W drodze do Nawii - ebook
W drodze do Nawii - ebook
Witajcie w Raj & Co. Spełniamy wszystkie, nawet najbardziej niezwykłe życzenia naszych klientów. Zwłaszcza… jeśli nie jesteście ludźmi!
Nina od wczesnego dzieciństwa śni wyłącznie jeden sen. Urywa się on zawsze, gdy dziewczyna spada z korony potężnego drzewa. W styczniową noc sen zostaje przerwany przez telefon brata. Filip, jego dziewczyna i znajomy zostali zaatakowani z centrum Katowic. Chłopakowi nic się nie stało, jednak w szpitalu umiera jego przyjaciel, a Asia zapada na ciężką chorobę.
Te wydarzenia zbiegają się w czasie ze znalezieniem przez Ninę pracy w firmie Raj & Co, która zajmuje się organizacją imprez w duchu słowiańskim. Dziewczyna szybko jednak żałuje podpisania umowy. Przekonuje się bowiem, że słowiańskie demony bynajmniej nie należą tylko do ludowego folkloru. Co więcej, jeden z nich ma wiele wspólnego z dziwną chorobą Asi. Nina nagle musi się zmierzyć z ożywionymi istotami ze słowiańskiego panteonu, niestandardowymi klientami, powstałym z grobu upiorem i snującymi się w jej pobliżu widmami.
Czy pomiędzy pracą dla niezwykłych szefów, poszukiwaniem remedium na postępującą chorobę Asi i próbą wywiązania się z kolejnego powierzonego zadania dziewczynie uda się ocalić własne plany na przyszłość?
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788368217407 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Marzec 2023
Światło padające na ciemną sylwetkę mężczyzny sprawiało, że zdawał się otulony błękitnym nimbem. Malujący się przed nią obraz bynajmniej nie tchnął niebiańskim spokojem. Potężny mężczyzna górujący nad ciałem kobiety.
Bezsprzecznie martwej.
Na jego twarzy usiłowała znaleźć jakiekolwiek oznaki wyrzutów sumienia, przerażenie albo chociaż rezygnację. Nie dostrzegła zupełnie nic, jakby przypatrywała się kamiennej rzeźbie. Wydawało się jej, że przez ostatnie tygodnie poznała go dobrze; przyzwyczaiła się do niezwykłości, których była świadkiem. A przynajmniej usiłowała w miarę racjonalnie wytłumaczyć sobie wszystkie wydarzenia, które doprowadziły ją do tego miejsca. Kiedy uchyliła drzwi i ujrzała, co kryje się wewnątrz, domyśliła się, że nie zdoła uniknąć konfrontacji. Walki, w której wygrana czekała wyłącznie na jedną osobę.
Zamiast relaksować się w domu po pełnym wrażeń dniu, z niedowierzaniem wpatrywała się w rozgrywającą przed oczami scenę. Przez chwilę miała nadzieję, że to, co widzi, jest tylko koszmarem sennym, jednak ona poza jednym nie pamiętała swoich snów. Przełknęła głośno ślinę, kiedy jego spokojny wzrok spoczął na jej sparaliżowanej przerażeniem twarzy. Uzmysłowiła sobie wtedy, że za chwilę nadejdzie jej kolej, by pożegnać się z życiem. Przecież nie pozwoli jej odejść. Nie po tym, co przez przypadek zobaczyła. Logiczne było, że pozbędzie się niewygodnego świadka. Zrobił w jej stronę jeden krok, a potem następny. Krzyk uwiązł jej w gardle. Chciała go błagać o litość. Przysiąc milczenie, byle tylko wyjść cało z tej sytuacji.
Jedyne, co wydobywało się z jej ust, to chrapliwy oddech. Gdyby nawet zdołała krzyknąć, i tak nikt nie usłyszałby jej wołania o pomoc. Za sobą miała wciąż otwarte drzwi, więc właściwie mogła rzucić się do ucieczki. Może zdążyłaby… Może… Strategiczne odwroty jednak nigdy nie były w jej stylu. Instynkt samozachowawczy znów ją zawiódł. W przeszłości, wczoraj, a nawet jeszcze chwilę temu cieszyło ją jego przyjazne zachowanie. Była pewna, że oboje obdarzyli się sympatią. Teraz wolałaby się znaleźć wszędzie, tylko nie tu. W swoim domu, a najlepiej na drugim końcu wszechświata. Jak najdalej. Na żal było za późno.
Udało jej się w końcu wyszeptać kilka słów, ale nie wywołały oczekiwanej reakcji. Spojrzała na tonące powoli zwłoki i poczuła jeszcze większy żal, że tak to się skończyło.
– Stało się. – Głos miał głęboki, a ona z zaskoczeniem stwierdziła, że nie przebywali w pomieszczeniu sami. Towarzyszył im ktoś trzeci, chociaż w głębi nie dostrzegała nikogo. I znała ten głos.
Kiedy zamrugała oczami, już przy niej stał. Poczuła na policzku muśnięcie jego palców, tak delikatne, jakby zrobił to z czułością, a nie chęcią mordu. Dłoń przesunęła się niżej, na szyję, wywołując drżenie. Pochylił się, a ona zesztywniała, gotowa do przyjęcia ciosu. Gdyby tylko mogła przewidzieć, z której strony nadejdzie. Gdyby tylko mogła cofnąć czas o te kilka tygodni. Bez względu na wszystko nie przestąpiłaby progu willi. Kiedy zabrał dłoń, odetchnęła i wtedy zrozumiała, że ten dotyk coś w niej odblokował. Pewnie przegra z potężniejszym od niej przeciwnikiem, ale tak łatwo się nie podda.
– Tak – potwierdził, znów zwracając na siebie jej uwagę. Jego dłoń ponownie zacisnęła się na jej szyi, lecz nadal nie sprawiał jej żadnego bólu. Nawet dyskomfortu, pominąwszy ten spowodowany całą tą sytuacją. Odkryciem zwłok. Odkryciem jego… – Nie powinnaś tu przychodzić. Nie jesteś gotowa. Jeszcze nie teraz… Jednak sama pozbawiłaś się wyboru. – Przysunął się jeszcze bliżej.
Żałowała, że nie miała przy sobie żadnej broni, ale czy mogła przypuszczać, że tego wieczoru wpadnie na mordercę? Może wystarczy te kilka lekcji samoobrony, na które niechętnie chodziła, nie chcąc robić mamie przykrości. Może pod wpływem adrenaliny jej ciało zareaguje i uda jej się opuścić budynek, by zawiadomić służby. Telefon nadal trzymała przy sobie. Może trafi na jakiś patrol policji.
– Nadal nie rozumiesz – westchnął. – Wasza policja czy sądy nie są w stanie mnie ująć ani ukarać. To… – obrócił się lekko i spojrzał na ciało, które zdążyło opaść na dno płytkiego basenu – musiało się wydarzyć.
Ten spokojny głos, relacjonujący w beznamiętny sposób zbrodnię, coś w niej przełamał. Nie podda się, postara się go doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości. To zabójstwo nie ujdzie mu na sucho. Żadnemu z nich.
– Nie naruszyłem prawa. – Nadal nie wyczuwała w nim żadnego zniecierpliwienia. Tylko przyprawiający o dreszcze spokój. – Pora otworzyć oczy i przestać się okłamywać. Podarowałem ci wystarczająco dużo czasu, byś przestała się zachowywać jak dziecko. Musisz zaakceptować…
– Morderstwo? – wyszeptała chrapliwie.
Pokręcił prawie niedostrzegalnie głową.
– Mnie. Moją naturę. I swoją… Już pora. – Wyszeptał z czułością jakieś niezrozumiałe dla niej słowo.
Pochylił się raptownie i wtedy dostrzegła, co kryło się w głębi jego oczu. Po raz pierwszy zobaczyła coś obcego i zarazem potężnego. Wcześniej musiał to skutecznie ukrywać. Nagle za jego plecami zauważyła jakiś ruch i kiedy dotarło do niej, co się dzieje, nie zdołała powstrzymać wrzasku. Nim ogarnęła ją ciemność, przez jej umysł przemknęła ostatnia myśl, że na pewno widziała to już wcześniej. Na pewno.
Przynajmniej raz.