W ciemność - ebook
W ciemność - ebook
Fuks wie, że po brutalnym ataku na Sforę w Obrożach i Dziką Sforę, jedyną nadzieją na przetrwanie jest zjednoczenie. Alfa Dzikiej Sfory niechętnie zgadza się, by dołączyła do nich Bella i pozostali członkowie Sfory w Obrożach, jednak Fuks – szpieg, przypłacił tę rolę wyrzuceniem ze sfory i zakazem powrotu.
Fuks stara się odnaleźć szczęście w zwróconej mu wolności, jednak samotne życie w lesie i zrujnowanym mieście daje mu się we znaki. Po raz pierwszy od Wielkiego Warczenia, marzy o tym, by mieć u swego boku inne psy. Ale może być na to za późno…
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65122-84-1 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PSY W OBROŻACH
Bella — białozłota suczka o gęstej sierści, siostra Fuksa z jednego miotu (mieszanka owczarka szetlandzkiego i golden retrievera)
Stokrotka — mała suczka o białej sierści z brązowym ogonem (mieszanka west highland terriera i Jacka Russela)
Miki — smukły czarno-biały pies pasterski (border collie)
Marta — gigantyczna suczka o szerokim pysku, a także gęstej i grubej sierści (nowofundland)
Bruno — duży, waleczny pies o gęstej, brązowej sierści i zawadiackim spojrzeniu (mieszanka owczarka niemieckiego i chow-chow)
Promyk — mała suczka z długą, białą sierścią (maltańczyk)
DZIKA SFORA (w kolejności określonej przez rangę)
Alfa — wielki półwilk o żółtych oczach i szaro-białej sierści
Beta — mały zwinny pies o krótkiej, szarej sierści (znana też pod imieniem Słodka)
MYŚLIWI
Ognisty — masywny, brązowy, kudłaty pies z długimi uszami
Fuks — białozłoty pies o gęstej sierści
Werwa — mała suczka z białą sierścią w ciemniejsze łatki
Wiosna — suczka z ciemną sierścią w czarne łatki
PSY PATROLOWE
Luna — czarno-biała suczka, pies farmerski (matka szczeniąt: Kręcioła o czarno-białej sierści i Kichawy, czarnej suczki)
Strzała — szczupła brązowo-biała suczka, nawykła do biegania
Tik — szybki, ciemny pies z czarnymi łatkami, który utyka
Omega — mały, czarny i dziwnie zbudowany pies z maleńkimi uszami i pomarszczonym pyskiem (znany też jako Maruda)
SAMOTNE PSY
Stary Łowca — duży i dobrze zbudowany pies z płaskim pyskiemProlog
W powietrzu coś trzasnęło i w oddali dał się słyszeć pomruk. Deszcz lał z nieba i wściekłymi strumieniami sunął wzdłuż przezroczystego kamienia. Japa przytulił pysk do brzucha Psiej Mamy i zaskomlał. Jego siostra, Kwik, także przycisnęła się bliżej, cała rozedrgana.
— Spokojnie, maluchy. Nie ma się czego bać — powiedziała Psia Mama i polizała uszy szczeniętom, by dodać im otuchy.
Japa uniósł pysk i poczuł się znacznie spokojniejszy, usłyszawszy jej zapewnienie. Na moment oślepił go kolejny rozbłysk, a po chwili wszystko znów okryło się czernią. Czuł, jak swędzi go sierść na karku, i słyszał, jak rodzeństwo skomli i tuli się do siebie w poszukiwaniu pocieszenia.
Psia Mama zgarnęła wszystkich do siebie swoją dużą łapą i zaczęła myć ich pewnymi pociągnięciami języka.
— Wiem, że brzmi przerażająco, ale to tylko burza. Psy Nieba i Piorun walczą dla zabawy. Dla nich to jedynie igraszka.
Piorun pomknął raz jeszcze po niebie, po nim przetoczył się grzmot, a wiatr wiał potężnie nad ich głowami. Zupełnie nie brzmiało to jak igraszka.
— I nie zrobią sobie w ten sposób żadnej krzywdy? — zapytał Japa, bo przypomniał sobie, jak Psia Mama ostrzegała ich, by bawili się ze sobą ostrożnie.
— Nie, nic im się nie stanie. Tak wyglądają ich wygłupy — powiedziała i trąciła po kolei wszystkie szczenięta pyskiem. — Bo, widzicie, Psy Nieba też były rodzeństwem z jednego miotu, tak samo jak i wy, a przy tym Piorun jest ich przyjacielem. A przyjaciele i rodzeństwo trzymają się bez względu na wszystko.
— Mimo to wydają się naprawdę wściekli — pisnął Wyjec.
— Jesteś pewna, że to tylko zabawa? — dodał Ciach.
— Tak, jestem — odpowiedziała pewnym tonem Psia Mama. — A teraz, moje psiaki, nadszedł już czas, byście odpoczęły. Psy Nieba wkrótce też udadzą się na spoczynek.
Coś w jej głosie sprawiło, że Japa zajrzał głęboko w jej brązowe oczy. Reszta rodzeństwa mościła się do snu, przysuwając się jak najbliżej kojącego bicia jej serca.
Psia Mama unikała jego spojrzenia i odwróciła się, próbując wyjrzeć przez przezroczysty kamień w kierunku, w którym wcześniej widziała Psa Księżyca, zanim zniknął pośród chmur na ciemnym, mokrym niebie. Japa dojrzał na jej pysku zwątpienie czy po prostu coś mu się przywidziało?
Słyszał, jak jego rodzeństwo sapie cichutko i pochrapuje, przez co i jego powieki stały się cięższe. Chciał zapytać jeszcze Psią Mamę o Psy Nieba, ale poczuł wszechogarniającą falę zmęczenia. Po chwili położył pysk na wyciągniętych łapach i zamknął oczy.
Gdy Japa się obudził, burza z piorunami ustąpiła, padał już tylko deszcz. Nadal trwała pora nie-słońca i reszta szczeniąt spała wokół niego w grupie miękkich, ciepłych ciałek. Japa poczuł ukłucie strachu — Psiej Mamy nie było z nimi. Powąchał powietrze, namierzył jej zapach, ale dopiero po chwili zauważył ją, jak przesuwa się pośród cieni.
Obserwowała deszcz uderzający w przezroczysty kamień i unosiła pysk do nieba, jakby trzymała nad wszystkim pieczę. Machnęła lekko ogonem, gdy zauważyła, że zbliża się Japa. Maluch tym razem był już pewien, że w jej oczach dostrzegł zmartwienie.
Podbiegł bliżej, ale zatrzymał się kilka kroków od niej.
— Mamo, to jednak nie jest tylko zabawa, prawda? Dzieje się coś jeszcze. Coś niedobrego.
Psia Mama opuściła głowę.
— Jesteś spostrzegawczy, Japo. Stanowczo za bardzo jak na szczeniaka. — Przez chwilę oboje unosili pyski i patrzyli przed siebie, ale nocne niebo było zupełnie czarne. — Widywałam już wiele burz z piorunami i ta nie powinna się niczym różnić od reszty, a jednak powietrze sprawia wrażenie… napiętego. A wycie Psów Nieba wydaje się donośniejsze. Może faktycznie tylko się bawią, ale z drugiej strony…
Japa patrzył na Psią Mamę wyczekująco, aż wreszcie podjęła wątek:
— …z drugiej strony może są wściekłe.
Japę przeszedł dreszcz.
— Ale o co miałyby się złościć? — zastanawiał się przez moment. — I na kogo?
Psia Mama westchnęła w odpowiedzi.
— Nie mam pojęcia, Japo. Możliwe, że jakiś pies zrobił coś, by je zdenerwować, i teraz chcą nam przypomnieć, jak bardzo są potężne.
Oczy Japy rozszerzyły się ze zdziwienia.
— Co takiego musiałby zrobić pies, żeby tak bardzo zdenerwować Psy Nieba? Przecież Piorun jest przyjaźnie nastawiony do psów. On by nigdy się od nas nie odwrócił, prawda?
— Masz rację. Piorun i Psy Nieba powinny nas chronić. Może jednak chodzi o coś innego. Nikt nie ma lepszego instynktu od Psów Duchów. One mogły już wyczuć jakieś zagrożenie. Być może wkrótce spróbują nas przed czymś przestrzec swoim wyciem.
— Przestrzec? Ale przecież twierdziłaś, że wszystko jest w porządku! — Ogon zaniepokojonego Japy opadł. — W takim razie dlaczego powiedziałaś nam, że nie ma się czego bać?
— Snuję tylko domysły. A poza tym nie ma sensu się martwić, skoro może chodzić tylko o wiatr i deszcz. — Psia Mama pochyliła się nad szczeniakiem i polizała go po pysku.
Japa odsunął się i spojrzał jej w oczy.
— Ale jeśli faktycznie mamy się czego bać, to czy nie lepiej, żebyśmy wiedzieli o tym wcześniej? No bo jak inaczej będziemy mogli się obronić?
Psia Mama była jednak nieugięta.
— Strach w niczym nie pomaga psom. Niezależnie od tego, co się stanie, Psy Nieba nas ochronią.
W ciemności poza przezroczystym kamieniem wzmógł się wiatr i na ziemię ponownie spadła ściana deszczu. Japa zaskomlał i schował pysk pomiędzy przednimi łapami Psiej Mamy. Od zawsze podziwiał Pioruna, tego dzielnego, lojalnego psa, który traktował Psy Nieba jako część swojej Sfory. Ale teraz Japa poczuł ukłucie niepewności. A co, jeśli Psie Duchy były wściekłe albo nawet przerażone?
— Nie martw się, Japo. Jestem przekonana, że Psy Nieba biją się jedynie dla zabawy. I nikomu nie stanie się krzywda…
Jej słowa wydawały się teraz puste, ale Japa nie zamierzał mamie niczego zarzucać. Lepiej było uwierzyć, że są bezpieczni i że Psy Nieba wkrótce ułożą się do snu.
— Narobiły sporo hałasu podczas tej walki na niby.
Psia Mama trąciła nosem jego pyszczek.
— Ależ oczywiście, w końcu to potężne Psy Nieba. Nie sądziłeś chyba, że będą bawiły się po cichu, prawda?
Pchnęła lekko Japę w stronę jego rodzeństwa i zrobiła ostrożnie kółko, jak zawsze przed snem, po czym ułożyła się przy swoich szczeniętach. Japa posłał ostatnie spojrzenie na zewnątrz, gdzie woda leciała prosto z nieba. Usadowił się blisko Kwik, która pociągnęła lekko nosem, ale się nie obudziła.
Wiatr wył, tłukąc w przezroczysty kamień. Japa obnażył kły i zamknął oczy. Zadrżał ponownie, gdy przypomniało mu się, czego jeszcze obawiała się Psia Mama — że Psy Nieba wyły, by ich przestrzec.
Co takiego mogło być na tyle złe, że zaniepokoiło potężne Psy Nieba?