Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ukryta inteligencja hormonów - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 maja 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,00

Ukryta inteligencja hormonów - ebook

"Ukryta inteligencja hormonów" to ukazanie geniuszu biologii kobiecego organizmu.

Czy wiedzieliście, że kobiety w okresie owulacji więcej chodzą, mniej jedzą, bardziej angażują się w życie towarzyskie, częściej spotykają się z mężczyznami i więcej flirtują? Albo o tym, że zespół napięcia przedmiesiączkowego mógł powstać w toku ewolucji po to, żeby kobiety mogły unikać nieodpowiednich partnerów? Kobiecy cykl hormonalny kryje inteligencję kształtowaną w ciągu całych eonów i zamiast odbierać zdolność racjonalnego myślenia - jak głosi tradycyjna seksistowska opinia - przynosi kobietom korzyści, jakich potrzebują, by odnosić sukcesy.

W prowokacyjnej, odwracającej dotychczasowy kierunek myślenia książce Martie Haselton, wybitna uczona zajmująca się badaniami nad seksualnością i cyklem owulacyjnym, poddaje głębokiej i odkrywczej analizie procesy wywierające daleko idący wpływ na nasze zachowania. Książka "Ukryta inteligencja hormonów", zabawna i krzepiąca, oferuje kobietom możliwość spojrzenia na nowo w głąb własnego ciała, mózgu, związków i relacji międzyludzkich, ułatwiając im podejmowanie bardziej świadomych decyzji w kwestiach seksu, małżeństwa, przyjaźni i wielu innych.

Nareszcie pojawiła się feministka mająca odwagę mówić o kobietach nie jako ofiarach własnych hormonów, lecz posiadaczkach precyzyjnie skonstruowanych organizmów, panujących nad swoimi umysłami i życiem. W tej solidnie podbudowanej nauką, lecz napisanej z wdziękiem książce Haselton pokazuje, jak nabyte przez kobiety w toku ewolucji funkcje hormonów pomagają im znaleźć na rynku partnerów, iść o lepsze z rywalkami i wychowywać zdrowe, produktywne potomstwo. Autorka książki "Ukryta inteligencja hormonów" porusza również kluczowe, aktualne kwestie - od ciąży w średnim wieku do stosowania hormonalnej terapii zastępczej w późniejszym okresie życia.

Helen Fisher, autorka książek "Pierwsza płeć" i "Dlaczego kochamy"

Genialna książka. Haselton, autorka tkwiąca po uszy w badaniach naukowych, zabiera czytelnika w zniewalającą podróż wiodącą od porywów pokwitania do pokłosia menopauzy, od fantazji seksualnych do sposobów, jakie kobiety, często grając pierwsze skrzypce, stosują w doborze partnerów. Książka "Ukryta inteligencja hormonów" pokazuje, jak wszystkie kobiety tworzą długi, nieprzerwany łańcuch od mądrych starożytnych matek i jak kobiety współczesne mogą w doborze partnerów kierować własnym przeznaczeniem.

David M. Buss, autor książki "Ewolucja pożądania. Jak ludzie dobierają się w pary"

Nieodzowna lektura dla kobiet i mężczyzn zainteresowanych pogłębieniem wiedzy o tym, co wpływa na kształtowanie się naszych wyborów i preferencji. Książka "Ukryta inteligencja hormonów" jest frapująca, błyskotliwa, chwilami bardzo zabawna, zawsze zaś nieskazitelna pod względem naukowym.

dr n. med. Barbara Natterson-Horowitz, współautorka książki "Zoobiquity"

Martie Haselton napisała książkę, na którą wielu z nas czekało - prawdziwie feministyczne studium o sposobach, w jakie hormony wpływają na to, jak odczuwamy, zachowujemy się, kochamy i partaczymy różne sprawy. Autorka pokazuje nam, że nie ma prostych odpowiedzi - tylko mnóstwo fascynujących możliwości - kiedy zaczynamy rozmyślać o biologicznych aspektach naszego życia seksualnego.

Alice Dreger, autorka książki "Galileo’s Middle Finger"

Haselton zgłębia skomplikowaną rolę, jaką hormony odgrywają w życiu kobiet, kiedy wybieramy naszych partnerów, pielęgnujemy nasze związki, wychowujemy dzieci i przechodzimy menopauzę. Książka "Ukryta inteligencja hormonów", napisana z pasją i dowcipem, przekazuje ważne wiadomości o kobiecych doświadczeniach.

Joan B. Silk, współautorka książki "How Humans Evolved"

Doktor nauk humanistycznych Martie Haselton wykłada psychologię na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) oraz w Instytucie Nauk Społecznych i Genetyki; zajmuje się m.in. badaniem wpływu cyklu owulacyjnego na kobiecą seksualność. Pracowała w redakcji czołowego czasopisma naukowego poświęconego tej tematyce - "Evolution and Human Behavior", obecnie zaś kieruje Pracownią Psychologii Ewolucyjnej UCLA.

Kategoria: Biologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8169-639-5
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Nowy feminizm darwinowski

Kiedy zaczęłam prowadzić badania naukowe, dopisało mi szczęście i znalazłam to, o czym marzy każdy naukowiec – fascynujący, istotny społecznie temat badań, za mało zgłębiany, lecz obfitujący w „fakty stwierdzone empirycznie”.

W czasie gdy rozpoczynałam pracę nad kobiecymi cyklami hormonalnymi, naukowcy powszechnie zgadzali się co do tego, że ludzie bardzo różnią się od innych gatunków, a cykle hormonalne nie mają zbyt wiele wspólnego z wzorcami ludzkich zachowań seksualnych. Wszyscy sądzili, że ludzie „wyzwolili się” spod hormonalnej kontroli, podczas gdy nasi zwierzęcy kuzyni nadal pozostają pod jej wpływem. To myślenie po części opierało się na słusznej konstatacji, że ludzie mają pewne nietypowe cechy, w tym następującą – mogą uprawiać seks niemal w dowolnej chwili: w okresie szczytowej płodności po owulacji, ale również w innych fazach cyklu, nawet wtedy, gdy zapłodnienie jest niemożliwe, na przykład w trakcie ciąży, krótko po porodzie i podczas karmienia piersią, a także po menopauzie, gdy lata płodności już przeminęły. Tego rodzaju „przedłużona seksualność” tworzy jaskrawy kontrast ze wzorcami u innych ssaków.

Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że kobiety są inne. Nie jesteśmy automatami, które odczuwają skok poziomu estrogenów, a następnie doświadczają behawioralnego popędu na przykład do uprawiania seksu (lub do konkurowania z rywalką). Jednak zdobyta w toku edukacji wiedza o teorii ewolucji kazała mi brać pod uwagę fakt, że hormony mogą wpływać także na kobiety, kierując ich decyzjami seksualnymi i społecznymi. Hormony sterują reprodukcją, potężnym motorem doboru naturalnego. Wydawało się zatem, że to niezmiernie mało prawdopodobne, by hormony nie kierowały w jakiś sposób naszym zachowaniem.

W pierwszych badaniach w mojej pracowni stwierdzono, że kobiety w okresie szczytowej płodności wydają się cenić sobie seksowność męskich partnerów. Ponadto czuły się atrakcyjniejsze i miały ochotę na wyjście do klubu lub na przyjęcie, gdzie mogły spotkać mężczyzn. Wydawało się nawet, że zjawiają się w pracowni ubrane szykowniej, niekiedy w bardziej wydekoltowanych strojach. Wyglądało na to, że owulacja może pobudzać do rozglądania się za partnerem.

Chociaż początkowo widziałam w tych badaniach jedynie przedsięwzięcie uboczne, wnioski płynące z powyższych spostrzeżeń przedstawiały się zbyt kusząco, by je pominąć – musiałam dalej je zgłębiać. Jakież inne jeszcze ukryte sekrety kobiecego pożądania mogłabym odkryć w toku dalszych poszukiwań? Kontynuowałam je zatem przy pomocy licznych studentów oraz wielu cenionych współpracowników.

Piszę tę książkę po to, żeby się podzielić historią naszych fascynujących odkryć. Okazuje się, że mamy inteligencję hormonalną. Nasze hormony wywierają wpływ na wszystko, począwszy od pragnień związanych z partnerami (rozdziały 2 i 4) aż do popędu do rywalizacji (rozdział 5), na fizyczne i behawioralne zmiany zachodzące podczas ciąży i w okresie macierzyństwa (rozdział 7) oraz na „następny rozdział” naszego życia – menopauzę – w którym otwiera się przed nami możliwość nowych doświadczeń niezwiązanych z reprodukcją (rozdział 7).

Piszę tę książkę również jako wezwanie do działań mających na celu pozyskiwanie dalszych informacji o mózgach i ciałach kobiet. Mimo całej naszej wiedzy przez wiele dekad prowadzenie badań hamował pogląd, że mężczyzn – jeśli chodzi o informacje biomedyczne – można uznać za „płeć domyślną” („Skoro coś działa u mężczyzn, czemu nie miałoby również działać u kobiet?”). Zgodnie z tym tokiem myślenia kobiety ze swoimi cyklami hormonalnymi powodują za dużo zamieszania. Po co zawracać sobie tym głowę?

Uważam, że wiemy o hormonach i zachowaniach kobiet o wiele za mało, musimy zatem dowiedzieć się więcej, żebyśmy mogły podejmować we wszystkich fazach życia jak najlepsze decyzje. Jakie są następstwa tłumienia tabletkami cykli hormonalnych lub nawet całkowitego eliminowania menstruacji? Jak przedstawia się prawda o zachodzeniu w ciążę, gdy wkraczamy w trzecią, czwartą, a nawet piątą dekadę życia? Czy wynajdziemy jakiś magiczny środek na pożądanie dla kobiet, podobny do Viagry pomagającej mężczyznom w kłopotach w sypialni? Czy powinnyśmy rozważyć przyjmowanie w późniejszym okresie życia suplementacji hormonalnej? W książce odnoszę się do wszystkich powyższych pytań, ale nadal nie mamy na nie pełnych odpowiedzi, co przynosi szkodę zarówno kobietom, jak i mężczyznom.

Chcę również zaproponować odmienną perspektywę w spojrzeniu na kobiety i hormony. Poza kręgami akademickimi kobiety przez całe dekady wyśmiewano jako istoty „hormonalne” – a nawet „zbyt hormonalne”, by mogły sprawować urząd prezydenta. (Do końca życia nie zapomnę, jak 8 listopada 2016 roku wzięłam ze sobą moją córeczkę, żeby patrzyła, jak oddaję głos w wyborach, ufałam bowiem, że będzie świadkiem historycznego wydarzenia – wybrania pierwszej kobiety na urząd prezydenta). Można by pomyśleć, że te szowinistyczne poglądy są przestarzałe, ale – co szczegółowo opisuję w rozdziale 1 – obserwowałam, jak wciąż na nowo wysuwają się na pierwszy plan.

W naszych poglądach na temat cykli hormonalnych u mężczyzn i u kobiet widać podwójne standardy. Gloria Steinem podkreślała to w napisanym pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku eseju pod tytułem If Men Could Menstruate (Gdyby mężczyźni mogli miesiączkować)1. Dowodziła, że gdyby to mężczyźni miesiączkowali, okresy stałyby się źródłem męskiej dumy. Pisała również: „Przedmioty zaopatrzenia higienicznego byłyby refundowane z budżetu państwa i bezpłatne”. Następnie ciągnęła w żartobliwym tonie: „Oczywiście niektórzy mężczyźni nadal płaciliby za prestiż płynący z używania produktów takich marek, jak Tampony Paula Newmana, Ringowe Podpaski Muhammada Alego, Podpaski Maxi Johna Wayne’a i Wkładki Sportowe Joego Namatha «Na lekkie kawalerskie dni»”. (Więcej o ruchu na rzecz zmniejszenia „różowego podatku” piszę w rozdziale 3 w ustępie „Tampony za darmo!”).

Niektórzy uważają, że powstrzymają kobiety przed odnoszeniem sukcesów, jeśli przedstawią jakieś biologiczne wytłumaczenie dotyczące ich zachowań. Taki tok myślenia oznacza, że różnice między kobietami a mężczyznami, jeśli mają choć nieznaczne podłoże biologiczne, skażą kobiety na stereotypy godne dziewczynek, ograniczą ich rolę do macierzyństwa i każą im rozbijać się o szklany sufit, gdy będą próbowały coś osiągnąć na gruncie zawodowym. Dla naukowców ma zaś z tego wynikać wniosek, że informacje o hormonach i zachowaniach kobiet należy wyciszać. A najlepiej nie przywoływać takich stereotypów.

Sądzę, że jest odwrotnie. Nie pomagamy kobietom, tłumiąc przepływ informacji lub nie prowadząc badań naukowych, które mogłyby dostarczyć nam danych potrzebnych do udzielenia odpowiedzi na ważne pytania dotyczące hormonów. Moim zdaniem to, czego się dowiedzieliśmy o kobietach i hormonach, jest krzepiące. Nie jest to prosta historyjka o tym, że w tych kilku ostatnich dniach cyklu tracimy „przez hormony” zdolność racjonalnego rozumowania. To opowieść o tym, jak hormony kierują nami w trakcie wyłącznie kobiecych doświadczeń życiowych: od uczucia pożądania i przyjemności do wyboru partnera, urodzenia dziecka (o ile tego zechcemy) i jego wychowywania oraz przechodzenia do fazy życia po latach okresu rozrodczego. Są to doświadczenia kluczowe dla zrozumienia, co to znaczy być człowiekiem. Łączą nas one z kuzynami z innych gatunków ssaków, a nawet z gigantycznymi jaszczurami, które niegdyś wędrowały po Ziemi. Oczywiście robimy wszystko na swój własny, wyłącznie ludzki sposób, a przyczynę tego stanu rzeczy objaśnię w rozdziale 4.

Kiedy rozpoczynałam karierę naukową, myślałam, że nigdy nie dopuszczę, by do mojej pracy wkroczyła polityka. Aspirowałam do postawy obiektywnego naukowca. Same fakty, jeśli można prosić! Jednak polityka, a przynajmniej kontrowersje, szła moim śladem, dokądkolwiek zmierzałam. Zastosowanie myślenia ewolucyjnego w psychologii człowieka było (i jest) kontrowersyjne. Wszelkie biologiczne wyjaśnienia zachowań wita się w naukach społecznych z niepokojem, a ten fakt wiele razy wracał do mnie i kąsał! Wydaje się jednak, że wyniki moich badań dostarczają potężnych dowodów na istnienie śladów ewolucji, które odcis­nęły się na społecznej umysłowości człowieka. Tak więc te odkrycia zasługują na opublikowanie nie tylko dlatego, że są nowe i związane z seksem, lecz także ze względu na ich głębsze wnioski służące zrozumieniu sił, które kształtowały nasze umysły i zachowania. Te prace pomogły mi zdobyć naukową pozycję.

Stoczyłam niejedną bitwę. Publikuję odkrycia naukowe po skrupulatnej pracy i raczej wybieram długą drogę starań o najlepiej opracowane dane niż trasę szybką i łatwą. Napotykam jednak opór w postaci krytycznych publikacji na temat stosowanych w mojej pracowni metod naukowych, a także w formie insynuacji, że wyniki tak naprawdę uzyskujemy dzięki podejrzanym praktykom statystycznym, stwarzającym złudzenia odkryć. (Prawda zaś jest taka, że kiedy przyjrzeliśmy się dowodom związanym z tymi stwierdzeniami, przekonaliśmy się, iż świadczą o czymś wręcz odwrotnym do argumentów naszych krytyków. Nadal czekam na e-mail, w którym przeczytam: „Ups, nasz błąd!”). Zakrzykiwano mnie na konferencjach, pisano do mnie e-maile, od których aż opadała szczęka. Nie powiem, że mam klucz do wszystkich faktów naukowych – do danych z mojej pracowni oraz do prac innych badaczy podchodzę ze zdrową dozą sceptycyzmu. Rzekłabym jednak, że część tego konfliktu była zdecydowaną przesadą, godną chyba jakiegoś szekspirowskiego dramatu (gdyby poeta umieścił fabułę którejś ze swoich sztuk w jednej czy dwóch dużych amerykańskich uniwersyteckich placówkach badawczych).

Ocieram się o kontrowersyjne kwestie od wczesnego etapu kariery. Jeszcze przed ukończeniem studiów wiedziałam, że chcę być psychologiem, ale żywo interesowałam się tym, co uważałam za dziedzinę bardziej „hardcorową” – naukowymi wyjaśnieniami ludzkich zachowań na gruncie biologii, co podówczas nie należało do badań głównego nurtu. Pouczającym doświadczeniem przed wstąpieniem na ścieżkę naukową stały się dla mnie zajęcia z filozofii.

Profesor wytłumaczył studentom różnicę między dualizmem (zakładającym odrębne wyjaśnienia „umysłu” i „ciała” oraz istnienie jakiegoś krasnoludka sterującego umysłową maszynerią) a materializmem (czyli poglądem, że to mózg jest źródłem zachowań i kropka!). Po czym poprosił o odpowiedź przez podniesienie ręki. „Kto jest dualistą?”. Podniosły się ręce wszystkich obecnych w sali – oprócz mojej. „A kto jest materialistą?”. Entuzjastycznie podniosłam rękę i obrzuciłam wzrokiem kolegów ze studenckiej ławy, którzy wydali mi się teraz kompletnymi błaznami. Od tamtej chwili stawiam sobie za cel wykrywanie bzdur i ich miażdżenie.

W pierwszych latach studiów podyplomowych miałam okazję poznać słynnego biologa ewolucyjnego Stephena Jaya Goulda, słynącego z wielu rzeczy, a między innymi z tego, że nakreślił linię graniczną między ewolucyjnymi wyjaśnieniami ogromnej różnorodności materialnych form życia a wyjaśnieniami dotyczącymi ludzkich zachowań. Właśnie zaczęłam studiować psychologię ewolucyjną (którą omawiam w rozdziale 2) i uznałam, że jej logika ma nieodpartą siłę. Tak, istnieją ewolucyjne wyjaśnienia odnoszące się do naszych materialnych ciał i zbudowanych z narządów układów naszych organizmów, ale w dziedzinie nauki, którą studiowałam, również istnieją ewolucyjne wyjaśnienia odnoszące się do naszych umysłowych „narządów” (i wynikających z ich działania zachowań)!

Wśliznęłam się na zajęcia Goulda ze studentami biologii, w trakcie których można było zadawać pytania. Podniosłam rękę i zapytałam, dlaczego uważa psychologię ewolucyjną za dziedzinę kontrowersyjną. To wyraźnie nie było pytanie, które spodziewał się usłyszeć, więc w nietypowy dla siebie sposób trochę lawirował przy udzielaniu odpowiedzi, mówiąc o ideach trudnych do testowania i tak dalej. Pomimo faktu, że czułam się niezmiernie zdenerwowana, przemawiając przed setkami słuchaczy biologicznych studiów podyplomowych – a co dopiero przed tak wspaniałą osobistością, czyli samym Gouldem – zaczęłam go naciskać. Zapytałam go: no dobrze, a dlaczego w trzydziestu siedmiu kulturach na całym świecie widzimy tak przemożne wzorce dotyczące różnic co do tego, czego oczekują od swoich partnerów mężczyźni i kobiety? (Omawiam to zagadnienie w rozdziale 4). Odpowiedział: hm, no cóż, może coś w tym jest. Punkt dla niszczycielki bzdur! Po prostu złapałam bakcyla.

Opowiadam to wszystko nie dlatego, że sprzeciwiam się działaniom aktywistów politycznych, a z pewnością nie dlatego, iż jestem przeciwna uczuciom, które każą ludziom dążyć do obalenia barier przeszkadzających w wyrównywaniu szans. Podzielam te uczucia, gdyż sama jestem feministką. Uważam, że kobiety nie mają wszystkich szans, którymi dysponują mężczyźni, zwłaszcza w biznesie, rządzie i nauce. (Uważam również, że kobiety mają pewne ważne szanse, których pozbawieni są mężczyźni, choć zapewne jest ich mniej). Zdaję sobie sprawę z istnienia stereotypów, którymi posługują się nawet wykształceni feminiści obu płci i które każą nam niesprawiedliwie oceniać mężczyzn i kobiety. Chcę jednak wysunąć argumenty na rzecz nowego typu feminizmu – nowego feminizmu darwinowskiego.

Ten rodzaj feminizmu szanuje naszą biologię i dąży do jej pełnego zbadania. Kobiety mają prawo rozumieć historię – w tym historię ewolucji – która ukształtowała nasze ciała i umysły. Potrzebujemy dokładniejszych informacji o naszej naturze biologicznej i hormonalnej. Owszem, niektórzy ludzie przyjmą uproszczony pogląd lub nawet będą z seksistowskich motywów twierdzić, że kobieca biologia to „przeznaczenie”. Jeśli jednak czegoś się nauczyliśmy, to tego, że choć biologia odgrywa ważną rolę, nasz kontekst społeczny (oraz umiejętność refleksji i dokonywania wyborów) ma równie duże znaczenie. Sądzę zatem, że możemy stawić czoło ludziom wysuwającym te uproszczone argumenty. Wyjaśniamy sporne kwestie. Mówimy: tak, to biologiczny fundament zachowań zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Najlepiej jednak go rozumieć i pozbyć się ignorancji, nie sądzicie?

Uważam również, że im lepiej rozumiemy pochodzenie i działania naszych hormonalnych impulsów, tym lepiej potrafimy ująć je w karby (albo zignorować, jeśli tak zdecydujemy). Tak brzmi kluczowe przesłanie tej książki (zwłaszcza rozdziałów 7 i 8).

Miałam też jeszcze jeden powód do napisania książki – chodzi o moich studentów, zwłaszcza tych, którzy zajmowali miejsca w sali podczas moich odbywających się na pierwszym roku studiów licencjackich zajęć z tak zwanego zestawu nauk o płci, czyli interdyscyplinarnego kursu na temat płci biologicznej i kulturowej, który prowadzę z cudownymi współinstruktorami na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (University of California, Los Angeles, UCLA). Kurs przyciąga mnóstwo studentek oraz wiele osób nietypowej płci kulturowej, zainteresowanych tymi zajęciami ze względu na rodzaj badań, które nazywamy „badaniem siebie” (me-search). Chciałam im pokazać, że jeżeli chcą, mogą prowadzić działalność naukową, nawet jeśli nie przypominają wyglądem lub zachowaniem szablonowej fotografii naukowca (zazwyczaj mężczyzny) w białym fartuchu. Na koniec semestru odbywamy „posiedzenie okrągłego stołu” z udziałem wszystkich profesorów oraz instruktorów studiów podyplomowych. Wygłaszamy opinie i rozmawiamy o istotnych dla danej tematyki badaniach, lecz najpierw pytamy studentów, co o tym myślą. Zadajemy im pytania takie jak to: „Czy powinniśmy wprowadzić w życie parytet płci, żeby przyjmować na fizykę tyle samo kobiet, co mężczyzn?”. (Studenci prawie zawsze odpowiadają na to „nie”. Chcą mieć wybór i nie życzą sobie być zmuszani).

Przez kilka ostatnich lat w ramach tych dyskusji opowiadałam pewną historyjkę. Rozpoczęłam właśnie studia podyplomowe i uznałam, że kobiecość stoi w sprzeczności ze wspomnianą szablonową fotografią na szereg sposobów mogących podważyć moją wiarygodność naukową. Podjęłam zatem świadomy wybór, by ją stonować i przyjąć wersję „to” jako swój kobiecy wygląd. Żadnego makijażu. Dżinsy, sweter i sneakersy. Włosy prosto spod prysznica. Chciałam być traktowana poważnie i zyskać sobie akceptację. Po pewnym czasie poczułam się jednak niczym przebieraniec w stroju, który wydał mi się czymś nieszczerym. Wtedy, jak to relacjonuję studentom: „Pewnego dnia powiedziałam sobie: «A pieprzyć to!». Zamierzam być tym, kim jestem, i wyglądać, jak wyglądam, a jeśli będę musiała bardziej się starać, bo jestem kobietą robiącą w nauce, to trudno”. Nie chciałam dać się uwikłać w mylny kobiecy stereotyp.

Mam nadzieję, iż ta książka dowiedzie, że żadna kobieta nie powinna dać się powstrzymać przez mylny hormonalny stereotyp. W istocie sądzę, że powinniśmy nawet wymazać słowo „hormonalny” – jesteśmy przecież istotami hormonalnymi i cieszymy się z tego, ponieważ to hormony obdarzają nas przyjemnością, prowadzą nas przez życie i sprawiają, iż wszyscy jesteśmy mądrzejsi.

1 G. Steinem, If Men Could Menstruate, w: Outrageous Acts and Everyday Rebellions (NAL, Nowy Jork 1986), zamieszczone przez Sally Kohn na stronie http://ww3.haverford.edu/psychology/ddavis/p109g/steinem.menstruate.html.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: