Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Uroczysko - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
23 kwietnia 2025
E-book: EPUB, MOBI
39,90 zł
Audiobook
39,90 zł
39,90
3990 pkt
punktów Virtualo

Uroczysko - ebook

Z Opery Krakowskiej znika w trakcie przedstawienia Nadia Volkov – pierwsza solistka zespołu baletowego.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Anna Zdrojewska, jednak odkrywane przez nią tropy, zamiast przybliżać ją do rozwiązania sprawy, mnożą powody, które mogły doprowadzić do zniknięcia tancerki.

Tymczasem Igor Schutt, który miał przeprowadzić wywiad z zaginioną, rozpoczyna swoje własne śledztwo.

Czy odkryte przez niego tajemnice z przeszłości pomogą Annie zakończyć śledztwo?

Zalew Czorsztyński jeszcze raz przyciąga zło nad swój brzeg.

III tom serii Zbrodnie czorsztyńskie

 

O autorce

Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania pisarka. Jej wcześniejsze powieści Moja irlandzka piosenka i Dziewczyna z fotografii zyskały jej liczne grono czytelników. Zachęcona tym faktem kontynuuje przygodę z pisaniem.

W 2022 r. opublikowała powieści tatrzańskie Przełęcz snów i Dolina przebudzenia. W 2024 r. ukazały się Osada i Samotnia z serii Zbrodnie czorsztyńskie.

Najlepiej odnajduje się w świecie uczuć, stąd potrzeba wymyślania historii, w których miłość gra pierwszoplanową rolę. Więcej o autorce na stronie: www.annaolszewska.pl.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8132-663-6
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Główne po­staci wy­stę­pu­jące w po­wie­ści

IGOR SCHUTT – pi­sarz, dzien­ni­karz „Dzien­nika Kra­kow­skiego”

ANNA ZDRO­JEW­SKA – ko­mi­sarz za­trud­niona w wy­dziale kry­mi­nal­nym ma­ło­pol­skiej po­li­cji

MAG­DA­LENA BRZU­CHAL­SKA – ko­mi­sarz za­trud­niona w wy­dziale kry­mi­nal­nym ma­ło­pol­skiej po­li­cji

PA­WEŁ PI­KAS – pro­ku­ra­tor Pro­ku­ra­tury Okrę­go­wej w Kra­ko­wie

NADIA VOL­KOVA – ba­let­nica, tan­cerka kra­kow­skiej opery

SARA ROZ­TOCKA – ba­let­nica, tan­cerka kra­kow­skiej opery

ZO­FIA BO­RECKA – matka Nadii Vol­ko­vej

HANNA ROZ­TOCKA – matka Sary Roz­toc­kiej

MAKS WER­NER – ku­ra­tor wy­stawy w kra­kow­skim Mu­zeum Na­ro­do­wym

RY­SZARD MA­ŁECKI – były ko­mi­sarz

FI­LIP ZAJ­DEL – ar­ty­sta, rzeź­biarz

NI­KO­ŁAJ LVOV – były na­rze­czony Nadii Vol­ko­vej

FRAN­CI­SZEK LE­NART – cho­re­ograf za­trud­niony w Ope­rze Kra­kow­skiej

TO­MASZ KAR­SKI – przy­ja­ciel Nadii Vol­ko­vejROZ­DZIAŁ 1

Igor Schutt po­cią­gnął Annę za rękę i po chwili zna­leźli się w cie­płym bu­dynku kra­kow­skiej opery.

Mu­zyka do­bie­ga­jąca z gło­śni­ków za­wie­szo­nych pod su­fi­tem wi­ro­wała wo­kół nich, to wzno­sząc się, to opa­da­jąc. Przy­spie­szała, aby po chwili zwol­nić w ję­kli­wym to­nie. Me­lo­dia zda­wała się przy­le­piać do nich, nie da­wała się igno­ro­wać.

Igor roz­piął płaszcz i po­lu­zo­wał za­ci­ska­jący mu się na szyi kra­wat. Od­szu­kał ta­bliczkę z ozna­cze­niem wyj­ścia ewa­ku­acyj­nego i prze­su­nął wzro­kiem po ścia­nie w po­szu­ki­wa­niu ko­lej­nej. Bu­dy­nek był wy­po­sa­żony w no­wo­cze­sny sys­tem zra­sza­czy, a on wcze­śniej za­po­znał się z dro­gami po­ża­ro­wymi. Wie­dział, które przej­ście pro­wa­dzi z holu ka­so­wego do foyer. Przy­po­mniał so­bie roz­kład pierw­szego pię­tra z an­tre­solą, ka­wiar­nią i ga­le­rią pla­katu. Miej­sca na wi­downi wy­brał dla nich tak, aby w ra­zie ko­niecz­no­ści mo­gli szybko opu­ścić operę. Nic nie miało prawa się wy­da­rzyć, a mimo to od­czu­wał w żo­łądku cię­żar, który za­wsze to­wa­rzy­szył mu w za­tło­czo­nych bu­dyn­kach. Dawno temu ogień ode­brał mu Ka­milę i zo­sta­wił na jego ciele i du­szy wiele blizn. Te na ple­cach na­pi­nały skórę, przy­po­mi­na­jąc o prze­szło­ści. Ale to te, które po­kry­wały du­szę, nie po­zwa­lały za­po­mnieć o od­po­wie­dzial­no­ści, którą po­no­sił za śmierć uko­cha­nej. Chciał tylko, aby ogrzali się w cie­ple ogni­ska, roz­pa­lo­nego na klatce scho­do­wej opusz­czo­nej ka­mien­nicy. Na­dal czuł ję­zyki ognia li­żące jego skórę. W jego gło­wie cią­gle roz­brzmie­wało jego wła­sne imię, wy­krzy­ki­wane przez nią co­raz słab­szym gło­sem...

– Wszystko w po­rządku? – Anna ści­snęła jego dłoń.

Wy­glą­dała obłęd­nie. Po­liczki miała za­ró­żo­wione od mrozu, a jej oczy błysz­czały z eks­cy­ta­cji. Na­tu­ralną urodę pod­kre­śliła de­li­kat­nym ma­ki­ja­żem, a wpięte w uszy sta­ro­modne kol­czyki przy­cią­gały wzrok.

– Ja­sne. – Po­ło­żył rękę na jej ple­cach i de­li­kat­nie po­pchnął ją w kie­runku szatni, żeby roz­pro­szyć obez­wład­nia­jący go strach. – Chodź. Po­zbądźmy się płasz­czy. Są całe prze­mo­czone.

Spa­cer do opery nie był naj­lep­szym po­my­słem. Śnie­życa z każdą mi­nutą przy­bie­rała na sile i mia­sto spo­wiła cha­rak­te­ry­styczna ci­sza. Pa­da­jący śnieg tłu­mił szum ja­dą­cych sa­mo­cho­dów, śmie­chy lu­dzi zmie­rza­ją­cych do kra­kow­skich klu­bów, tę­tent koń­skich ko­pyt ude­rza­ją­cych w bru­ko­wane ulice.

„Bez­sze­lestna”... Ta­kie słowo przy­cho­dziło mu na myśl, gdy wspo­mi­nał ostat­nią go­dzinę.

– Wy­daje mi się, że przed chwilą wi­dzia­łam Tur­naua. – W śmie­chu Anny roz­brzmiało ra­do­sne nie­do­wie­rza­nie.

– Spójrz tam... – Szturch­nął ją ra­mie­niem i dys­kret­nie ski­nął głową. – Czy to nie ten ak­tor, któ­rego tak lu­bisz? Ten, który gra wszyst­kich sław­nych ban­dzio­rów?

Z tru­dem po­wstrzy­mał śmiech, gdy jej oczy zro­biły się okrą­głe. Zda­wała się chło­nąć całą sobą pa­nu­jącą wo­kół nich at­mos­ferę.

– Fak­tycz­nie. – Ści­snęła po­now­nie jego dłoń i od­ru­chowo po­pra­wiła włosy, co roz­ba­wiło go jesz­cze bar­dziej.

Ru­szyli w stronę foyer. Okrą­głe punk­towe świa­tła od­bi­jały się w wy­po­le­ro­wa­nych ka­flach, któ­rymi wy­ło­żono hol.

Mimo ele­ganc­kiego gar­ni­turu Igor czuł się jak oszust. Nie wy­róż­niał się spo­śród ota­cza­ją­cego ich tłumu, jed­nak zu­peł­nie nie pa­so­wał do świata kra­kow­skiej so­cjety.

We foyer nieco się roz­luź­nił. Wszech­obecna czer­wień i kształt po­miesz­cze­nia przy­wo­dziły mu na myśl sta­dion pił­kar­ski. Po­mimo wi­docz­nego prze­py­chu do­strzegł pe­wien ro­dzaj bli­skiej so­bie swoj­sko­ści.

Rok spę­dzony w Czorsz­ty­nie zmie­nił go. Przy­zwy­czaił do pro­sto­li­nij­no­ści, z jaką roz­ma­wiali z nim są­sie­dzi. Tę­sk­nił za gru­bo­skór­no­ścią gó­rali i emo­cjami bu­zu­ją­cymi w każ­dej prze­ka­zy­wa­nej na brzegu je­ziora plotce. Bra­ko­wało mu na­wet bez­par­do­no­wo­ści Ma­łec­kiego, który po ze­szło­rocz­nych śledz­twach wciąż da­rzył go nie­chę­cią. Igor mi­mo­wol­nie za­sta­na­wiał się, jak ko­mi­sarz sko­men­to­wałby ota­cza­jący ich tłum.

– Nie mogę uwie­rzyć, że tu­taj je­ste­śmy. – Anna wy­gła­dziła ele­gancką spód­nicę i odło­żyła to­rebkę na ko­lana, gdy tylko za­jęli swoje miej­sca. – I do tego tak bli­sko sceny...

– Cóż, to jedna z za­let pracy w ga­ze­cie.

Skwi­to­wał uśmie­chem jej krzywe spoj­rze­nie, które za­raz się zmie­niło, bo Anna wró­ciła do ob­ser­wo­wa­nia sceny za­sło­nię­tej czer­woną ko­tarą. Ni­gdy nie po­wie­działa mu wprost, co są­dzi o tym, że za­mie­nił pi­sa­nie ksią­żek na dzien­ni­kar­stwo. Była na to zbyt tak­towna. Jed­nak od czasu do czasu się­gała po jego po­wie­ści i kart­ko­wała je z za­gad­kową miną.

Zer­k­nął na ze­ga­rek. Do­cho­dziła dwu­dzie­sta. Przez chwilę roz­wa­żał wyj­ście na pa­pie­rosa, jed­nak w końcu uznał, że nie zdąży wró­cić przed ostat­nim dzwon­kiem.

– Po­dobno główna ba­let­nica nie ma so­bie rów­nych. – Anna zbli­żyła się do niego i zni­żyła głos. – Krążą plotki, że ucie­kła z Mo­skwy, jed­nak nikt nie wie, co ją do tego skło­niło.

– Je­stem pod wra­że­niem, pani ko­mi­sarz. Jesz­cze kilka ta­kich śledztw i czeka pa­nią ko­lejny awans. – Po­ca­ło­wał ją w czu­bek nosa, ale ona od­su­nęła się na swoje miej­sce. Po­wró­cił chłód, który wkradł się w ich re­la­cję kilka ty­go­dni temu.

Anna ob­ser­wo­wała drobną ko­bietę z za­par­tym tchem. Włosy ścią­gnięte w cia­sny kok od­sła­niały jej długą szyję. Sa­ty­nowe po­inty ude­rzały w de­ski sceny, gdy lą­do­wała na niej po każ­dym skoku. Szczu­płe ra­miona po­ru­szały się, jakby żyły wła­snym ży­ciem.

Wy­róż­niała się na tle in­nych ba­let­nic, które za­sty­gły w rów­nym rzę­dzie, od­da­jąc jej całą uwagę wi­downi. Wy­bi­jała się wdzięcz­nie w górę, po czym opa­dała na pod­łogę z ci­chym stu­ko­tem. W lo­cie zmie­niła po­zy­cję stóp, wy­su­wa­jąc do przodu lewą, po­tem prawą. Anna mi­mo­wol­nie na­pięła mię­śnie, gdy tan­cerka za­wi­sła po­now­nie w po­wie­trzu. Se­kundy, które mi­nęły, za­nim opa­dła na de­ski sceny, zda­wały się cią­gnąć w nie­skoń­czo­ność.

Wszystko do­okoła znik­nęło. Ota­cza­jący Annę lu­dzie, Igor, któ­rego obec­ność czuła do tej pory każdą ko­mórką swo­jego ciała, or­kie­stra na­da­jąca tempo ru­chom ba­let­nicy...

Ist­niały tylko one dwie. Anna i Nadia Vol­kova, która zmu­szała swoje ciało, aby do­pa­so­wało się do mu­zyki, za­mie­nia­jąc chaos w po­rzą­dek.

Ta­niec sta­no­wił dla Anny za­gadkę. Była przy­zwy­cza­jona do in­nego ro­dzaju wy­siłku. Do tre­nin­gów na si­łowni. Pod­no­sze­nia cię­ża­rów i po­ko­ny­wa­nia prze­szkód na po­li­cyj­nym to­rze. Do na­pię­cia zwią­za­nego z cza­ją­cym się w jej pracy za­gro­że­niem. Ciało Anny było ma­szyną po­zba­wioną gra­cji.

Na myśl o swo­jej pracy do­tknęła od­ru­chowo kol­czy­ków, które do­stała od ko­mi­sa­rza Ma­łec­kiego, gdy po­in­for­mo­wała go o pla­nach prze­pro­wadzki do Kra­kowa. Po­dobno były pa­miątką ro­dzinną. Dla­czego stary po­li­cjant po­da­ro­wał je wła­śnie jej? Nie miała po­ję­cia, jed­nak przez ostat­nie ty­go­dnie stały się dla niej cen­nym dro­bia­zgiem.

Scena po­now­nie za­peł­niła się ba­let­ni­cami. Po­ru­szały się z jed­na­kową pre­cy­zją, roz­bie­ga­jąc się po sce­nie i znów sta­pia­jąc ze sobą w rów­nych rzę­dach. Mu­zyka przy­spie­szyła, a wraz z nią serce Anny. Ode­tchnęła swo­bod­nie do­piero w chwili, gdy kur­tyna za­su­nęła się, za­sła­nia­jąc jej wi­dok na scenę.

Świa­tła przy­ga­sły, gdy roz­brzmiał drugi dzwo­nek. Lu­dzie po­woli zaj­mo­wali swoje miej­sca, a gło­śne roz­mowy za­mie­niały się w jed­no­stajny szum, gdy ocze­ki­wano na trzeci akt Je­ziora ła­bę­dziego.

– Na­prawdę mo­żemy po spek­ta­klu pójść za ku­lisy? – Anna przy­su­nęła się na tyle bli­sko, że Igor po­czuł jej od­dech na swo­jej skó­rze.

Ski­nął głową.

– Ar­ty­kuł bę­dzie świet­nym pre­tek­stem do za­mie­nie­nia kilku słów z Vol­kovą.

– Jest nie­sa­mo­wita, prawda? – Zdro­jew­ska ści­snęła jego ra­mię. – Po­win­nam za­pi­sać się na lek­cje ba­letu, gdy mama na­ma­wiała mnie do tego w dzie­ciń­stwie.

– Ale za­miast tego wo­la­łaś wpi­nać się na drzewa i uda­wać, że ści­gasz prze­stęp­ców? – Ro­ze­śmiał się, gdy wzru­szyła ra­mio­nami, a jego ciało roz­luź­niło się. Być może na­pię­cie, które od­czuł mię­dzy nimi chwilę temu, było tylko przej­ściowe. Ode­rwał wzrok od Anny i spoj­rzał na ciężką kur­tynę.

Jego rów­nież po­chło­nęła at­mos­fera przed­sta­wie­nia. Na tyle, że pra­wie za­po­mniał o ga­zo­wych lam­pach, któ­rymi ogrze­wano ope­rową ka­wiar­nię i foyer. Szybko od­go­nił od sie­bie tę myśl, sku­pia­jąc się na sce­nie.

Kur­tyna roz­su­nęła się po­woli, uka­zu­jąc zmie­nioną sce­no­gra­fię. Kla­syczną biel za­stą­piły ko­lo­rowe stroje. Czte­ro­oso­bowe grupy po­ja­wiały się i zni­kały za ku­li­sami, aby w końcu za­peł­nić całą scenę. Sta­rał się za­pa­mię­tać każdy szcze­gół. Wy­chwy­cić nie­do­sko­na­ło­ści i mo­menty wy­bi­ja­jące się po­nad ca­łość, aby póź­niej za­mie­nić ru­chy ba­let­nic w słowa.

Pi­sa­nie ar­ty­ku­łów ogra­ni­czo­nych formą do kil­ku­na­stu ty­sięcy zna­ków wy­ma­gało dys­cy­pliny, którą na­dal sta­rał się wy­pra­co­wać, jed­nak z każ­dym ty­go­dniem szło mu to co­raz spraw­niej. Barwne opisy za­stę­po­wał zwię­złymi prze­ka­zami. Sku­piał się na po­wie­rzo­nym mu te­ma­cie, nie brnąc w dy­wa­ga­cje i zbędne me­ta­fory.

Wy­czuł zbli­ża­jący się mo­ment kul­mi­na­cyjny, gdy na sce­nie po­now­nie miała za­tań­czyć Vol­kova. Tan­ce­rze za­marli w ocze­ki­wa­niu na Nadię wy­stę­pu­jącą w roli Odetty. Mu­zyka uci­chła na czas okla­sków pu­blicz­no­ści, a po chwili roz­brzmiały pierw­sze dźwięki skrzy­piec. Se­kundy upły­wały, a miej­sce Vol­ko­vej na sce­nie po­zo­sta­wało pu­ste.

Me­lo­dia przy­spie­szyła, a Igor prze­su­nął wzro­kiem po twa­rzach tan­ce­rzy. Mimo że ich rysy zda­wały się za­sty­gnąć w bez­na­mięt­nym wy­ra­zie, do­strzegł zdez­o­rien­to­wa­nie. Jedna z ba­let­nic od­wró­ciła nie­znacz­nie głowę, zer­ka­jąc za kur­tynę.

Wśród pu­blicz­no­ści za­pa­no­wało po­ru­sze­nie. Star­sza ko­bieta, która sie­działa w rzę­dzie przed nimi, wy­cią­gnęła szyję i zer­k­nęła przez nie­wielką lor­netkę. Jej part­ner nie­pew­nie ro­zej­rzał się po wi­downi.

Dla Schutta świat ba­letu był zu­peł­nie obcy, ale wy­czu­wał, że coś było nie tak...

Or­kie­stra snuła me­lo­dię, nie­świa­doma, że przez wi­dow­nię po­nio­sła się fala szep­tów. Jedna z ba­let­nic ugięła wy­pro­sto­waną do tej pory nogę, jakby na­gle uzmy­sło­wiła so­bie, że trwa­nie w nie­wy­god­nej po­zy­cji nie ma dal­szego sensu. Sie­dząca w cen­trum sceny ak­torka po­pra­wiła się na tro­nie.

Igor spiął mię­śnie, a jego serce przy­spie­szyło. Ar­ty­kuł, który miał na­pi­sać, wła­śnie zmie­nił swój cha­rak­ter. To już nie bę­dzie zwy­czajna re­cen­zja. Po­czuł to samo przy­cią­ga­nie, które po­ja­wiało się, gdy roz­po­czy­nał nową po­wieść. Każde za­koń­cze­nie wy­da­wało się te­raz moż­liwe.

Za­nim dy­ry­gent opu­ścił dło­nie, a ude­rza­jący w bębny męż­czy­zna do­koń­czył swoją par­tię, mu­zykę za­kłó­ciło prze­cią­głe wy­cie alarmu.

Igor chwy­cił Annę za rękę i po­cią­gnął, za­nim pierw­sze kro­ple ze zra­sza­czy za­mon­to­wa­nych pod su­fi­tem spa­dły na scenę.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------

mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij