Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ukryta czarodziejka - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
7 sierpnia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,90

Ukryta czarodziejka - ebook

Czarodziejski Czat znowu w akcji! Czy na pewno działa?

Elorie Shaw została wychowana w rodzinie czarodziejów w Nowej Szkocji — sama jednak nie jest czarodziejką. Tak przynajmniej twierdzi jej babcia Moira oraz inni członkowie małej społeczności Fisher’s Cove. Elorie — artystka zajmująca się wyrobem biżuterii i współwłaścicielka zajazdu — nie potrafi pogodzić się z brakiem nadprzyrodzonych zdolności. Szkoli młodych adeptów magii, zna na pamięć całą jej historię i ciągle marzy, by pewnego dnia odkryć w sobie moc. Jednak gdy trafia na Czarodziejski Czat, wszyscy uznają to za pomyłkę i zaczynają szukać błędów w kodzie zaklęcia przyzywającego. W końcu powszechnie wiadomo, że Elorie nie ma mocy, a przynajmniej nie jest czarodziejką któregokolwiek ze znanych rodzajów...

Poznaj historię ukrytej czarodziejki i dowiedz się, jaką fantastyczną mocą dysponuje. A jest to moc całkiem dotąd nieznana... Wejdź na Czarodziejski Czat i daj się porwać prawdziwej magii... Może i Ty masz czarodziejską moc? W końcu czarodzieje są wśród nas...

Ukryta czarodziejka to druga część znakomitej serii „Nowoczesna czarodziejka” — na wskroś współczesna powieść fantasy z dużą dozą humoru, wątkiem miłosnym oraz postaciami, do których naprawdę się przywiążesz.
 



Debora Geary — amerykańska pisarka, autorka kilkunastu książek o czarodziejkach i nie tylko. Pracuje nad kolejnymi, które ujrzą światło dzienne, gdy tylko dzieci przestaną zalewać wodą jej laptop...

Spis treści

Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-283-0262-4
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1.

NIE PIERWSZY RAZ W ŻYCIU Elorie żałowała, że nie jest czarodziejką, i na pewno nie ostatni.

— Seanie Jamesie O’Reilly, zaraz rzucę cię na pożarcie rekinom! — Zaklęcie iluzoryczne było tak dobre, że nie tylko wyglądała jak pirat, ale miała też gruby głos i złote zęby, tak więc jedyne, co udało jej się teraz osiągnąć, to wprawienie Seana i dwojga swoich pozostałych uczniów w histeryczny śmiech.

Nie mogła tak naprawdę mieć do niego pretensji — lekcje historii czarodziejstwa mogły być nużące. Babcia musiała sobie radzić z mnóstwem kawałów czarodziejątek za swoich czasów, ale też miała dość mocy, by móc odwrócić co bardziej kłopotliwe zaklęcia.

Elorie nie miała tego szczęścia, jednak istniało więcej sposobów, by okiełznać dziesięciolatka. Podeszła do półki z książkami i wyciągnęła najgrubszy tom historii czarodziejstwa, jaki mogła znaleźć: Pasmo udręk i utrapień Edwarda. C. Millgibbonsa, znachora — zapiski z wiejskich podróży. Uznała, że to odpowiednia broń.

Położyła tomiszcze na stoliku, wyciągnęła kawałek papieru i zaczęła pisać wielkimi literami: ZADANIE DOMOWE. Następnie spojrzała na książkę, potem na Seana i pozwoliła, by wyrwał jej się złośliwy piracki rechot.

— Nie możesz nam dawać zadania domowego, ciociu Elorie! — zawołał Sean, patrząc na książkę z przerażeniem. — Przecież są wakacje!

Jego brat bliźniak Kevin spoglądał tymczasem na książkę z zainteresowaniem. Zapewne znowu nie miał co czytać. Elorie zdecydowała, że podsunie mu później książkę po kryjomu, gdy już spełni ona swoje zadanie i zachęci Seana do krytycznego spojrzenia na swoje zaklęcie. Na razie przyjęła najgroźniejszą piracką minę i postukała w książkę hakiem. Niezły ten hak, swoją drogą. Wyszedł bardzo realistycznie — zaklęcia Seana były coraz lepsze.

Sześcioletnia Lizzy nie była głupia.

— Lepiej zmień ją z powrotem w normalną osobę, Sean. Mama mówi, że dziewczynki się nie złoszczą, tylko mszczą.

„Prawda przemawia ustami dzieci” — pomyślała Elorie.

Na twarzy Seana pojawił się wyraz zakłopotania.

— Z tym może być pewien problem — powiedział.

Oho.

— Nie wiesz, jak odwrócić to zaklęcie, co? — Kevin potrząsnął gło­wą, po czym uderzył brata pięścią w ramię. — Idiota. Idę po książkę z zaklęciami.

— To potrwa za długo. — Lizzie zeskoczyła z kanapy. — Pójdę po babcię Moirę.

Lizzie tak naprawdę nie była wnuczką Moiry — urodziła się co naj­mniej jedno pokolenie i kilku kuzynów za daleko, jednak w czarodziejskiej społeczności Nowej Szkocji takie szczegóły nie miały znaczenia.

Moira była historyczką czarodziejstwa i najstarszą czarodziejką w osa­dzie. I wprawdzie wszyscy wiedzieli, że ma słabość do czarodziejskich psikusów, jednak jej tolerancja dla niewłaściwego użycia magii była o wiele mniejsza. Sean miał wszelkie powody, by się martwić.

Uznając, że babcia na pewno chętnie napije się herbaty, Elorie poszła nastawić wodę. Poświęciła też chwilę na spojrzenie w lustro. Nie miała zawsze miała okazję oglądać u siebie bujną brodę i opaskę na oku. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i wróciła do pokoju akurat w chwili, gdy Lizzie wpadła do środka. Babcia weszła za nią w znacznie bardziej stateczny sposób.

— Dziękuję, że przyszłaś. — Elorie ucałowała policzek babci.

— Czy to ty, Elorie? — Moira zachichotała niczym mała dziewczynka. — Zapewne to sprawka Seana? Lizzie mówiła, że ma drobny problem z odwróceniem zaklęcia.

— Tak jest — warknęła Elorie i dodała szeptem: — I teraz poci się ze strachu.

— Trochę na to za późno! — Moira ruszyła w kierunku salonu.

Sean siedział jak trusia na kanapie obok Kevina.

— Cześć, babciu. Chyba potrzebuję pomocy. Nie chciałem zmienić cioci Elorie w pirata.

W tym momencie wszyscy spojrzeli na niego z powątpiewaniem.

— No, nie chciałem, by została piratem na zawsze — skorygował swoją wypowiedź. — Chciałem, żeby zaklęcie trwało z minutę, ale musiałem się gdzieś pomylić.

— Jaka jest pierwsza zasada magii, Seanie O’Reilly? — Moira spojrzała na niego surowo.

— Nie szkodzić. — Sean spuścił głowę, przez co nie zauważył wesołych błysków w oczach Moiry.

— I sądzisz, że jak wyglądałoby życie Elorie, gdyby na zawsze została piratem?

— Trudno by jej było wyrabiać biżuterię z tym hakiem, a wujek Aaron mógłby nie chcieć mieszkać z piratem zamiast żony. — Sean miał coraz bardziej ponurą minę.

Elorie pomyślała, że Sean prawdopodobnie nie doceniał specyficznego poczucia humoru jej męża. Miała też nadzieję, że Moira wkrótce przystąpi do rzeczy — opaska na oku zaczynała ją uwierać.

Moira usiadła obok Seana.

— Powiedz mi, jak rzuciłeś to zaklęcie, i zobaczymy, jak będziesz mógł je odwrócić.

— Nie możesz sama tego zrobić, babciu? — zapytała Lizzie.

— Nie, kochanie, nie mogę — odparła z powagą Moira. — Sean jest utalentowanym zaklinaczem, a moja moc nie jest dość silna, by odwrócić jego zaklęcie. — Położyła dłoń na ramieniu chłopca. — Z tak wielką mocą wiąże się odpowiedzialność, by używać magii rozważnie i mądrze.

— Chyba wiem, co trzeba zrobić — powiedział Kevin, który do tej pory gorączkowo notował coś w zeszycie.

Zarówno Moira, jak i Elorie skinęły głowami z aprobatą: czarodzieje powinni mieć silne poczucie odpowiedzialności za całą wspólnotę. Kevin odłożył książkę na ławę. Narysował skomplikowaną tabelę, której Elorie nie potrafiła zrozumieć.

Kevin i Sean zaczęli rozmawiać i gestykulować w jakimś niezrozu­miałym dla pozostałych języku bliźniąt. Lizzie usiadła na kolanach Moiry i zaczęła się bawić jej wisiorkiem.

— Dobrze, wiem, co muszę zrobić, ale będę potrzebował kręgu — powiedział wreszcie Sean.

— Słusznie. — Moira pogłaskała go po głowie. — Często potrzeba większej mocy, by odwrócić zaklęcie, niż aby je rzucić. Lepiej, żebyś o tym pamiętał. Czy mam przyłączyć się do kręgu?

— Tak, proszę! — Na twarzy Seana odbiła się radość. W głębi ducha Elorie czuła to samo. Moira rzadko przyłączała się do kręgów szkolenio­wych: była coraz starsza, nawet jeśli wszyscy udawali, że tego nie widzą.

Sformowali krąg z łatwością, która wskazywała na sporą praktykę. Wezwali kolejno żywioły. Przesłali moc do Seana i utrzymywali ją na stabilnym poziomie, gdy przygotowywał się do rzucenia zaklęcia. Codzienna magia w działaniu.

Elorie obserwowała z boku, jak zwykle odczuwając lekki ból wykluczenia, jednak teraz rozpierała ją duma ze swoich osiągnięć. Niemal całkowicie przejęła rolę Moiry w koordynowaniu szkolenia czarodziejątek w ich małym zakątku świata. Kolejne pokolenie rosło wszystkim na pociechę i mogła być dumna z roli, jaką w tym odgrywała. Trochę trwało, nim odnalazła swoje miejsce i pogodziła się z nim, jednak wreszcie czuła się częścią czarodziejskiej społeczności.

Palce Seana zaczęły drżeć. Elorie wiedziała, że zaklęcie jest gotowe. Zobaczyła krótki błysk i z uśmiechu Lizzie domyśliła się, że znowu wygląda jak dawniej, nie jak pirat.

Z kuchni rozległ się gwizd czajnika.

— Sean, Kevin, idźcie zrobić babci herbaty. Lizzie, przynieś dla wszystkich ciasteczka z puszki.

Czarodziejątka pobiegły do kuchni. Moira mrugnęła do Elorie.

— Niezłe zaklęcie rzucił ten nasz mały Sean. Bardzo ładna praca w kręgu.

— Tak jest, kapitanie — uśmiechnęła się Elorie.

Moira uśmiechała się, wracając do swojego domu. Elorie była doskonałą nauczycielką dla czarodziejątek. Inni w wiosce potrafili uczyć określonych aspektów magii, jednak to Elorie spajała całe szkolenie. Szkoda, że jej wnuczka sama nie była czarodziejką… Potrafiłaby poradzić sobie z mocą, miała odpowiedni dla niej szacunek i czerpała z tradycji. Zbyt wiele współczesnych czarodziejek zapominało o swoich korzeniach.

A z kolei stare czarodziejki wzbraniały się przed nowoczesnymi narzędziami. Moira roześmiała się sama z siebie. Usiadła przed laptopem i otworzyła stronę, z której mogła zalogować się na Czarodziejski Czat. Psikusy Seana zatrzymały ją na chwilę, Nell i Sophie na pewno już na nią czekały.

Dla rozmowy i nauki

Tych, co dzielą moce moje,

Szukam — wpuść mnie więc, portalu,

W czarodziejskie swe podwoje.

Na me wołanie

Niech się stanie.

Sophie: Witaj, ciociu Moiro!

Moira: Witajcie, Sophie i Nell. Przepraszam za spóźnienie: musieliśmy odwrócić pewne zaklęcie.

Nell: Oho-ho!

Moira: Tylko psikusy czarodziejątek, nic poważnego. Mały Sean rzucił zaklęcie iluzoryczne na Elorie, zmieniając ją w pirata. Było naprawdę niezłe, Elorie wyglądała i brzmiała dość groźnie.

Sophie: Mały jest naprawdę utalentowany!

Moira: To prawda i nie mamy tu nikogo, kto będzie potrafił dotrzymać mu kroku na dłuższą metę. Mam dla Ciebie propozycję, Nell.

Nell: Zamieniam się w słuch.

Moira: Co myślisz o tym, żeby zabrać swoje dzieciaki na małą wycieczkę tego lata? Pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać i przeprowadzić intensywne szkolenie dla czarodziejątek. Seanowi przydałyby się lekcje od dobrego zaklinacza — świetnie byś się do tego nadawała.

Nell: Jasne, łobuzy to coś dla mnie ☺… Nathan ma już plany na wakacje, ale mogę przywieźć dziewczynki i Aervyna. Muszę się tylko zastanowić, kiedy by nam pasowało.

Moira: Byłoby wspaniale. To otwarte zaproszenie — jeśli ktoś ma ochotę się do Ciebie przyłączyć, będzie mile widziany, włączając w to Ciebie, Sophie. Elorie chciałaby założyć stronę internetową, by sprzedawać swoją biżuterię — myślę, że mogłabyś jej coś doradzić.

Sophie: Może stworzyć swoją stronę, jednak jeśli ma ochotę, mogę też sprzedawać jej prace w moim sklepie. To szkło morskie, które zbiera, zdecydowanie ma w sobie magię i chętnie poszerzyłabym swój asortyment.

Moira: Byłoby wspaniale, gdyby moje dziewczynki znowu pracowały razem.

Sophie: Po kolei, ciociu Moiro.

Moira: Po prostu staram się zasiać ziarenko. Wiem, że układy między Wami są skomplikowane, jednak przecież żywicie do siebie tyle ciepłych uczuć.

Sophie: Możesz uznać ziarenko za zasiane.

Nell: A skoro o Twojej stronie internetowej mowa, Sophie: zastanawiałam się nad drobnymi udoskonaleniami, jeśli chodzi o zaklęcie przyzywające na nasz Czarodziejski Czat.

Sophie: Sądziłam, że działa bez zarzutu? Niedawno przyłączyło się do nas sporo czarodziejek.

Nell: To prawda, jednak wszystko to były już praktykujące czarodziejki. Przypomniało mi się, jak ściągnęłyśmy tu Lauren, która nie była świadoma swojej mocy.

Moira: Społeczność czarodziejska stała się dzięki niej bogatsza.

Nell: No właśnie. Pomyślałam, że może chciałybyśmy znaleźć więcej takich osób jak ona.

Sophie: Jesteś odważną kobietą. Załóżmy, że tego chcemy, ale jak możemy to zrobić?

Nell: Przyjrzałam się śladom mocy u czarodziejek, z którymi ostatnio rozmawiałyśmy, i porównałam je z wczesnymi śladami Lauren. Te ostatnie były silne, ale o wiele mniej uporządkowane.

Sophie: To ma sens, nie miała wtedy żadnego wyszkolenia.

Nell: Tak — i sądzę, że możemy to wykorzystać. Mogę zmienić zaklęcie wyszukujące tak, by szukało osób z mniej uporządkowanymi śladami magicznymi. Znajdziemy dzięki temu niewyszkolone lub nieświadome swojej mocy czarodziejki.

Moira: Ostatnim razem nie wszystko poszło gładko, Nell. Ostatecznie dobrze się skończyło, ale wydaje mi się, że miałyśmy szczęście: Lauren mogła nam po prostu zatrzasnąć drzwi przed nosem!

Sophie: To prawda, jednak to kuszące. Naprawdę potrzeba nam świeżej krwi. Potrzebujemy też kogoś, kto mógłby szybko ocenić takie osoby, tak jak Jamie ocenił Lauren. Aby pomóc niewyszkolonej czarodziejce, trzeba czegoś więcej niż jej odnalezienia… Ostatnim razem nie mieliśmy planu, co zrobić.

Nell: Dziewczynki i ja pracujemy nad wirtualnym skanerem, tak byśmy mogły wstępnie ocenić kogoś na odległość, ale jeszcze tego nie skończyłyśmy. Jamie tym razem nie może podróżować: Nat ma poranne mdłości i na pewno nie będzie chciał jej zostawić.

Sophie: Dlaczego nie mówiłaś nic wcześniej? Mam kilka kamieni szlachetnych, które jej pomogą; przygotuję też dla niej mieszankę ziół.

Nell: To byłoby wspaniale, Sophie. Muszę wysłać Ginię, by podszkoliła się u Ciebie — naprawdę brakuje nam tu uzdrowicieli i chciałabym wiedzieć, czy ona ma taki talent.

Sophie: Wcale by mnie to nie zdziwiło, biorąc pod uwagę jej moc ziemi i umiłowanie roślin.

Moira: Przywieź Ginię tego lata, Nell. Mamy tu uzdrowicieli, w dodatku możliwe, że Sophie też przyjedzie. Jeśli Ginia ma talent uzdrawiania, to jeszcze jeden dobry powód, by się spotkać w jednym miejscu.

Nell: Tydzień poświęcony próbie wylegiwania się na plaży bardzo mi pasuje. Muszę tylko opracować logistykę. Czy powinnam zmienić zaklęcie przyzywające, by znajdowało czarodziejki, które nie wykorzystują swojej mocy, czy na razie to zostawić?

Moira: Skoro zamierzamy się spotkać w celach szkoleniowych, wygląda na to, że teraz jest dobry moment na znalezienie kogoś, kto nie jest wyszkolony.

Sophie: Kiedy możesz zmienić zaklęcie, Nell?

Nell: Wydaje mi się, że dziewczynki już zaczęły w tajemnicy nad tym pracować. Znalazłam w naszej sieci domowej zaszyfrowany folder o nazwie Ukryta czarodziejka.

Sophie: Ginia świetnie radzi sobie z magicznym programowaniem. Niedługo wszystkim nam skopie tyłki w Świecie magii.

Nell: Moja córeczka. Sprawdzę, co mają, ale nie zdziwię się, jeśli się okaże, że zaklęcie będzie gotowe na nasz wieczorny czat.

Moira: W takim razie teraz coś zjem i spotkamy się za kilka godzin.

Elorie poczuła, że łapie ją skurcz w palcach. Naturalne światło też już zaczynało przygasać: musiała mrużyć oczy, by dostrzec delikatne srebrne druciki, które splatała razem. Ten kawałek szkła z morza należał do jej ulubionych. Był niebieski i kojarzył jej się z Wenecją.

Rzadko udawało jej się znaleźć niebieskie szkiełka na plaży, więc bardzo je ceniła. Sięgała po nie do słoja tylko wtedy, gdy zamierzała stworzyć coś wyjątkowego. Tym razem chciała wykonać naszyjnik dla babci — nic nie mogło być bardziej wyjątkowe. Morskie szkło miało swoją historię i symbolizowało wielką odporność, a jedno i drugie było czymś, co babcia bardzo ceniła. Elorie lubiła sobie wyobrażać długie życie, jakie miał za sobą każdy skarb, nad którym pracowała. Trzymała kawałek morskiego szkła w gasnącym świetle, jeszcze raz oceniając jego kształt. Może ten był częścią butelki, która stała na stoliczku jakiejś damy — w Wenecji lub podczas długiej morskiej podróży. Może ktoś wyrzucił buteleczkę za burtę lub też statek spotkał przedwczesny kres. Kawałki szkła były obracane przez wody oceanu, ocierały się o morskie kamyki i piasek, aż wreszcie trafiły na pustą plażę w Nowej Szkocji, gdzie być może czekały setki lat, nim jej oczy je wypatrzyły.

