Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
18 lutego 2025
7649 pkt
punktów Virtualo

Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia - ebook

Co czujesz, będąc świadkiem końca Twojego świata?

Ich kultura przyćmiewała wszystko, a potęga zdawała się nie do złamania. Podbijały inne ludy i rosły w siłę. Wszystkie upadły.

Od wielkich imperiów Mezopotamii, przez imperium Khmerów i królestwo Widźajanagaru w Azji, aż do Songhaju w Afryce Zachodniej. Od Bizancjum do Majów, Inków i Azteków w Ameryce Środkowej. Od rzymskiej Brytanii do Wyspy Wielkanocnej. Paul Cooper, autor jednego z najpopularniejszych podcastów o historii Fall of Civilizations, pobranego ponad 100 milionów razy, wyrusza w podróż przez epoki i kontynenty w poszukiwaniu wielkich cywilizacji. Podąża ich śladami, by stać się świadkiem ich wzrastającej potęgi i bolesnego upadku.

Przełomowa historia świata widziana oczami mieszkańców rozkwitających i upadających imperiów


Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8367-749-1
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Tak musi wyglądać anioł historii. Zwrócił oblicze ku przeszłości. Gdzie nam ukazuje się łańcuch zdarzeń, on widzi jedną wieczną katastrofę, która nieustannie piętrzy ruiny na ruinach i ciska mu pod stopy. Chciałby zatrzymać się, zbudzić umarłych i złączyć to, co rozbite. Ale od raju wieje wicher, który napiera na skrzydła i jest tak silny, że anioł nie może ich złożyć. Ten wicher pędzi go niepowstrzymanie w przyszłość, do której jest zwrócony plecami, podczas gdy przed nim rośnie stos ruin. Tym wichrem jest to, co nazywamy postępem.

Walter Benjamin, _O pojęciu historii_ (przeł. Krystyna Krzemieniowa)

W 2016 roku odwiedziłem zrujnowany gmach jednego z najbardziej okazałych pałaców zbudowanych przez Saddama Husajna, obalonego dyktatora Iraku. Rezydencja – porzucona przez ludzi, wznosząca się wyniośle na szczycie sztucznego wzgórza usypanego opodal miasta Al-Hilla, położonego nad brzegami jednego z dopływów Eufratu – przytłaczała swym wyglądem. Wydawało się, że kanciaste zarysy pałacowych fasad i ziejące zeń puste otwory okienne emanują jasnością zbyt intensywną, by można było na nie spoglądać w palącym irackim słońcu. W ciągu trzynastu lat, które upłynęły od obalenia Saddama, piękne pałacowe ogrody zdążyły obrosnąć bujnymi zaroślami i chwastami, chwytającymi śmieci porwane wiatrem. Po wkroczeniu w przepastną otchłań wnętrza pałacu, opróżnionego ze wszelkich mebli, nadal można było dostrzec ślady architektonicznej finezji, z jaką zbudowano pałac – wzrok przykuwały gzymsy i odrzwia wykonane w pseudobarokowym stylu. Obecnie jednak popękany tynk na ścianach zabazgrany jest graffiti, a miejscowe dzieci grają w piłkę nożną w pustych pomieszczeniach, w których wszelkie dźwięki odbijają się głębokim echem. Szklane koraliki z żyrandola wiszącego niegdyś w sali głównej leżą, rozsypane, na posadzce pokrytej cienką warstwą kurzu. Krążą pogłoski, że po zbudowaniu pałacu w Al-Hilli Saddam Husajn odwiedził go tylko jeden raz, mimo to tutejszy kucharz każdego wieczoru przygotowywał kolację dla dyktatora, na wypadek gdyby ten jednak pewnego dnia postanowił znów odwiedzić wystawną rezydencję.

Kiedy wyszedłem przez bezszybne drzwi balkonowe w głównej sypialni na taras, przed moimi oczami roztoczył się widok na rozległą dolinę Eufratu, a w niej – ruiny innych budowli. Księżycowy krajobraz w kolorze lwiej sierści urozmaicała rozległa masa zrujnowanych murów obronnych i starożytnych zabudowań, wskazujących lokalizację miejsca, w którym niegdyś – przed dwoma tysiącami pięciuset laty – istniał Babilon, miasto tętniące życiem. Najwyraźniej Saddam spodziewał się, że dzięki budowie pałacu w Al-Hilli skłoni poddanych swojego reżimu, by porównywali dyktatora do starożytnych władców Mezopotamii.

Być może wyobrażał sobie, że za sprawą widoku roztaczającego się z pałacowego tarasu czyny starożytnych babilońskich królów – Sargona, Asarhaddona i Nabuchodonozora – staną się inspiracją dla działań, które podejmował. W trakcie swoich dwudziestoczteroletnich rządów Saddam Husajn rozpoczął wiele nieprzemyślanych programów renowacji ruin Babilonu. Kiedy dowiedział się, że starożytni władcy mieli w zwyczaju stemplować swoimi imionami cegły używane do wznoszenia budowli, postanowił zrobić to samo, dlatego też wiele starożytnych murów powstało z wykorzystaniem cegieł z napisem: „Od Nabuchodonozora do Husajna”. W kontekście tego porzucony pałac irackiego dyktatora w Al-Hilli, dominujący nad ruinami starożytnego Babilonu, wydaje się kiepskim żartem – jest jak palimpsest ludzkiej historii, nieustannie zapisywany i przepisywany, wymazywany i zapisywany ponownie.

Świat jest pełen takich ruin jak te w Al-Hilli. Czasami wydaje się, że jest ich więcej niż wszystkich innych artefaktów będących dziełem ludzkich rąk. Są wszędzie: od rzymskiego Koloseum po rdzewiejące fabryki północnej Anglii i rozpadające się przedmieścia Detroit; od piramid w Gizie po miejscowości widma, wymazane z mapy w wyniku działań wojennych stoczonych podczas obu wojen światowych; od świątyń Majów porośniętych pnączami tropikalnych roślin po rozsypujące się bastionowe forty europejskich kolonizatorów; od opustoszałych witryn sklepów stojących przy głównych ulicach naszych miast po podziurawione kulami budynki Bachmutu, Mosulu, Aleppo i Gazy. Każda z wymienionych budowli, które popadły w ruinę, ma inną historię, ale wszystkie łączy jedna wspólna cecha: są to miejsca, które – jak okazało się pewnego dnia – nie mają już przyszłości.

1. Pałac dyktatora Saddama Husajna z widokiem na Babilon

Szkicujemy wysokie piętra wież i twierdz, które już dawno zmurszały lub spłonęły, i wydaje się nam, że możemy dosłyszeć odgłosy kroków dudniące na deskach nieistniejących już podłóg. Wyobrażamy sobie życie, które niegdyś tętniło w korytarzach i komnatach starożytnych budowli i pozostawiło po sobie kamienne stopnie, wyżłobione pośrodku jak zużyte kostki mydła – ślady ludzkiej egzystencji, która niczym woda przepływała niegdyś z geologiczną siłą przez krużganki, dziś zrujnowane.

Ruiny stanowią swoisty paradoks. Każda z nich to świadectwo przerażającej siły upływającego czasu – siły, której jednocześnie usiłują się one oprzeć. Jedna z babilońskich map świata, wyryta na glinianej tabliczce w VI wieku p.n.e., ilustruje sposób, w jaki ludzie starożytności wyobrażali sobie ziemię, podzieloną na ćwiartki, wśród których znajdowały się krainy wężów, smoków i skorpionów, odległe północne regiony, „gdzie nigdy nie można dojrzeć słońca”, oraz wielki akwen wodny, przez starożytnych nazwany „Gorzką Rzeką”. Mapę opatrzono również opisem „upadłych miast , nad którymi czuwają upadli bogowie”. Ludzie starożytności uważali ruiny za miejsca magiczne, nawiedzane przez upiory i złe duchy. Widok antycznych rumowisk nadal nęka wyobraźnię współczesnego człowieka. Uczucie to znajduje swój wyraz w treściach niezliczonych gier wideo, książek, filmów i seriali telewizyjnych, których autorzy roztaczają przed nami wizje postapokaliptycznych pustkowi, w których otaczająca nas rzeczywistość ustępuje miejsca ponuremu i wrogiemu światu, pozbawionemu wygód, którymi cieszy się współczesne społeczeństwo. Ruiny będące świadectwem przeszłości oraz niezliczone wizje przyszłości pokazują nam, że proces dziejowy nie postępuje linearnie: od gorszego do lepszego etapu, od ignorancji do wiedzy, od wojny do pokoju. Zawsze składał się z okresów cywilizacyjnego rozkwitu oraz okresów upadku i bezmyślnego niszczenia.

Kiedy na początku 2019 roku zacząłem opowiadać – w formie internetowego podcastu – historie świetności i upadku starożytnych cywilizacji, spodziewałem się, że moje opowieści dotrą do publiczności liczącej kilka, może kilkanaście tysięcy osób. Teraz jednak, w chwili pisania tych słów, gdy zaczyna się czwarty rok mojej działalności, okazuje się, że moich opowieści wysłuchało ponad sto milionów słuchaczy na całym świecie. Niniejszą książkę po części dedykuję wszystkim ludziom, którzy przez lata wspierali mój projekt i dopingowali mnie do dalszej pracy swoją życzliwością, wiedzą i pasją. Mam nadzieję, że odbiorcy mojego podcastu, którzy od samego początku śledzą moje dokonania, gdy wezmą do ręki tę książkę, będą świadomi roli, jaką odegrali w jej powstaniu.

Angielskie słowo _dilapidated_ („zrujnowany”) wywodzi się od łacińskiego słowa _lapis_, oznaczającego „kamień”. Łaciński czasownik _dilapidare_ oznacza „rozrzucać kamienie”. Jak mawia Kohelet, jest „czas rzucania kamieni i czas ich zbierania”1.Niniejsza książka stanowi próbę zebrania wielu różnorodnych kamieni. Nie roszczę pretensji do twierdzenia, że zawiera ona wyczerpujący opis wszystkich znaczących cywilizacji w dziejach, i mam świadomość, że podczas omawiania ich pominąłem pewne istotne zagadnienia; żywię jednak nadzieję, że te niedobory zrównoważy silny akcent, który położyłem na niektóre okresy w historii. Moim celem jest jednak opowiedzenie jak najpełniejszej historii wzlotów i upadków ludzkiej cywilizacji, a zarazem uniknięcie – w miarę możliwości – znaczących powtórzeń. Poszczególne rozdziały tej książki zaprojektowałem tak, aby stanowiły samodzielne narracje, co pozwoli czytelnikowi na zagłębianie się w ich tematykę i wynurzanie się z niej w dowolnym momencie. Umieściłem je jednak w luźnym porządku chronologicznym, aby czytelnicy, którzy tego pragną, mogli dostrzec powiązania między wzlotami a upadkami, których ludzkość doświadczyła na przestrzeni dziejów. Książkę podzieliłem na trzy części. Pierwszą, zatytułowaną _Świat starożytny_, poświęcam przedstawieniu procesu formowania się najstarszych społeczeństw miejskich na obszarze Mezopotamii i wschodniej części regionu basenu Morza Śródziemnego, które w cywilizacyjnym wyścigu ustąpiły miejsca śródziemnomorskim potęgom okresu antycznego: Kartaginie i ostatecznie Rzymowi, a na drugim krańcu świata – chińskiej dynastii Han, która w końcu także uległa dezintegracji. Druga część, _Świat średniowieczny_, opisuje epokę, w której społeczeństwa i imperia rozproszone po całym świecie – takie jak Majowie, Khmerowie, królestwo Widźajanagaru i Bizancjum – walczą o zachowanie swojej spoistości, której zagrażają odśrodkowe siły rozkładu, w czasie kiedy zamieniają się cywilizacyjne fundamenty, a nowe technologie wstrząsają strukturami władzy, od dawna ugruntowanymi. W ostatniej części, zatytułowanej _Zderzenie światów_, przyjrzymy się masowemu wymieraniu społeczeństw, do którego doszło w okresie kolonizacji, oraz ludom, które rozpadły się w pył, aby ustąpić miejsca nowoczesności. Wreszcie w epilogu spojrzę w przyszłość i postaram się dociec, co może ona przynieść współczesnemu światu.

W niniejszej książce posługuję się pojęciem „cywilizacji” odnoszącym się do każdego dużego i wysoce zorganizowanego społeczeństwa. Moje zainteresowania nie koncentrują się jedynie na procesach rozpadu imperiów – z tego względu w książce pominąłem takie przypadki jak imperia brytyjskie, osmańskie, hiszpańskie i sowieckie, których upadek polegał na oddaniu władzy przez jeden ośrodek w ręce wielu spadkobierczych reżimów. Krąg tematyczny moich opowieści o upadających cywilizacjach ograniczyłem do tych przypadków, w których doszło do znaczącej depopulacji centrów demograficznych i do rozkładu tkanki społecznej; w których opustoszały miasta, a budynki popadły w ruinę. Nie podjąłem próby systematycznego wyjaśniania procesu upadku cywilizacji ani sformułowania ogólnej, unifikującej teorii wskazującej na przyczyny występowania takich dziejowych kataklizmów. Opowiadam te historie nie po to, aby ująć je w jakiś zgrabnie sformułowany schemat, dzięki któremu będzie się nam wydawać, że te opowieści w ogóle nas nie dotyczą – a zdecydowałem się na to dlatego, że moim zdaniem jest wręcz przeciwnie, stanowią one dla nas lekcję. Wszystkie historie cywilizacyjnego końca i klęski, które opowiedziałem, to nasza wspólna historyczna narracja – dotyczą nas one w takim samym stopniu jak każdy egzaltowany pomnik, który czcimy, lub każda wielka dziejowa epopeja. Uwadze czytelnika nie może jednak umknąć fakt, że w historii cywilizacyjnych upadków powtarzają się pewne wątki. Wiele spośród tych społeczeństw upadło, ponieważ klimat lub środowisko, w którym żyły, uległy dramatycznej zmianie w sposób, którego nie dało się ani przewidzieć, ani opanować. W wielu z tych cywilizacji panowały znaczące nierówności społeczne, które doprowadziły do rozkładu tkanki społecznej i ograniczyły zdolność do skutecznego reagowania na kryzysy. Niektóre cywilizacje upadły z powodu załamania się systemów wymiany handlowej – wzajemnie powiązanych – w których funkcjonowały ich gospodarki. W innych ziarno autodestrukcji zasiały bardzo okrutne traktowanie i agresywny stosunek do sąsiadów. Praktycznie we wszystkich wypadkach siły wytwórcze, które niegdyś przyczyniały się do rozwoju, stawały się obciążeniem, ale z różnych powodów niemożliwa okazywała się zmiana dotychczasowego kursu – albo brakowało woli, by takiej zmiany dokonać.

W związku z tym powinno się odczytywać tę książkę jako wezwanie do działania. Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość – wiadomo jednak, że bieżące stulecie postawi przed ludzkością prawdopodobnie największy szereg wyzwań, z jakim kiedykolwiek zmuszona była się ona zmagać, a w celu skorygowania naszego obecnego kursu konieczne będzie podjęcie istotnych kroków. Z tego względu każdy opis cywilizacyjnego upadku zamieszczony w tej książce powinien być przez współczesnych rozumiany jako ostrzeżenie i powinien uświadamiać im wyzwania stojące przed ludzkością, obligujące do tego, żeby nie przyjmować niczego za pewnik, żeby przeciwstawiać się tym, którzy – powodowani chciwością – oddali w hipotekę całą naszą przyszłość, i żeby całym swoim jestestwem być gotowym do walki o lepszy świat.

1. Koh, 3,5. Wszystkie cytaty biblijne za: Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań: Pallotinum, 2003.2. Upadek cywilizacji epoki brązu
(około 1600 – około 1150 p.n.e.)

Na zgliszczach cywilizacji Sumeru wyrosło wiele państw sukcesyjnych. Do 1200 roku p.n.e. na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego powstała cała mozaika organizmów państwowych, którą tworzył szereg różnorodnych królestw, pomniejszych imperiów i miast-państw. Języki i kultury coraz bardziej mieszały się ze sobą wraz z rozwojem sieci lądowych i morskich szlaków handlowych. Rynki dobrze prosperujących miast regionu – takich jak Ugarit, Hattusa, Mykeny i Babilon – tętniły życiem, a cały świat śródziemnomorski przeżywał złoty wiek rozwoju piśmiennictwa i kultury. W ciągu zaledwie kilku dekad każde z wymienionych miast legło jednak w gruzach. Budynki zamieniły się w stosy kamieni, biblioteki spłonęły, a ciała zabitych mieszkańców, pozbawione pochówku, zaległy na ulicach. Nastąpił kres świata w kształcie, w jakim istniał on do tej pory – pozostały po nim tylko popioły i zgliszcza. Była to jedna z największych katastrof, które dotknęły starożytną cywilizację, wydarzenie określone przez współczesnych historyków mianem „upadku cywilizacji epoki późnego brązu”. Szczegóły tego, co się wtedy wydarzyło, nadal pozostają jedną z tajemnic historii będących przedmiotem ożywionych dyskusji.

***

Dziś ruiny miasta Hattusa wywołują melancholię i skłaniają do zadumy. Rozpadające się mury z szarego wapienia odcinają się od płowożółtych łąk i okolicznych wzgórz. Nawet dzisiaj jednak wystarczy rzut oka na pozostałości po tym starożytnym mieście, aby dojść do wniosku, że niegdyś Hattusa musiała być potężną fortecą. Zbudowano ją w wielkim zakolu rzeki Kızılırmak, na górzystym obszarze dzisiejszej tureckiej prowincji Ҫorum, leżącej nad Morzem Czarnym. Miasto otaczał podwójny mur z ponad stoma wieżami, a ozdobą potężnych bram były rzeźbione posągi lwów. Hattusa przez wiele wieków trwała jako dobrze prosperująca stolica imperium Hetytów. Gdybyśmy pokopali wśród jej ruin, szybko natrafilibyśmy na cienką warstwę poczerniałych zgliszczy, znajdującą się nieco nad poziomem parteru zrujnowanych budynków. Tworzą ją popiół, zwęglone drewno i gruz osmalony płomieniami gwałtownego pożaru, który – jak się obecnie szacuje – strawił miasto około 1200 roku p.n.e.

Wykopaliska archeologiczne odsłaniają obraz całkowitego zniszczenia: zawalone ściany i dachy budynków, potrzaskane i nadtopione cegły. Na tym dramatycznym wydarzeniu urywa się zapis archeologiczny ludzkiej egzystencji w tym miejscu. Z wyjątkiem sporadycznych śladów bytowania nielicznych zbłąkanych padlinożerców, którzy usiłowali przetrwać wśród gruzów, ruiny Hattusy przez wieki pozostawały opustoszałe. Były uroczyskiem, które – jak się wydaje – ogromnie obawiano się odwiedzać.

Takie same dowody zniszczenia napotykamy dwadzieścia kilometrów na północ od Hattusy, w miejscu, w którym stało inne starożytne miasto – Alaca Höyük. To tu, w okazałych grobowcach, Hetyci składali ciała swoich zmarłych królów. Także to miasto, podobnie jak Hattusę, w całości pokrywają popiół i gruz, zalegające na tym samym poziomie co w stolicy. Sto kilometrów na wschód od Alaca Höyük znajdowało się kolejne ufortyfikowane miasto Hetytów, znane jako Maşat Höyük – z potężną cytadelą i imponującym pałacem – które również spłonęło, i to mniej więcej w tym samym czasie. W pobliskim zniszczonym mieście Karaoğlan możemy znaleźć liczne groty strzał, zalegające na ziemi niczym opadłe liście, a także kości mężczyzn, kobiet i dzieci leżące na ulicach – dokładnie tam, gdzie oni padli, zabici ponad trzy tysiące lat temu. W zasadzie na prawie całym wschodnim obszarze basenu Morza Śródziemnego, rozpościerającym się na przestrzeni ponad tysiąca kilometrów, możemy trafić na takie same ślady zniszczeń. Źródła archeologiczne nie pozostawiają większych wątpliwości – w pewnym momencie, w okresie między 1200 a 1100 rokiem p.n.e., cywilizacja rozwijająca się w tym regionie po prostu przestała istnieć. Historyk Robert Drews zwięźle skomentował tę sytuację:

W ciągu czterdziestu, pięćdziesięciu lat okresu przełomu XIII i XIV wieku zniszczeniu uległy prawie wszystkie znaczące miasta położone we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, a wiele z nich nigdy więcej nie zostało ponownie zamieszkanych. Można śmiało powiedzieć, że przez długi okres po 1200 roku na obszarze zanikła miejska cywilizacja1.

Odbudowa niektórych z tych obszarów trwała prawie tysiąc lat. Potężne imperia o ustabilizowanej pozycji – takie jak Ugarit czy imperia Hetytów, Minojczyków i Greków okresu mykeńskiego – załamały się do tego stopnia, że całkowicie zeszły z areny dziejów, a potomkowie tych ludów skazani byli na egzystencję wśród ruin upadłych cywilizacji.

***

Jednym ze źródeł mogących pomóc w rozwikłaniu zagadki upadku cywilizacji epoki późnego brązu są epickie dzieła poetyckie powstałe w czasie zbliżonym do czasu katastrofy, w których to dziełach prawdopodobnie zachowała się pamięć o tych dramatycznych wydarzeniach. Najsłynniejszy z utworów opisuje zniszczenie Troi, miasta otoczonego murem, położonego we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Autorstwo _Iliady_ i _Odysei_, słynnych eposów, przypisuje się Homerowi – postaci prawdopodobnie fikcyjnej. W najnowszej literaturze naukowej na ogół utrzymuje się, że przez stulecia przypadające na okres greckich wieków ciemnych , które nastąpiły po upadku cywilizacji epoki brązu, treść eposów była przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie. Utwory przetrwały wieki upadku kultury słowa pisanego, głoszone przez poetów-śpiewaków, którzy musieli wykazać się zadziwiająco doskonałą pamięcią, aby wyrecytować całe teksty, przy okazji wydłużane i upiększane. Proces ten trwał aż do około VIII wieku p.n.e., kiedy oba dzieła spisał anonimowy skryba. _Iliada_ szczegółowo opisuje historię dziesięcioletniej wojny stoczonej we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w której uczestniczyła większość ówczesnych greckich wojowników. Wojnę tę miał rzekomo rozpętać Agamemnon – władca Myken, jednego z greckich miast-państw.

9. „Grób Agamemnona” w Mykenach, zdjęcie z końca XIX w.

W drugim tysiącleciu p.n.e. Mykeny były jednym z głównych ośrodków greckiej cywilizacji, a w okresie do 1400 do 1200 roku p.n.e. odgrywały rolę dominującej potęgi politycznej na Peloponezie. Położone około dziewięćdziesięciu kilometrów na południowy zachód od Aten, były potężną twierdzą, która – osadzona na wzniesieniu górującym nad równiną Argos – utrzymywała władzę nad populacją liczącą w szczytowym okresie ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Podobnie jak w Hattusie, ozdobą bram mykeńskiej cytadeli były lwy wyrzeźbione w kamieniu, a jej mieszkańcy wyrabiali zbroje z kłów dzików. Ponad tysiąc lat później, w II wieku n.e., Pauzaniasz – grecki pisarz i podróżnik – z zapartym tchem opisywał swoje wrażenia z wizyty w ruinach Myken, których mury powstały z tak wielkich kamieni, że jego zdaniem zostały wzniesione przez gigantów.

Mur, który sam jeden ocalał z całkowitego zniszczenia miasta, jest jakoby dziełem cyklopów. Wykonano go z nieobrobionych kamieni. Każdy głaz jest tak wielki, że nawet zaprzęg mułów nie mógłby ruszyć z miejsca najmniejszego z nich. Ongiś między wielkie kamienie powtykano małe. Każdy z nich stanowi znakomite spojenie dla wielkich głazów2.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_

1. Robert Drews, The End of the Bronze Age. Changes in Warfare and the Catastrophe ca. 1200 B.C., 3rd edition, Princeton: Princeton University Press, 1993, s. 4–8.

2. Pauzaniasz, Wędrówka po Helladzie, t. 1, przeł. Janina Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław–Warszawa: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, De Agostini, 2000, 2.25.8.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij