Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Układ - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Układ - ebook

Komedie romantyczne kończą się ślubem. Dramaty od ślubu się zaczynają.

Jessie - młoda, ambitna dziewczyna z Londynu - ciężko pracuje, by móc zafundować sobie wymarzone wakacje na Majorce. Kiedy w końcu wsiada wraz z najlepszą przyjaciółką na pokład samolotu, jest przekonana, że to będą jedne z najpiękniejszych dni w jej życiu. Wkrótce okaże się, jak bardzo się myliła… Jessie trafia do piekła, którym jest ekskluzywny dom publiczny w Kalifornii. Uwięziona, odcięta od świata i pozbawiona możliwości kontaktu z bliskimi, dzień po dniu traci nadzieję, że kiedykolwiek uda się jej odzyskać swoje dawne życie. Niespodziewanie światełkiem w tunelu staje się dla niej spotkanie z tajemniczym biznesmenem. Mężczyzna proponuje, że uwolni Jessie z tego koszmaru, ale nie za darmo. Cena jest wysoka i wiąże się z pełnym podporządkowaniem zasadom, które jej przedstawi. Czy młoda dziewczyna zgodzi się na ryzykowny układ? Czy będzie w stanie uporać się z konsekwencjami swojej decyzji?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-616-5
Rozmiar pliku: 1 005 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

To były jedne z trudniejszych miesięcy na studiach.

Jessie była wdzięczna, że rok wreszcie się skończył i jej umysł mógł odpocząć. Wakacje trwały już kilkanaście dni, ale dziewczyna i tak wciąż studiowała materiały. Jej głowa wręcz parowała prawniczymi terminami, kodeksami, artykułami i przeróżnymi zagadnieniami.

Przemierzała właśnie londyńskie zatłoczone uliczki, by jak najprędzej znaleźć się w domu. Myślała o rozpoczętych wakacjach, o chwili wytchnienia i o odpoczynku od nauki i sądów. Cieszyła się, że najbliższy tydzień spędzi ze swoją przyjaciółką Mary w hiszpańskim Palma de Mallorca. Odkąd skończyły osiemnaście lat, uparcie oszczędzały na wymarzone wakacje. I w końcu się udało. W wieku dwudziestu czterech lat wybierały się na swój pierwszy ekskluzywny wyjazd. Jessie całą drogę powrotną zastanawiała się, co spakować, który kostium kąpielowy wybrać, jaką wziąć walizkę.

Szła zamyślona, gdy usłyszała wołanie za plecami. Instynktownie się obejrzała. W jej stronę biegł młody chłopak. Przystojny, krótko ścięte blond włosy, zielone oczy, wysoki. Nawet przez chwilę nie zastanawiała się, kim był, bo tę sylwetkę poznałaby wszędzie. Przewróciła oczami, czując nagłe skurcze w okolicy żołądka. Odwróciła głowę i przyspieszyła kroku.

– Jessie, zaczekaj! – wołał, biegnąc w jej stronę. Ona jednak nie zwalniała. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, by z nim nie rozmawiać. Mocniej zacisnęła pięść na pasku od torebki. W końcu chłopak dogonił ją i zagrodził jej drogę.

– Jessie, błagam – sapał, łapiąc oddech. – Porozmawiaj ze mną.

– Paul, daj mi wreszcie święty spokój – bąknęła i wyminęła go. Paul nie dawał jednak za wygraną. Znów przegonił dziewczynę i stanął jej na drodze.

– Jessie, proszę – złożył dłonie jak do modlitwy. Wyglądał na zdeterminowanego, więc przystanęła, nerwowo przestępując z nogi na nogę.

– Nie mamy o czym rozmawiać. Chodzisz za mną od kilku miesięcy, oskarżę cię w końcu o nękanie – zagroziła.

– Kocham cię, Jessie – powiedział, w ogóle nie przejmując się jej słowami. Jakby ich nie usłyszał. Chwycił jej dłonie, ale ona od razu się wyrwała.

– Przestań! – zawołała. – Nie chcę słuchać tych kłamstw. Zniknij w końcu z mojego życia, bo nie ręczę za siebie – zagrzmiała i znów go wyminęła. Tym razem odpuścił. Patrzył na jej oddalającą się sylwetkę.

– Nie poddam się, Jessie – zawołał za nią. – Odkupię winy.

Przeszedł ją dreszcz. Za każdym razem, gdy przestawała myśleć o Paulu, a to zdarzało się naprawdę rzadko, ten człowiek stawał jej na drodze. Przepraszał, prosił, obiecywał. Ile razy ona to już słyszała? Nim doszła do domu, zdążyła na szczęście ochłonąć.

– Jestem! – zawołała po wejściu do małego holu. Zdjęła buty i pokonała kilka stromych schodów, by znaleźć się w ciasnym, długim korytarzu.

– Jesteśmy w kuchni – usłyszała. Zostawiła torbę w przedpokoju i ruszyła do pomieszczenia, z którego dobiegał głos mamy. Weszła i uśmiechnęła się na widok rodziców. Mama akurat nalewała kawę tacie, który siedział przy stole i przeglądał gazetę.

– Cześć, kochanie – tata spojrzał znad gazety i uśmiechnął się. – Mary dzwoniła, podobno nie może się do ciebie dobić – poinformował. Jessie otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia i wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodenek.

– Racja, wyłączyłam telefon – powiedziała, od razu włączając urządzenie.

– Wszystko pozamykałaś? – Mama sięgnęła po jeszcze jeden kubek i do niego również nalała kawę.

– Tak, semestr skończony. Mogę odpoczywać. – Zadowolona opadła na krzesło i uśmiechnęła się błogo. Sięgnęła po kubek z kawą i mleko.

– Jesteśmy z tatą bardzo z ciebie dumni, Jess. – Mama uśmiechnęła się serdecznie, a ojciec złożył gazetę i skupił wzrok na córce.

Jessie miała świadomość tego, że rodzice pękali z dumy. Bardzo długo zbierali na wymarzone studia córki. Chcieli, żeby chociaż ona miała zapewnioną przyszłość. Sami ledwo wiązali koniec z końcem, choć nigdy nie narzekali. Zawsze byli uśmiechnięci i zadowoleni z tego, co zsyłał im los.

Amy, mama Jessie, nie pracowała ze względu na stan zdrowia. Pobierała jedynie rentę. Pokonała raka, ale choróbsko pozostawiło spustoszenie w jej ciele. Miała problemy z biodrami, wstawiono jej endoprotezę, więc o dłuższych spacerach nie było mowy. Systematycznie chodziła na badania, w głębi duszy modliła się, by nowotwór nie wrócił, na szczęście od pięciu lat nie działo się nic niepokojącego. Nie zmieniało to jednak faktu, że bywały dni, kiedy nie wychodziła z łóżka, bo nie miała na to ochoty ani siły. Mimo to zawsze się uśmiechała i starała nie pokazywać córce cierpienia. Jessie jednak nie była już dzieckiem, doskonale widziała jej ból.

Tod, jako mechanik w popularnym warsztacie samochodowym niedaleko ich miejsca zamieszkania, ciężko pracował na utrzymanie żony i córki. Często spędzał w pracy całe dnie. Kręcił czasem nosem, kiedy widywał przy szefie dziwnych ludzi lub gdy na kanał wjeżdżały podejrzane samochody. Zwykle wtedy nie uczestniczył jednak w rozmowach lub naprawach, ponieważ szef go odprawiał. Tod domyślał się tylko, co to za ciemne interesy, ale nie mógł pozwolić sobie na rezygnację z pracy. Nie teraz. Szef dobrze płacił, nie miał zastrzeżeń, więc mężczyzna nie miał zamiaru póki co niczego zmieniać.

Jessie też się starała. Po zajęciach i w weekendy pracowała w dyskotece jako kelnerka. Czasem stała za barem i robiła drinki, a czasem spacerowała z tacą i przynosiła klientom zamówienia. Odpowiadało jej to, mimo że po kilku godzinach pracy piszczało jej w uszach od głośnej muzyki i ciągłego brzdęku szkła. Każdy zarobiony grosz dokładała do rodzinnego budżetu i, prawdę mówiąc, czuła się niekiedy źle z tym, że wybierała się na wakacje. To były duże pieniądze, którymi dałoby się opłacić rachunki i czynsz, kupić mamie lekarstwa czy zapewnić weekendowy wypad z zatłoczonego Londynu.

Tod i Amy myśleli jednak tylko o swojej córce. Powtarzali, że ona, jak nikt inny, zasłużyła na ten wyjazd. Za dnia harowała na uczelni, a wieczorami i nocami pracowała w klubie. Każdemu należał się odpoczynek i rodzice nieustannie jej to powtarzali.

Jessie, jako jedyna w rodzinie, wybrała studia prawnicze, z czego rodzice byli bardzo dumni i pokładali w niej wielkie nadzieje. Marzyli tylko o tym, żeby miała lepsze i prostsze życie niż oni sami.

– Gdy skończę studia i zacznę dobrze zarabiać, zabiorę was na wakacje! – Wyciągnęła ramiona nad stołem i złapała jedną ręką dłoń ojca, a drugą – matki.

– Skup się na sobie, Jess, o nas się nie martw. – Ojciec odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się do niej serdecznie. Chciała mu odpowiedzieć, ale przerwał jej telefon.

– To Mary – poinformowała, zerkając na wyświetlacz. – No, co tam? – odezwała się już do przyjaciółki.

– Dzwonię i dzwonię! – Podniesiony głos dziewczyny wręcz zaskrzeczał w słuchawce, przez co Jessie automatycznie odsunęła telefon od ucha. – Po co ci komórka, skoro jej nie odbierasz?

– Sorry, byłam na uczelni – wyjaśniła Jessie.

– Po co? Rok się skończył kilka dni temu.

– Musiałam jeszcze coś załatwić w dziekanacie. – Machnęła lekceważąco ręką.

– Spakowana? – spytała Mary, zupełnie ignorując wyjaśnienia przyjaciółki.

– No co ty?! – Jessie wzruszyła ramionami. – Lecimy dopiero w nocy.

– Och, matko… – Głośne westchnienie rozległo się po drugiej stronie, na co Jessie pokręciła głową z uśmiechem. Cała Mary. Wszystko musiało być załatwione z wyprzedzeniem, a i tak pod koniec wpadała w panikę.

– Spokojnie, laska. Zdążę ze wszystkim i będziemy po ciebie przed czasem – powiedziała i zerknęła na tatę, który, potakując, unosił kciuk.

– No, zgoda – przytaknęła, choć głos miała niepewny. – O północy pod moim domem?

– Dokładnie tak – potwierdziła Jessie z kiwnięciem głowy i pożegnała się z przyjaciółką. Odłożyła telefon i odetchnęła z ulgą. Amy zaśmiała się krótko.

– Mary znowu panikuje? – spytała, dobrze znając przyjaciółkę córki.

– Jak zawsze. – Dziewczyna wzruszyła ramionami i wywróciła oczami. – Idę się spakować.

Od razu wyszła z kuchni i ruszyła do siebie. Spod łóżka wyciągnęła walizkę, otworzyła ją i zaczęła przeglądać szafę w poszukiwaniu ciuchów, które nadawałyby się na Majorkę.

Zaczęła wyciągać słomiane kapelusze, stroje kąpielowe, klapki, zwiewne sukienki. Jedną z nich przyłożyła do ciała i spojrzała na siebie w lustrze. Kolor błękitny zdecydowanie do niej pasował, lubiła siebie w tym odcieniu. Jej swobodnie kręcone blond włosy sięgające do połowy pleców oraz niebieskie oczy pięknie komponowały się z błękitem. Odgarnęła kosmyki opadające na twarz – efekt zbytniego skrócenia grzywki przez Mary. Uśmiechała się do tych wspomnień, kiedy zamarzyła jej się grzywka, a przyjaciółka wpadła na genialny pomysł, że sama jej ją zrobi. Ostatecznie wyglądała, jakby ktoś ją strzygł z doniczką na głowie. Na szczęście włosy odrosły, więc Jessie skrupulatnie zaczesywała je na boki, zostawiając przedziałek pośrodku. Rzadko je rozpuszczała. Praca i studia zwykle zmuszały ją do ułożonej fryzury. Tak było po prostu wygodniej, w końcu przyzwyczaiła się do tego. Od zawsze spinała włosy w kucyk, w czym błądząca grzywka często jej przeszkadzała. Gdy jednak osiągnęła odpowiednią długość, Jessie przestała ją spinać i albo zakładała włosy za ucho, albo pozwalała, by układały się wzdłuż twarzy.

Pakowała się powoli. Wzięła kilka wieczorowych kreacji, bo jej przyjaciółka zapewniała, że chce iść do klubu i się z nią bawić, a nie patrzeć, jak roznosi drinki czy stoi na barze. W Anglii właśnie tak wyglądało ich wychodzenie na imprezy – Jessie zwykle była wtedy w pracy.

Kiedy ogarnęła ciuchy, wzięła się za kosmetyki. Spakowała też książkę, choć nie sądziła, że będzie miała czas, by ją przeczytać. Dołożyła słuchawki, ładowarkę i kilka innych rzeczy, bez których nie chciała opuścić domu.

Wieczorem wzięła prysznic i ubrała się już na drogę.

O jedenastej mama żegnała ją przy drzwiach i życzyła szczęśliwej podróży.

– Zadzwoń, jak się zameldujecie – poprosiła, ściskając córkę, podczas gdy Tod wkładał walizkę córki na pakę swojej furgonetki.

– Oczywiście, mamo. – Jessie uśmiechnęła się do matki, gdy ta ją puściła. Wsiadła do samochodu i pomachała na do widzenia, kiedy odjeżdżali spod domu. Odetchnęła cicho, gdy ojciec wjechał na główną drogę i skierował się do domu rodzinnego Mary.

– Jak w warsztacie? – zagadała po chwili milczenia. Ojciec, nie odrywając wzroku od drogi, wzruszył ramionami.

– Spokojnie – odpowiedział zdawkowo.

– Twój szef nadal sprowadza tych dziwnych typków? – Uniosła brew, uważnie obserwując reakcję Toda.

– Czasami tak – potwierdził i zerknął na nią krótko. – Na szczęście mnie w to nie angażuje. Naprawdę nie chcę wiedzieć, jakie przekręty się tam odbywają. Wykonuję swoją robotę, mam za to płacone i tyle.

– A może poszukałbyś innej pracy? – zasugerowała, po krótkim namyśle.

– Jess – ojciec westchnął z lekką rezygnacją. – Rozglądałem się już. Żaden warsztat nie da mi na start tyle, ile dostaję teraz u Maddisona. Póki co nie mogę sobie pozwolić na zmianę, renta mamy nie zawsze starcza na pokrycie kosztów jej lekarstw, dobrze o tym wiesz. – Zerknął na nią znów z lekkim zawodem, a ona smutno pokiwała głową.

– Tak, wiem – burknęła. – Obiecuję, że po powrocie z wakacji wszystkie zarobione pieniądze trafią do domowego budżetu. – Ożywiła się.

– Córeczko, ty i tak dużo nam pomagasz. – Ojciec uśmiechnął się do niej. – Masz myśleć o sobie. O studiach i nauce.

– Kiedy ja chcę wam pomóc – mówiła stanowczo. – Jesteście moją rodziną, nie wyobrażam sobie, żeby was nie wspierać.

Ojciec milczał. Wzruszony, nie potrafił powiedzieć słowa. Zamiast tego uśmiechnął się serdecznie.

– Jesteś cudowną dziewczyną, wiesz o tym? – spytał drżącym głosem.

– Bo wychowali mnie cudowni ludzie. – Sięgnęła po jego dłoń, która spoczywała na drążku zmiany biegów, i ścisnęła ją mocno. Wymienili ciepłe uśmiechy i już nie wracali do tematu.

Kilka minut przed północą zatrzymali się pod domem Mary, która czekała już przy drodze. Siedziała na murku, paląc papierosa. Na widok furgonetki zeskoczyła i uśmiechnęła się. Jessie i Tod wyszli z samochodu, gdy Mary gasiła niedopałek.

– Cześć, skarbie – rozłożyła ramiona i przytuliła mocno przyjaciółkę, podczas gdy Tod okrążył samochód i sięgnął po jej bagaż. – Witam, panie Stewart – odrzuciła czarne włosy na plecy i uśmiechnęła się do Toda.

– Cześć, Mary. – Mężczyzna odwzajemnił gest i umieścił walizkę tuż obok walizki swojej córki, po czym wsiedli do auta i ruszyli w kierunku lotniska.

*

Takie miejsca nigdy nie śpią. Todowi trudno było znaleźć miejsce parkingowe, więc Jessie poprosiła, by po prostu wysadził je przy drzwiach i odjechał.

– Dzięki za podwózkę – blondynka uściskała tatę, gdy ten wyciągnął ich rzeczy.

– Żaden problem – ucałował ją w policzek i przytulił też Mary, po czym pomachał, gdy przechodziły przez rozsuwane drzwi.

Jessie rozejrzała się uważnie po lotnisku. Na chwilę przystanęła, obserwując otoczenie, zdziwiona, jak wielu ludzi się tu znajdowało.

– Masz bilet? – Z zamyślenia wyrwała ją przyjaciółka.

– Tak, mam. – Wyciągnęła z bagażu podręcznego kartę pokładową.

– To chodź, nie mamy czasu. – Mary z uśmiechem podała rękę przyjaciółce. Ta ujęła jej dłoń i dała się poprowadzić do stanowiska odprawy.

– Jak się czuje mama? – zagadnęła brunetka, gdy stały w kolejce do oddania bagażu.

– Mówi, że w porządku, choć moim zdaniem jest coraz gorzej. – Jessie ze smutkiem pokręciła głową. – Skończy się to kolejną operacją, zobaczysz. A to są ogromne koszty.

– Wiem, pamiętam, jak mówiłaś mi o pierwszej. – Mary skrzywiła się, patrząc pocieszająco na przyjaciółkę.

– Gdy tylko wrócimy do Anglii, nie będę wychodziła z klubu – zawzięła się. – Będę robić na dwie zmiany i odkładać każdy zarobiony grosz. Muszę jakoś odciążyć rodziców i im pomóc.

– Jess, cały czas to robisz. – Położyła jej dłoń na ramieniu. – I rodzice są ci na pewno za to bardzo wdzięczni.

– Ale to wciąż za mało. – Spuściła wzrok i wbiła go w swoje baleriny.

– Nieprawda. – Mary pokręciła przecząco głową. – Nie myśl tak. Rozumiem, że chcesz pomóc rodzicom, ale nie możesz się zaharować. Nie przeżyliby tego. Rób to, co do ciebie należy, a teraz skup się przede wszystkim na odpoczynku, obiecałaś mi to! – Wycelowała w nią wskazujący palec, patrząc na nią uważnie.

– Tak, pamiętam. – Jessie w końcu się uśmiechnęła, więc przyjaciółka odetchnęła z ulgą i objęła ją ramieniem.

– Zobaczysz, to będą nasze najlepsze wakacje.

– Nie wątpię w to – odpowiedziała, widząc jej świecące, zielone oczy. Mary też potrzebowała resetu. Co prawda nie studiowała, pieniędzy u niej w rodzinie też nie brakowało, ale znała ich wartość. Ciężko pracowała w rodzinnej restauracji. Też niekiedy od rana do nocy nosiła zamówienia albo stała na zmywaku. Lubiła to. Rodzice nieraz namawiali ją na gastronomię – żeby spróbowała swoich sił w sercu restauracji, których zresztą mieli kilka, ale Mary nigdy tego nie czuła. Wolała założyć białą koszulę, czarną spódniczkę i zbierać zamówienia na sali, przynosić je gościom lub myć podłogi czy naczynia.

Im obu należał się odpoczynek. Ciężko pracowały na to, żeby móc w pięknym miejscu wygrzać zmęczone ciała i przez chwilę nie myśleć o obowiązkach, jakie dźwigały na swoich barkach. Dopiero w samolocie przestały myśleć o miejscu, z którego odlatywały. W końcu zaczęły rozmawiać o wspólnych wakacjach. O tym, dokąd pójdą, co zobaczą, jakie kluby odwiedzą. Chciały zresetować myśli, szczególnie Jessie, która z trudem opuszczała Londyn, mimo że bardzo cieszyła się na nadchodzący tydzień. Powtarzała sobie, że odskocznia jest jej bardzo potrzebna. Że przewietrzenie myśli jest konieczne. Przecież nikt nie może harować całe życie bez choćby odrobiny przyjemności.

Wreszcie pozytywnie nastawiona, nawet nie zmrużyła oka w samolocie. Wyglądała przez okno, przez które i tak niczego nie było widać. Utkwiła wzrok w czerni nocy. Wyobrażała sobie słońce, plażę i palmy.

Gdy wylądowały, z jej wątpliwości nic już nie zostało. Chciała się świetnie bawić, tak jak nigdy. Chciała zrobić wszystko, by nigdy nie zapomnieć tych wakacji.

Wysiadając z samolotu, nie miała jeszcze pojęcia, jak bardzo ten urlop zmieni jej życie.ROZDZIAŁ 2

To był czwarty dzień wyjazdu. Jessie czuła się cudownie. Codziennie wstawała skoro świt, wyspana jak nigdy. Nucąc pod nosem, łapała pierwsze promienie słońca podczas biegu po plaży. Tylko Mary, jej odwrotność, co rano zdychała w towarzystwie kaca i pukała się w głowę, gdy blondynka wracała z joggingu.

– Może jutro do mnie dołączysz? – Ciężko oddychając, stanęła nad łóżkiem przyjaciółki, która leżała na nim powykrzywiana i patrzyła jak na wariatkę.

– Nigdy. Nawet jak mi zapłacisz – burknęła, na co Jessie beztrosko wzruszyła ramionami.

– Nie wiesz, co tracisz – powiedziała, zrzucając ze spoconego ciała top.

– Śmiem wątpić – prychnęła Mary, niezdarnie siadając. – Jakim cudem ty po całonocnej imprezie szczebioczesz jak wróbelek, a ja zdycham jak ryba? – Przetarła zmęczoną twarz dłonią i utkwiła spojrzenie w przyjaciółce. Jessie poprawiła gumkę na włosach i uśmiechnęła się.

– Bo ja nie piję alkoholu, a ty jak zaczniesz, to nie potrafisz skończyć – przypomniała jej. Nie przeszkadzało jej, że Mary lubiła sobie wypić. Nic jej do tego, przecież były na urlopie. Kiedy miała zaszaleć, jak nie teraz?

– I to jest błąd – Mary pogroziła jej palcem. – Powinnaś upić się razem ze mną.

– Wiesz, że nie lubię. Jeden drink mi wystarczy, potrafię bawić się bez alkoholu.

– Walnęłabyś ze mną kilka szotów i zmieniłabyś zdanie. – Brunetka uśmiechnęła się figlarnie. Jessie spojrzała na nią niepewnie, po czym westchnęła.

– Puściłabym pawia, a nie zmieniła zdanie – poprawiła ją, śmiejąc się. – Poza tym dziś chyba nie potrzebowałaś mojego towarzystwa… – Spojrzała na nią porozumiewawczo i skierowała się do łazienki. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Mary w tym czasie wyskoczyła z łóżka, ruszyła za nią i stanęła przed lustrem.

– Przepraszam, że cię dziś zostawiłam, ale ten Hiszpan pożerał mnie wzrokiem. A był tak nieziemsko przystojny, że nie mogłam się oprzeć – powiedziała rozmarzona, zmywając z twarzy resztki makijażu.

– No jasne – ironiczny głos Jessie odbijał się od szyb w kabinie. – Tak nie mogłaś się oprzeć, że musieliście się bzykać w toalecie?

– Hej, nie oceniaj mnie – warknęła żartobliwie Mary. – Potrzebowałam takiego niezobowiązującego seksu – stwierdziła pewnie. Chwyciła za szczotkę i zaczęła rozczesywać włosy.

– Nie mam zamiaru cię oceniać. Jeśli dobrze się bawiłaś, to nie wnikam – powiedziała, choć nie rozumiała Mary. Umyła się szybko, otworzyła drzwi kabiny i spojrzała na przyjaciółkę. – Obyś tylko jakiegoś syfa nie dostała – ostrzegła. Mary spojrzała na nią z wyrzutem.

– Miał gumkę, wrzuć na luz.

Jessie pokręciła tylko głową z dezaprobatą i, wychodząc, owinęła się ręcznikiem. Gdy suszyła włosy, jej towarzyszka postanowiła się wykąpać. Potem zeszły razem na śniadanie. Podczas jedzenia zaczęły obmyślać plan na najbliższe godziny.

– Pójdziemy na plażę czy basen? – spytała Mary z ustami pełnymi jajecznicy.

– Plaża – odpowiedziała od razu Jessie.

– Zgoda. – Czarna kiwnęła głową. – Zostały nam jeszcze dwa dni. Dziś musimy to jakoś epicko podsumować. Wybierzmy się do tego klubu w centrum, tego z ogromną, świecącą palmą przed wejściem. – Mary z entuzjazmem klasnęła w dłonie, a w jej oczach tańczyły iskierki podniecenia. Jessie uśmiechnęła się do niej.

– Dobrze, niech będzie.

– Ale wypijesz dziś więcej niż jednego drinka – zastrzegła.

– Okej, wypiję dwa.

– Błagam, nie żartuj. – Mary przewróciła oczami. – Świetnie aspirująca pani mecenas musi przecież jakoś odreagować – powiedziała z naciskiem, jednak blondynka tylko uśmiechała się do niej nieznacznie. Stroniła od alkoholu z całkowicie błahych przyczyn. Po prostu nie znosiła stanu upojenia i nie doprowadzała się do niego. Nie lubiła mocniejszych trunków, wódka czy whisky nawet nie wchodziły w grę. Wino, może, od wielkiego dzwonu, poza tym delikatne drinki, ewentualnie szampan. To wszystko, co tolerowała Jessie.

– Wiesz przecież, że…

– Tak, wiem. – Mary machnęła ręką, przerywając przyjaciółce. – Żartuję. Nie chcę cię namawiać, wiem, że nie przepadasz za alkoholem. Dzięki temu mam opiekunkę na imprezach, gdy to ja popłynę. – Uniosła wesoło brwi i wyszczerzyła się w uśmiechu.

– Chodźmy już na tę plażę. – Jessie, nie chcąc kontynuować tej rozmowy, wypiła resztę kawy i wstała od stolika. Poszła prosto do pokoju. Chwilę później imprezowiczka ją dogoniła. Szybko się przebrały i ruszyły nad morze.

*

Czas pędził, choć dla niemogącej się doczekać imprezy Mary, praktycznie stał w miejscu.

Przebierała niecierpliwie nogami, gdy czekała, aż Jessie się ubierze. Ta jednak nigdzie się nie spieszyła i ociągała się wręcz celowo, żeby zdenerwować przyjaciółkę. Bawiło ją, że co chwila rzucała przekleństwa pod nosem, starając się trzymać język za zębami.

Mary stała przy drzwiach w wydekoltowanym topie, krótkiej czerwonej spódniczce i czerwonych szpilkach. Ostentacyjnie spoglądała to na zegarek, to na przyjaciółkę. Jessie niespiesznie zakładała niebieską, dopasowaną sukienkę do połowy uda.

– Zapniesz mi? – Stanęła tyłem do przyjaciółki. Ta skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na jej plecy z powątpiewaniem.

– Pod warunkiem, że w niej pójdziesz – powiedziała, czując, że nie zniesie kolejnej przymiarki.

– Stoi. – Dziewczyna uśmiechnęła się, spoglądając przez ramię. Mary podciągnęła suwak, a ona, stając przed lustrem, pogładziła materiał. Spięła włosy w wysoki kucyk, krótszą grzywkę puściła swobodnie wzdłuż twarzy. Założyła kolczyki, czarne szpilki i psiknęła się ulubionym zapachem perfum.

– Gotowa? – Brunetka spojrzała na nią błagalnie.

– Gotowa! – Kiwnęła w końcu głową, akceptując swoje odbicie w lustrze. Mary rzuciła na nią okiem.

– No, Jess, wyglądasz klawo – skomentowała jej strój. – Jak widać nawet pani rozważna potrafi się seksownie ubrać – rzuciła kąśliwy komentarz, chwytając za klamkę. Ta spojrzała na nią z góry, biorąc do ręki małą torebkę, w której miała dokumenty, pieniądze, kartę i telefon. Tutaj przed wejściem do lokali sprawdzali dowody, co było nieco zaskakujące i mało spotykane w typowo imprezowych miastach.

– Zawsze potrafiłam – odrzekła i wyszła z pokoju. Zaczekała, aż przyjaciółka zamknie drzwi. Razem ruszyły przed hotel, gdzie złapały taksówkę, która zawiozła je prosto pod klub.

Już z daleka słychać było muzykę. Przy wejściu dwóch kelnerów witało gości szampanem.

– Szał! – zawołała zachwycona Mary, gdy Jessie płaciła taksówkarzowi. Ta odwróciła się i z pobłażaniem spojrzała na przyjaciółkę, która uśmiechała się zalotnie do obsługi.

– Nie zdążyłam nawet wyjść z taksówki, a ty już kogoś podrywasz? – Blondynka wzięła dwa kieliszki, jeden podała przyjaciółce i pchnęła ją delikatnie do wejścia. Przechodząc przez próg, wypiła szampana. Gdy Mary zapłaciła za wejściówkę, odwróciła się do przyjaciółki, by wznieść toast. Otworzyła szerzej oczy na widok jej pustej lampki.

– Nie zdążyłam nawet wejść do klubu, a ty już wypiłaś całe bąbelki? – zaczęła ją przedrzeźniać, więc Jessie pokazała jej język. Podeszły do baru, gdzie Mary zamówiła dla siebie kolorowe szoty, a dla swojej towarzyszki drinka. Bujały się w rytm muzyki, podśpiewywały nawet znane kawałki. Podczas gdy brunetka wychyliła już sześć szotów, jej przyjaciółka nie zdążyła wypić nawet połowy drinka.

– Idziemy tańczyć! – Czarna złapała ją za nadgarstek i pociągnęła w stronę parkietu. Jessie nie miała zamiaru się opierać. Chwilę później pląsały razem na środku wielkiej sali.

Po kilku godzinach Mary była już wstawiona, ale na tyle ogarnięta, że nie trzeba było jej prowadzić i gadać z nią jak z dzieckiem. Zgodziła się, gdy Jessie zarządziła przerwę w piciu i zaproponowała, żeby usiadły w boksie. Pozwoliła się prowadzić za rękę, kiedy przyjaciółka szukała wolnego miejsca. W końcu się udało.

Usiadły. W samotności spędziły najwyżej dziesięć minut. Po tym czasie podeszło do nich dwóch mężczyzn.

– Dobry wieczór – przywitał się jeden, uśmiechając do nich.

– Cześć! – Mary wyprostowała się i rzuciła swoje zalotne spojrzenie. Jessie jedynie powściągliwie się uśmiechnęła. – Może się przyłączycie? – Dziewczyna od razu przeszła do rzeczy. Blondynka otworzyła szerzej oczy, ale nowi znajomi nie mieli nic przeciwko.

– Pewnie. Pójdziemy tylko po coś do picia, zamówić wam coś? – zapytał ten drugi.

– Tak, dla mnie… – Mary urwała, czując, jak Jessie ściska jej dłoń. – Nie, jednak nie. Dziękujemy wam bardzo. – Uśmiechnęła się sztucznie i rzuciła gniewne spojrzenie, gdy mężczyźni zniknęli już z pola widzenia. – Picie za darmo, a ty mnie strofujesz.

– Zamknij się, bo nie mam zamiaru cię stąd wynosić – odburknęła Jessie, patrząc wściekle na przyjaciółkę. Ta fuknęła coś pod nosem, ale w sekundę jej przeszło. Zaraz znów się uśmiechała.

– Tych dwóch obserwowało nas dłuższy czas – szepnęła jej na ucho. Jessie przyjrzała jej się z zaciekawieniem.

– Skąd wiesz?

– Bo widziałam z dołu, jak się gapią. Może nie wyjdziemy dziś same? – Poruszała sugestywnie brwiami, a ta bardziej zachowawcza z nich pokręciła głową.

– Ty na pewno – mruknęła.

– Kurwa, Jess – Mary nagle podniosła głos, co zdziwiło blondynkę. – Ja rozumiem, że przeżyłaś rozstanie z Paulem, ale to było rok temu! Ile można rozpamiętywać tego durnia?

– Byłam z nim pięć lat, ciężko mi zapomnieć o…

– Zdradził cię, dziewczyno! – Boleśnie przerwała przyjaciółce, świdrując ją spojrzeniem. – Nie jest wart twojej śmiesznej powściągliwości.

– Zawsze wiesz, jak pocieszyć. – Jessie wzięła głęboki wdech. Od tak dawna nie wracała myślami do związku z Paulem. Po prostu po ich rozstaniu zamknęła się na mężczyzn i nowe znajomości. Przyszło jej to tak naturalnie, że robiła to bez żadnego wysiłku.

Mary przybrała skruszoną minę i przybliżyła się do przyjaciółki.

– On nie jest tego wart, Jessie. – Spojrzała jej w oczy. – Jesteś zajebistą laską. Nawet nie masz pojęcia, ilu facetów się za tobą ogląda. Skąd masz wiedzieć, skoro po tej świni nadal masz klapki na oczach? Zdejmij je i zacznij żyć. Świat jest pełen lepszych absztyfikantów, zaufaj mi. – Jej pewny uśmiech sprawił, że Jessie poprawił się humor, a gdy mężczyźni wrócili z drinkami do stolika, nieco cieplej spojrzała na jednego z nich, który okazywał jej zainteresowanie.

– Skąd jesteś? – zapytał po kurtuazyjnej wymianie zdań. – Bo na pewno nie jesteś tutejsza.

– To prawda, jestem z Londynu. – Uśmiechnęła się do niego.

– To słychać, masz słodki akcent. – Blondyn obdarzył ją zawadiackim uśmiechem, a Jessie poczuła, że się czerwieni. Spuściła na chwilę wzrok, by ukryć rumieniec. Gdy podniosła głowę, zauważyła, że jej towarzysz z niesmakiem obserwuje coś, co znajduje się za jej plecami. Odwróciła się i zrobiła równie skrzywioną minę. Jej przyjaciółka i drugi mężczyzna namiętnie się całowali, wręcz pochłaniali.

– Idę zapalić, potowarzyszysz mi? – Wyraźnie zdegustowany blondyn wstał i wyciągnął do Jessie rękę. Spojrzała na jego dłoń, a potem na niego. Postanowiła iść za głosem rozsądku swojej przyjaciółki, a nie własnym, i podała mu dłoń. Razem opuścili klub i odeszli kawałek, tam gdzie muzyka nie była już tak głośna, a ludzie nie obijali się o siebie wzajemnie. Chłopak wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.

– Chcesz? – spytał, biorąc jednego.

– Nie palę, dzięki. – Uśmiechnęła się. On odwzajemnił uśmiech i odpalił papierosa, po czym zerknął na zegarek, a później znów na nią.

– Twoja znajoma jest bardzo bezpośrednia – stwierdził z uśmiechem.

– Tak, cała ona. – Wzruszyła ramionami. – Ma wakacje, niech korzysta, jeśli tego właśnie chce. – Jessie niepewnie się uśmiechnęła, bo to zdanie zabrzmiało śmiesznie.

– Takie dziewczyny są przereklamowane – stwierdził nagle jej towarzysz. Przyjrzała mu się badawczo. – Ty jesteś o wiele lepsza. Skromna, stonowana, mądra. Wielu rzeczy można byłoby cię nauczyć.

Zapadła chwila ciszy, podczas której blondynka analizowała jego dziwne słowa.

– Co to ma znaczyć? – Zmarszczyła czoło, obserwując go uważniej. Tuż obok nich zatrzymał się czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Blondyn otworzył tylne drzwi i oparł się o nie.

– Wsiadaj – powiedział nagle chłodno. Jessie instynktownie zrobiła krok w tył.

– Zapomnij – prychnęła. Nowy znajomy spojrzał w ziemię, westchnął, po czym znów uniósł głowę. Zobaczyła jego lodowate spojrzenie i przeraziła się.

– Wsiądziesz sama czy mam ci pomóc? – spytał powoli, dokładnie ważąc każde słowo. W jej głowie zapaliła się czerwona lampka. Ani myślała dokądkolwiek jechać z tym dziwnym kolesiem. Zrobiła jeszcze jeden krok do tyłu i chciała rzucić się do ucieczki, gdy ten nagle kiwnął głową. Jessie poczuła na swoich ramionach czyjeś dłonie. W jednej sekundzie zrozumiała, że jest w niebezpieczeństwie.

– Puszczaj! – krzyknęła i zaczęła się wyrywać, ale mężczyzna, który ją trzymał, okazał się wytatuowanym, wielkim karkiem, który bez problemu zgiął ją wpół i wręcz wrzucił do samochodu. Jessie w panice szarpała za klamkę, ale to nic nie dawało. W końcu blondyn usiadł obok niej, a auto ruszyło. Przerażona dziewczyna zaczęła krzyczeć. Nie widziała kierowcy, nie potrafiła otworzyć drzwi. Nic nie działało. A ten dziwny koleś siedział i gapił się na nią.

– Wypuść mnie! Kim ty jesteś, do cholery?! – wrzeszczała, próbując zrobić cokolwiek. W końcu facet złapał ją za nadgarstki i unieruchomił. Zastygła na chwilę i spojrzała w jego ciemne oczy.

– Radzę ci dobrze, żebyś była grzeczna. Pyskata i zaborcza daleko nie zajdziesz.

– O czym ty mówisz?!

– Przekonasz się w swoim czasie. A teraz wybacz, ale nie zniosę krzyków i prób ucieczki przez najbliższe kilka godzin – mówiąc to, puścił ją. Ze schowka w siedzeniu wyciągnął chusteczkę i fiolkę. Jessie doskonale wiedziała, co to jest, a informacja o „najbliższych kilku godzinach” wstrząsnęła nią. Znowu podjęła próbę wyswobodzenia się. Uderzała pięściami w szybę, starała się otworzyć drzwi. Na próżno.

– Dzwonię na policję – rzuciła zdesperowana i zaczęła szukać telefonu. Blondyn złapał jej torebkę i wyrwał z rąk. Dziewczyna wpadła w jeszcze większą panikę, nie wiedziała, co ma zrobić.

– Błagam, wypuść mnie! Nikomu nic nie powiem, ale wypuść mnie!

W końcu chłopak złapał ją w pasie, swoją klatką przywarł do jej pleców i przyłożył chusteczkę do nosa. Jessie zapierała się nogami i próbowała uwolnić głowę z mocnego uścisku, ale wszystko na nic.

Facet musnął ustami jej ucho i wyszeptał:

– Śpij dobrze.

Czuła, jak opuszcza ją cała energia. Nie miała już siły, żeby protestować, żeby cokolwiek powiedzieć, postawić się. Jej ciało odmawiało posłuszeństwa, a powieki stawały się ciężkie. Walczyła z tym, ale przegrała z kretesem. Osunęła się w końcu w ramiona blondyna, który ostrożnie ułożył ją na siedzeniu. Upewnił się, że na pewno śpi i opuścił szybę, która dzieliła ich od kierowcy.

– Samolot gotowy? – zapytał, a gdy kierowca skinął głową, ten uśmiechnął się i spojrzał na Jessie. – Świetnie. Myślę, że będą zadowoleni.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: