- W empik go
W blasku cieni - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
18 lutego 2021
Ebook
31,00 zł
Audiobook
24,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
W blasku cieni - ebook
Młode małżeństwo, Blanka i Aleksy, wiodą spokojne życie na przedmieściach Krakowa. Choć oboje są naznaczeni bolesnymi wspomnieniami, miłość sprawia, że wszystkie trudne chwile z przeszłości zaczynają odchodzić w niepamięć. Żadne z nich nie przypuszcza, że jeden służbowy wyjazd Aleksego wkrótce zaważy na wspólnym szczęściu. A kiedy w życie Blanki ponownie wkroczy mężczyzna, który wiele lat temu był w niej do szaleństwa zakochany, ich małżeństwo zostanie wystawione na próbę. Próbę, na jaką nie byli przygotowani.
– Jaka była najpiękniejsza chwila w twoim życiu?
– Każda spędzona w twojej obecności – rzekł i rozmarzył się.
– Wybierz jedną. – Wodziła palcem po wiotkim ciele mężczyzny.
– Nie potrafię. Każda sekunda, minuta, godzina, kiedy jesteś przy mnie. Całe nasze wspólne życie jest najpiękniejszą chwilą – odparł powoli.
Wiktoria Piotrowska – urodziła się w 2002 roku. Mieszka z rodzicami i młodszym bratem. Obecnie uczęszcza do liceum we Włocławku, a także uważa, że ma najlepszych przyjaciół na świecie. Jest miłośniczką podróży oraz języka niemieckiego. Chętnie ogląda mecze piłki nożnej, a w wolnych chwilach pisze powieści i wiersze.
– Jaka była najpiękniejsza chwila w twoim życiu?
– Każda spędzona w twojej obecności – rzekł i rozmarzył się.
– Wybierz jedną. – Wodziła palcem po wiotkim ciele mężczyzny.
– Nie potrafię. Każda sekunda, minuta, godzina, kiedy jesteś przy mnie. Całe nasze wspólne życie jest najpiękniejszą chwilą – odparł powoli.
Wiktoria Piotrowska – urodziła się w 2002 roku. Mieszka z rodzicami i młodszym bratem. Obecnie uczęszcza do liceum we Włocławku, a także uważa, że ma najlepszych przyjaciół na świecie. Jest miłośniczką podróży oraz języka niemieckiego. Chętnie ogląda mecze piłki nożnej, a w wolnych chwilach pisze powieści i wiersze.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-225-4 |
Rozmiar pliku: | 694 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ I
– Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci…
Takie słowa wypowiadali dokładnie rok temu Blanka i Aleksy, stojąc na ślubnym kobiercu. Obydwoje doskonale pamiętają ten dzień. Ciepłe, kwietniowe popołudnie, najbliższa rodzina, znajomi i oni, przysięgający sobie wierność i miłość do końca życia. W uszach Aleksego do dziś brzmi to niewinne, delikatne, ale zarazem stanowcze „tak”, które tamtego dnia wypowiedziała Blanka, patrząc mu prosto w oczy. Kobieta zaś wciąż pamięta ten niezwykły pocałunek po uroczystej ceremonii. Delikatne muśnięcie ust przez ukochanego było czymś niezwykłym i trwało zaledwie kilka sekund, lecz dla Blanki stanowiło całą wieczność.
Tamten dzień to odskocznia od wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości. Od tego, co obydwoje chcieli jak najszybciej zapomnieć, czyli szarych wspomnień z dzieciństwa.
Młodzi są teraz na Krecie w Grecji, na długo wyczekiwanej pierwszej wspólnej wycieczce. Pogoda wspaniała, słońce świeci, niebo błękitne, aż szkoda, że już jutro muszą wracać.
***
Alek to dwudziestoośmioletni, dobrze zbudowany mężczyzna. Ma włosy koloru ciemny blond, niebieskie jak ocean oczy oraz delikatny zarost na brodzie. Jego dziadek zawsze mawiał, że będzie z niego dobry żołnierz, a zważywszy na zachowanie i posturę, nie można było temu zaprzeczyć. Gdy był małym chłopcem, wyróżniał się spośród swoich kolegów dojrzałością i sylwetką. Alek od dziecka uwielbiał sport i starał się uprawiać go w każdej wolnej chwili. To był jego sposób na nudę i chwilowe odcięcie się od przykrej rzeczywistości… Aleksy jest odpowiedzialnym, zrównoważonym psychicznie, wrażliwym i czułym mężczyzną. Oprócz tego cechuje go niebywała odwaga i szczerość wobec ukochanej. Nie brakuje mu także poczucia humoru. Niestety czasami jest wielkim pesymistą. Może to ze względu na przeszłość, z którą wiążą się okropne wspomnienia…
Mężczyzna pochodzi z Białorusi, do osiemnastego roku życia mieszkał w Grodnie. Aleksy ma o dziesięć lat starszego brata Siergieja, który z żoną i synem mieszka w Mińsku. Relacje braci od momentu wyjazdu młodszego z nich do Polski pogorszyły się.
Aleksy nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Od kiedy pamięta, w zubożałej rodzinie zawsze brakowało pieniędzy. Jego matka była kucharką w szkole, a ojciec zwykle pomagał sąsiadowi w utrzymywaniu gospodarstwa. Czasami zdarzało mu się uprawiać hazard i nie raz tracił na niego całą wypłatę mamy. Z tego powodu często dochodziło do kłótni i wezwań policji. Całe szczęście, że mieszkał z nimi jeszcze dziadek, ojciec matki Aleksego. W ciężkich chwilach chłopiec mógł liczyć na jego wsparcie. Gdy miał sześć lat, jego ojciec po raz pierwszy kupił samochód. Nie miał jednakże prawa jazdy i nie zamierzał mieć, gdyż uważał, że i bez niego sobie poradzi.
Tamtego sierpniowego popołudnia ojciec postanowił zabrać Alka wraz z matką na przejażdżkę po okolicy. Wszyscy byli tak zadowoleni, że zapomnieli o braku prawa jazdy Władimira. Mężczyzna do dziś pamięta słowa matki, wypowiedziane tuż przed wypadkiem:
– Władimir, zwolnij, przecież Alek z nami jedzie, Władimir, zwol… – i tutaj urwał się jej drżący głos.
Mąż nie posłuchał żony. Nie zdążył zahamować, kiedy na skrzyżowanie wjechała ciężarówka. Skończyło się to tragicznie, rodzice zginęli na miejscu, a chłopak do dziś ma niewielką bliznę na czole. Ta chwila na zawsze pozostanie w jego pamięci.
Po śmierci rodziców Aleksym i jego starszym bratem, który już studiował, zaopiekował się dziadek. Sytuacja, w której się znaleźli, była beznadziejna. Dziadek za swoją marną emeryturę ledwo utrzymywał obydwu wnuków. Oprócz tego chorował, brakowało pieniędzy na leki. Alek po szkole musiał pracować w gospodarstwie u sąsiada, za co otrzymywał marne grosze.
Gdy skończył osiemnaście lat, jego dziadek umarł. Chłopak postanowił więc wyprowadzić się do Polski, bo wiedział, że nic go już w Grodnie nie trzyma. Do Krakowa przybył zimą. Miał dojechać do Warszawy, bo wiedział, że to przyszłościowe miasto. Tam planował rozpocząć jakąś pracę, potem zdobyć pieniądze na studia, o których zawsze marzył. Jednakże autobus, którym podróżował, z powodu zamieci nie mógł jechać dalej. Robiło się ciemno. Alek wiedział, że musi znaleźć miejsce na nocleg, gdyż była bardzo sroga zima. Jedyne pieniądze, jakie miał, to ostatnie drobiazgi z emerytury dziadka. Była godzina jedenasta w nocy i robiło się coraz zimniej. W pewnej chwili postanowił wejść do małej, przydrożnej knajpy i tam zostać na noc.
Wczesnym rankiem obudził go właściciel. Zobaczył, że chłopak nie jest Polakiem, i zaczął rozmawiać z nim po angielsku. Młodzieniec dość dobrze znał ten język, pilnie uczył się go w szkole i w domu. Aleksy wytłumaczył, że jak najszybciej chciałby znaleźć pracę i mieszkanie, bo brak mu środków do życia. Właściciel baru zaproponował chłopakowi zamieszkanie na zapleczu. Powiedział, że jest tam toaleta, łóżko, kuchenka, fotel, stolik i lodówka. Postawił jednak jeden warunek – kazał nauczyć się języka polskiego. Dał mu pół roku, a przez ten okres młodzieniec miał pracować na zmywaku w krakowskiej knajpie. Potem pan Stefan obiecał obcokrajowcowi posadę kelnera. Aleksy był ambitnym chłopakiem, więc postanowił szybko nauczyć się języka.
Po upływie ustalonego czasu dostał awans. W knajpie pracował przez rok, po czym udało mu się zdobyć wystarczającą ilość pieniędzy na wymarzone studia. Aleksy zaczął studiować wychowanie fizyczne, jednakże nie ukończył tego kierunku. Nie poradził sobie w szkole. Był źle traktowany przez innych studentów. Miał wówczas niezbyt dobry akcent. Uczniowie z akademika obrażali go i wyśmiewali się z niego.
Pewnego razu Alek nie wytrzymał, wplątał się w bójkę i został wydalony ze szkoły. Przez cztery miesiące chłopak znów pracował w knajpie.
Pewnego wieczoru zadzwonił do niego brat Siergiej:
– Alek, jak sobie radzisz? Czy dostałeś pieniądze, które ci wysłałem? – zapytał.
– Fatalnie, jestem beznadziejny. A co do pieniędzy to tak, tak, dostałem – odparł cicho. – Dzięki Siergiej – dodał. Po chwili namysłu rzekł: – Siergiej, ja do niczego się nie nadaję, studia z wychowania fizycznego oblałem, jestem nieudacznikiem, pewnie skończę jak ojciec – mówił z żalem w głosie.
Brat chwilę milczał, po czym powiedział:
– Co ty gadasz, bracie – urwał na moment. – Aleksy, ty się na ochroniarza nadajesz, dobrze zbudowany, wysoki… idealnie. Co ty na to? A pamiętasz słowa dziadka? Mówił, że będzie z ciebie dobry żołnierz, a ochroniarz to prawie to samo!
Chłopak rzeczywiście się tym zainteresował i doszedł do wniosku, że Siergiej ma rację. Jeszcze przez kilka dni rozmyślał nad pomysłem brata, po czym stwierdził, że pójdzie do dwuletniej szkoły policealnej. Tak też zrobił. Po ukończeniu edukacji wynajął sobie małą kawalerkę. Później pracował jako stróż na dyskotekach, czasami jako ochroniarz w banku lub na rozprawach sądowych. Z biegiem czasu szło mu coraz lepiej, szybko uczył się nowych polskich słów, potem dostał kolejny awans.
Blankę poznał podczas imprezy nad Zalewem Skowronek, w miejscowości położonej około trzydziestu kilometrów od Krakowa. W tamtej chwili zakochał się w niej bez pamięci. To właśnie w tej kobiecie znalazł opiekunkę, żonę, przyjaciółkę, a zarazem człowieka, którego od śmierci dziadka bardzo potrzebował. Dziewczynie nie przeszkadzało to, że był obcokrajowcem, z czym problem mieli inni, oraz jego specyficzny akcent. Również szczerze go pokochała.
Blanka to dwudziestopięcioletnia dziewczyna. Jest brunetką, ma długie włosy i brązowe oczy. To spokojna kobieta, mająca podobny system wartości co Alek. Uwielbia czytać książki i przebywać w towarzystwie dzieci. Ma siedemnastoletnią siostrę i dwudziestosiedmioletniego brata.
Gdy skończyła dziesięć lat, jej rodzice rozwiedli się. Nie ma się co dziwić, że ona również niezbyt dobrze wspomina dzieciństwo. Ciągłe awantury i kłótnie rodziców, w końcu uzależnienie ojca. Po tym wszystkim mężczyzna całkowicie zerwał kontakt z dziećmi. Blanka doskonale pamięta, że on nigdy nie okazywał im miłości. Po upływie roku sięgnął po narkotyki, potem przedawkował, a ostatecznie zmarł. Matka Blanki zaś wyjechała do Chicago, początkowo w celach zarobkowych. Blankę doszły jednak słuchy, że poznała tam pewnego mężczyznę, miała z nim dziecko. Była to prawda. Matka nieletnim jeszcze dzieciom – Blance, Tamarze i Brunowi – wysyłała tylko pieniądze na utrzymanie. Z biegiem czasu coraz mniej dzwoniła, nie pisała listów, później kontaktowała się tylko w wakacje, a potem raz, dwa razy w roku.
Opiekę nad rodzeństwem przejęła siostra ich ojca – ciocia Sabina. Mimo tego, że miała męża i roczne dziecko, postanowiła zaopiekować się rodzeństwem. Była zupełnie inna niż jej brat. Wraz z mężem stworzyła dla dzieciaków kochającą, szczęśliwą rodzinę, pełną zrozumienia, miłości i ciepła. Nie ma się co dziwić, że Blanka traktuje ciocię Sabinę jak matkę, a Tamara do dzisiaj na młodszego kuzyna mówi „brat”.
Dziewczyna ukończyła liceum w Warszawie, a potem wyjechała do Krakowa na studia. Tam też od dwóch lat informatykę studiował Bruno. Kiedy Blanka przyjechała do miasta, zamieszkała razem z nim w niewielkim lokum. Dziewczyna studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim filologię polską, a później pedagogikę. Uczyła się zaocznie, więc w ciągu tygodnia pracowała w szkolnej świetlicy. Wybrała ten zawód, bo od kiedy pamięta, uwielbiała pracę z dziećmi i młodzieżą.
Blanka to spokojna osoba, rzadko kiedy wychodziła na imprezy czy dyskoteki. Wolała spędzać czas w domu, oglądając telewizję bądź czytając książki. Jednakże pewnego popołudnia odbyła się impreza nad jeziorem, niedaleko Krakowa. Było to spotkanie kończące pierwszy semestr studiów. Koleżanki namawiały Blankę, więc po długim namyśle zgodziła się na wyjście. Na imprezie ochroniarzem miał być właśnie Aleksy.
Zabawa rozpoczęła się. Najpierw koncert przystojnych studentów z trzeciego roku, później ognisko. Wszyscy tańczyli, a Blanka siedziała nad jeziorem z uśmiechem na twarzy.
Nagle podszedł do niej Aleksy i zapytał:
– Wszystko okej?
– Tak, wszystko w porządku – odpowiedziała dziewczyna, spoglądając nieśmiało na nieznajomego chłopaka.
Po chwili namysłu Alek znów zadał jej pytanie:
– Niezła impreza, co?
– Nie wierzę, pierwszy raz w życiu jestem na imprezie, a teraz jeszcze nieznajomy chłopak próbuje nawiązać ze mną rozmowę – powiedziała, po czym dodała: – odpowiadając na twoje pytanie, to niezła.
Alek wybuchnął śmiechem, choć sam nie wiedział dlaczego. Spojrzał Blance prosto w oczy, a ona spuściła wzrok i oblała się rumieńcem. Aleksy wciąż na nią patrzył, po czym zaczął:
– Jestem Aleksy. – Podał jej dłoń.
– Miło mi, Blanka – rzekła cicho, a na jej twarzy ponownie pojawił się promienny uśmiech.
Nagle poczuła motyle w brzuchu. Chwilę stali razem, trzymając się za ręce, a po paru sekundach dziewczyna powiedziała, że pójdzie trochę potańczyć ze znajomymi. Jednak zanim ruszyła, usłyszała od Aleksego:
– Przepraszam…
– Za co? – zapytała ze zdziwieniem.
– Za to, że tak długo trzymałem cię za rękę – dodał zmieszany.
Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała przecząco głową. Następnie uśmiechnęła się do nowo poznanego chłopaka, po czym ruszyła do znajomych.
Około godziny dwudziestej trzeciej Blanka uznała, że powinna już wracać do domu. Kiedy szła w stronę przystanku autobusowego, zaczepił ją Patryk, który od kilku miesięcy próbował poderwać studentkę. Był pijany, więc dziewczyna nie zwracała na niego uwagi, tylko szła przed siebie. W pewnej chwili złapał ją za rękę i chciał pocałować. Kiedy wyszarpnęła się, na siłę przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna próbowała uwolnić się od chłopaka, jednakże ten nie ustępował. Całował Blankę po szyi, a ta nie mogła zrobić nic innego, jak tylko krzyczeć. Incydent trwał nie dłużej niż pięć minut.
W pewnym momencie w stronę przystanku szedł Aleksy, gdyż miał jeszcze nocną zmianę. Gdy zauważył całą tę sytuację, bez wahania ruszył na pomoc.
– Zostaw ją, puszczaj! – krzyczał.
Tamten na moment odsunął się od Blanki, spojrzał się na Aleksego i rzekł:
– Odwal się od mojej kobiety. Blanka, idziemy. – Patryk mocno złapał ją za rękę.
– Nie jestem twoją dziewczyną, zrozum to! Nie byłam i nigdy nie będę! Aua, puszczaj! – mówiła przez łzy.
W tej chwili Alek musiał szybko interweniować:
– Zostaw ją, bo pożałujesz. Słyszysz?
Usłyszawszy te słowa Patryk rzucił się na Alka. Ten jednak znał sposób, jak obezwładnić chłopaka. Potem zadzwonił na policję.
Blanka stała jak wmurowana, serce waliło jej w piersi. Była naprawdę bardzo wdzięczna nowo poznanemu chłopakowi. Gdy cała ta sytuacja ucichła, Alek został sam z kobietą i zapytał:
– Zrobił ci krzywdę, Blanka?
Ona nie odpowiedziała na jego pytanie, tylko rzekła:
– Dziękuję za wszystko. Gdyby nie ty, to nie wiem, co mogłoby się stać. On uważa się za mojego chłopaka, ale nigdy nim nie był i nie będzie – urwała, a do jej oczu ponownie napłynęły łzy.
Chłopak powtórzył pytanie, ale ona nie musiała nic mówić, bo było widać, że ma siną dłoń. Potem Blanka zrobiła krok do przodu w stronę Alka i dotknęła jego policzka, z którego leciał niewielki strumień krwi. Otarła go chusteczką i rzekła:
– Boli cię? Może powinieneś pojechać do szpitala?
On uśmiechnął się do niej, pokiwał przecząco głową i rzekł:
– To w końcu moja praca. A twoja dłoń? – Chwycił ją delikatnie, a ona sama nie wiedziała, dlaczego pozwoliła mu trzymać ją dalej. Przez pewien czas patrzyli na siebie, po czym chłopak znów zapytał: – Boli cię?
– Już lepiej – odpowiedziała cicho dziewczyna.
On powtórzył jednak pytanie, które zadał na samym początku:
– Zrobił ci krzywdę?
Blanka spojrzała w jego błękitne oczy, jednak bała się opowiedzieć mu o całej zaistniałej sytuacji. Odwróciła się, zrobiła kilka kroków do przodu, a potem zaczęła:
– Całował mnie i przytulał, ale całe szczęście nie trwało to długo. Gdyby był trzeźwy, to nie zrobiłby tego. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dziękuję, że mi pomogłeś, naprawdę, gdyby nie ty, to on mógłby… – Jej oczy ponownie napełniły się łzami.
Aleksy stał obok, widział, że dziewczyna jest roztrzęsiona. Blanka nie mogła ustać w miejscu, trzymała skrzyżowane ręce. Chłopak podszedł do niej, dotknął jej ramienia i zapytał:
– Jak mogę ci pomóc?
Ona nie odpowiedziała. Przez moment patrzyła w ziemię, miała mętlik w głowie. W pewnej chwili przytuliła się do Aleksego. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Zamknęła oczy i przestała płakać.
Młodzieniec poczuł szybsze bicie serca, a młoda kobieta cały czas dotykała jego piersi. On położył rękę na plecach Blanki i subtelnie pogładził lśniące włosy. Później kobieta zrobiła krok w tył i przełknęła ślinę. Nie była pewna, czy nie postąpiła zbyt pochopnie, wpadając w ramiona nowo poznanego ochroniarza. Ale jemu najwidoczniej nie przeszkadzała czułość z jej strony. Pogłaskał ją po głowie i delikatnie chwycił za ramię. Studentka poczuła się lepiej. Miała wrażenie, jakby znała mężczyznę od dawna. Kiedy była w jego ramionach, czuła się bezpiecznie i przyjemnie. Gdy Blanka stała nieruchomo, Aleksy poczuł dziwne wewnętrzne ukłucie i przypływ pozytywnej energii. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś podobnego. Przyglądał się kobiecie i już chciał coś powiedzieć, jednak nie odezwał się.
Po chwili milczenia Alek zaproponował, że odwiezie ją do domu. Blanka nie była zbyt przekonana do tego pomysłu, lecz za namową przystojnego ochroniarza zgodziła się. Podczas drogi cały czas rozmawiali, a kiedy Alek zatrzymał się pod jej blokiem, Blanka spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała:
– Dziękuję, jeszcze raz dziękuję.
Potem Alek i Blanka rozmawiali przez około godzinę. Obydwoje czuli, że pomiędzy nimi zaczyna iskrzyć. Znali się zaledwie kilkanaście godzin, a ich konwersacja toczyła się tak sprawnie, jakby od dawna byli dobrymi przyjaciółmi. Kiedy przebywali jeszcze w samochodzie i dziewczyna miała już wysiadać, odwróciła się do Alka, a ten uśmiechnął się do niej i rzekł:
– Do zobaczenia.
Ta sytuacja sprawiła, że Aleksy i Blanka zauroczyli się w sobie. Spędzali razem bardzo dużo czasu. Stali się wówczas nierozłączni.
***
Pewnego jesiennego popołudnia Aleksy zaprosił dziewczynę na spacer do pobliskiego parku. Obydwoje szli alejką, na której łatwo dostrzec można było kolorowe liście klonu i dębu. Przez cały ten czas uśmiechali się do siebie i rozmawiali o wszystkim. O pracy, o sobie, o tym, co było, i o tym, co będzie… Zatrzymali się przy pobliskim stawie i weszli na pomost. Robiło się coraz zimniej. Aleksy okrył Blankę swoją jeansową kurtką. Ona patrząc w stronę wody, rzekła:
– Zmarzniesz.
I już chciała zdjąć z siebie kurtkę, kiedy chłopak złapał ją za dłoń. Zapadła głęboka cisza. Z oddali dobiegał świergot ptaków, a staw przypominał wzburzone morze. Park jesienią wyglądał bajkowo. Kolorowe liście na drzewach dodawały temu miejscu jeszcze więcej uroku.
– Masz jakieś marzenia? – zapytała kobieta, spoglądając mężczyźnie w twarz.
– Chcę wieść spokojne życie, najlepiej z dala od zgiełku. O nowej pracy nie marzę, bo ta mi odpowiada, mieszkanie też może być. Nie mam zbyt wielu pragnień. Najważniejsze dla mnie są po prostu cisza i spokój. Może to przez wszystkie te wydarzenia z przeszłości – urwał, po czym spojrzał na kobietę. – A ty? – zapytał z niepewnością.
– Moim największym marzeniem jest poznanie kogoś wyjątkowego i założenie szczęśliwej, kochającej rodziny. Kogoś, z kim mogłabym się zestarzeć i spędzić resztę swojego życia. Chciałabym wieść spokojne życie, z dala od zgiełku – powtórzyła słowa wypowiedziane przez Aleksego. – Pragnę miłości, bo to jest dla mnie najważniejsze. Miłości, którą jest ciepło rodzinnego domu. – Spojrzała na mężczyznę, który udawał, że wzrok wbity ma w szumiące drzewa. – Pocałujesz mnie? – zapytała cicho, ale na tyle głośnym tonem, by usłyszał ją Aleksy.
Od tego momentu nie myślał o tym, aby zbliżyć się do nowo poznanej dziewczyny, jednak nie mógł zaprzeczyć, że każdego dnia coraz bardziej tego pragnął. Nie chciał tego robić, chociażby z tego względu, żeby Blanka nie pomyślała sobie o nim czegoś złego. Że jest taki sam jak człowiek, który chciał zrobić jej krzywdę. Ale nie, Aleksy to zupełnie inny mężczyzna. Spokojny, opanowany blondyn był dla kobiety najlepszym przyjacielem od czasu, kiedy po raz pierwszy się spotkali. Zawsze mogła na niego liczyć, nigdy nie odmawiał jej pomocy, to do niego zwracała się w trudnych chwilach, bo wiedziała, że zawsze wyciągnie ją z kłopotów. Aleksy i Blanka nie znali się długo. Od czasu incydentu minęły zaledwie cztery miesiące. Oboje jednak wiedzieli, że te cztery miesiące były najpiękniejszymi chwilami w ich dotychczasowym życiu.
– Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał spokojnym głosem i zdjął ręce oparte na balustradzie.
– Nie marzysz o kobiecie? – zmieniła temat, a zaraz potem zarumieniła się.
Aleksy nie odpowiedział na pytanie zadane przez Blankę. Wybuchnął śmiechem, ale po chwili spoważniał. Kobieta stała oparta o drzewo klonu niespełna półtora metra od Alka. Mężczyzna zrobił spontaniczny krok w przód i delikatnie pogłaskał Blankę po policzku. Ona wlepiła wzrok w jego niebieskie niczym ocean oczy, a mężczyzna zaczął ją namiętnie całować… Ich serca biły coraz szybciej. Zauroczeni młodzi ludzie stali w objęciach pod zniedołężniałym klonem. Zimny podmuch wiatru sprawił, że Blanka zatrzęsła się delikatnie. Poczuł to Alek, który cały czas był blisko niej. Rzeczywiście robiło się coraz chłodniej. Drzewa kołysały się, niczym w rytm melodii lub muzyki, która dobiegała z oddali. Alek jeszcze mocniej przytulił kobietę. Ona dotknęła jego szorstkiej dłoni i na chwilkę zamknęła oczy. Czuła się bezpiecznie, spokojnie i wspaniale. Już nie odczuwała zimnego podmuchu wiatru, ale ciepło, które biło od Aleksego. Mężczyzna odpowiedział na zadane wcześniej pytanie:
– Marzę o kobiecie… – Wziął głęboki wdech. – Ja, Blanka, ja zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia – powiedział spokojnym, a zarazem wyraźnym głosem.
Na twarzy kobiety pojawił się promienny uśmiech, który zadziałał jak rozkaz dla drzew, aby te przestały kołysać się na wietrze. Zrobiło się cieplej. Podmuch nie był już tak silny jak wcześniej. Zza chmur wyszło słońce.
– Przy nikim nie czułam się nigdy tak bezpiecznie. Jesteś dla mnie jak – spojrzała w niebo – jak słońce, które każdego dnia rozświetla mi życie – powiedziała powoli.
W pewnej chwili Aleksy delikatnie chwycił ją za rękę i zakochani ruszyli w drogę powrotną. Wyglądali na najszczęśliwszych ludzi na całej Ziemi.
***
Byli parą przez ponad dwa lata, kiedy chłopak postanowił oświadczyć się ukochanej. Niedługo potem odbył się ich ślub. Można powiedzieć, że stali się bardzo szczęśliwym małżeństwem. Obydwoje pracują, spędzają razem niezapomniane chwile i wkrótce planują powiększyć kochającą rodzinę.ROZDZIAŁ II
Robiło się ciemno. W pewnej chwili Alek zaproponował ukochanej, aby poszli na spacer brzegiem morza, gdyż był to ich ostatni dzień podróży. Już jutro mieli wracać do Krakowa. Młodzi byli szczęśliwi, szli w milczeniu, co pewien czas spoglądali na siebie, uśmiechając się. W pewnej chwili usiedli na piasku, Blanka położyła głowę na jego ramieniu, a chłopak powiedział:
– Kocham cię, Blanka, nawet nie wiesz jak mocno, każdego dnia moja miłość staje się coraz silniejsza. Cieszę się, że spotkałem w życiu taką osobę jak ty.
Blanka jeszcze bardziej rozpromieniła się i miała łzy w oczach. Dotknęła swoją delikatną dłonią jego policzka i rzekła:
– Alek, też cię kocham, tak bardzo! Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie przyjacielem i ostoją w trudnych chwilach.
Po tej romantycznej wymianie zdań zaczęli się całować, a potem Alek wziął ukochaną na ręce i wbiegł do morza. Zakochani śmiali się głośno, a w oddali widać było niezwykły zachód słońca. Cudowna aura i nieziemska atmosfera sprawiły, że ta chwila stała się niezapomniana.
***
– Aleksy, pośpiesz się, bo spóźnimy się na samolot! Spójrz, która już godzina! – poganiała go Blanka.
Chłopak chodził dookoła salonu, nie było widać, że się śpieszy, co chwilę drapał się po głowie, mówiąc:
– Gdzie ja położyłem mój telefon? Kurczę, przecież leżał na stole.
– Telefon jest już w torbie, spakowałam go, a teraz chodź, bo naprawdę się spóźnimy! – niecierpliwiła się dziewczyna, pakując jeszcze ostatnie walizki. Chłopak podszedł do żony i dotknął jej ramienia.
– Dobrze, dobrze, Blanka, spokojnie, jak nie tym samolotem, to następnym – rzekł Alek, po czym uśmiechnął się do żony i wyjął z kieszeni bilety na dwie różne godziny. Blanka wybuchnęła śmiechem i pogłaskała ukochanego po głowie, a po chwili rzekła:
– Ty głuptasie, przewidziałeś to, że zaśpimy, i kupiłeś dwa bilety. Niesamowity jesteś!
Tak jak Alek podejrzewał, młodzi wylecieli trzy godziny później. Musieli jeszcze wszystko spakować, sprawdzić, czy zabrali walizki, i rozejrzeć się po apartamencie.
Na lotnisku było tłoczno i łatwo można było się pomylić, do którego sektora należy wejść. Alek i Blanka również mieli z tym kłopot. Po półgodzinnym poszukiwaniu wyznaczonych miejsc wyruszyli do Polski. Podróż była długa, ale nie nudna. Młodzi co chwilę patrzyli na siebie, z zadowoleniem rozmawiali ze sobą. W pewnej chwili Blanka powiedziała:
– Muszę przyznać, że to była wspaniała wycieczka. Dziesięć dni na Krecie… Sam wszystko zorganizowałeś, nie wiedziałam nawet, gdzie mnie zabierzesz! No może z wyjątkiem tego, że lecimy w ciepłe kraje. Naprawdę nigdy nie byłam tak szczęśliwa i zrelaksowana i…
Nie dokończyła, bo przerwał jej Aleksy:
– Ciebie nawet na koniec świata mogę zabrać. Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa. Oboje wiemy, że nasze dzieciństwo nie było zbyt kolorowe, dlatego musimy sobie to jakoś wynagrodzić… To gdzie kolejna wycieczka?
Oboje uśmiechnęli się do siebie. Alek złapał Blankę za rękę, a potem co jakiś czas spoglądali za okno na pierzaste chmury. Potem znów rozpoczęli rozmowę i żartowali, głośno się przy tym śmiejąc.
Lecieli około trzech godzin, aż wkrótce samolot wylądował. Na lotnisku odszukali swój pozostawiony samochód, wsiedli do niego i pojechali w stronę Krakowa. Po upływie sześciu godzin zmęczeni, ale zadowoleni dotarli do domu. Rozpakowali swoje walizki, wzięli prysznic, usiedli na łóżku i zaczęli oglądać telewizję. Niespodziewanie do Alka zadzwonił telefon. Chłopak przeprosił Blankę, wstał z kanapy, po czym odebrał:
– Halo, cześć, Eliasz, co tam?
– Bądź jutro w pracy pół godziny przed siódmą, szef chce przeprowadzić z nami rozmowę.
– Coś się stało? – zapytał zdziwiony Alek.
– Powiedział, że to sprawy służbowe, nic więcej nie wspominał. Prosił, żebym ci przekazał. To będziesz jutro wcześniej? – zapytał przyjaciela.
– Oczywiście, tak, tak – odparł, po czym rozłączył się i wrócił na kanapę do ukochanej.
– Alek, setny raz oglądamy tę komedię, a ty znów przegapiłeś najlepszy moment.
Aleksy, jakby zamyślony, nic nie odpowiedział na komentarz Blanki. To nie było do niego podobne, bo zwykle był skłonny odpowiadać na każde zdanie żony, a teraz siedział zupełnie cicho, zapatrzony w jeden punkt, jakby był odcięty od świata. Podparł się łokciem o brzeg sofy i oparł głowę na pięści. Zmarszczył brwi. Przez pewien czas nie patrzył na telewizor, jego wzrok uciekał w kierunku okna. Wyglądał, jakby nad czymś rozmyślał, coś kalkulował, analizował. Blanka prędko zauważyła dziwne zachowanie męża i miała zapytać ukochanego, czy wszystko gra, jednakże on rzekł pierwszy:
– Jestem zmęczony, pójdę się położyć.
Kobieta wiedziała, że coś dręczy Alka, dlatego wyłączyła telewizję i poszła za swoim mężem do sypialni. On jednak nie spał, jak powiedział Blance, tylko siedział i patrzył się w okno.
– Aleksy, co się stało? Przecież widzę, że jesteś zdenerwowany.
– Dzwonił Eliasz, szef kazał nam przyjść jutro pół godziny przed zmianą. Ostatnio przedłużyłem urlop i może… Nie wiem, może chce mnie zwolnić. Wiesz, niezbyt za sobą przepadamy – mówił zmartwiony i podenerwowany. – Co ma być, to będzie, jutro się przekonamy.
Dziewczyna usiadła obok męża i powiedziała mu, aby się nie przejmował bez powodu, jeśli nie wie, o co chodzi. Pogłaskała go po policzku, dała buziaka i położyła głowę na jego ramieniu.
– Aluś, kocham cię, nie martw się.
Chłopak pocałował ją w czoło i cicho szepnął:
– Ja ciebie też kocham.
Potem obydwoje zasnęli.
– Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci…
Takie słowa wypowiadali dokładnie rok temu Blanka i Aleksy, stojąc na ślubnym kobiercu. Obydwoje doskonale pamiętają ten dzień. Ciepłe, kwietniowe popołudnie, najbliższa rodzina, znajomi i oni, przysięgający sobie wierność i miłość do końca życia. W uszach Aleksego do dziś brzmi to niewinne, delikatne, ale zarazem stanowcze „tak”, które tamtego dnia wypowiedziała Blanka, patrząc mu prosto w oczy. Kobieta zaś wciąż pamięta ten niezwykły pocałunek po uroczystej ceremonii. Delikatne muśnięcie ust przez ukochanego było czymś niezwykłym i trwało zaledwie kilka sekund, lecz dla Blanki stanowiło całą wieczność.
Tamten dzień to odskocznia od wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości. Od tego, co obydwoje chcieli jak najszybciej zapomnieć, czyli szarych wspomnień z dzieciństwa.
Młodzi są teraz na Krecie w Grecji, na długo wyczekiwanej pierwszej wspólnej wycieczce. Pogoda wspaniała, słońce świeci, niebo błękitne, aż szkoda, że już jutro muszą wracać.
***
Alek to dwudziestoośmioletni, dobrze zbudowany mężczyzna. Ma włosy koloru ciemny blond, niebieskie jak ocean oczy oraz delikatny zarost na brodzie. Jego dziadek zawsze mawiał, że będzie z niego dobry żołnierz, a zważywszy na zachowanie i posturę, nie można było temu zaprzeczyć. Gdy był małym chłopcem, wyróżniał się spośród swoich kolegów dojrzałością i sylwetką. Alek od dziecka uwielbiał sport i starał się uprawiać go w każdej wolnej chwili. To był jego sposób na nudę i chwilowe odcięcie się od przykrej rzeczywistości… Aleksy jest odpowiedzialnym, zrównoważonym psychicznie, wrażliwym i czułym mężczyzną. Oprócz tego cechuje go niebywała odwaga i szczerość wobec ukochanej. Nie brakuje mu także poczucia humoru. Niestety czasami jest wielkim pesymistą. Może to ze względu na przeszłość, z którą wiążą się okropne wspomnienia…
Mężczyzna pochodzi z Białorusi, do osiemnastego roku życia mieszkał w Grodnie. Aleksy ma o dziesięć lat starszego brata Siergieja, który z żoną i synem mieszka w Mińsku. Relacje braci od momentu wyjazdu młodszego z nich do Polski pogorszyły się.
Aleksy nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Od kiedy pamięta, w zubożałej rodzinie zawsze brakowało pieniędzy. Jego matka była kucharką w szkole, a ojciec zwykle pomagał sąsiadowi w utrzymywaniu gospodarstwa. Czasami zdarzało mu się uprawiać hazard i nie raz tracił na niego całą wypłatę mamy. Z tego powodu często dochodziło do kłótni i wezwań policji. Całe szczęście, że mieszkał z nimi jeszcze dziadek, ojciec matki Aleksego. W ciężkich chwilach chłopiec mógł liczyć na jego wsparcie. Gdy miał sześć lat, jego ojciec po raz pierwszy kupił samochód. Nie miał jednakże prawa jazdy i nie zamierzał mieć, gdyż uważał, że i bez niego sobie poradzi.
Tamtego sierpniowego popołudnia ojciec postanowił zabrać Alka wraz z matką na przejażdżkę po okolicy. Wszyscy byli tak zadowoleni, że zapomnieli o braku prawa jazdy Władimira. Mężczyzna do dziś pamięta słowa matki, wypowiedziane tuż przed wypadkiem:
– Władimir, zwolnij, przecież Alek z nami jedzie, Władimir, zwol… – i tutaj urwał się jej drżący głos.
Mąż nie posłuchał żony. Nie zdążył zahamować, kiedy na skrzyżowanie wjechała ciężarówka. Skończyło się to tragicznie, rodzice zginęli na miejscu, a chłopak do dziś ma niewielką bliznę na czole. Ta chwila na zawsze pozostanie w jego pamięci.
Po śmierci rodziców Aleksym i jego starszym bratem, który już studiował, zaopiekował się dziadek. Sytuacja, w której się znaleźli, była beznadziejna. Dziadek za swoją marną emeryturę ledwo utrzymywał obydwu wnuków. Oprócz tego chorował, brakowało pieniędzy na leki. Alek po szkole musiał pracować w gospodarstwie u sąsiada, za co otrzymywał marne grosze.
Gdy skończył osiemnaście lat, jego dziadek umarł. Chłopak postanowił więc wyprowadzić się do Polski, bo wiedział, że nic go już w Grodnie nie trzyma. Do Krakowa przybył zimą. Miał dojechać do Warszawy, bo wiedział, że to przyszłościowe miasto. Tam planował rozpocząć jakąś pracę, potem zdobyć pieniądze na studia, o których zawsze marzył. Jednakże autobus, którym podróżował, z powodu zamieci nie mógł jechać dalej. Robiło się ciemno. Alek wiedział, że musi znaleźć miejsce na nocleg, gdyż była bardzo sroga zima. Jedyne pieniądze, jakie miał, to ostatnie drobiazgi z emerytury dziadka. Była godzina jedenasta w nocy i robiło się coraz zimniej. W pewnej chwili postanowił wejść do małej, przydrożnej knajpy i tam zostać na noc.
Wczesnym rankiem obudził go właściciel. Zobaczył, że chłopak nie jest Polakiem, i zaczął rozmawiać z nim po angielsku. Młodzieniec dość dobrze znał ten język, pilnie uczył się go w szkole i w domu. Aleksy wytłumaczył, że jak najszybciej chciałby znaleźć pracę i mieszkanie, bo brak mu środków do życia. Właściciel baru zaproponował chłopakowi zamieszkanie na zapleczu. Powiedział, że jest tam toaleta, łóżko, kuchenka, fotel, stolik i lodówka. Postawił jednak jeden warunek – kazał nauczyć się języka polskiego. Dał mu pół roku, a przez ten okres młodzieniec miał pracować na zmywaku w krakowskiej knajpie. Potem pan Stefan obiecał obcokrajowcowi posadę kelnera. Aleksy był ambitnym chłopakiem, więc postanowił szybko nauczyć się języka.
Po upływie ustalonego czasu dostał awans. W knajpie pracował przez rok, po czym udało mu się zdobyć wystarczającą ilość pieniędzy na wymarzone studia. Aleksy zaczął studiować wychowanie fizyczne, jednakże nie ukończył tego kierunku. Nie poradził sobie w szkole. Był źle traktowany przez innych studentów. Miał wówczas niezbyt dobry akcent. Uczniowie z akademika obrażali go i wyśmiewali się z niego.
Pewnego razu Alek nie wytrzymał, wplątał się w bójkę i został wydalony ze szkoły. Przez cztery miesiące chłopak znów pracował w knajpie.
Pewnego wieczoru zadzwonił do niego brat Siergiej:
– Alek, jak sobie radzisz? Czy dostałeś pieniądze, które ci wysłałem? – zapytał.
– Fatalnie, jestem beznadziejny. A co do pieniędzy to tak, tak, dostałem – odparł cicho. – Dzięki Siergiej – dodał. Po chwili namysłu rzekł: – Siergiej, ja do niczego się nie nadaję, studia z wychowania fizycznego oblałem, jestem nieudacznikiem, pewnie skończę jak ojciec – mówił z żalem w głosie.
Brat chwilę milczał, po czym powiedział:
– Co ty gadasz, bracie – urwał na moment. – Aleksy, ty się na ochroniarza nadajesz, dobrze zbudowany, wysoki… idealnie. Co ty na to? A pamiętasz słowa dziadka? Mówił, że będzie z ciebie dobry żołnierz, a ochroniarz to prawie to samo!
Chłopak rzeczywiście się tym zainteresował i doszedł do wniosku, że Siergiej ma rację. Jeszcze przez kilka dni rozmyślał nad pomysłem brata, po czym stwierdził, że pójdzie do dwuletniej szkoły policealnej. Tak też zrobił. Po ukończeniu edukacji wynajął sobie małą kawalerkę. Później pracował jako stróż na dyskotekach, czasami jako ochroniarz w banku lub na rozprawach sądowych. Z biegiem czasu szło mu coraz lepiej, szybko uczył się nowych polskich słów, potem dostał kolejny awans.
Blankę poznał podczas imprezy nad Zalewem Skowronek, w miejscowości położonej około trzydziestu kilometrów od Krakowa. W tamtej chwili zakochał się w niej bez pamięci. To właśnie w tej kobiecie znalazł opiekunkę, żonę, przyjaciółkę, a zarazem człowieka, którego od śmierci dziadka bardzo potrzebował. Dziewczynie nie przeszkadzało to, że był obcokrajowcem, z czym problem mieli inni, oraz jego specyficzny akcent. Również szczerze go pokochała.
Blanka to dwudziestopięcioletnia dziewczyna. Jest brunetką, ma długie włosy i brązowe oczy. To spokojna kobieta, mająca podobny system wartości co Alek. Uwielbia czytać książki i przebywać w towarzystwie dzieci. Ma siedemnastoletnią siostrę i dwudziestosiedmioletniego brata.
Gdy skończyła dziesięć lat, jej rodzice rozwiedli się. Nie ma się co dziwić, że ona również niezbyt dobrze wspomina dzieciństwo. Ciągłe awantury i kłótnie rodziców, w końcu uzależnienie ojca. Po tym wszystkim mężczyzna całkowicie zerwał kontakt z dziećmi. Blanka doskonale pamięta, że on nigdy nie okazywał im miłości. Po upływie roku sięgnął po narkotyki, potem przedawkował, a ostatecznie zmarł. Matka Blanki zaś wyjechała do Chicago, początkowo w celach zarobkowych. Blankę doszły jednak słuchy, że poznała tam pewnego mężczyznę, miała z nim dziecko. Była to prawda. Matka nieletnim jeszcze dzieciom – Blance, Tamarze i Brunowi – wysyłała tylko pieniądze na utrzymanie. Z biegiem czasu coraz mniej dzwoniła, nie pisała listów, później kontaktowała się tylko w wakacje, a potem raz, dwa razy w roku.
Opiekę nad rodzeństwem przejęła siostra ich ojca – ciocia Sabina. Mimo tego, że miała męża i roczne dziecko, postanowiła zaopiekować się rodzeństwem. Była zupełnie inna niż jej brat. Wraz z mężem stworzyła dla dzieciaków kochającą, szczęśliwą rodzinę, pełną zrozumienia, miłości i ciepła. Nie ma się co dziwić, że Blanka traktuje ciocię Sabinę jak matkę, a Tamara do dzisiaj na młodszego kuzyna mówi „brat”.
Dziewczyna ukończyła liceum w Warszawie, a potem wyjechała do Krakowa na studia. Tam też od dwóch lat informatykę studiował Bruno. Kiedy Blanka przyjechała do miasta, zamieszkała razem z nim w niewielkim lokum. Dziewczyna studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim filologię polską, a później pedagogikę. Uczyła się zaocznie, więc w ciągu tygodnia pracowała w szkolnej świetlicy. Wybrała ten zawód, bo od kiedy pamięta, uwielbiała pracę z dziećmi i młodzieżą.
Blanka to spokojna osoba, rzadko kiedy wychodziła na imprezy czy dyskoteki. Wolała spędzać czas w domu, oglądając telewizję bądź czytając książki. Jednakże pewnego popołudnia odbyła się impreza nad jeziorem, niedaleko Krakowa. Było to spotkanie kończące pierwszy semestr studiów. Koleżanki namawiały Blankę, więc po długim namyśle zgodziła się na wyjście. Na imprezie ochroniarzem miał być właśnie Aleksy.
Zabawa rozpoczęła się. Najpierw koncert przystojnych studentów z trzeciego roku, później ognisko. Wszyscy tańczyli, a Blanka siedziała nad jeziorem z uśmiechem na twarzy.
Nagle podszedł do niej Aleksy i zapytał:
– Wszystko okej?
– Tak, wszystko w porządku – odpowiedziała dziewczyna, spoglądając nieśmiało na nieznajomego chłopaka.
Po chwili namysłu Alek znów zadał jej pytanie:
– Niezła impreza, co?
– Nie wierzę, pierwszy raz w życiu jestem na imprezie, a teraz jeszcze nieznajomy chłopak próbuje nawiązać ze mną rozmowę – powiedziała, po czym dodała: – odpowiadając na twoje pytanie, to niezła.
Alek wybuchnął śmiechem, choć sam nie wiedział dlaczego. Spojrzał Blance prosto w oczy, a ona spuściła wzrok i oblała się rumieńcem. Aleksy wciąż na nią patrzył, po czym zaczął:
– Jestem Aleksy. – Podał jej dłoń.
– Miło mi, Blanka – rzekła cicho, a na jej twarzy ponownie pojawił się promienny uśmiech.
Nagle poczuła motyle w brzuchu. Chwilę stali razem, trzymając się za ręce, a po paru sekundach dziewczyna powiedziała, że pójdzie trochę potańczyć ze znajomymi. Jednak zanim ruszyła, usłyszała od Aleksego:
– Przepraszam…
– Za co? – zapytała ze zdziwieniem.
– Za to, że tak długo trzymałem cię za rękę – dodał zmieszany.
Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała przecząco głową. Następnie uśmiechnęła się do nowo poznanego chłopaka, po czym ruszyła do znajomych.
Około godziny dwudziestej trzeciej Blanka uznała, że powinna już wracać do domu. Kiedy szła w stronę przystanku autobusowego, zaczepił ją Patryk, który od kilku miesięcy próbował poderwać studentkę. Był pijany, więc dziewczyna nie zwracała na niego uwagi, tylko szła przed siebie. W pewnej chwili złapał ją za rękę i chciał pocałować. Kiedy wyszarpnęła się, na siłę przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna próbowała uwolnić się od chłopaka, jednakże ten nie ustępował. Całował Blankę po szyi, a ta nie mogła zrobić nic innego, jak tylko krzyczeć. Incydent trwał nie dłużej niż pięć minut.
W pewnym momencie w stronę przystanku szedł Aleksy, gdyż miał jeszcze nocną zmianę. Gdy zauważył całą tę sytuację, bez wahania ruszył na pomoc.
– Zostaw ją, puszczaj! – krzyczał.
Tamten na moment odsunął się od Blanki, spojrzał się na Aleksego i rzekł:
– Odwal się od mojej kobiety. Blanka, idziemy. – Patryk mocno złapał ją za rękę.
– Nie jestem twoją dziewczyną, zrozum to! Nie byłam i nigdy nie będę! Aua, puszczaj! – mówiła przez łzy.
W tej chwili Alek musiał szybko interweniować:
– Zostaw ją, bo pożałujesz. Słyszysz?
Usłyszawszy te słowa Patryk rzucił się na Alka. Ten jednak znał sposób, jak obezwładnić chłopaka. Potem zadzwonił na policję.
Blanka stała jak wmurowana, serce waliło jej w piersi. Była naprawdę bardzo wdzięczna nowo poznanemu chłopakowi. Gdy cała ta sytuacja ucichła, Alek został sam z kobietą i zapytał:
– Zrobił ci krzywdę, Blanka?
Ona nie odpowiedziała na jego pytanie, tylko rzekła:
– Dziękuję za wszystko. Gdyby nie ty, to nie wiem, co mogłoby się stać. On uważa się za mojego chłopaka, ale nigdy nim nie był i nie będzie – urwała, a do jej oczu ponownie napłynęły łzy.
Chłopak powtórzył pytanie, ale ona nie musiała nic mówić, bo było widać, że ma siną dłoń. Potem Blanka zrobiła krok do przodu w stronę Alka i dotknęła jego policzka, z którego leciał niewielki strumień krwi. Otarła go chusteczką i rzekła:
– Boli cię? Może powinieneś pojechać do szpitala?
On uśmiechnął się do niej, pokiwał przecząco głową i rzekł:
– To w końcu moja praca. A twoja dłoń? – Chwycił ją delikatnie, a ona sama nie wiedziała, dlaczego pozwoliła mu trzymać ją dalej. Przez pewien czas patrzyli na siebie, po czym chłopak znów zapytał: – Boli cię?
– Już lepiej – odpowiedziała cicho dziewczyna.
On powtórzył jednak pytanie, które zadał na samym początku:
– Zrobił ci krzywdę?
Blanka spojrzała w jego błękitne oczy, jednak bała się opowiedzieć mu o całej zaistniałej sytuacji. Odwróciła się, zrobiła kilka kroków do przodu, a potem zaczęła:
– Całował mnie i przytulał, ale całe szczęście nie trwało to długo. Gdyby był trzeźwy, to nie zrobiłby tego. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dziękuję, że mi pomogłeś, naprawdę, gdyby nie ty, to on mógłby… – Jej oczy ponownie napełniły się łzami.
Aleksy stał obok, widział, że dziewczyna jest roztrzęsiona. Blanka nie mogła ustać w miejscu, trzymała skrzyżowane ręce. Chłopak podszedł do niej, dotknął jej ramienia i zapytał:
– Jak mogę ci pomóc?
Ona nie odpowiedziała. Przez moment patrzyła w ziemię, miała mętlik w głowie. W pewnej chwili przytuliła się do Aleksego. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Zamknęła oczy i przestała płakać.
Młodzieniec poczuł szybsze bicie serca, a młoda kobieta cały czas dotykała jego piersi. On położył rękę na plecach Blanki i subtelnie pogładził lśniące włosy. Później kobieta zrobiła krok w tył i przełknęła ślinę. Nie była pewna, czy nie postąpiła zbyt pochopnie, wpadając w ramiona nowo poznanego ochroniarza. Ale jemu najwidoczniej nie przeszkadzała czułość z jej strony. Pogłaskał ją po głowie i delikatnie chwycił za ramię. Studentka poczuła się lepiej. Miała wrażenie, jakby znała mężczyznę od dawna. Kiedy była w jego ramionach, czuła się bezpiecznie i przyjemnie. Gdy Blanka stała nieruchomo, Aleksy poczuł dziwne wewnętrzne ukłucie i przypływ pozytywnej energii. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś podobnego. Przyglądał się kobiecie i już chciał coś powiedzieć, jednak nie odezwał się.
Po chwili milczenia Alek zaproponował, że odwiezie ją do domu. Blanka nie była zbyt przekonana do tego pomysłu, lecz za namową przystojnego ochroniarza zgodziła się. Podczas drogi cały czas rozmawiali, a kiedy Alek zatrzymał się pod jej blokiem, Blanka spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała:
– Dziękuję, jeszcze raz dziękuję.
Potem Alek i Blanka rozmawiali przez około godzinę. Obydwoje czuli, że pomiędzy nimi zaczyna iskrzyć. Znali się zaledwie kilkanaście godzin, a ich konwersacja toczyła się tak sprawnie, jakby od dawna byli dobrymi przyjaciółmi. Kiedy przebywali jeszcze w samochodzie i dziewczyna miała już wysiadać, odwróciła się do Alka, a ten uśmiechnął się do niej i rzekł:
– Do zobaczenia.
Ta sytuacja sprawiła, że Aleksy i Blanka zauroczyli się w sobie. Spędzali razem bardzo dużo czasu. Stali się wówczas nierozłączni.
***
Pewnego jesiennego popołudnia Aleksy zaprosił dziewczynę na spacer do pobliskiego parku. Obydwoje szli alejką, na której łatwo dostrzec można było kolorowe liście klonu i dębu. Przez cały ten czas uśmiechali się do siebie i rozmawiali o wszystkim. O pracy, o sobie, o tym, co było, i o tym, co będzie… Zatrzymali się przy pobliskim stawie i weszli na pomost. Robiło się coraz zimniej. Aleksy okrył Blankę swoją jeansową kurtką. Ona patrząc w stronę wody, rzekła:
– Zmarzniesz.
I już chciała zdjąć z siebie kurtkę, kiedy chłopak złapał ją za dłoń. Zapadła głęboka cisza. Z oddali dobiegał świergot ptaków, a staw przypominał wzburzone morze. Park jesienią wyglądał bajkowo. Kolorowe liście na drzewach dodawały temu miejscu jeszcze więcej uroku.
– Masz jakieś marzenia? – zapytała kobieta, spoglądając mężczyźnie w twarz.
– Chcę wieść spokojne życie, najlepiej z dala od zgiełku. O nowej pracy nie marzę, bo ta mi odpowiada, mieszkanie też może być. Nie mam zbyt wielu pragnień. Najważniejsze dla mnie są po prostu cisza i spokój. Może to przez wszystkie te wydarzenia z przeszłości – urwał, po czym spojrzał na kobietę. – A ty? – zapytał z niepewnością.
– Moim największym marzeniem jest poznanie kogoś wyjątkowego i założenie szczęśliwej, kochającej rodziny. Kogoś, z kim mogłabym się zestarzeć i spędzić resztę swojego życia. Chciałabym wieść spokojne życie, z dala od zgiełku – powtórzyła słowa wypowiedziane przez Aleksego. – Pragnę miłości, bo to jest dla mnie najważniejsze. Miłości, którą jest ciepło rodzinnego domu. – Spojrzała na mężczyznę, który udawał, że wzrok wbity ma w szumiące drzewa. – Pocałujesz mnie? – zapytała cicho, ale na tyle głośnym tonem, by usłyszał ją Aleksy.
Od tego momentu nie myślał o tym, aby zbliżyć się do nowo poznanej dziewczyny, jednak nie mógł zaprzeczyć, że każdego dnia coraz bardziej tego pragnął. Nie chciał tego robić, chociażby z tego względu, żeby Blanka nie pomyślała sobie o nim czegoś złego. Że jest taki sam jak człowiek, który chciał zrobić jej krzywdę. Ale nie, Aleksy to zupełnie inny mężczyzna. Spokojny, opanowany blondyn był dla kobiety najlepszym przyjacielem od czasu, kiedy po raz pierwszy się spotkali. Zawsze mogła na niego liczyć, nigdy nie odmawiał jej pomocy, to do niego zwracała się w trudnych chwilach, bo wiedziała, że zawsze wyciągnie ją z kłopotów. Aleksy i Blanka nie znali się długo. Od czasu incydentu minęły zaledwie cztery miesiące. Oboje jednak wiedzieli, że te cztery miesiące były najpiękniejszymi chwilami w ich dotychczasowym życiu.
– Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał spokojnym głosem i zdjął ręce oparte na balustradzie.
– Nie marzysz o kobiecie? – zmieniła temat, a zaraz potem zarumieniła się.
Aleksy nie odpowiedział na pytanie zadane przez Blankę. Wybuchnął śmiechem, ale po chwili spoważniał. Kobieta stała oparta o drzewo klonu niespełna półtora metra od Alka. Mężczyzna zrobił spontaniczny krok w przód i delikatnie pogłaskał Blankę po policzku. Ona wlepiła wzrok w jego niebieskie niczym ocean oczy, a mężczyzna zaczął ją namiętnie całować… Ich serca biły coraz szybciej. Zauroczeni młodzi ludzie stali w objęciach pod zniedołężniałym klonem. Zimny podmuch wiatru sprawił, że Blanka zatrzęsła się delikatnie. Poczuł to Alek, który cały czas był blisko niej. Rzeczywiście robiło się coraz chłodniej. Drzewa kołysały się, niczym w rytm melodii lub muzyki, która dobiegała z oddali. Alek jeszcze mocniej przytulił kobietę. Ona dotknęła jego szorstkiej dłoni i na chwilkę zamknęła oczy. Czuła się bezpiecznie, spokojnie i wspaniale. Już nie odczuwała zimnego podmuchu wiatru, ale ciepło, które biło od Aleksego. Mężczyzna odpowiedział na zadane wcześniej pytanie:
– Marzę o kobiecie… – Wziął głęboki wdech. – Ja, Blanka, ja zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia – powiedział spokojnym, a zarazem wyraźnym głosem.
Na twarzy kobiety pojawił się promienny uśmiech, który zadziałał jak rozkaz dla drzew, aby te przestały kołysać się na wietrze. Zrobiło się cieplej. Podmuch nie był już tak silny jak wcześniej. Zza chmur wyszło słońce.
– Przy nikim nie czułam się nigdy tak bezpiecznie. Jesteś dla mnie jak – spojrzała w niebo – jak słońce, które każdego dnia rozświetla mi życie – powiedziała powoli.
W pewnej chwili Aleksy delikatnie chwycił ją za rękę i zakochani ruszyli w drogę powrotną. Wyglądali na najszczęśliwszych ludzi na całej Ziemi.
***
Byli parą przez ponad dwa lata, kiedy chłopak postanowił oświadczyć się ukochanej. Niedługo potem odbył się ich ślub. Można powiedzieć, że stali się bardzo szczęśliwym małżeństwem. Obydwoje pracują, spędzają razem niezapomniane chwile i wkrótce planują powiększyć kochającą rodzinę.ROZDZIAŁ II
Robiło się ciemno. W pewnej chwili Alek zaproponował ukochanej, aby poszli na spacer brzegiem morza, gdyż był to ich ostatni dzień podróży. Już jutro mieli wracać do Krakowa. Młodzi byli szczęśliwi, szli w milczeniu, co pewien czas spoglądali na siebie, uśmiechając się. W pewnej chwili usiedli na piasku, Blanka położyła głowę na jego ramieniu, a chłopak powiedział:
– Kocham cię, Blanka, nawet nie wiesz jak mocno, każdego dnia moja miłość staje się coraz silniejsza. Cieszę się, że spotkałem w życiu taką osobę jak ty.
Blanka jeszcze bardziej rozpromieniła się i miała łzy w oczach. Dotknęła swoją delikatną dłonią jego policzka i rzekła:
– Alek, też cię kocham, tak bardzo! Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie przyjacielem i ostoją w trudnych chwilach.
Po tej romantycznej wymianie zdań zaczęli się całować, a potem Alek wziął ukochaną na ręce i wbiegł do morza. Zakochani śmiali się głośno, a w oddali widać było niezwykły zachód słońca. Cudowna aura i nieziemska atmosfera sprawiły, że ta chwila stała się niezapomniana.
***
– Aleksy, pośpiesz się, bo spóźnimy się na samolot! Spójrz, która już godzina! – poganiała go Blanka.
Chłopak chodził dookoła salonu, nie było widać, że się śpieszy, co chwilę drapał się po głowie, mówiąc:
– Gdzie ja położyłem mój telefon? Kurczę, przecież leżał na stole.
– Telefon jest już w torbie, spakowałam go, a teraz chodź, bo naprawdę się spóźnimy! – niecierpliwiła się dziewczyna, pakując jeszcze ostatnie walizki. Chłopak podszedł do żony i dotknął jej ramienia.
– Dobrze, dobrze, Blanka, spokojnie, jak nie tym samolotem, to następnym – rzekł Alek, po czym uśmiechnął się do żony i wyjął z kieszeni bilety na dwie różne godziny. Blanka wybuchnęła śmiechem i pogłaskała ukochanego po głowie, a po chwili rzekła:
– Ty głuptasie, przewidziałeś to, że zaśpimy, i kupiłeś dwa bilety. Niesamowity jesteś!
Tak jak Alek podejrzewał, młodzi wylecieli trzy godziny później. Musieli jeszcze wszystko spakować, sprawdzić, czy zabrali walizki, i rozejrzeć się po apartamencie.
Na lotnisku było tłoczno i łatwo można było się pomylić, do którego sektora należy wejść. Alek i Blanka również mieli z tym kłopot. Po półgodzinnym poszukiwaniu wyznaczonych miejsc wyruszyli do Polski. Podróż była długa, ale nie nudna. Młodzi co chwilę patrzyli na siebie, z zadowoleniem rozmawiali ze sobą. W pewnej chwili Blanka powiedziała:
– Muszę przyznać, że to była wspaniała wycieczka. Dziesięć dni na Krecie… Sam wszystko zorganizowałeś, nie wiedziałam nawet, gdzie mnie zabierzesz! No może z wyjątkiem tego, że lecimy w ciepłe kraje. Naprawdę nigdy nie byłam tak szczęśliwa i zrelaksowana i…
Nie dokończyła, bo przerwał jej Aleksy:
– Ciebie nawet na koniec świata mogę zabrać. Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa. Oboje wiemy, że nasze dzieciństwo nie było zbyt kolorowe, dlatego musimy sobie to jakoś wynagrodzić… To gdzie kolejna wycieczka?
Oboje uśmiechnęli się do siebie. Alek złapał Blankę za rękę, a potem co jakiś czas spoglądali za okno na pierzaste chmury. Potem znów rozpoczęli rozmowę i żartowali, głośno się przy tym śmiejąc.
Lecieli około trzech godzin, aż wkrótce samolot wylądował. Na lotnisku odszukali swój pozostawiony samochód, wsiedli do niego i pojechali w stronę Krakowa. Po upływie sześciu godzin zmęczeni, ale zadowoleni dotarli do domu. Rozpakowali swoje walizki, wzięli prysznic, usiedli na łóżku i zaczęli oglądać telewizję. Niespodziewanie do Alka zadzwonił telefon. Chłopak przeprosił Blankę, wstał z kanapy, po czym odebrał:
– Halo, cześć, Eliasz, co tam?
– Bądź jutro w pracy pół godziny przed siódmą, szef chce przeprowadzić z nami rozmowę.
– Coś się stało? – zapytał zdziwiony Alek.
– Powiedział, że to sprawy służbowe, nic więcej nie wspominał. Prosił, żebym ci przekazał. To będziesz jutro wcześniej? – zapytał przyjaciela.
– Oczywiście, tak, tak – odparł, po czym rozłączył się i wrócił na kanapę do ukochanej.
– Alek, setny raz oglądamy tę komedię, a ty znów przegapiłeś najlepszy moment.
Aleksy, jakby zamyślony, nic nie odpowiedział na komentarz Blanki. To nie było do niego podobne, bo zwykle był skłonny odpowiadać na każde zdanie żony, a teraz siedział zupełnie cicho, zapatrzony w jeden punkt, jakby był odcięty od świata. Podparł się łokciem o brzeg sofy i oparł głowę na pięści. Zmarszczył brwi. Przez pewien czas nie patrzył na telewizor, jego wzrok uciekał w kierunku okna. Wyglądał, jakby nad czymś rozmyślał, coś kalkulował, analizował. Blanka prędko zauważyła dziwne zachowanie męża i miała zapytać ukochanego, czy wszystko gra, jednakże on rzekł pierwszy:
– Jestem zmęczony, pójdę się położyć.
Kobieta wiedziała, że coś dręczy Alka, dlatego wyłączyła telewizję i poszła za swoim mężem do sypialni. On jednak nie spał, jak powiedział Blance, tylko siedział i patrzył się w okno.
– Aleksy, co się stało? Przecież widzę, że jesteś zdenerwowany.
– Dzwonił Eliasz, szef kazał nam przyjść jutro pół godziny przed zmianą. Ostatnio przedłużyłem urlop i może… Nie wiem, może chce mnie zwolnić. Wiesz, niezbyt za sobą przepadamy – mówił zmartwiony i podenerwowany. – Co ma być, to będzie, jutro się przekonamy.
Dziewczyna usiadła obok męża i powiedziała mu, aby się nie przejmował bez powodu, jeśli nie wie, o co chodzi. Pogłaskała go po policzku, dała buziaka i położyła głowę na jego ramieniu.
– Aluś, kocham cię, nie martw się.
Chłopak pocałował ją w czoło i cicho szepnął:
– Ja ciebie też kocham.
Potem obydwoje zasnęli.
więcej..