Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Uwiedziona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Uwiedziona - ebook

Flora po śmierci nienarodzonej córki tonie w rozpaczy. Targana bólem zaszywa się w malowniczych zakątkach Florianópolis, w posiadłości odziedziczonej po ojcu. Jedynej, która ocalała z ogromnego majątku rodziny Santos. Skandal, jakiego kobieta stała się bohaterką po bankructwie potentata, tylko potęguje jej rozgoryczenie, tak samo jak niecichnące plotki po jej rozstaniu z Antoniem. Z dala od zgiełku wielkiego miasta znajduje ukojenie, a romans z nowo poznanym mężczyzną zdaje się przywracać do życia jej złamane serce. Co stanie się, gdy Flora odkryje, że Raphael nie jest tym, za kogo się podaje? Czy dzień, w którym prawda o jego tożsamości wyjdzie na jaw, będzie ostatnim dniem miłości rodzącej się pomiędzy tym dwojgiem?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-303-4
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

FLORA

Oderwałam wzrok od białego piasku i popatrzyłam przed siebie. Dopiero gdy dostrzegłam blask zachodzącego słońca odbijający się od gładkiej tafli oceanu, tak spokojnego dzisiejszego wieczora, dotarło do mnie, że siedziałam skulona pośrodku plaży co najmniej od godziny. Niebo malowało się czerwienią przeplataną gdzieniegdzie różowymi akcentami, które zbliżając się do horyzontu, przybierały fioletową barwę.

Potarłam zaczerwienione policzki i objęłam dłońmi chłodne ramiona. Choć temperatura dzisiejszego wieczora winna była sięgać trzydziestu stopni, teraz wynosiła niespełna połowę tej wartości. Wyprostowałam nogi, chwytając za skórzane sandały leżące tuż obok. Otrzepałam je z piasku i podniosłam się niechętnie.

Nie wiedziałam, w którą stronę się udać. Urocze zakątki Florianópolis ciągnące się wzdłuż plaży zdawały się nie mieć końca. Mimowolnie spojrzałam na szary punkt znajdujący się w oddali i powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku, choć wcale nie miałam ochoty wracać do rezydencji, o której istnieniu dowiedziałam się po śmierci ojca. Jedynej ocalałej po skandalu, który wybuchł zaledwie kilka miesięcy temu, gdy Brazylią wstrząsnęły wieści o bankructwie jednej z najbogatszych jej rodzin.

– Przykro mi, Floro, ale nie mamy już nic – rzekł ojciec beznamiętnym tonem, spoglądając z okna swojego gabinetu pewnego deszczowego wieczora.

– A akcje, udziały? Masz je niemal wszędzie. – Oparłam się o regał wypełniony książkami, kładąc dłoń na sporych rozmiarów brzuchu. – Nie mogłeś stracić wszystkiego – dodałam z nadzieją w głosie, choć ta z każdą chwilą zdawała się mnie opuszczać.

Milczenie ojca było znaczące. Sięgnął do szuflady biurka, do którego podszedł powolnym krokiem. Jego ruchy stawały się coraz bardziej niezgrabne, stara twarz w przeciągu kilku ostatnich dni pokryła się kolejną siatką głębokich zmarszczek, a włosy, jeszcze nie tak dawno ozdobione głęboką czernią, pokryły się siwizną.

– Pomyślałeś o mnie? Pomyślałeś o moim dziecku?

– Gdybyś wyszła za mąż za Fernanda, teraz nie musiałabyś martwić się o pieniądze – odrzekł, z trudem łapiąc powietrze. – Robiłem wszystko, abyś poślubiła syna Álvara. Wszystko! Razem z Antoniem! – Podniósł głos, dzierżąc w dłoniach teczkę. Z trudem opadł na fotel i chusteczką otarł krople potu z czoła. – Nieważne. – Machnął dłonią. – Zmarnowałaś szansę, którą ci daliśmy. Zresztą mogłem się tego spodziewać. Jesteś tak samo nieudolna jak twoja zmarła matka! – dokończył zjadliwie.

Na dźwięk imienia mężczyzny, którego tak mocno kochałam, zrobiło mi się słabo.

– Co Antonio ma z tym wspólnego? Odpowiadaj! – Zbliżyłam się do jego biurka. Oparłam dłonie na czarnym blacie i spojrzałam na ojca wyczekująco. – Co, do cholery?! – krzyknęłam, a z oczu spłynęły mi łzy.

Nie wiedziałam, czy było to spowodowane bólem przecinającym moje serce czy faktem, że zrozumiałam, iż kolejny raz stałam się marionetką w rękach człowieka, który był mi tak bliski.

– Posłuchaj mnie. – Zakasłał.

– Nie mam zamiaru! Kochałam go. Dobrze wiedziałeś, że zakochałam się w Antoniu. Kiedy odchodził, błagałam, aby mnie nie zostawiał. Żebrałam o jego miłość, podczas gdy ty od dawna wiedziałeś, że nigdy mnie nie pokocha, bo jestem dla niego wyłącznie ofiarą spisku, który razem uknuliście! Małżeństwem z Moreirą miałam uratować twoją tonącą w długach firmę. Obaj mieliście cel, podstawiając mnie Fernandowi…

Odsunęłam się i spojrzałam na ojca z obrzydzeniem.

– Nie miałem innego wyjścia…

– Oczywiście…

Uniosłam dłoń i starłam jej wierzchem słone łzy. Kiedy Antonio powiedział, że nic do mnie nie czuje, wylałam ich miliony, obiecując sobie, że nigdy więcej nie będę płakać. Tamtego feralnego dnia rozkleiłam się ponownie. Dnia, w którym moje serce pękło na milion kawałków.

Wybiegłam z gabinetu ojca duszącego się w fotelu i ściskającego w dłoniach teczkę w odcieniu czerwieni – tej samej, która chwilę później przyozdobiła białe marmury położone u podnóża stromych schodów. Nie pamiętam, kiedy potknęłam się na jednym z nich. Mój krzyk przeciął ciszę w momencie, gdy ocknęłam się na zimnej posadzce. Objęłam dłońmi nienaturalnie wygięty brzuch, błagając, aby istota, którą nosiłam pod sercem, dała mi jakikolwiek znak, lecz moje prośby na nic się zdały. Jeszcze zanim dotarłam do szpitala, wiedziałam, że moja córeczka odeszła…

Teraz stałam, spoglądając na rezydencję malującą się w oddali. Jedyną zachowaną z całego majątku ojca. To w niej odnalazłam spokój, jakiego potrzebowałam, aby podnieść się z letargu po śmierci Sophii. Położona u wybrzeża jednej z najpiękniejszych plaż w Brazylii, zachwycała kryształową wodą, bujną roślinnością i właśnie spokojem, który z dala od tętniącego Rio wydawał się nierealny.

Rzuciłam ostatnie spojrzenie na słońce chowające się za horyzontem i powolnym krokiem ruszyłam w jej kierunku.

Gdy z oddali dobiegło mnie wołanie, przystanęłam na chwilę, pewna, że to mój umysł spłatał mi figla. Odkąd dwa miesiące temu przybyłam do Santa Catarina, nie spotkałam nikogo podczas spaceru, a willa, w której zamieszkałam, była jedyną wznoszącą się w jej pobliżu. Nie odwróciłam się. Pogrążona w myślach zmierzałam przed siebie, dopóki męski głos nie wyrwał mnie z zadumy.

– Lucky! – Usłyszałam w momencie, gdy coś wielkiego trąciło moje udo.

Zachwiałam się na piasku, z trudem łapiąc równowagę i zauważając wielkiego owczarka, który najwyraźniej nie miał ochoty zostawić mnie w spokoju. Stanął przede mną i po chwili radośnie zamerdał ogonem.

– Idź sobie… uciekaj – syknęłam, próbując ominąć zwierzę. – Sio! Paskudny kundlu – dodałam zdenerwowana, gdy postanowił trącić mnie mokrym nosem. – Nie potrzebuję towarzystwa.

– Szkoda. – Aksamitny męski głos rozbrzmiał tuż za moimi plecami. – Bo ja wręcz przeciwnie.

Zastygłam jednak i chwilę później się odwróciłam. Nie miałam pojęcia, skąd wziął się tu mężczyzna, który wyrósł przed moimi oczami. W niczym nie przypominał mieszkańców Brazylii, a jego akcent wydawał się nietutejszy. Włosy w odcieniu ciemnego blond okalały opaloną twarz, a błękitne tęczówki uwydatniał wachlarz czarnych gęstych rzęs. Rozpięta koszula odsłoniła wyrzeźbione mięśnie nieznajomego, które przy każdym oddechu unosiły się bezwiednie. Zauważyłam głęboką bliznę poniżej jego piersi i kilka ciemnych włosów biegnących wzdłuż linii pępka, zmierzających ku zapięciu spodni luźno spoczywających na biodrach.

Gdybym nie poczuła kolejny raz mokrego pyska na moim udzie, wpatrywałabym się w mężczyznę zdecydowanie za długo. Zmieszana oderwałam wzrok od jego torsu, co, zdawało mi się, zdążył zauważyć. Uniósł brwi rozbawiony zażenowaniem, jakie wstąpiło na moją twarz.

– Polubił panią – odezwał się po długiej przerwie, przesuwając spojrzenie z mojej twarzy na psa, który teraz siedział u mych stop.

– To… to miłe – wyjąkałam, nie wiedząc czemu, w dalszym ciągu skonfundowana.

Mężczyzna uśmiechnął się, omiatając mnie wzrokiem. Mimowolnie odsunęłam z twarzy kilka kosmyków, które splątał lekki wiatr, gdy nieznajomy zatrzymał spojrzenie na niej. Zmrużył oczy, jakby się nad czymś zastanawiał, po czym odezwał się kolejny raz.

– Doprawdy? Odniosłem wrażenie, że nie przepada pani za zwierzętami.

– Po prostu dzisiejszego wieczora nie mam ochoty na towarzystwo. Szczególnie tak namolne – dodałam, kiedy pysk zwierzęcia spoczął na mojej stopie.

Próbowałam ją oswobodzić. Na próżno. Westchnęłam zrezygnowana, po czym wybuchnęłam śmiechem.

– Nachalny ten pana przyjaciel.

– Ja bym powiedział, że raczej towarzyski.

Mężczyzna uśmiechnął się, wpatrując we mnie intensywnie.

Długo, stanowczo za długo…

– Chyba… chyba powinnam już wracać. – Spojrzałam w dal, gdzie obraz willi zacierała powoli wstępująca ciemność.

– Mieszka pani w pobliżu? Spaceruję tędy codziennie, lecz nigdy wcześniej nie miałem okazji, aby panią spotkać…

– To dlatego, że pierwszy raz zaszłam tak daleko.

– Nie przedstawiłem się, Rafael Durand – odezwał się akurat, gdy postanowiłam odejść, wykorzystując moment, w którym pysk zwierzęcia oswobodził moją stopę.

– Flora. – Podałam mu dłoń. – Po prostu Flora… – dodałam, uciekając spod spojrzenia jasnoniebieskich, przeszywających mnie oczu.

– Będę tu jutro. Jeśli miałabyś ochotę na spacer w moim, naszym – poklepał zwierzę po grzbiecie – towarzystwie, będzie nam niezmiernie miło. Prawda, Lucky? – zwrócił się do psa, który teraz usiadł obok swojego pana.

Zaszczekał i odwrócił pysk w moją stronę.

Wygięłam usta w uśmiechu. Nie pamiętam, kiedy ten ostatni raz gościł na mojej twarzy. Mężczyzna spoglądał na mnie, wyczekując odpowiedzi, a ja, w świetle słońca, którego ostatni skrawek wyłaniał się nad morską taflą, powoli dostrzegałam kolejne jego atuty. Arystokratyczny nos, wydatne, idealnie skrojone usta i dołeczek w lewym policzku, dodający nieznajomemu chłopięcego uroku. Starałam się stronić od ludzi, a willa położona na skraju malowniczego miasta pozwalała zachować mi anonimowość, której w tej chwili tak bardzo pragnęłam, lecz brak kontaktu z kimkolwiek coraz mocniej dawał mi się we znaki. Większość przyjaciół na wieść o bankructwie ojca z dnia na dzień odsunęła mnie od siebie niczym stary, nic nieznaczący mebel. Zostałam sama z długami ojca, sercem przeciętym na pół i marzeniami, których, jak gwiazd powoli wstępujących na granatowe niebo, nigdy nie było mi dane dosięgnąć.

– Spaceruję zawsze o tej samej porze. Na pewno się spotkamy – dopowiedziałam i podrapałam za uchem kudłatego zwierzaka. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, kierując się w stronę, z której przyszłam. – Dobrej nocy – dodałam i spojrzałam na mężczyznę ostatni raz.

Odwróciłam się w chwili, gdy usłyszałam jego atlasowy głos.

– Do zobaczenia, Floro…

Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie, czując na sobie palący wzrok mężczyzny dopóty, dopóki nie zniknęłam w oddali. Choć nie chciałam, myślałam o nim całą noc, a subtelny ton męskiego głosu prześladował mnie jeszcze nad ranem. Raphael Durant sprawił, że na chwilę odsunęłam myśli od problemów, które w dalszym ciągu zaprzątały moją głowę. Długi ojca coraz bardziej dawały mi się we znaki, a moje oszczędności kurczyły się w zastraszająco szybkim tempie, nawet pomimo skromnego życia, jakie przyszło mi teraz wieść. Nie miałam pojęcia, jak spłacić zobowiązania ani za co utrzymam imponującą posiadłość. Myśl o jej sprzedaży mnie przytłaczała, a ja z każdym dniem coraz mocniej zakochiwałam się w okolicy i z każdą chwilą spędzoną na brzegu oceanu coraz mocniej przerażał mnie fakt, że nadejdzie dzień, w którym będę musiała ją opuścić…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: