- W empik go
W Gdańsku i w szerokim świecie - ebook
W Gdańsku i w szerokim świecie - ebook
Wyjątkowe miasto, jakim jest Gdańsk, ponownie oglądamy okiem Andrzeja Januszajtisa. Tym razem autor poświęcił sporo miejsca historii „mniej oczywistych” dzielnic, takich jak Chełm, Siedlce czy Orunia. Nie zabraknie też wizyt w różnych zakątkach Śródmieścia, a także w kilku krajach europejskich, między innymi we Włoszech, w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii.
Sto jeden felietonów zawartych w tym zbiorze to sto jeden okazji do odkrywania Gdańska.
Andrzej Januszajtis – fizyk, muzyk, historyk i niestrudzony popularyzator wiedzy o Gdańsku. Urodził się w 1928 r. w Lidzie, od 1948 r. mieszka na Wybrzeżu. Od 1967 r. publikuje książki poświęcone historii miasta i angażuje się w odrestaurowanie zabytków. W latach 1990-1994 przewodniczący Rady Miasta Gdańska. Za swoją działalność odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz tytułem Honorowego Obywatela Gdańska. Jego książki oraz wykłady od lat cieszą się niesłabnącą popularnością wśród osób zainteresowanych historią stolicy Pomorza.
Spis treści
I Dzielnice i ulice
1. Łąki Rzeźników 7
2. Pojedynek na granicy 10
3. Najpierw było Koprzywno 13
4. Krzyżowniki w 1717 r. 16
5. Ulice gdańskich Siedlec 19
6. Skąd nazwa gdańskiego Chełmu? 23
7. Historyczne ulice Oruni 25
8. Ulice Oruni: szukamy Byczego Dołu 29
9. Przypadki ulicy Gościnnej 32
10. Dzieje gdańskiego Viehhofu 35
11. Od bramy Oliwskiej do Sopotu 38
12. Zagadka Pogańskiej Górki 41
13. Stare ulice Oliwy 44
14. Nowa droga do Nowego Portu 47
II W Gdańsku i na świecie
1. Kim był Frank S.N. Dunsby 50
2. Kościół Anglików 53
3. Kwiaty dla Konstancji 57
4. Pierwszy był omfalos 59
5. Kamienny środek Londynu 62
6. Jak się waży czarownice? 65
7. Szlakiem kolorowych kamieni w Lejdzie 68
8. Włoskie impresje 70
9. Podpatrzone we Włoszech 73
10. Gdańsk i Wilno 76
III Szkoły i kościoły 80
1. Szkoła w zaułku św. Bartłomieja 80
2. Szkoła Mariacka, czyli historia pewnego błędu 83
3. Jeszcze raz o szkole farnej 86
4. Niebo polskie na stulecie 89
5. Szkoła szczególnych więzi 92
6. Filar kowali 95
7. Kaplice pokutnic 98
8. Jak powstawały gdańskie dzwony? 101
9. Brama ze świętą Katarzyną 103
10. Tajemnice Wielkiej Sygnaturki 107
11. Krypta Guldensternów 110
12. Wielcy pod posadzką 113
13. Z dziejów wieży Świętej Katarzyny 115
14. Powrót wieżyczki 118
15. Dzwony Świętego Mikołaja 121
16. Pod znakiem świętego Olafa 124
17. Najstarszy we Wrzeszczu 127
IV Uliczki i kamieniczki
1. Z dziejów placu Solidarności 129
2. Park, którego nie ma 132
3. Jeszcze o gdańskich nazwach 135
4. Wiadrownia i jej ulice 138
5. Jaka to ulica? 142
6. Jeszcze jedno zdjęcie do rozszyfrowania 145
7. Jak uwidocznić legendy 148
8. Pasaż Dywizyjny 151
9. Piękno Wodopoju 154
10. Nigdy nie było tam kamieniczek? 157
11. Raki na gdańskim targu 160
12. „Nowa” Chlebnicka 163
13. Perły Grunwaldzkiej 166
14. O numeracji ulicy Świętego Ducha 169
15. Gołębica z Drugiej Grobli 172
16. Muzyka gdańskich przedproży 175
17. Świętego Bartłomieja, czyli Kapuściana 177
V Gdańsk i gdańszczanie
1. Polskie pamiątki w ławie Świętego Rajnolda 182
2. Notatki z gdańskich kronik 186
3. Dziadek Artura 189
4. Hakenberger i pozytyw 192
5. Abegg we Wrzeszczu 195
6. Fizyk z domu Schmiedenów 198
7. Dzwonnicy od Świętej Katarzyny 201
8. Głos Lengnicha 204
9. Spod „Łososia” do Nożynka i Unichowa 207
10. Kiedy naprawdę urodził się królewicz Aleksander Sobieski? 210
11. Pomnikowe nieporozumienia 213
12. Ja i Serce Gdańska 216
13. Gdzie mieszkał Wilhelm Stryowski? 220
14. Wizyta u Stryowskiego 223
15. Dzieło skończone, czas na następne 226
16. Zbyszkowi na pożegnanie 228
VI Pod znakiem czasu
1. Na Nowy Rok o „nowomowie” 232
2. Zaczęło się od małej wagi 235
3. O zmienności czasów 238
4. Na jubileusz Cappelli Gedanensis 242
5. Kiedy Wielkanoc? Sprawdzamy na zegarze 245
6. Pod znakiem pięćsetki 248
7. Halo, poproszę taksówkę 251
8. Książka pod choinkę 254
9. Jubileuszowe refleksje 256
10. Jeszcze o Wielkim Młynie 259
11. Czterysta trzydzieści dwa lata najpiękniejszej bramy 263
12. Wartownia nr 1 – bezcenny świadek historii 265
13. Zegarowe figury 268
VII Poza porządkiem
1. Leśniczówka w Jaśkowej Dolinie 272
2. Świętojańska studzienka 275
3. W Bytowie na zamku 278
4. Droga do Krzyża Milenijnego 282
5. Baszty dominikańskie 284
6. Jacek, czyli Patrz do Kuchni 287
7. Komu domek? 290
8. Gdańskie kunszty wodne 293
9. Kładka do poprawienia 296
10. Było sobie jezioro 300
11. Historia dwóch jezior 303
12. Stawy czy jeziora? 305
13. Leonardo i Gdańsk 308
14. Od baszty Nowej do bastionu Wiebego 311
Źródła ilustracji 315
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7528-216-0 |
Rozmiar pliku: | 8,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Taki jest tytuł rozdziału w Próbie historyczno-topograficznego opisu Wolnego Miasta Gdańska F.K.G. von Duisburga, wydanej w czasie, gdy Gdańsk z woli Napoleona po raz pierwszy w swojej historii miał status Wolnego Miasta. Dalej czytamy :
Ta biegnie od bramy Oliwskiej na prawo wokół dzieł zewnętrznych Składów Drzewnych, a potem wzdłuż Wisły dalej do Nowego Farwateru. Została w l. 1803 do 1805 założona od Szańca Wapiennego do rowu Gardzieli przez kupca i armatora Macieja Broschkiego, za co mu przyznano na 10 lat przywilej pobierania opłaty drogowej po 3 grosze pruskie od każdego konia i dużej sztuki bydła. Koszty wyniosły 12 598 reńskich talarów. Odcinek drogi od bramy Oliwskiej do Szańca Wapiennego został wykonany na koszt Kamlarii. Do podwyższenia i zbudowania tej drogi wykorzystano ziemię z bagrowania, a zwłaszcza balast ze statków. Przy drodze znajdują się różne gospody, np. 1. i 2. Legan, które są często odwiedzane przez rzemieślników i ludzi niższego stanu.
Nowy Farwater (Neufahrwasser) to dzisiaj Nowy Port, Kamlarią nazywano miejską kasę. Dodatkowe informacje podaje w wydanej w 1823 r. Historii Gdańska G. Löschin:
Niejaki Broschke, który się ze sztauera dorobił pozycji bogatego kupca, przeprowadził (w latach 1803 do 5) wzdłuż bagnistego dotychczas brzegu wiślanego na własny koszt – którego suma wyniosła 12 598 talarów – drogę do Nowego Portu, dokąd przedtem tylko uciążliwym objazdem dotrzeć było można, i pobierał przyznane mu na 10 lat opłaty za przejazd.
Maciej (Matthias) Broschki lub Broschke nie cieszył się własną drogą długo – zmarł w 1806 r. w wieku 55 lat, pozostawiając żonę Elżbietę i trzech synów. Pochowano go na Nowym Salwatorze. Był prostego pochodzenia, ale niewątpliwie utalentowany, ze zmysłem do interesów. Jako armator miał co najmniej sześć statków. Dla Nowego Portu był mężem opatrznościowym. Założył późniejszy browar Fischera, miał tu tartaki i wybudował czterdzieści domów. Gdy się wzbogacił, kupił sobie kamieniczkę w Gdańsku, przy ul. Długiej 55, na rogu Kaletniczej. Synowie starali się kontynuować jego dzieło.
Przebudowany odcinek dawnej Drogi Broschkiego na terenie Stoczni Północnej
Z chwilą przeprowadzenia w 1867 r. linii kolejowej do Nowego Portu zaczęło się uprzemysłowienie okolicy. Powstały fabryki lakieru bursztynowego, nawozów sztucznych, huta szkła, fabryka celulozy, fabryka zapałek Bunkowskiego (działała jeszcze po ostatniej wojnie), wytwórnia papy itp. Zbudowano dodatkową kolej nadbrzeżną, z otwartym w 1889 r. Dworcem Wiślanym. W 1900 r. puszczono tędy tramwaj do Nowego Portu, przełożony w 1929 r. na nowopowstałą trasę Benekego – dziś Marynarki Polskiej. Największym zakładem była założona w 1899 r. fabryka wagonów, na której terenie działa Stocznia Północna. Na kolejnych mapach można prześledzić rozwój zabudowy przemysłowo-portowej przy ulicy, która zaczęła pełnić funkcje nabrzeża. Początkowa Droga Broschkiego (Broschkischer Weg) nosiła od 1822 r. nazwę Nowej Drogi do Nowego Portu (Neuer Weg nach Neufahrwasser), potem po prostu Nowoportowej (Neufahrwasser Weg). Po przyłączeniu części Młynisk do miasta w 1906 r. wróciła nazwa Droga Broschkiego. Na terenie Nowego Portu już w 1821 r. była to droga, później ulica Wiślana (Weichselweg, Weichselstrasse), od 1945 r. po polsku Starowiślna. Pozostałą Drogę Broschkiego przemianowano na Wiślaną, ale wkrótce straciła jedno „a” i od 1948 r. jest Wiślną (na odcinku przy Dworcu Wiślanym, od 1995 r. Marina Chodackiego). Topograficznie nie jest to bez sensu, ale trochę Broschkiego można było nam zostawić.