Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tybetańczyk - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tybetańczyk - ebook

Do trudno dostępnego buddyjskiego klasztoru w Tybecie przybywa mnich Uritashi. Bracia początkowo traktują go z pewnym dystansem, powoli jednak przyzwyczajają się do jego obecności i obdarzają zaufaniem. Gdy wychodzi na jaw, że jest człowiekiem wykształconym i poliglotą, przełożeni powierzają mu funkcję tłumacza i zezwalają na nieograniczony dostęp do zebranych w klasztornej bibliotece ksiąg. Niestety Uritashi znienacka przepada bez śladu, a wraz z nim kilka cennych woluminów.
W tym samym czasie tysiące kilometrów od Tybetu kilka bardzo wpływowych osób wchodzi w posiadanie dokumentów, które mogą sporo namieszać w dziejach świata.
Oba te pozornie odległe od siebie wydarzenia mają pewien wspólny mianownik…

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7564-686-3
Rozmiar pliku: 908 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kilka tygodni po zaginięciu kardynała Uricho Maktashiego na lotnisku w Moskwie do miasta Lhasa, stolicy Tybetańskiego regionu autonomicznego przyleciał ksiądz Uritashi Wang. Nie wzbudzając niczyich podejrzeń, przeszedł przez kontrolę celną. Miał ważny paszport, według którego urodzony był w roku 1949 w mieście Shantou, a zamieszkały na co dzień w Pekinie. Kupił bilet na autobus i pojechał do jednej z kilku wiosek otaczających miasto Lhasa. Spotkał się tam z niejakim Xang Zee, obywatelem chińskim pochodzenia japońskiego.

Xang Zee był człowiekiem, jakich w każdym kraju wielu – z gatunku „zawsze, wszystko, o każdej porze”. Nieważne, czy potrzebowałeś nowej tożsamości, paru butelek wykwintnego trunku, dyplomu dobrej uczelni dla swojego syna czy kryjówki lub giwery w razie niebezpieczeństwa. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych. Wszystko zależy, jak wszędzie, od ceny.

– Witaj, Xang.

– Witaj, Uritashi.

– Potrzebujesz czegoś, bracie, czy przyjechałeś mnie odwiedzić? – zapytał Xang.

– Bardzo bym chciał jeździć w odwiedziny, ale to nie leży w mojej naturze – odparł Uritashi.

– A więc czego potrzebujesz? – zapytał Xang.

– Potrzebuję dojścia do klasztoru buddyjskiego na granicy Tybetu, wiesz którego? – odpowiedział Uritashi.

– Wiem, wiem, ale bracie, to nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Raz, że jest daleko, głęboko w górach, a dwa, wstąpić do nich to nie zapalić lampkę u pomnika Buddy. A poza tym tam jest taka wieża, którą oni nazywają wieżą śmierci, uznają cię jeszcze za jakiegoś Bóg wie kogo – odparł lekko zszokowany Xang.

– Co? Wieża śmierci?! Za kogo mnie uznają, mordercę, nosiciela śmierci?! Przecież ja tam jadę oddać się modlitwie. – odparł rozbawiony Uritashi.

– Taa… modlitwie. Raczej biznesowi. No, może ewentualnie chcesz się ukryć przed ręką sprawiedliwości – powiedział z przekąsem Xang.

– Nie chcesz, to nie wierz, nie musisz. Masz tam jakieś dojścia czy nie? Bo jak nie, to spadam i jadę szukać kogo innego albo załatwię to na własną rękę – odparł lekko poirytowany Uritashi.

– Na własną rękę, to ty możesz kij do szczotki włożyć. Pierwsza kontrola cię zatrzyma i skończysz w chińskim więzieniu – powiedział z przekąsem Xang.

– Krótko, załatwisz mi to czy nie!? – odparł już wściekły Uritashi, kierując się ku wyjściu.

– Spokojnie, spokojnie, załatwię, ale to kosztuje i potrwa – uspokoił Uritashiego Xang.

– Ile? – zapytał Uritashi.

– No, ze sto pięćdziesiąt tysięcy jenów – odparł Xang.

– Ile? Oszalałeś?! – krzyknął Uritashi.

– Po pierwsze nigdy, ale to nigdy nie mów, że oszalałem. Takie są stawki; chcesz, szukaj taniej. U mnie w cenie masz wszystko: przejazd do klasztoru, wszystkie papiery, żeby cię tam wpuścili, zgodę na wstąpienie do konwentu, łapówki dla instytucji rządowych, z lokalną policją na czele, no i wynagrodzenie dla mnie. Ja za darmo nie pracuję, nie jestem instytucją charytatywną. To wszystko kosztuje i trwa, co ty sobie myślisz, że to zajmie dzień czy dwa. Przy dobrych obrotach przynajmniej tydzień, a zazwyczaj dwa razy tyle. No i nocleg u mnie, przecież gdzieś cię muszę „przechować” do czasu załatwienia formalności – wygłosił monolog Xang.

– Ile? Dwa tygodnie?! Przecież to absurd… Płacę ci trzysta tysięcy jenów od ręki i załatwiasz mi to w maks pięć dni – odparł poirytowany Uritashi.

Xangowi po słowach „trzysta tysięcy” zaświeciły się oczy, jak w bajkach czy komediach, gdzie ludziom na wieść o wysokiej sumie pieniędzy do zdobycia oczy zamieniają się w symbol dolara.

– No dobrze. Nasz klient, nasz pan – odparł podekscytowany Xang.

– A, i jeszcze jedno, nie chcę tego waszego chińskiego żarcia. Niech ta twoja małżonka upichci coś dla ludzi – zażyczył sobie Uritashi.

– Możesz być spokojny, moja żona świństw nie gotuje – odpowiedział Xang. – No, to napijmy się za powodzenie interesu – dodał.

Następnego poranka Xang udał się do Lhasy, do komendantury regionu autonomicznego Tybetu, aby spotkać się z jej zwierzchnikiem Mi Xang Lee.

– Witaj, Lee.

– Witaj, Xang. Czego potrzebujesz?

– Pozwolenia na wjazd do prefektury Qamdo i jej stolicy, Karub. Potrzebna mi jest także jednorazowa przepustka do komendanta Mi Tanga – wyjawił litanię potrzeb Xang.

– Wygórowane masz potrzeby. Hmm… Nie wiem, czy będę mógł ci pomóc – odparł z przekąsem Lee.

– Eee, co to dla ciebie. Dla ciebie to jak splunąć, a dla mnie jest to bardzo ważne, bez tego nie ruszę dalej – odpowiedział Xang.

Co on znowu knuje – pomyślał Lee. Ale jako że jest to człowiek, jak na kraj i region, w którym jest komendantem, dość nowoczesny, zapytał Xanga tylko o jedno:

– Ile?

– Co ile? – zapytał Xang.

– Ile dla mnie – odrzekł Lee.

– Dwadzieścia tysięcy jenów – rzucił Xang.

– Mało. – Lee pokręcił z niezadowoleniem głową.

– To ile? – dopytywał się Xang.

– Czterdzieści tysięcy jenów i tysiąc dolarów.

– Ile?!

– Przecież ja cię nie zmuszam, możesz spróbować się tam dostać na własną rękę, ale albo zostaniesz zatrzymany, albo zabity. Twój wybór – odpowiedział z kamienną twarzą Lee.

– Trzydzieści tysięcy jenów i tysiąc dolarów, i ani jena więcej, ty zdzierco – wykrzyczał Xang.

– Stoi, ale kasa od ręki, ja się w handel ratalny nie bawię – odparł usatysfakcjonowany Lee. – Przyjdź za dwa dni do mnie do domu, będę miał wszystko, czego potrzebujesz – dodał.

– Kiedy?! Ja tego potrzebuję na już – zirytował się Xang.

– Xang, to jest kilkanaście telefonów, parę rozmów, kilka spotkań, ja tego nie wyjmę z kieszeni, mogę ci to załatwić najwcześniej na jutro, pasuje? – zapytał Lee.

– OK, niech ci będzie, ale dokumenty mają być zrobione na tip-top top, żadnej fuszerki. Raz jak mi podobną sprawę załatwiałeś, to mało bym martwy w Mekongu nie wylądował – odparł Xang.

– A że się zapytam, na co ci te dokumenty? – usiłował drążyć temat Lee.

– Nie twój interes, rozumiesz?

– Weź, nie hulaj, bo się rozmyślę. Pamiętaj, że ja też ryzykuję.

– Słyszałeś o zaginięciu tego japońskiego kardynała na lotnisku w Moskwie? – zapytał Xang.

– Nie – odparł Lee.

– No jak to nie, wszystkie gazety i stacje telewizyjne o tym trąbiły.

– Aaa, to ten spaślak Makatashi, czy jak mu tam. No nie mów, jest tutaj? Załatwiasz to dla niego? Ile z tego masz? – Lee zadał Xangowi serię pytań, choć nie liczył specjalnie na odpowiedź.

– Pomidor, pomidor, jak mówi mój polski przyjaciel, jak nie chce na coś specjalnie odpowiadać – krzyknął Xang w stronę Lee.

– Dobra. Spokojnie. Pamiętaj, jutro punkt dwudziesta u mnie, będę miał dla ciebie te papiery.

– OK, to do jutra. – Xang się pożegnał, po czym udał się w kierunku największego bazaru z odzieżą religijną w Lhasie.

No nie wierzę, po prostu nie wierzę, Chińczyk pomaga ukryć się Japończykowi, świat się przewraca do góry nogami – pomyślał z uśmiechem na twarzy Lee.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: