Ulotne momenty - ebook
Ulotne momenty to zbiór wierszy, których głównym tematem, jak sam tytuł wskazuje, jest ulotność, nieuchwytność. Wiersze zawarte w zbiorze są pełne metafor, skłaniają do refleksji, pozwalają na chwilę oddechu, na zatrzymanie się nad ich treścią. Ilustracje świetnie współgrają z wierszami tworząc niepowtarzalną całość.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8189-633-7 |
| Rozmiar pliku: | 4,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Temat ulotności jest dosyć często poruszany w mojej twórczości. W wierszach zawartych w niniejszym tomiku nie brakuje refleksji, przemyśleń, prób uchwycenia tego, co ulotne.
Musimy pamiętać, że każda chwila, każdy moment naszego życia przeminą. Nic nie jest na stałe, nic nie jest na zawsze. Żyjemy od do. Dzisiaj jesteśmy i tylko to jest pewne. Dlatego dbajmy o każdy dzień i starajmy się przeżywać go w pełni, tak jakby miał być naszym ostatnim.
Drogi Czytelniku zapraszam Cię do swojego świata, zatrzymaj się na chwilę, usiądź wygodnie, otwórz serce i zanurz się w świecie poezji.
Marianna GóralskaUlotność
a tymczasem
zjawiam się w tobie tylko znanej
chwili — nie chwili
perle w chłodny poranek
już niebo przybrało barwę twoich oczu
i trawy źdźbła pochyliły
nad ulotnością momentów
dalekich
patrz — dmuchawce jak sukienki baletnic
podchwyć je więc w dłonie — czym prędzej
nim znów przyjdzie ranek
i szczęście — nasze małe szczęście
w czterech ścianach
a milczenie?
wiesz można je polubić…
Nieuchwytne
zamykam oczy
samotne palce szukają oparcia
wieczorna cisza
oplata każdy skrawek przestrzeni
za oknem przysnął świerszcz
w kominku ogień
oczekiwanie przeciąga się leniwie
mruży oczy jak kot
życie wymyka mi się z rąk
nieuchwytnie
zamykam oczy
tylko wtedy czuję jeszcze twoją obecność
zapach, który pozostał
a ty
jesteś już wiatrem
kwiatem, drzewem i liściem
a ja
milczę wymownie
została mi tylko cisza
cisza…Skałą
od kiedy ptaki opuściły moje sny
i słowa obumarły
nie wiem jak przyznać się
do samotności
patrzę na drzewa za oknem
one na mnie
bezradnie wyciągam ramiona
szepczę słowa bezładne
umierając z tęsknoty
łzy rozsypuję na policzkach
a świat przemija, przemija
drzewa zrzucają liście, liście
smutek wypełnia żyły
krąży po ciele
staję się skałą
a chciałam być ptakiem
skrzydła wznieść wysoko
i latać
upadałam długo
za długo
za miłość
za śmierć
za szczęście
W empik go