-
W empik go
Udupione przez matki - ebook
Udupione przez matki - ebook
Każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej. A co, jeśli to nieprawda?
Matka Jagody nie mogła znieść, że jej córka dojrzewa, przyciąga uwagę mężczyzn i może zepchnąć ją na drugi plan. W oczach swojej matki Karolina była kimś, kogo może dowolnie oceniać i złośliwie krytykować. Agnieszka wyobrażała sobie swoją matkę jako lodową figurę - piękną, ale zimną i niedostępną. A matka Oli chorowała za każdym razem, kiedy Ola próbowała wyjść z domu i być sobą.
Prawda o macierzyństwie nie zawsze jest wygodna. Natasza Socha opowiada o kontrolowaniu, zazdrości, przemocy i uczuciowym chłodzie, który niszczy dziecięce marzenia. Dzieli się też autentycznymi listami od czytelniczek, które wspominają swoje traumatyczne relacje z matkami. Emocje, które nie zawsze mieszczą się w utartych schematach, staną się bliskie każdemu, kto ma odwagę powiedzieć głośno: "Nie kocham mojej matki".
Kategoria: | Katalog |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788383175065 |
Rozmiar pliku: | 943 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy ogłosiłam, że piszę książkę o matkach, nie spodziewałam się, że otrzymam tak wiele poruszających listów. Kobiety z całej Polski, różniące się wiekiem, doświadczeniami i sytuacją życiową, postanowiły podzielić się ze mną swoimi historiami. Te listy były pełne bólu, zranień, a przede wszystkim – niewypowiedzianej samotności. Każdy z nich był inny, ale łączyła je jedna wspólna cecha: wszystkie dotyczyły dzieciństwa. Jednak nie takiego z kolorowymi balonami, przytulaniem się, czułością i ciepłym rosołem, kiedy dopadło przeziębienie.
Kobiety, które do mnie napisały, noszą w sobie trudne do zagojenia rany. Naklejają na nie plastry obojętności, smarują maściami dla twardzielek. Nie zawsze to pomaga. Powód jest ten sam – nigdy nie otrzymały od swoich matek akceptacji, inne cierpiały z powodu chłodu, pogardy, a czasami otwartego odrzucenia. Są też takie, które nigdy nie zaznały bliskości – matka była dla nich kimś obcym, niewidzialnym, choć fizycznie obecnym.
Pisząc tę książkę, zdawałam sobie sprawę, że te listy nie są tylko sposobem na wyrzucenie z siebie złości, bólu czy frustracji. Dla wielu kobiet były krzykiem o pomoc, prośbą o wyjaśnienie, dlaczego ich życie potoczyło się w taki, a nie inny sposób. Pisanie listu, nawet jeśli był on skierowany do kogoś obcego, stało się ich sposobem na wyrwanie się z tej ciszy, która towarzyszyła im przez całe życie. Zdarciem strupka z rany po to, by jeszcze raz dokładnie jej się przyjrzeć. I może znaleźć drogę do jej zabliźnienia.
Ta książka powstała dzięki odwadze wielu z was. Dzięki chęci przełamania wewnętrznego bólu, potrzeby znalezienia odpowiedzi na pytania, które ciągle w was tkwią. Napisałyście, żeby zrozumieć, żeby poczuć ulgę, a także dlatego, by w końcu móc ruszyć naprzód.
Nie wszystkie z tych historii kończą się pogodzeniem z przeszłością – niektóre z was nadal zmagają się z bólem, inne zdołały się uwolnić – każda jest jednak świadectwem tego, jak relacja z matką potrafi ukształtować całe nasze życie. Jak potrafi udupić.
Mam nadzieję, że te listy będą w jakimś sensie terapią. Może niektóre z was odnajdą w nich swoje własne doświadczenia, może ktoś inny zobaczy historię bliskiej osoby. Ale przede wszystkim pragnęłabym, aby stały się one przypomnieniem, że każda z nas zasługuje na miłość, zrozumienie i wsparcie. I że nawet po latach bólu można znaleźć w sobie siłę, by zacząć od nowa.
Podobno rosół wcale nie pomaga na przeziębienie, ale i tak, kiedy przygotuje go mama, zawsze czujemy się jakoś lepiej.
Niech ta książka będzie czymś, po czym również poczujecie się lepiej.
•
Wyobraź sobie małą dziewczynkę.
Siedzi na kamiennym progu domu, wpatrując się w dal, jakby szukała w horyzoncie odpowiedzi na pytania, których nigdy nie zadała. Na pozór zwykłe dziecko, o ciemnych włosach przyciętych za uszy, w zbyt dużym swetrze, który wydaje się pochłaniać jej drobne ciało. Ale w jej oczach, w tym spokojnym spojrzeniu, jest coś, czego nie dostrzegają ci, którzy przechodzą obok – głęboka rana, niewidoczna dla świata, a jednak tak realna, że kształtuje każdy jej dzień.
Od wczesnych lat czuła, że jest obca, jakby przyszła na świat przypadkiem, niewłaściwa w każdym aspekcie swojej egzystencji. Matka, kobieta piękna, zimna i wymagająca, patrzyła na nią jak na kogoś, kto nie spełnia oczekiwań, kto wciąż zawodzi. Dziewczynka od najmłodszych lat rozumiała, że miłość, o której czasem słyszała w opowieściach innych dzieci, jest czymś, czego nigdy nie otrzyma. Zamiast tego była oceniana, korygowana, karana, czasem fizycznie, ale częściej słownie. Ciosy te były bardziej subtelne, bardziej podstępne, bo wchodziły w głąb jej duszy i zostawiały blizny, które tylko ona mogła poczuć.
Była zbyt cicha. Zbyt niesforna. Zbyt niezdarna. Zbyt marzycielska. Jej matka poprawiała ją nieustannie, jak przedmiot, który można ulepszyć, wyrzeźbić według idealnego wzoru, ale który nigdy nie osiągnie doskonałości.
– Dlaczego nie możesz być jak inne dzieci? – powtarzała.
I za każdym razem te słowa wbijały się w dziewczynkę jak szpilki w serce, przypominając, że nie jest wystarczająco dobra. A przecież tak bardzo chciała być kochana. Marzyła o jednym spojrzeniu pełnym dumy, o jednym geście czułości. O chwilach, kiedy mogłaby przytulić się do matki bez obawy, że usłyszy kolejne słowa krytyki.
Rany, które zadano jej w dzieciństwie, z czasem nie zniknęły. Zrosły się tylko z jej duszą, stały się częścią jej tożsamości. Teraz, gdy dorosła, nadal bolą. Są jak ukryte drzazgi pod skórą, które odzywają się przy każdym dotyku. Związek z matką zawsze był czymś, co nosiła w sobie jak ciężki kamień – nigdy nie do końca ukształtowany, zawsze niezrozumiały. Matka już dawno odeszła, zabierając ze sobą wszystkie te spojrzenia pełne rozczarowania, słowa, które kładły się cieniem na dzieciństwie dziewczynki, ale ona wciąż nie potrafiła się uwolnić.
W dorosłym życiu starała się być kimś innym – silną, niezależną, taką, która nie potrzebuje niczyjej aprobaty. Lecz pod tą fasadą kryła się ta sama mała dziewczynka, która nigdy nie była wystarczająco dobra. Kiedy patrzyła w lustro, widziała dorosłą kobietę, ale czuła, że w jej wnętrzu coś jest złamane. Każda relacja, każda bliskość z innymi ludźmi była podszyta strachem, że znowu zawiedzie, że znowu nie sprosta oczekiwaniom, nawet tym, które nigdy nie zostały wypowiedziane.
W chwilach ciszy, gdy nie było nikogo w pobliżu, wracała myślami do tamtego domu, do tamtego progu, gdzie siedziała jako dziecko, wpatrując się w dal. I myślała o tym, czy mogłaby być inna, czy mogłaby być szczęśliwsza, gdyby tylko kiedyś usłyszała od matki: „Jesteś wystarczająca taka, jaka jesteś”. Ale te słowa nigdy nie padły, a ona musiała nauczyć się żyć z brakiem, który zasiał się głęboko w jej sercu.
To, co bolało najbardziej, to świadomość, że mogła być szczęśliwa. Gdzieś, w innym życiu, w innej rzeczywistości, żyła taka wersja jej samej, która biegła w stronę otwartych ramion matki, która słyszała słowa otuchy, a nie krytyki. Ale to nie jej rzeczywistość. Ta mała dziewczynka, którą kiedyś była, nie miała tego szczęścia. Była raniona – czasem świadomie, czasem nie – przez kobietę, która powinna ją chronić. A teraz, kiedy jest już dorosła, ta dziewczynka nadal w niej mieszka, ze swoimi bliznami, które czasem pękają i krwawią na nowo.
To życie jest pełne dźwięków, które przywodzą jej na myśl przeszłość. Trzaskające drzwi, oddech w ciemności, czyjeś kroki. I wtedy znów czuje to ukłucie w sercu, przypomnienie, że kiedyś była małą dziewczynką, która nigdy nie zaznała szczęścia.
•
Kiedy myślę o matkach, widzę je jako tkaczki historii – delikatne, ale silne przędze życia, które łączą przeszłość z teraźniejszością. Matki są jak powietrze – niewidzialne, a jednak niezbędne, a ich obecność jest tak oczywista, że czasem niedostrzegalna, dopóki jej nie zabraknie.
Wyobrażam sobie matki jako ciche archiwistki rodzinnych historii. Jako szuflady pełne starych listów, zdjęć i przedmiotów, które trzymają w sobie echa minionych lat. Te historie nie zawsze są wyraźne, czasem wyblakłe jak stare fotografie, ale wciąż istnieją, trzymane bezpiecznie w pamięci matek.
Matki są jak ogrody, które uprawiają całe spektrum emocji, niekiedy w najtrudniejszych warunkach. Są jak ziemia, która nieustannie daje życie, nawet wtedy, gdy jest wyczerpana. Matka wie, jak znaleźć siłę tam, gdzie inni widzą tylko pustkę.
Matki są jak stare drzewa – ich korzenie sięgają głęboko, trzymając nas mocno i chroniąc przez całe życie. W tych korzeniach są ukryte historie, które nas ukształtowały, wartości, które w nas zaszczepiono, a także ból, którego nie dało się uniknąć.
Matki nie są ideałami, to istoty pełne sprzeczności – są czułe i surowe, pełne nadziei, ale i rezygnacji, są radosne i smutne. Matki są jak strumienie, które płyną przez nasze życie, czasem spokojne i kojące, a niekiedy rwące i nieprzewidywalne.
Matki to latarnie – świecące w ciemnościach, pokazujące ścieżki, nawet jeśli są one trudne do przebycia. Są tym, co nas prowadzi, nawet gdy się wydaje, że zgubiliśmy drogę.
Tak, matki są jak powietrze, ziemia, drzewa, strumienie i latarnie – są nieodłączną częścią naszej egzystencji, wplecione w codzienność tak mocno, że trudno sobie wyobrazić życie bez nich. Nie są doskonałe, ale są niezastąpione. To one nadają kształt naszym historiom.
I to jest ta lepsza wizja matek. Tylko że nie zawsze prawdziwa.
Kiedy myślę o złych matkach, widzę je jako cienie, które kładą się na życie swoich dzieci, zamiast dawać im światło. Matki, które zamiast dawać schronienie, stają się burzą, nieustannie przetaczającą się przez dzieciństwo, pozostawiającą po sobie spustoszenie i zgliszcza. Złe matki nie są po prostu złe. Ich zło jest subtelne, sączy się powoli jak trucizna i wlewa w każdą komórkę duszy dziecka.
Złe matki są jak zatrute studnie – dzieci, które szukają w nich miłości i akceptacji, dostają oschłość, obojętność, a czasem nawet okrucieństwo. Te studnie mogą wydawać się głębokie i pełne tajemnic, ale kiedy dziecko zanurza się w nich, dostaje wyłącznie nieprzenikniony mrok.
Złe matki są jak chwasty, które dławią każdy zalążek nadziei, każdy kwiat marzenia, zanim zdąży on w ogóle zakwitnąć. W tych ogrodach dzieci uczą się, że świat jest miejscem nieprzyjaznym, a każda próba wyjścia poza wyznaczone granice kończy się bólem. Takie matki wyrywają korzenie z ziemi i często robią to z premedytacją.
Złe matki są też jak domy bez drzwi – miejsca, z których nie ma ucieczki. Tutaj panuje wieczne zimno, przeszywające na wskroś i pozbawiające ciepła, którego tak desperacko pragnie każde dziecko. Takie matki mogą wprawdzie mówić o miłości, ale ich słowa są puste.
Złe matki są jak lustra, które odbijają zniekształcone obrazy. Pokazują, że ich dzieci nie są wystarczająco dobre, nie zasługują na miłość, są winne każdej porażki.
Złe matki są jak niedokończone książki – pełne niespełnionych obietnic i przerwanych wątków. Takie powieści przegląda się, próbując znaleźć sens w niekompletnych stronach, szukając zakończenia, którego nie ma. Takie matki zostawiają swoje dzieci z niedopowiedzianymi zdaniami i pytaniami. Albo śmieją im się w twarz.
Zło matek nie zawsze jest celowe, to coś w rodzaju dziedzictwa, które przekazują dalej – czasem nieświadomie, niekiedy jednak z premedytacją. To dziedzictwo niezrozumienia i bólu, które przenika kolejne pokolenia.
Dzieci złych matek dorastają, niosąc w sobie te rany, próbując znaleźć sposób, aby uzdrowić to, co zostało zepsute. Są jak rzeźbiarze, którzy z odłamków nieudanego dzieciństwa próbują stworzyć coś pięknego, coś, co przypomina im, że mimo wszystko wciąż są warte miłości.
Złe matki są częścią nas. Są cieniem, który kładzie się na naszym życiu i którego czasem nie można pokonać.
•
Powroty do dzieciństwa są jak wyprawy w głąb siebie, gdzie wspomnienia, choć często zatarte przez czas, potrafią wrócić w najdrobniejszych szczegółach. To podróże do krainy, w której każda emocja była odczuwane ze zdwojoną siłą – radość miała smak pierwszych letnich truskawek, a smutek mógł przybrać postać drobnego cienia padającego na ulubioną zabawkę w zapomnianym kącie pokoju.
Dzieciństwo to miejsce, w którym kształtują się fundamenty naszej tożsamości, gdzie uczymy się świata, często poprzez proste, a zarazem potężne doświadczenia. To tam, w ciszy letnich wieczorów lub wśród szeptów zimowych poranków, rodzą się nasze pierwsze marzenia i lęki, które niosą się przez całe życie, wpływając na nasze decyzje i wybory.
Powroty te są nie tylko spojrzeniem wstecz, ale też próbą zrozumienia, kim jesteśmy teraz, w świetle tego, kim byliśmy kiedyś. To delikatne otwieranie drzwi do świata, który choć miniony, nadal w nas żyje – w subtelnych nawykach, w cichych tęsknotach, w tym, jak reagujemy na najprostsze gesty i słowa. W dzieciństwie tkwi esencja naszej ludzkiej natury, nasza pierwotna siła i kruchość, które tworzą naszą wyjątkową historię.
Każdy powrót do dzieciństwa jest jak odkrywanie mapy, która prowadzi nas do korzeni naszych pragnień i lęków. To tam, w tych pierwszych latach, znajdują się odpowiedzi na wiele z naszych dzisiejszych pytań, które pozwalają nam zrozumieć, zaakceptować i być może uzdrowić to, co wciąż w nas tkwi.
W tych powrotach do dzieciństwa to właśnie matka zajmuje miejsce centralne, jest niczym słońce w układzie planetarnym naszych wspomnień. Jej obecność – czy to ciepła i kojąca, czy też chłodna i zdystansowana – kształtuje nasz światopogląd, wpływa na sposób, w jaki postrzegamy siebie i innych. W oczach matki, jak w lustrze, widzimy odbicie naszego własnego ja, odbicie, które kształtuje się już od pierwszych chwil życia.
Powroty do dzieciństwa często prowadzą nas właśnie do tych chwil, w których matka była najbliżej – lub najdalej. To ona była świadkiem naszych pierwszych kroków, słuchaczką naszych pierwszych słów, uczestniczką naszych pierwszych odkryć. To jej reakcje, jej słowa zapamiętujemy przede wszystkim.
Matka to pierwsza miłość, pierwsze rozczarowanie, pierwsza walka o akceptację. W jej spojrzeniu szukaliśmy aprobaty, w jej słowach nadziei, w jej ramionach schronienia. Każde słowo, każdy gest ze strony matki nosiły w sobie ciężar znaczenia. Z biegiem lat może się on pogłębiać lub przekształcać, ale nigdy nie zanika.
Podczas powrotów do dzieciństwa matka staje się kluczem do zrozumienia wielu niewiadomych naszej osobowości. Bo to ona nauczyła nas kochać, bać się, walczyć o siebie lub się poddawać. To ona pokazała nam miłość lub obojętność, leczyła lub rozdrapywała rany.
Czasami te powroty są bolesne, innym razem przynoszą ukojenie. Niezależnie jednak od tego, jakie uczucia wzbudzają w nas wspomnienia o matce, jedno jest pewne: są one nieodłączną częścią naszej historii, a w powrotach do dzieciństwa zawsze zajmuje ona miejsce szczególne.
I każda z nas prędzej czy później odpowiada sobie na pytanie – dlaczego jestem, jaka jestem.
_Udupione przez matki_ opowiada losy kobiet, które noszą w sobie ciężar matczynych oczekiwań, niespełnionych ambicji i niewypowiedzianych żalów. Przybliża życie w cieniu ogromnej, nieustannie zaciśniętej dłoni, która zamiast prowadzić, zaciska się coraz mocniej, odbierając przestrzeń do oddychania, do bycia sobą. Życie, w którym każdy krok jest jak stąpanie po cienkiej, kruchej tafli lodu, w którym matka, zamiast być opoką, staje się wiecznym sędzią, wyrokującym, co jest właściwe, a co nie, w którym dorosłe córki, choć dawno już opuściły rodzinny dom, wciąż czują się z nim związane niewidzialnym sznurem, niepozwalającym im w pełni doświadczyć wolności i radości. Czują się tak, jakby były uwięzione w klatce zbudowanej z matczynych słów, spojrzeń i gestów, które ciągną w dół, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł.MATKI POGARDLIWE
Wyobraź sobie małą dziewczynkę.
To Karolina, która lubi sny o lataniu.
Stoi właśnie przy kuchennym zlewie i myje talerze, które dziś ważą więcej niż zwykle. Krople wody spływają po jej rękach, tworząc na skórze wzory. Obmywa je zbyt zimna woda, przynosząca krótkie, przeszywające dreszcze. Matka siedzi przy stole, z filiżanką herbaty, i jak zawsze obserwuje każdy…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
BESTSELLERY
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...
33,99 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
33,99 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...
33,99 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...EBOOK
33,99 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: SuperNowaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: KatalogWiedźmin Geralt to kulturowy fenomen naszego stulecia! Postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego zawładnęła umysłami milionów ludzi na całym świecie! Zatem opowieść trwa, a historia nie kończy się nigdy...EBOOK
33,99 zł 39,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.