- W empik go
Uciec jak najwyżej. Nie dokończone życie Wandy Rutkiewicz - ebook
Uciec jak najwyżej. Nie dokończone życie Wandy Rutkiewicz - ebook
Wanda Rutkiewicz, zwana Gwiazdą Himalajów, pierwsza Polka, która zdobyła Mount Everest, zaginęła podczas swej kolejnej górskiej wyprawy.
Mało jest kobiet na świecie, które w sporcie tak ekstremalnym jak himalaizm osiągnęły tak dużo. Opowieść o niej napisała dziennikarka, a zarazem przyjaciółka. Pisze tu o pasji wspinania, ale także o Wandzie Rutkiewicz jako o człowieku, o ludziach w jej życiu, przede wszystkim zaś o ich wcale niełatwej, ale wiernej przyjaźni, tworząc zaskakująco żywy portret swej bohaterki.
"Jest to opis naszej przyjaźni, niełątwej, to pewne, lecz nie dającej się zastąpić żadną inną. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. To łatwe pocieszenie, gdyby było prawdą. Czasami jednak zdarza się spotkać kogoś takiego, kogo nieobecność zawsze będzie budzić żal. I tym kimś jest dla mnie Wanda. "Uciec jak najwyżej" to pożegnanie z Wandą, z pisaniem o niej. Są w nim, obok wywiadów, moje wspomnienia, niekiedy sentymentalne, egzaltowane, innym razem odsłaniające brutalną prawdę o górach i ludziach, niekiedy też w nie najlepszym świetle stawiające i Wandę, i mnie. Ale tak było - śmiesznie czasami, czasami paskudnie, dramat mieszał się z groteską, uczucia najcieplejsze z zimną furią. Jak w życiu". (ze Wstępu)
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-0279-3 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Karkonosze powstały
w okresie kaledońskich
ruchów górotwórczych
ja ujrzałem światło dzienne
9 października 1921 roku
skąd się wziąłem?
Z Radomia
urodzony pod znakiem Wagi
uformowany
w okresie ruchów totalitarnych
przeszedłem przez
ogień powietrze wojnę
przez lasy nad Wartą i Pilicą
przez Kraków Gliwice Wrocław
przez siedem gór i siedem rzek
i tak wędrując po matce ziemi
po pięknej błękitnej planecie
nad którą unosi się czerwony Mars
i Saturn w tysiącu pierścieni
doszedłem do Gór Olbrzymich
na uliczce prowadzącej do
Muzeum Sportu i Turystyki
w Karpaczu
trafiłem na ślad
ślad jej stopy
ślad uśmiechu
ślad jej ręki
przed laty
przeglądając poranną gazetę
dowiedziałem się
że kobieta z Wrocławia
zdobyła Mount Everest
przy innej sposobności
przeczytałem
(w „Przekroju”? „Panoramie”?)
krótki wierszyk pióra Wandy
pamiętam że chciałem
do niej zadzwonić zapytać
co skłoniło Wspaniałą
Kryształową Górę
do urodzenia myszki
ale nie starczyło mi śmiałości
może dlatego że w dzieciństwie
zobaczyłem i zdobyłem tylko „psią górkę”
koło Radomska (25 metrów)
i „kocią górę”
w sosnowym lasku
koło Gabrielowa
dopiero po jej śmierci
zadałem to pytanie
uśmiechnęła się i powiedziała
otwierając oczy – a pan? panie Tadeuszu
dlaczego Pan pisze wiersze – ja? ja nie wiem
ulicami Wrocławia
płynęły rwące górskie
strumienie rzeki potoki
w brudnym lustrze wody
które wznosiło się i opadało
stały kościoły teatry domy
ludzie na dachach
machali białymi niebieskimi
czerwonymi płachtami
państwo Gucwińscy budowali arkę
dla swoich zwierząt
ratowali słonie żyrafy lwy i motyle
śmigłowce unosiły się
nad wodami
w parku Szczytnickim
w zatopionym japońskim ogrodzie
chwyciłem Wandę
za rękę
przepraszam! a Pani dokąd
śpieszy – a wiedziałem już
że śpi snem wiecznym –
machnęła ręką
i powiedziała – ja? Idę na Mount Everest
a po drodze
na Matterhorn Nanga Parbat
Annapurnę…
potem wejdę jeszcze
na Kangczendzongę… – ale to bardzo wysoko
powiedziałem – tylko 8586 metrów
powiedziała
z zagadkowym uśmiechem – ale Pani nie zabrała ze sobą
ani śpiwora ani zapasu jedzenia
(a wiedziałem już że ona umarła)
ani maszynki do gotowania
a ta płachetka
ten kolorowy namiocik
jest dobry dla dzieci
można go ustawić
w ogródku działkowym
pod jabłonką
koło grządki z marchewką
koperkiem pietruszką
niech Pani odpocznie
powiedziałem z troską
kto to widział! żeby chodząc o kulach
skakać po górach
„korona Himalajów” poczeka
na panią
– „potrzebne jest mi poczucie
zagrożenia i to takiego,
którym mogę sterować”. – niech pani zostawi w spokoju
Kangczendzongę… przecież
tego nawet wymówić nie można…
zapiszemy panią do związku literatów
urządzimy pani wieczór poetycki
przy świecach przeczyta pani wierszyk
wyda tomik otrzyma wyróżnienie
zostawi ślady stopy
na skale Kaliopy
Wanda rozejrzała się
po świecie i powiedziała do siebie – nie stał się jeszcze dla mnie
towarzyszem liny… nie może zrozumieć
25 maja 1992 roku
dotarła do kraju wiadomość
że Wanda Rutkiewicz
zginęła w Himalajach
III
siedziałem w muzeum zabawek
w domku lalek panował ruch
nakrywano do stołu
ktoś grał na pianinie
zegar wybijał godzinę
porcelanowy kotek lizał łapę
na palcach weszła Wanda
stanęła przy kaflowym zielonym
piecu
grzejąc skostniałe ręce
zapytałem szeptem
co ją skłoniło do powrotu
na naszą dolinę łez
i odpowiedziała mi mówiąc
„czasem myślę, że wspinam się dlatego,
aby przekonać się,
jaka droga jest mi
nasza szara codzienność.
Wracając poznaję, jak smakuje
kubek gorącej herbaty,
po dniach pragnienia,
sen po wielu nieprzespanych nocach,
spotkanie z przyjaciółmi
po długiej samotności
cisza… ”
myślałem o jej życiu i śmierci
i zobaczyłem jej oddech
który
połączył się z oddechami
żywych
ludzi zwierząt drzew i kwiatów
zamek z lodu
wyparował
wieczne śniegi ruszyły się
szklana góra
spłynęła w dolinę