Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Uzdrawiające zmiany. Cztery proste kroki do lepszego życia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
20,60

Uzdrawiające zmiany. Cztery proste kroki do lepszego życia - ebook

Uzdrawiające zmiany to książka napisana przez uznanego specjalistę, który dzieli się z czytelnikiem doświadczeniem zgromadzonym w trakcie wieloletniej pracy jako terapeuty. Posługując się przykładami swoich pacjentów i ich drogi do wyzdrowienia Dr Cloud podpowiada, jak rozwiązywać problemy, z którymi często borykamy się my lub nasi bliscy. Uświadamia, że każda rana w naszym sercu ma swoja przyczynę zarówno w naszym doświadczeniu, jak i naturze człowieka, którą opisuje Biblia. Wskazuje na rozwiązania, które pozwolą na uleczenie zranień z przeszłości i zbudowanie trwałych, opartych na miłości relacji. Cały czas w umiejętny sposób łączy szeroką wiedzę o psychice człowieka popartą praktyką w szpitalu klinicznym z głęboką wiarą i doświadczeniem Boga. Recepta dra Clouda opiera się na czterech prostych krokach: 1. Stwórz głębsze więzi. 2. Wypracuj zdrową niezależność od osób, z którymi jesteś w relacji. 3. Dostrzeż dobre i złe cechy w sobie i innych. 4. Dorośnij emocjonalnie i duchowo, i weź odpowiedzialność za swoje życie. Dzięki wskazówkom zawartym w książce nauczysz się, jak przezwyciężać przeszkody w budowaniu prawdziwej relacji z Bogiem, innymi i samym sobą i prowadzić prawdziwie szczęśliwe życie, do jakiego przeznaczył nas Stwórca. Uzdrawiające zmiany jasno i prosto pokazują przyczyny naszych problemów, to, jak możemy sobie z nimi poradzić, oraz że duchowy rozwój jest kluczowy dla prawdziwego uzdrowienia. Przeczytaj koniecznie!

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-7482-846-8
Rozmiar pliku: 890 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Niniejsza książka powstała dzięki współpracy wielu osób. Tematy w niej przedstawione są zbiorem doświadczeń zgromadzonych w przeciągu ostatnich piętnastu lat i związanych z wiernymi sługami Jezusa Chrystusa. Niektórym z nich chcę podziękować w szczególności.

Dr John Townsend, mój przyjaciel i wspólnik, odegrał kluczową rolę w rozwoju prezentowanego w tej książce modelu zmian. Wiele godzin wspólnych rozmów i wykładów, jego przemyślenia mocno wpłynęły na moje własne rozumienie Pisma Świętego i życie emocjonalne. Jestem mu wdzięczny za lojalność i przyjaźń, zdyscyplinowane życie zawodowe i przykład pięknego serca, które potrafi słuchać serc innych. Przez kilka lat wspólnie uczyliśmy zawartych w tej książce idei i nie było ani jednej prezentacji, podczas której jego spostrzeżenia nie wpłynęłyby na mój sposób myślenia. Jestem wdzięczny za jego zaangażowanie w opracowaniu zaprezentowanych tutaj koncepcji.

Dr John Carter zasługuje na wielkie podziękowania za wprowadzenie mnie do właściwego rozumienia tajemnicy Wcielenia oraz poznania wartości przyjaźni. Nauczał modelu zmian w Rosemead Graduate School, a jego wkład w rozwój tegoż modelu, pokazał mi, że całe rozumienie świata możemy odnaleźć w Jezusie.

Interpretacja Pisma Świętego dr Phila Sutherlanda dała mi nowe spojrzenie, dzięki któremu zbliżyłem się do Biblii i pomogła mi odkryć „nowy bukłak na wino”, który może pomieścić prawdziwy cud terapii. Całe moje myślenie na temat rozwoju człowieka zawiera w sobie ziarna jego perspektywy. Jestem mu również wdzięczny za wkład w opracowanie pierwszej wersji niniejszej książki.

Dr Bruce Narramore i jego interpretacja koncepcji winy i świadomości oraz proces rozumienia rozwoju stanowiły dla mnie nieocenioną pomoc w prowadzonych przeze mnie szkoleniach. Owoce jego zaangażowania i wsparcia udzielanego trenerom były widoczne przez ostatnie dwadzieścia lat naszej wspólnej pracy.

Do końca mojego życia będę wdzięczny dr Frankowi Minirith i dr Paulowi Meierowi, którzy piętnaście lat temu zachęcili mnie do zaangażowania się w pomaganie innym. Gdyby nie oni, z pewnością zajmowałbym się w swoim życiu czymś innym. Jestem również wdzięczny dr Althei Horner za nadzór i wyrozumiałość. Jej myślenie na temat procesu dojrzewania ludzi było dla mnie ogromną pomocą w rozwoju mojego własnego sposobu myślenia na temat tych kwestii. Ona pokazała mi, że psychoanaliza musi pokłonić się miłości. Dr Doug Wilson zasługuje na specjalne podziękowania za umożliwienie mi rozpoczęcia praktyki oraz zachęcenie mnie do powiązania tej praktyki z posługą. Dziękuję też pozostałym członkom CORE: Dr Michele McCormick, Monte Pries, Ann Huffman.

Campus Crusade for Christ zasługuje na specjalne podziękowania za wkład w powstanie tej książki. Jej członkowie sami zaoferowali pomoc w jej opracowaniu. Loren Lillistrand złożył pierwotny projekt i przyczynił się ogromnie do jego urzeczywistnienia. Inni członkowie Crusade także przyczynili się do powstania niniejszej pracy. Specjalne podziękowania dla Mary Graham za sugestie wykorzystania książki w szkoleniach oraz dla Melanie Alquist za przeczytanie manuskryptu.

Załoga Minirth–Meier Clinic West stanowiła dla mnie w ciągu ostatnich kilku lat wspaniały przykład współpracy. Ich ciągłe zaangażowanie w uzdrawianie innych nieustannie dopingowało mnie zawodowo i osobiście. Uwielbiam przyglądać się owocom ich codziennego poświęcenia i darów, którymi obdarowują innych. Dr Dave Stoop stanowił dla mnie stałe wsparcie podczas pisania książki, a to, w jaki sposób uczył mnie materiału, miało na mnie nieoceniony wpływ.

Podziękowania kieruję również do grupy piątkowej za ich życie przepełnione wiarą.

Chcę także podziękować dr Anicie Sorenson za przeczytanie manuskryptu i cenne uwagi. Jestem wdzięczny za wsparcie i współpracę, którą zaoferowała mi Jan Swanson.

Dziękuje Scottowi Bolinderowi za wiarę w sukces tej książki i zgodę na opublikowanie niniejszej wersji, Sandy Vander Zicht za uważną i skrupulatną pracę włożoną w to, aby manuskrypt nabrał przyjaznej czytelnikowi formy oraz pozostałym członkom zespołu Zondervan za wsparcie i miłe przyjęcie, a także Sealy Yates za jej pomoc i nieoceniony wpływ na chrześcijańskich pisarzy.

Cały przekaz niniejszej książki jest możliwy dzięki temu, że ciało Chrystusa jest dla nas jedyną drogą do rozwoju. Moje grono przyjaciół stanowiło dla mnie drogę, dzięki której mogłem „zagłębić” się w zaprezentowane tutaj koncepcje. Na szczególne podziękowania zasługują: Dr Edwar Atkinson za bycie dla mnie prawdziwym przyjacielem przez wiele lat i pokazywanie mi Chrystusa tam, gdzie nie łatwo Go dostrzec; Bill i Julie Jemison za zaszczepianie wiary chrześcijańskiej w ludziach i prowadzenie ich przez pierwsze dni wiary – za ich miłość i wsparcie, którego nigdy nie zapomnę; Guy i Christi Owen za udzielenie mi bezpiecznego schronienia; Toby Walker za praktyczne podejście do teologii i prawdziwą przyjaźń oraz moi Rodzice, którzy poprzez nieustanne zaangażowanie w moje wychowanie, rozwinęli we mnie zdolność widzenia Boga jako dobro.ZMIENIAJĄC SIĘ
W NIM

Każdego tygodnia poznaję chrześcijan cierpiących z powodu całej gamy problemów emocjonalnych: lęku, samotności, żalu z powodu zakończonej relacji, frustracji i poczucia niedopasowania. Często zmagają się z tymi problemami od wielu lat. Są to ludzie żyjący w bólu.

Wierzący są podzieleni w kwestii sposobu pomagania takim ludziom. Jedni twierdzą, że ludzie, którzy zmagają się z problemami emocjonalnymi, znajdują się „w stanie grzechu, nie posiadają wystarczająco mocnej wiary, nie są posłuszni lub nie poświęcają wystarczająco dużo czasu słowu Bożemu”. Twierdzą oni, że cierpiący ludzie są winni swojemu cierpieniu.

Chrześcijanie znajdujący się po tej stronie konfliktu uzasadniają swoją opinię podobnie jak przyjaciele Hioba, mówiący mu: „Bóg chce cię czegoś nauczyć”, „Spójrz na błogosławieństwa, które na ciebie spływają”, „Bóg wystawia cię na próbę”, „Bądź wdzięczny pomimo okoliczności”. W radach tych przyjaciół można odnaleźć część prawdy, ale rzadko kiedy rzeczywiście pomagają one cierpiącej osobie.

Według Hioba zrozpaczona osoba powinna otrzymać wsparcie od swojego przyjaciela: „W rozpaczy mieć pomoc od bliźnich, to wrócić do czci Wszechmocnego” (Hi 6,14)1. Hiob jako osoba cierpiąca zauważa, że proste odpowiedzi nie pomagają pokonać bólu, a wręcz mogą odsunąć cierpiącą osobę od Boga. Cierpiąca osoba, która bierze sobie do serca takie rady, zaczyna zmagać się z dodatkowym problemem: oprócz początkowego bólu, pojawia się poczucie winy za to, że nie potrafi zastosować udzielanych jej rad.

Przez lata chrześcijanie otrzymywali pomoc w pokonaniu emocjonalnego bólu, która w rezultacie wyrządziła niewypowiedzianą szkodę i poprowadziła wiele osób do konkluzji, do jakiej dochodzi sam Hiob: „Bo wy zmyślacie oszustwa, lekarze nic niewarci. Gdybyście chcieli zamilknąć, byłby to znak roztropności” (Hi 13,4-5).

W obliczu takiej pomocy cierpiący albo poznają fałszywe uzdrowienie i pozostają w Kościele, albo decydują się odejść z Kościoła, stwierdzając, że ich wiara nie zapewnia im wystarczająco mocnego pocieszenia dla przeżywanego bólu emocjonalnego.

Ludzie znajdujący się po drugiej stronie tego problemu próbują wyjść naprzeciw cierpiącym i zrozumieć ich ból. Szukają skutecznej pomocy, ale nie znajdując jej w Kościele, kierują się ku psychologii. Często metody psychologiczne odnoszą sukces i cierpiący znajdują ulgę. Jednakże ludzie ci pozostają w rozterce. Zastanawiają się, czy to Bóg czy psychologia ich uleczyła.

Mają świadomość tego, że ulga pochodzi od Boga, ale wydaje im się, że nie istnieje żaden biblijny system mogący uzasadnić to odczucie. Ludzie ci po prostu wiedzą, że „to działa”.

Jako chrześcijanin, psycholog i osoba znająca ból wewnętrznej walki, stałem już po obu stronach muru. Na sobie i na innych przetestowałem wszystkie „znane” chrześcijańskie odpowiedzi na różnorakie problemy. Doszedłem też do stwierdzenia Hioba: one wszystkie są nic nie wartą medycyną. Próbowałem również „uświęcić” metody psychologiczne, aby można je było uznać w jakimś sensie za „chrześcijańskie”. Ale i to okazało się bezskuteczne.

Kilka lat temu zwróciłem się do Boga słowami: „Odchodzę. Nie wiem już, co może mi pomóc. Boże, jeśli istnieje dla mnie jakakolwiek pomoc, musisz mi ją wskazać”. Przez następnych kilka lat Bóg poprowadził mnie przez duchową podróż, podczas której łaskawie odpowiedział na tamtą prostą, desperacką modlitwę.

Celem tej książki nie jest uwikłanie się w kościelną dyskusję na temat psychologii i teologii. W głowie mam inny zamysł. Chcę pokazać, że istnieją biblijne rozwiązania problemu depresji, niepokoju, paniki, uzależnień i poczucia winy. A dokładniej mówiąc, rozwiązania te leżą we właściwym rozumieniu podstawowych rozwojowych zadań człowieka – zadań, których może nie udało ci się wykonać lub ukończyć w okresie dojrzewania, a to właśnie w nich kryją się uzdrawiające zmiany. Te zadania wiążą się z dorośnięciem do i na „podobieństwo” Tego, który cię stworzył. A oto wyjaśnienie.

Biblia mówi, że Bóg stworzył nas na swój obraz (zob. Rdz 1-27). Jesteśmy „podobni” do Boga. Biblioteki są pełne książek teologów na temat przymiotów i charakterystycznych cech Boga. Atrybuty Boga dzielą oni na niewyrażalne – Bóg, który jest stały (niezmienny), wszechmogący (wszechmocny), nieskończony (niczym nieograniczony), wszechwiedzący (wszystkowiedzący), wszechobecny (wszędzie obecny) – i na zrozumiałe dla człowieka – Bóg jest sprawiedliwy, prawy, święty, kochający i niezawodny. Oczywistym jest fakt, że nie możemy posiąść niewyrażalnych atrybutów Boga: nigdy nie będziemy wszechmocni i wszechwiedzący. Możemy jednak stawać się bardziej kochającymi i uświęconymi osobami. Im bardziej się do Niego upodabniamy, tym mniejsze będą nasze emocjonalne zmagania.

Apostoł Paweł pisze, że Bóg wzywa ludzi „by się stali na wzór obrazu Jego Syna” (Rz 8,29). A więc naszym życiowym celem powinno być upodabnianie się do Chrystusa. Naszym przeznaczeniem jest podążanie za znanym nam wizerunkiem Boga. Naszym głównym problemem jest odkrycie, w jaki sposób możemy upodobnić się do Chrystusa. Czy możemy dążyć do „świętości”, jeśli nie potrafimy zapanować nad naszymi nawykami żywieniowymi? Czy możemy być osobami „kochającymi”, kiedy tracimy nadzieję po kolejnych nieudanych próbach, które pożerają nasz czas i energię?

Upodobnianie się do Boga wydaje się być mało praktycznym rozwiązaniem naszych problemów, dlatego dzielimy je na dwie kategorie. W pierwszej kolejności zadajemy sobie pytanie: „Czy to jest problem emocjonalny czy duchowy?”. Jeśli stwierdzamy, że zmagamy się z problemem emocjonalnym, szukamy odpowiedzi w psychologii chrześcijańskiej; jeśli natomiast nasz problem identyfikujemy jako duchowy, szukamy pomocy u pastora lub księdza. Zakładamy, że nasza depresja, lęk, poczucie winy czy uzależnienia nie mają nic lub mają bardzo mało wspólnego z naszą duchowością; całkowicie oddzielamy od siebie te dwie sprawy.

Musimy uświadomić sobie, że dzielenie kłopotów na „emocjonalne” i „duchowe” stanowi część naszego głównego problemu. Wszystkie nasze problemy wynikają z naszej nieumiejętności odzwierciedlenia w sobie Bożego wizerunku. Główna przyczyna tego, że nie potrafimy rozwijać się na „podobieństwo” Boże w głównych sferach naszej osobowości i żyć zgodnie z nadanym nam przez stworzenie przeznaczeniem, leży w grzechu pierworodnym, jakiego Adam i Ewa dopuścili się w Raju. On właśnie jest przyczyną naszego cierpienia.

Podczas mojej własnej duchowej i zawodowej podróży, zidentyfikowałem cztery aspekty osobowości Boga, które, jeśli tylko chcemy je rozwijać, w ogromnym stopniu poprawią jakość naszego codziennego życia. Bóg potrafi cztery rzeczy, które my jako Jego dzieci możemy również czynić w naszym życiu:

1. Stwórz więzi z innymi.
2. Nie uzależniaj się od innych.
3. Uporządkuj dobre i złe rzeczy.
4. Dorośnij i weź odpowiedzialność za swoje życie.

Jeśli nie zrealizujemy tych czterech zadań, możemy dosłownie utkwić na długie lata w marazmie, a rozwój i zmiana będą się nam wydawać poza zasięgiem. W niniejszej książce szczegółowo omówię te cztery zadania rozwojowe, ograniczenia utrudniające nam ich realizację oraz umiejętności, których potrzebujemy w osiągnięciu ostatecznego celu.

Żyjemy w upadłym świecie, dlatego wszyscy posiadamy braki we wszystkich czterech wyżej wymienionych obszarach. Odwrócenie skutków naszego upadku i wzrastanie zgodne z obrazem Boga nie jest łatwym zadaniem. Pamiętajmy jednak słowa Boga: „Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1,6).

Zanim jednak przejdziemy do wzrastania na obraz i podobieństwo Boga, do zmieniania się w Nim, musimy rozważyć dwie ważne cechy Bożego charakteru – cechy, które właściwie zrozumiane pomogą nam żwawo wyruszyć w naszą podróż.

1 Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z: Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, wyd. 5, Poznań: Wydawnictwo Pallottinum, 2008 .——————— ROZDZIAŁ PIERWSZY ———————

Łaska i prawda

Dawno temu w odległej galaktyce żyli ludzie, którzy stworzyli bardzo rozwiniętą cywilizację. Mieli wszystko, czego pragnęli: technologię rozwiązującą każdy problem i tyle wolnego czasu, ile my nie posiadamy w ciągu całego życia. Jednakże ogarnęło ich wielkie znudzenie. Nudzili się jak mopsy. Potrzebowali czegoś nowego i ekscytującego, aby ożywić swoją planetę.

Powołano specjalny komitet, który miał za zadanie zbadać zagadnienie. Padały różne propozycje rozwiązania problemu, m.in. wymyślenie nowej dyscypliny sportowej czy zbudowanie nowego parku rozrywki. Ostatecznie wygrał pomysł mężczyzny o imieniu Beezy.

– A może stwórzmy boga? – zasugerował.

Wszyscy zgodzili się, że jego pomysł jest najlepszy.

– Wtedy nasi ludzie będą mieli czym się zająć w każdą niedzielę – ktoś powiedział.

– I będzie to wspaniały temat do rozmów – dodał ktoś inny.

Zaczęli więc wymyślać boga. Lecz bezskutecznie. Beezy, któremu powierzono zadanie zbadania i rozwinięcia idei nowego boga, zwołał wszystkich członków komitetu.

– Nasz pomysł nie jest dobry – powiedział. – Co to za bóg, którego sami sobie tworzymy? Jesteśmy na tyle mądrzy, by wiedzieć, że taki bóg nie jest prawdziwy. Dlaczego po prostu nie poszukamy boga – na przykład Boga, którego czczą ziemianie?

Wszyscy przyznali mu rację i wkrótce Beezy wyruszył w służbową podróż na planetę Ziemia. Pod osłoną swojego niewidzialnego płaszcza odwiedził tysiące kościołów i instytucji religijnych. Sporządził setki notatek i spędził długie godziny na pisaniu raportu.

Po powrocie z wizytacji na Ziemi ponownie zebrała się cała komisja, aby wysłuchać raportu o jego odkryciach.

– Moi drodzy – przywitał ich Beezy – nie wróciłem z jednym bogiem, ale z dwoma.

W sali słychać było poruszenie i zdumienie.

– Imię pierwszego boga, a właściwie powinienem powiedzieć bogini, to Łaska. Jest to bardzo atrakcyjna bogini. Często opowiadała mi o miłości. „Dbaj o dobre kontakty z innymi, bądź przyjacielski i miły – mówiła. – Jeśli jednak nie uda ci się być dobrym człowiekiem i tak ci wybaczę”.

Beezy wyglądał na zdezorientowanego.

– Nie wiem tylko, co miałaby mi wybaczać, ponieważ wydawało mi się, że w tym, co mówi, nie ma żadnych zasad, które można by złamać”.

Beezy kontynuował.

– Szczególnie spodobało mi się w wyznawcach Łaski to, że karmili oni biednych ludzi i odwiedzali więźniów. Jednakże – Beezy potrząsnął głową – wydawali się oni zagubieni. W kółko powtarzali te same złe uczynki i nigdy nie wiedzieli, dokąd zmierzają”.

Beezy wziął głęboki wdech.

– Jest jeszcze drugi Bóg, którego imię to Prawda. Jest ona w równym stopniu niemiła, w jakim Łaska jest miła. Nieustannie powtarzała ludziom prawdziwe rzeczy na ich temat, które sprawiały, że czuli się bardzo źle, a jej naśladowcy czynili to samo. Ale istnieje jedna dobra strona Prawdy. Prowadzi ona kampanię przeciwko pewnym paskudnym wrogom, takim jak kłamstwo, oszustwo, cudzołóstwo, aborcja czy pijaństwo. Jest niczym wielka uliczna zamiatarka. Problem jednak tkwi w tym, że nie tylko zmiata złe rzeczy; wymiata również ludzi, którzy czynią dobro. Na twarzach naśladowców Prawdy nie znajdziecie uśmiechów, jakie pojawiają się na twarzach naśladowców Łaski. Naśladowcy Prawdy mają zawsze zagniewany wzrok i bardzo dużo krzyczą.

Nie trudno się domyślić, że po wysłuchaniu raportu członkowie komitetu zaczęli przekonywać się do pomysłu zbudowania nowego parku rozrywki, ponieważ przestała im się podobać idea boga. Ale Beezy miał dla nich jeszcze jedną propozycję.

– Jesteśmy w posiadaniu wspaniałej technologii, która umożliwia nam łączenie niepasujących do siebie elementów, jak na przykład wody i ropy. Spróbujmy więc połączyć Łaskę z Prawdą – zaproponował.

ŁASKA BEZ PRAWDY

Nasz Bóg to Bóg „pełen łaski i prawdy” (J 1,14). Często słyszymy to wyrażenie, ale bardzo rzadko zatrzymujemy się na tych ważnych słowach i dostrzegamy ich znaczenie dla naszych ziemskich zmagań. Czym jest łaska i prawda? Dlaczego są one dla nas tak bardzo ważne?

W pierwszej kolejności zastanówmy się nad tym, czym jest łaska. Łaska to niezasłużona przychylność Boga względem ludzi. Łaska to dar, na który nie zapracowaliśmy i nie zasłużyliśmy. Jak mówi Frederick Buechner: „Łaski nie sposób zdobyć, łaska może być ci tylko dana. Nie istnieje sposób, aby na nią zapracować czy zasłużyć sobie, tak jak można sobie zasłużyć na truskawki lub lody albo postarać się o dobry wygląd czy zaczerpnąć oddech”2.

Innymi słowy, łaska jest bezwarunkową miłością i akceptacją. Taka miłość stanowi fundament, na którym opiera się wszelkie uzdrowienie ludzkiej duszy. Stanowi również istotę Boga. „Bóg jest miłością” pisze apostoł Jan (1 J 4,8). Bóg kocha nas bezwarunkowo.

W samej Biblii nie znajdujemy jasnego rozdzielenia pomiędzy łaską i miłością. W International Standard Bible Encyclopedia czytamy: „Miłość podkreśla Boską dyspozycję względem niegodnych stworzeń, podczas gdy łaska podkreśla Jego niezależną wolę uratowania ich. Rozróżnienie nie jest jednak jasne ani konsekwentne. Zarówno miłość, jak i łaska przychodzi do nas przez Chrystusa (Rz 5,8; Ga 1,6). Ich wyjątkowość polega na tym, że są niezasłużone”3.

Łaska to pierwszy element niezbędny do wzrastania na obraz i podobieństwo Boga. Łaska to niezłomna, bezustanna, bezwarunkowa i w pełni akceptująca relacja. To rodzaj relacji, jaką ludzkość posiadała z Bogiem w Rajskim Ogrodzie. Adam i Ewa byli otoczeni miłością i niczego im nie brakowało. Znali Bożą prawdę i w sposób całkowicie wolni mogli wypełniać wolę Bożą. W skrócie można powiedzieć, że byli całkowicie bezpieczni; nie znali wstydu i strachu. Mogli być sobą.

Możliwe, że doświadczasz tego rodzaju miłości i łaski w relacji z inną osobą. Możesz całkowicie pozostać sobą. Nie musisz ukrywać swoich myśli i uczuć, nie musisz grać, nie musisz robić niczego, by zasłużyć sobie na miłość. Ktoś zna twoją prawdziwą twarz i kocha cię za to, kim naprawdę jesteś.

Natomiast łaska w tej relacji jest częścią charakteru Boga. Ujawnia się nam ona w Jego bezwarunkowym połączeniu z nami. U pierwszego „boga” Beezy odnalazł właśnie tę cechę: Łaska była boginią współczucia i przyjaźni. Jej wyznawcy czynili względem innych ludzi dobre uczynki, oddawali siebie innym bezwarunkowo. Próbowali zjednoczyć się z ludźmi, którzy cierpieli, by pomóc im pokonać ból. Żyli z nimi we wspólnocie.

Ludzie czczący Łaskę mieli tylko jeden problem: niewiele słyszeli o prawdzie. W efekcie nieustannie wpadali w złe okoliczności, które wymagały coraz większej łaski. Problem nie leży w tym, że bogini Łaska nie była skłonna udzielić jej więcej. Jej łaska jest bezgraniczna. Jednakże wyznawcy Łaski potrzebowali wskazówek, dzięki którym mogliby przerwać błędne koło popadania w te same sytuacje. Potrzebowali przewodnika, który wyciągnąłby ich z kłopotów.

Właśnie w tym momencie z pomocą przychodzi Prawda. Drugi bóg odnaleziony przez Beezy’ego był bardzo dobry w ustanawianiu limitów dotyczących złego zachowania. Przekazał on swoim wyznawcom wiele wskazówek: dokładnie powiedział im, co mogą, a czego nie mogą robić. Ci ludzie bardzo dobrze poznali różnicę pomiędzy dobrem a złem. Posiadali jasno ustalone granice, w których mogą grać, a poza którymi gra jest zabroniona.

Prawda to drugi element niezbędny do wzrastania na obraz i podobieństwo Boga. Prawda określa to, co jest rzeczywiste: opisuje rzeczy takimi, jakimi są naprawdę. Podczas gdy łaska stanowi relacyjny aspekt Boskiego charakteru, prawda stanowi jego aspekt strukturalny. Prawda to szkielet, na którym opiera się życie – nadaje ona kształt wszystkiemu, co istnieje we wszechświecie. Boska prawda prowadzi nas do tego, co rzeczywiste i odpowiednie. Tak jak nasze DNA posiada formę, jaką przybierze nasze fizyczne życie, tak Boska prawda posiada formę, jaką przybierze nasza dusza i duchowość.

Wszystko to brzmi pięknie, ale podobnie jak w przypadku Łaski, Prawda miała swoje niedociągnięcia. Była bardzo skąpa. Wydawała się nie dbać o ludzi, którzy walczyli z jej zasadami. Dbała tylko o to, by pozbyć się tego, co złe. Nie miała nic ze współczucia, jakim odznaczała się Łaska. Czasami wydawała się nawet być zupełnie obojętna. W skrócie, nie posiadała cech charakterystycznych dla relacji: przebaczenia, życzliwości, miłosierdzia, współczucia – wszystkich tych właściwości, które swobodnie płynęły od Łaski. Jeśli ludzie zawodzili, po prostu ich wyrzucała lub na nich krzyczała.

Podczas gdy w przypadku Łaski Beezy pragnął struktury, to w przypadku Prawdy brakowało mu miłości.

My wszyscy do pewnego stopnia doświadczyliśmy spotkania z tymi dwoma bóstwami – tego kochającego, dla którego wszystko jest ważne, i tego surowego, który o nic nie dba. Jak już zapewne zauważyłeś, te dwa bóstwa to dwa aspekty natury jedynego prawdziwego Boga, aspekty, które podkreślają różne kościoły. Możliwe jednak, że nie zauważyłeś, iż te dwa różne „bóstwa” są w rzeczywistości symbolami ludzkiej kondycji po upadku, kiedy to grzech rozdzielił łaskę i prawdę.

PRAWDA BEZ ŁASKI

Adam i Ewa żyjąc w Raju, mieli zapewnioną łaskę i prawdę połączone ze sobą w jednym Bogu. Kiedy zgrzeszyli, włożyli klin pomiędzy siebie a Boga, utracili pełną łaski i prawdy przyjaźń z Bogiem.

Pierwsi ludzie pozbawieni łaski zaczęli odczuwać wstyd: słysząc przechadzającego się po ogrodzie Boga, w porze, kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Nim. Gdy Bóg ich zawołał: „Gdzie jesteś?”, Adam odpowiedział, że się ukrył ze strachu (Rdz 3,8-10). Wstyd i poczucie winy pojawiły się na świecie. Od tamtej chwili istoty ludzkie przestały być bezpieczne.

Po tym jak Adam i Ewa zerwali przyjaźń z Bogiem, utracili również swoją relację z łaską i prawdą, które otrzymali poprzez relację ze Stwórcą. Jednakże Bóg nie pozwolił, by pierwsi ludzie pozostali w tej izolacji przez długi czas. Widząc upadek Adama i Ewy, postanowił dać im wskazówki: ofiarował im prawdę w formie prawa. Prawo to jest strategią, czy też strukturą, dzięki której ludzie mogą żyć. Stanowi dla ludzi przewodnik, ale też ustala granice.

Jedyny problem polegał na tym, że Bóg podarował im prawdę bez łaski. Adam i Ewa starali się żyć zgodnie z Bożymi nakazami. Szybko jednak zrozumieli, że nigdy im nie sprostają. Bez względu na to, jak ciężko próbowali, zawsze przegrywali. Prawda bez łaski jest osądem. Posyła nas prosto do piekła, dosłownie i doświadczalnie.

Święty Paweł pisze do Rzymian o prawdzie bez łaski, czyli prawie, i wyjaśnia jej wpływ na nas:

„A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu” (Rz 3,19-20).

„Prawo bowiem pociąga za sobą karzący gniew” (Rz 4,15).

„Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło” (Rz 5,20).

„Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci” (Rz 7,5).

„Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa. Gdy jednak zjawiło się przykazanie – grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci” (Rz 7,9-10).

I dalej w Liście do Galatów św. Paweł pisze:

„Natomiast na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo. Napisane jest bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa” (Ga 3,10).

„Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary” (Ga 3,23).

„Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski” (Ga 5,4).

Zaś św. Jakub w swoim liście daje nam zniechęcające ostrzeżenie:

„Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie” (Jk 2,10).

Kiedy przyjrzymy się słowom Pisma Świętego mówiącym o prawie, o prawdzie bez łaski, zauważamy, że prawo nas ucisza, wywołuje złość, zwiększa grzech, pobudza grzeszne namiętności, przynosi nam śmierć, przeklina nas, więzi, oddala od Chrystusa i srogo osądza. Nic dziwnego, że Beezy nie polubił Prawdy!

Prawo pozbawione łaski niszczy nas. Nikt nie wzrasta, będąc pod prawem, które ustanawia między nami a Bogiem relację czysto prawną: „Będę cię kochać, tylko jeśli będziesz robić to, co jest właściwe lub prawdziwe”. Przyjęcie prawdy przed łaską lub relacją będzie przyczyną poczucia winy, lęku, złości i wielu innych bolesnych emocji, co pokazuje nam przykład Ruth.

Ojciec Ruth, człowiek zaangażowany w szerzenie nauki Kościoła, nalegał, by jego dwudziestodwuletnia córka porozmawiała ze mną. Ruth była już na studiach i cierpiała na depresję. Nie miała apetytu, nie mogła spać i skoncentrować się na nauce. Na spotkanie ze mną przyszła ze swoim ojcem.

– Na czym polega problem? – zapytałem Ruth po naszej krótkiej rozmowie wstępnej. Ale na moje pytanie odpowiedział jej ojciec.

– To dosyć oczywiste – stwierdził, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Nie żyje tak, jak powinna.

– Co masz na myśli? – zapytałem.

– Zażywa narkotyki i ciągle śpi – powiedział z odrazą. – Do tego wyrzucili ją ze studiów i nie ma zielonego pojęcia, co chce robić w życiu.

Nie zdążyłem nawet zadać kolejnego pytania, bo ojciec mówił dalej.

– Gdyby poczytała Biblię i poszła do kościoła, nie byłaby taka przygnębiona. Ale ona tylko chce spędzać czas ze swoimi rozpustnymi znajomymi.

– Co według ciebie się stanie, kiedy Ruth zacznie robić te wszystkie rzeczy, które uważasz za właściwe? – zapytałem.

– Wtedy byłaby szczęśliwa jak jej matka i ja, a Pan by jej błogosławił.

Wiedziałem, że z ojcem Ruth się nie dogadam, więc podziękowałem mu za informacje i poprosiłem, aby pozwolił mi porozmawiać z córką na osobności.

Po wyjściu ojca Ruth nadal nie była chętna do rozmowy. Na wszystkie moje pytania odpowiadała krótkim „tak” lub „nie”. W końcu powiedziałem:

– Ruth, myślę, że gdybym musiał mieszkać z twoim ojcem, również sięgnąłbym po narkotyki. Czy jego zachowanie wpływa w jakikolwiek sposób na twoje zniechęcenie do życia?

Ruth przytaknęła głową, a do oczu napłynęły jej łzy.

– Jesteś dorosłą osobą i znajdujesz się w szpitalu dla dorosłych – powiedziałem. – Nie uważam, abyś stwarzała jakiekolwiek zagrożenie dla siebie lub innych, dlatego możesz odejść, jeśli chcesz. Ale zanim to zrobisz, chcę ci powiedzieć, jak ja oceniam zaistniałą sytuację. Nie znam wszystkich szczegółów twojej historii, ale widzę, że jesteś bardzo przygnębiona, a powodem twojego stanu nie jest fakt, że nie robisz rzeczy, które twój ojciec uważa za słuszne. Myślę, że przyczyny są inne i są to przyczyny właściwe i logiczne, których twój ojciec nie rozumie. Jeśli zechcesz zostać w szpitalu, myślę, że będziemy mogli ci pomóc i poczujesz się lepiej. Jednak to musi być twoja decyzja, a nie decyzja twojego taty.

Ruth siedziała sztywno na krześle i przez załzawione oczy patrzyła na mnie.

– Zostawię cię na kilka minut samą, abyś sobie to wszystko przemyślała – powiedziałem.

Ruth zdecydowała się pozostać w szpitalu. Okazało się, że moje podejrzenia były słuszne. Ruth przez wiele lat była ofiarą „prawdy bez łaski”. W konsekwencji doświadczyła rzeczy, które według Biblii są rezultatem działania prawa: negatywnych emocji i porażki. Wszędzie wokół siebie spotykała to, co „powinna”, natomiast ani razu nie spotkała się z akceptacją. Prawo grzechu i śmierci odcisnęło na niej swoje piętno, a wyrwanie się spod jego ucisku okazało się dla niej bardzo bolesnym zadaniem.

Kiedy przypatrywałem się jej walce, myślałem o słowach Pisma Świętego mówiących o tym, czym jest prawda bez łaski: ucisza nas, wywołuje złość, zwiększa grzech, pobudza grzeszne namiętności, przynosi nam śmierć, przeklina nas, więzi, oddala od Chrystusa i srogo osądza.

PRAWDA BEZ ŁASKI

Prawda bez łaski jest śmiercionośna, ale zgodnie z tym, co odkrył Beezy, łaska bez prawdy również prowadzi nas do nieszczęśliwego życia. W kościele Łaski Beezy zobaczył ludzi pełnych miłości, ale bez jasnego celu (jasnych wskazówek). W rzeczywistości Łaska nie jest prawdziwym imieniem tej bogini. Tak jak Prawda (bez łaski) może być nazwana Osądem, tak Łaska (bez prawdy) może nosić nazwę Swawoli. O niej także znajdujemy wiele opisów w Piśmie Świętym:

„Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” (Ga 5,13).

„Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5,19-21).

„Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć dlatego, że nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce? Żadną miarą! Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź grzechu, do śmierci, bądź posłuszeństwa, do sprawiedliwości?” (Rz 6,15-16)

„Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem” (Kol 3,5).

„Wystarczy bowiem, żeście w minionym czasie pełnili wolę pogan i postępowali w rozwiązłościach, żądzach, nadużywaniu wina, obżarstwie, pijaństwie i w niegodziwym bałwochwalstwie” (1 P 4,3).

„W biedzie jest i hańbie, kto gardzi karnością, we czci zaś – kto strzeże upomnień” (Prz 13,18).

W taki sam sposób, jak dom Ruth – pełen prawa bez łaski – był przyczyną negatywnych konsekwencji, tak dom pełen „łaski bez prawa” również może mieć katastrofalne skutki.

Sam został przyjęty do naszego szpitala po przedawkowaniu narkotyków. Stracił czujność i przestał kontrolować wciągane ilości kokainy. Chociaż Sam miał dwadzieścia osiem lat, ubierał się jak nastolatek, nosił podarte jeansy, wyblakłą koszulkę z napisem Hard Rock Cafe oraz markowe buty do tenisa z rozwiązanymi sznurówkami.

Po kilku pierwszych sesjach dowiedzieliśmy się, że chociaż Sam miał bardzo wysokie IQ, to wyrzucili go z dwóch uczelni oraz nigdy nie mógł dłużej utrzymać się w jakiejkolwiek pracy. Jego życiowe relacje także były problematyczne. Całkowicie zagubił się w pewnym związku i bezmyślnie porzucił ostatki swojej odpowiedzialności. W rzeczywistości wyglądało to tak, że tłamsił i przerażał wszystkie dziewczyny, z którymi się spotykał. Kiedy w końcu popadł w uzależnienie, rzuciła go jego ostatnia dziewczyna.

Kiedy pytaliśmy Sama o rodzinę, powiedział nam, że ojciec zmarł, kiedy on miał cztery lata. Matka popadła w rozpacz i zamknęła się w sobie. Nie wyszła za mąż po raz drugi. Aby zrekompensować dzieciom brak ojca, rozpieszczała je na wszelkie sposoby. Jak to Sam określił, żyło mu się jak w bajce. Miał bardzo mało obowiązków i bardzo dużo pieniędzy. Matka prawie nigdy nie karała go, kiedy wpadał w jakieś kłopoty. Kilka razy zdarzyło jej się nawet zapłacić kaucję, by Sam mógł wyjść z aresztu, do którego trafiał za okradanie sklepów, zakłócanie porządku lub posiadanie narkotyków.

Na początku pobytu w szpitalu Sam kontynuował swoje złe nawyki: spał do późna, opuszczał zajęcia, zapominał o zadaniach i nie dbał o swoją higienę. Brak ograniczeń w życiu – prawdy i dyscypliny – poprowadziło go do bardzo chaotycznego stylu życia.

Personel szpitala odmówił jednak chronienia Sama przed konsekwencjami jego zachowania, co do tej pory czyniła matka. W końcu Sam, po trudnych konfrontacjach i stanowczych wskazówkach, nauczył się odpowiedzialności. Odkrył, ku własnemu zaskoczeniu, że wzięcie życia we własne ręce znacznie poprawiło jego samopoczucie.

Biblia nie wychwala z osobna żadnego z bogów Beezy’ego: ani Prawdy oddzielonej od Łaski, ani Łaski oddzielonej od Prawdy. Tak więc ostateczna propozycja Beezy’ego była jak najbardziej słuszna: spróbujmy połączyć ze sobą Łaskę i Prawdę. Nie on pierwszy o tym pomyślał: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. (J 1,14; 16-17; podkreślenia moje).

Ten fragment pokazuje zarówno upadek ludzi, jak i ich odkupienie. Upadek pochodzi od prawa, a odkupienie od Jezusa. Tylko przez Niego możemy wcielić w życie dwa elementy naszego rozwoju: łaskę i prawdę. To przez Niego możemy powrócić do pierwotnej relacji z Bogiem, jaką miał Adam w Raju: nierozerwanego połączenia (łaski) z Jednym, który jest rzeczywistością (prawdą).

Ujrzeliśmy destrukcję, jaka dokonuje się, kiedy łaska i prawda są od siebie oddzielone. Zobaczmy teraz, co się dzieje, kiedy łaska i prawda są ze sobą powiązane.

ŁASKA I PRAWDA RAZEM

Łaska i prawda połączone ze sobą odwracają efekt Upadku, który jest wynikiem oddzielenia ludzi od Boga. Łaska i prawda wspólnie wyciągają nas ze stanu izolacji i oferują nową relację. Łaska, kiedy jest połączona z prawdą, wzywa mnie prawdziwego – mnie takiego, jakim jestem naprawdę, ze wszystkimi przywarami – do relacji. W relacji tej bezpieczeństwo zapewnia pełne poznanie i akceptacja.

Kiedy mamy do czynienia z samą łaską, jesteśmy chronieni przed potępieniem, ale nie możemy doświadczyć prawdziwej zażyłości. Kiedy ktoś oprócz łaski oferuje również prawdę (prawdę o nas samych, o sobie samym i o otaczającym nas świecie), a my odpowiemy mu w prawdziwy i szczery sposób, bez żadnego udawania, to możliwa jest prawdziwa bliskość. Prawdziwej bliskości zawsze towarzyszy prawda.

Jezus daje nam przykład bezpieczeństwa i bliskości podczas spotkania z cudzołożnicą:

„Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!»” (J 8,3-11).

W czasie tego jednego spotkania Jezus pokazuje, co to znaczy poznać w Nim łaskę i prawdę. Ofiarował tamtej kobiecie łaskę w formie przebaczenia i akceptacji. Powiedział, że nie musi umierać z powodu swojego grzechu. Cudzołożnica doświadczyła akceptacji i nie musiała oddzielać się od Jezusa, który pokazał także moc łaski jako czynnika ostatecznego oddzielenia od jej wcześniejszego grzesznego życia. Faryzeusze niczym się od niej nie różnili: ona była grzesznicą, oni również byli grzesznikami. Jezus poprosił ich, by wyciągnęli do niej rękę jak do bratniego człowieka, ale oni odrzucili to zaproszenie. Łaska posiada moc tworzenia więzi pomiędzy nami i Bogiem oraz innymi ludźmi, jeśli tylko inni ją zaakceptują.

Ale Jezus nie poprzestał na samej akceptacji. On zaakceptował tamtą kobietę taką, jaką była naprawdę: jako cudzołożnicę. Zaakceptował jej prawdziwą naturę, kobietę o grzesznych pragnieniach i uczynkach. Ale dał jej też wskazówkę na przyszłość: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Te dwa elementy są ze sobą połączone – akceptacja i wskazówka – służą nam po to, abyśmy byli prawdziwi w relacji, która może nas uzdrowić.

Innym razem Jezus mówi: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,23-24; znaczenia moje). Musimy czcić Boga w relacji i uczciwości, bo inaczej nie czcimy Go w ogóle. Smutny jest fakt, że wielu z nas przychodzi do Boga jako grzesznicy, lecz przez całe życie próbuje udowodnić, że nimi nie jest! Próbujemy ukryć to, kim naprawdę jesteśmy.

MOJA PRAWDZIWA
A FAŁSZYWA OSOBOWOŚĆ

Kiedy w relacji z Bogiem i innymi jesteśmy sobą, to zostaje wprawiona w ruch niesamowita siła: wzrastamy zgodnie z wolą Boga. Stać się tak może tylko wtedy, gdy połączymy się z Głową (Jezusem Chrystusem) oraz innymi ludźmi (Ciałem): „z którego całe Ciało, zaopatrywane i utrzymywane w całości dzięki wiążącym połączeniom członków, rośnie Bożym wzrostem” (Kol 2,19). Połączenie łaski i prawdy, jakie dokonało się w Jezusie Chrystusie, jest naszą jedyną nadzieją, która nigdy nas nie zawiedzie.

Mój przyjaciel Jakie, który walczy z alkoholizmem, ujmuje to następującymi słowami:

„Kiedy byłem w kościele lub spędzałem czas z moimi przyjaciółmi chrześcijanami, to słyszałem ciągle, że picie jest złe i powinienem żałować swojego postępowania. Nie mieli pojęcia, jak wiele razy próbowałem przestać pić, jak wiele razy próbowałem być dobrym chrześcijaninem.

Kiedy zapisałem się do grupy Anonimowych Alkoholików, dowiedziałem się, że mogę być szczery w stosunku do moich porażek, a co ważniejsze, mogę również być szczery w stosunku do mojej bezradności. Kiedy odkryłem, że Bóg i ludzie mnie otaczający akceptują mnie takim, jakim jestem, z moim alkoholizmem i moją bezsilnością wobec niego, pojawiła się we mnie nadzieja. W końcu mogłem zacząć się zmieniać i odnajdywać potrzebną mi pomoc.

Pomimo że w kościele bardzo dużo modlimy się o łaskę, to nigdy nie znalazłem tam prawdziwej akceptacji dla mojej trudnej sytuacji. Wszyscy akceptowali tylko moją zmianę. W grupie AA nie tylko nikt nie oczekiwał ode mnie zmiany, ale wszyscy rozumieli i przypominali mi, że sam tej zmiany nigdy nie dokonam! Mówili mi, że jedyne, co mogę zrobić, to przyznać się przed sobą do swojej prawdziwej twarzy, do alkoholizmu, a Bóg wtedy przemieni mnie poprzez codzienne wsparcie moich nowych, prawdziwych przyjaciół. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, które odmieniło moje życie”.

Jake odkrył, że kiedy będzie sobą w relacji z Bogiem i innymi ludźmi, to możliwe będzie uzdrowienie. Problem pojawia się, kiedy nasza prawdziwa osobowość, ta, którą sam Bóg stworzył, ukrywa się przed Panem i innymi ludźmi.

Kiedy nasza prawdziwa osobowość jest ukryta, to zaczyna nami rządzić osobowość fałszywa, która dostosowuje i dopasowuje się do tego świata (Rz 12,2). Fałszywa osobowość to ta, którą pokazujemy innym. Święty Paweł mówi o fałszywej osobowości tymi słowami:

„Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim – zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że – co się tyczy poprzedniego sposobu życia – trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości. Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami” (Ef 4,20-25).

Dopóki przed Bogiem, innymi ludźmi oraz nami samymi pokazujemy fałszywą osobowość, to łaska i prawda nie mogą nas uleczyć. Fałszywa osobowość stara się nas „uzdrowić” za pomocą własnych metod; zawsze znajdzie fałszywe sytuacje, a nasza prawdziwa osobowość, którą Bóg stworzył, by w nas wzrastała na Jego podobieństwo, pozostaje ukryta i niedostrzegalna przez łaskę i prawdę.

POCZUCIE WINY JAKO PRZESZKODA

Łaska i prawda to uzdrawiająca kombinacja, ponieważ wspólnie pokonują jedną z największych przeszkód naszego rozwoju: poczucie winy. Nasze problemy emocjonalne są wynikiem albo tego, że zostaliśmy zranieni (ktoś zgrzeszył przeciwko nam), albo tego, że my sami wykazaliśmy się buntem (zgrzeszyliśmy) lub też nastąpiła kombinacja obu tych sytuacji. W wyniku takiego braku posłuszeństwa lub miłości, ukrywamy się w świecie poczucia winy. Adam i Ewa musieli się ukrywać z powodu poczucia winy i wstydu, które były wynikiem popełnionego przez nich grzechu oraz tego, kim się stali (przestali być ludźmi idealnymi).

Poczucie winy i wstydu zbyt często zmusza nas do ukrywania się. Jeśli się ukrywamy, nie możemy uzyskać pomocy dla naszych potrzeb i naszego przygnębienia. Nie możemy stać się „ubodzy w Duchu”, a więc otrzymać błogosławieństwa. Kiedy natomiast przychodzi do nas łaska i mówi nam, że nie będziemy karani za naszą prawdziwą osobowość, wtedy poczucie winy odchodzi i zaczyna się też proces uzdrawiania.

Czasami Kościół wzmacnia naszą skłonność do ukrywania się. Mój przyjaciel Jakie przestał się ukrywać dopiero wtedy, gdy zapisał się do grupy AA. Kiedy znalazł się w otoczeniu, które nie kazało mu się wstydzić swoich upadków oraz uzyskał wybaczenie dla swoich grzechów, wtedy prawda i łaska zaczęły z sukcesem działać w jego życiu.

Porównanie wspólnoty wierzących z dobrą grupą AA jest bardzo interesujące. We wspólnotach często posiadanie problemów jest obyczajowo nieakceptowalne – mówi się wtedy, że ktoś jest grzeszny. W grupie AA obyczajowo nieakceptowalne jest bycie osobą idealną – wtedy mówi się, że ktoś jest niewiarygodny. W pierwszym przypadku ludzie wyglądają lepiej, ale czują się gorzej, a w drugiej sytuacji ludzie wyglądają gorzej, lecz czują się coraz lepiej. Oczywiście istnieją dobre wspólnoty religijne i kiepskie grupy AA, ale ponieważ w niektórych wspólnotach brakuje łaski i prawdy, chrześcijanie muszą szukać uzdrowienia gdzieś indziej.

Jasne staje się, dlaczego postacie ze świata Beezy’ego odmówiły czczenia boga. Taka religia była dla nich bezwartościowa. Z jednej strony istniała w niej akceptacja bez wskazówek, co nie było dobre, a z drugiej strony istniały wskazówki bez bliskich relacji, co stanowiło pułapkę. Tylko w połączeniu łaski z prawdą jest obecny prawdziwy Jezus. Tylko kiedy wzrastamy na obraz i podobieństwo naszego Stworzyciela, tylko wtedy obecny jest prawdziwy Jezus. Jednakże do zupełnego uzdrowienia potrzebny jest jeszcze jeden czynnik...

2 Frederick Beuchner, Wishful Thinking: A Theological ABC, Nowy York: Harper, 1973, s. 33, .

3 International Standard Bible Encyclopedia http://www.internationalstandardbible.com/ .
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: