- W empik go
Użyczam Ci, Jezu, mojego głosu, a Ty mów... Rozmowy ze świadkami życia ojca Dolindo - ebook
Użyczam Ci, Jezu, mojego głosu, a Ty mów... Rozmowy ze świadkami życia ojca Dolindo - ebook
Ojciec Dolindo – człowiek, którego ustami przemawiał sam Jezus, przyjaciel Zbawiciela i apostoł wielkiego cierpienia, mistyk, skromny i ubogi ksiądz. Jako sługa Boży zyskuje niebywałą popularność oraz rzeszę oddanych czcicieli.
Nasi autorzy ruszyli tropem charyzmatycznego kapłana, by odkryć jego tajemnice, by dotrzeć do żyjących świadków, którzy pamiętają drogę, jaką przebył Ojciec Dolindo; gdzie stał konfesjonał, w którym spowiadał; klęcznik, przy którym na małych obrazkach zapisywał słowa do duszy. Przede wszystkim jednak pamiętają oni cuda i łaski wyproszone przez wstawiennictwo Ojca Dolindo.
W książce pojawia się więc obszerna rozmowa z krewną Ojca Dolindo Marią Grazią Ruotolo, absolutnie unikatowa relacja sióstr zakonnych, które doświadczyły spowiedzi w konfesjonale Ojca Dolindo. Zamieszczone zostały również relacje świadków codzienności mistyka z Neapolu, a także refleksje ks. Skrzypczaka – wielkiego propagatora jego kulktu.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7569-762-9 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Schody... Z tym wyrazem i wszystkim, co się pod nim kryje, będzie nam się kojarzyć Neapol... Już zaraz po przyjeździe, kiedy wysiedliśmy na stacji metra przy Piazza Dante, aby dojść do domu Zgromadzenia Franciszkanek Świętego Antoniego (RFSA – Le Religiose Francescane di Sant’Antonio), gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg, musieliśmy pokonać mnóstwo schodów. Gdy szczęśliwi dotarliśmy na miejsce, jedna z sióstr zaprowadziła nas do naszego pokoju, który mieścił się na... czwartym piętrze. Windy nie było... Znów przemierzyliśmy mnóstwo schodów. A kiedy zmęczeni doszliśmy do końca, widok, który ujrzeliśmy z okna, powalił nas...
Potem pokonywaliśmy kolejne schody... Siostry powiedziały nam, że do kościoła pw. Matki Bożej z Lourdes mamy dziesięć minut, a my szliśmy tam już po zmroku... półtorej godziny. Po schodach... w górę i w dół, w dół i w górę...
Po tych samych schodach przed laty chodził także Ojciec Dolindo (Ojciec – tak z rozmysłem będziemy o nim pisać, bo każdy, z kim rozmawialiśmy, używał w stosunku do niego słowa padre, jak w przypadku św. Ojca Pio). Pod koniec swojego życia, gdy był już schorowany, w podeszłym wieku – jego mieszkanie też mieściło się na czwartym piętrze, a w budynku nie było windy – pokonywał schody, setki schodów i nigdy nie narzekał. Wciąż biegł do tych, którzy go potrzebowali, którzy na niego czekali... Schody musiał pokonywać nie tylko fizycznie, ale i duchowo... Zawsze pomału, z cierpliwością udawało mu się przez nie przejść...
„Schody”, które towarzyszyły Ojcu Dolindo w życiu, stanęły również na drodze do jego beatyfikacji. Potrzebna jest nasza modlitwa, by można je było pokonać, a potem spojrzeć z góry, zobaczyć piękny widok i powiedzieć o tym włoskim kapłanie: „błogosławiony”. Schody do nieba...
Wyjeżdżając do Neapolu, modliliśmy się: „Jezu, Ty się tym zajmij”. Prosiliśmy Go, aby postawił na naszej drodze świadków życia Ojca Dolindo. I tak się stało. Udało się nam dwukrotnie porozmawiać z jego krewną – panią Marią Grazią. Poza tym zaraz po przybyciu do domu sióstr franciszkanek jedna z nich powiedziała nam, że one osobiście znały Ojca Dolindo, a nawet się u niego spowiadały. Spotkaliśmy się także z panią Helgą, która wyprosiła łaskę u Ojca Dolindo, oraz z Rosarią Modestino, która spotykała go jako mała dziewczynka. Każdego dnia do grobu Ojca Dolindo pielgrzymuje wielu Polaków. Kilku z nich tam zastaliśmy, a oni opowiedzieli nam o swoich relacjach z nim... W książce znajduje się również kilka świadectw wyproszonych łask oraz rozmowa z ks. prof. Robertem Skrzypczakiem, czcicielem i propagatorem kultu tego włoskiego kapłana.
Mamy nadzieję, że lektura niniejszej publikacji przyniesie Państwu obfite owoce.Neapol
Neapol – miasto na Półwyspie Apenińskim, które wielu kojarzy się z miejscową mafią i dużą ilością śmieci znajdujących się na ulicach. Tymczasem to przede wszystkim miasto kościołów i świętych.
To w neapolitańskiej katedrze każdego roku tysiące ludzi jest świadkami cudu św. Januarego – rozpuszczenia się przechowywanej w ampułkach zakrzepłej krwi żyjącego na przełomie III i IV wieku biskupa i męczennika, patrona tego miasta.
W kościele Gesù Nuovo w Neapolu znajdują się relikwie świętego lekarza – Giuseppe Moscatiego. Właśnie ta świątynia jest mocno związana z Polską i Polakami. Na początku XVII wieku (14 sierpnia 1608 roku, w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny) o. Juliuszowi Mancinellemu objawiła się tam Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus. U Jej stóp klęczał św. Stanisław Kostka, gdy Maryja powiedziała do niego: „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie”.
W Neapolu urodził się i został pochowany czcigodny sługa Boży Francesco Olimpio (1559-1639), teatyn mający wielkie nabożeństwo do tajemnic Wcielenia i Męki Chrystusa. Doświadczył on wizji Dzieciątka Jezus. Bardzo pragnął, aby młodzi ludzie czytali Pismo Święte i często adorowali Najświętszy Sakrament. Dziś za jego przyczyną wielu rodziców wyprasza łaski dla swoich dzieci.
Wreszcie to w tym mieście w 1617 roku czcigodna służebnica Boża Urszula Benincasa, założycielka Zgromadzenia Oblatek Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, miała widzenie Maryi trzymającej w swych ramionach Dzieciątko Jezus. Chrystus zapowiedział Urszuli, że założy klasztor, w którym trzydzieści trzy zakonnice będą żyć za klauzurą ubrane tak samo, jak w widzeniu ubrana była Jego Najświętsza Matka – w białą szatę i narzucony na nią płaszcz koloru niebieskiego. Służebnica Boża prosiła Pana, by obdarzał łaskami również świeckich, którzy oddają cześć tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi, zachowują czystość według swego stanu i noszą niebieski szkaplerz. Jezus zgodził się, a następnie ukazał Urszuli liczne zastępy anielskie rozdające ludziom szkaplerz. Przepowiednia z widzenia spełniła się wkrótce po śmierci Urszuli – jej duchowe córki uznały propagowanie niebieskiego szkaplerza za misję swego zgromadzenia.
To z Neapolem nierozłącznie związany jest św. Franciszek Ksawery Bianchi (1743-1815), który dzięki działalności duszpasterskiej i charytatywnej został nazwany apostołem Neapolu. Studiował prawo, a następnie wstąpił do zakonu barnabitów i w 1767 roku przyjął święcenia kapłańskie. Rozgłos przyniosły mu dokonane za jego wstawiennictwem cuda, między innymi dwukrotne zatrzymanie potoku lawy wylewającej się z Wezuwiusza. Święty przepowiedział także klęskę wojsk napoleońskich w Rosji oraz powrót do Rzymu więzionego przez Napoleona Bonapartego papieża Piusa VII.
To nie koniec związków Neapolu ze świętymi i błogosławionymi. To do tego miasta został do wojska skierowany św. Ojciec Pio i w tym mieście 6 października 1882 roku przyszedł na świat Ojciec Dolindo Ruotolo.