Elorie pomyślała sobie, że musi zaprosić jakichś przyjaciół na obiad. Skoro zaczynała marzyć nad kawałkiem szkiełka, była to pewna oznaka tego, że ostatnio prowadzi zbyt pustelniczy tryb życia. Miała ku temu dobry powód: przygotowywała biżuterię na targi rzemiosła artystycznego, które miały się wkrótce odbyć w San Francisco.

Rzadko zdarzało jej się wyjeżdżać poza granice swojej prowincji, jed­nak pod delikatnym naciskiem Aarona zgłosiła swoje prace na jedne z najbardziej prestiżowych targów rzemiosła artystycznego w kraju i została na nie zaproszona. Był to zaszczyt, ale jednocześnie też potencjalne zakłócenie jej miłego stabilnego życia.

Szczerze mówiąc, trochę ją to przerażało.

Słońce zaszło. Pozbawiona naturalnego światła, Elorie porzuciła próby skończenia oprawy na naszyjnik dla babci i zaczęła sprzątać swoją pracownię. Zawsze zostawiała jedno niedokończone dzieło na biurku jako inspirację na następny dzień. Po raz ostatni dotknęła niebieskiego szkiełka, które pozbawione dotyku jej palców stało się chłodne, po czym zaczęła odkładać narzędzia na miejsca i zamiatać podłogę.

Usłyszała sygnał nadejścia nowej wiadomości. Aaron postanowił w ten sposób zwracać jej uwagę bez konieczności wychodzenia z restauracji. Wydawało jej się to niemądre, skoro po prostu mógł ją zawołać przez tylne drzwi, ale najwyraźniej zbyt często ignorowała jego wołanie. Pewnie obiad był już gotowy. Usiadła do laptopa, by odpisać mu, że za chwilę wróci do domu.

Nell: Zaklęcie właśnie kogoś ściąga… Ma na imię Elorie.

Sophie: Witaj, Elorie! Trafiłaś na Czarodziejski Czat. Bardzo się cieszymy, że Cię widzimy.

Elorie: Co za miła niespodzianka! Witajcie, Sophie i Nell. Słyszałam o Waszym czacie od babci. Nie mogę długo zostać, właśnie miałam dać znać Aaronowi, że już idę na kolację.

Moira: Witaj, słodkie dziecko. Miło, że jesteś, chociaż jestem trochę zaskoczona. Najwyraźniej zaklęcie przyzywające Nell źle wybrało: szukamy nowych czarodziejek. Może ktoś z Twoich uczniów wcześniej używał Twojego komputera.

Elorie: To by mnie nie zdziwiło, Kevin fascynuje się wszystkim, co ma związek z elektroniką.

Nell: Poczekajcie chwilę, sprawdzę kod. Przepraszam, Elorie, nie wiem, co poszło nie tak. Ale i tak miło Cię widzieć.

Sophie: Niedługo przyjeżdżasz na targi, prawda?

Elorie: Tak, wyjeżdżam za niecały tydzień. Nell, czy będziesz miała dla mnie wolny pokój?

Nell: Zawsze mamy wolny pokój. Gdybyś chciała mieć trochę więcej spokoju, możesz też zatrzymać się u Jamiego i Nat. Wprawdzie mieszkają w nowym domu już jakiś czas, ale na pewno przydałby im się gość lub dwóch, by trochę oswoić to lokum i pozbyć się z niego nieznośnego zapachu nowości.

Elorie: Obydwie opcje są atrakcyjne, dziękuję.

Nell: Nie chcę, by zabrzmiało to niemądrze, ale kod zaklęcia przyzywającego wyraźnie odczytuje moc z Twojej strony, Elorie.

Moira: Na pewno nie pochodzi od Elorie. Gdyby była czarodziejką, wykrylibyśmy to już dawno.

Elorie: Może to któryś z moich uczniów?

Nell: Nie, zaklęcie namierza konkretną osobę, a nie komputer. Mamy tu do czynienia z osobą, która nie jest wyszkolona w zakresie magii. Kevin uczy się już dostatecznie długo, tak więc jego ślad wyglądałby bardziej jak u doświadczonych czarodziejów.

Elorie: Nie rozumiem, co to znaczy.

Nell: To znaczy, że mój kod sądzi, że jesteś niewyszkoloną czarodziejką, ale to wydaje się nie mieć sensu.

Sophie: Czy ktokolwiek przeprowadzał u Ciebie ostatnio skan, Elorie?

Elorie: Obydwie przechodziłyśmy skany dostatecznie często, gdy dorastałyśmy. Nie możesz wierzyć, że nagle pojawiła się u mnie magia, Sophie.

Sophie: Przepraszam, nie pomyślałam. Wiem, że było Ci ciężko, i naprawdę żałuję, że znowu otwieramy stare rany.

Elorie: To stare dzieje, nie musisz przepraszać. Cieszę się, że Twoja magia się rozwija, ja przestałam już dawno płakać, że sama nie mam takich zdolności. A teraz naprawdę muszę już lecieć — na kolację są pierogi, a ja umieram z głodu. Dobranoc wszystkim.

Sophie: Rany.

Moira: Ojej.

Nell: Mam wrażenie, że w coś wdepnęłam, ale nie znam całej historii. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, o co chodzi?

Moira: Elorie pragnęła być czarodziejką, odkąd była małą dziewczynką. Teraz dobrze się z tym kryje, ale nie jestem pewna, czy tak do końca wyrosła z tego marzenia. Byłam przekonana, że moc się w niej objawi, że nie zachowałam odpowiedniej ostrożności i nie nauczyłam ją w pełni akceptacji dla innego życia.

Sophie: Nieczarodziejki są tak samo mile widziane jak czarodziejki — zawsze o to dbałaś, ciociu Moiro.

Moira: Oczywiście tak, ale magia zawsze wzywała Elorie. Zazwyczaj gdy dziecko czuje takie przyciąganie do tego rzemiosła, moc prędzej czy później się w nim objawia, jednak u niej to nigdy nie nastąpiło. Było dla niej szczególnie trudne, gdy Sophie okazała się czarodziejką. Nell, Ty świetnie poradziłaś sobie ze swoimi trojaczkami — ja niestety nie.

Nell: Nie chcę tutaj podawać Twojej wiedzy w wątpliwość, ale może należałoby ją przetestować jeszcze raz? Wydaje się, że już minęło trochę czasu, a mój kod naprawdę twierdzi, że jest czarodziejką. Może jednak instynkt Cię nie mylił?

Sophie: Przebywa w towarzystwie czarodziejów i pracy w kręgu przez cały czas. Trudno mi uwierzyć, że ma jakiś talent, którego nikt w tej sytuacji nie zauważył.

Nell: Tak, aktywne strumienie mocy zwykle budzą uśpione talenty, to prawda.

Moira: Wstyd mi się do tego przyznać, ale tak naprawdę była skanowana zupełnie niedawno, tyle że o tym nie wie. Przestałam jej mówić, kiedy to robię, ponieważ wyniki ją zasmucają, ale robiłam to nie dalej niż kilka miesięcy temu.

Sophie: A dziś wieczorem znowu ją zasmuciłyśmy, tak samo jak Ciebie. Przykro mi, ciociu Moiro.

Nell: Cholera, sprawdzę ten kod i postaram się nie nawalić znowu. Przepraszam, to głównie dziewczynki nad nim pracowały i musiałam coś przeoczyć. Nie ma dla mnie wytłumaczenia, jutro przejrzę go bardzo uważnie.

Moira: Nie martw się, Aaron ją pocieszy, to bardzo dobry człowiek.

Elorie zamknęła drzwi do swojej pracowni i oparła się o nie, wciągając w płuca ostre morskie powietrze. Nie, nie pozwoli, żeby to ją zraniło. Nastolatki mogą płakać, że nie mają mocy, której pragnęły. Dorosłe kobiety muszą się pogodzić ze swoim życiem.

Jej życie było bardzo dobre, a teraz miało jej do zaoferowania duży talerz pierogów.

1 Nawiązanie do Biblii: „Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę”, Mt 21, 16.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: