- W empik go
W cieniu królowej Jezabel - ebook
W cieniu królowej Jezabel - ebook
"W cieniu królowej Jezabel", to kolejna powieść z serii "Skarby Jego miłości".
Wyszkolona na kapłankę w świątyni Baala, księżniczka Joszeba robi wszystko, by zadowolić swą opiekunkę - wymagającą królową Atalię, córkę Jezabel.
Kiedy król otrzymuje list od zmarłego proroka Eliasza przepowiadający zagładę rodziny królewskiej, królowa Atalia realizuje swój niecny plan. Nakazuje Joszebie wbrew jej woli poślubić arcykapłana Jehojadę. Jako intrygantka wkracza w nieznany świat Świątyni Jahwe.
Czy nowy mąż pokaże jej prawdę i miłość, której tak pragnie?
I czy Joszeba przezwycięży swój strach i uratuje rodzinę – oraz naród – który kocha?
,,W swojej mistrzowskiej i opartej na rzetelnych badaniach prozie, Mesu Andrews łączy prawdę Pisma Świętego z historycznymi przesłankami, idealnie oddając duchowy klimat antycznych czasów”
Edyta Bogulak
- MESU ANDREWS Zdobywczyni nagód Christy, ECPA.
Inne tytuły serii "Królowie i Prorocy":
- - "Dziedzictwo Izajasza"
- - "Córka Izajasza"
- - "Ogień i lwy"
Seria "Skarby Nilu":
- - "Miriam"
- - "Córka Faraona"
Seria "Skarby Jego miłości"
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788366397583 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
,,Andrews opowiada biblijną historię Hioba widzianą oczami najbardziej oddanych mu kobiet. Dzięki niezachwianej wierze Hiob jest w stanie pokonać wszystkie trudności i przeszkody, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Ta niezwykła historia przemawia do czytelników na nowo, pokazując bezmiar Bożej miłości.”
_RT Book Reviews_
„Rzetelna historyczna i biblijna wiedza autorki pomogła jej stworzyć fascynującą i wielowarstwową opowieść o bohaterze Starego Testamentu, Hiobie i jego rodzinie. Jakkolwiek nie brakuje tu bólu i ludzkich dramatów, dzięki biblijnym prawdom bohaterowie odnajdują drogę do przebaczenia i uzdrowienia”.
_CBA Retailers + Resources_
SALOMON ŚWIĘTA PIEŚŃ MIŁOŚCI
,,Andrews przenosi nas do starożytnej Jerozolimy, gdzie poznając bohaterów, możemy obserwować zwyczaje i kulturę tamtejszych mieszkańców. Pomaga to w zrozumieniu przyczyn i trudności, jakie mają z uznaniem prawdziwego Boga. Powieść zachwyca rzetelnością faktów i pięknym językiem”.
_RT Book Reviews_
„Andrews w swej powieści budzi postaci do życia. O Salomonie wiadomo, że miał ponad 700 żon i 300 nałożnic, jednak w książce _Salomon. Święta pieśń miłości_ poznajemy go jako człowieka oddanego jednej kobiecie. Z całą pewnością powieść znajdzie uznanie wśród czytelników historii opowiadających o uczuciach i relacjach damsko-męskich, jakie możemy znaleźć choćby w powieściach Jill Eileen Smith oraz Francine Rivers”.
_Library Journal_
OZEASZ MIŁOŚĆ W PĘKNIĘTYM NACZYNIU
,,Andrews w swej książce odkrywa tajemnicę służby Ozeasza. Historie biblijnych postaci, będących bohaterami jej powieści są niezwykle żywe i prawdziwe, zaś ich motywacje z pewnością zachęcą czytelników do podążania ich drogą do jedynego prawdziwego Boga.”
_RT Book Reviews, Top Wybór_
,,Dzięki mistrzowskiemu, opartemu na solidnych badaniach pisarstwu, Mesu Andrews udaje się oddać w swych książkach duchowy klimat antycznych czasów. _Ozeasz. Miłość w pękniętym naczyniu_ to niezwykła opowieść o odkupieńczej miłości i miłosierdziu Boga, które są dziś tak samo aktualne, jak były w czasach biblijnych”.
_CBA Retailers + Resources_
Książki Mesu Andrews:
_SKARBY NILU:_
_Miriam_
_Córka Faraona_
_PROROCY I KRÓLOWIE:_
_Córka Izajasza_
_Dziedzictwo Izajasza_
_Ogień i lwy_
_SKARBY JEGO MIŁOŚCI:_
_Hiob. Miłość pośród popiołów._
_Ozeasz. Miłosc w peknietym naczyniu._
_Salomon. Święta pieśń miłości._
_W cieniu królowej Jezabel_
_Żona Potyfara_DO CZYTELNIKA
Izrael zażądał króla i Jahwe dał im Saula. Kiedy Saul zawiódł swój naród, tak jak przewidział Jahwe, ,,Pan wyszukał sobie człowieka według Swego serca” (1 Sm 13, 14). Tym człowiekiem był Dawid, któremu Jahwe okazał przychylność poprzez potrójne przymierze: rodowód, królestwo i tron na wieki (2 Sm 7, 16). Od czasu do czasu musiał jednak skarcić potomków Dawida.
Pierwszy raz stało się to po śmierci syna Dawida, Salomona, kiedy całe królestwo podzieliło się w wojnie domowej na dwa narody. Dziesięć północnych plemion utrzymało sukcesję Izraela, z ostateczną stolicą w Samarii. Północny naród zyskał miano Judy, na której tronie zasiadali potomkowie Dawida, ze stolicą w Jerozolimie i uwielbieniem oddawanym Jahwe w Jego Świątyni.
Król Izraela, Achab, poślubił córkę fenickiego kapłana Baala, wysuwając pogański kult na czoło izraelskiego społeczeństwa. Choć król Judy, Jozafat, pozostał wierny Jahwe; nie mógł jednak pozwolić sobie na wrogość wobec Izraela. Jako dobry władca zgodził się, żeby jego syn zawarł przymierze małżeńskie z córką Achaba. Jego decyzja sprawiła, że kolejne dwa pokolenia dorastały „_W cieniu królowej Jezabel_”.POSTACIE WYSTĘPUJĄCE W KSIĄŻCE:
ACHAB — ósmy król Izraela, poślubił Jezabel (Izebel), aby przypieczętować traktat z Fenicją
OCHOZJASZ/OZI (KRÓL) — dziewiąty król Izraela; syn Achaba i Jezabel
OCHOZJASZ/OZI (KSIĄŻĘ) — szósty król Judy, syn Jorama i Atalii, przyrodni brat Szeby
AMARIASZ — arcykapłan za czasów panowania Jozafata i na początku panowania Jorama
ANNA — pierwsza żona Jojady (postać fikcyjna)
ASA (KRÓL) — trzeci król Judy, abba Jozafata
ATALIA/TALIA/TALI — córka Achaba i Jezabel; żona Jorama, syna Jozafata; ima Oziego, opiekunka Szeby
ELAN — pomocnik kapłanów (postać fikcyjna)
ELIAB — kapłan, który pomagał Jojadzie podczas pierwszych dni kapłaństwa (postać fikcyjna)
ELIASZ — prorok Jahwe w Izraelu; zmarł ok. dziesięć lat przed rządami Jorama
ELIZEUSZ — prorok Jahwe w Izraelu po odejściu Eliasza
GADARA — położna z Miasta Dawida (postać fikcyjna)
HOBA — ulubiona wdowa Szeby (postać fikcyjna)
JOASZ (KSIĄŻĘ) — syn Ochozjasza i Sibei
JOJADA — drugi kapłan za czasów arcykapłaństwa Amariasza
JORAM (KRÓL) — pierworodny Jozafata, piąty król Judy, mąż Atalii, abba Oziego i Szeby
JOZAFAT (KRÓL) — czwarty król Judy, abba Jorama
JOSZEBA/SZEBA — córka Jorama; przyrodnia siostra Oziego
JOZABAD — najlepszy przyjaciel Zabada, Korachita (postać fikcyjna)
JEHU — dowódca wojsk izraelskich za czasów panowania króla Jorama
JEZABEL/IZEBEL — córka fenickiego króla Etbaala I; żona króla Achaba, Królowa Matka (gewira) króla Jorama, ima królowej Atalii; stała za rozszerzeniem kultu Baala w Izraelu/Judzie
JORAM/RAM — dziesiąty król Izraela, syn Achaba i Jezabel, młodszy brat Atalii
KEILA — młoda wdowa, przyjaciółka Szeby (postać fikcyjna)
MATTAN — arcykapłan Baala królowej Atalii
NATANIEL — drugi kapłan po Jojadzie (postać fikcyjna)
OBADIASZ — zarządca pałacu Achaba; prorok Jahwe
ZABAD — młody strażnik mianowany głównym strażnikiem progu pod Jojadą (postać fikcyjna)
ZEV — dowódca królewskiej gwardii Karyjczyków w Judzie
SIBEJA — żona Ochozjasza, żona księcia JoaszaPROLOG
_Potem Ben-Hadad, król Aramu, ściągnął całe wojsko, wyruszył i oblegał Samarię. Powstał zatem wielki głód w Samarii._
2 Krl 6, 24-25
_Samaria, Izrael 843 r. p.n.e._
_Od Jezabel, Królowej Matki – Wielkiej Pani._
_Do mojej czcigodnej córki, Atalii, królowej Judy, żony króla Jorama._
_„Pozdrowienia i błogosławieństwo od wielkiego Baala Melkarta, Jeźdźcy Chmur._
_Nasze starania, aby poszerzyć wpływy Baala, spełzną na niczym, jeśli Twój brat Ram nadal będzie dawał się zwieść Elizeuszowi. Prorok Jahwe przekonał go, że to jego bóg przerwał ostatni atak Arama na Samarię. Ram przysiągł wierność Jahwe i zniszczył moją świątynię Baala oraz święty kamień w Samarii._
_Ostrzegłam go, że pewnego dnia poczuje smak zemsty wielkiego Baala, Atalio, ale on tylko się roześmiał._
_Teraz Elizeusz buduje szkołę dla proroków i przekazuje swą pogardę dla Baal Melkarta innym, podczas gdy nasz naród drży pod słabymi rządami Rama._
_Jeśli król Izraela nie ugnie się pod ciężarem strachu przed Baal Melkartem, być może zlęknie się Jezabel. Ram musi wiedzieć, że żaden król nie jest niezastąpiony – nawet jeżeli jest nim mój własny syn. Nadeszła pora, żebym poznała swojego wnuka, Oziego. Dowiódł już, że jest bardziej uległy niż Ram i zdaje się odważniejszy od twojego męża._
_Najwyższy czas, aby w nasze sprawy zaangażowała się także twoja córka, Szeba. Wiem, że jej przygotowania do bycia kapłanką Baala właśnie dobiegają końca, ale może to inna rola okaże się dla niej lepsza. Przyprowadź ją do mnie, żebym sama oceniła._
_Przyjedźcie jak najprędzej do naszego wiosennego pałacu w Jizreel”._
_Napisane moją własną dłonią._1
_Przyszło potem do niego pismo od proroka Eliasza tej treści: Tak mówi Pan, Bóg twego praojca, Dawida: Ponieważ nie postępowałeś drogami swego ojca, Jozafata, ani drogami Asy, króla judzkiego._
2 Krn 21, 12
Znowu spóźniona na wieczerzę księżniczka Szeba rzuciła się pędem w dół majestatycznych schodów, ciągle jeszcze kipiąc ze złości. Służąca zgubiła jej ulubiony kolczyk z rubinami, który, po długich poszukiwaniach, odnalazł się dopiero pod sofą. Aby przestrzec pozostałe służące przed podobną nieostrożnością, Szeba odmówiła wszystkim dziewczętom kolacji. Spodziewała się, że królowa Atalia pochwali jej pomysłową dyscyplinę. Może nawet wybaczy jej spóźnienie, kiedy dostrzeże, jak jej rubinowe kolczyki podkreślają szkarłatne nakrycie głowy.
Ponieważ była ukochaną córką króla Jorama, zwykle mogła sobie pozwolić na małe wykroczenia; zastanawiała się jednak, czy tym razem nie posunęła się za daleko. Opuściła głowę i starała się kroczyć tak bezgłośnie, jak to możliwe, lecz nowe sandały z każdym krokiem stukały o marmurową posadzkę.
Dotarłszy wreszcie do podestu, zajęła swoje zwykłe miejsce przy stole kobiet u boku imy Talii. Nie podnosiła głowy, ale czuła, że wszystkie oczy patrzą na królewskie stoły. Ta złowroga wręcz cisza nie mogła wynikać tylko z jej spóźnienia.
— Spóźniłaś się, Joszebo — wyszeptała ima Talia, pochylając się nad córką i używając jej pełnego imienia.
Każda z tych czynności świadczyła o jej gniewie, ale królowa, która uczucia uważała za przywilej słabych, zawsze nad sobą panowała. Jej ubarwione ochrą usta, teraz zaciśnięte w cienką linię, w kontraście z alabastrową skórą wyglądały jak rana.
_Prawdopodobnie będę musiała pomóc służącym w sprzątaniu stołów._
Ima często karciła publicznie za przewinienia, które rozgrywały się na oczach ludu. Dowodem na to, jak karała błędy popełniane za zamkniętymi drzwiami, były ukryte sińce Szeby.
Tego wieczoru, jak zwykle podest udekorowano dwoma stołami. Na czele stołu mężczyzn siedział abba Joram w towarzystwie najbliższych doradców, a królewskim kobietom przewodniczyła ima Talia. Wystawną jadalnię wypełniały też długie rzędy stołów, przy których zasiadali członkowie królewskiej rady, drugie żony i dzieci króla, guwernerzy królewskich dzieci i kuzyni Szeby – synowie zmarłego brata abby. Niedługo po śmierci wuja do sali wniesiono trzy nowe stoły, które zajmowali teraz razem ze swoimi opiekunami. Perspektywa sprzątania po tych wszystkich ludziach sprawiła, że zgubiony kolczyk wzbudził w Szebie jeszcze większą irytację.
_Może odmówię służącej jeszcze jednego posiłku._
— Przeczytasz to w końcu, czy nie?
Królowa przecięła ciszę swym piskliwym tonem, wbijając wzrok w zapieczętowany zwój w dłoni abby Jorama.
Szeba zamierzała zapytać, co się dzieje, ale powstrzymało ją lodowate spojrzenie imy.
— Ty przeczytaj. — Abba cisnął zwojem w królową. Jego ręka drżała, aż zabrzęczały złote pierścienie na palcach.
Zanim ima złamała pieczęć i rozwinęła pergamin, Szeba zlustrowała wzrokiem stoły królewskich strażników. Jej ulubiony brat Ozi siedział pośród ogromnych karyjskich żołnierzy. Serce zabiło jej mocniej, gdy dostrzegła zdziwienie w jego oczach. Jeśli nawet psotny Ozi zdawał się być zdenerwowany, to zwój rzeczywiście musiał zawierać niepokojące informacje.
Ima Talia parsknęła i obrzuciła abbę Jorama pogardliwym spojrzeniem. Szeba wyprostowała plecy, dumna, że znajduje się po prawicy królowej. Nie po raz pierwszy zadała sobie pytanie, czy abba zdaje sobie sprawę, jak wielkie miał szczęście, że trafiła mu się taka sprytna żona. Atalia, podobnie jak jej ima Jezabel, przed ślubem szkoliła się na kapłankę Baala, w związku z czym znała dobrze nie tylko religijne obrzędy, ale także trzy języki w mowie i piśmie.
— Tak brzmi początek listu: „_Królu Joramie, zamiast podążać śladami własnego abby, króla Jozafata, albo judejskiego króla Asy, wybrałeś ścieżkę władców Izraela. Dlatego teraz lud Judy i Jerozolimy uprawia nierząd, zupełnie tak, jak kiedyś dom Achaba”_ — wyrecytowała Talia i rzuciła zwój na stół. — Naprawdę, Joramie. Nie zamierzam czytać dalej. Eliasz nie mógł tego napisać. Zmarł przecież dziesięć lat temu. To z pewnością zasadzka jego ucznia, Elizeusza, który próbuje cię oszukać, tak jak kiedyś zwiódł mojego brata Rama. Chce mieć kontrolę zarówno nad królem Izraela, jak i królem Judy.
Abba Joram zabrał od niej zwój i odczytał na głos resztę listu.
— „_Zamordowałeś własnych braci, członków swojej rodziny, którzy w każdym względzie byli lepsi od ciebie. Teraz więc Jahwe powali potężnym ciosem twoich ludzi, twoich synów, twoje żony i wszystko, co do ciebie należy”._
Jego głos słabł przy każdym kolejnym słowie – ostatnie przeczytał szeptem.
— „_Ty sam zapadniesz na ciężką chorobę, przez którą wypadną ci trzewia”_.
Upuścił zwój, który opadł ze stukotem na marmurową posadzkę.
Myśli Szeby krążyły tak szybko, jak biło jej serce. _Jaki prorok odważyłby się grozić królowi Judy i całemu jego domostwu?_ Zerknęła na imę Talię, oczekując spokoju na jej twarzy.
Zamiast tego zobaczyła na jej szyi czerwone plamy, które świadczyły o dzikiej furii.
— Obadiaszu!
Stary dostojnik dźwignął się z trudem z ławki i ruszył zgarbiony w stronę królowej, słabo powłócząc nogami.
— Do usług, królowo — powiedział, kłaniając się. Szeba zauważyła, że próbował przykryć rzadkimi włosami łyse pasmo na głowie.
Ima, która odzyskała wyraźnie panowanie nad sobą, zamruczała groźnie.
— Czy, aby na pewno, Obadiaszu? A może dalej służysz prorokom Jahwe, którym sprzyjałeś za czasów mojego abby Achaba?
Obadiasz uniósł siwą głowę, żeby spojrzeć królowej w oczy.
— To prawda, że otrzymałem ten zwój od jednego z proroków Jahwe, i dostarczyłem go mojemu panu, Joramowi. Pozostaję jednak wiernym sługą króla Jorama i jego rodziny, moja pani. Król Achab wysłał mnie do Judy, żeby ocalić mi życie – nie zamierzam go zdradzić.
— Wysłał cię do Judy, bo moja ima Jezabel planowała zamordować cię razem z resztą spiskujących proroków Jahwe.
— Dość, Atalio! Dość!
Abba Joram uderzył pięścią w stół, przewracając swój kielich z winem i strasząc wszystkich na sali. Nad jego górną wargą i na czole zebrała się cienka warstwa potu.
Obadiasz powoli powrócił do uniżonej postawy – zdawało się, że tylko jego na całej sali nie dotknęła wiadomość proroka.
Abba Joram wstał i wyciągnął dłoń ze zwojem w kierunku zarządcy pałacu.
— Spójrz na ten list, Obadiaszu. Czy to pismo proroka Eliasza, czy nie?
Fioletowa szata abby zanurzyła się w rozlanym winie. Abba tego nie zauważył, ale Szeba owszem. Na szacie pojawiła się plama, która rozlała się czerwienią, zupełnie jak krew. Czy to zły omen? Zerknęła na arcykapłana Baala – Mattana, który siedział po lewej stronie abby jako jego główny doradca. To on uczył ją czarnoksięstwa, kiedy szkoliła się na kapłankę Baala. Mówił, żeby wszędzie szukała znaków – w locie ptaka, ugryzieniach owadów, a nawet rozlanym winie – ale teraz ten łysy kapłan o świdrującym spojrzeniu zdawał się tak pochłonięty tajemniczym zwojem jak jego król.
Obadiasz wstał, sięgnął po list i dokładnie mu się przyjrzał.
— Tylko raz widziałem pismo Eliasza, ale z tego, co pamiętam, rzeczywiście wyglądało podobnie.
— Podobnie czy tak samo, człowieku? Czy mogę ufać tej wiadomości? Czy jego proroctwo się spełni?
Dostojnik oddał mu zwój z łagodnym wyrazem twarzy.
— Wierzę, że to autentyczny list, królu Joramie, ale Jahwe jest Bogiem łaskawym i miłosiernym. Czy wasza wysokość chciałby, żebym wezwał Jego arcykapłana? Amariasz pomoże królowi odnaleźć Jahwe tak samo, jak pomógł abbie waszej wysokości, królowi Jozafatowi.
— Jak śmiesz!
Ima Talia wstała z tronu i położyła na ramieniu męża zaborczą dłoń.
— Mój mąż nie potrzebuje porady od kapłana boga, który próbuje go zniszczyć! Odejdź – zanim zrobię to, co gewira Jezabel powinna była zrobić lata temu.
Obadiasz ukłonił się uniżenie i szybko oddalił, a ima posadziła abbę z powrotem na zdobionej sofie, by przy nim uklęknąć.
— Nie pozwolę, żeby ci Gileadejczycy cię zastraszyli. Nie możemy ufać prorokom z Jordanu, a ich Jahwe nie może się równać z Baal Melkartem. Walczy z bogami Kanaanu od czasów twojego abby Jozafata, ale jego władza słabnie.
Ima zerknęła w kierunku Mattana.
— Powiedz mu, że nie ma się czego obawiać.
Arcykapłan skinął głową na znak zgody. Abba się roześmiał i odezwał do zebranych w jadalni, którą spowiła niezręczna cisza.
— Zdaje się, że moja królowa pragnie ukoić resztki naszych lęków. Powiedz nam, Mattanie, dlaczego władza Jahwe słabnie?
Szeba patrzyła na rosnącą plamę na szacie abby i jego przewrócony kielich z winem. Czy Mattan nie uczył jej, że tak ponure symbole zwiastowały coś niedobrego? Jej nauczyciel i arcykapłan podniósł się jednak z zaskakującym spokojem. Skinął głową królowi i zebranym, a potem jego niski, głęboki głos odbił się echem od kamiennych ścian pałacu.
— Wielu z was pamięta, jak król Jozafat zaufał Jahwe, że pobłogosławi jego przedsięwzięcie żeglugowe z Izraelem, ale wszechmocny Baal, bóg burzy zniszczył statki Jozafata, zanim opuściły one port w Esjon-Geber.
— Tak, pamiętam! — krzyknął jeden siwy dostojnik. — Nikt nie jest silniejszy od wszechmocnego Baala!
Mattan uśmiechnął się do niego pobłażliwie, lecz wyciągnął rękę, żądając ciszy.
— Pamiętajcie też, że nawet bóg Moabu pokonał Jahwe, kiedy Elizeusz poprowadził wojska Izraela i Judy przeciwko królowi Meszy. Izrael nadal cierpi bez daniny w postaci wełny Moabu, ponieważ Jahwe nie zapewnił sobie zwycięstwa, gdy król Mesza ofiarował syna Kemoszowi.
Mattan sięgnął po kielich i uniósł go wysoko.
— Wstańcie, wszyscy i pobłogosławcie królewską parę w imię wszechmocnego Baal Melkarta!
Jadalnia rozbrzmiała okrzykami pochwał dla Jeźdźcy Chmur, ale abba zwrócił się do imy Talii i zapytał cicho:
— Co, jeśli list jest prawdziwy i Jahwe naprawdę mi cię odbierze, ukochana? Umarłbym, gdyby tak się stało.
Serce Szeby niemal stopniało. Nie słyszała, by abba wyznał miłość którejkolwiek z żon, poza imą Atalią.
Królowa ujęła twarz męża i przyciągnęła do swojej.
— Jestem córką Jezabel. Jahwe nie waży się mnie tknąć.
Zaśmiała się gardłowo i pocałowała abbę namiętnie.
Pod wpływem aplauzu ich zwykła kolacja zamieniła się w uroczystość.
— Niech żyje król Joram! — wrzeszczeli mężczyźni z każdego kąta sali. — Niech żyje królowa Atalia!
Szeba wstała i dołączyła do wiwatów, radując się uściskiem rodziców. _Och, jakże bym chciała tak kogoś pocałować._ Odwróciła wzrok, nie mogąc znieść rosnącego pragnienia w sercu. _Bluźnisz!_ – skarciła samą siebie, nie pozwalając, aby ta romantyczna fantazja zakorzeniła się w jej umyśle.
Już za kilka tygodni miała zostać zainicjowana jako arcykapłanka i przysiąc wierną służbę Baal Melkartowi, na wieki ofiarując ciało tylko księciu bogów. Celibat był niską ceną za zarządzanie własną świątynią, który to zaszczyt miał spośród wszystkich arcykapłanek przypaść wyłącznie jej. Przeszła intymne szkolenie na kapłankę Asztarte, doskonale wiedząc, że nigdy nie będzie potrzebowała umiejętności uwodzenia. A jednak podczas samotnych, oświetlonych księżycem nocy, zastanawiała się często, jak wytrwa do końca życia bez miłości mężczyzny.
_Przynajmniej nie będę jedną z wielu w haremie._ Po imie Naam, która ją urodziła, pozostały jej tylko mgliste wspomnienia. Naama zmarła, kiedy Szeba była bardzo młoda, ale na zawsze zapamiętała łzy imy.
— Celibat jest lepszy niż życie, w którym niejednokrotnie doznajesz odrzucenia — wyszeptała, patrząc na tłum w jadalni, który stawał się coraz bardziej nieokiełznany.
Strażnicy tacy jak Ozi chwytali służące dla przyjemności, a pozostałe żony abby tańczyły, wpatrzone w króla – niewątpliwie w nadziei, że przykują jego uwagę. Abba Joram oddawał się jednak coraz bardziej namiętnym pieszczotom z ukochaną Talią.
Szeba stała zawstydzona, ze wzrokiem wbitym w nowe sandały. Czuła na sobie spojrzenie Mattana. Dlaczego go unikała? _Jeśli mam zostać arcykapłanką, nie mogę się rumienić na widok swawoli_. Wzięła głęboki oddech, wyprostowała ramiona i uniosła brodę. Mattan uśmiechnął się z półprzymkniętymi powiekami i delikatnie uniósł brwi, jak gdyby rzucając jej wyzwanie. Szeba spróbowała odwrócić wzrok, ale nie potrafiła. Pod wpływem coraz odważniejszego i taksującego spojrzenia Mattana jej oddech stał się bardziej urywany.
Słyszała od kapłanek Asztarte, że Mattan złamał śluby czystości, ale nikt nie był na tyle głupi, by otwarcie go o to oskarżyć. Mattan przybył do Jerozolimy jako część posagu, który Atalia otrzymała od abby Achaba, i wkrótce zdobył sobie miejsce wśród najbardziej zaufanych doradców króla Jorama. Szeba zacisnęła powieki. Zamiast zmierzyć się z okrutnym nauczycielem, wolała uciec w mrok. Nie ważyła się go obrazić. To on był kluczem do sympatii imy Talii.
Zaciskając ręce w pięści, Szeba wbiła paznokcie we wnętrze dłoni. _Przestań, Szebo. Sama możesz stworzyć swoje przeznaczenie. Żaden mężczyzna nie może skraść twojej przyszłości._ Powtarzała w myślach niezmordowaną mantrę imy Talii – dewizę, która otaczała każdą myśl, każde słowo i każdy uczynek Szeby, odkąd została protegowaną królowej. Kiedy ima Talia zaczęła ją szkolić, była rozpuszczonym bachorem.
Te czasy dawno minęły. Niezależna. Silna. Zdolna. Teraz to te słowa ją określały.
Dlaczego więc czuła taki niepokój, kiedy Mattan tak na nią patrzył?
_Sama możesz stworzyć swoje przeznaczenie. Żaden mężczyzna nie może skraść twojej przyszłości._
Otworzyła oczy i znów dostrzegła spojrzenie Mattana. Tym razem wzięła złoty kielich, uniosła go na znak toastu i zdobyła się na odwagę, by odwrócić głowę z kpiącym uśmiechem na ustach. Ima pokazała jej, jak upokorzyć mężczyznę spojrzeniem, jednak nigdy nie odważyłaby się użyć go na Mattanie.
Kącikiem oka dostrzegła, jak arcykapłan klepie abbę po ramieniu, przerywając czułości królewskiej pary. Zaniepokoiło ją to. Czyżby ten lekceważący uśmiech okazał się zbyt niegrzeczny? Co czekało ją teraz ze strony imy? Kolejne sińce? A może, co gorsze, dni pełne milczenia ze strony kobiety, której aprobata była cenniejsza od powietrza?
Abba Joram nachylił się do Mattana, a potem wysłuchał szeptu imy Talii. Wydawał się zaniepokojony jej słowami, ale zawahał się, gdy zobaczył wyraźnie aprobujące spojrzenie Mattana.
Przyjrzawszy się twarzom ich obojga, wyciągnął ręce, żeby uciszyć tłum w jadalni.
— Aby okazać naszą pogardę dla Jahwistów, którzy pragną wpłynąć na tron Judy, postanowiłem wysłać naszego najmłodszego syna jako przedstawiciela, aby potwierdził parytetowy traktat Judy z Izraelem.
Szeba zerknęła na Oziego, którego twarz przypominała wyciosany kamień. Nienawidził polityki, czego dowodził fakt, że zamiast bezpiecznego kapłaństwa w ufortyfikowanym mieście, jak to było w przypadku pozostałych synów imy Talii, wybrał służbę w królewskim wojsku.
Abba Joram wydawał się ślepy lub obojętny na niezadowolenie Oziego.
— Książę Ozi stanie na czele oddziału Karyjczyków eskortujących moją ukochaną małżonkę, która zażyczyła sobie odwiedzić w Jizreel swoją imę, gewirę Jezabel.
Uniósł kielich wypełniony świeżym winem w kierunku Oziego, ale czarujący książę odpowiedział mu niechętnym toastem.
Ima Talia dźgnęła lekko abbę i znów coś do niego wyszeptała. Król odchrząknął i skupił swoją uwagę na Szebie.
— A ty, moja droga, pojedziesz razem z imą. — Na jego przystojnej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. — Niech bogowie ci dopomogą.
Szeba jęknęła z zachwytu. Ima skarciła to naruszenie etykiety pogardliwym spojrzeniem.
Tłum zaczął szeptać. Szeba usłyszała zniecierpliwione pomruki strażników, którzy znów przyciągali do siebie służące. Dlaczego mężczyźni byli tacy dzicy?
Abba Joram się zaśmiał i wyciągnął dłoń, oddając głos Mattanowi.
— Widzę, że nasz wieczór zaostrzył wasze apetyty na świętowanie, ale pozwólcie najpierw, żeby służące zaserwowały wieczerzę.
Niezadowolenie ludu groziło opóźnieniem wspaniałego posiłku, którego aromat docierał z holu. Wesoły Mattan rzekł:
— Spokojnie, przyjaciele! Jeszcze dziś wieczorem otworzymy bramy świątyni na specjalne ofiary z kapłankami Asztarte.
Mężczyźni z radosnymi okrzykami wypuścili służące do pracy. Mattan znów uniósł kielich, sygnalizując, że nadszedł czas na podanie kolacji.
Szeba zerknęła na Oziego – jego wcześniejsze zaniepokojenie zastąpił teraz pewny siebie uśmiech. Jako najmłodszy z synów Jorama i Atalii, Ozi mógł wybrać własną przyszłość i zdecydował się na los żołnierza. Był równie wysoki, jak najemni wojskowi, a ze sztyletem radził sobie lepiej niż większość z nich. Ozi i Szeba zawsze byli ulubieńcami królowej – ,,wybranymi”, jak nazywali ich pozostali synowie Atalii. W przeciwieństwie do Szeby, bracia Oziego nie doceniali roli kapłanów Baala i nie podzielali jej oddania dla idei czystości.
Ima Talia delikatnie ujęła dłoń Szeby.
— Cieszysz się, że poznasz wreszcie gewirę Jezabel, córko?
Szeba miała ochotę zapiszczeć z radości i uścisnąć imę. Zamiast tego spojrzała jednak w jej przenikliwe oczy i skinęła lekko głową.
— Cieszę się za każdym razem, gdy mogę wykonać rozkaz waszej wysokości, królowo.
Ima uśmiechnęła się z aprobatą. Szacunek. Stosowność. Uległość. Kiedy ludzie wokoło spełniali jej oczekiwania, królowa Talia była łagodna jak owieczka.2
_Ich stanowisko bowiem polegało na tym, że jako przyboczni potomków Aarona służyli w świątyni Pańskiej, na dziedzińcach, w komnatach, przy oczyszczaniu wszystkiego, co poświęcone, i w pracach przy obsłudze świątyni Pańskiej._
1 Krn 23, 28
Jojada ukoił wysuszone gardło ciepłym, miodowym winem i przyjrzał się Amariaszowi – arcykapłanowi i swemu staremu przyjacielowi. Z ciężkimi powiekami i kiwającą głową wyglądał na wycieńczonego. Być może uda mu się zdrzemnąć przed spotkaniem.
Spotkanie. _Jahwe, czy przyślesz nam wystarczająco dużo kapłanów i Lewitów?_ Każdego tygodnia zadawał sobie to samo pytanie. Coraz mniej mężczyzn z przyległych wiosek zgłaszało się do służby w Świątyni, przez co te same obowiązki spadały na coraz mniejszą grupę pracowników. Wszyscy walczyli ze zmęczeniem.
Wszystko zaczęło się psuć lata temu, kiedy król Jozafat odwiedził miasta Judy, aby mianować Lewitów na sędziów i skrybów. Po powrocie do Jerozolimy ustanowił główny sąd z dwoma sędziami najwyższymi. Od tamtej pory orzeczenia w sprawach świątynnych wydawał arcykapłan, a w sprawach państwa – judejski przywódca plemienny. Jozafat zamierzał ograniczyć władzę swojego następcy – obecnego króla Jorama – ale te radykalne zmiany wymagały wzmożonej służby od kapłanów i Lewitów.
Za rządów króla Jozafata Joram i jego żona sprytnie przemycali kult Baala do niektórych uroczystości na cześć Jahwe, lecz po śmierci Jozafata, który odszedł sześć lat temu, zapomnieli o wszelkich subtelnościach. Wszystkie ważne miejsca zanieczyszczały teraz pogańskie ołtarze, a oddanie Jahwe słabło w obliczu obietnic Baala, który oferował wolność i przyjemności.
_Jak sprawić, żeby ludzie znowu zaczęli Cię czcić, Jahwe?_
Amadiasz drgnął, jakby słyszał modlitwę Jojady, który sięgnął przez stół, aby całkowicie go rozbudzić.
— Gotowy, przyjacielu?
Amariasz podniósł się z niepewnym uśmiechem.
— Zakładam, że Lewici odłożyli już swoje harfy i liry. Zastanawiam się, dlaczego Jahwe nie zawarł w instrukcjach dla Dawida uporządkowanego planu pracy na każdy tydzień?
Zaśmiał się, najwyraźniej rozbawiony własnym żartem, i rozciągnął plecy, a jego kości zaczęły strzelać jak kamienie pod nowymi sandałami.
Jojada poderwał się ze swojej poduszki w kierunku niskiej sofy Amariasza. Wyciągnął rękę.
— Pozwól, że ci pomogę.
Amariasz popatrzył na zaoferowaną dłoń, chwycił ją i obrócił, przyglądając się gładkiej, brązowej skórze Jojady. Potem spojrzał na własne powykręcane palce i poprzetykaną niebieskimi żyłami dłoń.
— Jak to możliwe, że jesteś prawie tak stary, jak ja, a jednak wyglądasz na połowę młodszego?
Jojada uśmiechnął się i nabrał oddechu, żeby odpowiedzieć, ale Amariasz dodał:
— I ile zwierząt dzisiaj poświęciłeś? Nie pytam o ofiary, które nadzorowałeś. Chcę wiedzieć, ile zwierząt ty sam złożyłeś na ołtarzu.
Jojada odpowiedział mu kpiącym uśmiechem. Amariasz nie uwierzyłby, gdyby usłyszał, ile ich było. Tego dnia ofiarował Jahwe trzy byki, pięć baranów i piętnaście owieczek. Kroku dotrzymywał mu tylko jeden, bardzo młody kapłan.
— Chcesz wiedzieć, dlaczego wyglądam młodziej niż ty?
Arcykapłan zmarszczył czoło. Jojada wiedział, że wzbudził jego zainteresowanie.
— Bo pomocnicy kapłanów lubią mnie bardziej od ciebie i dają mi na wieczerzę najlepsze kąski z ofiary.
Amariasz zarechotał, jak zwykle pogodny, i złapał wyciągniętą rękę Jojady.
— Cóż, chodźmy sprawdzić, czy ci pomocnicy przygotowali wszystko na nasze spotkanie. — Położył dłoń na ramieniu przyjaciela, wspierając się na nim lekko. — Pewnego dnia zostaniesz arcykapłanem, przyjacielu.
— Co? Jestem twoim zastępcą, a zastępców nigdy nie mianuje się na arcykapłanów — wybieramy młodszych, Amariaszu. Sam zauważyłeś, że prawie dorównuję ci wiekiem. Arcykapłan musi służyć przez całe pokolenie. Nie miałoby to sensu, gdybym…
— Spełniasz wszystkie wymagania, Jojado. Jesteś pierworodnym. Jesteś kapłanem z linii Aarona i rodziny Zadoka.
— Ale jestem stary! — zaprotestował Jojada, gdy wyszli z komnaty Amariasza na wewnętrzny dziedziniec świątyni.
Kilku przechodzących Lewitów spojrzało na nich z ukosa, więc najwyżsi kapłani natychmiast odzyskali nad sobą panowanie i skinęli im z szacunkiem głowami.
— Tak, jesteś stary — wyszeptał Amariasz, czekając, aż Lewici znajdą się w bezpiecznej odległości. — Ale Pan obdarzył cię tym samym duchem, co Mojżesza, Jozue i Kaleba. Podobnie jak ci ojcowie na pustkowiu, ty również zachowałeś zdrowie i hart niespotykany w twoim wieku. Jahwe nie oferuje takiego błogosławieństwa, jeśli nie ma w tym celu – świętego powołania.
Jojada zarumienił się ze wstydu.
— Jak mógłbym być arcykapłanem Jahwe? Moja żona, niech Pan błogosławi duszę Anny, nigdy nie porodziła nam dziecka w przeciągu czterdziestu lat małżeństwa. Skoro nie nadaję się na abbę, jak mogę nadawać się na arcykapłana?
— Nasz dobry król Jozafat pokazał, że linia potomków nie zapewnia Bożego błogosławieństwa. Był wiernym królem, z całego serca szukał Jahwe i miał _siedmiu_ synów. Gdy zmarł, jego pierworodny wymordował jednak wszystkich sześciu braci, a teraz trzyma bratanków w pałacu niczym niewolników, by nie dopuścić do ich zemsty. To my, kapłani, musimy zadbać o to, aby światło potomków Dawida nadal opromieniało tron Judy.
Jojada poczuł, że rośnie w nim gniew – jak za każdym razem, kiedy dyskutował z Amariaszem o obecnym królu Judy. Zmierzając do wielkiej galerii za Świątynią, minęli mosiężny ołtarz i brązowe kadzie. Jojada zerknął do tyłu, żeby sprawdzić, czy ktoś może ich podsłuchać.
— Król Joram jest potomkiem Dawida tylko z imienia. Kiedy zamordował z zimną krwią braci – kochających ojców i mężów – naraził Judę na niebezpieczeństwo. Bracia Jorama podążali za Jahwe i…
— Właśnie dlatego zginęli.
Jojada pomasował sobie kark.
— Zginęli przez swoją wierność, ale to dzięki ich przywództwu granice Judy pozostawały bezpieczne. Kiedy Joram mianował na zarządców swoich bałwochwalczych, rozpuszczonych synów, osłabił tym samym ufortyfikowane miasta, co osłabiło cały naród; wojsko, kult i morale. Jak możesz go tolerować, Amariaszu?
Arcykapłan przystanął i zaciągnął Jojadę do jednego ze schowków w północnej galerii. Również wyjrzał na korytarz, żeby sprawdzić, czy są sami.
— Toleruję króla Jorama, bo chcę pokazać naszemu krnąbrnemu królowi, że zawsze może odnaleźć Jahwe. Obaj pamiętamy, jakim był chłopcem – zanim trafił w sidła Atalii. Znaliśmy jego abbę Jozafata i wiemy, jak bardzo starał się nauczyć syna, a razem z nim cały naród Judy, pobożności. Joram nigdy nie zabiłby braci, gdyby nie nikczemny wpływ Atalii. Teraz to jej synowie budują świątynie w ufortyfikowanych miastach, którymi zarządzają, a Joram wznosi wysokie miejsca na każdym pagórku.
Wyprostował się, poprawił napierśnik i przybrał spokojniejszy ton.
— Póki co, Jojado, Jahwe każe nam czekać.
— Na co? — Krzyk Jojady odbił się echem od komnaty.
Amariasz uniósł karcąco brew, przypominając Jojadzie o swoim autorytecie arcykapłana. Skutecznie.
Jojada nabrał powietrza, zamknął oczy i odzyskał nad sobą panowanie.
— Na kolejną niszczycielską decyzję króla Jorama? Jak wojna podczas rebelii Edomu? Król i jego dowódcy ledwie uszli z życiem, a my straciliśmy w walce, która nie powinna była mieć miejsca, trzecią część najlepszych żołnierzy Judy. Gdyby Joram nie zabił swoich braci, Edom nie wszcząłby buntu.
— Na próżno gdybasz, przyjacielu. Czekamy, aż Jahwe wyjawi nam Swoją decyzję przez Urim i Tummim (_starożytne kamienie arcykapłana, które służyły do objawiania Boskich wyroków_).
Amariasz poklepał się po świętym napierśniku, wskazując na dwa ukryte w nim kamienie.
— Jahwe przemawia przez nie od czasów Aarona. Czekamy, aż pojawi się pytanie, na które będziemy mogli odpowiedzieć: tak albo nie, czarne albo białe, winny albo niewinny.
Jojada westchnął, zmęczony do szpiku kości i zaniepokojony pytaniem, które majaczyło mu w umyśle. _Czy Urim i Tummim nigdy się nie mylą?_
— Widzisz, przyjacielu? — Ścisnął ramię Amariasza i wyprowadził go z bocznej komnaty, nie chcąc wyjawić swoich wątpliwości. — Posiadasz mądrość, która czyni cię o wiele lepszym arcykapłanem niż ja kiedykolwiek mógłbym być.
Ruszyli korytarzem ku tyłom galerii – jedynej części kompleksu Świątyni, która była na tyle duża, że mieściła kapłanów i Lewitów przydzielonych do pracy na dany tydzień; czasami nawet do tysiąca osób. Słudzy Jahwe czekali tam na wyznaczenie zadań, lecz to, co zwykle przypominało brzęczenie w pszczelim ulu, dziś brzmiało w rozległej przestrzeni głośniej niż echo w grobowcu.
Zdumione spojrzenie Amariasza wyrażało to samo, co słowa Jojady.
— Gdzie są wszyscy pozostali?
Stali, gapiąc się na czterystu ludzi, którzy kończyli pracę z poprzedniego tygodnia, i stu nowych, którzy zgłosili się do służby na kolejny tydzień.
U szczytu rządów króla Jozafata jego cenzus kapłanów i Lewitów wynosił trzydzieści osiem tysięcy mężczyzn powyżej trzydziestego roku życia. Każdy kapłan był Lewitą, zrodzonym z plemienia Lewiego, ale nie wszyscy Lewici byli kapłanami. Kapłani, bezpośredni potomkowie brata Mojżesza, Aarona, składali ofiary przed Panem i podzielili się na dwadzieścia cztery rodziny. Lewici, podzieleni na trzy klany, służyli jako muzycy, stróże i skrybowie.
Jojada znał większość przywódców rodzin i ich synów. Rzut okiem na salę zdradził mu, że do służby zgłosiło się dziś więcej Lewitów niż kapłanów, ale i tak przeczuwał problemy z zebraniem pełnego chóru muzyków.
Uniósł dłoń, by uciszyć lud.
— Cisza! Cisza!
Mężczyźni odpowiedzieli na jego żądanie posępnymi minami. Większość sług Jahwe żyła na małych pasmach ziemi rozsianych po całym terytorium Judy i traktowała swoje pięć tygodni w Świątyni jako pewnego rodzaju coroczny zjazd rodzinny. Powodem ich reakcji było bez wątpienia rozczarowanie.
— Gdzie reszta? — Piskliwy głos Amariasza odbił się echem.
Ludzie tuż przed nim patrzyli na swoje stopy, na sufit, na ściany – wszędzie, tylko nie w życzliwe oczy łaskawego przywódcy. Jojada nachylił się do Amariasza, próbując zapanować nad paniką, która go ogarnęła.
— Wiedziałem, że od czasu napięcia z Edomitami liczba naszych sług maleje, ale teraz mamy poważny problem. Co zrobimy?
Amariasz wystąpił naprzód, ignorując pytanie Jojady.
— Dziękuję, bracia, za waszą gorliwą i sumienną służbę Jahwe. Czy ktokolwiek z was zna powód, dla którego pozostali kapłani i Lewici nie mogli dziś do nas dołączyć?
Oskarżycielskie głosy rozległy się ze wszystkich zakątków sali; wściekli kapłani i bracia Lewici zaczęli wymachiwać rękoma, aby podkreślić swoje zażalenia.
Amariasz uniósł obie ręce.
— Po kolei, bracia. Proszę, po kolei.
Wysoki i szczupły Lewita z Tekoi wystąpił do przodu jako rzecznik grupy. Zwykle był cichym mężczyzną, ale teraz jego twarda skóra przypominała kolorem czerwoną ziemię z rodzinnego miasta.
— Moi bracia i bratankowie zostali w domu, aby chronić rodziny przed atakiem. Oddziały judejskie nie robią w Tekoi nic poza piciem wina i oddawaniem tak zwanej czci ze świątynnymi prostytutkami Baala.
Jego pobratymcy zaczęli krzyczeć, zachęcając Lewitę, by mówił dalej.
— Wojsko Judy zauważyłoby atak dopiero wtedy, gdyby rabusie napadli na ich zapasy wina.
— Czy wasi bliscy również nie pojawili się w Świątyni z tego powodu? — zapytał Amariasz, krzycząc do tłumu, który zaczął entuzjastycznie przytakiwać. Znów wyciągnął ręce, aby uciszyć mężczyzn. — W takim razie bracia, ciężar i zaszczyt służby spada tylko na nas. Będziemy musieli pracować ciężej, ale nasza służba będzie weselsza, bo pełnimy ją z własnej woli.
Pogoda ducha Amariasza ukoiła złość ludu. _Służba będzie weselsza, bo pełnimy ją z własnej woli_. Słowa arcykapłana sprawiły, że oburzenie na twarzach mężczyzn pierzchło jak jesienne liście pod wpływem wiatru. Jak to możliwe, że jego serce pozostawało tak czyste po tylu latach służby?
Zachwycony Jojada sięgnął po koszyk z losami, aby zacząć przydzielanie zadań. Pierwszy z nich zawierał większe kamyki z symbolami lewickich klanów, a w pozostałych znajdowały się kamienie z imionami mężczyzn stojących na czele poszczególnych rodzin.
— Zgodnie z Prawem Mojżesza — zaczął Jojada — Jahwe przydzieli teraz każdemu z was zadania w ramach tygodniowej służby w Jego sakralnej Świątyni.
Odetchnął głęboko, przygotowując się na długie posiedzenie. Przy tak wielkich brakach w ludności proces przypisywania zajęć mógł trwać całe godziny.
Skryba przyłożył rysik do pergaminu, by zanotować na nim wynik losowania .
— Pieczenie świętego chleba przypada w tym tygodniu na klan Nadaba oraz rodziny Harima i Seorima.
Mężczyźni zaczęli mruczeć, omawiając swoje zajęcia na nadchodzący tydzień. Przycinanie knotów, pieczenie chleba, strojenie harf, wybieranie Psalmów, planowanie porannych i wieczornych ofiar – wszyscy zostali wezwani do służby. Dłoń Amariasza ani razu nie wylosowała imienia kapłana albo Lewity, którego nie było na sali. Po przydzieleniu ponad połowy obowiązków wszyscy zdali sobie sprawę z cudu, jaki się między nimi rozgrywał, i zamilkli w zachwycie. To Jahwe, znając imię każdego z nich, wybierał swoich ludzi do pracy.
Po zakończeniu losowania Amariasz, ze łzami cieknącymi po pomarszczonych policzkach, krzyknął:
— Jak możemy Ci dziękować, o Panie? Posłużyłeś się zwykłymi losami, żeby zademonstrować swoją świętą obecność i udowodnić, że to Ty wybierasz każdego z nas z imienia. Niech Twój przytłaczający majestat zmiażdży Twoich wrogów i doda sił Twoim kapłanom. Obyśmy służyli Ci godnie i wiernie strzegli Twojego przymierza przez wszystkie wieki.
Jojada stał obok przyjaciela i arcykapłana w pełnym czci milczeniu. Jeszcze chwilę temu podważał wiarygodność świętych Urim i Tummim, a teraz zobaczył, jak Bóg przemawia do nich przez _zwyczajne_ kamienie. _Być może Jahwe jest bardziej osiągalny niż sądziłem_.