Upadłe diabły Hiszpański Lucyfer - ebook
Upadłe diabły Hiszpański Lucyfer - ebook
Jedna wiadomość. Niewinny flirt. Złamane serce… Ona dała się ponieść emocjom. On pragnął jej i nigdy się z tym nie krył. Połączył ich intensywny romans. Uległa urokowi Hiszpańskiego Lucyfera. Kimo miał w sobie wszystko to, co powinien mieć mężczyzna idealny. Kochał moje poczucie humoru, mój charakter, moje wady i zalety. Był moim księciem na białym koniu. Zdominował mnie i moje myśli. Szalałam za nim. Smak jego ust i zapach skóry działały na mnie silniej niż afrodyzjak. Nigdy nie pożądałam nikogo tak bardzo jak jego. Jednak życie bywa przewrotne, a pod maską dzielnego rycerza, czasami skrywają się dwie twarze. „Czy zdrada musi oznaczać koniec świata, który do tej pory budowaliśmy? Dla Olgi to dopiero początek. Początek budowania od podstaw czegoś niepowtarzalnego. „Hiszpański Lucyfer” to historia pełna pasji i emocji, ukazująca, że dla miłości, bratniej duszy jesteśmy w stanie zrobić wszystko i pokonać wszelkie przeciwności losu.” - Agnieszka Siepielska, autorka „Zazdrość, zaborczość, namiętność i obsesja – to wszystko kryje się w debiutanckiej powieści Pauliny Nowaczyk. Przystojny Hiszpan i piękna Polka, których połączyła szaleńcza miłość. Zderzenie dwóch kultur i dwóch osobowości połączonych jednym uczuciem, które może nie przetrwać próby, kiedy dogoni ich przeszłość… Gorąco polecam!” - Darcy Trigovise, autorka „W życiu nie zawsze układa się po naszej myśli. Mimo to bywa i tak, że niektóre porażki to coś, czego potrzebowaliśmy, by zacząć od nowa. Tak jak Olga, która ze zranionym sercem na portalu randkowym napotyka jego – Kima. Miał być lekarstwem na nudę, a stał się jej całym światem. Zapraszam do przeczytania powieści Pauliny Nowaczyk. To pełna pasji i pożądania historia miłości, która wprowadzi Was w gorący klimat Hiszpanii. Takiego Lucyfera pokochają wszystkie grzeczne i niegrzeczne dziewczynki.” - Patty Goodman, autorka „Przystojny Lucyfer i szalona zraniona kobieta zabierają nas w podróż wprost do upalnej, cudownej Hiszpanii. Budzące się pomiędzy bohaterami uczucie wybucha z siłą bomby atomowej, jednak czy wszystkim ten związek się spodoba? Jak wiele przeszkód spotkają na swojej drodze do wspólnego szczęścia? Namiętność, pożądanie, miłość, zazdrość i tajemnice – taką mieszankę znajdziecie w tej historii, od której nie będziecie mogli się oderwać!” - Paula, www.girlsbookslover.blogspot.com „Gorący romans. Gwałtowne uczucia. Chorobliwe pragnienie. Taki właśnie jest „Hiszpański Lucyfer”! Paulina Nowaczyk stworzyła historię, która na długo pozostanie w Waszej pamięci. Na kartach powieści poznacie wszystkie oblicza pożądania. Wkroczycie w niebezpieczny świat Kima i dowiecie się, jak wiele zdolni jesteśmy poświęcić dla miłości.” - B.K. Staron, autorka
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67024-26-6 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Epilog
Playlista Hiszpański Lucyfer
PodziękowaniaRozdział I
Olga
W dalekiej Hiszpanii czekał on, Kimo Anders, mężczyzna, który kochał ziemię, po której stąpałam; należałam do niego, a on do mnie. Pomimo dzielących nas kilometrów było to uczucie prawdziwe, wystarczył rok znajomości… Trzy miesiące wspólnego życia, żebym mogła dowiedzieć się, jakim naprawdę jest mężczyzną…
A zaczęło się to tak…
Pół roku wcześniej…
To już jest koniec, nie zniosę tego dłużej. Po czterech latach odchodzę od mężczyzny, z którym planowałam spędzić resztę życia. Moja młodość i tak w dużej mierze upłynęła przy nim, zamykając mnie na świat. Nie ma niczego, co trwa wiecznie, tak też było w tym przypadku. Zdrada boli, najbardziej boli wtedy, kiedy myślisz, że wszystko jest w porządku.
Odeszłam od niego, gdy zobaczyłam go w łóżku z jego najlepszą przyjaciółką. Tak mi wmawiał przez większość czasu, że Kaśka to przyjaciółka. Jak się okazało, owszem, ale do łóżka. Czułam potworny żal, ból i ogromne rozczarowanie, bo jak można być takim manipulatorem, takim perwersyjnym człowiekiem. Ktoś, kto zdradza, jest na starcie u mnie przegrany, tak też było teraz. Spakowałam swoje rzeczy i odeszłam. Miałam tego dość, szczególnie ograniczania mojej osoby, kiedy on sam nie był w porządku w stosunku do mnie. Wieczne pretensje, wieczne niezadowolenie, czas się skończył, związek się skończył.
Warszawa wiosną jest taka piękna, wszystko kwitnie, pary wychodzą na ulice, ludzie biegają, wszędzie radość, tylko mnie ogarniała złość. Z walizką i założoną na ramię torbą z laptopem, szłam do mojej najlepszej przyjaciółki, jedynej osoby, na której mogłam polegać; jedynej osoby, jaką miałam. Idąc, zdałam sobie sprawę, jaka byłam słaba, będąc z tym idiotą Kamilem. Nie miałam zbyt dużo do powiedzenia, bo co ja się znam, a on robił, co chciał. Tak robił, że sobie wyrobił. Szybkie numerki w naszym łóżku z tą ździrą Kasią. Nie chciałam słuchać jego wyjaśnień, i tak by powiedział, że to moja wina, pewnie nawet że ja go do tego łóżka włożyłam.
Po około godzinie dotarłam do Pauli. Wiedziałam, że na mnie czeka, bo poinformowałam ją o całej sytuacji. Przeszłam przez stare podwórko, udałam się na drugie piętro, gdzie mieszkała moja przyjaciółka, i rzuciłam się jej na szyję.
– Ciii, nie płacz, kochana, zawsze był kutasem, ale że takim łasym, nie wiedziałam. Będzie wszystko dobrze, ale nie płacz, proszę. Wiem, że jest ci trudno – powiedziała.
– Jak, kurwa, nie płacz? Zmarnowałam na tego gnoja cztery lata, a on się bzyka z tą lafiryndą.
– Wiem. Wiem, że to cię boli, ale przyjdzie czas, że zapomnisz. Chodź, napijemy się wina i pogadamy.
Tak też zrobiłyśmy. Wraz z Paulą usiadłyśmy na dywanie w moim tymczasowym pokoju i popijałyśmy wino z butelki jak elementy spod sklepu, jednak mnie to nie przeszkadzało. Jutro muszę pójść do pracy, a wyglądam jak tysiąc nieszczęść, oczy podpuchnięte, kac pewnie też będzie. Nie interesowało mnie teraz nic prócz tego, żeby się napić i zrelaksować, zapomnieć. O, tak. Najlepiej wymazać go z pamięci, całe cztery lata. Nie chcę już żadnego faceta, wszyscy są do niczego, no chyba że Norbert mojej Pauli. To ideał, kochający i szanujący swoją kobietę.
– Idę spać, dziękuję ci za dziś, jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mam, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła, naprawdę. Dziękuję ci, że jesteś – powiedziałam.
– Olga, i vice versa.
Moja lokalizacja to pokój gościnny, w którym stoją: rozkładana kanapa, szafa i komoda. Nie narzekam, bo mieszkanie mi się podoba. Ma swój urok, a mnie będzie u Pauli najlepiej. Kiedy rozłożyłam łóżko i ubrałam pościel, położyłam się wygodnie. Nie trwało to długo, bo odpłynęłam w głęboki sen.
O dziwo, spało mi się dobrze, dość lekko, jakby cały świat nie istniał.
Poczułam, jakby ktoś z pleców zdjął mi osiemdziesięciokilowy ciężar, te kilogramy należały do Kamila. Może tak musiało być, czas na nowy start.
Po upojnej nocy na kanapie wstałam wypoczęta i gotowa do działania. Kiedy weszłam do kuchni, była już w niej Paula, która od rana miała mnóstwo energii. Podziwiałam ją, bo ja o tej porze zwykle jestem niezdecydowana i wycofana z życia.
– Kawy? – zapytała.
– Hmm, sama nie wiem, idę się ogarnąć i uciekam do pracy.
Gdy byłam w łazience, spojrzałam w lustro. Moje oczy były podpuchnięte od wczorajszego płaczu, nie wyglądały w tym momencie najlepiej, jednak nie poddałam się. Weszłam pod gorącą wodę i zmyłam z siebie wczorajszy wstyd, poczułam się zrelaksowana. Po prysznicu założyłam szlafrok i przeszłam do dalszych przygotowań. Na twarz nałożyłam delikatny makijaż, na usta dałam moją ulubioną pomadkę, a włosy wyprostowałam – idealnie spadały na moje piersi. Założyłam czarną dopasowaną spódnicę i do tego białą koszulę, całość podkreśliłam czarnymi szpilkami, wyglądałam tak, jak powinna wyglądać kobieta sukcesu, chociaż zawodowego. Spojrzałam na siebie w lustrze raz jeszcze i byłam gotowa.
***
Codziennie osiem godzin spędzałam w biurze. Byłam rekruterem projektów. Sprawdzałam projekty architektoniczne osób, które ubiegają się o staż w naszej firmie. Nie jest to nudna praca, ciekawiły mnie poglądy innych osób na pewne sprawy, sama kiedyś byłam stażystą.
Kiedy szłam ulicami miasta i oglądałam te wszystkie zakochane pary, które jak na złość akurat o ósmej rano postanowiły wynurzyć się ze swoich norek miłości, brało mnie lekkie obrzydzenie. Czy już zawsze tak będzie? Że nie będę mogła spojrzeć na zakochaną parę bądź na innego mężczyznę? Zawsze będzie kojarzyło mi się wszystko ze zdradą? Zastanawiałam się, czy osoby, które idą koło mnie, są zdradzane, czy jedno z nich ma fantazje o obcej osobie, czy akurat ten chłopak zdradza tamtą dziewczynę. Żyjemy w dziwnych czasach, pomyślałam. Wierność to nie lada wyzywanie, a bolesne momenty mogą na nas odcisnąć ogromne piętno.
Po dwudziestu minutach drogi i czasie głębokich rozmyślań byłam na miejscu. Wchodząc do windy, napotkałam mojego szefa, który zawsze po przyjacielsku traktował zarówno mnie, jak i innych pracowników. Pan Jan to mężczyzna w średnim wieku, wysoki i zadbany, sam stworzył tę firmę, jednak wiadomo, czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Nie budował on muru wokół siebie, był otwarty na pracowników, zawsze pomocny, taki szef to skarb – zdecydowanie.
– Witaj, Olgo, jak twoje samopoczucie? – zapytał.
Zastanawiałam się, czy na czole mam wypisane to, że zostałam zdradzona? Czy może widać to po mnie? Chyba że to czysta troska o pracownika. Możliwe też, że da się zauważyć wczorajsze wino. Jednak uznałam, że to grzecznościowe pytanie.
– Dziękuję, panie Janie, w sumie bardzo dobrze, mimo że wczoraj złapałam swojego chłopaka na zdradzie. Rozumie pan, cztery lata na marne.
Jezu, czy ja to właśnie powiedziałam? Naprawdę to powiedziałam?
– Oj, bardzo mi przykro, Olu, czy mogę ci jakośpomóc? Chcesz wolne?
– A skąd, w pracy się odprężę i skupię myśli na czymś innym niż na tym kutasie. Przepraszam za wyrażenie, ale nie mogę się powstrzymać, ogarnia mnie taka złość.
Pan Jan spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Nie wiem, co go bawiło, bo mnie w tym przypadku nic.
– Oj, Ola, Ola, zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś młoda i przed tobą jeszcze więcej takich kutasów? Nie ma co, szkoda łez. W weekend wyjdź do klubu, zaszalej. Wiesz, ja nie od razu byłem panem Janem, kiedyś też byłem młody.
Mimo jego przyjacielskich relacji z pracownikami, nigdy nie był aż tak bezpośredni. Pierwszy raz w życiu mój szef był tak wyluzowany, a ja pierwszy raz powiedziałam, co leży mi na sercu. Może tak trzeba robić, mówić otwarcie o swoich potrzebach, uczuciach i problemach. Spojrzałam na szefa i posłałam mu uśmiech. Wyszliśmy z windy, każde z nas poszło w swoją stronę.
Całe szczęście, że dzielę biuro sama ze sobą, nie chciałabym wyjść na despotyczną wariatkę, która się nad sobą użala. Weszłam do gabinetu, podciągnęłam rolety i włączyłam komputer, sprawdziłam ważne informacje i zabrałam się do pracy. Ten dzień był zdecydowanie lepszy niż poprzedni. Należał do mnie, już samej mnie.