Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W filmie i w życiu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
5 lipca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

W filmie i w życiu - ebook

Gdy Anya Raawal miała osiemnaście lat, urodziła dziecko i została zmuszona oddać je do adopcji. Po trzynastu latach na planie filmu, do którego projektuje kostiumy, poznaje początkującą aktorkę, dziewczynkę, która okazuje się jej córką. Nagle powracają wspomnienia. Zalaną łzami Anyę znajduje obcy mężczyzna, Simon De Acosta, i pociesza z taką czułością, że spędzają razem noc. Nazajutrz Anya odkrywa, że Simon jest adopcyjnym ojcem jej córki…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-9487-4
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Dziś zdarzy się coś wielkiego. I doniosłego. Bez lęku idź za głosem serca.

Anya Raawal wysiadła z limuzyny, powtarzając w myślach tę poradę ze swojej ulubionej aplikacji astrologicznej. Gdy tylko rankiem otworzyła oczy, poczuła zmianę energii wokół siebie. Krótki telefon do astrologa, którego radziła się co miesiąc, potwierdzał zmianę położenia Saturna. A to zapowiadało odmianę jej losu.

Przez kilka lat dręczyły ją kłopoty ze zdrowiem. Nie mogła też przeboleć śmierci ukochanej babki, która była dla niej kimś więcej niż rodzice. Teraz układ planet w szalonym wszechświecie miał przynieść niespodziewany dar.

Była na niego gotowa.

Wierzyła w gwiazdy.

Nowe wyzwania zawodowe? Może powrót do jej życia jakiegoś starego przyjaciela?

Wzdychając, dała szoferowi znak ręką, by odjechał. Salim woził ją od lat. Pamiętał ją jako dziecko, któremu nieraz opatrywał obtarte kolana i pocieszał. Problemy z wiernym sługą polegają jednak na tym, że widzi zbyt wiele rzeczy, które człowiek chciałby zatrzymać tylko dla siebie.

Anya zwykle nie zawracała sobie tym głowy. Była nawet wdzięczna za jego troskę, bo jako dziecku doskwierała jej wieczna nieobecność rodziców. Oboje byli słynnymi gwiazdami Bollywood. Nie mieli czasu dla córki, bo zawsze zbyt zajmowali się sobą i własnymi karierami. Media chętnie śledziły ich nieustanne małżeńskie kłótnie i dramaty. Z pierwszych stron gazet nie schodził temat wiecznych wojen dwóch rozdętych jak balony ego. Rodzice zresztą sami podsycali zainteresowanie prasy, podsyłając jej co bardziej pikantne szczegóły prywatnego życia.

W takim świecie nie było miejsca dla córki. Właśnie żona Salima, Noor, i babka Anyi opiekowały się młodziutką dziewczyną, gdy ta po porodzie córki straciła mnóstwo krwi i walczyła o życie. Anya miała wtedy ledwie osiemnaście lat. Dziecko od razu oddano do adopcji, a młoda matka wpadła w błędne koło depresji.

Anya weszła do luksusowego pięciogwiazdkowego hotelu, gdzie odbywały się zdjęcia próbne i przymiarki kostiumów do nowego hitu rodzinnej wytwórni filmowej Raawal House of Cinema. Młodszy brat Anyi, Virat, był słynnym i chwalonym przez krytykę reżyserem, ale na planie bywał dla ekipy potworem. Wymagał całkowitego oddania i potrafił wszczynać awantury o każdy detal produkcji.

Jego żona, Zara, niedawno urodziła im syna. Od kilku dni razem z mężem pracowali nad nowym projektem. Chodziły słuchy, że Virat odreagowywał stres związany z urodzinami dziecka i jego trudny charakter znów dawał się wszystkim we znaki.

Jako główny kostiumolog Anya nie musiała brać udziału w próbach. Ale dziś od rana jakieś przeczucie popychało ją stronę w hotelu – dziwne zachowanie nawet jak na kogoś, kto wierzy w gwiazdy. Nie każdy wychodzi z domu dlatego, że aplikacja astrologiczna obiecuje mu coś niezwykłego. Głęboka wiara Anyi we wpływ ruchów planet na nasze życie bardzo niepokoiła jej starszego brata Vikrama.

Była to jednak jej świadoma obsesja. Wybór, który dawał jej wewnętrzny komfort i otulał ciepłym szalem bezpieczeństwa. Anya nigdy by go nie zdjęła. Nie była maniaczką czekającą na znaki od gwiazd, ale wierzyła, że słuchanie muzyki wszechświata przynosi spokój i pomoc.

Lekkim krokiem minęła drzwi hotelu i wsiadła do windy. Jadąc na górę, myślała o braciach. Obaj byli nadmiernie opiekuńczy i lubili wszystkim dyrygować. Nigdy nie chciała, by skupiali na niej uwagę, a tego właśnie dziś się obawiała. Na szczęście ich żony, Naina i Zara, zawsze przychodziły jej z pomocą i powstrzymywały dyktatorskie zapędy mężów. Nie wtykajcie nosa w cudze sprawy, nawet jeśli robicie to z miłości, mawiała Naina.

Anya uwielbiała obie bratowe.

Wysiadła w holu na ostatnim piętrze i poszła w stronę największego apartamentu. Po drodze bacznie wchłaniała energię miejsca, upewniając się, czy harmonizuje ona z jej własną energią.

W powietrzu czaiło się coś nieokreślonego… Anya nie umiała tego nazwać, ale czuła to całą sobą. To coś mruczało w niej szeptem, jak krew w jej żyłach…

Przyszła jej na myśl porada z aplikacji.

W apartamencie już czekali na nią Vikram i Virat oraz Zara. Wokół kręcili się też członkowie ekipy filmowej.

Na środku wielkiego salonu umieszczono zaimprowizowaną scenę. Anya machnęła na powitanie ręką w stronę Zary, która kiwnęła jej głową znad scenariusza. W tej samej chwili uwagę Anyi przykuła młodziutka dziewczyna stojąca na podwyższonej scenie…

Film miał opowiadać o dzielnej królowej-wojowniczce, której rola przypadła Zarze. Dziewczyna stojąca na scenie szykowała się do zagrania roli królowej jako nastolatki. Anya nie spotkała dotąd tej dziewczyny, ale w oparciu o kroniki historyczne już sporządziła pierwsze szkice jej kostiumu. Wiedziała, że spotka ją wcześniej czy później. Tym bardziej, że obaj bracia rozpływali się nad naturalnym aktorskim talentem dziewczyny.

Meera Verma była córką niedawno tragicznie zmarłej aktorki Rani Vermy, gwiazdy pierwszej wielkości, którą ponad dekadę temu czczono w Bollywood jak boginię. Ku rozpaczy jej wielbicieli Rani nagle wycofała się z aktorstwa i poświęciła rodzinie. Nigdy już nie wróciła do zawodu.

Dziewczyna czytała kwestie z trzymanego w ręku scenariusza. Miała głęboki i donośny głos. Na jej zaokrąglone policzki padało światło zawieszonych w górze reflektorów.

Anya podeszła bliżej sceny. Jej serce biło tak mocno, że czuła, jak jego echo rozbrzmiewa w całym jej ciele. Nawet teraz, po trzynastu latach, pamiętała tę piękną twarz. Wielkie, jasnobrązowe kocie oczy – takie same miał ojciec córki Anyi – były niemal zbyt duże jak na zaokrągloną twarz dziewczyny. Miała szerokie różowe wargi i niewielki pieprzyk tuż nad lewą brwią… W oczach Anyi ta drobna niedoskonałość na twarzy dziewczyny, czyniła jej oblicze jeszcze bardziej idealnie piękne…

Wróciła myślami do przeszłości. Trzynaście lat temu oddała swoją córeczkę do adopcji, bo psychicznie i fizycznie nie czuła się na siłach, by się nią opiekować. Ale dziecko, które po porodzie miała na rękach, na zawsze skradło część jej serca. Wybiło w nim ranę, która do dziś się nie zabliźniła.

Młodziutka aktorka była jej córką.

Więc ma na imię Meera, pomyślała Anya.

Meera.

Po to przywiodła ją tu dzisiaj zmiana położenia Saturna? By pokazać jej własne dziecko już jako nastolatkę? Dziecko, które nie mogło już być częścią jej życia i do którego nie miała żadnych praw. I by udrękę, z którą walczyła od trzynastu lat, uczynić jeszcze bardziej głęboką i bolesną?

Anya nie mogła powstrzymać drżenia całego ciała. Cichy szloch utknął jej w gardle.

Cudem udało jej się wyjść z ogromnego salonu. Marzyła tylko, żeby nikt z bliskich nie zauważył, jak ukrywa cisnące jej się do oczu łzy.

Serce Anyi znów krwawiło i rozpadało się na kawałki. Po trzynastu latach…Teraz ten czas wydawał jej się króciutką jak mgnienie oka chwilą w wieczności.

Simon De Acosta nie był fanem branży filmowej. Nie znosił jej taniego blichtru i snobizmu. Na własne oczy widział, jak największe pochwały w jednej chwili zmieniały się w miażdżącą krytykę. Jak królował nepotyzm i bez słowa zapowiedzi zrywano kontrakty. I jak bardzo zrujnowała ona życie jego słabej i delikatnej, ale i niezwykle utalentowanej żony, Rani Vermy. Nigdy nie zapomniał, jak harowała, biorąc małe role tylko po to, by mieć kontakty z grubymi rybami i potężnymi producentami, którzy w Bollywood pociągali za wszystkie sznurki.

Po kilku latach jej upór wreszcie przyniósł owoce. Sięgnęła szczytów sławy, o jakiej nawet nie śniła. Ale nic za darmo. Szalony wir pracy już zdążył poczynić nieodwracalne szkody ich małżeństwu i jej psychicznej oraz fizycznej kondycji. Nieszczęścia dopełniło to, że mimo starań nie mogli doczekać się dziecka.

Jedynym uśmiechem od losu było pojawienie się w ich życiu Meery. To ona dokonała cudu, na który Simon czekał od lat. Miała ledwie dzień, gdy przywieziono ją do ich rezydencji, a jej obecność od razu sprawiła, że Rani zwolniła obroty. Po miesiącu zupełnie zrezygnowała z długich godzin na planach filmowych i szalonego tempa aktorskiego życia. Był to jednak tylko początek. Bo choć Rani znajdowała się na samym szczycie, w końcu zrezygnowała z dalszej kariery.

Skończyły się tygodniowe nieobecności w domu wypełnione zdjęciami do kolejnych filmów i zagraniczne podróże promocyjne, co często denerwowało Simona. Teraz nie posiadał się ze szczęścia. W adopcji dziecka zobaczył ratunek dla ich małżeństwa. Był potentatem w branży deweloperskiej i mógł pozwolić sobie na luksus życia w każdym kraju świata. Wybrali Singapur. Przez lata nie brakowało między nimi konfliktów, bo oboje byli niezwykle ambitni, a ich kariery wymagały mnóstwa poświeceń. Na wieczne życie w pośpiechu obojga małżonków nakładał się ból i napięcie spowodowane tym, że nie mogli mieć własnego dziecka. W takiej chwili ich małżeństwo dostało w darze drugie życie.

Jednak trzy lata temu ponownie dało o sobie znać słabe zdrowie psychiczne Rani. Wróciły jej dawne lęki i niepokoje, a małżonkowie znów zaczęli się od siebie oddalać.

Dziś, półtora roku po stracie żony w wypadku samochodowym, Simon znów był w Mumbaju. Tym razem Meerą. Robił, co mógł, by wyperswadować jej karierę w Bollywood. Ale dziewczyna, tak jak Rani, miała aktorstwo we krwi. Adopcja nie miała tu nic do rzeczy.

Zafrasowany wyszedł z windy wprost do luksusowego lobby. Wszystko działo się zbyt szybko. Meerę ludzie od castingu zauważyli w jednej ze stołecznych galerii handlowych. Nastolatka szybko przykuła ich uwagę. W próbnym przesłuchaniu wziął udział jeden z najsłynniejszych reżyserów Bollywood, Virat Raawal, i natychmiast ogłosił mediom, że odkrył nowy niezwykły talent. Diament pierwszej wielkości.

Wydarzenia potoczyły się z szybkością błyskawicy. Pierwszy raz od śmierci Rani, Simon widział córkę tak podekscytowaną i radosną. Przedtem nie umiał też ukrywać przed trzynastoletnią dziewczyną, że bez jej matki ich dom przestał być domem. Ojciec i córka żyli jak w letargu, pokonując kolejne puste i szare dni.

Dręczyły go tak głęboka żałoba i poczucie winy, które zawsze uzupełniają się nawzajem, że nawet nie zauważył słabszych wyników Meery w szkole. Dziewczyna, która zawsze była duszą towarzystwa, zaczęła nawet stronić od rówieśników.

Patrzył na córkę czytającą swoje kwestie i myślał, że mimo wszystko los okazał się dla nich łaskawy. Ostatnie półtora roku było złe i smutne. Żyli, jakby na bezludnej wyspie. Wiedział, że Meera potrzebuje kogoś zaufanego, kto zadba o nią przez najbliższe kilka miesięcy przygotowań i zdjęć. Jego samego czekało zaś wiele wyjazdów w sprawach biznesów, które prowadził na całym świecie.

Już przedtem rozmawiał z kilkoma agencjami oferującymi usługi osobistych opiekunek. Ale Meerze nie podobała się żadna z kandydatek. Jego żona wychowała córkę nie tylko na niezależną i rozsądną dziewczynę, ale i pewną własnych decyzji.

Mimo to Simon obiecał sobie, że w następnych tygodniach każdą wolną chwilę poświęci Meerze.

Spojrzał na zegarek. Była szósta. Córka skończy próby dopiero za godzinę, ale uznał, że pozostanie na miejscu. Chociaż zawsze czuł irracjonalną niechęć do branży, chciał poznać wszystkich członków ekipy filmowej. Zwłaszcza wpływowych braci Raawal, o których talencie krążyły legendy.

Gdy szedł w stronę salonu, gdzie odbywały się próby, we wnęce na końcu korytarza zobaczył klęczącą na ziemi kobietę.

Za wysokimi oknami rozciągała się panorama Mumbaju. Na jej tle wyraźnie rysowały się zgrabna szyja i smukłe plecy klęczącej. Jej ramiona drżały, a głowa opadała w dół, jakby pod ciężarem przygniatającego ją żalu.

Miał odejść?

Życie z Rani bezlitośnie wystawiało na próbę jego niemodną dziś wiarę, że mężczyzna powinien pomagać cierpiącej kobiecie. Teraz jednak po prostu… nie umiał przejść obojętnie obok klęczącej postaci. Jego córka też potrzebowała przecież kogoś o dobrym sercu.

Podszedł i przykucnął obok kobiety.

– Dobrze się czujesz? – spytał cichym głosem.

Niemal instynktownie skulił się, aby jego muskularna sylwetka nie przestraszyła klęczącej.

Uniosła głowę. Spojrzała na niego przerażonymi oczyma pełnymi bólu i żalu. Dobrze znał te uczucia, bo aż za często doświadczał ich po śmierci żony.

Kobieta była młoda. Z pewnością jeszcze przed trzydziestką. Miała wielkie piwne oczy i nos, który w pierwszej chwili wydawał się nieco za duży dla jej delikatnej twarzy. Jego uwagę przyciągnęły wydatne pełne usta. Nie była tak klasycznie piękna jak Rani, ale uderzyły go jej mocne i wyraziste rysy twarzy świadczące o silnej woli i determinacji.

Nie śmiał spojrzeć niżej jej szyi, bo nagle poczuł, że wygląd klęczącej budzi w nim dziwne pragnienia spychane w podświadomość przez jego poczucie winy i żalu długo jeszcze przed śmiercią żony.

Mimo to jego uwadze nie uszedł fragment jedwabistej złotobrązowawej skóry widoczny nad głębokim kwadratowym wycięciem białego topu klęczącej. Delikatne koronkowe obszycie lekko opadało w stronę jej falujących piersi. Kobieta była wysoka i smukła, ale Simon szybko dostrzegł kryjące się pod ubraniem krągłości. Miała kruczoczarne włosy ze złocistymi kosmykami przyciętymi tak, by obejmowały jej twarz. Ich końcówki muskały jej policzki.

Nie mógł oderwać od niej wzroku.

Co jest, u diabła?

Pewnie tkwiąca w panice kobieta pragnie teraz akurat czterdziestotrzyletniego wścibskiego mężczyzny, który wtyka nos w nieswoje sprawy. Wolne żarty. Simon odetchnął głęboko, by uspokoić ciało zdradzające jego emocje. Nie mógł jednak pozbyć się wolnego przypływu pożądania wzbierającego pod jego skórą.

Nie czuł go od tak dawna.

Po policzkach kobiety płynęły stróżki łez, które zatrzymywały się w kącikach jej ust. Już zdążyła go dostrzec. W jej oczach dojrzał pustkę, która przeraziła go do głębi.

– Coś cię boli? Wezwać lekarza?

Przecząco potrząsnęła głową. Wielka kropla łzy spłynęła jej do podbródka i dalej w dół szyi, aż ugrzęzła w koronkowym obszyciu topu.

– Już dobrze – powiedział.

Przyklęknął obok niej i oparł dłonie na udach.

– Pobędę tu chwilę z tobą.

Nie odpowiedziała, ale zauważył, że rozluźniła napięte ramiona.

– Mam kogoś wezwać? Może rodzinę?

Klęcząca powoli otarła twarz dłonią.

Simon pomyślał, że wstanie i odejdzie. Był przecież tylko obcym mężczyzną. Nagle poczuł jednak, że wcale nie chce, by odeszła.

– Chciałbym ci pomóc. Powiedz tylko, czego potrzebujesz.

– Potrafisz cofnąć czas? – zapytała ściśniętym od płaczu głosem.

Pytanie wstrząsnęło nim do głębi. Przypomniał sobie, jak bezradny czuł się wobec Rani. Zarzucała mu, że ich życie biegnie już osobnymi drogami. Czuł się winny. W ostatnich kilku latach ich miłość wygasła, ale przez dwie dekady słynna kiedyś gwiazda była wszak częścią jego życia. Najlepszą przyjaciółką i kochanką. Jej śmierć była dla niego ogromną i bolesną stratą.

Usiadł na ziemi, podciągnął kolana i oparł się plecami o brzeg sofy.

– Setki razy zadawałem sobie to pytanie. Ale nikt na świecie, bogacz czy biedak, nie może cofnąć czasu.

Usiadła naprzeciw niego, opierając się o niski stolik stojący przed sofą. Ich stopy i kolana niemal się stykały. Zwrócił uwagę na jej ładnie umięśnione uda odsłonięte przez krótkie dżinsowe szorty. Każde jej wolne poruszenie głową czy ruch nogi emanowały wdziękiem.

Całe jej ciało otaczała aura zmysłowego wdzięku.

– Głupie pytanie, co? – szepnęła. – Wierzymy, że gdyby udało się wrócić do przeszłości, podjęlibyśmy inne decyzje. Ale prawda jest taka, że nie mogliśmy podjąć innych. Przynajmniej ja nie potrafiłam. Jednak wciąż do niej wracam, jakbym miała wtedy inny wybór.

Simon oparł głowę o brzeg sofy i przymknął oczy. Dobrze rozumiał te słowa. Wciąż śniła mu się ostatnia wielka kłótnia z Rani. Ona chciała tchnąć nowe życie w ich małżeństwo. Próbując ratować rosnący dystans między nią a Simonem i Meerą, rzuciła pomysł, że znów skorzysta z in vitro.

On nie mógł się zgodzić.

Może Rani zapomniała, jak wiele kosztowało jej ciało i serce ostatnia taka próba, ale on nie zapomniał. Tłumaczył żonie, że sama zbliża się do czterdziestki, a stres związany z zabiegiem może, jak przedtem, złamać jej kruchą równowagę psychiczną. Na próżno. Ona nalegała, on odmawiał. Takie napięcie musiało w końcu wybuchnąć, jak wrzód, który musi pęknąć. Pewnego wieczora doszło między nimi do zażartej kłótni. Rani pędem wypadła z domu i wsiadła do samochodu.

Kwadrans później zginęła w wypadku.

Czy mógł cokolwiek zmienić w ostatnich kilku latach małżeństwa? Gdy on i Meera już jej nie wystarczali? A gdyby znów zgodził się na in vitro, choć przecież zabieg nie udał się, gdy była o wiele młodsza, i niemal zakończył ich rozwodem? A gdyby nie pokłócili się w ten ostatni wieczór? Wciąż by dziś żyła?

Te pytania dręczyły go niemal w każdej wolnej chwili.

– Nic nigdy nie powstrzyma nas przed myśleniem, że mogliśmy coś zrobić inaczej – powiedział, otwierając oczy. – Możemy tylko się modlić, byśmy umieli przyjąć wybory, których dokonaliśmy.

Uniosła oczy i spojrzała na niego, jakby dopiero teraz go zauważyła. Nieznajomego, który przystanął, by z nią pogawędzić. Czuła skrywany w jego słowach ból.

– Ty rozumiesz – odparła krótko.

Skinął głową. Mimo tak poważnej rozmowy zauważył wzmożone poruszenie nieznajomej. Jakby całą sobą czuła jego obecność.

Przez chwilę popatrzyła na niego zachłannym wzrokiem. Tak jak on patrzył na nią przedtem. Trwało to tylko sekundę, ale Simon był pewien szczerości jej odczuć. Może dlatego, że jej twarz niczego nie ukrywała. Mógł niemal dokładnie określić moment, gdy nieznajoma dostrzegła ukryte wzajemne przyciąganie między nimi. Podciągnęła długie nogi, ale niechcący potrąciła nimi jego kolana. Poczuł ciężar jej nóg. Niepodziewanie jego ciało przeszył dreszcz podniecenia.

Nieśmiało spuściła wzrok, ale duma kazała jej unieść je z powrotem. Simon jak na dłoni widział, że nieznajoma już postanowiła, że nie da się pokonać własnemu żalowi. I myśli, czy ich wzajemne przyciąganie pomogłoby jej wyrwać się z tego, co sprawiło, że przedtem klęczała.

Patrzył, jak walczy z resztką bólu, i zaskoczony czuł, jak ten widok go podnieca. Jak bardzo seksowna jest siedząca naprzeciw niego kobieta. Jego ciało reagowało natychmiast. Pragnienie, by zostać i robić z nią coś więcej, niż tylko rozmawiać, było tak silne, że aż do bólu zacisnął pięści.

– Jestem… Aniołem… – powiedziała, wyciągając rękę nad ich stykającymi się kolanami.

W tych dwóch słowach wciąż brzmiało echo płaczu, ale jej głos był zarazem i miękki, i szorstko zmysłowy.

– Simon – odparł odruchowo, ale nie uścisnął wyciągniętej do niego ręki.

Jeśli myślał, że Anya poczuje się urażona tym, że nie dotknął jej dłoni, był w błędzie. Po prostu trzymała rękę, jakby rzucała mu rękawicę i wytykała jego nagły dystans.

Do diabła, pomyślał. Był dojrzałym mężczyzną i bał się dotknąć jej kruchego i delikatnego piękna? Jest aż tak martwy i pusty w środku?

Uścisnął jej dłoń i poczuł, jak ciepły dreszcz przeszywa mu rękę aż do ramienia i rozchodzi się po całym ciele. Palce Anyi były smukłe i miękkie. Simon nie mógł uwierzyć, jak cudownie miły i pełen życia był nawet ten krótki cielesny kontakt. Pragnął dotykać jej wszędzie. Odgarnąć kciukiem niesforny kosmyk włosów opadający jej na czoło. Zanurzyć usta w delikatne zagłębienie między jej szyją a ramieniem.

Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma. Jej nozdrza lekko drżały pod wpływem wciąganego powietrza.

Puścił jej dłoń, ale wiedział, że ten króciutki dotyk rozpali w nim ogień, którego nie zdoła ugasić.

– Jeśli nie potrzebujesz nic więcej… – powiedział.

– Dziękuję za życzliwość… – odparła nagle oficjalnym głosem.

Simon poczuł się rozczarowany, choć sam, puszczając jej rękę, zmusił ją do zmiany tonu.

– Powinnam już iść, zanim ktoś mnie zauważy – dodała.

– Nie ma za co – odpowiedział z braku innych słów.

Pragnął zadać jej wiele pytań, ale czuł, że byłby jak ktoś, kto wchodzi z butami w czyjeś życie. Wszystko, co chciał jej powiedzieć… i tak nie nadawało się do powiedzenia. Nie z jego grzesznymi myślami o ciele nieznajomej.

Oboje szybko wstali. Simon zauważył jednak, że Anya jest blada, napięta i lekko chwieje się na nogach.

Położył dłonie na jej ramionach.

– Słabo wyglądasz, Aniele.

– Nic takiego, za szybko wstałam i nie jadłam cały dzień – odparła.

Spojrzał na nią lekko karcącym wzrokiem, choć całym sobą reagował na jej ciało, ruchy i wyraz twarzy. Anya sprawiała wrażenie bezbronnej, ale i silnej.

– Dlaczego? Jest już prawie wieczór – powiedział.

Przygryzła dolną wargę.

– Miałam inne rzeczy na głowie. Ważniejsze.

– Pozwól więc zaprosić cię na kolację.

Wyrzucił z siebie te słowa, zanim zdążył je przemyśleć. Ta kobieta była zagrożeniem dla jego spokoju ducha, a jednak pragnął jej towarzystwa, choćby tylko małą chwilę dłużej.

– I zaopiekować się tobą – dodał.

– Nie potrzebuję kolejnego mężczyzny, który będzie mi plótł, że wymagam opieki. Miałam ich dosyć w życiu. Potrzebuję… Zresztą, powinnam już iść. Dzięki za… wszystko.

Winien pozwolić jej odejść, ale zamiast tego delikatnie ujął ją za nadgarstek.

– Czego potrzebujesz, Aniele?

Stanęła tuż przed nim, niemal go dotykając. Była od niego niższa tylko o kilka centymetrów, czuł więc jej oddech na podbródku. Jej wzrok prześliznął się po jego ustach.

– Kogoś, kto wysłucha, czego potrzebuję. I kto mi to da.

Patrzyła mu prosto w oczy. W jednej chwili jej delikatna kruchość zmieniła się w nagie kuszenie stojącego naprzeciw mężczyzny. Na jej wargach zakwitł pogardliwy uśmiech.

– Jednak nie ciebie. Już wiem, że jesteś jednym z tych mężczyzn, którzy mnie nie widzą. Uwielbiasz udawać rycerza, kogoś obowiązkowego i z honorem, ale nie lubisz brudzić sobie rąk.

Boże, ta kobieta przejrzała go na wylot! Czyż Rani nie dlatego odsunęła się od niego, bo nie dał jej tego, czego pragnęła? Czy nie dręczyła go myśl, że powinien jej wtedy ustąpić, nawet jeśli wiedział, że próba skończy się zupełną klęską?

Miał rację, odmawiając, bo nie miał na tyle wielkiego serca, by kochać ją tak, jak potrzebowała być kochana? Bo po prostu egoistycznie uznał, że wie lepiej?

Nieznajoma tak łatwo przyszpilała go do ściany, jakby znała jego myśli.

– Nie wiesz, co mogę dla ciebie zrobić.

Jego głos był niski i głęboki. Zbyt może władczy wobec przygnębionej i obcej kobiety.

Miał poczucie, że na chwilę stracił zmysły.

A jednak ona nie patrzyła na niego jak na szaleńca. Ani jak na podejrzanego mężczyznę, który próbuje wykorzystać tonącą we łzach kobietę. Nie patrzyła tak, jakby jego nagłe podniecenie… to, co chciał z nią robić, było kompletnym szaleństwem.

– Więc po prostu zapytaj – dodał, czując, że krew jak szalona krąży mu w żyłach.

– Zrobisz wszystko? – spytała cichym zmysłowym głosem.

Przysunęła się do niego.

Rzucił okiem na zamknięte drzwi do pokoju prób i skinął głową. Anya ścisnęła palce jego prawej dłoni. Przylgnęła do niego zdecydowana na wszystko i w jednej chwili pociągnęła go za sobą. Nie napotkała oporu.

Simon zdążył pomyśleć jeszcze, że spotkał tę kobietę raptem kwadrans temu.

Wiedział, czego chciała. Było to szalone, skandaliczne i kompletnie nieodpowiedzialne, ale czuł się tak, jakby po latach budził się ze snu.

Jakby przez tę jedną chwilę w czasie nagle wrócił do życia. Wiedział, że przyszłość będzie niczym innym, jak tylko pustką i milczeniem. Dręczącym go poczuciem winy i żalu, a jednak pragnął, by ta chwila trwała. Trzy lata walczył z niepokojami i depresją Rani. Porzucił złudzenia co do życia, które wspólnie zbudowali. Przez miesiące, nawet leżąc obok niej, czuł się nieskończenie samotny. Całkowicie bezsilny, bo nie mógł jej dać tego, czego wymagała.

A teraz ta nieznajoma kobieta pożądała go tak otwarcie i bez zahamowań. Jej pożądanie działało na niego jak kojący balsam. Jak nagłe przypomnienie jego własnych pragnień i potrzeb.

Tak bardzo potrzebnej bliskości z innym człowiekiem.

Wiedział, że da tej kobiecie wszystko, czego ona zapragnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: