Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Until death. Your choice. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
10 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Until death. Your choice. Tom 1 - ebook

Życie dwudziestojednoletniej Ellie Thomas z pozoru przypominało słodką i romantyczną historię wyrwaną prosto z amerykańskiego snu.

Dziewczyna, bez pamięci zakochana w swoim chłopaku, stała u progu wkroczenia w dorosłe życie. Despotyczny ojciec odebrał jej szansę na ułożony przez nią doskonały plan, a tym samym pozbawił ją marzeń i planów.

Jedna noc i pewne dramatyczne wydarzenie zmieniły wszystko. Ellie musiała się zmierzyć z własnymi słabościami i nauczyć żyć na nowo. Koszmary przeszłości nie odpuszczały, a ona każdego dnia czuła się źle. Po kilku miesiącach walki postawiła o krok za daleko, narażając się na gniew ojca.

Dziewczynę z opresji uratował Alessandro – nieznajomy Włoch, który zabrał ją do siebie, by pomóc zwalczyć lęki i powracające, brutalne wspomnienia. To nie spodobało się jego matce i narzeczonej – postanowiły zrobić wszystko, by pozbyć się z domu młodej Amerykanki.

Czy w świecie wysokich konwenansów i mafijnych protokołów jest miejsce na miłość?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-67749-31-2
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Ellie

Minęło pół roku. Sześć jebanych miesięcy, podczas których codziennie ze sobą walczyłam. Koszmary nawiedzały mnie co noc. Były niczym bumerang, bestialsko zadawały mi ból. Nie dawałam rady tak funkcjonować. Gdy tylko zamykałam oczy, przenosiłam się do miejsca i do wydarzeń tamtego wieczoru. Ten brutalny gwałt wrył się na stałe w moją głowę. Winiłam się za to, bowiem nie mogłam znaleźć lepszej drogi ucieczki. W dodatku Liam… na co ja tak naprawdę liczyłam?

Kiedy po wszystkim odzyskałam przytomność, zorientowałam się, że leżę obok samochodu. Brudna, skrzywdzona i upodlona. Nie miałam siły podnieść się z mokrej ziemi. Co prawda oprawcy już nie było, a mimo to ciągle czułam jego obrzydliwy zapach. Nie wiedziałam, jak udało mi się znaleźć odrobinę siły i wrócić w tym stanie do domu. To była ciężka droga do pokonania, ale to, co było przede mną, było cięższe.

Gdy tylko dotarłam do willi i otworzyłam frontowe drzwi, na mojej drodze stanął William. Nie byłam nawet w stanie spojrzeć mu w oczy, brzydziłam się swojego ciała i siebie. Pamiętam, jak chwycił mnie mocno za ramiona i potrząsając, domagał się, bym powiedziała mu, co się wydarzyło. Lecz nie dałam rady tego zrobić.

Jak wyglądało moje życie przez te kilka następnych miesięcy? Nie było go. Zamknęłam się w swojej sypialni, licząc, że wspomnienia i związany z nimi ból jakoś przejdą. Nie trafiały do mnie słowa matki czy brata. Chcieli znać prawdę, a ja nie mogłam o tym mówić. Wstydziłam się tego, że zostałam naznaczona złym dotykiem. Takie piętno, którego nie możesz się pozbyć. Nie rozmawiałam z nikim, co więcej, nie potrafiłam nawet spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Zbrukana naiwniaczka, dla której wszystko skończyło się sześć miesięcy temu. Stchórzyłam, by odebrać sobie życie, choć w głębi duszy bardzo tego pragnęłam. Jedna noc pozbawiła mnie wszystkiego – marzeń, miłości i samej siebie. Nawet krzyki ojca w tamtym czasie nie robiły na mnie wrażenia. Wyłączyłam się, chłonęłam ciszę i narastała we mnie chęć ucieczki. Pragnęłam zniknąć, schować się przed całym światem.

Gdy pewnego dnia brat przyprowadził ze sobą psychologa, odważyłam się pierwszy raz mówić. Chociaż na początku trudno było mi opowiedzieć tę traumatyczną historię, to jednak sposób, w jaki prowadziła ze mną rozmowę terapeutka, pomógł mi się otworzyć. Wylałam morze łez, wracając do gorzkich wspomnień. Tłumiąc w sobie wszystkie złe uczucia, szukałam ukojenia, sądziłam, że tak będzie prościej, ale nie było. Ulga nie nadchodziła, a z każdym kolejnym dniem sumienie coraz bardziej mnie gryzło. Obwiniałam swoje ciało za to, co się stało. Brzydziłam się. Wchodząc po prysznic, nie byłam w stanie się dotykać, to było koszmarne.

Po terapii zrobiłam mały krok do przodu. Wyszłam ze swojego pokoju i pierwszy raz zjadłam obiad z rodziną. Jak zwykle panowała grobowa atmosfera, która całkowicie odbierała mi apetyt. Wgapiając się w swój talerz, czekałam na atak ze strony ojca. Jednak on nie nastąpił. Przełykając kęs ryby, podniosłam wzrok na mamę. Miała łzy w oczach. Coś w środku podpowiadało mi, że są one spowodowane przeze mnie i kolejny raz poczułam się winna wszystkiemu.

– Ellie, jak się czujesz? – zapytała po chwili rodzicielka, wycierając z policzka samotną łzę.

– Nie jestem jeszcze gotowa, by o tym z wami rozmawiać. Wybaczcie.

Chciałam wstać od stołu, ale uprzedził mnie ojciec. W jednej sekundzie zjawił się za mną, położył ręce na moich ramionach i przyparł mnie do siedzenia.

– Kto ci to zrobił?! – Jego tembr głosu był zimny i władczy. Nawet nie starał się okazać mi wsparcia.

Przełknęłam ślinę, a moje dłonie natychmiast oblały się potem.

– Nie chcę – wydusiłam słabym głosem.

– Już dosyć czekania. Minęło pół roku, Ellie. Nazwisko! – Docisnął mocniej swoje dłonie, co przyprawiło mnie o dreszcz.

– Puść ją! – wtrącił się William, uderzając otwartą dłonią o stół.

– Mam tego dosyć! Moja córka została zgwałcona, a ja mam związane ręce. Czemu mi to tak utrudniasz? Chcę znaleźć oprawcę i ukarać go w należyty sposób.

Po tych słowach ojciec skierował się do wyjścia i kiedy złapał za klamkę, wyrzuciłam:

– Ja go nie znam! Nie widziałam twarzy. Proszę, nie każcie mi do tego wracać.

Wybuchłam płaczem, zerwałam się z krzesła i wybiegłam z jadalni. Chciałam być jak najdalej. Pędząc na oślep przez ogród, nie oglądałam się wstecz. Wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki do mnie wróciło. Zdrada Liama, gwałt i ból, który wypełnił mnie całą. Nogi odmawiały mi już posłuszeństwa, więc swój bieg donikąd musiałam natychmiast przerwać. Pochylając nisko głowę, stanęłam pośród drzew pozbawionych liści. Tak samo jak ja były pozbawione koloru i życia. Serce waliło mi jak oszalałe i z wielkim trudem przychodziło mi złapanie oddechu.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Spanikowana odwróciłam się na pięcie, a przede mną stał nieznajomy mężczyzna. Odsunęłam się o krok od niego, wyobrażając już sobie w głowie najgorsze scenariusze. Mrużąc powieki, zaczęłam taksować go wzrokiem. Był to wysoki brunet z kilkudniowym zarostem i miną, która kompletnie nic nie zdradzała. Ubrany w trzyczęściowy garnitur w kolorze butelkowej zieleni, stał mocno na nogach z kamiennym wyrazem twarzy. Nie byłam w stanie dojrzeć jego wzroku, bo oczy zakrywały mu ciemne okulary przeciwsłoneczne. I właśnie ta jedna rzecz sprawiła, że mimowolnie moje kąciki ust lekko się uniosły. Okulary w środku grudnia, gdzie na zewnątrz temperatura nie przekraczała nawet dziesięciu stopni. W dodatku spadł już pierwszy śnieg, ale najwidoczniej to nie było najważniejsze.

– Kim jesteś? – wydukałam z siebie po dokładniej lustracji.

Zrobił krok w moją stronę i gładząc dłonią zarost, wybełkotał:

– Stupida ragazza!1

Nie miałam pojęcia, co to miało znaczyć. Po chwili odwrócił się ode mnie i szybkim krokiem zmierzał w stronę domu. Wzięłam głęboki wdech, a kiedy emocje ze mnie opadły, poczułam chłód mroźnego powietrzna. Potarłam dłońmi ramiona, zrezygnowałam z dalszej ucieczki i wróciłam do domu.

W salonie siedziała mama z telefonem przy uchu. Od razu pomyślałam, że nikt nawet nie zainteresował się moim zniknięciem. Ruszyłam w stronę schodów, chciałam znaleźć się w swoim pokoju jak najszybciej.

– Ellie! Na litość boską! – krzyknęła matka.

– Przejęłaś się? – zapytałam z lekkim przekąsem.

– Wydzwaniam do ciebie. Gdzieś ty była? – Podbiegła do mnie i wtuliła mnie mocno w swoje ramiona.

– W ogrodzie. Musiałam się przejść. Nic mi nie jest, po prostu chciałam być sama – uspakajałam ją, bo miałam wrażenie, że właśnie wyobrażała sobie same najgorsze rzeczy.

– Tata bardzo żałuje tego, co powiedział. Wiesz, jaki on jest. Lubi stawiać na swoim, w dodatku jesteś jego oczkiem w głowie. Ellie, ktoś cię bardzo skrzywdził i ta osoba powinna ponieść konsekwencje. A Emilio nie spocznie, dopóki go nie dopadnie.

– Mówiłam wam. Ja nie wiem, kto to jest. Nie widziałam twarzy. Jedyne, co pamiętam z tamtego dnia, to jego ohydny dotyk i zapach. Brzydzę się tym! Naznaczył mnie odciskiem, który będzie ze mną do końca życia. Nie potrafię spojrzeć w lustro, a wy wymagacie ode mnie, bym przypomniała sobie człowieka, który… – Zacisnęłam dłonie w pięści i pociągając nosem, dokończyłam: – mnie zgwałcił. Odebrał godność i szacunek do samej siebie. Wiesz, o czym marzę? By pewnego dnia po prostu się nie obudzić. A teraz przepuść mnie, pójdę spędzić resztę dnia, myśląc o tym, jak bardzo byłam bezpieczna w Nowym Jorku.

– Ellie.

Usłyszałam głos ojca, ale nie zatrzymałam się. Wbiegłam po schodach, skierowałam się do swojej sypialni i zatrzasnęłam za sobą drzwi.

Chciałam się rozpłakać, dać ulgę emocjom, ale nie mogłam. Tkwiłam w dziwnym zawieszeniu, gdzie frustracja i niemoc brały górę. Pragnęłam, by ten dzień się skończył, a następny okazał mi trochę łaski. Nie rozbierając się z szarego dresu, położyłam się na łóżku, a następnie wtuliłam głowę w poduszkę. Wgapiałam się w sufit, licząc, że może w jakiś cudowny sposób uda mi się zasnąć. I właśnie, jak na złość, usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Niechętnie sięgnęłam po niego na szafkę, a na wyświetlaczu pojawił się numer Liama. Biłam się z myślami, czy powinnam odebrać, co powiedzieć, a przede wszystkim, co ten gnojek ma mi do powiedzenia. Minęło pół roku, a on nagle sobie o mnie przypomniał. To nieśmieszny żart, który w tym wypadku był żałosną ironią. Przełykając gulę goryczy, odrzuciłam połączenie. Nie chciałam z nim rozmawiać, zwłaszcza po tym wszystkim. Nawet nie zasługiwał bym powiedziała zwykłe „halo”. Wyłączyłam telefon i odłożyłam go z powrotem na szafkę. Koniec. Liam dla mnie nie istniał. Przekręciłam się na lewy bok i ściskając mocno poduszkę, zamknęłam oczy.

Nazajutrz obudził mnie ciepły głos mamy. Przetarłam dłońmi twarz, spojrzałam na rodzicielkę i wymamrotałam:

– Która godzina?

– Dziewiąta rano. Spałaś piętnaście godzin. Ellie, kochanie…

Słysząc jej słowa, zerwałam się z łóżka, siadłam na brzegu i przerwałam natychmiast tę dalszą wypowiedź.

– Jeśli istnieje jakakolwiek szansa, byś dała mi święty spokój, to proszę cię, wyjdź.

Odepchnęłam mamę i pobiegłam do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.

Płacząc, oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej. Moje myśli kolejny raz nawiedził przeklęty koszmar. Czułam dotyk tamtego mężczyzny na całym ciele, paraliżował mnie strach, który odbierał mi zdrowy rozsądek. Zamknęłam oczy i wszystko do mnie wróciło. Ból, jego zapach, każde uderzenie. Powrócił smak krwi i rozdzierający dźwięk jego obrzydliwych jęków. Podniecało go to, co robił. Napawał się moimi łzami i bezsilnością. A ja byłam taka bezbronna. Ocknęłam się z tych okropnych wspomnień i spoglądając na trzęsące się dłonie, rzuciłam się w wir goryczy. Chwyciłam za szklany wazon, który stał w kącie, i z całych sił rzuciłam nim w lustro. Szkło rozprysnęło się po całej łazience, a większe kawałki, które chaotycznie zaczęłam podnosić z podłogi, kaleczyły mnie. Upadłam na kolana, wyrzucając z dłoni ostre odłamki. Gdy wpatrywałam się w wypływającą czerwień, poczułam dziwne uczucie ukojenia. Oddychałam głęboko i pierwszy raz było mi naprawdę dobrze. Po chwili usłyszałam trzask, a do łazienki wpadł William.

– Ellie! – krzyknął, klękając obok. Chwycił mnie za twarz, obrócił w swoją stronę i dodał: – Nie pozwolę, byś…

– Nie chciałam się zabić. Will, ja nie umiem o tym zapomnieć. Codziennie słyszę jego kroki, czuję, jak barbarzyńsko mnie obłapia. Chcę wydrzeć wspomnienia z głowy, ale nie potrafię. Boję się. Słyszysz? Boję.

– Już dobrze, tutaj nic ci nie grozi. Jestem przy tobie. – Przytulił mnie mocno do siebie i głaskając po głowie, próbował uspokoić.

Nie wiedziałam, jak długo tkwiłam w jego ramionach, ale tylko przy nim czułam się dobrze. Kiedy w końcu udało mi się uspokoić, spojrzałam w jego brązowe oczy i ze smutkiem westchnęłam:

– Dziękuję.

– Ellie, jesteś moją siostrą. Nie pozwolę, byś cierpiała. Zająłem się tą sprawą sam i zanim zaczniesz mnie wyzywać, posłuchaj. Nie chcę od ciebie nic wiedzieć, nawet w co był ubrany i jak brzmiał jego głos, poradzę sobie bez tego. Pragnę, byś miała świadomość, że wszystkie krzywdy, które ci wyrządził…

– Nie. William, proszę – przerwałam mu, wstając z podłogi.

– Mam mu to podarować? Jak?! Zgwałcił moją siostrę, bił i zhańbił w oczach całej rodziny.

Na dźwięk tych słów spojrzałam ponownie na brata, a on w tej samej chwili zorientował się, co powiedział.

– Pójdę już.

– Zaczekaj! – Chwyciłam go za dłoń. – Ojciec chce poznać jego nazwisko nie ze względu na mnie, prawda? On tylko pragnie zemsty za zszargane imię naszej rodziny, jak to przed chwilą mi wyznałeś.

– To nie tak. Nie zrozumiesz.

– Nie jestem głupia, Will. Jemu nigdy na mnie nie zależało. Chełpił się, że jak tylko skończę studia, będę jego dumą, a uwięził mnie w domu, odbierając szczęście. Ktoś zadrwił z niego, wykorzystując mnie, a ten zamiast mi współczuć, marzy tylko o odbudowaniu dobrego imienia. Nienawidzę go za to! Mam nadzieję, że nigdy mu się to nie uda i już zawsze będziemy wytykani palcami na zasranych salonach!

– Dosyć! – przerwał mi krzyk ojca.

Spojrzałam w jego stronę, a ten, stojąc w wejściu z założonymi rękoma, taksował mnie wrogim spojrzeniem.

– Nigdy nie będę twoją posłuszną córeczką. I może zabrzmi to idiotycznie, ale w jednej kwestii mogę podziękować oprawcy. Zdemaskował wielkiego Emilia. Liczą się interesy, a nie rodzina.

Chciałam wyjść z łazienki, ale ojciec złapał mnie za ramię i z całej siły wymierzył mi policzek.

– Tato! – krzyknął William, ale on nawet się nie wzdrygnął.

Dotknęłam ręką bolącego miejsca i rozmasowując go, poczułam rozchodzące się po nim ciepło.

– Każde twoje nieposłuszeństwo będę karać. Pozwalałem ci na zbyt wiele i oto takie są efekty. Są święta, więc zajmij się rodzinnymi tradycjami i przyklej na twarz udawany uśmieszek. Mam dosyć twoich fochów i użalania się nad sobą. Jeśli nie chcesz sobie pomóc, to dla mnie oznacza to tylko jedno, problemu nie ma. Wieczorem zaprosiłem gości na świąteczną kolację, masz się zachowywać. I posprzątaj tutaj! William, wracamy do pracy.

Wyszli. A ja pierwszy raz nie wiedziałam, co powiedzieć. Ojciec nigdy mnie nie uderzył, choć często przyprawiałam go o zawał, to zawsze był bardzo powściągliwy. Tego dnia nie zdołał opanować gniewu, ale sama nie wiedziałam, czy spowodowane to było moją osobą, czy tym, że stracił twarz w oczach całej śmietanki Nowego Jorku.

Pozbierałam większe kawałki szkła, a gosposia, która zajmowała się domem, pomogła mi szybko uporać się z łazienką.

– Czy mam zamówić nowe lustro? – zapytała, wychodząc z pomieszczenia.

– Nie. Nie chcę. Powiedz mi, kogo na kolację zaprosił tata? – zagadnęłam lekko zaniepokojona.

– Nie mówił mi. Wiem tylko tyle, że będą trzy dodatkowe osoby.

– Dziękuję, możesz odejść.

Wskoczyłam pod gorący prysznic. Rany na dłoniach przestały już krwawić, pozostawiając jedynie uczucie szczypania.

Wzięłam głęboki oddech, spojrzałam na świąteczny wystrój swojego pokoju i miałam już dosyć. Pokręciłam głową z dezaprobatą, a następnie podeszłam do okna i obserwowałam, jak dostawcy wnoszą do domu dekoracje i jedzenie zamówione specjalnie na dzisiejszą kolację.

– Świąteczny chill, tak? Chyba po moim trupie – wybełkotałam pod nosem, wchodząc do garderoby.

Wyciągnęłam z szafki komplet bielizny oraz jeansy i kiczowaty sweter z wielką głową renifera. Ojciec chciał mieć świąteczny urok swojej córki, to go dostanie. Na kolacji. Związałam długie, brązowe włosy w wysoki kucyk i zeszłam na dół udawać idealną, rodzinną harmonię.

Całe popołudnie pomagałam mamie układać dekoracje w salonie. Stosy bombek, wianków i innych sztucznych pierdół, które pewnie kosztowały majątek. Absurdem jest to, że wszyscy Amerykanie tak kochają Boże Narodzenie, wydają przy tym mnóstwo kasy, a to święto trwa raptem jeden dzień. Choć wcale nie chciałam uczestniczyć w tym przedstawieniu, to jednak muszę przyznać, że skupiając się na ozdabianiu domu, przestałam myśleć o tamtej nocy.

Nastał wieczór. Stół w jadalni uginał się od różnorakich potraw, a w tle mama puściła kolędy.

– Wesołych Świąt, córeczko – westchnęła i wręczyła mi małe pudełeczko.

– Mamo…

Chciałam już zakończyć tę idyllę, ale mama położyła mi palec na ustach, przerywając tym samym zdanie, i odparła:

– Jesteś dla mnie wszystkim. Zawsze będę o ciebie dbała i cię kochała. Pragnę, byś w te święta obdarzyła mnie choć jednym, prawdziwym uśmiechem.

Zauważyłam, że w jej oczach pojawiły się łzy. Co więcej, to samo poczułam u siebie.

– Obiecuję ci, że jeśli kiedykolwiek się z tego podniosę, będziesz jedną z pierwszych osób, które zobaczą mnie szczęśliwą – powiedziałam.

Mama wtuliła mnie w swoje ramiona, mocno ściskając. Było mi naprawdę dobrze.

Tę czułą atmosferę przerwał nam dzwonek do drzwi. Natychmiast oderwałam się od matki.

– Pogniotłam ci całą sukienkę.

– To nieważne – westchnęła, wycierając z twarzy pojedyncze łzy.

Wówczas do jadalni wszedł ojciec i wbijając w nas zimny wzrok, rzekł:

– Kochanie, Ellie, przedstawiam wam Alessandra Cavalla.

Zza pleców taty wyłonił się mężczyzna, którego wcześniej spotkałam w naszym ogrodzie. Ubrany w czarny, idealnie skrojony garnitur, doskonale podkreślający jego wysportowaną sylwetkę, stanął ramię w ramię z moim ojcem. Zmierzyłam go wzrokiem, po czym, lekceważąc ową prezentację, wyszłam z jadalni. Kątem oka zauważyłam tylko kipiącego ze złości ojca, ale do tego widoku już się przyzwyczaiłam. Wymijając służące, które plotkowały między sobą w holu, dotarłam do kuchni. Usiadłam na krześle przy wyspie, wzięłam głęboki wdech i położyłam przed sobą małe pudełeczko, które chwilę wcześniej dostałam od mamy.

Teresa Thomas zawsze wychodziła z założenia, że im mniej wiedziała, tym lepiej spała. Niestety, ja taka nie byłam i nigdy nie będę. Bolało mnie to, że z taką łatwością oddała ojcu kontrolę. Nigdy się nie buntowała, nawet gdy w grę wchodziły jej własne dzieci. Gdy byłam mała, zauważyłam u brata liczne siniaki na plecach oraz twarzy. Przerażona pobiegłam z tym do mamy, ale ona nie zareagowała. Dokładnie pamiętam jej słowa: „to są sprawy, które nas nie dotyczą, Ellie” i mam wrażenie, że tym twierdzeniem kierowała się przez całe życie. Łatwiej było nie wiedzieć, niż żyć z pełną świadomością, iż ktoś krzywdził twoje dziecko. Natomiast William od zawsze mi imponował, bo nigdy nie okazywał swoich słabości. Był kochającym bratem, ale nigdy też nie zaznał prawdziwej miłości od rodziców. I to spędzało mi sen z powiek. Miałam ogromny żal do mamy za to, że z taką łatwością pozwoliła ojcu rządzić Williamem, i do tej pory nie umiałam go w sobie zdusić.

Siedząc przy wyspie, wpatrywałam się w kosz z owocami, który stał na blacie. Myślami byłam daleko, zbyt daleko, nawet nie wiedziałam, ile upłynęło już czasu. Nagle poczułam czyjąś obecność, przestraszona odwróciłam się na krześle, a przede mną stał mój brat z grobową miną.

– Czemu się tu chowasz, mała? – Oparł czoło o moje, a rękami zastawił mi drogę ucieczki.

– Nie chcę być na tej kolacji. Nie umiem udawać, dobrze wiesz. Poza tym tata zaprosił jakiegoś faceta, który na pierwszy rzut oka wygląda mi podejrzanie.

– Co ja z tobą mam, co? Oj, Ellie, ty wszystkich dookoła podejrzewasz. – Spojrzał mi w oczy, uśmiechając się pod nosem.

– Nie podejrzewałabym, gdybyście mi o wszystkim mówili. Zresztą dla mnie każdy obcy mężczyzna…

Spuściłam nisko głowę, na co od razu zareagował brat. Ujął mój podbródek i podnosząc go lekko, westchnął:

– Kocham cię, siostrzyczko, pamiętaj o tym. A teraz proszę, nim ojciec zgotuje w tym domu prawdziwe piekło, chodź ze mną na kolację. Obiecuję, że będę przy tobie cały czas.

– Dobrze, ale robię to tylko dla ciebie.

Schodząc z krzesła, złapałam brata za rękę i razem poszliśmy do jadalni.

Przekraczając próg, od razu poczułam na sobie wściekły wzrok ojca. Siedział u szczytu stołu, przygryzając mocno dolną wargę. Miejsce po jego lewej stronie zajęła moja mama, która oczywiście wpatrywała się w leżące przed nią danie. Czego innego mogłam się spodziewać? Naprzeciwko niej siedziała młoda kobieta, której nie znałam. Długie blond włosy opadały kaskadami na jej ramiona, a do tego miała mocny makijaż i postawę, która mówiła: „jestem panią tego świata”. Obok tej pewnej siebie panienki siedział, jak dobrze pamiętam, Alessandro Cavallo. Sztywniak w garniturze i z miną, jakby był tutaj za karę. Chyba że to prawda i siedział tu ponurak bez swojej zgody. Zabawne, naprawdę bawiły mnie moje myśli. I w końcu ostatnia osoba, której też nie znałam. Młody mężczyzna ubrany w granatowy garnitur, z burzą kręco­nych czarnych włosów i wielkim uśmiechem na twarzy.

– Chociaż jeden normalny – westchnęłam cicho pod nosem.

– William, Ellie, zajmijcie proszę miejsca. – Ojciec ponaglał nas, bawiąc się nerwowo widelcem.

Razem z bratem zajęliśmy dwa ostatnie wolne krzesła. Pech chciał, że musiałam usiąść obok mamy i tym samym przed sobą miałam grobową twarz pana Cavalla.

– Jak już z łaski swojej zechciałaś do nas dołączyć, córeczko, przedstawię ci jeszcze raz mojego włoskiego przyjaciela, a zarazem wspólnika i jedyną osobę, której ufam bezgranicznie. Alessandra Cavalla. Wielokrotnie opowiadałem mu, jaki jestem z ciebie dumny.

Tata wskazał na niego otwartą dłonią, zadowolony z siebie, że tak idealnie zaanonsował swojego przydupasa. A słysząc tę ostatnią bzdurę, o mało nie zadławiłam się własną śliną. On? Dumny ze mnie? Chyba wiele mnie ominęło w życiu. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo w tym momencie wyobraziłam sobie, jak żałosną rodziną jesteśmy. Spojrzałam wymownie na brata, ale ten nawet nie drgnął. Po chwili ojciec dokonał dalszej prezentacji.

– Ellie… – Spojrzałam na ojca, a ten, wskazując dłonią na pozostałych, powiedział: – Veronica Cavallo i Matteo Olivieri.

Skinęłam lekko głową, witając się z nimi. Wówczas tata uniósł kieliszek z winem i kipiąc z dumy, wzniósł toast:

– Za przyjaźń, za braterstwo i lojalność.

– Wesołych Świąt – przerwałam ojcu, podnosząc kieliszek.

Miałam ubaw, widząc ich miny.

Włoch, który od samego początku był rozbawiony, prychnął na głos, co spotkało się z pogardą niejakiego Alessandra. Zaczynałam się dobrze bawić.

Kiedy służące podały nam główne danie, mimowolnie uniosłam wzrok na mężczyznę siedzącego naprzeciw. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja pierwszy raz mogłam mu się przyjrzeć. Nie miał okularów przeciwsłonecznych, więc zagłębiłam się w to przenikające spojrzenie. Jego ciemne, prawie czarne jak noc, oczy taksowały mnie, choć byłam niemalże pewna, że to ja miałam przewagę. Nie wiedziałam, jak długo trwała ta chwila, lecz przerwał ją Włoch.

– Bel maglione2 – wydusił twardym głosem.

Natychmiast się ocknęłam, uderzyłam pod stołem brata lekko w kostkę i chwyciłam za kieliszek. William zrozumiał mój gest i po chwili zaczął rozprawiać o cudownym mieście, którym był Nowy Jork. Zastanawiało mnie tylko jedno, dlaczego przydupas mojego ojca mówił do mnie po włosku, skoro tak biegle znał angielski. Najwidoczniej ludzie z Europy mają wysokie mniemanie o sobie.

Po kolacji rodzice zaprosili wszystkich do salonu na drinki. W ogóle nie miałam na to ochoty, ale kiedy usłyszałam, że tata chce zabawić się w świętego mikołaja, stwierdziłam, że muszę być przy tej farsie. Od kiedy żyję, nie brałam udziału w takim przedstawieniu, więc tym razem chciałam zająć najlepsze miejsce w podrzędnym teatrzyku Emilia Thomasa.

Usiadłam na kanapie obok mamy i włoskiej blondynki. Mój brat, wraz z nowymi przyjaciółmi, stał obok kominka, popijając whisky i debatując nad pozycją Włoch w świecie. Nuda. Za to ojciec, schylając się, wyjął spod choinki pierwszy prezent. Z wielkim zaangażowaniem wręczył go mojej mamie, całując ją przy tym w czubek głowy. Że niby taki romantyk. Po chwili wyciągnął duże pudełko i podchodząc do mnie, ogłosił:

– Dla mojej ukochanej córeczki.

– Złota klatka bez drzwi? – skwitowałam, robiąc głupią minę.

Naprawdę nie mogłam się opanować.

– Ellie! – wtrącił się brat, gromiąc mnie surowym wzrokiem.

Wstając z kanapy, odstawiłam prezent na stolik kawowy i ironicznym tonem wyrzuciłam:

– Prezenty rozdane, kolacja zjedzona, więc kończmy te groteskowe święta. Dobranoc.

Odwróciłam się na pięcie i nie czekając, aż ojciec wpadnie w szał, pobiegłam do swojej sypialni.

Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Naprawdę nie mogłam udawać przed nikim, jak wspaniałą mam rodzinę. Nie potrafiłam, bo kłamstwa mojego ojca sprawiały, że miałam jebaną ochotę wykrzyczeć całemu światu, jak bardzo go nienawidzę. Nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Jak zawsze w idealnym czasie! Sięgnęłam po smartfon i nie zastanawiając się, odrzuciłam połączenie. Liam. Cóż za brawura i doskonałe wstrzelenie się w czasie. Dziesięć punktów dla zdradziec­kiego fiuta. Odkładając urządzenie na szafkę, spostrzegłam upominek od mamy, który zostawiłam wcześniej w kuchni. Wzięłam go do ręki i uchylając wieczko pudełka, zajrzałam do środka. Był w nim wysadzany diamentami złoty pierścionek. Piękny prezent, choć ja zdecydowanie wolałam te niematerialne. Wstałam z łóżka, odłożyłam biżuterię do szkatułki, a następnie udałam się pod prysznic. Włożyłam na siebie piżamę oraz szlafrok i wsunęłam się pod cienką kołdrę. Nie wiedziałam, co mnie podkusiło, ale tuż przed snem wzięłam telefon do ręki i napisałam krótką wiadomość do Liama:

Nigdy więcej do mnie nie dzwoń. Jesteś moją największą porażką.

Nawet nie zdążyłam zablokować jego numeru, gdy dostałam odpowiedź:

Ellie, kochanie, porozmawiajmy na spokojnie. Chcę to wszystko naprawić.

– Idiota – burknęłam pod nosem i z pełną świadomością zablokowałam jego numer.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: