W cieniu życia … - ebook
W cieniu życia … - ebook
Nazywam się Krystyna Maria Ring, mieszkam w Warszawie,
W latach mojego dzieciństwa mama zawsze wspominała o swoich i taty przeżyciach z lat młodzieńczych, szczególnie z okresu II wojny światowej, kiedy pod osłoną nocy musieli uciekać z własnego domu ratując życie przed okrucieństwem zbrodni.
Oddanie hołdu wspaniałym, niewinnym ludziom i dzieciom w walce z okupantem było inspiracją do napisania wierszy, których treści powstały na podstawie zasłyszeń, czytania książek, opowieści rodziców, ich przyjaciół o tych tragicznych wydarzeniach.
Inauguracja MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO przez ówczesnego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej to szczególny powód oddania wszystkim poległym pięknego, płynącego z serca szacunku i przywrócenie pamięci o ICH TRWANIU.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64343-35-3 |
Rozmiar pliku: | 746 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nazywam się Krystyna Maria Ring, mieszkam w Warszawie. W latach mojego dzieciństwa mama zawsze wspominała o swoich i taty przeżyciach z lat młodzieńczych, szczególnie z okresu II wojny światowej, kiedy pod osłoną nocy musieli uciekać z własnego domu ratując życie przed okrucieństwem zbrodni.
Oddanie Hołdu wspaniałym, niewinnym ludziom i dzieciom w walce z okupantem było inspiracją do napisania wierszy, których treści powstały na podstawie zasłyszeń, czytania książek, opowieści rodziców, ich przyjaciół o tych tragicznych wydarzeniach.
INAUGURACJA MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO przez ówczesnego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej to szczególny powód oddania wszystkim poległym pięknego, płynącego z serca szacunku i przywrócenie pamięci o ICH TRWANIU.
Smutkowi towarzyszą zawsze jakieś przeżycia,
Nadchodzą wówczas różne myśli,
Te złe i poplątane, ale też lekko ciepłem wymuskane.
Wszystkim, którzy sięgną po ten tomik – dziękuję.
Krystyna Maria RingW CIENIU ŻYCIA…
W cieniu życia poruszany mgłami
lamentuje głos kobiety przeciągle, boleśnie
przycichł i znów słychać było go za nami
dzisiaj nowy dzień nastał, jaki będzie
a może czekać na lepsze jutro.
Słychać ciężkie kroki skute kajdanami
moc żelastwa rozpiera pieszym nogi
stopy i łydki z otwartymi ranami, ból
na dworze zima i mróz bardzo srogi.
Nieprzetarte szlaki dzielnie przemierzają
w milczeniu, zmęczeni, wiatr tylko przygrywa
melodię udręczonych
nikt też już nie ogląda ran otwartych
nawet mąż do żony już się nie odzywa.
Doszli, otworzono bramy
kat ich też nie wita, on jest z kamienia
odczytano kolejno krwią zalane numery
tato, mamo, kto zawinił,
kto nad nami nie miał sumienia.
JA PROTESTUJĘ…
Jak myślisz, odbiją nas z tego transportu
bo nie wytrzymam ich ciągłego bicia
odpowiem ci, odbili nie raz, ale tylko ciało
by potem dokonać okrutnego mordu.
O nie, ja protestuję
zostało mi jeszcze wiele lat życia.
Każdy miał drogę do przebycia,
sam w tym nie jesteś
nauczyciel, robotnik i kobieta z dziećmi
która nie uciekła
wszyscy szukają jakiegoś ukrycia
kobieta zasłania dzieci ramieniem,
by nie ujrzały widoku piekła.
Nagle z daleka słychać krzyki i jęki
waleni kolbami karabinów padają
ziemia wszystkich przyjmie
nie chcą już dłużej przeżywać mordęgi
niech to się już skończy
idziemy stojąc, ja już drzemię.