Tydzień wolności - ebook
Tydzień wolności - ebook
Księżniczka Layla wkrótce ma poślubić wybranego przez ojca mężczyznę. Przedtem Layla chce choć przez tydzień poczuć się wolna. Wykorzystuje wyjazd z bratem do Australii i ucieka. Wszystko wcześniej zaplanowała. Prosi o pomoc prawną najlepszego adwokata w Sydney, Mikaela Romanowa. Romanow pomaga jej zrealizować marzenia: zaprasza na romantyczną kolację, całuje…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3705-5 |
Rozmiar pliku: | 728 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
‒ Księżniczko Laylo! Czy Wasza Wysokość cieszy się…
Layla cierpliwie odczekała przy komputerze, aż dziewczynka po drugiej stronie znajdzie właściwe słowa, żeby wyrazić swą myśl.
Dzięki połączeniu wideo prowadziła zajęcia z języka angielskiego dla dziewcząt i młodych kobiet w Ishli. Każda lekcja zajmowała godzinę. Cieszyły się taką popularnością, że mimo wytężonej pracy Layla ledwie znajdowała czas dla jednej klasy raz na miesiąc. Z powodzeniem zachęcała dzieci do konwersacji po angielsku i do intensywniejszej nauki.
‒ Księżniczko Laylo! – spróbowała uczennica ponownie. – Czy Wasza Wysokość cieszy się na towarzyszenie w podróży poślubnej do Australii księciu Zahidowi i księżniczce Trinity?
Usłyszawszy o podróży poślubnej, klasa się zaśmiała. We wspaniałej ceremonii zaślubin Zahida i Trinity uczestniczyła cała ludność Ishli mimo szokującej wiadomości, że panna młoda zaszła w ciążę przed ślubem. Dziesięcioletnie dziewczynki wykazywały ogromne zainteresowanie małżeństwem przystojnego księcia Zahida z młodą angielską damą. Ze szczególną lubością wypytywały o wesele, a najbardziej interesował je miesiąc miodowy.
Do zadań Layli należało odpowiadanie jak najlepiej na pytania, o ile były uprzejmie sformułowane. Niektóre z nich, zwłaszcza dotyczące stanu Trinity, wprawiały ją w spore zakłopotanie, nie tylko dlatego, że na Ishli nie wypadało ich zadawać, ale przede wszystkim dlatego, że nie znała odpowiedzi. Zaczynała sobie właśnie uświadamiać rozmiary własnej niewiedzy. A ponad wszystko pragnęła zdobywać wiedzę. Od dawna marzyła o poznaniu świata poza pałacowymi murami.
‒ Doskonale! – pochwaliła, gdy śmiechy ucichły. Zachowanie powagi nie przyszło jej łatwo. – Pięknie sformułowałaś pytanie. Tak, bardzo się cieszę, że brat z bratową zabiorą mnie do Sydney. Czy wiecie, że to moja ostatnia lekcja przed dzisiejszym wieczornym odlotem?
Zanim Zahid wybrał narzeczoną, zgodził się, że siostra pojedzie z nim w podróż poślubną. Jako przyszły monarcha nie mógłby dotrzymywać towarzystwa małżonce przez cały dzień. Oczywiście uznano, że Trinity potrzebuje osoby towarzyszącej. Nowożeńcy byli tak bardzo zakochani, że prawdopodobnie woleliby pojechać sami. Ale Layla za żadne skarby nie zrezygnowałaby z pierwszej i jedynej okazji wyjazdu poza Ishlę. Ogarnęły ją wyrzuty sumienia, bynajmniej nie dlatego, że będzie przeszkadzać zakochanym, ale z powodu jej własnych wyjazdowych planów.
‒ Czy Wasza Wysokość boi się podróży? – zapytała inna dziewczynka.
‒ Troszeczkę – odrzekła, poniekąd zgodnie z prawdą. – Nigdy nie wyjeżdżałam poza Ishlę, więc nie wiem, czego się spodziewać, ale z niecierpliwością jej wyczekuję. To będzie wielka przygoda, na którą długo czekałam.
‒ Księżniczko Laylo…
Wszystkie dzieci podniosły ręce. Przepadały za nią. Odkąd nawiązały z nią kontakt, regularnie odrabiały lekcje. Zadawały masę pytań, ale musiała zakończyć internetowe spotkanie, ponieważ ojciec, król Fahid, wezwał ją do siebie.
‒ Nasz czas dobiegł końca – poinformowała uczennice. – Najwyższa pora, żebyście mi życzyły szczęśliwej podróży.
‒ Czy będzie Wasza Wysokość za nami tęsknić? – zapytały.
‒ Może trochę… – odrzekła, lecz kiedy głośno zaprotestowały, sprostowała: ‒ Straszliwie.
Nie kłamała. Gdy chwilę później odpoczywała, leżąc w łóżku na brzuchu i sprawdzając ostatnie szczegóły na komputerze, uświadomiła sobie, że będzie jej bardzo brakowało nauczania. Czy ojciec pozwoli jej wrócić do ulubionego zajęcia po powrocie, jeżeli zrealizuje swój plan?
Powstrzymała dalsze rozważania. Nie mogła sobie obecnie pozwolić na rozterki. Niezależnie od konsekwencji, jakie przyjdzie jej ponieść, dawno postanowiła, że zniesie każdą karę za samowolnie wygospodarowany tydzień wolności.
Przerażała ją tylko perspektywa samotnej jazdy taksówką w Australii, ale po wielokrotnym obejrzeniu krótkich filmików w komputerze uznała, że będzie wiedziała, co robić. Uwielbiała to urządzenie.
Niemłody już król Fahid poważnie zachorował, co starannie ukrywano przed obywatelami Ishli. Przypuszczalnie dlatego nie pilnował córki tak jak dawniej. Jako człowiek starej daty pewnie nie zdawał sobie sprawy, że internet dał jej łączność ze światem. Strzegł jej jak oka w głowie. Nie dostała telefonu i nigdy nie obejrzała telewizji. Podarował jej komputer jako pomoc dydaktyczną, zadowolony, że pomaga w nauce młodym rodaczkom. Wyglądało na to, że samowolna Layla wreszcie zaprzestała buntu.
Layla odszukała stronę, którą uważnie studiowała od tygodni, od chwili, kiedy wykryła, dokąd państwo młodzi wyjadą w podróż poślubną.
Wreszcie go znalazła. Uśmiechnęła się na widok hardego, chmurnego oblicza.
Z tego, co wyczytała, adwokat Mikael Romanow odnosił spektakularne sukcesy. Według tłumaczenia z jego strony internetowej uważano go za najlepszego obrońcę w sprawach kryminalnych w całej Australii. Pochodził z Rosji, ale studiował prawo w Australii. Nieustępliwy i bezwzględny, wynajdywał każdy słaby punkt oskarżenia i zdaniem internautów aż nazbyt często wygrywał.
Layla pomyślała, że to dobrze. Potrzebowała twardego, niezłomnego człowieka do walki z Zahidem i ojcem. Wystukała jego nazwisko i odczytała tłumaczenie najnowszych informacji. Chociaż mówiła i rozumiała po angielsku, nie umiała ani czytać, ani pisać w tym języku.
O Mikaelu ostatnio wiele pisano. Bronił bowiem mężczyzny oskarżonego o morderstwo i inne odrażające zbrodnie na swojej zmarłej konkubinie. Layla śledziła sprawę przez internet wieczorami, już w łóżku. Uwielbiała ujęcia Mikaela wychodzącego z sądu w czarnej todze i peruce. Regularnie odmawiał komentarzy czyhającym na niego reporterom. Wyglądało na to, że w ogóle go nie obchodzi opinia innych. Uparcie ignorował pytania, jak może bronić takiej bestii.
Layla pomyślała, że pewnie chętnie wziąłby dla odmiany rodzinną sprawę, żeby odpocząć od zbrodniarza. Nie robił wrażenia zadowolonego z życia. Ani razu nie zobaczyła jego uśmiechu.
Powiększyła zdjęcie i z lekka zadrżała na widok pełnych warg, jedynej części twarzy, która wyglądała łagodnie. Patrząc na nie, odruchowo oblizała usta. Ciemne włosy kontrastowały z jasną cerą. Zawsze nosił nienaganny strój. A ten głos… brzmiał w jej uszach jak muzyka. Odtworzyła jeden z rzadkich wywiadów, jakich udzielał. Znalazła go ostatnio, ale nagrano go przed kilkoma laty. Uwielbiała słuchać, jak głębokim głosem z silnym obcym akcentem poucza reportera, oskarżycielsko wymierzając w niego wskazujący palec:
‒ Ostrożnie formułujcie zarzuty! Przypominam wam, że sąd wydał jednomyślny werdykt.
Nie wybrała Mikaela ze względu na atrakcyjną powierzchowność. Jednak im dłużej na niego patrzyła, im więcej informacji gromadziła, tym więcej chciała o nim wiedzieć. Tonęła w zimnych, szarych oczach, których widok paradoksalnie ją rozgrzewał.
Nie wszystkie zdjęcia oglądała z równym entuzjazmem. Drażniły ją te z pięknymi kobietami u boku. Z bardzo licznymi! Jedno z nich przedstawiało go na jachcie z blondynką leżącą topless na leżaku. Przynajmniej tak podejrzewała, bo w miejscu sutków obraz był zamazany. Zacisnęła usta, ale zaraz wzruszyła ramionami. Jej brat, Zahid, też w swoim czasie poszalał. Ale Layla nie chciała kobieciarza. Pragnęła zabawy, romantyzmu i tańca. Oczywiście wróci do Ishli nietknięta. Marzyła tylko o tym, by doświadczyć paru przeżyć, zanim poślubi mężczyznę, którego nie kocha.
Wyłączyła komputer i położyła się na plecach, wyobrażając sobie cały dzień bez wstawania z łóżka, ubierania czy konieczności rozmowy z kimkolwiek. Pomyślała też o innych przyjemnościach: romantycznej kolacji, trzymania się z kimś za ręce, a potem tańcach, zabronionych w Ishli, i o delikatnym muśnięciu ust…
Lecz w tym momencie otworzyła oczy, ponieważ zobaczyła oczami wyobraźni usta Mikaela. Uznała, że to niedopuszczalne fantazje. Znany adwokat stanowił zaledwie środek do celu, nic więcej, zwłaszcza że pochodził z nizin społecznych.
Znów włączyła laptop, żeby sprawdzić, czy w tym samym czasie inni zagraniczni przedstawiciele panujących rodzin odwiedzą Australię. Westchnęła ciężko, gdy jej poszukiwania nie dały spodziewanego rezultatu, ponieważ widziała kilku bardzo atrakcyjnych.
Jamila, jej służąca, zapukała do drzwi. Layla pospiesznie przełączyła program na partię szachów, którą rozgrywała, i dopiero wtedy pozwoliła jej wejść i przygotować kąpiel. Jamila napełniła wannę wodą, rozebrała Laylę i podała jej rękę, żeby pomóc wejść. Layla pochwaliła ją za odpowiedni aromat i temperaturę wody, gdy służąca zaczęła ją myć. Zaraz potem spytała, usiłując nadać głosowi lekki ton:
‒ Jamilo, czy nie obawiasz się podróży do Australii? Jeżeli tak, to poproszę ojca, żeby zwolnił cię z obowiązku wyjazdu. Doskonale sobie sama poradzę.
‒ O wiele bardziej bym się denerwowała, gdybyś pojechała za ocean bez opieki.
Jamila przepadała za Laylą. Wzięła ją na ręce zaraz po urodzeniu, kilka minut przed śmiercią jej matki. Mała księżniczka zastąpiła jej dziecko, którego nigdy nie miała. Jamila jednak nigdy nie wyjawiła, że kocha ją jak córkę. Nikomu też nie zdradziła, że kocha króla Fahida i że od czasu do czasu sypia z nim.
Layla jednak nadal przekonywała:
‒ Powinnaś odpocząć w Australii. Ty też zasługujesz na wakacje.
Jamila podejrzliwie zmrużyła oczy podczas wcierania olejku w długie włosy Layli.
‒ Co ty kombinujesz, Laylo?
‒ Nic – mruknęła, wzruszając szczupłymi ramionami. – Pomyślałam, że dobrze by było, gdybyś pozwoliła sobie na trochę odpoczynku i relaksu.
Nie dodała nic więcej. Dręczyła ją obawa, jak realizacja jej planów wpłynie na niemłodą już służącą. Doszła do wniosku, że Trinity i Zahid szybko dojdą do siebie po szoku. W końcu oni zaznali przyjemności… Odpędziła wyrzuty sumienia. Nie zamierzała rezygnować ze swych zamiarów, żeby nie zranić uczuć służącej.
‒ Jesteś za chuda – orzekła Jamila, obserwując wystające z wody kościste kolana i oplatające je smukłe ramiona.
‒ Gdybym wypełniła sobą szczelnie tę wannę, też byś tak uważała. Kiedy w dzieciństwie jadłam jak smok, narzekałaś, że jestem za gruba.
Jamila uniosła rękę, żeby spłukać jej głowę, ale po ostatnim zdaniu zastygła w bezruchu. Layla nie powinna pamiętać swoich najmłodszych lat. Miała wtedy tłuste rączki, nóżki, okrągły brzuszek i nieustannie zabiegała o uwagę ojca. Lecz on jej nie zauważał, pogrążony w rozpaczy po śmierci królowej Annan. Jamila usiłowała pocieszyć małą księżniczkę, karmiąc ją śmietanką, miodem i wszelkimi smakołykami, byle tylko przerwać nieustanny płacz. Z ciężkim sercem wspominała te smutne czasy.
‒ Chodź, ubierzemy cię – zasugerowała. – Twój ojciec życzy sobie porozmawiać z tobą przed wyjazdem. Obiecasz, że go wysłuchasz? – nalegała, zaniepokojona perspektywą opuszczenia przez podopieczną pałacowych murów.
Layla wybrała prostą pomarańczową tunikę z bawełny, ale Jamila przygotowała jej srebrną szatę i srebrne pantofelki, naszywane drogimi kamieniami, żeby założyła je po przylocie, ponieważ powita ich paru dygnitarzy. Ozdobiła jej dłonie, stopy i uszy klejnotami, a gęste, długie włosy związała nisko w węzeł z boku głowy.
‒ Możesz odejść – rozkazała Layla.
Gdy została sama, wyszła na balkon. Słońce już zachodziło, zabarwiając niebo na pomarańczowo. W jego blasku pustynia wyglądała jak ocean roztopionego złota. Uwielbiała ten widok, ale wiedziała, że świat dostarcza piękniejszych. Popatrzyła na niebo, przez które wzleci ku długo wyczekiwanej przygodzie. Zdawała sobie sprawę, że źle postępuje, choć zawsze chciała być dobra. Przysięgła sobie, że powrocie nie popełni już żadnego występku. To jej ostatnia szansa.
Przed czterema laty w wieku dwudziestu lat, przebrana w złoto-białą szatę, zeszła ze schodów do komnaty, gdzie spośród klęczących mężczyzn miała wybrać przyszłego męża. Zarówno wtedy, jak i teraz za najlepszego kandydata uważano Hussaina. Znała go z dzieciństwa. Ojciec zasugerował, że małżeństwo z nim przyniesie wiele korzyści narodowi Ishli. Lecz Layla pamiętała jego złośliwość z dzieciństwa. Dlatego gdy go zobaczyła wśród oczekujących kandydatów, zaczęła krzyczeć i piszczeć. Dobroduszna lekarka załagodziła zniewagę orzeczeniem, że lęk wywołał u niej atak nerwowy.
Layla uśmiechnęła się do nieba. Nie wybrała wtedy męża. Nic jej nie dolegało, tylko rozwścieczył ją jego widok.
Gdy miała dziewięć lat, Hussain podczas zabawy przytknął jej do nadgarstka świeżo zdmuchniętą zapałkę. Płonąca siarka wypaliła skórę. Została jej w tym miejscu niewielka blizna. Spoliczkowała go za to. Nie wyobrażała sobie, jak by zareagował, gdyby żona go uderzyła. Miała nadzieję, że wyrósł z głupich żartów.
Wróciła do środka i otworzyła szufladę komody. Na jej końcu wymacała ukrytą paczuszkę. Otworzyła ją i wzięła w rękę czarny rubin, zwany Opium. Dostała go w dniu urodzin od króla Bishramu. Z pewnością sporo kosztował. Miała nadzieję, że to prawda. Czytała, że Mikael żąda wysokich honorariów za swoje usługi. Przypuszczała, że każe jej za nie zapłacić.
Schowała klejnot do tuniki, choć zgodnie z miejscowym obyczajem powinna go podarować wybranemu kandydatowi na męża. Martwiło ją to, co wyczytała w internecie o kontrolach celnych w Australii. Usiłowała sobie wmówić, że nie napotka problemów.
Przeszła przez pałac do gabinetu ojca. Wpuścił ją jego doradca, Abdul. Ale Fahid kazał mu odejść, żeby porozmawiać z córką na osobności.
‒ Cieszysz się z wyjazdu? – zagadnął.
‒ Bardzo, ojcze.
‒ W hotelu dostaniesz osobny pokój. Jamila zamieszka w przyległym. Tam będzie ci asystować, ale na zewnątrz wszędzie będziesz chodzić z Zahidem i Trinity.
‒ Wiem.
‒ Jeżeli w restauracji będziesz musiała wyjść na chwilę, Trinity musi ci towarzyszyć.
‒ Znam zasady, ojcze.
‒ Zostały ustalone dla twojego bezpieczeństwa.
Król Fahid bardzo kochał swą niepokorną, kapryśną, zapalczywą i spontaniczną córkę. Odziedziczyła temperament po zmarłej matce, Annan. Mimo niezależnego charakteru była naiwna jak dziecko, żyjąc wewnątrz pałacowych murów. Przerażała go perspektywa wysłania do wielkiego miasta dziewczyny, która nigdy nie przeszła przez ulicę.
‒ Świat za oceanem wygląda zupełnie inaczej niż tutaj – ostrzegł. ‒ Panują tam też odmienne obyczaje i wzmożony ruch na ulicach.
Layla spostrzegła grymas bólu na jego twarzy.
‒ Wiem, że się o mnie martwisz, ojcze. Pokochałeś mnie całym sercem od momentu narodzin.
Fahid znów zacisnął powieki. Nie od razu ją pokochał. Odtrącał ją przez ponad rok. Czasami myślał, że dlatego nieustannie rzucała mu wyzwania, nawet jeśli nie pamiętała okresu niemowlęctwa. Martwił się o jej przyszłość, wiedząc, że wkrótce zejdzie z tego świata. Dlatego uważał, że potrzebuje stanowczego męża, który nią pokieruje, takiego jak Hussain. Wiedział, że będzie za nią tęsknił.
‒ Czy chciałabyś zadać jakieś pytanie?
‒ Tak, ojcze. Szukając informacji na temat zwyczajów w Australii, wyczytałam, że na lotniskach przeprowadzane są bardzo szczegółowe kontrole, nawet osobiste… Co cię tak rozśmieszyło? – spytała z bezgranicznym zdumieniem na widok rozbawionej miny Fahida.
Król otarł łzy, usiłując powstrzymać śmiech.
‒ Ciebie to nie dotyczy. Twoja świta dopełni wszelkich formalności. Bagaże i upominki zostaną umieszczone w przedziale dyplomatycznym. Nie musisz sobie nad tym łamać głowy.
‒ Dziękuję, ojcze.
Fahid wstał i zamknął ją w objęciach.
‒ Kocham cię, Laylo.
‒ Ja ciebie też – wyznała ze łzami w oczach. – Jeżeli czasami przysparzam ci kłopotów, to musisz wiedzieć, że nie złośliwie.
‒ Wiem, córeczko.
Królowi nawet przez myśl nie przeszło, że córka przeprasza nie za przeszłe występki, lecz za te, które dopiero planuje popełnić.