Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Vitoria 1813 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
26 września 2025
3591 pkt
punktów Virtualo

Vitoria 1813 - ebook

Półwysep Iberyjski stał się polem starcia na lądzie pomiędzy napoleońską Francją a jej wrogiem zza kanału La Manche - Anglią. Wojska francuskie od 1807 roku okupowały Portugalię, a w Hiszpanii cesarz Napoleon I, wykorzystując konflikt wśród panujących tam Burbonów, w 1808 roku osadził na tronie swego brata Józefa Bonapartego. Tyle że Francuzi w obu krajach borykali się z powstaniami. Wykorzystali to Anglicy, którzy już w sierpniu 1808 roku wylądowali w Portugalii i szybko ją opanowali. Mijał rok za rokiem, a wojna na Półwyspie Iberyjskim trwała ze zmiennym szczęściem, angażując duże siły obu stron. Wreszcie w 1812 roku szala zaczęła się przechylać na stronę Anglików i ich sprzymierzeńców, którymi sprawnie dowodził gen. Arthur Wellesley, bardziej znany jako hrabia, markiz, a potem książę Wellington. Wyparł on Francuzów ze środkowej i południowej Hiszpanii. 21 czerwca 1813 roku pobił pod Vitorią w Kraju Basków armię marszałka Jeana-Bapitiste’a Jourdana. Po tej klęsce Francuzi musieli się wycofać za Pireneje, a zwycięski Wellington ruszył za nimi w pościg. Te wydarzenia ze swadą opisuje Krzysztof Mazowski.

 

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-17581-5
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Pro­stota, z jaką lord Wel­ling­ton dowo­dzi i wydaje roz­kazy, zna­mio­nuje kom­pe­tent­nego czło­wieka. Nie ma w nim nic z pyszałka, żad­nej wul­gar­no­ści, wywyż­sza­nia się ani pedan­te­rii, wszyst­kie jego roz­kazy w polu są krót­kie, zwię­złe, jasne i celowe¹.

Powszech­nie znana jest prawda, że Anglicy, mając prze­wagę ma morzach, nie lubili wal­czyć na lądzie, a już na pewno nie chcie­liby tego robić po swo­jej stro­nie kanału La Man­che. Po zerwa­niu pokoju w Amiens w maju 1803 roku nie było wcale pewne, czy nie spełni się ten naj­gor­szy sce­na­riusz. Fran­cu­sko-bry­tyj­ski kon­flikt roz­go­rzał bowiem na nowo, a prak­tycz­nie jego kolejna odsłona w tej toczą­cej się od kilku stu­leci rywa­li­za­cji fran­cu­sko-angiel­skiej. Dopiero zwy­cię­stwo wice­ad­mi­rała Hora­tio Nel­sona pod Tra­fal­ga­rem 21 paź­dzier­nika 1805 roku nad połą­czo­nym flo­tami hisz­pań­skimi i fran­cu­skimi zapo­bie­gło fran­cu­skiej inwa­zji na Wyspy Bry­tyj­skie. Anglicy mogli ode­tchnąć.

Suk­ces eks­pe­dy­cji kopen­ha­skiej w 1807 roku udo­wod­nił, że Anglicy potra­fią wal­czyć nie tylko na morzu, ale i na ziemi, co zatarło nie­miłe wspo­mnie­nia wojny ame­ry­kań­skiej i kam­pa­nii w Nider­lan­dach. Na początku 1808 roku Wielka Bry­ta­nia wal­czyła już jed­nak samot­nie prze­ciwko Fran­cji. Poten­cjalni sojusz­nicy – Prusy, Rosja i Austria – zostali wyeli­mi­no­wani z euro­pej­skiej gry przez Napo­le­ona w ciągu poprzed­nich trzech lat. Ude­rze­nie Napo­le­ona na Por­tu­ga­lię i prze­ję­cie tronu hisz­pań­skiego sta­no­wiło dla Wiel­kiej Bry­ta­nii szansę na zna­le­zie­nie nowych sojusz­ni­ków.

Anglia miała dotąd dwóch wro­gów – na kon­ty­nen­cie i w sumie na świe­cie – Hisz­pa­nię i Fran­cję. Nie­zręczna poli­tyka fran­cu­ska wobec Hisz­pa­nii sta­no­wiła dla Anglii dosko­nałą oka­zję, aby defi­ni­tyw­nie pozbyć się jed­nego, a może nawet dwóch prze­ciw­ni­ków. Przej­ście Hisz­pa­nii na stronę angiel­ską w tym spo­rze o cha­rak­te­rze glo­bal­nym zmie­niało cał­ko­wi­cie układ sił i dawało Anglii moż­li­wość na poko­na­nie dru­giego odwiecz­nego wroga – Fran­cji.

Kiedy oddziały gene­rała Junota prze­kro­czyły gra­nicę hisz­pań­ską, kie­ru­jąc się w stronę sprzy­mie­rzo­nej w Anglią Por­tu­ga­lii, stało się jasne, że dopro­wa­dzi to do inter­wen­cji bry­tyj­skiej na Pół­wy­spie, w któ­rej flota bry­tyj­ska ode­gra już tylko dru­go­rzędną rolę – jako śro­dek trans­portu jed­no­stek lądo­wych. Główny wysi­łek mili­tarny miał teraz spo­cząć na bar­kach armii lądo­wej, która, co tu ukry­wać, była w nie naj­lep­szym sta­nie. Wewnątrz rządu bry­tyj­skiego spie­rano się, co należy zro­bić, gdzie naj­pierw inter­we­nio­wać. Czy w Hisz­pa­nii, która for­mal­nie na­dal była wro­giem Wiel­kiej Bry­ta­nii, czy może w Por­tu­ga­lii, która była sprzy­mie­rzeń­cem?

Z kolei Napo­leon uwa­żał, że woli mieć Angli­ków w kon­kret­nym miej­scu i że dosko­nale do tego nadaje się Pół­wy­sep Ibe­ryj­ski. Obie strony były w pew­nym sen­sie zado­wo­lone i ocze­ki­wały, że roz­strzy­gnię­cie wie­ko­wych spo­rów dokona się wła­śnie tutaj, choć może mniej zado­wo­leni z tego byli Hisz­pa­nie i Por­tu­gal­czycy.

Junot tym­cza­sem dziar­sko poma­sze­ro­wał przez Hisz­pa­nię do Lizbony, którą zajął bez pro­blemu siłami zale­d­wie około 1500 gre­na­die­rów. Bry­tyj­czy­kom udało się, pra­wie w ostat­niej chwili, ewa­ku­ować por­tu­gal­skie wła­dze do Bra­zy­lii, gdzie nie­ba­wem wzno­wiły swoją dzia­łal­ność, utrud­nia­jąc nieco Napo­le­onowi ogło­sze­nie upa­dło­ści pań­stwa por­tu­gal­skiego i prze­ję­cie nad nim kon­troli zgod­nie z pod­pi­sa­nym nie­dawno fran­cu­sko-hisz­pań­skim trak­ta­tem w Fon­ta­ine­bleau.

Posta­no­wie­nia tego trak­tatu, który prze­wi­dy­wał m.in. prze­ję­cie czę­ści Por­tu­ga­lii przez Hisz­pa­nię, ni­gdy nie weszły w życie, dopro­wa­dza­jąc do kon­tro­wer­sji mię­dzy hisz­pań­skim kró­lem Karo­lem IV a Napo­le­onem. Hisz­pa­nie mieli tu jed­nak nie­wiele do powie­dze­nia, a tym­cza­sem gra­nicę hisz­pań­ską prze­kra­czały kolejne oddziały fran­cu­skie, w celu jakoby „zabez­pie­cze­nia linii komu­ni­ka­cyj­nych”, w końcu wkra­cza­jąc też do Madrytu. W krót­kim cza­sie spa­ra­li­żo­wało to dzia­łal­ność admi­ni­stra­cji hisz­pań­skiej. Dodajmy do tego kon­flikt pomię­dzy kró­lem Karo­lem i jego synem Fer­dy­nan­dem, który dopro­wa­dził do abdy­ka­cji Karola, ale przy braku uzna­nia przez Fran­cu­zów korony dla Fer­dy­nanda. W rezul­ta­cie wła­dzę w kraju prak­tycz­nie prze­jął fran­cu­ski mar­sza­łek Joachim Murat przy pomocy armii fran­cu­skiej. Nie spodo­bało się to miesz­kań­com Madrytu, któ­rzy 2 maja 1808 roku oka­zali swoje nie­za­do­wo­le­nie, co spo­tkało się z krwawą ripo­stą Murata.

Zapro­po­no­wana przez Napo­le­ona media­cja w spo­rze dyna­stycz­nym dopro­wa­dziła do abdy­ka­cji obu pre­ten­den­tów do tronu. Odbyło się to w atmos­fe­rze szek­spi­row­skiego dra­matu w nad­gra­nicz­nej Bajon­nie. Hisz­pań­scy Bur­bo­no­wie for­mal­nie prze­ka­zali dys­po­no­wa­nie swoim kró­le­stwem Napo­le­onowi, który hisz­pań­ską koroną obda­rzył swo­jego star­szego brata, Józefa, ku roz­cza­ro­wa­niu Murata.

Z punktu widze­nia Napo­le­ona wszystko wyglą­dało nie­źle i zapo­wia­dało się dobrze. Woj­ska fran­cu­skie pano­wały zarówno nad Hisz­pa­nią, jak i Por­tu­ga­lią. Wpro­wa­dzona przez Napo­le­ona tzw. blo­kada kon­ty­nen­talna spra­wiała złu­dze­nie, że towary i mili­tarna pomoc bry­tyj­ska nie tra­fią na kon­ty­nent. Skie­ro­wa­nie zain­te­re­so­wań cara Alek­san­dra I w Tylży na Szwe­cję i Fin­lan­dię zabez­pie­czało wschod­nią flankę Cesar­stwa. Nie­ba­wem doszło jed­nak do wybu­chu ogól­no­na­ro­do­wego anty­fran­cu­skiego powsta­nia i mniej czy bar­dziej regu­lar­nej wojny hisz­pań­sko-fran­cu­skiej.

Hisz­pa­nia roz­glą­dała się za nowym sojusz­ni­kiem, któ­rym mogła zostać wal­cząca już z Fran­cu­zami Anglia. Doszło do odwró­ce­nia soju­szów. Hisz­pa­nie, któ­rzy cudem wygrali z Fran­cu­zami pod Bailén², zwró­cili się do rządu angiel­skiego z ofertą soju­szu mili­tar­nego prze­ciwko Fran­cji. Anglicy, począt­kowo patrzący nie­uf­nie na walkę Hisz­pa­nów z Fran­cu­zami, z zado­wo­le­niem przy­glą­dali się ucieczce Józefa z Madrytu za Ebro. Bry­tyj­ski mini­ster spraw zagra­nicz­nych Geo­rge Can­ning uznał wtedy, że włą­cza­jąc się w ten kon­flikt, jest szansa na uwi­kła­nie Fran­cu­zów w prze­wle­kłą wojnę na Pół­wy­spie, co sta­no­wiło oka­zję do zwią­za­nia ich sił, które mogłyby zostać wyko­rzy­stane na innym fron­cie w Euro­pie, albo do kolej­nej próby inwa­zji Wysp Bry­tyj­skich. Pyta­nie, czy byli zde­cy­do­wani na prze­ję­cie całego cię­żaru wojny? Oczy­wi­ście, że nie!

Sojusz hisz­pań­sko-angiel­ski został sfor­ma­li­zo­wany w stycz­niu 1809 roku poprzez pod­pi­sa­nie tzw. trak­tatu lon­dyń­skiego³, ale już wcze­śniej, bo w sierp­niu 1808 roku, Anglia wysłała na Pół­wy­sep kor­pus eks­pe­dy­cyjny dowo­dzony mniej czy bar­dziej for­mal­nie przez gene­rała Arthura Wel­le­sleya, póź­niej­szego lorda Wel­ling­tona. Roz­po­częło to wie­lo­let­nią inter­wen­cję angiel­ską na Pół­wy­spie, któ­rej uko­ro­no­wa­niem stała się bitwa pod Vito­rią. Dowo­dzone przez Wel­ling­tona siły alianc­kie 21 czerwca 1813 roku poko­nały tam armię fran­cu­ską dowo­dzoną przez Józefa Bona­par­tego. Fran­cuzi po tej klę­sce zmu­szeni zostali do opusz­cze­nia tery­to­rium Hisz­pa­nii i wyco­fa­nia się za Pire­neje, gdzie dalej ści­gała ich armia Wel­ling­tona, głów­nego boha­tera tej histo­rii.

Trzy pod­sta­wowe opisy bitwy znaj­dziemy u angiel­skich „kla­sycz­nych” histo­ry­ków – Wil­liama F. Napiera, Char­lesa Omana i Johna W. For­te­scue. Wil­liam Fran­cis Patrick Napier (1785–1860) sam brał udział w woj­nie w stop­niu majora, uczest­ni­czył w bitwach pod Tala­verą, Côa, Fuen­tes de Oñoro, sztur­mie Bada­joz, a pod Sala­manką dowo­dził pierw­szym bata­lio­nem 43. regi­mentu⁴, który wcho­dził w skład Lek­kiej Dywi­zji, dowo­dzo­nej w tym momen­cie przez Char­lesa von Altena.

Dodajmy, że jego brat, Char­les, także był ofi­ce­rem w armii bry­tyj­skiej i został ranny pod Buçaco. Wil­liam nie brał udziału w bitwie pod Vito­rią, ale wal­czył przy prze­kra­cza­niu Pire­ne­jów i we Fran­cji Połu­dnio­wej, za co został odzna­czony i uho­no­ro­wany awan­sem na sto­pień pod­puł­kow­nika. Po Water­loo dowo­dził swoim bata­lio­nem pod­czas kolej­nej inwa­zji Fran­cji, gdzie pozo­stał do roku 1819 w ramach sił oku­pa­cyj­nych. Awans na sto­pień gene­rała otrzy­mał w roku 1851. W latach dwu­dzie­stych XIX wieku roz­po­czął pracę na histo­rią wojny na Pół­wy­spie. Był zawo­do­wym woj­sko­wym, który został histo­ry­kiem. Wspie­rał go sam Wel­ling­ton, posy­ła­jąc mu kore­spon­den­cję króla Hisz­pa­nii, Józefa Bona­par­tego, zdo­bytą w bitwie pod Vito­rią. Napie­rowi poma­gał rów­nież mar­sza­łek Soult, który ponadto zaaran­żo­wał tłu­ma­cze­nie dzieła na język fran­cu­ski.

Napier, poza wła­snymi doświad­cze­niami, mógł jesz­cze opie­rać się na bez­po­śred­nich rela­cjach żyją­cych świad­ków, depe­szach Wel­ling­tona, ale także na uka­zu­ją­cych się dru­kiem pamięt­ni­kach i udo­stęp­nia­nych stop­niowo archi­wa­liach. Pierw­szy tom jego _Histo­rii wojny na Pół­wy­spie i na połu­dniu Fran­cji od roku 1807 do roku 1814_ uka­zał się w 1828 roku, ostatni, szó­sty, w 1840. Bitwę pod Vito­rią opi­sał w tomie pią­tym⁵.

