- W empik go
Vlad - ebook
Vlad - ebook
Nowa zagraniczna seria mafijna! Idealna dla fanów The Sweetest Oblivion i Złączonych honorem!
Podły. Złośliwy. Nikczemny.
Mężczyźni z rodziny Vasiliev rodzą się, żeby rządzić. Są wychowywani na zwycięzców, przygotowywani, aby zdobywać wszystko, czego zapragną.
W ich świecie rodziny mafijne cały czas walczą o władzę, rozgrywając między sobą skomplikowane potyczki. Za każdym małżeństwem kryje się określona strategia. I tak powinno się stać i tym razem.
Vlad Vasiliev, najstarszy syn w rodzinie, ma poślubić Dianę Volkov. Ale jego oczy mimowolnie podążają za kimś innym – jej siostrą Iriną – cichą, zamkniętą w sobie dziewczyną. Jednak Vlad nie okaże słabości, a Irina tym właśnie jest – słabością.
Irina Volkov od zawsze wiedziała, że nie poślubi nikogo z miłości. Jednak coraz trudniej jest jej walczyć z rodzącym się pożądaniem na widok mężczyzny, którego od dawna kocha. Mężczyzny, który poślubi jej siostrę.
Opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8320-055-2 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(w kolejności władzy i wpływów)
Najważniejsze rodziny:
Rodzina Wasiliewów (gospodarze Igrzysk: handel narkotykami, ludźmi, bronią)
Yuri – Ojciec (wiek: 52 lata)
Vera – Matka (wiek: 45 lat). Wkrótce po narodzinach bliźniąt opuściła rodzinę.
Vlad – Najstarszy brat (wiek: 22 lata)
Vika – Siostra bliźniaczka (wiek: 18 lat)
Viktor – Brat bliźniak (wiek: 18 lat)
Rodzina Wetrowów (legalny obrót nieruchomościami i deweloperka)
Yegor – Ojciec (wiek: 59 lat)
Anna – Matka (wiek: 45 lat). Nie żyje.
Veniamin „Ven” – Najstarszy brat (wiek: 28 lat)
Niko – Drugi brat (wiek: 18 lat). Nie żyje.
Ruslan – Trzeci brat (wiek: 17 lat)
Rodzina Wolkowów (właściciele marki Wódki Wolkow i innych brudnych interesów)
Leonid – Ojciec (wiek: 55 lat)
Olga – Matka (wiek: 46 lat)
Diana – Starsza siostra (wiek: 24 lata)
Irina „Cień” – Młodsza siostra (wiek: 18 lat)
Vas – Syn służącej (wiek: 18 lat)
Anton – Ochroniarz Diany (wiek: 51 lat)
Rodzina Woskobojnikowów (ropa i gaz)
Iosif – Ojciec (wiek: 61 lat)
Veronika – Matka (wiek: 55 lat)
Ivan – Starszy brat (wiek: 30 lat)
Artur – Młodszy brat (wiek: 28 lat)
Alyona – Najmłodsza siostra (wiek: 19 lat)
Rodziny drugorzędne:
Rodzina Orlowów (wpływowi handlarze narkotyków)
Arkady – Najstarszy syn (wiek: 28 lat)
Rodzina Koslowów (drobni handlarze bronią)
Stepan – Jedyny syn (wiek: 19 lat). Nowy zawodnik Vlada na Igrzyskach.
Rodzina Egorowów
W pozostałych rolach:
Oleg – Dealer broni Vlada
Darya – Dziewczyna w piwnicy
Rada – Służąca Wasiliewów
Danill – sprowadza kobiety dla VladaPROLOG
Vlad
Igrzyska
Rodzice, wychowując dziecko, stopniowo kształtują je, by w przyszłości mogło wkroczyć w świat jako ktoś z potencjałem do osiągnięcia wielkości. Rodzice udzielają dobrych rad, zachęcają do działania i wskazują odpowiedni kierunek.
A przede wszystkim – dają miłość.
Tak przynajmniej mi mówiono.
Kiedy należysz do rodziny Wasiliewów, nie wchodzisz w świat, jako ktoś potencjalnie wspaniały, po prostu taki jesteś. Jesteś nawet czymś więcej.
Jesteś, kurwa, najpotężniejszy.
Bo ojciec tego żąda.
Błyskotliwy. Przebiegły. Gwałtowny, lecz wyrafinowany.
Kiedy ojciec sprawuje władzę, uczysz się nie tylko, jak prowadzić grę, ale też jak wygrać ją za każdym razem.
Kobiety, władza, hajs – wszystko na wyciągnięcie ręki, jeśli tylko będziesz postępował zgodnie z jego ścisłymi wytycznymi.
Mężczyźni Wasiliewów nie są mięczakami.
Mężczyźni Wasiliewów nie kłaniają się nikomu.
Mężczyźni Wasiliewów są królami.
Zasady ojca, gra ojca, świat ojca.
A ponieważ płynie w nas jego krew, to wszystko jest również nasze.
– Powodzenia, braciszku – szepczę bratu do ucha, ściskając go za kark po przyjacielsku.
Viktor odwraca wzrok w moją stronę. Jego bursztynowe oczy błyszczą od podekscytowania. W wieku osiemnastu lat ma zamiar wziąć udział w Igrzyskach. Silny. Inteligentny.
Mistrz. Mój brat wygra i jeszcze bardziej umocni pozycję mojej rodziny w Kazaniu.
Mężczyźni Wasiliewów nie przegrywają.
– Fart jest dla bab – stwierdza z bezczelnym uśmieszkiem na swojej młodzieńczej twarzy. – Dla leniwych, którym nie chce się zapracować na to, czego pragną. – Mimo żartobliwego tonu w jego głosie trudno nie zauważyć podobieństwa do ojca.
Arogancja to cecha Wasiliewów pasująca do starca, który ma za sobą całe życie. Ta sama arogancja wygląda kretyńsko u chłopaczka, który dopiero co stał się mężczyzną.
Może i jest moim młodszym bratem, ale czuję się chyba bardziej jego rodzicem niż nasz własny ojciec. Chcę chwycić Viktora za ramiona i mocno nim potrząsnąć.
On potrzebuje dawki rzeczywistości. W naszym świecie za każdym rogiem czai się ktoś, kto jest gotów wbić nam nóż w plecy i sięgnąć po naszą ciężko zarobioną forsę.
– Nie daj się zabić – mówię, potrząsając głową. – Spuść trochę z tonu i nie lekceważ tego, co masz przed sobą, bo sądzisz, że nic z tyłu cię nie zaskoczy. Musisz mieć oczy dookoła głowy, na arenie i poza nią.
Wyciągam sztylet, który dostałem od ojca.
– Trzymaj. Będziesz go potrzebował.
Wyciąga broń z mojej dłoni i przygląda się ornamentowi wyrytemu na ostrzu. Nasz herb rodzinny. Carski dwugłowy orzeł. Kiedy Viktor ukończy Igrzyska, orzeł zyska trzecią głowę.
Potężny.
Nieugięty.
Bezwzględny.
Święta trójca dzierżących władzę mężczyzn, którzy zabezpieczą przyszłość naszej rodziny i z łatwością zapanują nad szalonym światem, wykorzystując żądzę i wyrachowanie. To królestwo zmyślone, w którym nie ma prawdziwych królów ani poddanych. Świat stworzony przez mojego ojca, by mogli nim rządzić jego synowie.
Wasiliewowie sięgają do najgłębszych i najmroczniejszych ludzkich marzeń. A następnie zaspokajamy te pragnienia, organizując prawdziwie makabryczne Igrzyska. Wszystko, co robimy, ma podsycać ich mroczny charakter. Są jak fiolka pełna heroiny, która tylko czeka na wstrzyknięcie. Wystarczy nacisnąć tłoczek.
Viktor daje mi znak skinieniem głowy, jego płomienne spojrzenie przepełnione jest determinacją. Arogancka postawa mojego brata nieco przygasa, a adrenalina zaczyna napędzać go do działania. Twarz, która do tej pory była chłopięca, nabiera mocy spojrzenia naszego ojca.
Wiem, że wygra.
Wyszkoliłem go tak, jak mój ojciec wyszkolił mnie.
Zawzięty. Zabójczy. Brutalny. Przebiegły.
Zawsze zwycięża.
Przewidujemy wiele, wiele, wiele ruchów do przodu.
To jest właśnie styl Wasiliewa.
– Witajcie na Igrzyskach – ogłasza przez głośniki dudniący głos konferansjera.
Zgromadzona na arenie, po drugiej stronie drzwi publiczność szaleje, a w moim ciele buzuje adrenalina.
Za kolejne dwadzieścia cztery godziny ta sama arena będzie ociekać krwią, cuchnąć seksem, a wokół piętrzyć się będą zwłoki.
– Musisz przeżyć, bracie.
Kiedy wchodzimy, wrzaski tłumu stają się wręcz ogłuszające. Z zaciśniętymi zębami patrzę, jak mój brat rusza do walki. Kiedy wrota z hukiem zatrzaskują się za nim, zaczyna brakować mi tchu.
– On kocha wygrywać, Vlad – mruczy Vika, moja siostra i bliźniaczka Viktoria, stając koło mnie.
Jej różane perfumy dosłownie duszą wszystkich znajdujących się w pobliżu, ja sam nie pozostaję wyjątkiem. Jestem pewien, że to pokaz siły. Ona jest kobietą, a kobiety Wasiliewów mają przypisaną zupełnie inną rolę niż mężczyźni. Są pionkami w naszej grze – mają być wydane za mąż, aby wzmocnić więzi między rodzinami, których potrzebujemy na naszym dworze. Próbuję wstrzymać oddech, ale oczy zaczynają mi łzawić od jej mdłego, kwiatowego zapachu. Pachnie desperacją i słabością. Ostatnio wyzbyła się swojej słodkiej niewinności na rzecz przebiegłości. Widziałem na własne oczy, jak flirtuje i nęci mężczyzn rozkwitającą kobiecością.
Problem Viki polega na tym, że wzrastała pozbawiona nie tylko matki, ale też jakiegokolwiek innego kobiecego wzorca – kogoś, kto pokazałaby jej, jak powinna się zachować, i teraz wygląda na to, że naśladuje dziwki naszego ojca, które przewijały się na przestrzeni lat. Wydaje jej się, że opanowała tę grę do perfekcji, ale głęboko się myli. Właśnie odgrywanie roli słodkiej i niewinnej byłoby dla niej dużo lepsze niż takie rozpaczliwe zagrywki.
– Mężczyźni Wasiliewów zawsze wygrywają – stwierdzam spokojnym, pozbawionym emocji głosem, choć tak naprawdę chciałbym ją w tym momencie podtrzymać na duchu. Jednak kobiety potrafią wykorzystać okazane uczucia niczym broń, zwłaszcza tak podstępne jak nasza kochana siostra.
– Brzmisz zupełnie jak otiec¹. – Mruży oczy.
Nabieram głęboko powietrza i wypinam klatkę piersiową w krótkim pokazie dominacji.
– Potraktuję to jako komplement.
Vika cała się jeży, a ja siłą powstrzymuję uśmieszek. Moja siostra pozostaje zupełnie nieświadoma faktu, że owszem nosi nasze nazwisko, ale jest jedynie kolejną chciwą żmiją, która tylko czeka, by ukąsić. Obłudna i dbająca wyłącznie o swój interes. Kocham ją, ale nie jestem idiotą. Spotyka się po cichu z moim dawniej najlepszym przyjacielem, Niko Wetrowem, łudząc się, że sama może kierować swoim życiem. Urodziła się w rodzinie Wasiliewów, więc potrzebę dominacji ma we krwi. Jednak nie zawsze tak będzie. Kiedyś wyjdzie za mąż i zmieni nazwisko. Moja siostra sądzi, że nikt nie zauważy tego, że tak naprawdę nie zabiega o uwagę swojego chłopaka Niko, ale o jego starszego brata Veniamina. Bo chce następcy tronu – nie drugiego w kolejności. Chce tego bardziej wpływowego, mimo że przez to wszystko niemal zniszczyła moją przyjaźń z Niko. Wkurza mnie, że narobiła takiego gówna, byle tylko dopiąć swego.
– Gdzie Niko? – pyta, jakby czytała mi w myślach.
Patrzy na mnie swoimi orzechowymi oczami. Aż lśnią od zadowolenia. Jej spojrzenie desperacko szuka najdrobniejszych oznak mojej słabości – czeka, bym opuścił gardę.
Niedoczekanie.
Ojciec dobrze mnie wyszkolił.
– Może powinnaś do niego zadzwonić – odpowiadam, obdarzając ją uprzejmym uśmiechem. – To w końcu twój chłopak, nie mój.
Wydyma usta i krzyżuje ręce na piersiach. Chciałaby, żebym pękł. Żebym się jej odgryzł i oskarżył ją o rzeczy, które zrobiła, a o których oboje doskonale wiemy. Moja siostra chce kontroli, ale gramy na moich zasadach.
Mógłbym jej zasugerować – tylko po to, żeby ją wkurzyć – że powinna zajrzeć do pokoju Viktora, bo właśnie tam Niko najchętniej by się znalazł,. Jednak to byłoby dziecinne. Moja gra jest o wiele, wiele mroczniejsza.
Uczucie, którym Niko darzy mojego brata, nie jest żadną tajemnicą, nawet jeśli stara się to ukryć. I to właśnie dlatego związek jego i Viki był tak wielkim zaskoczeniem. Przecież jej plan wykorzystania Niko, żeby dostać się do Vena, to amatorka i każdy by się w nim połapał, a już na pewno ja.
Vika jest naiwna, poza tym wybiega myślami tylko jeden ruch do przodu.
I choć może jej się wydawać, że wygrała, to tylko na krótką metę, bo tak się składa, że mam zaplanowany szczegółowo każdy ruch aż do jej śmierci. To część moich obowiązków. Nasz ojciec bardzo na to nalega. Ona jest po prostu figurą szachową, którą rozgrywa się, kiedy zachodzi taka potrzeba, dlatego na razie pozwalamy jej pozostać w grze. Wyjdzie za mąż za Niko. Musi wypić piwo, którego sobie nawarzyła.
Nie będzie jednak górą w ostatecznej rozgrywce.
Jej przyszłość już została zapisana, a ja trzymam w dłoni pióro.ROZDZIAŁ 1
Irina
Tydzień później…
Strasznie to wszystko nudne i wkurzające. Marnowanie czasu. Palce aż mnie świerzbią, żeby od razu sięgnąć po pamiętnik i opisać emocje buzujące we mnie jak bąbelki we wstrząśniętej coli. Ale powstrzymuję się – przeleję na papier rozbiegane myśli, jak tylko wrócę do domu i odwieszę sukienkę na swoje miejsce do szafy mojej siostry. Ciągle mnie zastanawia, dlaczego muszę uczestniczyć w takich wydarzeniach. Zwykle widać mnie, ale nie słychać – pozostaję w cieniu mojej wspaniałej siostry, Diany.
Chociaż, szczerze mówiąc, wolę już taką rolę, skoro nie mogę być gdzieś indziej.
Za chwilę chyba mózg mi się wyłączy i zasnę, jeśli ten facet nie przestanie gadać o tym, jak doskonały jest – czy właściwie był – Viktor i jak jego przedwczesna śmierć jest – a tak naprawdę była – smutna i niesprawiedliwa.
Viktor był tak samo ambitny i gwałtowny jak reszta rodziny Wasiliewów. Jego śmierć była zaskoczeniem, ale siedzenie tutaj i udawanie, że zginął niczym bohater, jest jednak przegięciem.
Właściwie lubiłam go. Nie żeby kiedykolwiek mnie zauważył, ale miał w sobie coś. Jakiś hipnotyczny urok. I jasne – szkoda, że mając osiemnaście lat, myślał, że musi udowodnić swoją wartość, przystępując do tak okrutnej, ohydnej, sadystycznej gry. Jeszcze bardziej haniebne jest to, że własny ojciec mu na to pozwolił. Nawet zachęcał go do tego.
Igrzyska są filarem naszych imperiów rodzinnych. To dzięki nim utrzymujemy się na szczycie łańcucha pokarmowego. Wystarczy zaspokoić żądze i rozpustne skłonności bogaczy, a oni będą dbać o to, by wasze portfele pozostawały grube, a wpływy – rozległe.
Mój ojciec należy do grona sponsorów i jeszcze przed śmiercią Viktora miał nadzieję, że uda mu się zawrzeć korzystny układ poprzez małżeństwo, o czym zresztą sama nie wiedziałam. Nie jego małżeństwo, rzecz jasna. Po to właśnie ma się córki.
Bydlak.
Wyciągam piersiówkę z wewnętrznej kieszeni płaszcza, cichutko odkręcam, zbliżam do ust i pociągam spory łyk. Spływa gorącą strużką wzdłuż gardła i zatrzymuje się w żołądku. Starsza pani siedząca po mojej lewej łypie na mnie z niesmakiem, zaciskając usta w wąską linię.
Spierdalaj, paniusiu.
To już drugi pogrzeb, w którym muszę uczestniczyć w tym tygodniu. Viktor miał być pewniakiem. W końcu te pieprzone Igrzyska to właśnie Wasiliewowie, na litość boską. Mój ojciec pokazał im, jak bardzo wierzył w Viktora, stawiając sporą sumę na jego walkę.
A teraz kasa przepadła. Ktoś dostał zlecenie na Viktora, tyle udało się ustalić, ale na czyje polecenie – może nigdy tego nie odkryjemy. Niech Bóg ma tego kogoś w opiece, jeśli jednak się dowiemy. Obowiązuje zasada, że nie można brać odwetu za śmierć na arenie, ale nasz ojciec, szczwany Leonid Wołkow, nie przestrzega żadnych zasad – tylko swoich – i Wasiliewowie robią dokładnie to samo.
Jest nieskończenie wściekły.
A kiedy kochany tatuś wpada w złość, wyrównuje rachunki. Założę się, że za kilka miesięcy będzie miał plan, jak to wszystko załatwić. Kręci mi się w głowie na samą myśl, co też wykombinuje.
Czuję gromadzący się alkohol w żołądku, który upomina się, bym zjadła coś, co mogłoby go wchłonąć.
Normalnie nie piję, ale buntowniczka wewnątrz mnie krzyczy, żeby pozwolić jej choć na chwilę przejąć kontrolę.
W sumie to ją lubię.
Ale gdy już raz się wydostanie, trudno ją potem zamknąć z powrotem w środku.
Podmuch wiatru uderzającego w drzwi kościoła przypomina mi, dlaczego nigdy nie ubieram sukienek. Gdyby nie alkohol rozgrzewający moją krew, wyglądałabym teraz jak sopel lodu. Mimo że kościół jest pełny, czuje się w nim dziwną pustkę, która sprawia, że przechodzą mnie ciarki.
Szukam go wzrokiem. Vlad Wasiliew. Silny. Groźny. Zniewalający. Jego ciemne włosy są gładko zaczesane, aż mam ochotę zanurzyć w nich palce i zburzyć ten ład. Na myśl o tym, że choć raz w życiu mógłby mieć zepsutą fryzurę, tłumię w sobie bardzo niestosowny chichot.
Może powinnam przyhamować z tym popijaniem z piersiówki.
Pozwalam, by moje oczy skupiły się na pojawiającym się od czasu do czasu delikatnym ruchu jego żuchwy. Ochota na żarty mija mi, gdy dostrzegam, jak co jakiś czas napina mięśnie szyi. Zastanawiam się, jak smakuje właśnie to miejsce. Vlad siedzi po prawej stronie, tuż przede mną. Z pewnością, gdybym pochyliła się do przodu, poczułabym zapach szamponu, którego używa. Założę się, że pachnie męsko i ekskluzywnie.
Prostuję plecy i zaciskam uda. Widzę, że kobieta obok mnie przesuwa się i przygląda mi się, gdy obserwuję Vlada. Ignorując jej ledwo skrywany niesmak, kontynuuję pożeranie go wzrokiem. Nieczęsto mam okazję być tak blisko i bezwstydnie mu się przyglądać.
Garnitur, który ma na sobie, przylega do jego szerokich ramion niczym druga skóra, nie widać ani jednej zmarszczki czy drobinki kurzu. Jego wyrafinowany wygląd jest niczym zbroja – ostrzega innych, żeby się nie zbliżali. W moim przypadku do tej pory to działało.
Emanuje z niego dominacja, bogactwo i władza, jakby wytwarzał pole magnetyczne za pomocą samej siły woli.
Obserwuję go z ukrycia, odkąd tylko zaczęłam chodzić. Poznaję go, rozkładam na czynniki pierwsze i marzę o nim, chociaż mózg podpowiada mi, że to nierozsądne. Ale nie potrafię przestać. On jest moim ulubionym uzależnieniem.
Chłonę go niczym powietrze do płuc i oddycham nim.
Wydaje się bardziej rozgniewany niż smutny, sądząc po sposobie, w jaki zaciska zęby i jak bardzo jest spięty. Pewnie tych dupków bardziej wkurwia to, że ich Viktor nie dał rady, niż to, że stracili kogoś bliskiego.
W dniu śmierci Viktora moja siostra wyjawiła mi tajemnicę. W dodatku taką, która przewróciła całe moje życie do góry nogami. Podobno była wcześniej przyrzeczona Viktorowi. Ojciec już negocjował warunki ich aranżowanego małżeństwa, a ona byłaby teraz jego owdowiałą żoną, gdyby tylko Igrzyska odbyły się pół roku później. Kolejny powód wściekłości ojca. Prawie wini Yuriego Wasiliewa za to, że poświęcił życie swojego najmłodszego syna, aby uniemożliwić ich związek.
Przez całe swoje życie słyszałam od mamy, że nasz los będzie wyglądał inaczej niż jej. Że będziemy mogły wybrać sobie mężów, a nie robić wszystko dla dobra rodziny.
Już prawie jej uwierzyłam.
Kiedy jednak nie mogła dać mojemu ojcu syna, zaczął przygotowywać mnie i moją siostrę do wejścia w rodzinny interes. Zadbał o to, byśmy biegle posługiwały się pięcioma językami, opłacał prywatne szkoły i nauczycieli, żeby poszerzać naszą wiedzę o otaczającym nas świecie. Nawet wysyłał za granicę, byśmy zaczerpnęły kultury krajów, które uznawał za istotne. Przekonywał nas, że jeśli tylko będziemy tego chciały, bycie kobietą nie obniży naszej wartości ani siły w prowadzeniu interesów.
Nie będziemy musiały uszczęśliwiać męża, podczas gdy ten zarządzałby swoim imperium, bo będziemy w stanie zarówno zbudować własne, jak i zdobyć miłość. Obowiązki nie będą decydować o naszym losie.
Kłamstwa. Kłamstwa. Kłamstwa.
Moja dusza dosłownie rozprysnęła się na kawałki w dniu, kiedy Diana powiedziała mi, że ojciec planuje wydać ją za Viktora. On miał zaledwie osiemnaście lat, tak jak ja. Diana miała dwadzieścia cztery i, ku mojemu zaskoczeniu i rozczarowaniu, zamierzała poddać się woli naszego rodziciela.
– To dla dobra rodziny. – Spłynęły z jej ust słowa gorzkie niczym cyjanek, niszcząc szacunek i podziw, jakie żywiłam dla siostry przez całe życie.
Brzmiała zupełnie jak ojciec.
A jeśli on snuje plany odnośnie do jej małżeństwa, to znaczy, że ja jestem następna w kolejce, a rodzinna firma, którą poznawałyśmy, odkąd nauczyłyśmy się mówić, by któregoś dnia ją przejąć, zostanie połączona z imperium Wasiliewów. To dobra strategia biznesowa, ale bardziej umocni pozycję Wasiliewów niż kogokolwiek innego. Będą od nas oczekiwać, że będziemy tylko leżeć na plecach i rodzić spadkobierców naszym mężom, zupełnie jak w XIX wieku.
Ciekawe, czy Diana jest smutna, że jej ukochany nie żyje, a może potajemnie się cieszy…
Pogrążona w tych rozmyślaniach pociągam kolejny łyk, rozpaczliwie pragnąc poczuć jeszcze silniejsze odrętwienie, i przebiegam dłonią po grubych warstwach czarnej sukienki, która zwija się na moich udach. Materiał lekko drapie, na plecach czuję chłodny powiew powietrza.
Nagłe szturchnięcie przy moim biodrze sprawia, że nieomal rozlewam alkohol z piersiówki.
Cicho syczę, a następnie prycham, patrząc na moją siostrę, która usiadła po mojej prawej stronie. Jej wargi na sekundę wykrzywia złośliwy grymas, po czym na powrót układają się w dwie niewzruszone soczyste i szkarłatne linie. Tylko moja siostra potrafiłaby nałożyć krwistoczerwoną szminkę na pogrzeb i wyglądać przy tym na wyrafinowaną.
Jej ręka prześlizguje się po mojej, chwyta piersiówkę i zakręca nakrętkę.
Zawsze zepsuje mi zabawę.
Staram się wyrwać butelkę, ale mam skostniałe dłonie i piersiówka wyślizguje mi się z rąk, z impetem uderza o podłogę kościoła, po czym ląduje pod ławką przede mną.
W środku cała się kulę i zaczynam bawić się kolczykiem w uchu, próbując uspokoić nerwy.
Widzę, jak oczy mojej siostry rozszerzają się z przerażenia, gdy Vlad odwraca się na miejscu przed nami. To wszystko odbywa się niemal w zwolnionym tempie, w przeciwieństwie do tempa, w jakim wali mi serce.
Łup. Łup. Łup.
Oddech więźnie mi w gardle, kiedy jego mroczne bursztynowe oczy wędrują w moją stronę. Zmrużone. Wściekłe. Zawzięte.
Łup. Łup. Łup.
Cholera, mam takie zawroty głowy, jakby alkohol miał z tysiąc procent, a nie osiemdziesiąt.
Powieki zaczynają mi mimowolnie drżeć, a żołądek zaciska się w supeł. Po raz pierwszy w całym moim życiu Vlad popatrzył bezpośrednio na mnie, jakby dostrzegł we mnie coś więcej niż tylko zwykłego dzieciaka.
Przez osiemnaście lat nikt nigdy nie zawładnął mną samym spojrzeniem.
Wnętrzności mi się skręcają, a płuca walczą o każdy oddech. Jestem sparaliżowana. Gdyby wzrok mógł spopielić, byłabym w tej chwili tylko małą smugą dymu unoszącą się nad popiołem.
Jego rozdrażnienie jednocześnie mnie wkurza i podnieca. Poruszam ustami, mimo że siostra ściska mnie ręką w geście ostrzeżenia.
Chcę go sprowokować i sprawić, by jego gniew, jego oczy, jego uwaga skupiły się na mnie.
Zanurzyć się w nim – pozwolić, by przeniknął przez moją skórę, bym mogła zapamiętać, jakie to uczucie.
Dlaczego trumna nie była otwarta?, kołacze się w mojej głowie pytanie. To ciekawskie stworzenie wewnątrz mnie zastanawia się nad tym od momentu, kiedy dotarła do nas wiadomość o śmierci Viktora. Zamiast tego staram się zadowolić moją siostrę i ojca, który byłby wściekły, gdyby wiedział, że piję i zakłócam pogrzeb członka jednego z najważniejszych rodów.
– Przepraszam – udaje mi się wydukać, a przy tym lekko wzruszam ramionami, ale on już zdążył się odwrócić do przodu, więc moje słowa rozpływają się w powietrzu.
Krzyżuję ręce i wtapiam w tło, aby z powrotem stać się Iriną – znowu usunąć w cień, w którym zawsze pozostawałam.
Nie jestem żadną buntowniczką – nie jestem kobietą, która mogłaby być z mężczyzną takim jak on.
Jestem tylko zwykłą dziewczyną z rodziny Wołkow, posłuszną wszystkiemu, co tylko jej każą – przypominam ptaka ze złamanym skrzydłem, pragnącego odlecieć ze wszystkich sił i podążyć własną drogą, który mimo wszystko pozostaje przykuty do ziemi.
Jestem tą cichą. Moja siostra przejmuje stery, podczas gdy ja wolę wycofać się, być niepozorną i planować kolejny ruch. Uwagę większości zgromadzonych osób przyciąga głośne zawodzenie, więc podążam za ich ciekawskimi spojrzeniami i dostrzegam Vikę – siostrę bliźniaczkę Viktora, szlochającą i kurczowo obejmującą Veniamina Wetrowa. On podtrzymuje ją jedną ręką, nie spoglądając nawet na jej kruche, bezwładne ciało – przylgnęła do niego niczym lody rozpływające się w gorący dzień. Ma na sobie różową sukienkę, która ledwie nadaje się na wieczór w nocnym klubie, a co dopiero na kościelny pogrzeb.
Mój wzrok wędruje w kierunku Vlada. Po raz kolejny. Chciałabym dojrzeć na jego twarzy wzruszenie, współczucie dla siostry. Zamiast tego jedynie przechyla głowę, widzę ruch jego potężnych ramion, powraca też delikatne drganie żuchwy. Wyciągam z kieszeni notatnik i zaczynam wodzić ołówkiem po papierze. Moje myśli stopniowo się oczyszczają, a przestrzeń powoli wypełnia jedynie mrok – i Vlad siedzący przede mną.
Otula mnie spokój, gdy przyglądam się jego rysom: ciemna karnacja, opalona skóra, imponująca sylwetka. Silnie zarysowana żuchwa. Zgrabny, prosty nos. Czarne wachlarze gęstych rzęs okalające ciemne, wyraziste oczy. Kiedy chwilę temu wbił we mnie swój wzrok, miałam wrażenie, że widzę bursztynowe refleksy wirujące wokół mrocznego jądra ciemności. Wiem, że nie wolno patrzeć wprost w zaćmienie słońca gołym okiem, ale widok jest tak niesamowity, że nie mogę się oprzeć.
Oślepia mnie.
Do rzeczywistości przywraca mnie ruch wokół, znowu jestem wewnątrz kościoła. Wszyscy wychodzą. Wstaję, chowam notatnik z powrotem do kieszeni, a potem ruszam za siostrą.
Nagle czuję, że moje ramię zostaje ściśnięte jak w imadle, zatrzymuję się więc w pół kroku. Odwracam się i staję twarzą w twarz z potężną sylwetką Vlada. Góruje nade mną, ale nie mogę odpowiedzieć mu spojrzeniem, bo boję się tego, co ujrzy w moich oczach. Owiewa mnie jego zapach, od którego zaczyna mi się kręcić w głowie. Pachnie męskością i bogactwem, dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Czuję korzenny aromat, jakby palisander, który rozpala we mnie miejsca przez nikogo wcześniej niedotykane. Palcami, które jeszcze przed chwilą oplatały moje ramię, rozchyla mój płaszcz, a następnie wsuwa piersiówkę do wewnętrznej kieszeni, grzbietem ręki muskając sutek. Nie robi tego umyślnie, ale i tak czuję jego dotyk wszędzie. Sprawia, że powietrze wokół się skrapla, a moje płuca się zaciskają.
Oddychaj, mówię do siebie w myślach.
– Chodźmy jutro na lunch – słyszę, a niski dźwięczny tembr jego głosu uderza we mnie z całej siły.
Łup. Łup. Łup.
Szeroko otwieram usta ze zdziwienia, a moje serce tłucze się niczym w piersi rzymskiego wojownika przed bitwą. Zupełnie nie wiem, co odpowiedzieć, ale całe szczęście już nic nie muszę mówić, bo dobiega mnie melodyjny głos mojej siostry.
– Naturalnie, Vlad, zajmę się tym i prześlę ci szczegóły w mailu.
Podnoszę wzrok do góry i widzę, że odwrócił się ode mnie, a teraz spogląda i rozmawia z moją piękną siostrą.
No jasne.
Oczywiście, że zwracał się do Diany, a nie do mnie.
Kręcę lekko głową. W mojej piersi wzbiera śmiech, ale tłumię go. Zostawiam ich i oddalam się, by zaczerpnąć powietrza. Moje dziewczęce zauroczenie Vladem od zawsze było tajemnicą i tak już pozostanie.