- W empik go
Udając jednorożce - ebook
Udając jednorożce - ebook
Miłośnicy prostoty języka i surrealistycznej wyobraźni Jacka Napiórkowskiego aż siedem lat czekali na nowy tomik jego wierszy. Udając jednorożce to zbiór około trzydziestu tekstów, w których świat rozsypuje się na kawałki i układa na nowo w abstrakcyjne, nadrealistyczne obrazy.
To poezja pozornie lekka – autor nie szuka jednoznacznych odpowiedzi, raczej namawia, by zanurzyć się w życiu, skupić się na doświadczaniu różnych stanów świadomości i poczuć, jak „bilans staje się balansem”. W tomie znajdziemy również teksty, które możemy uznać za – w nieoczywisty, charakterystyczny dla Napiórkowskiego sposób – zaangażowane. Pojawiają się w nich wątki społeczne i ekologiczne czy też dezyderaty dotyczące sztuki dobrego życia:
Do ***
Ziemiórki
świecące larwy z Nowej Zelandii
dowodzą że obce światło
może być
najniebezpieczniejszą przynętą
i zasadzką
dlatego świeć swoim
masz je
nawet kiedy wydaje ci się
że je zgubiłeś
pozwól niepostrzeżenie
wymaszerować z siebie
obcym ciemnym wojskom
idź ze sobą
ramię w ramię
bark w bark
jak kochający siebie brat
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-07881-5 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ja się nazywam ty się nie nazywasz
ja wpadam w dół i okazuje się że to czas
rwie w kostkach łąkach jak ciepły lód
ty jesteś ludem byłeś planetą głodnych
samotników nadwrażliwców
możecie
sobie pomóc trzymając się ulewy rozmowy która
stopi was w gadający pył we wspólny świecący
brud
.
Oś
słuchaj jesteś dumna dumny i jak oś
niewidoczny niewidoczna snujesz się
a wiesz że jesteś ważny ważna
cieszysz się że wróble wracają że
popołudnie pachnie czasem i jaśminem
że film kończy się dobrze
że jeszcze nie zabronili wam coli i maka
dzień wypróżnia się swoją chorą krwią
w nocy i rano on sprząta nie
ty wy nie kochasz się za bardzo choć
kochacie się za bardzo swoje lusterko
ale godzinę po ledwie wiesz kim jesteś
nawet jeśli to nieprawda że to wy
.
Pycha
nie wrócić w końcu
któregoś dnia
z jakiejś nocy
.
Podaj mi rękę
zbiec stromymi schodami
w delikatny młyn brooklińskiego popołudnia
w mieście które nie śpi bo nie ma
czasu i umiera bez przerwy więc jest
kiedy myślą że umarłeś
sczezłeś w książkach labiryntach
pustych lustrach
że ktoś cię źle opuścił
pamiętam miasto
kiedy o mnie zapomniało
śniło mi się w innym mieście
gadałem jego językiem przez ocean przez ścianę
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------