Char­les Oman (1860–1940) nie był zawo­do­wym woj­sko­wym, jak Napier, ale zawo­do­wym histo­ry­kiem. Swoją „histo­rię wojny” zaczął pisać kil­ka­dzie­siąt lat póź­niej (tomy 1–7 w latach 1902–1933), a bitwę pod Vito­rią opi­sał w tomie szó­stym⁶. W roku 1913 wydał też _Wel­ling­ton’s Army 1809–1814_, pozy­cję sta­no­wiącą nie­jako uzu­peł­nie­nie _Histo­rii…_ Może byłoby to za dużo powie­dziane, ale jed­nym z moty­wów jej napi­sa­nia była naj­wy­raź­niej pole­mika z Napie­rem, któ­rego nar­ra­cję uwa­żał za mocno stron­ni­czą, szcze­gól­nie jeśli cho­dzi o ocenę Napo­le­ona i hisz­pań­skiego ruchu oporu:

Wysoki poziom dosko­na­łej, choć nie wol­nej od uprze­dzeń publi­ka­cji Napiera cał­ko­wi­cie znie­chę­cił do opi­sy­wa­nia całej wojny innych poten­cjal­nych auto­rów, któ­rzy czuli, że bra­kuje im jego geniu­szu i siły wyrazu. To praw­dziwe nie­szczę­ście, jako że ta jedna jedyna praca, z któ­rej muszą korzy­stać osoby bada­jące histo­rię woj­sko­wo­ści, wyszła spod pióra zacię­tego stron­nika kon­kret­nej par­tii poli­tycz­nej (wigów), sta­wia­ją­cego sobie za cel oczer­nia­nie rządu tory­sów, darzą­cego prze­sad­nym uwiel­bie­niem Napo­le­ona oraz mają­cego wielu oso­bi­stych wro­gów w bry­tyj­skiej armii i w związku z tym nie­od­da­ją­cego im spra­wie­dli­wo­ści w swoim dziele⁷.

Dla pol­skiego, współ­cze­snego czy­tel­nika te sym­pa­tie i anty­pa­tie poli­tyczne ówcze­snych auto­rów nie mają dziś naj­mniej­szego zna­cze­nia. Choć może Polacy chęt­niej będą czy­tali Napiera, przy­chyl­nego, zda­niem Omana, Napo­le­onowi, niż wspo­mnia­nego Omana czy For­te­scue, któ­rzy repre­zen­tują czy­sto angiel­ski i tory­sow­ski punkt widze­nia na histo­rię. Tak czy ina­czej, Oman pod­jął ręka­wicę rzu­coną przy­szłym histo­ry­kom przez Napiera, który go nie znie­chę­cił, a wręcz zachę­cił do kon­ty­nu­owa­nia badań nad histo­rią wojny na Pół­wy­spie już z innej per­spek­tywy. Poza tym od momentu wyda­nia ostat­niego tomu Napiera w 1840 roku uka­zały się następne wspo­mnie­nia i opra­co­wa­nia, wiele kolej­nych doku­men­tów tra­fiło do archi­wów. Sta­no­wiło to dobrą oka­zję, aby dzięki nowemu mate­ria­łowi źró­dło­wemu spoj­rzeć ponow­nie na całą wojnę hisz­pań­ską.

Trze­cim głów­nym dzie­jo­pi­sem tej wojny jest histo­ryk woj­sko­wo­ści John Wil­liam For­te­scue (1859–1933), wykształ­cony w Cam­bridge, wykła­da­jący w Oks­for­dzie, dzia­ła­jący rów­no­le­gle z Oma­nem. W latach 1905–1926 pra­co­wał jako kró­lew­ski biblio­te­karz w Wind­sor Castle. Jego główna praca to monu­men­talna czter­na­sto­to­mowa _A History of The Bri­tish army_ publi­ko­wana w latach 1899–1930. Bitwa pod Vito­rią opi­sana jest w tomie dzie­wią­tym, wyda­nym w 1920 roku⁸.

Należy jed­nak zwró­cić uwagę na nieco odmienną nar­ra­cję tej pracy, pewne prze­su­nię­cie akcen­tów. Napier i Oman opi­sy­wali histo­rię wojny w Hisz­pa­nii, w któ­rej ważną rolę odgry­wała armia bry­tyj­ska, nato­miast For­te­scue opi­sy­wał przede wszyst­kim histo­rię armii bry­tyj­skiej, która wal­czyła m.in. pod­czas wojny w Hisz­pa­nii. Dla­tego u For­te­scue znaj­dziemy o wiele wię­cej szcze­gó­łów zwią­za­nych ze sferą mili­tarną niż u Napiera czy Omana. Nie spo­sób też pomi­nąć opu­bli­ko­wa­nych w trzy­na­stu tomach depesz Wel­ling­tona z okresu jego dzia­łal­no­ści woj­sko­wej, gdzie doku­menty zwią­zane z bitwą pod Vito­rią znaj­dziemy w tomie 10⁹.

Ze strony fran­cu­skiej mamy do dys­po­zy­cji przede wszyst­kim obszerne opra­co­wa­nie Adol­phe’a Thiersa (1797–1877), praw­nika, histo­ryka i poli­tyka fran­cu­skiego, który wyda­rze­nia 1813 roku w Hisz­pa­nii opi­suje w ósmym tomie _Histo­rii Kon­su­latu i Cesar­stwa_¹⁰. Jest to tekst pisany z per­spek­tywy fran­cu­skiej, co może wyda­wać się mniej wia­ry­godne, kiedy zaczyna pole­mi­zo­wać z angiel­ską wer­sją histo­rii, którą trak­tuje dość swo­bod­nie, o czym prze­ko­namy się choćby wtedy, kiedy pisze, że atak cen­trum angiel­skiego pod Vito­rią pro­wa­dził mar­sza­łek Beres­ford, pod­czas gdy cho­dzi tu o gene­rała Brad­forda, który zresztą nie ata­ko­wał w cen­trum, ale na lewym skrzy­dle…¹¹.

Dodajmy, że sam prze­bieg bitwy Thiers trak­tuje dość pobież­nie, bar­dziej sku­pia­jąc się na spe­ku­la­cjach, co by było, gdyby na pole walki zdą­żyły dywi­zje gene­rała Ber­tranda Clau­zela, a może jesz­cze gene­rała Maxi­mi­liena Foya, a potem na fran­cu­skich stra­tach, wyno­szą­cych jego zda­niem 8000 żoł­nie­rzy, oraz na stra­cie dział i tabo­rów. W kon­klu­zji o klę­skę obwi­nia samego Napo­le­ona, który ni­gdy nie zde­cy­do­wał się na powie­rze­nie real­nego dowódz­twa wszyst­kich wojsk fran­cu­skich w Hisz­pa­nii jed­nej oso­bie, mając tu chyba na myśli Józefa. Pośred­nio obciąża też winą za klę­skę fran­cu­skiego mini­stra wojny, Hen­riego Clarke’a, który pośred­ni­czył mię­dzy Napo­le­onem i Józe­fem, odbie­ra­jąc raporty i prze­sy­ła­jąc roz­kazy¹².

Prak­tycz­nie punk­tem wyj­ścia do pozna­nia histo­rii wojny na Pół­wy­spie jest praca Napiera, jako naj­bliż­sza tema­towi, a w dal­szej kolej­no­ści publi­ka­cje jego następ­ców. Rela­cje tych trzech angiel­skich histo­ry­ków o bitwie pod Vito­rią róż­nią się w sumie tylko nie­wiel­kimi szcze­gó­łami, jeżeli cho­dzi o fakty, ale spo­so­bem ich opi­sa­nia i na pewno gdzieś w tle sym­pa­tiami i emo­cjami. Zwróćmy uwagę, że rela­cje o kam­pa­nii wio­sen­nej 1813 roku i samej bitwie zaj­mują tam wiele stron. Autor pró­bu­jący ponow­nie napi­sać coś na ten temat czuje się nieco zagu­biony czy wręcz przy­tło­czony liczbą szcze­gó­łów, a w końcu zdaje sobie sprawę, że nic nowego nie da się tu powie­dzieć. Lepiej zaj­rzeć do kla­sy­ków… To prze­cież oni jako pierwsi prze­fil­tro­wali wszyst­kie dostępne źró­dła, dając nam w miarę pełny obraz wyda­rzeń, nie pomi­ja­jąc niczego, co mogli­by­śmy zna­leźć choćby w pamięt­ni­kach. Te ostat­nie dają nam bar­dziej bez­po­średni, barwny obraz tam­tych wyda­rzeń, choć nie zawsze rze­telny. Pamięt­niki z epoki czy­tane są jed­nak o wiele chęt­niej niż grube tomy kolej­nych poko­leń histo­ry­ków, któ­rzy zresztą ubar­wiali swój prze­kaz, cytu­jąc ich frag­menty nie­mal rów­nie czę­sto jak depe­sze gene­rała Wel­ling­tona. Dobrym przy­kła­dem są choćby listy sze­re­gowca Wil­liama Whe­elera z 51. regi­mentu, który tak pod­su­mo­wał bitwę pod Vito­rią:

Armia nasza wyru­szyła ran­kiem 21 czerwca. Nie uszli­śmy daleko, gdy memu oddzia­łowi naka­zano prze­trzą­snąć las rosnący opo­dal naszego pra­wego skrzy­dła. Bitwa roz­po­częła się na pra­wym skrzy­dle naszej armii. Po wyj­ściu z lasu zoba­czy­li­śmy, że nasza dywi­zja prze­cho­dzi przez kamienny most. Ponie­waż jed­nak pozo­sta­li­śmy dość daleko w tyle, a nasi kole­dzy cią­gle szli naprzód, udało nam się ich dogo­nić dopiero po pew­nym cza­sie. Mija­jąc jakąś wio­skę, napo­tka­li­śmy wielu ran­nych. Byli wśród nich żoł­nie­rze naszego oddziału, któ­rzy twier­dzili, że mój pułk brał udział w wal­kach i zdo­był 14 dział. Wkrótce potem dołą­czy­li­śmy do naszych wojsk. Bry­gada stała w szyku bojo­wym przed potęż­nymi umoc­nie­niami zaj­mo­wa­nymi przez Fran­cu­zów. Przez chwilę zno­si­li­śmy ostrzał wroga, by następ­nie ruszyć do ataku i wyprzeć nie­przy­ja­ciela, który wyco­fu­jąc się pospiesz­nie, zosta­wił dzie­sięć armat. Nasza szarża prze­pro­wa­dzona została tak szybko, że choć wro­go­wie zasy­py­wali nas gra­dem kul i poci­sków, nie wyrzą­dziły nam one więk­szej szkody. Wkrótce potem cała armia fran­cu­ska zaczęła się wyco­fy­wać i czmy­cha­jąc, pozo­sta­wiała na placu boju cały swój sprzęt woj­skowy. Ści­ga­jąc ją nie­mal do zmroku, obe­szli­śmy z lewej strony mia­sto Vito­ria i zatrzy­ma­li­śmy się, aby prze­no­co­wać .

Nie­przy­ja­ciel, zgod­nie z tym, co sam powie­dział, zwa­bił nas do Vito­rii, aby dać nam sku­teczną odprawę i wysłać z powro­tem do Por­tu­ga­lii. Król Józef był tak bar­dzo pewien sie­bie, że roz­ka­zał urzą­dzić try­buny dla publicz­no­ści, aby wszy­scy mogli zoba­czyć, jak zwy­cięża Angli­ków. Dachy kościo­łów i wyż­szych budyn­ków prze­peł­nione były ludźmi, któ­rzy chcieli być świad­kami naszej klę­ski. Urzą­dzano uczty i wzno­szono toa­sty za fran­cu­skie zwy­cię­stwo. Jesz­cze przed zmro­kiem 21 czerwca wszy­scy sal­wo­wali się ucieczką, a my dokoń­czy­li­śmy uczty w ich imie­niu . W ciągu 24 godzin żoł­nie­rze Wiel­kiego Narodu, nie­zwy­cię­żo­nej Armii Napo­le­ona, zostali cał­ko­wi­cie poko­nani i stra­cili wszystko: swoje armaty, amu­ni­cję, pie­nią­dze i tabory wpa­dły w ręce wygło­dzo­nej armii Bry­tyj­czy­ków i Por­tu­gal­czy­ków¹³.

No cóż, można oczy­wi­ście nama­wiać do lek­tury prac Napiera, Omana i For­te­scue czy pamięt­ni­ków z epoki, a także do lek­tury prac bar­dziej współ­cze­snych histo­ry­ków, ale dobrą alter­na­tywą są dziś książki z serii „Histo­ryczne Bitwy”, w któ­rych m.in. poda­jemy wie­dzę na temat zma­gań na Pół­wy­spie w skon­den­so­wa­nej for­mie. W niniej­szym tomiku pro­po­nuję przyj­rzeć się tej woj­nie z per­spek­tywy angiel­skiej, sku­pia­jąc się na szlaku bojo­wym Wel­ling­tona¹⁴. Piszę zatem o Vito­rii jako o zwy­cię­stwie angiel­skim, a nie o Vito­rii jako o prze­gra­nej Fran­cu­zów. Warto też uwy­pu­klić rolę Wel­ling­tona w uwol­nie­niu Hisz­pa­nii od oku­pa­cji fran­cu­skiej. To bowiem on, „gene­rał sipa­jów”, jak go pogar­dli­wie nazy­wał Napo­leon, tak długo i sku­tecz­nie nękał Fran­cu­zów w Por­tu­gali i Hisz­pa­nii, że po bitwie pod Vito­rią w końcu udało mu się zmu­sić ich do ucieczki za Pire­neje. To także on poko­nał Napo­leona pod Water­loo i osta­tecz­nie zamknął napo­le­oń­ski etap histo­rii, kła­dąc pod­wa­liny pod wspa­niały XIX wiek, który zakoń­czył się z wiel­kim hukiem dopiero w sierp­niu 1914 roku¹⁵.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. M. She­rer, _Recol­le­cions of the Penin­sula_, 2022, s. 151; cyt. za: A. Uffin­del, _Wielcy gene­ra­ło­wie wojen napo­le­oń­skich_, przeł. N. Radom­ski, Poznań 2006, s. 192.

2. Kapi­tu­la­cja fran­cu­ska miała miej­sce 22 czerwca 1808 roku.

3. Trak­tat poko­jowy w Lon­dy­nie, ofi­cjal­nie koń­czący wojnę bry­tyj­sko-hisz­pań­ską, został pod­pi­sany 14 stycz­nia 1809 roku przez mini­stra spraw zagra­nicz­nych Wiel­kiej Bry­ta­nii Geo­rga Can­ninga i amba­sa­dora Hisz­pa­nii Juna Ruiza de Apo­dacę.

4. The 43rd (Mon­mo­uth­shire) Regi­ment of Foot.

5. 5 Uka­zało się wiele wydań o róż­nej licz­bie tomów. Korzy­sta­łem z popra­wio­nego wyda­nia Tho­mas & Wil­liam Boone, Lon­don 1867.

6. C. Oman, _A History of the Penin­su­lar War_, vol. 6: _Sep. 1812 – Aug. 1813_, Oks­ford 1922.

7. _Idem_, _Armia Wel­ling­tona 1809–1814_, przeł. K. Mróz-Mazur, Oświę­cim 2019, s. 27.

8. J.W. For­te­scue, _A History of The Bri­tish Army_, vol. 9: _1813–1814_, Lon­don 1920. Autor w swo­ich czter­na­stu tomach wykra­cza poza ramy wojny na Pół­wy­spie.

9. A. Wel­le­sley, _The Dispat­ches of Field Mar­shal the Duke of Wel­ling­ton KG, During His Various Cam­pa­igns from 1799 to 1818_, vol. 1–13, Lon­don 1837–1839 (tom 13. to indeksy); do tego docho­dzą także _Sup­ple­men­tary Despat­ches and Memo­randa of Field Mar­shal Arthur, Duke of Wel­ling­ton_.

10. A. Thiers, _Histo­ire du Con­su­lat et de l’Empire_ (wyd. pol­skie: A. Thiers, _Histo­rya Kon­su­latu i Cesar­stwa_, przeł. L. Rogal­ski, t. 8, War­szawa 1860, s. 379 n.).

11. A. Thiers, _History of the Con­su­late and the Empire in France_, vol. 9, Lon­don 1849–1850, s. 61.

12. _Ibi­dem_, s. 67.

13. W. Whe­eler, _I fält mot Napo­leon_, Stoc­kholm 1956, s. 113, cyt. za: W. Whe­eler, _Listy sze­re­gowca Whe­elera_, przeł. M. Roni­kier, War­szawa 1988, s. 104.

14. Jeżeli cho­dzi o per­spek­tywę angiel­ską, to warto się­gnąć po serię napo­le­oń­ską Ber­narda Corn­wella, w któ­rej autor opi­suje w for­mie fabu­lar­nej kam­pa­nie Wel­ling­tona i jego „złego wojaka Sharpe’a”.

15. Histo­rię wojny na Pół­wy­spie widzianą z per­spek­tywy fran­cu­skiej opi­sa­łem już wcze­śniej w mono­gra­fii _Hisz­pań­ska wojna Napo­le­ona_ oraz w kilku tomi­kach serii „HB”. W tej książce roz­wi­jam wątki z moich wcze­śniej­szych publi­ka­cji, tym razem kła­dąc główny nacisk na doko­na­nia angiel­skiej armii Wel­ling­tona. Oczy­wi­ście opo­wia­da­jąc kolejny raz o woj­nie na Pół­wy­spie, nie spo­sób unik­nąć powtó­rzeń, aby kon­tekst był zro­zu­miały także dla nowych czy­tel­ni­ków.

16. J. Suther­land, _Bitwy epoki napo­le­oń­skiej_, przeł. Lech Nie­dziel­ski, War­szawa 2005, s. 46.

17. G. Bidwell, _Ten zły wódz Wel­ling­ton_, przeł. A. Bidwell, Kato­wice 1975, s. 190.

18. Uro­dzony 1 maja 1769, zmarły 14 wrze­śnia 1852. Rodzina sto­so­wała począt­kowo pisow­nię nazwi­ska „Wesley”.

19. Lieu­te­nant Gene­ral, o ile nie dowo­dził samo­dziel­nie, pod­po­rząd­ko­wany był na polu bitwy głów­no­do­wo­dzą­cemu noszą­cemu sto­pień Cap­tain Gene­ral lub Com­man­der-in-chief, ewen­tu­al­nie Field Mar­shall.

20. F.M. Kir­che­isen, _Napo­leon I, obraz życia_, t. 2, przeł. M. Fre­dro-Boniecka, Oświę­cim 2015, s. 161.

21. G. Bidwell, _op. cit._, s. 220.

22. _Ibi­dem_, s. 138.

23. B. Corn­well, _Spu­sto­sze­nie_, przeł. M. Pyziak, War­szawa 2013, s. 437.

24. E. Long­ford, _Wel­ling­ton: The Years of the Sword_, New York 1969, s. 19.; cyt. za: A. Uffin­del, _op. cit._, s. 191.

25. F.S. Roberts, _Rise of Wel­ling­ton_, Boston 1895; cyt. za: C. Oman, _Armia Wel­ling­tona…_, s. 52.

26. J.S.C. Abbott, _Joseph Bona­parte_, New York 1897, s. 296.

27. C. Oman, _Armia Wel­ling­tona…_, _op. cit._, s. 48–49.

28. C.C.F. Gre­ville, _Dzien­nik z cza­sów pano­wa­nia króla Jerzego IV, króla Wil­helma IV i kró­lo­wej Wik­to­rii_, przeł. M. Roni­kier, Kra­ków 2007, s. 222.

29. C. Oman, _Armia Wel­ling­tona…_, _op. cit._, s. 159.

30. John Ran­doll Mac­ken­zie of Sud­die zgi­nął pod Tala­verą.

31. C. Oman, _Armia Wel­ling­tona…_, _op. cit._, s 141.

32. B. Corn­well, _Sharpe’s eagle_, Lon­don 1994, s. 10.

33. C. Hib­bert, _Wel­ling­ton_, przeł. K. Rabiń­ska, War­szawa 2001, s. 119.

34. „The New­gate Calen­dar: The Male­fac­tors’ Blo­ody Regi­ster” – mie­sięczny biu­le­tyn opi­su­jący wyczyny prze­stęp­ców odby­wa­ją­cych karę w tym wię­zie­niu.

35. C. Hib­bert, _op. cit._, s. 167.

36. B. Corn­well, _Sharpe’s eagle_, s. 126.

37. „Take the King’s shil­ling” ozna­czało dobro­wolną zgodę na służbę woj­skową. Jeden funt w tam­tym cza­sie odpo­wia­dał mniej wię­cej 20 szy­lin­gom.

38. W. Tom­kin­son, _The Diary of a Cavalry Offi­cer in the Penin­su­lar and Water­loo Cam­pa­igns 1809–1815_, Lon­don 1895, s. 219.

39. First English Civil War 1642–1646; gene­ral­nie mówi się o woj­nie domo­wej w latach 1642–1648.

40. Sfor­mo­wany w 1800 roku jako Expe­ri­men­tal Rifle Corps, prze­mia­no­wany następ­nie na 95. regi­ment pie­choty.

41. 5. bata­lion 60. regi­mentu słu­żący na Pół­wy­spie zda­niem Omana był pierw­szym angiel­skim bata­lionem strzel­ców w zie­lo­nych mun­du­rach _green jac­ket_, uzbro­jo­nych w sztu­cery, pod­czas gdy żoł­nie­rze czte­rech linio­wych bata­lio­nów tego regi­mentu ubrani byli w tra­dy­cyjne czer­wone kurtki. Nale­żał do Royal Ame­ri­can Rifles, for­ma­cji powsta­łej w poło­wie XVIII wieku w bry­tyj­skich kolo­niach w Ame­ryce Pół­noc­nej.

42. Land Pat­tern Musket, w wielu odmia­nach, w uży­ciu 1722–1867. „Brown Bess” to okre­śle­nie slan­gowe, które, jedni wywo­dzą od koloru kolby i… kró­lo­wej Elż­biety I, a inni od… upa­dłej kobiety… Kara­bin pro­du­ko­wany do dziś przez wło­ską firmę Peder­soli. Sła­wiony w poema­cie Kiplinga: R. Kipling, _Brown Bess_, kipling­so­ciety.co.uk, tiny­url.com/55ws2e8z .

43. Nie­które oddziały od 1811 roku prze­zbra­jano w nieco nowo­cze­śniej­szy New Light Infan­try Land Pat­tern.

44. R. Hol­mes, _Red­coat – The Bri­tish Sol­dier in the Age of Horse and Musket_, Lon­don 2001, s. 39.

45. Fusil Char­le­ville, w uży­ciu w latach 1717–1840, waga: 4,53 kg, dłu­gość: 1524 mm, kali­ber: 0,69 cala (17,5 mm).

46. Potz­dam Infan­try Musket/Infan­te­rie­ge­wehr Modell: 1723, 1740, 1809.

47. Kon­flikt zbrojny pomię­dzy Kró­le­stwem Wiel­kiej Bry­ta­nii a jego 13 kolo­niami w Ame­ryce Pół­noc­nej w latach 1775–1783.

48. Pat­tern 1800 Infan­try Rif­fle, w uży­ciu 1801–1837.

49. Corn­well w swo­ich książ­kach odróż­nia gład­ko­lu­fowe musz­kiety od gwin­to­wa­nych kara­bi­nów Bakera.

50. Gene­rał Jacob Magnus Sprengt­por­ten był auto­rem pro­jektu wypo­sa­że­nia eli­tar­nych oddzia­łów szwedz­kich w gwin­to­wane sztu­cery, tzw. Sprengt­por­ten stud­sare m/1770.

51. Zob. wideo _Sharpe was wrong_, youtube.com, tiny­url.com/yww749pp .

52. R. Adkins, _op. cit._, s. 141.

53. Patron (_car­tridge_) – gotowy nabój czar­no­pro­chowy do tzw. roz­dziel­nego łado­wa­nia lufą, opa­ko­wany bibułką lub papie­rem, zawiera proch i kulę. Sto­so­wany do dziś w czar­no­pro­cho­wej broni kolek­cjo­ner­skiej.

54. S. Brown, _Bri­tish Infan­try Regi­men­tal Depots 1804–1812_, napo­leon-series.org, tiny­url.com/bde28xbf .

55. D. Dun­das, _Prin­ci­ples of mili­tary move­ments chie­fly applied to infan­try_, Lon­don 1788. Korzy­stano także z opra­co­wa­nia W. Faw­cetta, _Rules and regu­la­tions fot the for­ma­cions, field-exer­cise and move­ments of His Maje­sty’s for­ces_, Lon­don 1798.

56. M. Kujaw­ski, _Z bojów pol­skich w woj­nach napo­le­oń­skich, Maida–Somo­sierra–Fuen­gi­rola–Albu­era_, Lon­dyn 1967, s. 24.

57. G.M. Tre­ve­lyan, _Histo­ria Anglii_, przeł. A. Dęb­nicki, War­szawa 1967, s. 695.

58. B. Corn­well, _Strzelcy_, przeł. J. Jan­kow­ska, War­szawa 2012, s. 264.

59. C. Oman, _Armia Wel­ling­tona…_, s. 68.

60. C. Oman, _A History of the Penin­su­lar War_, vol. 1, Oxford 1902, s. 61.

61. _Idem_, _Armia Wel­ling­tona…_, s. 74 i 80.

62. J. Cro­ker, _The Cro­ker papers_, vol. 1, Lon­don 1884–1885, s. 337; cyt. za: A. Uffin­del, _op. cit._, s. 188.

63. T.M. Klup­czyń­ski, _Armia bry­tyj­ska w latach 1793–1809_, Zabrze 2008, s. 206–207.

64. A.H. de Jomini, _The Art of War_, Phi­la­del­phia 1862, s. 252.

65. Pod­czas wojny na Pół­wy­spie obie strony posłu­gi­wały się roż­nymi warian­tami map hisz­pań­skiego kar­to­grafa Tomása Lópeza, które pró­bo­wano aktu­ali­zo­wać.

66. W. Whe­eler, _I fält…_, s. 54.

67. Prze­li­cze­nie miar: 1 mila = 1,609344 kilo­me­tra, 1 kilo­metr = 0,6214 mili, 1 funt = 0,4536 kilo­grama.

68. C.S. Fore­ster, _Vade­me­cum Horn­blo­we­row­skie_, przeł. H. Stę­pień, Gdańsk 1991, s. 16.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij