieję, przykładowo: „Czuję się samotna, potrzebuję mężczyzny”. Jeśli ktoś czuje się samotny, musi samodzielnie przezwyciężyć swą samotność, w przeciwnym bowiem razie może wybrać człowieka, który najpierw przemieni ją w księżniczkę, a następnie uczyni z niej plebejuszkę.
Jeśli miłość przeszkadza
w rozwoju mojej
swobodnej osobowości,
lepiej jest pozostać
samemu i wolnym.
Walter Riso
Czym jest miłość?
Najlepsza definicja miłości, jaką poznałem, brzmi: dawać, nie oczekując niczego w zamian. Jeśli komuś pomagam, po czym obrażam się, gdyż mi nie podziękował, nie była to miłość, oczekiwałem bowiem jego wdzięczności. „Urodziłam cię, wychowałam, dbałam o ciebie”, mówią niektóre matki, i nie jest to postawa miłości, gdyż pobrzmiewa w tych słowach żądanie. Kiedy naprawdę kochamy, niczego nie oczekujemy od drugiej osoby. Kochamy i dajemy z przyjemności dawania i jesteśmy szczęśliwi, ponieważ daliśmy.
Miłość jest potężna, ponieważ daje z przyjemności dawania, niczego nie oczekując w zamian.
Jeśli chcemy odbudować lub wzmocnić uczuciową więź w związku, musimy bardzo jasno widzieć, że kochać to dawać bez oczekiwania niczego w zamian. Człowiek musi dawać przez całe życie, gdyż miłość to nie posiadanie, lecz czysta szczodrość. W zdrowym związku obie osoby zachowują przestrzeń, gdyż żadna z nich nie oddaje się całkowicie. Nie chodzi o to, że gdy jestem w związku, mój świat uczuciowy się kończy czy też każdy z elementów związku wyrzeka się swojej wolności; kiedy bowiem człowiek wyrzeka się swojej wolności, wszystko w końcu staje się wielką monotonią. Każdy powinien trwać przy swych marzeniach, swoich projektach, swoich przyjaciołach, swoich upodobaniach.
Paradoks miłości polega
na tym, żeby być sobą,
nie przestając być dwojgiem.
Erich Fromm
Prawdziwa miłość to niezwykła siła, zdolna poruszać góry, przekształca i przełamuje wszelki egoizm na świecie, gdzie wszyscy dają, oczekując czegoś w zamian. To spoiwo, które nas zadowala, łączy i tak utrzymuje przez całe życie. A kiedy uczuciowa więź opiera się na naszych silnych punktach i prawdziwym znaczeniu słowa „miłość”, uzyskana wewnętrzna siła posłuży nie tylko stawianiu czoła trudnościom, lecz także cieszeniu się przyjemnością kochania tego, kogo wybraliśmy.SIŁA 3
Siła 3
Mówienie „tak” i „nie”
daje nam wewnętrzną siłę,
by pewnie podążać naprzód
To, co nam szkodzi
Wszyscy kiedyś upadliśmy, czy to przez pomyłkę, czy też uczyniliśmy coś, wiedząc, że wyrządzi to nam krzywdę. Kiedy człowiek podejmuje jakieś działanie, ma ono konsekwencje. Co się dzieje w przypadku nastolatków? Nie widzą konsekwencji. Nastolatek, żyjąc w natychmiastowości i mając wszechmocną strukturę, myśli, że może robić, co chce, bez zważania na skutki. Co więcej, uważa, że dla niego nie ma konsekwencji. To właśnie jest motto człowieka wszechwładnego. Myśli on bowiem, że może prowadzić życie seksualne bez zabezpieczania się, jako że znajduje się „ponad dobrem i złem” i nic mu się nie przydarzy. W ten sposób jego działania stają się coraz śmielsze i nie rozważa konsekwencji.
Człowiek dorosły również może iść przez życie jak nastolatek, mówiąc: „Robię, co chcę, spóźniam się, nie obchodzi mnie, co czują moje dzieci i mój współmałżonek”. Jeśli ostrzegają go, że w ten sposób nie będzie się układać w jego małżeństwie, odpowiada: „Nie, nic się nie dzieje”. Nie bierze pod uwagę konsekwencji ani nie zważa na przestrogi, gdyż myśli podobnie jak nastolatek. Jest jednak nieuchronne, że chociaż tacy ludzie starają się to zignorować, zniewagi, krzyki i złe traktowanie znajdują oddźwięk w życiu ich dzieci.
Faktem jest, że wszystkie nasze działania, w każdym wieku mają konsekwencje.
Granice, jakie sobie wytyczamy
Jeśli dziecko dotknie czegoś gorącego, więcej tego nie uczyni, ponieważ się uczy. To samo zwierzęta. Niemniej jednak my, ludzie dorośli, stale potykamy się w tych samych sytuacjach. Wyobraźmy sobie znak na końcu szosy z informacją „Brak dalszej drogi”. Dlaczego ustawiono to ograniczenie? Ponieważ o nas zadbano. Jeśli ktoś powie: „Nic się nie dzieje” i podąży dalej, spadnie w przepaść.
My, ludzie, żyjemy w ramach ograniczeń. Mamy na przykład ograniczenie fizyczne. Ktoś zjadł całą tabliczkę czekolady i nie poczuł się źle? Istnieją również ograniczenia społeczne. Jeśli przejedziemy na czerwonym świetle, możemy spowodować wypadek, zabić kogoś lub sami zginąć. A jeśli szczęśliwie do tego nie dojdzie, będziemy musieli zapłacić mandat. Jeżeli przekraczamy granice w poważniejszych sprawach, możemy nawet stracić wolność. Istnieją ograniczenia kulturowe, być może najtrudniejsze do zdefiniowania, gdyż w miarę upływu czasu kultura przesuwa swe granice. To, co dzisiaj jest normalne, dwadzieścia lat temu takie nie było. I mamy ograniczenia rodzinne. Jeśli mam partnera/partnerkę i dopuszczę się niewierności, przekraczam granicę, pakt wyłączności i wierności. To znaczy, że są różne ograniczenia: fizyczne, społeczne, kulturowe, rodzinne. Istnieją ponadto granice osobiste, emocjonalne, duchowe. Jeśli na przykład mam w sercu nienawiść, społecznie nie jest to źle widziane, gdyż mogę żywić nienawiść, dopóki nie wyrządzam innym krzywdy, lecz jest to coś, co mnie wyrządza krzywdę. Jeżeli w tym trwamy, chorujemy, jeśli rozpoznajemy, co nam szkodzi, chronimy zdrowie.
Ograniczenie wyswobadza i pozwala nam uniknąć szkodzenia sobie. Kiedy jako rodzice wyznaczamy limity naszym dzieciom, nie czynimy tego, by je ograniczyć, lecz, przeciwnie, żeby ich nie ograniczać. Znaczy to, że jeśli jasno ustanowię: „to jest dobre, a to jest złe”, dziecko będzie wzrastać w poczuciu własnej wartości i mieć jasność, co może postanowić, a czego nie. Muszę jasno powiedzieć mojemu dziecku, że kradzież jest zła, że kłamanie jest złe, że oszukiwanie jest złe, że może sprzeczać się z rodzeństwem, lecz nie może dochodzić do fizycznej bądź słownej agresji. Bicie dziecka nigdy nie wyznacza granicy, lecz oznacza brak granic. Kiedy ojciec krzyczy, bije, używa pasa lub wymierza policzek, nie wytycza granic, a jedynie wywołuje frustrację i ból, co może później doprowadzić do wielkich konfliktów.
Człowiek potrzebuje „tak” i „nie”, by móc wyznaczyć sobie granice. Jeśli mam to w sobie, nie będę posłuszny ze strachu przed gniewem rodziców, lecz dlatego, że to mi odpowiada lub jest dla mnie korzystne, i będę unikać tego, co mi szkodzi. Jeśli mam zakorzenione w sobie „tak” i „nie”, wówczas mogę je wykorzystywać.
Psychopata to osoba, która nie ma ograniczeń, gdyż wychowano ją bez określania „nie”, a jedynie „tak”. W konsekwencji żyje, kierując się impulsami, pragnieniami, naruszając wszelkie granice.
Różnica między głupotą a geniuszem polega na tym, że geniusz ma swoje granice.
Albert Einstein
Kiedy idziemy, mając granice, czynimy to pewnie, wiemy bowiem, co jest dobre, a co złe; kiedy jednak naruszamy ograniczenia i robimy to, co nam odpowiada, tracimy spokój. Szczęście jest bardzo rozreklamowane. „Trzeba być szczęśliwym” – słyszymy, istnieje jednak potężniejsza wartość: spokój. Uznanie naszych ograniczeń i działanie w ich ramach przynosi nam spokój.
Kierować swoim umysłem
Większość problemów, z jakimi się borykamy, szczególnie kiedy chodzi o wytyczenie i poszanowanie granic, spowodowana jest tym, że nie kontrolujemy naszego umysłu. Wiele osób nie wie, jak zarządzać swoim umysłem. Wyobraźmy sobie, że pewna osoba w pracy ogląda na komputerze transmisję z konferencji czy wykładu. W pewnym momencie mija ją znajomy, przez co odrywa wzrok od ekranu, uświadomiwszy sobie nagle, że byli umówieni na wspólny lunch. Albo zagląda kolega z pokoju obok, zadaje jakieś pytanie i zaczynają rozmawiać. Dana osoba gubi wątek i nie śledzi dalej oglądanego wcześniej filmu. Nasz dzisiejszy styl życia jest _nieuważny._ Wzmogły się problemy z niepokojem, ponieważ mamy tryb ustawicznego rozproszenia. Ledwo pojawia się jakaś myśl, idea, a już nasze myśli błądzą. Żyjemy negatywnie roztargnieni przez większość czasu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki