Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ucieczka lady Avelyn - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
15,99

Ucieczka lady Avelyn - ebook

Szkocja, 1145

Na wieść, że ojciec zamierza ją jak najszybciej wydać za mąż, lady Avelyn decyduje się na ucieczkę z domu. Woli narazić się na śmiertelnie niebezpieczną tułaczkę, niż zostać trzecią żoną jednego z najstarszych baronów w okolicy. W pogoń za nieposłuszną panną rusza lord Elrik, o którym powiadają, że potrafi znaleźć wszystko i każdego. Elrik i tym razem wywiązuje się z misji, szybko odnajduje Avelyn i zgodnie z umową przywozi na dwór króla Szkocji. Jest przekonany, że na tym skończy się jego znajomość z piękną, leczy wyjątkowo niepokorną podopieczną. Jednak król Dawid ma wobec tej niedobranej pary zupełnie inne plany.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-5538-7
Rozmiar pliku: 709 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dla Toma i KM z wyrazami miłości.

PROLOG

Zamek Carlisle, kwiecień 1145.

Gwar podnieconych rozmów w wielkiej sali zamkowej ścichł do stłumionych szeptów, gdy olbrzymie podwójne drzwi otwarły się ze skrzypieniem. A kiedy energicznym krokiem wszedł przez nie lord Elrik z Roul, nawet te szepty całkiem umilkły.

Z jego długiej, sięgającej do ziemi opończy obramowanej wilczą skórą ściekały strużki wody po wiosennej burzy. Rozwiane poły rozbryzgiwały krople na posadzkę. Mężczyźni i kobiety rozstępowali się przed nim. W sali słychać było tylko rozbrzmiewający echem brzęk żelaznej kolczugi i ostróg oraz odgłos ciężkich kroków.

Goście na dworze króla Dawida wpatrywali się zafascynowani w tego mężczyznę owianego legendarną sławą. Niektórzy z nich byli na tyle młodzi, że w dzieciństwie słuchali z drżeniem opowieści o królewskiej Drużynie Wilków, rozmyślając z lękiem, ile jest w nich prawdy.

Teraz, spoglądając na jego czarne jak noc, potargane długie włosy, ponuro zmarszczone brwi nad złocisto-zielonymi oczami i posępny wyraz twarzy okolonej brodą, zastanawiali się, czy istotnie jest na wpół wilkiem. Ledwie ogładzonym, nie całkiem ludzkim wojownikiem, który nie waha się z piekielnym okrucieństwem atakować nieświadome zagrożenia ofiary.

Doszedłszy do podestu, Elrik przyklęknął na kolano i skłonił głowę. Wiedział, co myślą o nim wszyscy ci tchórzliwi dworacy, noszący miecz u pasa jedynie od parady, i nie dbał o to. Jako lord Roul robił to, co konieczne, by zapewnić bezpieczeństwo swoim ziemiom i rodzinie.

Przynależność do Drużyny Wilków króla Dawida nie była rzeczą łatwą, ale przecież niebiosa nie obdarowały go lekkim życiem, dlaczego więc w tym przypadku miałoby być inaczej? Jedyną zaletę tej sytuacji stanowiła świadomość, że resztę drużyny tworzą jego trzej bracia, którym bezgranicznie ufał.

Król Dawid wstał.

– Lordzie Roul, pójdź za mną.

Elrik podniósł się i podążył za królem do mniejszej komnaty za podestem.

– Dziękuję, że przybyłeś tak szybko – powiedział Dawid.

Napełnił dwa puchary ciemnoczerwonym winem i podał jeden Elrikowi, po czym zasiadł na krześle. Elrik przyjął kielich, mając nadzieję, że trunek go rozgrzeje.

– Słucham cię, mój panie – rzekł.

– Wybacz, że wyrwałem cię z wygodnego domostwa, ale potrzebuję twojego szczególnego talentu.

– Kogo mam odszukać? – zapytał Elrik.

Posiadał wrodzoną niezwykłą zdolność tropienia – czy chodziło o zgubiony trzewik, czy o ukrywającego się człowieka.

– Avelyn z Brandr.

Elrik niemal zakrztusił się łykiem wina, gdy w jednej chwili napłynęły do niego wspomnienia. Jego ojciec dopuścił się zdrady wobec króla Dawida, nakłoniony do tego przez Galdona, lorda z Brandr – wyspy, której długie, ostre i poszarpane skały sterczały z północnego brzegu niczym miecze dobyte do ataku. Zdradziecki Galdon zapragnął poszerzyć swoje terytorium. Nigdy nie zdołano ustalić, czy działał na własną rękę, czy może z rozkazu lorda Somerleda z Argyll, który był panem lennym Galdona i wujem jego żony. A może działał na polecenie Óláfra, króla Wysp, jego dziadka ze strony matki – ponieważ lord Brandr wykorzystał swoje koneksje i umknął przed karą. W przeciwieństwie do ojca Elrika.

Aby ocalić ojcu życie, Elrik i jego młodszy brat Gregor padli do nóg królowi Dawidowi, błagając o łaskę. Ich prośba została wysłuchana, lecz ceną za to było bezgraniczne podporządkowanie się władcy.

Ojca zesłano na wyspę Roul, natomiast Elrik, Gregor oraz ich dwaj młodsi bracia stali się Drużyną Wilków króla Dawida. Ludźmi, którym zlecano zadania wymagające dyskrecji, a niekiedy okrucieństwa.

Elrik przełknął wino i rzekł:

– Nie wiedziałem, że lord Brand ma córkę.

– Nieślubną córkę.

Elrika w gruncie rzeczy to nie zaskoczyło. Przecież matka lorda Brandra też pochodziła z nieprawego łoża. Nie pojmował jednak, dlaczego wnuk króla Óláfra miałby poprosić o pomoc króla Szkocji. I co jeszcze dziwniejsze, dlaczego lord Brandr miałby zaryzykować wizytę na dworze króla Dawida, skoro niegdyś przyłączył się do sił zamierzających obalić tego władcę. Nie chciał przywoływać historii tej zdrady, zamiast tego zapytał:

– I lord Brandr zwrócił się do ciebie, panie, a nie do swego dziadka albo wuja żony?

– W rzeczy samej.

– Czy miał jakiś powód, by tak postąpić?

– Owszem, małżeństwo zaaranżowane pomiędzy tą dziewczyną a sir Borkem, jednym z lenników Óláfra.

– Panie, chyba nie masz na myśli seniora rodu Borków?

– Właśnie tak. O ile dobrze rachuję, to będzie jego trzecia żona.

Dlaczego ojciec dziewczyny przystał na małżeństwo córki z tym starym sękatym wojownikiem, który pochował dwie żony?

– Jak dawno zniknęła?

– Według mojej wiedzy trzy tygodnie temu, tuż przed oficjalnym poznaniem przyszłego męża.

Elrik odstawił na stół opróżniony kielich, gestem ręki odmówił jego powtórnego napełnienia i spytał:

– Jak ona wygląda?

– Powiedziano mi tylko, że ma kruczoczarne włosy, lodowato błękitne oczy, gładką cerę, kształtną figurę oraz charakter, jakiego można się spodziewać po córce lorda Brandra.

Wspaniale, pomyślał Elrik. Prawnuczka króla wyprzedza go o trzy tygodnie, jest uparta i zapewne wcale nie pragnie zostać odnaleziona.

– Gdzie ostatnio ją widziano?

– Uciekła z Oban.

– A później były o niej jakieś wieści?

– Krążyły pogłoski o czarnowłosej dziewoi, która zabiła w Duffield mężczyznę próbującego udaremnić jej kradzież chleba. Tam urwał się pościg ludzi wysłanych przez Brandra.

Elrik wątpił, by w tych pogłoskach tkwiło choćby ziarno prawdy. Jednakże jeśli widziano ją w Duffield, zadanie mogło okazać się nieco trudniejsze. Czymś innym jest wkroczenie do Anglii, aby tropić tę dziewczynę, zaś czymś całkiem innym zapuszczenie się w głąb ziem hrabiego Derby’ego.

Elrik wiedział, że może znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji. I oczywiście właśnie dlatego wyznaczono mu to zadanie. Jeżeli zostanie schwytany, król Dawid nie zaoferuje za niego okupu, a nawet zaprzeczy, by cokolwiek wiedział o tej misji.

Ta dziewczyna jest albo nadzwyczaj silna i odważna, albo całkiem bezrozumna. Na szczęście nie trzeba nadludzkiej przenikliwości, by odgadnąć, że zmierza ku południowemu wybrzeżu, a stamtąd chce dostać się do Normandii albo Francji.

– Musisz ją odszukać, zanim opuści Anglię.

– Gdzie Brandr chce, abym ją dostarczył?

– Sprowadź ją tutaj, na mój dwór. Decyzja, by wydać osiemnastoletnią prawnuczkę króla za niemal osiemdziesięcioletniego wasala, wydaje się nieco podejrzana, a jeszcze bardziej dziwi, że Brandr zwrócił się o pomoc do mnie.

– W istocie, to trochę… dziwne.

– Więcej niż tylko dziwne. – Dawid machnięciem ręką uciął dalszą dyskusję. – Odszukaj ją i przywieź tutaj. Brandr zjawi najpóźniej za miesiąc. Nie życzę sobie znosić jego obecności dłużej, niż to konieczne. Zamierzam udaremnić jego plany, zanim przybędzie.

Te ostatnie słowa króla przyprawiły Elrika o nerwowy skurcz żołądka. Coś w beznamiętnym, opanowanym tonie głosu Dawida wydało mu się… niepokojące. Król wiedział już, jak chce postąpić, a Elrik zastanawiał się, czy i on odegra rolę w tym planie.

Przez ponad dziesięć lat był członkiem królewskiej Drużyny Wilków. Dotychczas posłusznie wykonywał rozkazy, nawet te, które zmuszały go do utwardzenia serca i puszczania mimo uszu błagań o litość. Lecz ta sprawa była inna, miała charakter osobisty.

– Dlaczego ja? – spytał.

– Ta dziewczyna nie ma żadnego związku z przeszłością – odrzekł Dawid i wzrok mu spochmurniał. – W tamtym czasie była tylko dzieckiem, a Brandr jeszcze nie uznał jej za córkę. Twój ojciec niegdyś dokonał wyboru. Nie postąpiłby inaczej, niezależnie od tego, czy Brandr byłby w to wmieszany, czy nie.

Elrik nie zgadzał się z tym. Był wówczas świadkiem tamtych wydarzeń. Słyszał przemowy lorda Brandra przeciwko cudzoziemcom, którym Dawid oddał we władanie ziemie uważane za najlepsze. Brandr samym tonem głosu wzbudzał w słuchaczach szaleńcze pragnienie zemsty.

Liczne blizny na plecach Elrika przypominały mu o wyrazie diabelskiej satysfakcji w oczach Brandra, gdy przyglądał się, jak wymierzano karę tym, którzy zostali uznani za nieposłusznych.

Elrik nie zamierzał wyjawić tych myśli królowi. Brandr był wnukiem króla Óláfra i bratankiem potężnego lorda, podczas gdy on był tylko synem zdrajcy.

– Zrobisz, co ci kazałem, Roulu.

– Oczywiście, mój panie.

Król Dawid rozparł się na krześle i cisnął mu sakiewkę z monetami.

– To powinno pokryć twoje potrzeby. Nie mogę dać ci ludzi.

Elrik wrzucił sakiewkę do skórzanej torby za pazuchą płaszcza. Pieniądze się przydadzą, a pomocnicy tylko opóźnialiby jego pościg.

– Na co mi wsparcie?

– Zapomniałem wspomnieć, że ludzie lorda Brandra natrafili na dowód, że być może ktoś ściga tę damę. Brandr obawia się, że ten prześladowca nie zamierza sprowadzić jej żywej.ROZDZIAŁ PIERWSZY

Okolica na południe od Derbyshire w Anglii, tydzień później

– Otwierać! – Drewniane drzwi pokoju zadygotały od uderzeń. – Mam ochotę na dziwkę.

Avelyn wzdrygnęła się, słysząc żądanie mężczyzny, mocniej ścisnęła trzymany przed sobą pożyczony sztylet i cofnęła się od zaryglowanych drzwi. Wiedziała, że musi tylko zachować ciszę, a natręt w końcu da za wygraną i pójdzie dalej korytarzem.

Tak działo się przez minionych siedem nocy. Mężczyźni, którzy szukali chętnej kobiety, niezliczoną ilość razy zatrzymywali się przed jej drzwiami i próbowali wejść, a potem ruszali dalej i znajdowali drzwi, które ustępowały.

Wyglądało, że nawet w tym zamtuzie obowiązuje swoisty kodeks honorowy. Zaryglowane drzwi oznaczały najwidoczniej, że albo pokój jest już zajęty, albo przebywająca w nim dama nie życzy sobie towarzystwa. Ku zaskoczeniu Avelyn mężczyźni respektowali owo życzenie.

Kiedy na korytarzu znów zapadła cisza, Avelyn opuściła oręż i odetchnęła. Stłumiła śmiech na myśl o tym, jak głośno zabrzmiał jej oddech.

Usiadła na zydlu przy oknie i wpatrzyła się w zachmurzone niebo. Wszystko było szare. Niebo, droga, nawet budynki majaczące niewyraźnie w oddali.

Pragnęła stąd odejść, jednak uległa namowom nowej przyjaciółki, Hannah, by zaczekać na poprawę pogody. Teraz, po niemal ośmiu dniach ciągłego deszczu, strumienie wzbiorą tak, że nie da się przejść ich w bród.

Nie po to ryzykowała życie, uciekając od ojca i rychłych zaślubin, by dać się pojmać i odprowadzić z powrotem.

