- W empik go
Uwalnianie - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
16 grudnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Uwalnianie - ebook
Nina wkracza w dorosłość, kończy studia, powinna układać sobie życie. Powinna… Tymczasem za jej najważniejsze życiowe wybory odpowiada choroba, z której przejawami – uzależnieniem od niejedzenia – mierzy się od dzieciństwa. Zaburzenia stają się tak integralną częścią dziewczyny, że trudno określić, gdzie tak naprawdę zaczyna się i kończy sama Nina. A przecież ona chce tylko być. To takie proste! Jednak z każdym dniem to „tylko” zamienia się w „aż”, a Nina coraz częściej myśli o tym, by nie musieć żyć choć przez chwilę…
Uwalnianie to powieść bezkompromisowa i szczera do bólu. Przejmująca historia o dorastaniu do prawdy o sobie i odwadze, dzięki której można stworzyć swój świat na nowo.
To jest książka o głodzie. Głodzie jako narzędziu kontroli własnego ciała i życia. Oraz głodzie świata, w którym kobiety nie są nadmiarowe, zbyt intensywne i niewystarczające. Głodzie świata, w którym nie żyjemy w kleszczach nieustającego autosabotażu.
Karolina Domagalska
autorka książki „Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro”
Iga Kowalska, jako debiutantka, w świat powieści wchodzi pewnym krokiem. A wraz z nią my – od pierwszych stron – wchodzimy w życie głównej bohaterki Niny, której wiele cech każda z nas nosi w sobie. Nina staje się nam bliska jak siostra, przez co intensywnie czujemy jej strach, lęk, ale i wolę życia. To nie tylko powieść o walce z zaburzeniami odżywiania, ale też o walce... o samą siebie.
Magdalena Bury, doceniana w konkursie Dziennikarz Medyczny Roku
Iga Kowalska
bioetyczka, feministka, promotorka książek. Lubi być w drodze, uczyć się, poznawać. Podróże wewnętrzne ceni równie mocno, co międzykontynentalne. Pisze blog www.oemocjachipodrozach.blogspot.com. Więcej o autorce: www.igakowalska.com
Uwalnianie to powieść bezkompromisowa i szczera do bólu. Przejmująca historia o dorastaniu do prawdy o sobie i odwadze, dzięki której można stworzyć swój świat na nowo.
To jest książka o głodzie. Głodzie jako narzędziu kontroli własnego ciała i życia. Oraz głodzie świata, w którym kobiety nie są nadmiarowe, zbyt intensywne i niewystarczające. Głodzie świata, w którym nie żyjemy w kleszczach nieustającego autosabotażu.
Karolina Domagalska
autorka książki „Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro”
Iga Kowalska, jako debiutantka, w świat powieści wchodzi pewnym krokiem. A wraz z nią my – od pierwszych stron – wchodzimy w życie głównej bohaterki Niny, której wiele cech każda z nas nosi w sobie. Nina staje się nam bliska jak siostra, przez co intensywnie czujemy jej strach, lęk, ale i wolę życia. To nie tylko powieść o walce z zaburzeniami odżywiania, ale też o walce... o samą siebie.
Magdalena Bury, doceniana w konkursie Dziennikarz Medyczny Roku
Iga Kowalska
bioetyczka, feministka, promotorka książek. Lubi być w drodze, uczyć się, poznawać. Podróże wewnętrzne ceni równie mocno, co międzykontynentalne. Pisze blog www.oemocjachipodrozach.blogspot.com. Więcej o autorce: www.igakowalska.com
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-580-4 |
Rozmiar pliku: | 511 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Głód
Nie jestem dziś wersją premium samej siebie.
„Wpisz dane karty i kod CVV i za jedyne dziewiętnaście dziewięćdziesiąt dziewięć ciesz się równie gównianą wersją demo Niny co pięć minut wcześniej”.
Rozgryzam wewnętrzną część warg w każdym miejscu, aż puchną jak u kobiet o wypukłych kościach policzkowych, których twarze przypominają pyski gepardów. Mają sukienki w cętki i biust, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Wzór: nadruk zwierzęcy.
Roar!
Przebiegam wzrokiem po niezliczonej ilości stron, z których coraz mniej przyswajam. Potrzebuję zająć czymś ręce, rozdrapuję więc nierówności i niedoskonałości na szyi, dekolcie, ramionach. Odnajduję najmniejsze wypukłości twarzy. Metaliczny zapach krwi pod paznokciami. Miazmat życia.
Śmierci.
Drętwieją mi ręce i boli mnie łechtaczka. Lekars-two na kilka godzin.
Idę biegać, kąpię się, kładę. Pozwalam sobie odetchnąć, tak jak pozwalam sobie zjeść, zupełnie jakby oddech i jedzenie oznaczały grzech. Zaciskający się na mojej krtani wyrzut sumienia, że przez cały czas się nie uczę, blokuje mi dopływ tlenu. Gram całą siebie _staccato_: dokładne, ostre szarpnięcia. Mogłabym rezonować teraz z wielką czarną wieżą, do której, gdy byłam dzieckiem, wkładałam kasety rodziców. Pamiętam zapach kurzu, plastiku i taśmy. Mam w sobie czułość do sprzętów, które pozwalały słuchać i przeżywać, a kończą jako cząstka wielkiego stosu odpadów. Góra elektrośmieci, kolorowy obraz wydających ostatnie tchnienia starych walkmanów, wież i boomboxów, których nikt już nie chce. Jestem tam z nimi, tam właśnie pasuję.
Płaczę. Chcę przerwy, chcę spać, nie musieć żyć choć przez chwilę. Muszę odetchnąć, muszę.
Jak człowiek jakiś, taka zwyczajna.
– Kiedyś byś nie musiała – słyszę jej szept. – Kiedyś byłaś mistrzynią. Pamiętasz, jak szybko potrafiłaś się uczyć? Mogłaś mieć jasny, czysty umysł. Tyle chciałam ci dać… Ale nie. Wolisz gromadzić w sobie śmietnik. Sama to sobie robisz. Codziennie wypełniasz się szambem, śmierdzisz i nigdy już nie będziesz żyła naprawdę. Serio myślisz, że ktoś cię kiedyś przeleci, jak masz uda wielkości konarów starego drzewa?
Pomnik przyrody, dąb Bartek. Czy jak mu tam.
Silny mężczyzna o wielkich ramionach rozchyla mi nogi. Widzę gęste gałęzie, które ranią mu ciało. Chcę już go poczuć, chcę wiedzieć, że mogę. Umożliwić mu przyjemność. Niech sobie już weźmie. Zanim dociera na miejsce, trzy razy zawraca, to mdłości. Mnie nie jest miło, nie jest dobrze. Skąd mam wiedzieć, że może? Z „Bravo Girl”?
Nienawidzę tych ud. Nie chcę grubych pni. Chcę cienkich łodyg, lekkiej fotosyntezy. Chcę zniknąć, by naprawdę się pojawić.
Gdyby istniało tylko to życie, tutaj, na tym biurku, podłodze i łóżku, wśród papierów i podręczników, gdybym nie miała choć kropli nadziei, że będzie coś poza tym, musiałabym wziąć garść tabletek na spokój, na sen, na podniesienie nastroju, na wieczny odpoczynek, na amen.
Chcę przeżywać życie tu, teraz. TO nie jest życie, to nie może być życie, chcę doświadczać, chcę się śmiać i się kochać. Dlaczego muszę na to czekać, przeczekać wszystkie te godziny? Rozdrapane strupki, przemywane wodą utlenioną, szczypią. Blada twarz, wyblakła zieleń oczu, szara skóra, dość.
Nigdy nie jest naprawdę dość.
Podchodzę do lustra i znęcam się nad twarzą. Krajobraz po bitwie. Włosy w nieładzie, blond popielaty, mysi, na czubku głowy mam gniazdo, nie czesałam się od tygodnia. Podkrążone oczy, spierzchnięte usta, przygryzione do krwi. Żeby chociaż było już po ostatnim egzaminie, pragnę _fast-forward_, przesunąć, pominąć, czuję się, jakby ktoś wcisnął mi pauzę, miga dioda, czerwona, już dość… Może przestanie, gdy polecę, ale zanim przejdę przez bramkę, zapika, zdam ten ostatni, ten ważny, zasłużę.
Raz jeszcze dam radę, zasłużę.
Wypijam morze kaw i energetyków, przez co serce przyśpiesza niebezpiecznie, skupiam myśli i mózg doskonale przyswaja informacje. Przez kilka godzin jestem sumienną studentką: kraciasta spódniczka, podkolanówki, zsuwające się seksownie okulary w czarnych oprawkach – początek pornola.
Przez chwilę nie uciekam, nie błądzę po innych kontynentach, nie wycinam maczetą roślin, torując sobie ścieżkę przez las. Nie zastanawiam się nad tym, czy jeszcze kiedyś ktoś mnie dotknie, jak dotykał mnie Karol. Ciało boli mnie z braku dotyku. Potrzebuję czystej adrenaliny, wysokiego napięcia. Chcę być dotykana codziennie, czuć jego rękę wokół szyi, zakrwawioną wargę, chcę, by mnie znów uderzył.
Chcę nie być pewna tego, jak mocno i daleko się posuniemy, chcę się pokłócić, grozić odejściem i nigdy nie odejść. Mieliśmy być razem w tej przemocy, trwać w splocie napiętych włókien nerwowych. Taplać się w bagnie _happily ever after_.
Ale razem, Misiu. Razem…
Nie jestem dziś wersją premium samej siebie.
„Wpisz dane karty i kod CVV i za jedyne dziewiętnaście dziewięćdziesiąt dziewięć ciesz się równie gównianą wersją demo Niny co pięć minut wcześniej”.
Rozgryzam wewnętrzną część warg w każdym miejscu, aż puchną jak u kobiet o wypukłych kościach policzkowych, których twarze przypominają pyski gepardów. Mają sukienki w cętki i biust, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Wzór: nadruk zwierzęcy.
Roar!
Przebiegam wzrokiem po niezliczonej ilości stron, z których coraz mniej przyswajam. Potrzebuję zająć czymś ręce, rozdrapuję więc nierówności i niedoskonałości na szyi, dekolcie, ramionach. Odnajduję najmniejsze wypukłości twarzy. Metaliczny zapach krwi pod paznokciami. Miazmat życia.
Śmierci.
Drętwieją mi ręce i boli mnie łechtaczka. Lekars-two na kilka godzin.
Idę biegać, kąpię się, kładę. Pozwalam sobie odetchnąć, tak jak pozwalam sobie zjeść, zupełnie jakby oddech i jedzenie oznaczały grzech. Zaciskający się na mojej krtani wyrzut sumienia, że przez cały czas się nie uczę, blokuje mi dopływ tlenu. Gram całą siebie _staccato_: dokładne, ostre szarpnięcia. Mogłabym rezonować teraz z wielką czarną wieżą, do której, gdy byłam dzieckiem, wkładałam kasety rodziców. Pamiętam zapach kurzu, plastiku i taśmy. Mam w sobie czułość do sprzętów, które pozwalały słuchać i przeżywać, a kończą jako cząstka wielkiego stosu odpadów. Góra elektrośmieci, kolorowy obraz wydających ostatnie tchnienia starych walkmanów, wież i boomboxów, których nikt już nie chce. Jestem tam z nimi, tam właśnie pasuję.
Płaczę. Chcę przerwy, chcę spać, nie musieć żyć choć przez chwilę. Muszę odetchnąć, muszę.
Jak człowiek jakiś, taka zwyczajna.
– Kiedyś byś nie musiała – słyszę jej szept. – Kiedyś byłaś mistrzynią. Pamiętasz, jak szybko potrafiłaś się uczyć? Mogłaś mieć jasny, czysty umysł. Tyle chciałam ci dać… Ale nie. Wolisz gromadzić w sobie śmietnik. Sama to sobie robisz. Codziennie wypełniasz się szambem, śmierdzisz i nigdy już nie będziesz żyła naprawdę. Serio myślisz, że ktoś cię kiedyś przeleci, jak masz uda wielkości konarów starego drzewa?
Pomnik przyrody, dąb Bartek. Czy jak mu tam.
Silny mężczyzna o wielkich ramionach rozchyla mi nogi. Widzę gęste gałęzie, które ranią mu ciało. Chcę już go poczuć, chcę wiedzieć, że mogę. Umożliwić mu przyjemność. Niech sobie już weźmie. Zanim dociera na miejsce, trzy razy zawraca, to mdłości. Mnie nie jest miło, nie jest dobrze. Skąd mam wiedzieć, że może? Z „Bravo Girl”?
Nienawidzę tych ud. Nie chcę grubych pni. Chcę cienkich łodyg, lekkiej fotosyntezy. Chcę zniknąć, by naprawdę się pojawić.
Gdyby istniało tylko to życie, tutaj, na tym biurku, podłodze i łóżku, wśród papierów i podręczników, gdybym nie miała choć kropli nadziei, że będzie coś poza tym, musiałabym wziąć garść tabletek na spokój, na sen, na podniesienie nastroju, na wieczny odpoczynek, na amen.
Chcę przeżywać życie tu, teraz. TO nie jest życie, to nie może być życie, chcę doświadczać, chcę się śmiać i się kochać. Dlaczego muszę na to czekać, przeczekać wszystkie te godziny? Rozdrapane strupki, przemywane wodą utlenioną, szczypią. Blada twarz, wyblakła zieleń oczu, szara skóra, dość.
Nigdy nie jest naprawdę dość.
Podchodzę do lustra i znęcam się nad twarzą. Krajobraz po bitwie. Włosy w nieładzie, blond popielaty, mysi, na czubku głowy mam gniazdo, nie czesałam się od tygodnia. Podkrążone oczy, spierzchnięte usta, przygryzione do krwi. Żeby chociaż było już po ostatnim egzaminie, pragnę _fast-forward_, przesunąć, pominąć, czuję się, jakby ktoś wcisnął mi pauzę, miga dioda, czerwona, już dość… Może przestanie, gdy polecę, ale zanim przejdę przez bramkę, zapika, zdam ten ostatni, ten ważny, zasłużę.
Raz jeszcze dam radę, zasłużę.
Wypijam morze kaw i energetyków, przez co serce przyśpiesza niebezpiecznie, skupiam myśli i mózg doskonale przyswaja informacje. Przez kilka godzin jestem sumienną studentką: kraciasta spódniczka, podkolanówki, zsuwające się seksownie okulary w czarnych oprawkach – początek pornola.
Przez chwilę nie uciekam, nie błądzę po innych kontynentach, nie wycinam maczetą roślin, torując sobie ścieżkę przez las. Nie zastanawiam się nad tym, czy jeszcze kiedyś ktoś mnie dotknie, jak dotykał mnie Karol. Ciało boli mnie z braku dotyku. Potrzebuję czystej adrenaliny, wysokiego napięcia. Chcę być dotykana codziennie, czuć jego rękę wokół szyi, zakrwawioną wargę, chcę, by mnie znów uderzył.
Chcę nie być pewna tego, jak mocno i daleko się posuniemy, chcę się pokłócić, grozić odejściem i nigdy nie odejść. Mieliśmy być razem w tej przemocy, trwać w splocie napiętych włókien nerwowych. Taplać się w bagnie _happily ever after_.
Ale razem, Misiu. Razem…
więcej..