- promocja
- W empik go
U progu Wielkiego Kryzysu. Wielka Wojna i Przebudowa Światowego Porządku 1916-1931 - ebook
U progu Wielkiego Kryzysu. Wielka Wojna i Przebudowa Światowego Porządku 1916-1931 - ebook
„Adam Tooze napisał kluczowe dzieło dla każdego, kto pragnąłbym zrozumieć sposób, w jaki Ameryka zdobyła dominującą pozycję po I wojnie światowej i dlaczego druzgocząco zaprzepaściła drogo okupiony pokój. Epicka w swej skali, odważnie uzasadniona, zręcznie łącząca wątki wojskowe i ekonomiczne, U progu Wielkiego Kryzysu jest świetnym przykładem objaśniającej historii”.
-„The New York Times Book Review”
„W swym przełomowym opracowaniu Tooze sporządził zgrabne sprawozdanie z przebudowy relacji między mocarstwami, do którego doszło po I wojnie światowej, u zarania 'amerykańskiego stulecia'".
-„Foreign Affairs"
„Książka Tooze'a jest bezcennym opisem powodów, dla których USA i ich sprzymierzeńcy po pokonaniu Niemiec w 1918 r. okazali się niezdolni do ustabilizowania światowej gospodarki i zbudowania wspólnego systemu bezpieczeństwa".
-„Financial Times"
„Wspaniała i przełomowa reinterpretacja I wojny światowej i jej następstw".
-„Mineapolis Star Tribune"
„Potężna, świetnie udokumentowana i niezwykle czytelna [...] Możliwe, że największą nauczką, jaką Stany Zjednoczone wyciągnęły z Wielkiej Wojny, było to, że nie zawsze wystarczą same zwycięstwa na polach bitewnych oraz to, że czasami ustanowienie skutecznego pokoju może być ważniejsze dla utrzymania zwycięstwa. Ta lekcja jest dziś równie aktualna co w ubiegłym stuleciu".
-„The Washington Times"
„Kompletne i niezwykle pełne rozpoznanie przyczyn niefortunnej polityki zagranicznej Ameryki Wilsona. [...] Znakomita [...] dostarcza nam świetnego wglądu w upadek stabilnej Europy".
-„The DailyBeast"
„Nieodparcie hipnotyzująca [...] Potężnym, budzącym szacunek osiągnięciem Adama Tooze'a jest rekonstrukcja ogromnej globalnej sieci i ukazanie jak najmniejsze wibracje jej nitek miały wszechobecne konsekwencje, niemal niezależne od specyficznych lęków i urazów czy jadowitych ideologii. Głębia jego studium niepokojąco podkreśla również kruchość pokoju".
-„The Telegraph"
„Tooze ukazuje, dobitniej niż którykolwiek historyk, jakiego przyszło mi czytać, jak zdecydowanie i dalece I wojna światowa zakończyła ten stan rzeczy. [...] Dodatkowo błyskotliwe sprawozdanie Tooze'a dostarcza świetnej pożywki dla przemyśleń każdemu obserwatorowi współczesnych wydarzeń”.
-Mark Mazower, „The Guardian" (Londyn)
„U progu Wielkiego Kryzysu przyjmuje prowokacyjne ramy dla rozważań nad Wielką Wojną, koncentrując uwagę na kwestiach potęgi USA i amerykańskiej historii. Jej biegła krytyka przywództwa Stanów Zjednoczonych i wnikliwy opis skomplikowanej polityki czołowych mocarstw zasługują na szerokie grono odbiorców”.
-„CurrentHistory”
„Odważna i ambitna [...] U progu Wielkiego Kryzysu jest pracą świetnego historyka u szczytu formy, onieśmielającą swym rozmachem i znawstwem tematu, napisaną silną, mocną prozą".
-„Observer" (Londyn)
„Nowa książka [Tooze'a] potwierdza jego pozycję analityka niezwykle skomplikowanych kwestii politycznych i ekonomicznych. [...] Tooze ukazuje się jako budzący szacunek kronikarz krytycznego okresu nowożytnej historii, nielękający się śmiałych sądów”.
-Max Hastings, „The Sunday Times” (Londyn)
„Jasne i fascynujące uzasadnienie użyteczności ponownego spojrzenia na epokę I wojny światowej z perspektywy obecnych czasów".
-Neil Gregor, „The Literary Review"
Najbardziej dokuczliwe kwestie zostają więc wcześniej lub później przekazane historykowi. Ku jego utrapieniu nie przestają być kłopotliwe tylko dlatego, że zostały zamknięte przez męża stanu i pozostawione sobie jako praktycznie rozwiązane […] Niebywałe jest to, że historycy, którzy poważnie traktują swą pracę, są w stanie zasnąć nocą.
Woodrow Wilson
Kronika została ukończona. Z jakim uczuciem wstajemy od dwutysięcznej strony pana Churchilla? Z wdzięcznością… Podziwem… Lekko zazdroszcząc mu może jego niezachwianej wiary, że granice, wyścigi, patriotyzmy, a nawet wojny, jeśli zajdzie taka konieczność, są ostatecznymi prawdami ludzkości, dodając w jego ujęciu pewnego rodzaju godności, a nawet szlachetności wydarzeniom, które dla innych są tylko koszmarnym przerywnikiem, czymś, czego należy bez wytchnienia unikać.
J. M. Keynes recenzujący książkę Churchilla, The Aftermath
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8320-450-5 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ta książka powstała po zakończeniu mojego ostatniego projektu współtworzonego z Simonem Winderem i Clare Alexander. Jestem wdzięczny im obojgu, jak również Wendy Wolf za ukierunkowanie mnie w działaniach. Moi nowi agenci w USA, Andrew Wylie i Sarah Chalafant, dopilnowali, abym ukończył ten projekt. Mając w pamięci to, że rok 2014 będzie tłoczną rocznicą, udało się nam doprowadzić do sprawnej publikacji U progu Wielkiego Kryzysu dzięki wspólnym wysiłkom Simona, Mariny Kemp, mojego redaktora Richarda Masona oraz kierowanej przez Richarda Duguida ekipy produkcyjnej wydawnictwa Penguin. Jestem dozgonnie wdzięczny za ich przyjacielski profesjonalizm i oddanie projektowi.
Pisanie książek w ogólności nie jest proste, lecz niektóre z nich są trudniejsze do napisania niż inne. To nie była łatwa książka. Ci, którzy mogą liczyć na pomoc przyjaciół i współpracowników są prawdziwymi szczęściarzami, do których się zaliczam. Miałem niezwykłe szczęście, że Bernhard Fulda, Melissa Lane, Chris Clark, David Reynolds i David Edgerton z Anglii towarzyszyli mi jako dyskutanci i czytelnicy rękopisu. Po przeprowadzce do Yale w 2009 r. doświadczyłem jeszcze większego szczęścia. Oprócz silnych, indywidualnych przyjaźni odkryłem intelektualną wspólnotę.
Społeczność jest utkana z wielu nici. Ponad wszystko byłem pobudzany przez błyskotliwe grupy absolwentów i przyszłych współpracowników, którzy inspirowali mnie i motywowali na zupełnie nowe sposoby. Grey Anderson, Aner Barzilay, Kate Brackney, Carmen Dege, Stefan Eich, Ted Fertik i Jeremy Kessler współtworzyli zmieniającą się i ciągle odnawianą dyskusję prowadzoną od 2009 roku. Rozmach i nieustępliwa energia wygenerowana w tej grupie były niezrównane. Udział w tym doświadczeniu był dla mnie prawdziwą radością i przywilejem. Mam nadzieję, że jeszcze długo tak pozostanie.
Yale jest zróżnicowanym środowiskiem intelektualnym. Moje drugie koło przyjaciół i współpracowników wywodzi się z kręgów historii międzynarodowej i Studiów Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISS), który odziedziczyłem po zmarłym Paulu Kennedy’im. Dyrektorzy potrzebują swych zastępców, a wzorcowa praca Amandy Behm na tym stanowisku w ISS była kluczowa w umożliwieniu mi ukończenia tej książki w 2013 roku. Nie oznacza to jednak, że na ISS składa się praca jedynie dwojga ludzi. Spośród szerokiego grona osobistości powiązanych z historią międzynarodową na Yale mój kolega Patrick Cohrs i poprzednik Amandy na stanowisku wicedyrektora, Ryan Irwin, wyróżniają się szczególną zasługą w kształtowaniu tej książki.
Wreszcie chciałbym też podziękować moim współpracownikom z dziedzin historii, politologii, germanistyki i prawa, którzy poświęcili czas by przedyskutować i skomentować rozdziały, czy też dzielili ze mną chwile inspiracji, oświecenia i motywacji. Laura Engelstein dołożyła starań, abym na Yale poczuł się jak w domu i uspokoiła mnie co do mojej wiedzy o historii Rosji. Tim Snyder, Paul Kennedy i Jay Winter wnieśli wkład do pamiętnej debaty nad wczesnym stadium projektu. Julia Adams zorganizowała fascynującą konwersację na seminarium Transitions. Karuna Mantena była świetnym doradcą w kwestiach Indii i liberalizmu. Entuzjazm Scotta Shapiro i Oony Hathaway dla prawa międzynarodowego i pokojowego porządku Brianda-Kelloga był zaraźliwy. John Witt był wzorem uczonego towarzystwa podczas wielu wczesnych poranków w Blue State Cafe. Rozmowy z Brucem Ackermanem pomogły mi w ugruntowaniu mojego zrozumienia punktu kulminacyjnego ideologii Wilsona. Paul North motywował mnie do uzasadnienia pozycji reformistycznych w nowożytnej polityce. Seyla Benhabib sporządziła obronę takiego stanowiska lepszą od czegokolwiek, co mógłbym zaoferować. Przemiły entuzjazm Iana Shaphiro dla mojej ostatniej książki był dla mnie szalenie motywujący.
Oprócz tego wszystkiego kolejne roczniki studentów Yale, którym wykładałem kwestie historii międzynarodowej okresu międzywojnia, były źródłem cennego wkładu i sugestii. Na szczególne wyróżnienie zasługują Ben Alter, Connor Crawford, Benjam Daus-Harbele, Eddie Fishman i Teo Soares. Każdy z nich odcisnął swój ślad na tym tekście, w niektórych wypadkach nawet dosłownie. Ben i Theo byli bardzo pomocni w procesie edytorskim, podobnie jak Ned Downie, Isabel Marin i Igor Biyurkov, moi zaufany współpracownik z ISS.
Poza „kwaterą główną” w Cambridge i Yale moja pierwsza prezentacja tego projektu odbyła się na pamiętnym seminarium Hansa Ulricha Wehlera na Uniwersytecie Bielefeld. Wystąpienie na tym forum było zaszczytem. Na samym początku otrzymałem wiele niezwykle użytecznych komentarzy na seminarium historii amerykańskiej w Cambridge. Swoją ostatnią prezentację w Wielkiej Brytanii przeprowadziłem na seminarium historycznym Uniwersytetu w Bristolu, zaproszony przez Jamesa Thompsona. Peter Hayes zaoferował mi podium na Northwestern University, Geoff Eley na warsztatach w Notre-Dame dotyczących faszyzmu. Charlie Bright i Michael Geyer współdzieli mój entuzjazm na warsztatach w Yale. Dominique Reill i Hermann Beck napędzali fascynującą dyskusję na Uniwersytecie Miami. Na konferencji dotyczącej Wielkiego Kryzysu odbywającej się w Princeton na początku 2013 r., Barry Eichengreen z niezwykłym wdziękiem przyjął moją krytykę jego książki Golden Fetters. Nic nie mogło być większym wsparciem. Na Uniwersytecie Pensylwanii Jonathan Steinberg, Dan Raff i Michael Bordo ugruntowali moją interpretację kwestii amerykańskiej dominacji w okresie międzywojennym. Entuzjastyczny komentarz mojej pracy Jonathana towarzyszył mi w mojej karierze przez niemal 20 lat. Przyjaźń jego i Marion Kant była dla mnie wielkimi darem. Harold James i inni uczestnicy National Intelligence Council Analytic Exchange w Waszyngtonie ze stycznia 2013 r. otworzyli przede mną świat zupełnie nowego zrozumienia amerykańskiej polityki. Uczestnicząc w warsztatach na temat technokracji w erze Wielkiej Wojny 1900-1930, zorganizowanych przez centrum IFK w Wiedniu, miałem szczególne szczęście poznać opinie Hewa Strachana, Jaya Wintera, i raz jeszcze Michaela Geyera. Jari Eloranta zasługuje na szczególne podziękowania za ostateczną pomoc udzieloną w kwestii danych.
Dwadzieścia dwa lata temu podczas programu doktoranckiego na LSE poznałem Francesce Carnevali. Przez kolejne lata czytaliśmy nawzajem swoje prace. Byliśmy najbliższymi przyjaciółmi. Francesca była oczywiście jedną z pierwszych osób, która przeczytała pierwszy rękopis tej książki. Ona i jej niezrównany mąż, Paolo Di Matino, który zaszczyca mnie swoją przyjaźnią i współpracą, dzielili ze mną niesamowitą energię, gościnność i miłość za każdym razem, gdy odwiedzałem Birmingham. Odejście Francesci pozostawia niezagojoną ranę w naszym świecie.
Francesca patrzyła przed siebie. Przyszłość i nowatorstwo były jej największymi źródłami ukojenia. Od 2009 r. w New Haven, Annie Warwick i Ian York nadali w moim życiu nowe znaczenie słowu przyjaźń. Oni oraz ich wspaniali synowie, Zev, Malachai i Levi rozświetlali i ocieplali nam czas ponad wszelką miarę.
Becky Conekin wspierała mnie w końcowych fazach pisania tej książki, podobnie jak ja miałem przywilej pomagać jej przy zakończeniu jej błyskotliwej pracy o Lee Millerze. Ta wzajemność była dla nas ostoją przez niemal dwadzieścia lat wspólnego życia. Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, gdy poczuje się równie dumna co ja z naszych wspólnych osiągnięć.
Dedykuję tę książkę naszej cudownej córce Edie, która była i jest światłem naszego życia.
New Haven, listopad 2013 r.Najbardziej dokuczliwe kwestie zostają więc wcześniej lub później przekazane historykowi. Ku jego utrapieniu nie przestają być kłopotliwe tylko dlatego, że zostały zamknięte przez męża stanu i pozostawione sobie jako praktycznie rozwiązane Niebywałe jest to, że historycy, którzy poważnie traktują swą pracę, są w stanie zasnąć nocą.
Woodrow Wilson¹
Kronika została ukończona. Z jakim uczuciem wstajemy od dwutysięcznej strony pana Churchilla? Z wdzięcznością… Podziwem… Lekko zazdroszcząc mu może jego niezachwianej wiary, że granice, wyścigi, patriotyzmy, a nawet wojny, jeśli zajdzie taka konieczność, są ostatecznymi prawdami ludzkości, dodając w jego ujęciu pewnego rodzaju godności, a nawet szlachetności wydarzeniom, które dla innych są tylko koszmarnym przerywnikiem, czymś, czego należy bez wytchnienia unikać.
J. M. Keynes recenzujący książkę Churchilla, The Aftermath²ROZDZIAŁ I
NIEROZSTRZYGNIĘTA WOJNA
Z perspektywy okopów na zachodnim froncie, I wojna światowa mogła się wydawać statycznym bojem toczonym o kilka mil za cenę setek tysięcy ofiar. Obraz ten jest jednak mylący¹. Na froncie wschodnim i w wojnie przeciwko imperium osmańskiemu linie frontu były ruchome. Na zachodzie, mimo nieznacznych zaledwie przesunięć, ten bezruch był wynikiem zatrzaśnięcia się wielkich sił w niepewnej równowadze. Z miesiąca na miesiąc inicjatywę przejmowały naprzemiennie obie strony konfliktu. Na początku 1916 r. Ententa planowała zmiażdżyć Państwa Centralne w serii koncentrycznych ataków wyprowadzanych kolejno przez francuskie, brytyjskie, włoskie i rosyjskie armie. Przewidując to natarcie, Niemcy 21 lutego przejęli inicjatywę i rozpoczęli szturm pod Verdun. Celem ataku na kluczowy punkt w szeregu francuskich fortec było ostateczne wykrwawienie Ententy. Rezultatem była walka na śmierć i życie, która związała ponad 70 procent francuskiej armii i zagroziła zredukowaniem koncentrycznej strategii całego sojuszu do szeregu doraźnych odsieczy. W celu odzyskania inicjatywy, Brytyjczycy zgodzili się pod koniec maja 1916 r. rozpocząć nad Sommą swoją pierwszą poważną ofensywę lądową tej wojny.
Gdy walczący wytężali całe swe siły, ich dyplomaci pośpiesznie starali się wciągnąć kolejne państwa w odmęty wojny. W 1914 r. Austria i Niemcy przeciągnęły na swoją stronę Bułgarię i Imperium Osmańskie. W 1915 r. Włochy przyłączyły się do Ententy. Japonia włączyła się do boju, skwapliwie przejmując niemieckie terytoria w chińskiej prowincji Szantung. Pod koniec 1916 r. Francja i Wielka Brytania ściągały japońską marynarkę z Pacyfiku do wzmocnienia konwojów chroniących przed austriackimi i niemieckimi łodziami podwodnymi na wschodzie Morza Śródziemnego. Wykorzystano ogromne ilości pieniędzy i wszelkie dostępne polityczne zabiegi, aby wciągnąć do wojny ostatnie neutralne państwo środkowej Europy, Rumunię. Przyłączenie jej do Ententy oznaczałoby śmiertelne zagrożenie dla miękkiego podbrzusza austro-węgierskiej monarchii. Jednakże w 1916 r. istniała tylko jedna siła, która mogła całkowicie odmienić losy wojny: Stany Zjednoczone. Zarówno w kwestiach gospodarczych, militarnych, jak i politycznych ich stanowisko było decydujące. Dopiero w 1893 r. Wielka Brytania uznała za stosowne podniesienie rangi swego przedstawicielstwa w amerykańskiej stolicy do statusu pełnej ambasady. Teraz, niecałe pokolenie później, europejska historia zdawała się zależeć od amerykańskiego stosunku do wojny.
I
Sukces strategii Ententy zależał od połączenia druzgoczących serii koncentrycznych ofensyw z powolnym zaduszeniem gospodarki Państw Centralnych. Przed wojną brytyjska admiralicja przygotowała nie tylko plany blokady morskiej, ale również destrukcyjnego bojkotu całości środkowoeuropejskiego handlu. Jednakże w sierpniu 1914 r., w obliczu ostrych amerykańskich protestów, uchylili się od rygorystycznej egzekucji tych planów. Rezultatem był chwiejny impas². Wielka Brytania i Francja nie wykorzystały pełnej efektywności swej najlepszej, morskiej broni. Mimo to blokada, nawet w swej ograniczonej formie, była bardzo niepopularna w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska marynarka uważała brytyjską blokadę za „niemożliwą do usprawiedliwienia żadnym dotychczas znanym prawem lub zwyczajem wojny morskiej ”³. Niemniej jednak reakcja Niemiec miała jeszcze większe konsekwencje polityczne. W celu odwrócenia sytuacji na niekorzyść Ententy, w lutym 1915 r. Kriegsmarine użyła U-Bootów do pierwszego zmasowanego ataku na transport transatlantycki. Niemcy zaczęli zatapiać średnio niemal 2 okręty dziennie i 100000 ton wyporności miesięcznie. Jednak możliwości transportowe Wielkiej Brytanii były nadal znaczne, a ewentualna długoterminowa kontynuacja tych ataków zdawała się nieuchronnie prowadzić do amerykańskiego przystąpienia do wojny. Lusitania w maju i Arabic w sierpniu 1915 r., były tylko dwiema najgłośniejszymi ofiarami. Obawiając się dalszej eskalacji, pod koniec sierpnia cywilny rząd Kajzera zaczął się wycofywać. Dzięki wsparciu katolickiej Partii Centrum, postępowych liberałów i socjaldemokratów, kanclerz Bethmann Hollweg zarządził ograniczenie działań U-Bootów. Podobnie jak w przypadku motywowanej lękiem przed prowokowaniem Stanów Zjednoczonych niemożności wprowadzenia pełnej blokady przez Ententę, również niemiecka kontra nie powiodła się z tego samego powodu. Zamiast tego, wiosną 1916 r., niemiecka marynarka spróbowała przełamać impas na morzu, wciągając brytyjską flotę w pułapkę na Morzu Północnym. 31 maja 1916 roku 33 brytyjskie i 27 niemieckich okrętów liniowych spotkało się w największym starciu morskim wojny, bitwie jutlandzkiej. Jej wynik pozostał nierozstrzygnięty. Floty powróciły do baz i ograniczyły się do wywierania pośredniego wpływu jako ogromne, lecz bezczynne rezerwy morskiej siły.
Podczas gdy latem 1916 r. Ententa usiłowała odzyskać inicjatywę na froncie zachodnim, polityczne aspekty blokady atlantyckiej pozostały nierozwiązane. Gdy w celu zacieśnienia swego chwytu Francuzi i Brytyjczycy sporządzili czarną listę firm oskarżonych o „handel z wrogiem”, prezydent Wilson z trudem powstrzymywał wściekłość⁴. Była to według Wilsona „ostatnia kropla”. Zwierzając się swemu najbliższemu doradcy, światowemu pułkownikowi House’owi z Teksasu powiedział: „muszę przyznać, że moja cierpliwość do Wielkiej Brytanii i jej sprzymierzeńców jest na wyczerpaniu”⁵. Wilson nie ograniczył się jedynie do stanowczego protestu. O ile armia amerykańska była niewielka, o tyle już w 1914 r. amerykańska flota była poważną siłą. Była czwartą co do wielkości na świecie i, w przeciwieństwie do japońskiej czy niemieckiej, starła się już skutecznie z Royal Navy w 1812 r. Z perspektywy następców admirała Mahana, największego amerykańskiego teoretyka siły morskiej drugiej połowy XIX w., wojna była bezcenną szansą na prześcignięcie Europejczyków i ustanowienie niepodważalnej kontroli oceanicznych szlaków. W lutym 1916 r. prezydent Wilson ustąpił ich żądaniom, rozpoczynając starania o poparcie Kongresu dla budowy floty, która według jego przechwałek miała być „bez porównania największą marynarką świata”⁶. Sześć miesięcy później, 29 sierpnia 1916 r., Wilson zatwierdził najbardziej spektakularny plan rozbudowy floty w amerykańskiej historii, przeznaczając niemal 500 milionów dolarów na wybudowanie w ciągu trzech lat 157 nowych statków, w tym 16 okrętów liniowych. Mniej dramatyczne, lecz na dłuższą metę nie mniej znaczące, było założenie w maju 1916 r. Nadzwyczajnej Korporacji Morskiej (Emergency Fleet Corporation), której zadaniem była budowa floty handlowej nieustępującej flocie brytyjskiej⁷.
Gdy we wrześniu 1916 r. pułkownik House i Wilson rozważali prawdopodobny wpływ amerykańskiej rozbudowy sił morskich na relacje z Brytyjczykami, opinia prezydenta była dosadna: „zbudujmy flotę większą niż ich i róbmy, co chcemy”⁸. Powodem, dla którego groźba ta była szczególnie złowróżbna dla Wielkiej Brytanii, był fakt, że raz sprowokowane Stany Zjednoczone, w odróżnieniu od Cesarstwa Niemieckiego czy Japonii, były w stanie ją spełnić. Pięć lat później flota Ameryki zostanie uznana za równą brytyjskiej. Z brytyjskiej perspektywy, wojna w 1916 r. nabrała w ten sposób nowego znaczenia. Na początku XX w. głównymi priorytetami imperialnej strategii było powstrzymywanie Japonii, Rosji i Niemiec. Od sierpnia 1914 r. liczyło się tylko pokonanie Cesarstwa Niemieckiego i jego sprzymierzeńców. W roku 1916, dążenie Wilsona do wybudowania amerykańskiej siły morskiej dorównującej brytyjskiej była nową, niepokojącą perspektywą. Nawet w najbardziej sprzyjającej chwili wyzwanie rzucone przez Stany Zjednoczone budziłoby lęk. Biorąc pod uwagę ciężar Wielkiej Wojny, wiadomość ta była przerażająca. Co więcej, nie tylko morskie ambicje Stanów Zjednoczonych były fundamentalnym wyzwaniem stojącym przed Europejczykami w 1916 roku⁹. Wzrost znaczenia amerykańskiej siły ekonomicznej był oczywisty od lat 90. XIX w., ale dopiero konflikt Ententy z Państwami Centralnymi raptownie przeniósł punkt ciężkości finansowej siły przewodniej świata za Atlantyk¹⁰. Zdarzenie to nie tylko zmieniło siedzibę finansowej dominacji, ale również jej praktyczne znaczenie.
Wszyscy europejscy uczestnicy konfliktu rozpoczęli wojnę z nadzwyczaj zdrowym, jak na dzisiejsze czasy, bilansem budżetowym i finansami publicznymi, jak również ze znacznym zasobem inwestycji zagranicznych. W 1914 r. pełna trzecia część brytyjskiego majątku była ulokowana w prywatnych, zamorskich inwestycjach. Wraz z rozpoczęciem wojny, mobilizacja tych krajowych i zagranicznych zasobów została dodatkowo skomplikowana przez ogromną transatlantycką operację finansową. Wszystkie rządy Europy, lecz przede wszystkim brytyjski, zostały wmieszane w tę nową formę międzynarodowych relacji. Przed 1914 r., w edwardiańskiej erze szczytu finansjery, powszechnie zakładało się rolę przewodnią Londynu. Finanse międzynarodowe należały jednak do inicjatyw prywatnych. Dyrygent orkiestry parytetu złota, Bank Anglii, nie był agencją państwową, ale prywatną korporacją. Jeśli państwo brytyjskie w ogóle mieszało się do spraw międzynarodowych finansów, był to wpływ pośredni i subtelny. Brytyjski Skarb Państwa pozostawał w cieniu. Pod nadzwyczajną presją wojny, te niewidzialne i nieformalne powiązania wpływów i pieniędzy zostały dość raptownie scalone w pretensję do hegemonii, w znacznie bardziej konkretnej i upolitycznionej formie. Od października 1914 r. brytyjskie i francuskie rządy włożyły setki milionów funtów rządowych pożyczek w „rosyjski walec parowy”, który miał zmiażdżyć Państwa Centralne od wschodu¹¹. W rezultacie porozumienia z Boulogne w sierpniu 1915 r., rezerwy złota wszystkich trzech głównych państw Ententy zostały połączone i wykorzystane do zabezpieczenia wartości funta szterlinga i franka w Nowym Jorku¹². Z kolei Wielka Brytania i Francja wzięły na siebie odpowiedzialność za negocjowanie pożyczek na rzecz całej Ententy. W sierpniu 1916 r., w obliczu ogromnego kosztu bitwy pod Verdun, francuski kredyt ucierpiał tak bardzo, że na Londyn spadł cały ciężar zabezpieczania całej operacji finansowej w Nowym Jorku¹³. W Europie powstała nowa sieć politycznego kredytu z centrum w Londynie. Była to jednak jedynie połowa operacji.
Z perspektywy księgowości finansowanie Ententy oznaczało ogromne przetasowanie narodowych aktywów i pasywów¹⁴. Aby zdobyć zabezpieczenie dla kredytu, Skarb Państwa Wielkiej Brytanii zorganizował przymusowy wykup prywatnych portfeli akcji pierwszorzędnych papierów wartościowych z Ameryki Łacińskiej i Północnej, które zostały wymienione na krajowe obligacje rządowe. Po zgromadzeniu dewiz Skarb Państwa zabezpieczył nimi warte miliardy dolarów pożyczki Ententy na Wall Street. Zobowiązania zaciągnięte w Ameryce były zrównoważone w zestawieniu rachunkowym Wielkiej Brytanii nowymi, ogromnymi roszczeniami wobec rządów Rosji i Francji. Jednakże przedstawianie tej gigantycznej mobilizacji jako prostego przekierowania istniejących powiązań bagatelizuje historyczne znaczenie tego przesunięcia oraz niezwykłą chwiejność nowopowstałej architektury finansowej. Od 1915 r. wojenne pożyczki Ententy przewróciły do góry nogami strukturę edwardiańskich finansów.
Przed wojną prywatni kredytodawcy w Londynie i Paryżu, centrum bogactwa imperialnej Europy, pożyczali miliardy prywatnym i publicznym kredytobiorcom w państwach peryferyjnych¹⁵. Poczynając od 1915 r. nie tylko źródło kredytu przeniosło się na Wall Street, ale też typowymi kredytobiorcami przestały być koleje w Rosji, czy poszukiwacze diamentów z Południowej Afryki. Teraz najpotężniejsze narody Europy zapożyczały się u prywatnych obywateli w Stanach Zjednoczonych i wszystkich innych chętnych kredytodawców. W czasach świetności późnowiktoriańskiej globalizacji nie było niczego przypominającego sytuację, w której prywatni inwestorzy z jednego bogatego państwa, udzielali kredytów rządowi innego bogatego państwa, w walucie nie kontrolowanej przez pożyczające państwo. Jak pokazały hiperinflacje po I wojnie światowej, rząd, który zapożyczał się w swojej własnej walucie, mógł wyjść z długu, drukując pieniądze. Powódź nowych banknotów niwelowała realną wartość długu wojennego. Nie było to jednak możliwe w sytuacji, gdy Francja czy Wielka Brytania zapożyczały się w dolarach na Wall Street. Najpotężniejsze państwa Europy stały się zależne od zagranicznych wierzycieli, którzy z kolei powiązali swój los z Ententą. Do końca 1916 r. amerykańscy inwestorzy postawili dwa miliardy dolarów na jej zwycięstwo. Narzędziem tej transatlantyckiej operacji, po objęciu nad nią kierownictwa przez Londyn w 1915 r., był dominujący na Wall Street, prywatny bank J. P. Morgana, od dawna posiadający historyczne powiązania z londyńskim City¹⁶. Z jednej strony była to z pewnością działalność biznesowa. Jednak wiązała się też z bezkompromisową postawą antyniemiecką sprzyjającego Entencie Morgana i wspieraniem najgłośniejszych krytyków Wilsona w Ameryce ˗ interwencjonistycznego skrzydła partii republikańskiej. Wynikiem było dość bezprecedensowe międzynarodowe połączenie siły państwowej i prywatnej. W trakcie gigantycznej ofensywy nad Sommą, latem 1916 roku, J. P. Morgan wydał w Stanach Zjednoczonych ponad miliard dolarów w imieniu brytyjskiego rządu, co stanowiło nie mniej niż 45 procent wszystkich brytyjskich wydatków w ciągu tych krytycznych miesięcy¹⁷. W 1916 r. biuro zakupów banku było odpowiedzialne za kontrakty zaopatrzeniowe Ententy, które były wyceniane wyżej, niż wynosił całkowity eksport Stanów Zjednoczonych w latach przed wojną. Ententa mobilizowała znaczną części gospodarki Ameryki, używając prywatnych kontaktów handlowych J. P. Morgana, wspieranego przez gospodarczą i polityczną elitę amerykańskiego północnegowschodu, nie oglądając się przy tym stanowisko administracji Wilsona. Teoretycznie, zależność Ententy od amerykańskiego kredytu dawała prezydentowi potężny wpływ na ich wysiłek wojenny. Czy jednak Wilson miał faktyczną możliwość wykorzystania tej mocy? A może Wall Street była na to zbyt niezależna? Czy rząd federalny posiadał narzędzia, które dałyby mu kontrolę nad działalnością J. P. Morgana?
W 1916 r. kwestia finansów wojennych i relacji Stanów Zjednoczonych z Ententą połączyła się z zaciekle toczoną od kilkudziesięciu lat debatą nad kontrolą nad amerykańskim kapitalizmem. W 1912 r., czterdzieści lat po powrocie do parytetu złota w rezultacie wojny secesyjnej, Stany Zjednoczone dalej nie posiadały własnego odpowiednika Banku Anglii, Banku Francji czy Banku Rzeszy¹⁸. Wall Street od dłuższego czasu domagała się założenia banku centralnego, będącego pożyczkodawcą ostatniej instancji. Mimo to grupy interesów powiązane z bankami były dalekie od radości, gdy Wilson podpisał w 1913 r. akt utworzenia Rezerwy Federalnej. Według Wall Street, a w szczególności J. P. Morgana, Fed Wilsona był zbyt upolityczniony¹⁹. Nie był prawdziwie „niezależną” instytucją na wzór prywatnego Banku Anglii. W 1914 r., w chwili wybuchu wojny w Europie, nowy system przetrwał swą pierwszą próbę. Fed i Skarb Państwa ochroniły Wall Street przed załamaniem po zamknięciu europejskich rynków finansowych²⁰. Między 1915 a 1916 r. gospodarka amerykańska rosła wraz z ogromnym, napędzanym eksportem, rozwojem przemysłowym. Aby sprostać zapotrzebowaniu europejskiej wojny, miasta przemysłowe północnego wschodu i rejonu Wielkich Jezior chaotycznie ściągały z całych Stanów Zjednoczonych wszelki dostępny kapitał i siłę roboczą. To jednak tym bardziej zwiększyło presję na Wilsonie. Nieokiełznanie tego procesu wkrótce doprowadziłoby do tak wielkiego zaangażowania finansowego Stanów Zjednoczonych w wysiłek wojenny Ententy, że jej klęska stałaby się niedopuszczalna. Rezultatem byłoby ograniczenie swobodnego pola manewru amerykańskiego rządu, które jeszcze w 1916 r. zdawało się być jego głównym źródłem nacisku.
Z drugiej strony czy Ententa nie wyszłaby na tym lepiej, gdyby w mniejszym stopniu uzależniła się od dostaw ze Stanów? Niemcy prowadziły przecież wojnę bez dostępu do takich bogactw²¹. Jednak to porównanie tak naprawdę podkreśla znaczenie amerykańskiego importu (tab. 1.). Po wyczerpujących bitwach pod Verdun i nad Sommą latem 1916 r., Niemcy pozostawały w defensywie na froncie zachodnim przez niemal dwa lata. Państwa Centralne ograniczyły się do mniej kosztownych operacji na froncie wschodnim i włoskim. W międzyczasie blokada morska coraz bardziej dawała się we znaki zwykłym obywatelom. Poczynając od zimy lat 1916-1917 mieszkańcy miast w Niemczech i Austrii zaczęli przymierać głodem. Zapewnienie ludności cywilnej dostaw węgla i żywności nie było pobocznym problemem I wojny światowej, lecz istotnym czynnikiem decydującym o wyniku zmagań²². Presja ekonomiczna nie od razu narzuciła tę kwestię, lecz ostatecznie jej wpływ był rozstrzygający. Gdy Niemcy rozpoczęli swój ostatni wielki atak wiosną 1918 r., znaczna część armii Kajzera była zbyt głodna, by wytrzymać długotrwałą ofensywę. Z kolei nieustępliwa energia ofensyw Ententy w 1917 r.: francuskiej w Szampanii w kwietniu, Kiereńskiego na wschodzie w lipcu, brytyjskiej we Flandrii w lipcu, oraz ostateczne natarcie latem i jesienią 1918 r., byłaby niemożliwa zarówno militarnie, jak i politycznie bez wsparcia Ameryki. W Londynie przynajmniej do końca 1916 r. rozlegały się głosy nawołujące do uniezależnienia się od amerykańskiego kredytu. Tym samym jednak wzywały do negocjacji pokojowych. Zostały zagłuszone po powstaniu w grudniu 1916 r. koalicyjnego rządu Lloyda George’a, zdeterminowanego, aby „znokautować” Państwa Centralne. Nikt poważnie nie rozważał kontynuacji nieograniczonej wojny bez polegania na dostawach i kredycie ze Stanów Zjednoczonych. Poczynając od 1916., gdy alianci wzięli swój pierwszy miliard dolarów kredytu na rzecz pierwszej poważnego próby pokonania Państw Centralnych koncentrycznymi ofensywami, sytuacja nabierała coraz większego rozpędu. Za każdym kolejnym planem ataku stało założenie, że zostanie wsparty znacznymi transatlantyckimi dostawami. To z kolei coraz bardziej utrwalało zależność. Wraz z kolejnymi miliardami, dotrzymywanie spłaty należnych długów i uniknięcie upokarzającego bankructwa, stały się nadrzędnymi problemami czasu wojny, a później przybierając jeszcze na znaczeniu.
TAB. 1. NA CO WYDANO DOLARY: UDZIAŁY PROCENTOWY KLUCZOWYCH ZASOBÓW ZAKUPIONYCH PRZEZ WIELKĄ BRYTANIĘ ZA GRANICĄ W LATACH 1914-1918.
------ ---------------- -------------------- ------- ------
Łuski do naboi Silniki samolotowe Zboże Ropa
1914 0 28 65 91
1915 49 42 67 92
1916 55 26 67 94
1917 33 29 62 95
1918 22 30 45 97
------ ---------------- -------------------- ------- ------
II
Tak czy inaczej, transatlantycki wpływ na losy wojny nie ograniczał się do ekonomii i wojskowości. Miał też ewidentny aspekt polityczny. To od polityki zależała zgoda na kontynuowanie wojny, a ta kwestia również miała swój aspekt transatlantycki. Natura politycznych zależności jest jednak znacznie trudniejsza do uchwycenia od gospodarczej czy morskiej potęgi. Nasza wizja relacji europejskiej i amerykańskiej polityki na początku XX w. jest w znacznym stopniu ukształtowana przez doświadczenie II wojny światowej. W 1945 r. dobrze odżywieni, pewni siebie amerykańscy żołnierze pojawili się w zrujnowanej wojną i dyktaturą Europie, niczym awangarda dobrobytu i demokracji. Powinniśmy jednak wystrzegać się przed przenoszeniem zbyt daleko w przeszłość, do początków XX w., tego skojarzenia Ameryki z kuszącym połączeniem demokracji i kapitalistycznego dostatku. Nagłość, z jaką Stany Zjednoczone przejęły zdecydowane przywództwo polityczne, była równie raptowna, jak powstanie ich morskiej i finansowej potęgi. Podstawową przyczyną takiego obrotu wydarzeń była I wojna światowa.
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że w obliczu straszliwej wojny secesyjnej, demokratyczny eksperyment Ameryki był różnie oceniany w półwieczu rozciągającym się między 1865 r. a wybuchem wojny w 1914 roku²³. Niedawno zjednoczone Włochy i Niemcy nie szukały w Ameryce inspiracji dla tworzonych przez siebie konstytucji. Oba państwa miały rodzime tradycje konstytucjonalizmu. Włoscy liberałowie wzorowali się na Wielkiej Brytanii²⁴. W latach 80. XIX w. japońska konstytucja była pisana na podstawie mieszanki europejskich inspiracji. W latach sławy Gladstone’a i Disraeliego nawet pierwsze pokolenie amerykańskich politologów, nie wyłączając młodego Wilsona, spoglądało przez Atlantyk na model westminsterski²⁵. Oczywiście, Unia miała swoją własną heroiczną narrację, świetnie rozpropagowaną przez Abrahama Lincolna. Dopiero jednak po przeminięciu wstrząsu wojny secesyjnej amerykańscy intelektualiści byli w stanie afirmować nową, zgodną, narodową narrację. Gdy zachodnie pogranicze docierało do Pacyfiku, państwo uległo zjednoczeniu. Wojna amerykańsko-hiszpańska z 1898 r. i podbój Filipin w 1902 r. przydawały kraju animuszu. Przemysłowy dynamizm USA był bezprecedensowy. Eksport produkcji rolnej przynosił światu obfitość. Jednakże, wśród progresywnych reformatorów drugiej połowy XIX w., wizja Ameryki nie była jednoznaczna. Stany Zjednoczone były w takim samym stopniu synonimem wzrostu, produkcji i sukcesu, jak i łapówkarstwa, niegospodarności i nakręcanej chciwością polityki. To amerykańscy eksperci przybywali do miast Cesarstwa Niemieckiego w poszukiwaniu wzorców dla nowoczesnego rządu, a nie odwrotnie²⁶. Patrząc w przeszłość z perspektywy 1901 roku, Wilson sam przyznał, że mimo iż „dziewiętnasty wiek” był „ponad wszystko wiekiem demokracji świat nie był bardziej przekonany co do zalet demokracji na jego końcu, niż na początku ”. Stabilność demokratycznych republik była wciąż kwestią otwartą. Mimo że państwa „wyrosłe z Anglii” miały najlepsze wyniki, to Wilson sam przyznawał, że „historia Stanów Zjednoczonych nie została uznana za dowód ich skłonności do tworzenia rządu sprawiedliwego i liberalnego i nieskalanego”²⁷. Sami Amerykanie mieli dość powodów, by zaufać swojemu ustrojowi, lecz z perspektywy reszty świata, mieli jeszcze wiele do udowodnienia.------------------------------------------------------------------------
¹ W. Wilson, The Reconstruction of the Southern States, „AtlanticMonthly”, January 1901, t. lxxxvii, s. 1-15.
² J. M. Keynes, Mr Churchill on the Peace, „New Republic”, 27 March 1929.
¹ The Times, 27 grudnia1915, issue 41047, s. 3.
² Reichstag, Stenographischer Bericht, wol. 307, 850 i nn, 5 kwietnia 1916, s. 852.
³ W. S. Churchill, The Gathering Storm (Boston, MA, 1948), s. vii.
⁴ W. S. Churchill, The Aftermath (London, 1929), s. 459.
⁵ G. L. Weinberg (red.), Hitler’s Second Book (New York, 2006).
⁶ Prace zebrane na stronie: http://www.marxists.org/archive/trotsky/works/.
⁷ Temat przewodni C. Schmitt, Positionen und Begriffe im Kampf mit Weimar-Genf-Versailles 1923-1939 (Berlin, 1940).
⁸ Fraza spopularyzowana przez D. Chakrabarty, Provincializing Europe (Princeton, NJ, 2000), który najprawdopodobniej zapożyczył ją od H. G. Gadamer, zapewne w Karl-Jaspers-Preis Laudatio für Jeanne Hersch, „Heidelberger Jahrbücher” 37 (1993), s. 151-158. Sam Gadamer umiejscawiał to wrażenie we wczesnych latach swego dzieciństwa po I wojnie światowej.
⁹ Dwie wyrafinowane odpowiedzi znajdują się w: M. Hardti A. Negri, Empire (Cambridge, MA, 2001), oraz w C. S. Maier, Among Empires: American Ascendancy and Its Predecessors (Cambridge, MA, 2006).
¹⁰ L. Trocki, Is the Slogan „The United States of Europe” a Timely One? http://www.marxists.org/archive/trotsky/1924/ffyci-2/25b.htm.
¹¹ A. Hitler, Zweites Buch (niewydana), s. 127-128.
¹² Jest to koncepcyjnie połączone z teoriami wojny „przejmowania siły” i „negocjacji” stworzonymi przez politologów takich jak A. F. K. Organski i J. Kugler, The War Ledger (Chicago, IL, 1980).
¹³ W teoriach wojny „przejmowania siły” czynnik gotowości do podejmowania ryzyka jest podkreślany przez W. Kim i J. D. Morrow, When Do Power Shifts Lead to War?, „American Journal of Political Science 36”, no. 4 (listopad1992), s. 896-922.
¹⁴ Na temat politycznych kwestii zaangażowanych od samego początku wojny patrz: H. Strachan, The First World War (London, 2003).
¹⁵ F. R. Dickinson, World War I and the Triumph of a New Japan, 1919-1930 (Cambridge, 2013), s. 87.
¹⁶ L. Trocki, Perspectives of World Development, http://www.marxists.org/archive/trotsky/1924/07/world.htm.
¹⁷ L. Trocki, Disarmament and the United States of Europe, 4 października1929, http://www.marxists.org/archive/trotsky/1929/10/disarm.htm.
¹⁸ F. Meinecke, Machiavellism: The Doctrine of Raison d’État and its Place in Modern History, tłum. Douglas Scott (New Haven, CT, 1957), s. 432.
¹⁹ C. Schmitt, The Nomos of the Earth in the International Law of the Jus Publicum Europaeum (New York, 2006).
²⁰ C. Schmitt, The Nomos of the Earth in the International Law of the Jus Publicum Europaeum (New York, 2006).
²¹ S. Falasca-Zamponi, Fascist Spectacle: The Aesthetics of Power in Mussolini’s Italy (Berkeley, CA, 1997), s. 163.
²² A. J. Mayer, Wilson vs Lenin: Political Origins of the New Diplomacy, 1917-1918 (New York, 1964); N. Gordon Levin, Woodrow Wilson and World Politics (Oxford, 1968).
²³ L. Trocki, Perspectives on World Development, http://www.marxists.org/archive/trotsky/1924/07/world.htm.
²⁴ L. Trocki, Europe and America, February 1924, http://www.marxists.org/archive/trotsky/1926/02/europe.htm.
²⁵ Ibid.
²⁶ Przykładem są dane zebrane dla OECD przez Angusa Maddisona, http://www.theworldeconomy.org/.
²⁷ Współczesnym klasycznym przykładem jest: P. Kennedy, The Rise and Fall of the Great Powers(London, 1987).
²⁸ J. Darwin, Empire Project: The Rise and Fall of the British-World-System, 1830-1970 (Cambridge, 2009).
²⁹ D. Bell, The Idea of Greater Britain (Princeton, NJ, 2009).
³⁰ E. J. Eisenach, The Lost Promise of Progressivism (Lawrence, KS, 1994), s. 48-52.
³¹ Rozróżnienie to zostało celowo rozmyte pojemnym terminem „nieformalnego imperium” wprowadzonym przez Johna Gallagherai Ronalda Robinsona, The Imperialism of Free Trade, „The Economic History Review”, druga seria, VI, no. 1 (1953), s.1-15.
³² W. A. Williams, The Tragedy of American Diplomacy (New York, 1959).
³³ Samoświadomość świetnie ukazana w: V. de Grazia, Irresistible Empire: America’s Advance Through Twentieth-Century Europe (Cambridge, MA, 2005).
³⁴ Jednym z niezwykle wpływowych przykładów jest: E. Hobsbawm, Age of Extremes (London, 1994).
³⁵ Spośród których najbardziej wpływową była: R. S. Baker, Woodrow Wilson and the World Settlement (New York, 1922).
³⁶ Perspektywa spotykana nawet w opracowaniach krytycznych wobec Wilsona, na przykład: T. A. Bailey, Woodrow Wilson and the Lost Peace (New York, 1944), s. 154-155.
³⁷ Amerykańscy radykalni krytycy Wilsona doszli do wniosku, że Wersal nie był „porażką”, ale że podtrzymywanie dotychczasowych grup interesów ówczesnego porządku światowego zawsze było prawdziwym celem pokoju; patrz: T. Veblen, artykuł wstępny z „The Dial”, 15 listopada1919, w T. Veblen, Essays in Our Changing Order (New York, 1934), s. 459-461.
³⁸ Jest to temat przewodni dzieł zebranych A. Mayera, prowadzony w: The Persistence of the Old Regime: Europe to the Great War (New York, 1981), Wilson versus Lenin: Political Origins of the New Diplomacy, 1917-1918 (New York, 2nd ed., 1964), Politics and Diplomacy of Peacemaking (New York, 1967), oraz Why Did the Heavens Not Darken? The ‘Final Solution’ in History (New York, 1988).
³⁹ Bardzo wpływowe było opracowanie M. Mazowera: Dark Continent: Europe’s Twentieth Century (London, 1998).
⁴⁰ J. L. Harper, American Visions of Europe (Cambridge, 1994).
⁴¹ D. E. Ellwood, The Shock of America (Oxford, 2012).
⁴² Inne wersje tego samego można znaleźć w: P. Kindleberger, The World in Depression: 1929-1939 (Berkeley, CA, 1973), R. Gilpin, The Theory of Hegemonic War, „The Journal of Interdisciplinary History 18”, nr 4 (Spring 1988), 591-613, i G. Arrighi, The Long Twentieth Century: Money, Power, and the Origins of Our Times (London, 1994).
⁴³ J. Ikenberry, After Victory: Institutions, Strategic Restraint, and the Rebuilding of Order after Major Wars (Princeton, NJ, 2001).
⁴⁴ C. A. Kupchan, No One’s World: The West, the Rising Rest, and the Coming Global Turn (Oxford, 2012).
⁴⁵ C. Bright, M. Geyer, For a Unified History of the World in the Twentieth Century, „Radical History Review 39” (September 1987), s. 69-91, M. Geyer, C. Bright, World History in a Global Age, w: „American Historical Review 100” (October 1995), s. 1034-1060, oraz M. Geyer, C. Bright, Global Violence and Nationalizing Wars in Eurasia and America: The Geopolitics of War in the Mid-Nineteenth Century, „Comparative Studies in Society and History 38”, nr 4 (October 1996), s. 619-657.
⁴⁶ J. Hobson, Imperialism: A Study (London, 1902).
⁴⁷ Świetny współczesny przegląd można znaleźć w: A. D’Agostino, The Rise of Global Powers: International Politics in the Era of the World Wars (Cambridge, 2012).
⁴⁸ N. Smith, American Empire: Roosevelt’s Geographer and the Prelude to Globalization (Berkeley, CA, 2003).
⁴⁹ M. Nebelin, Ludendorff (Munich, 2010).
⁵⁰ D. Fromkin, The Peace to End all Peace (New York, 1989).
⁵¹ Ten argument niniejsza książka w znacznej mierze zawdzięcza: A. Iriye, After Imperialism: The Search for a New Order in the Far East, 1921-1931 (Cambridge, MA, 1965).
⁵² D. Gorman, The Emergence of International Society in the 1920s (Cambridge, 2012).
⁵³ Podobnie jak we wcześniejszych opracowaniach, wiele zawdzięczam: M. Berg, Gustav Stresemann. Eine politische Karriere zwischen Reich und Republik (Göttingen, 1992).
⁵⁴ N. Bamba, Japanese Diplomacy in a Dilemma (Vancouver, 1972), 360-366.
⁵⁵ L. Trocki, Perspectives of World Development (1924), http://www.marxists.org/archive/trotsky/1924/07/world.htm.
⁵⁶ A. Hitler, Mein Kampf (London, 1939), wol. 2, rozdz. 13.
⁵⁷ Zgodnie z: R. Boyce, The Great Interwar Crisis and the Collapse of Globalization (London, 2009).
⁵⁸ Krótki wstęp do zagadnienia w: A. Stephanson, Manifest Destiny: American Expansionism and the Empire of Right (New York, 1995).
⁵⁹ Eisenach, Lost Promise, s. 225.
⁶⁰ Temat ostatnio najlepiej opisany przez D. E. Ellwood, The Shock of America(Oxford, 2012). Wnikliwą krytykę można przeczytać u T. Welskopp, A. Lessoff (red.), Fractured Modernity: America Confronts Modern Times, 1890s to 1940s (Oldenbourg, 2012).
⁶¹ Podobny wniosek z innej perspektywy znajdziemy u G. Kolko, The Triumph of Conservatism: A Reinterpretation of American History, 1900-1916 (New York, 1963).
⁶² J. T. Sparrow, Warfare State: World War II Americans and the Age of Big Government (New York, 2011).
⁶³ Douglas Steeples, David O. Whitten, Democracy in Desperation: The Depression of 1893 (Westport, CT, 1998).
⁶⁴ Najlepsze krótkie wprowadzenie znajdziemy w: A. S. Link, Woodrow Wilson and the Progressive Era 1910-1917 (New York, 1954).
⁶⁵ W. C. Widenor, Henry Cabot Lodge and the Search for an American Foreign Policy (Berkeley, CA, 1983).
⁶⁶ B. Knei-Paz, The Social and Political Thought of Leon Trotsky (Oxford, 1978).
⁶⁷ W. I. Lenin, The Chain Is No Stronger Than Its Weakest Link, „Pravda” 67, 9 June (27 May) 1917; Lenin: Collected Works (Moscow, 1964), wol. 24, s. 519-20.
⁶⁸ S. Hoffmann, Gulliver’s Troubles, or the Setting of American Foreign Policy (New York, 1968), 52. Inne opracowania politologiczne na temat „nierównego i połączonego rozwoju” można znaleźć w: R. Gilpin, War and Change in World Politics (Cambridge, 1981).
¹ Współczesnymi przykładami są: H. Strachan, The First World War (London, 2003), i D. Stevenson, 1914-1918: The History of the First World War (London, 2004).
² N. A. Lambert, Planning Armageddon: British EconomicWarfare and the First World War (Cambridge, MA, 2012).
³ S. Roskill, Naval Policy Between the Wars (New York, 1968 and 1976), t. 1, s. 80-81.
⁴ H. Nouailhat, France et-Etats-Unis: Aout-1914–Avril 1917 (Paris, 1979), s. 349-555.
⁵ C. Seymour (red.), The Intimate Papers of Colonel House (London, 1926), t. 1, s. 312-13.
⁶ A. S. Link (red.) i in., The Papers of Woodrow Wilson , 69 tomów (Princeton, NJ, 1966-94), t. 36, s. 120.
⁷ J. J. Safford, Wilsonian Maritime Diplomacy 1913-1921 (New Brunswick, NJ, 1978), s. 67-115.
⁸ P. O. O’Brian, British and American Naval Power: Politics and Policy, 1900-1936 (Westport, CT, 1998), s. 117.
⁹ R. Skidelsky, John Maynard Keynes: A Biography, 3 tomy (New York, 1983-2000), t. 1, s.305-15.
¹⁰ K. Burk, Britain, America and the Sinews of War, 1914-1918 (London, 1985), i H. Strachan, Financing the First World War (Oxford, 2004).
¹¹ K. Neilson, Strategy and Supply: The Anglo-Russian Alliance 1914-1917 (London, 1984), s.106-112.
¹² M. Horn, Britain, France, and the Financing of the First World War (Montreal, 2002).
¹³ Nouailhat, France, s. 368.
¹⁴ S. Broadberry, M. Harrison (red.), The Economics of World War I (Cambridge, 2005).
¹⁵ Klasyczną relację znajdziemy w: H. Feis, Europe: The World’s Banker 1870-1914 (New York, 1965).
¹⁶ R. Chernow, The House of Morgan: An American Banking Dynasty and the Rise of Modern Finance (New York, 2001).
¹⁷ J. M. Keynes, The Collected Writings of John Maynard Keynes, t. 16 (London, 1971-89), s. 197.
¹⁸ P. Roberts, „Quis Custodiet Ipsos Custodes?” The Federal Reserve System’s Founding Fathers and Allied Finances in the First World War, „The Business History Review 72” (1998), s. 585-620.
¹⁹ E. Sanders, Roots of Reform (Chicago, IL, 1999) oraz A. H. Meltzer, A History of the Federal Reserve(Chicago, IL, 2002-3).
²⁰ W. L. Silber, When Washington Shut Down Wall Street: The Great Financial Crisis of 1914 and the Origins of America’s Monetary Supremacy (Princeton, NJ, 2007).
²¹ N. Ferguson, The Pity of War: Explaining World War I (London, 1998).
²² A. Offer, The First World War: An Agrarian Interpretation (Oxford, 1991).
²³ Przegląd tematu w: D. E. Ellwood, The Shock of America (Oxford, 2012).
²⁴ J. Banno, Democracy in Prewar Japan: Concepts of Government 1871-1937 (London, 2001), s 47.
²⁵ W. Wilson, Congressional Government: A Study in American Government (rozprawa doktorska, Johns Hopkins University, 1885).
²⁶ D. T. Rodgers, Atlantic Crossings: Social Politics in a Progressive Age (Cambridge, MA, 1998).
²⁷ W. Wilson, Democracy and Efficiency, „Atlantic Monthly” (marzec 1901), s. 289.