Wszyscy w domu powtarzali jej, jak bardzo powinna czuć się szczęśliwa i dumna z powodu zaręczyn z jednym z wojowników króla Óláfra. Król nie miał obowiązku dbać o jej przyszłość. Zatem dlaczego zadał sobie dla niej tyle trudu?

Chociaż więc dręczyły ją te pytania, to gdy lord Somerled po raz pierwszy zjawił się z tą wieścią, Avelyn ogarnęło takie podniecenie, że wymknęła się do spalonej chaty swojej matki w wiosce po pierścionek, który matka ofiarowała jej na dwunaste urodziny. Usłyszała wówczas, że był to ślubny pierścionek jej babki, więc zakopała go bezpiecznie w ziemi. Miała nadzieję, że gdy nadejdzie dzień jej zaślubin, zdoła przekonać przyszłego męża, by wykorzystał go jako ślubną obrączkę.

Jednak ci, którzy uważali Avelyn za szczęśliwą i uprzywilejowaną, nie widzieli wojownika wybranego na jej męża. Był stary – tak wiekowy, że jego synowie byli starsi od niej. Miał ziemistą, pomarszczoną skórę i obwisły brzuch sięgający niemal do kolan. Avelyn wolała nawet nie myśleć o ich nocy poślubnej.

A kiedy spróbowała ją sobie wyobrazić, doszła do wniosku, że ma przed sobą tylko dwa wyjścia: zadać sobie śmierć albo uciec.

Wybrała ucieczkę. Lecz ponieważ przyrodni brat Osbert bacznie jej pilnował, umknęła w pośpiechu, zabierając ze sobą tylko niewielki zapas żywności oraz pierścionek.

Prowiantu starczyło jej tylko na pierwsze dwa dni. Trzeciej nocy ukradła świeżo upieczony chleb wystawiony na parapecie okna chaty. Niemal ją przyłapano. Z miejscowej oberży wyszedł pijany mężczyzna, zobaczył, jak zwędziła okrągły bochen, i ruszył w pościg. Avelyn okazała się szybsza, wyprzedziła go i obejrzała się tylko raz, usłyszawszy, jak wrzasnął z bólu, gdy potknął się i przewrócił.

Następnej nocy szczęście jej nie dopisało i nie znalazła nic do jedzenia. Zatem kolejnego wieczoru dołączyła do gromadki żebraków przed zamkiem i zaczekała, aż rzucą im resztki żywności. Zdołała pochwycić twardą kromkę zwietrzałego chleba i dwa niedojedzone owoce.

Rozpoznała jednak na wpół martwy wyraz głodu w oczach małego oberwańca u jej boku. Pamiętała taki głód z własnego dzieciństwa, więc niewiele myśląc, włożyła w drobne rączki dzieciaka większą część kromki i owoc.

Mdliło ją z głodu i była wyczerpana nieustannym marszem na południe. Niekiedy rozważała zrezygnowanie z ucieczki, ale wówczas przypominała sobie zgrzybiałego starca, który miał zostać jej mężem.

Ku uldze Avelyn udawało się jej przeważnie unikać innych ludzi, ponieważ omijała główne drogi i trzymała się z dala od miasteczek. Ale pewnego dnia, gdy siedziała oparta o drzewo, tuż koło jej nosa świsnęła strzała i wbiła się w pień przy jej głowie.

Avelyn rzuciła się do szaleńczej ucieczki przez las, biegła, dopóki nie upadła na kolana. Wyczerpana odpełzła ze ścieżki i ukryła się pod stertą liści i poszycia. Słońce stało już wysoko na niebie, gdy obudziła się i uświadomiła sobie, że jest bardziej głodna i znużona niż ubiegłego wieczoru.

Trafiła do sporego miasteczka i szybko odszukała miejską studnię na rynku. Właśnie tam znalazła ją Hannah.

Ta poczciwa kobieta nakłoniła ją do zwierzeń, a potem zaprowadziła tutaj, do zamtuza nad miejską oberżą, w którym Hannah i kilka innych kobiet zarabiało na życie.

Jak dotąd żadna z nich nie próbowała namówić jej ani zmusić do uprawiania ich profesji. Po prostu zaoferowały zamieszkanie w jednym z wynajętych pokoi, podczas gdy dwie z nich dzieliły inny, przynosiły jej jedzenie i picie.

Avelyn była ogromnie wdzięczna za pomoc i przyrzekła sobie, że znajdzie sposób, by im się odwdzięczyć.

Teraz jej uwagę przykuł jakiś ruch na ulicy. W kierunku oberży szli trzej mężczyźni, rozbryzgując butami mętną wodę z kałuż.

Najwyższy z nich spojrzał w górę, jakby wiedział, że Avelyn go obserwuje. Odchyliła się od okna, kryjąc się przed jego wzrokiem. Zadrżała, czując w żołądku chłód trwogi.

Lekkie, szybkie stukanie do drzwi odwróciło jej uwagę od tych obaw. Avelyn rozpoznała delikatne pukanie Hannah. Otworzyła drzwi, by wpuścić swoją nową przyjaciółkę.

Dobiegające z głównej poniżej dźwięki stały się po otwarciu drzwi nieznośnie głośne. Avelyn przywykła już do przekleństw i jowialnych śmiechów pijanych mężczyzn, jednak tej nocy pobrzmiewało w nich napięcie.

Gestem ręki zaprosiła Hannah do środka i pospiesznie zamknęła drzwi. Z zatroskanego wyrazu twarzy przyjaciółki poznała, że ona także wyczuwa owo napięcie.

– Co się stało? – spytała.

Hannah przewróciła oczami i ruszyła w kierunku łóżka.

– Usiądźmy – zaproponowała.

Avelyn zaryglowała drzwi i podeszła do przyjaciółki.

– Co się stało? – powtórzyła pytanie.

– Wiesz, że Mabel przez ostatnie trzy noce nie mogła tutaj przychodzić.

– Tak. Musiała zostawać w domu z chorym dzieckiem – wyszeptała Avelyn. – Czy stało mu się coś złego?

– Nie, dziecko już dochodzi do zdrowia. Ale Edward, jej najlepszy klient, jest na dole i domaga się kobiety. Skoro nie może mieć Mabel, więc żąda jakiejś podobnej do niej.

– Co za różnicę robi mu wygląd kobiety?

– Nie wszyscy mężczyźni przychodzą tu dla cielesnych przyjemności. Niektórzy szukają tylko ciepła, uścisku, miłego słowa, pieszczoty. Ten mężczyzna jest stary i przed dwoma laty stracił żonę. Najwidoczniej w młodości miała czarne włosy i szczupłe ciało.

Avelyn zamknęła oczy. Ponieważ inne kobiety często rzucały uwagę, że ona i Mabel mogłyby być siostrami, wiedziała, dlaczego Hannah do niej przyszła. Aby się upewnić, spojrzała na przyjaciółkę i spytała:

– O co mnie prosisz?

– Nie jesteś głupia, wiesz o co. Chcę, żebyś tej nocy zastąpiła Mabel. – Zanim Avelyn mogła zaprotestować, Hannah dorzuciła szybko: – Ten człowiek już utracił męskie siły, więc wystarczy, jeśli pozwolisz się objąć.

– Co takiego?

– No, będzie cię obejmował przez całą noc, w łóżku, rozebraną. Będzie cię nazywał Agnes, być może zażąda jednego czy dwóch pocałunków, a czasami lubił popieścić piersi Mabel, ale przysięgam, że nic więcej.

Avelyn zamrugała wstrząśniętą. Dotychczas oprócz przelotnego, niewinnego cmoknięcia w policzek żaden mężczyzna nigdy jej nie całował. A już z pewnością nigdy nie pozwoliła, by jakikolwiek mężczyzna ujrzał jej nagie ciało, nie mówiąc już o dotykaniu.

Hannah odezwała się, przerywając przeciągające się milczenie:

– Nikt nie musi się o tym dowiedzieć, a ten mężczyzna da ci dość pieniędzy, byś mogła wynagrodzić nam utrzymanie, które ci zapewniłyśmy.

A zatem, zgodnie z obawami Avelyn, nadeszła pora uregulowania rachunku.

Stanęła w obliczu konieczności spłacenia długu, a mogła to zrobić, sprzedając pierścionek albo spełniając żądanie Hannah. Nie potrafiła pozbyć się pierścionka, jedynej rzeczy, jaka pozostała jej po matce.

Powstrzymała daremne łzy. Jak powiedziała jej Hannah, nikt nigdy się nie dowie. Jeśli dopisze jej szczęście, wkrótce stąd odejdzie, być może rano. Potem będzie mogła pospieszyć do Normandii albo Francji i rozpocząć nowe życie.

Skinęła głową na znak zgody i rzuciła:

– Jeżeli on spróbuje czegokolwiek więcej, wypruję mu flaki.

Hannah roześmiała się i poklepała ją po ramieniu.

– Zapewniam cię, że to nie będzie konieczne.

Ze swojego miejsca w odległym kącie pomieszczenia Elrik rozglądał się bacznie i wyczekiwał stosownej chwili. Dwaj z jego ludzi ulokowali się w innych rogach oberży i przysłuchiwali się rozmowom gości.

Wszyscy w miasteczku wiedzieli, że właściciel tej gospody wynajmuje pokoje na piętrze kobietom sprzedającym swoje wdzięki.

Rozprawiano o nowej damie, młodej i czarnowłosej, która jeszcze nie przyjęła żadnego klienta. Kilku z obecnych zakładało się o to, kto z nich będzie tym pierwszym.

Jeśli Elrika nie myliło przeczucie, owa kobieta mogła być tą, której szukał. Jak dotąd jego poszukiwania córki lorda Brandra nie przebiegały łatwo, jednak skrawki zebranych informacji doprowadziły go tutaj.

Był rad, że porzucił pomysł podróżowania samopas. Podczas tych poszukiwań jego ludzie okazali się przydatni, zbierając plotki, które jemu umknęły.

Jeden z nich, Fulke, podszedł i zajął miejsce na ławie za Elrikiem.

– Ten starszy mężczyzna zasiadający najbliżej paleniska, żąda na noc jakiejkolwiek czarnowłosej dziewki. Zdaje się, że jego stałej kobiety dziś tu nie ma.

Elrik podniósł do ust kufel, lecz nie pił, tylko spytał cicho:

– Czy znajdą mu inną?

– Kobieta w zielonej sukni poszła na górę zobaczyć, czy któraś jest wolna.

Elrik w pełni skupił uwagę na mężczyźnie, o którym wspomniał Fulke. Był stary i bardzo kościsty.

Wstał, udał, że wzdryga się z zimna, i podszedł do starca.

– Ten ogień wygląda kusząco. Nie ma pan nic przeciwko temu, bym się dosiadł?

– W żadnym razie. Zresztą nie zostanę tu długo.

Elrik usiadł i kiwnięciem ręką przywołał oberżystkę.

– Przynieś jedno piwo dla mnie, a drugie dla mojego przyjaciela.

Starzec przyjrzał mu się spod przymrużonych powiek.

– Wcześniej nigdy tu pana nie widziałem.

– Jestem tylko przejazdem.

– I postanowił pan nacieszyć się w nocy niewieścim towarzystwem?

– Być może.

– Jakiej dziewki pan szuka?

– Najchętniej jakiejś pełnej wigoru rudowłosej.

– To nie w moim guście. – Mężczyzna pokręcił głową. – Ja chcę podobnej do mojej Agnes. Drobnej, czarnowłosej, z piersiami mieszczącymi się w dłoni.

– Czy pańska Agnes została w domu?

– Nie – odparł starzec. Wykrzywił usta, a na jego twarzy pojawił się wyraz głębokiego smutku. – Zmarła już dwie wiosny temu.

– Przykro mi. Nie zamierzałem pana zasmucić.

– To nic. Przychodzę tu, gdy nie mogę już znieść tęsknoty za nią. Czasami po prostu kobiece ramiona pomagają mi złagodzić to poczucie utraty.

– Z pewnością wspaniale się pan o nią troszczył.

– Kochałem ją, chłopcze, ot co.

– Powinien pan znaleźć sobie drugą żonę.

Ku jego zaskoczeniu, mężczyzna tupnął nogą, klepnął się w kolano i ryknął gromkim śmiechem.

– Och, a to dobre! W moim wieku? Cóż robiłbym z żoną?

– To samo, co robił pan z Agnes.

– Jesteś młodszy, niż na to wyglądasz, nieprawdaż? – Starzec sięgnął ponad stołem i żartobliwie trącił Elrika pięścią w ramię. – Uwierz mi, chłopcze, za dwadzieścia czy trzydzieści lat inaczej spojrzysz na te sprawy.

– Błędnie mnie pan zrozumiał. Miałem na myśli dzielenie wspólnych posiłków albo rozmowę przy kominku i miękkie, ciepłe kobiece ciało w łóżku. Nic więcej.

– Nie sprowadzę innej kobiety do łóżka Agnes. Nie.

Kobieta w zielonej sukni zeszła z powrotem po schodach i zbliżyła się do stołu.

– Edwardzie, daj jej tylko kilka chwil, a potem możesz pójść na górę, do pokoju na końcu korytarza. Po prostu zapukaj, ona cię oczekuje.

Starzec odwrócił się do pozostałych mężczyzn siedzących w sali i uniósł kufel.

– Jesteście moimi dłużnikami, chłopcy.

Elrik wiedział, że starzec mówi o zakładzie o to, kto jako pierwszy odwiedzi nową dziewkę. Elrik nie zamierzał do tego dopuścić – przynajmniej dopóki nie ustali, czy tą kobietą nie jest córka Brandra.

Chcąc dostać się na piętro bez ściągania na siebie uwagi, spytał kobietę w zielonej sukni:

– Czy któraś z dam jest w tej chwili wolna?

Zmierzyła go wzrokiem, po czym odrzekła z uśmiechem:

– Wszystkie z ochotą podejmą rywalizację o zaszczyt goszczenia takiego klienta. Czy ma pan jakieś preferencje?

Starzec odpowiedział za niego:

– On lubi rudowłose i pełne wigoru.

– A zatem sprawa rozstrzygnięta. Za drugimi drzwiami po prawej znajdzie pan taką dziewczynę, jest teraz wolna.

Elrik wstał, rzucił spojrzenie na Fulkego i nieznacznym skinieniem głowy wskazał w kierunku schodów. Następnie ruszył przed starcem i rzekł do niego:

– Ufam, że ten wieczór sprawi panu przyjemność.

– Jestem pewien, że panu również.

Podszedł do schodów, przystanął przy Samuelu, swoim drugim strażniku, i dyskretnie wskazał schody. Podczas gdy on na piętrze spróbuje ustalić, czy ta czarnowłosa kobieta jest córką Brandra, jego ludzie zbliżą się do schodów, aby wesprzeć go w razie kłopotów.

Wszedł po schodach, przemierzył korytarz i zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami. Zapukał w nie cicho.

– Proszę wejść.

Pchnął drzwi i znalazł się w słabo oświetlonym pokoju. Podszedł do łóżka. Sztywno jak deska leżała na nim młoda kobieta pod kołdrą podciągniętą aż do podbródka. Ściskała jej skraj tak kurczowo, aż zbielały jej kostki palców. Kruczoczarne włosy były rozrzucone na poduszce wokół jej głowy. Miała mocno zaciśnięte powieki.

Nie była doświadczona, więc Elrik zyskał pewność, że odnalazł zbiegła córkę lorda Brandra. Pochylił się nad łóżkiem i szepnął:

– Lady Avelyn, twoja eskapada dobiegła końca. Wstań.

Kobieta gwałtownie otworzyła oczy i rozchyliła wargi. Elrik zakrył jej usta.

– Nie zmuszaj mnie, abym wyniósł cię stąd nagą – rzekł. – Wątpię, by twojemu ojcu się to spodobało.

Pokręciła głową, a potem złapała go za nadgarstek i szarpnęła.

Elrik nieznacznie uniósł rękę, by dziewczyna mogła przemówić.

– Nie wrócę do domu – oświadczyła.

Klęknął na łóżku i pochylił się nad nią.

– Za kilka chwil zjawi się tu starzec, na którego czekasz. Nie pozwolę, abyś dzieliła z nim łoże.

Gdyby dopuścił do czegoś takiego, król Dawid podczas najbliższego bankietu kazałby podać na półmisku specjalne danie z jego głowy.

– Tak więc albo wstaniesz i włożysz ubranie, albo wywlokę cię z łóżka i sam ubiorę – oznajmił.

Ku jego zdumieniu zawahała się, jakby rozważała trzecią możliwość. Nachylił się bliżej, by wybić jej z głowy ten pomysł.

– To całkiem proste. Wstań i ubierz się. Tak czy inaczej, opuścisz łóżko i zostaniesz ubrana.

Kiedy zmierzyła go ostrym wzrokiem, odniósł wrażenie, że szykuje się do kłótni. Chwycił kołdrę i wyrwał z jej ręki. Avelyn pisnęła i skrzyżowała ramiona na piersi, usiłując się zakryć.

– O ile nie posiadasz trzeciej piersi, nie masz niczego, czego nie widziałbym już u kobiety – rzekł i chwycił ją za nadgarstki. – Nie mam czasu na oglądanie twojego udawanego pokazu skromności. Wstawaj.

– Nie jestem nierządnicą.

Wiedział o tym. Mogła być nieślubną córką Brandra, jednak Elrik zdawał sobie sprawę, że przedstawiała dla lorda zbyt wielką wartość, by zaniedbał ścisłej pieczy nad jej wychowaniem. Jednak faktem było, że znalazł ją nagą w pościeli, w osławionym zamtuzie. Wyciągnął ją z łóżka.

– Później możemy się o to posprzeczać. Gdzie twoje ubranie?

Wskazała głową w kierunku okna. Puścił ją i ostrzegł:

– Nie próbuj uciec ani krzyczeć.

Przyniósł z ławki pod oknem jej halkę i suknię. Podsunął je Avelyn i polecił:

– Ubierz się.

Zamiast usłuchać, po prostu stała, przyciskając ubranie do piersi i wpatrując się w niego.

– Nie pojadę z tobą – rzekła.

W oczach Elrika zamigotała złość . Wprawdzie nie prosił się o tę misję, jednak miał pewność, że jeśli nie dostarczy Avelyn królowi Dawidowi, jego posiadłość i życie znajdą się w poważnym niebezpieczeństwie.

Krew zadudniła mu w skroniach. Król Dawid powinien był zlecić to zadanie nie jemu, lecz któremuś z jego młodszych braci. Rory albo Edan wypełniliby je lepiej od niego. Mieliby dość cierpliwości, by poradzić sobie z tą kobietą w sposób o wiele uprzejmiejszy i delikatniejszy niż on.

Małżeństwo z jego obecnie już zmarłą żoną nauczyło go, że kobiety są niegodnymi zaufania kłamczuchami i nadają się tylko do rodzenia dzieci, a czasami, jak w przypadku Muriel, nawet do tego też nie.

Wyrwał ubranie z rąk Avelyn, chwycił halkę i włożył jej przez głowę. Skupiając uwagę na dotyku tkaniny pod palcami, a nie na gładkiej, białej skórze dziewczyny czy jej powabnych krągłościach, obciągnął halkę.

Następnie uczynił to samo z suknią, pozostawiając niezawiązane tasiemki. Pchnięciem posadził Avelyn na łóżku, przykucnął przed nią i wciągnął jej na nogi pończochy, a potem wsunął na stopy miękkie trzewiki.

Położył dłonie na jej kolanach.

– To, co robię, podoba mi się nie bardziej niż tobie. Ale zlecono mi, bym zabrał cię do Carlisle. Tam będziesz mogła spierać się z królem Dawidem o twoje zaaranżowane małżeństwo.

Avelyn pokręciła głową i skrzyżowała ramiona.

– Ostrzegam cię, lady Avelyn, że nie mam wiele cierpliwości. Będzie dla ciebie lepiej, jeśli pojedziesz ze mną dobrowolnie, by spokojnie przedyskutować z królem Dawidem kwestię kontraktu małżeńskiego, zamiast zostać rzucona do jego stóp niczym więźniarka.

Gdy nadal siedziała nieruchomo, dodał:

– Nie zignoruję otrzymanych rozkazów. Możesz wstać i pójść ze mną z własnej woli albo zaniosę cię jak worek zboża.

– Nie ośmieliłbyś się.

Elrik wstał i zanim dziewczyna mogła się zorientować, podniósł ją i przerzucił sobie przez ramię.

– No dobrze – powiedziała, uderzając go pięściami w plecy. – Dowiodłeś, że nie żartujesz. Postaw mnie.

Opuścił ją na nogi i odwrócił twarzą do drzwi.

– Wychodzimy. I to już.

– Jestem winna tym kobietom pieniądze za moje utrzymanie.

Elrik potarł grzbiet nosa, usiłując w ten sposób złagodzić narastające napięcie, potem sięgnął po miedziaki otrzymane od króla Dawida. Nie licząc ich, cisnął sakiewkę na łóżko.

– To z nawiązką pokryje koszt dachu nad głową i strawy. – Popchnął Avelyn do przodu. – A teraz ruszaj.

– Nie, zaczekaj.

– Na co?

Podeszła szybko do niewielkiego stolika, wzięła z niego mały woreczek, wsunęła za dekolt sukni i wróciła do Elrika.

– Coś jeszcze? – spytał.

– Nie.

– Więc idź.

– Zamierzasz tak po prostu wyjść stąd razem ze mną?

– Owszem, taki mam plan.

– I nie spodziewasz się, że ktoś może cię zagadnąć albo powstrzymać?

– Dlaczego ktoś miałby tak postąpić? Czy związałaś się tu z kimś?

– Nie.

– Czy zawarłaś z kimś jakąś umowę?

– Nie.

– Zatem nie widzę żadnego powodu, dla którego mieliby mnie powstrzymać.

– Nie wiedzą, kim jesteś.

– Ale nie wiedzą także, kim ty jesteś.

– Mieszkałam tu ponad tydzień. Znają mnie.

– Och, a więc oznajmiłaś im, że jesteś córką lorda Brandra i że uciekłaś przez małżeństwem zaaranżowanym przez króla Óláfra?

Avelyn zawahała się, po czym odrzekła:

– Nie.

– Zatem może chciałabyś teraz im o tym powiedzieć? Poproszę wszystkich o uwagę, a wówczas będziesz mogła wygłosić swoje oświadczenie. Oczywiście nie poniosę żadnej odpowiedzialności, jeśli ktoś z nich postanowi pojmać cię i uwięzić dla okupu albo, co gorsza, zechce sam cię poślubić, licząc, że dzięki temu odniesie korzyść.

Avelyn rzuciła Elrikowi spojrzenie, które mogłoby uśmiercić go na miejscu, a potem otworzyła drzwi i sztywnym krokiem wymaszerowała na korytarz.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: